piątek, 26 września 2014

Rozdział 60


Przez drzwi wpadła zmachana Lucy. Pisnęłam na jej widok, a ona na mój. Przytuliłyśmy się mocno. Potem moja przyjaciółka przytuliła się do swojej kuzynki i usiadła z nami.
-Czemu nie dzwoniłaś, że jesteś już w Londynie…- zapytała mnie Lucy biorąc ode mnie łyk Zielonego Raju.
-Miałam zadzwonić, żebyś przyszła do mnie wieczorem…
-Trzeba było dzwonić wczoraj spiknęłyśmy się już rano…
-Miałam sesję i tak bym nie mogła…
Lucy oparła się o tył fotela.
-Idziemy na zakupy?- zapytałam.
-Tak.- powiedziały jednocześnie Lucy i Gem.
Zapłaciłyśmy za swoje sałatki i wyszłyśmy z restauracji. Lucy na szczęście przyjechała samochodem, więc nie tłukłyśmy się metrem. Pojechałyśmy do Centrum Handlowego i tam szukałyśmy odpowiednich sukienek. Gemma znalazła idealną dla siebie. Była to prosta szara sukienka do połowy ud, Lucy szukała butów na wieczór panieński, który jej organizuje. Ja zresztą też i Gemma też. W rezultacie kupiłam czarne szpilki z czerwoną podeszwą na wysokim obcasie, Lucy podobne, ale na obcasie mniejszym, a Gemma cieliste, które miałyby pasować do jej czarnego kostiumu, który zamierzała ubrać. Wychodząc z butiku weszłyśmy do sklepu z torebkami. Wybrałam na wieczór panieński małą czarną kopertówkę, Lucy też czarną, dużą, ale kupiła sobie taką na co dzień, Gemma powiedziała, że torebkę ma. Po godzinie trzymając w rękach kubek jogurtu mrożonego poszłyśmy do salonu Manicure naszej ulubionej kosmetyczki Marii. Zrobiła nam paznokcie i maseczki na dłoniach, czy coś takiego. Zadzwoniłam do Eleanor, tak żeby Lucy nie słyszała.
-Cześć El…
-O hej Grace, słyszałam, że jesteś w Londynie…
-Tak, a ty jesteś?
-Właśnie jadę.
-El musimy się zobaczyć i pojechać do firmy ze striptizerami.
-Co?!
-No dla Lucy na wieczór panieński.
-Jak tak to chętnie, dzwonisz do właściwej osoby.
-W to nie wątpię… Przyjadę po ciebie jutro koło 13, dobrze?
-Ok. Nie ma sprawy.
-Buziaki i do jutra.
-Papa.
Uff… Chociaż to mam za sobą. Lucy wyszła uśmiechnięta z salonu, a zaraz za nią Gemma. Była już 16:30 aż mi się wierzyć nie chciało, że czas tak bardzo zleciał. Lucy powiedziała, że jedzie po Tylera do domu i jadą wreszcie kupić mu garnitur. Gemma dodała, że umówiła się z Lou, idą gdzieś z Lux. Pożegnałyśmy się jeszcze w Centrum Handlowym. Ja chciałam jeszcze chwilkę pochodzić po nim. Jak to zwykle ja weszłam do sklepu VS. Najnowsza kolekcja zaprojektowana przez Candice, Alessandrę, Adrianę oraz Mirandę była po prostu genialna. Przymierzając jeden ze staników zadzwonił mi telefon. I był to… Harry.

-Cześć kochanie…
-No hej…
-Co robisz?
-Przymierzam staniki.

Zapadła chwilka ciszy.

-Serio?
-Yhym.
-Jaki kolor?
-Różowy gładki z diamencikami po bokach.
-A ty nie masz takiego?
-Nie…
-Wydaje mi się, że masz…
-Serio?

Zamyśliłam się.

-Masz rację… Mam taki…
-Kup ten czarny z diamencikami i kokardką na środku.
-Czekaj skąd ty wiesz, że takie są…
-Ostatnio jak byłem w galerii widziałem na wystawie.
-Ahaa…
-Grace masz jakieś plany na wieczór?
-Nie, raczej nie…
-Pójdziemy gdzieś?

Spojrzałam się w lustro i oglądałam się już w czarnym staniku.

-Mam lepszy pomysł.
-Jaki?
-Przyjdź do mnie dziś ok.19 na kolację, potem oglądniemy sobie jakiś film.
-Ok.
-No to do zobaczenia.
-Pa. Kocham cię.

-On ma rację co do tego stanika.- powiedziałam do siebie odkładając telefon do torebki.
Ubrałam się w swoje rzeczy i poszłam do kasy by zapłacić. Wyszłam ze sklepu. Opuściłam Centrum Handlowe, a taksówka podwiozła mnie do Tesco niedaleko wieżowca. Zastanawiałam się co ugotować, a jadąc taksówką koło 30 minut szukałam w Internecie ciekawych przepisów. Zero takich, które by mnie zainteresowały. Doszłam do wniosku, że zrobię coś sprawdzonego. Kupiłam w sklepie mięso indyka na pieczeń. Wróciłam szybko do domu obtoczyłam mięso w przyprawach i zostawiłam na 10 minut, by się trochę zamarynowało. Umyłam ręce i poszłam do garderoby. Szukałam mojej czarnej sukienki, którą dostałam na urodziny od Leigh. Mam. Wreszcie. Indyk został nafaszerowany nadzieniem i włożony do piekarnika. Miałam dokładnie godzinę do 19:00. Obrałam ziemniaki i ugotowałam je. Potem przypiekłam je na patelni, a do tego zrobiłam sałatkę warzywną. Ziemniaki schowałam w pościel by nie ostygły, a sałatkę do lodówki. Poszłam się szykować. Wzięłam bardzo szybki prysznic, zrobiłam sobie lekki makijaż, a usta posmarowałam lekko szminką brzoskwiniową. Ubrałam sukienkę, która nie weszła już w moje biodra tak gładko jak przed kilkoma miesiącami. Echh… Dałam radę. Zapięłam ją i uczesałam włosy. Były lekko pokręcone, więc pozostawiłam je tak. Zostało 15 minut. Pieczeń była gotowa. Wyłączyłam piekarnik, ale pozostawiłam brytfannę w piekarniku, by jedzenie nie wystygło. Wyjęłam serwetki i obrus. Przygotowałam stół kładąc talerze, kieliszki, oraz sztućce.

Harry
Ubrałem marynarkę, białą koszulkę oraz czarne rurki. Na stopy nałożyłem czarne sztyblety. Skierowałem ku drzwiom mieszkania Niall’a. Blondyn wyszedł z kuchni z paczką chipsów i spojrzał na mnie.
-A gdzie ty idziesz tak ubrany?
-Em… No… Ja jadę do Gemmy. Być może nie wrócę na noc.
-Ale tak elegancko ubrany jedziesz do siostry swojej?
-No tak. Jakoś zachciało mi się tak ubrać.
-Aha… Ok. No to miłego wieczoru.
Uśmiechnąłem się i podziękowałem przyjacielowi. Wsiadłem do samochodu, ale przed przyjazdem do mieszkania Grace wjechałem do najlepszej winiarni w Londynie. Kupiłem ulubione wino Grace i dopiero wtedy ruszyłem ku wieżowcowi, gdzie mieliśmy mieszkanie. Wjechałem na parking podziemny i wsiadłem do windy. Poprawiłem włosy w lustrze w windzie i uśmiechnąłem się do siebie. Chyba wyglądałem dobrze… Trzymałem w dłoni wino i wysiadłem na odpowiednim piętrze. Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi.

Grace
Przestraszyłam się dzwonkiem. Zerknęłam na siebie w lustrze i poprawiłam włosy. Otworzyłam drzwi i uśmiechnęłam się.
Harry pokazał trzymane w dłoni wino i wszedł do środka. Ściągnął buty i przywitał się ze mną całusem w usta.
-Jejku, ale ładnie pachnie.
-Pieczeń… twoja ulubiona… przynajmniej kiedyś.
-Dawno dla nas nie gotowałaś…- przytulił mnie od tyłu, gdy mieszałam sałatkę.
-Rzeczywiście, trochę.
Harry otworzył wino i nalał do kieliszków. W tym czasie wyciągnęłam brytfannę z pieczenią i ziemniaki. Podałam jedzenie na stół.
-Pięknie dziś wyglądasz…
-Dziękuję.- uśmiechnęłam się.
Zaczęłam nakładać jedzenie. Gdy nasze talerze były pełne usiadłam na miejscu obok Hazzy. W ciszy jedliśmy, gdy nagle na mojej stopie poczułam ciepły dotyk. Spojrzałam kątem oka na Harry’ego, ale ten był skupiony na jedzeniu. Uśmiechnęłam się i wzięłam łyka wina.
-Mmmm…- delektowałam się smakiem.- Jakie dobre…
-Smakuje ci?
-Nawet nie wiesz jak bardzo…
Przełożyłam włosy na prawy bok i dokończyłam jedzenie w ciszy. Harry nalał jeszcze wina do kieliszków.
-To było pyszne.- powiedział Hazz odkładając sztućce na pusty talerz.
-Cieszę się, że ci smakowało.
Wzięłam talerze i zaczęłam chować brudne naczynia do zmywarki.
-Co oglądamy?- spytał Harry przenosząc kieliszki na ławę w salonie.
-Wybierz coś fajnego…
-„To tylko seks”… co ty na to?
Spojrzałam na loczka.
-Słyszałem, że fajny film.- dodał z uśmieszkiem na twarzy.
-Spróbujmy.
Umyłam ręce i usiadłam na kanapie. Położyliśmy swoje stopy na ławie i zaczęliśmy oglądać. Film okazał się świetną komedią, a Mila Kunis i Justin Timberlake okazali się świetni w roli bohaterów.

Harry
Cały czas miałem ją na oku, piła powoli wino delektując się nim. Ale co ciekawe przez cały czas zerkała na moje stopy. Ok. 20 minut po zauważeniu tego zatrzymałem film i spojrzałem na Grace.
-Czemu zatrzymałeś?
-Dlaczego wciąż patrzysz na moje stopy?
Otworzyła szeroko oczy.
-Nie patrzę na nie…
-Patrzysz… Wszystko widziałem…
-Nieprawda…
-Grace, nie umiesz kłamać…- uśmiechnąłem się.
-Oj no…- zająkała się.- Nie widziałam tego tatuażu, który masz na stopach.
Przybliżyła się do moich stóp, by przeczytać tatuaż, który zrobiłem naprawdę dawno. Aż dziwne, że wcześniej go nie widziała.
Never Gonna Dance Again…
-No wiesz…- zaśmiała się.
-Nie lubię tańczyć.
-A kochasz tancerkę…
-No, ale wiesz ciebie oglądać, jak wywijasz ciałem to zawsze…
Zaśmiała się. Dolałem nam wina. Grace podkurczyła nogi i oglądaliśmy dalej.
-Chodź do mnie bliżej.- przytuliła się do mnie.
Wcześniej oglądałem ten film i w pewnym jego momencie dochodzi do tego co jest w tytule filmu… zresztą wiele razy...
Grace dopiła wino ze swojego kieliszka i odłożyła go na ławę. Przełożyłem jej wszystkie włosy na prawą stronę. Objąłem ją tak, aby moja ręka dotknęła jej prawego uda. Siedziała bowiem po mojej prawej stronie. Delikatnie głaskałem jej nogę i podnosiłem sukienkę do góry. Grace pozostawała niewzruszona, dalej oglądała film. Pocałowałem ją w obojczyk, a ramiączko podniosłem tak, aby spadło jej gładko na ramię. W dalszym ciągu nic.
Może ona nie chce...
Pocałowałem ją lekko za uchem i złapałem dłonią za wewnętrzną stronę uda. Przełknęła ślinę i dalej była niewzruszona. Gładząc ją po żebrach z boku znalazłem zamek, który zręcznie odpiąłem. Ramiączko opadło jej bezwiednie odsłaniając stanik, który ostatnio widziałem na wystawie. Przygryzłem wewnętrzne strony policzków i lekko ugryzłem ją w szyję. Zręcznie spauzowałem film i ułożyłem ją w pozycji leżącej na kanapie.
-Co ty kombinujesz…- zapytała mnie unosząc brew.
-Zamierzam się z tobą przespać…
-A pytałeś mnie, czy chcę, albo czy mogę?
-Możesz?
-Mogę…
-Chcesz…
-Nie wiem… Przekonaj mnie.- powiedziała z uśmiechem.
-Proszę bardzo.
Zdjąłem z niej szybko sukienkę i pocałowałem jej brzuch. Chyba próbowała dalej pozostać niewzruszona. Nie dawała rady, emocje ją rozpierały, a wiedziałem to, gdy zaczęła szybciej oddychać. Zszedłem z kanapy, by swobodnie się rozebrać, ściągnąłem marynarkę, koszulkę i spodnie migiem. W tym czasie Grace wstała i podążyła ku sypialni kręcąc seksownie pupą. Chyba wiedziała, że widząc jej zgrabne pośladki w skąpych stringach dostanę szału. Pobiegłem za nią, ale gdy wszedłem do sypialni nie leżała na łóżku. Stanąłem jak wryty. Ktoś popchnął mnie mocno, że spadłem na łóżko. Odwróciłem się i uśmiechnąłem. Stanęła kładąc rękę na biodrze.
-Masz zabezpieczenia?
-Zawsze.
-Tam gdzie zawsze?
-Mhm.
Wyszła z pokoju i wróciła z moim portfelem, który po znalezieniu zabezpieczenia położyła na fotel. Rzuciła nią we mnie i powiedziała szybko: Raz, dwa, zakładaj. Chciałem wyjść do łazienki, ale zablokowała mi wyjście.
-Jeśli się mnie wstydzisz odwrócę się…
-Nie wstydzę się…
-Ale i tak się odwrócę…
Odwróciła się, a ja ściągnąłem bokserki, nałożyłem to co trzeba i odezwałem się, że już. W pokoju panowała ciemność, a jedyne co przyświecało to Księżyc.
-Połóż się na łóżku, Harry…- powiedziała ciągle będąc odwrócona.
-Ale…
-Połóż się, proszę…
Zrobiłem jak chciała. Spojrzałem na nią. Powoli ściągnęła swoje stringi.
-Sam chcesz mi ściągnąć stanik?- zapytała.
-No pewnie, chodź tu do mnie.
Odwróciła się i podeszła bliżej, skradała się w moją stronę. Usiadła mi na biodrach, a ja poczułem lekki uścisk pod sobą… Sam także zacząłem ciężko oddychać. Usiadłem i ściągnąłem jej ten stanik. Rzuciłem go w kąt. Nakierowała mnie i poczułem ją. Wygięła się do tyłu, było nam tak dobrze poruszaliśmy się w jakimś rytmie. Dostawałem dodatkowego Powera, gdy wykrzykiwała moje imię. Było mi tak dobrze z nią. Dobre kilka godzin spędziliśmy na wspólnym pieszczeniu się. Grace padła na moim torsie totalnie zmęczona, ja też dychałem strasznie.
-Byłaś taka przekonywująca dziś…- powiedziałem.
Grace podniosła głowę i pocałowała mnie najpierw w brodę, a potem w usta.
-Ty też byłeś lepszy niż ostatnio…
-Lepszy znaczy?
-Silniejszy… Mocniejszy… Szybszy…
-Mmmm…- pocałowałem ją namiętnie w usta. Grace zniżyła się i ugryzła mnie w szyję.
-Będzie ślad…- wyszeptała mi do ucha.
-Jestem naznaczony przez ciebie…- odezwałem się całując jej biust.
-Yhym.
Znów się całowaliśmy.
-Grace?
-Co?- spytała, gdy się oderwaliśmy od siebie.
-Mam jeszcze jedną…
Dziewczyna oderwała się i zeszła ze mnie rzuciła mi portfel i znów zatonęliśmy w sobie. Jezu, takiej nocy to chyba nigdy nie przeżyłem. Grace przeszła samą siebie. Nawet nie wiem, kiedy zasnęliśmy, ale musieliśmy być mega zmęczeni.

Grace
Otworzyłam oczy i od razu zasłoniłam je dłońmi. Wpiłam głowę w poduszkę i jęknęłam. Słońce ustawiło się akurat w moją stronę. Położyłam rękę na miejscu, gdzie powinien spać Harry. Było pusto.
-No nie… Kuźwa… Jak on uciekł to nie wiem co mu zrobię…- mówiłam do siebie.
Owinęłam się kołdrą i wyszłam z sypialni. Przestraszył się na mój widok. Paradował w obcisłych bokserkach.
-Jesteś…- odetchnęłam i uśmiechnęłam się.
-Robię śniadanie, jesteś głodna?
-Zostaw to… Chodź do mnie…
-Ale…
-Wyłącz czajnik i chodź.
Rzuciłam się na łóżko.
-Jak ja mam się z tobą położyć, jak jesteś cała owinięta kołdrą.
-To mnie odwiń…- spojrzałam na niego uśmiechając się
Uśmiechnął się szeroko i naskoczył na łóżko. Zaczął szarpać się ze mną i gdy wreszcie odwinął mnie, przykrył nas obydwoje kołdrą. Przybliżyłam się do niego i pocałowałam go mocno w usta. Wsunęłam język do jego ust, a w swoich poczułam jego. Harry spojrzał pod kołdrę, a ja skoczyłam tak, by leżeć na brzuchu.
-Nie podglądaj mnie…- powiedziałam z szerokim uśmiechem.
-Ej, tylko ja cię mogę podglądać…
-Nikt nie może…- powiedziałam mrużąc oczy.
 Zaraz wybuchnęłam śmiechem.
-Masz dziś niezwykle dobry humor…
-Bo ktoś mnie uszczęśliwia…- oznajmiłam wesołym tonem.- A tym ktosiem jesteś ty, Harry.
Zaśmiał się.
-Naprawdę masz super humor.
-Powiem ci w sekrecie czemu…- powiedziałam tajemniczym tonem.
Harry podparł głowę ręką.
Przewróciłam się na bok.
-... ponieważ nocki z tobą są przeżyciem, których się nie zapomina do końca życia, wiesz?
-Wiesz, że chciałem to powiedzieć tobie…
-Jesteśmy siebie warci… Ale w tym najlepszym sensie…- dodałam znów zbliżając usta do Hazzy. Musnął mi je.
-Idziemy się kąpać.- oznajmił.
-Nieeee…- odpowiedziałam przeciągle.
-Tak.
Harry wstał z łóżka i zrobił mi trzy zdjęcia.
-Kolejne do kolekcji…- odezwał się Harry i poszedł do łazienki.
Napuścił wody i dolał płynu do piany. Wstałam niechętnie z łóżka i założyłam swój satynowy szlafroczek. Poszłam do kuchni i wzięłam tabletki wzmacniające. Wyszłam na balkon. Była dziś piękna pogoda. Słońce mocno świeciło, Harry siedział w łazience, a ja spojrzałam na telefon, który leżał na parapecie przy drzwiach balkonowych. Miałam kilka nieodebranych od Perrie. Oddzwoniłam do niej.

-Halo? ­– odebrała.
-Perrie, to ty?
-O cześć Gracie dobrze, że dzwonisz mam bardzo ważną sprawę.
-Tak?
-Chodzi o ślub Lucy.
-Słucham…
-Wymyśliłam coś oryginalnego, taką trochę niespodziankę, ale mogę ci powiedzieć o niej dopiero jak zobaczymy się na żywo.
-To ciekawe…

Poczułam ciepłe dłonie na pośladkach.

-Kiedy mogłybyśmy się zobaczyć?
-Dziś ok. 16:00 mam wolną chwilkę…
-Jasne. Tylko przyjedź proszę do studia nagraniowego Syco, ok.?
-No ok. Przepraszam, że nie mogę teraz, jestem trochę zajęta, a potem jadę z Eleanor załatwić parę spraw związanych z wieczorem panieńskim.

Harry złapał za mój pasek od szlafroka.

-Ok., nie ma problemu. Do zobaczenia.

Pocałował mnie w szyję. Wziął z mojej dłoni telefon.
-Wanna gotowa?- spytałam oplątując ręce wokół jego szyi.
-Gotowa…- wymruczał.
-Chodźmy więc…
Poszłam przodem ciągnąc go za rękę do łazienki. Harry szedł za mną, więc gdy tylko zamknął drzwi od łazienki szlafrok gładko zsunął się po moich ramionach. Zamoczyłam ciało w gorącej wodzie i posunęłam się do przodu. Harry zrzucił bokserki i usiadł za mną tak, abym była między jego nogami. Wygięłam szyję do tyłu, by Harry mógł mnie pocałować, do czego wcześniej się szykował. Przekręcił mnie jakoś na bok, nie wiem jak. Mokrą dłonią przejechałam po jego włosach lekko je mocząc. Moje były już całe mokre. Dotknęłam jego szyi i połączyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku. Uśmiechaliśmy się pomiędzy pocałunkami. Po oderwaniu się od siebie. Wzięłam z szafki nasze szampony i umyłam Hazzie głowę. Wyglądał jak wymoczek. Śmiałam się z niego, potem Harry umył mi włosy, ale mi powiedział, że świetnie wyglądam w mokrych. Leżeliśmy trochę w wannie, a Hazz próbował wyciągnąć ode mnie, co idę załatwić z Eleanor. Wyszłam z wanny i owinęłam się ręcznikiem, włosy też. Harry siedział jeszcze chwilkę w wannie. Wytarłam się już w sypialni, założyłam czarną koronkową bieliznę i wróciłam do łazienki, Harry wycierał włosy, a wokół pasa był owinięty ręcznikiem. Wyjęłam suszarkę i zaczęłam suszyć włosy. Robiąc to byłam obdarowywana pocałunkami na szyi, policzkach. Harry poszedł robić śniadanie, a właściwie to dokańczać je robić. Moje włosy były już puszyste i suche, zawołałam loczka i kazałam mu usiąść na zamkniętej muszli klozetowej. Usiadłam mu na kolanach przodem do niego, miał idealny widok na mój biust. Znów całował go podgryzał mi szyję, a ja suszyłam mu włosy. Niestety szybko stały się suche. Harry wstał uniemożliwiając mi zejście ze swojego pasa. Oplotłam więc mocniej nogi wokół jego pasa i mówiłam mu tylko, gdzie ma teraz pójść. Odłożyliśmy suszarkę do szafki i wróciliśmy do kuchni. Tam czajnik świszczał. Zeskoczyłam z pasa Hazzy. Zalał kawy i dokończył robienie kanapek. Zjedliśmy szybko.
-Muszę wracać do domu Nialla…
-A ja muszę jechać do Eleanor.- powiedziałam.
-Co wy jedziecie załatwić?- zapytał jakby sam siebie.
-Zobaczysz ze zdjęć z wieczoru panieńskiego…
Harry nie chciał się ubierać, więc mu pomogłam. Ja dalej paradowałam w staniku i majtkach.  Około 13:00 po naprawdę długich i bardzo namiętnych pożegnaniach Harry wyszedł. Ubrałam się w czarny top i białe spodnie w drobne czarne romby. Ubrałam wysokie czarne szpilki. Sięgnęłam po torebkę i napisałam do Eleanor, że wyjeżdżam z domu. Zamknęłam drzwi i zjechałam windą na dół. Wsiadłam do samochodu, który Sean zostawił mi na parkingu  i wyjechałam z parkingu podziemnego. W radiu leciało Boyfriend. Podgłośniłam. Stanęłam na pasach. Zaczęłam sobie śpiewać. Nie zauważyłam, że przez przypadek okno od strony pasażera. Zatrzymałam się pod domem Eleanor i Louisa i zatrąbiłam, po czym wysiadłam z samochodu, a El uśmiechnęła się szeroko i krzyknęła głośno: Gracie!. Przytuliłyśmy się mocno i długo nie mogłyśmy się oderwać od siebie. Z garażu wyszedł Louis, którego też mocno uściskałam.
-Gdzie jedziecie?- spytał z uśmiechem.
Spojrzałyśmy na siebie.
-Tajemnica.- zaśmiałam się, gdy El odpowiedziała to swojemu chłopakowi.
Pożegnałam się z Lou i wsiadłyśmy do samochodu.
-Żeby wynająć striptizerów trzeba robić castingi?
-Ja nie zamawiam jej byle jakich striptizerów, zamawiam profesjonalistów.
Obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Firma, a właściwie agencja striptizerska jest jedną z najbardziej znanych w Wlk. Brytanii. Dlatego też tę wybrałam. Weszłyśmy przez szklane drzwi, a z korytarza wyszli mężczyźni w bokserkach. El aż otworzyła buzię z wrażenia, zresztą dopiero po jakiejś chwili ogarnęłam, że mnie też. Uśmiechnęli się do nas, a jeden puścił do mnie oko.
-Tego bierzemy…- powiedziałam, gdy tylko zniknęli.
-Obowiązkowo.- przygryzła wargę El.
W biurze prezesa znalazłam kobietę, z którą rozmawiałam kilka dni wcześniej przez telefon.
-Dzień dobry! Jestem Grace Moore, rozmawiałam z panią na temat castingu striptizerów.
-Ach, tak… Pamiętam…- kobieta uśmiechnęła się.- Elisabeth George. Proszę za mną. Striptizerzy już czekają.
Idąc w stronę sali kobieta mówiła:
-Bardzo się cieszę, że wybrałyście panie dla swojej przyjaciółki naszych chłopców. Mogę ręczyć, że zabawa na wieczorze panieńskim będzie udana. Muszę nadmienić, że są to wykwalifikowani fotomodele i tancerze. Przed każdym ich „występem” mają grupowe próby. Wybiorą panie, jak mają przyjść ubrani, mamy ponad 100 propozycji.
-Wow…- szepnęłam.
Kolejne szklane drzwi się otworzyły automatycznie. Myślałam, że padnę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
UWAGA!
Chciałam zauważyć ważną rzecz! Od teraz jeśli będę wstawiała tak jak wyżej ilustracje tweetów, to będzie znaczyło, że Grace je wstawia. Nie będę pisać: dodała Tweeta :) tak samo ze zdjęciami na IG (chociaż co do tych będzie to zależało, albo będę pisać albo nie) :*.

Poza tym... Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Miałam ciężki tydzień i dzień, więc dla odprężenia usiądę teraz i popiszę rozdział 81. Buziaaaaaki!!!

PS. GDZIE JEST SINDI?!

piątek, 19 września 2014

Rozdział 59.



CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Weszłam do środka i poczułam zapach świeżych jajek na bekonie. Weszłam do kuchni i zapytałam, czy pan Styles zamawiał coś. Kobieta powiedziała, że nie. Zamówiłam dla niego jajka na bekonie z grzankami z masłem oraz czarną kawę z jedną łyżeczką cukru jak lubi. Otrzymałam wózeczek i podążyłam ku windzie. Tam wsiadłam do niej i pojechałam na 8 piętro. Zapukałam głośno do pokoju numer 505. Zaraz… Czy my przypadkiem w LA i w Canberze nie byliśmy w pokoju o takim numerze. To było mega dziwne. Zapukałam jeszcze raz tym razem znacznie mocniej. Podniosłam z oczu okulary. Harry otworzył drzwi, był nieźle zaspany.
-Dzień dobry, śniadanie dla pana…
-Grace? Co ty tu robisz?
-Nie zostałeś…- odpowiedziałam szybko.
-Ja… ja…- zaczął się jąkać, a ja w tym czasie weszłam z wózeczkiem do jego pokoju. Rolety były zasłonięte i był tu z deka ciemno.
Spojrzałam na Hazzę wzrokiem, który mówił: „Weź przestań pieprzyć”. Zamknął się.
-Grace ja się mega źle czuję, gdy jestem w domu twojego chłopaka.- gdy to powiedziałam poczułam ukłucie w sercu.- Całujemy się tam, a ze spaniem ze sobą wstrzymujemy się ze względu na twoje tymczasowe problemy. Czuję się tam obco. Nie mógłbym spać w łóżku, w którym być może z nim współżyłaś.- powiedział.
Przypomniało mi się to, co zaszło pomiędzy mną, a Justinem. Rozłożyłam na stoliczku talerz i przełożyłam z wózeczka jedzenie. Westchnęłam i usiadłam na fotelu. Schowałam twarz w dłoniach i przetarłam oczy.
Nie wiedziałam totalnie co powiedzieć. Byłam na niego zła, że poszedł i spałam dziś sama. Ale gdybym ja miała spać w łóżku, gdzie wcześniej np. Ellis spałaby z Harrym, wolałabym podłogę.
-Harry…- zaczęłam.- Nie chcę, żeby to co jest pomiędzy nami polegało jedynie na…- spojrzałam na niego.- Chciałabym choć raz obudzić się koło ciebie, tak jak kiedyś, spałabym na twoim torsie, a ty głaskałbyś moje plecy, otworzyłabym oczy i pocałowała twoje wytatuowane jaskółki. Potem szeptałbyś mi coś do ucha, tak jak zwykle coś słodkiego, albo sprośnego.- uśmiechałam się sama do siebie.- Następnie wstalibyśmy, ja zrobiłabym śniadanie, a ty kawę, podczas krojenia owoców na gofry stanąłbyś za mną i pocałowałbyś mnie w ramię, bo jak kiedyś miałabym twoją koszulkę.- spojrzałam w okno i wstałam z fotela, skierowałam się ku tarasowi.- Jak zwykle zresztą, a potem przeniósłbyś swoje pocałunki na szyję.- dotknęłam palcami zagłębienia swojej szyi.- I obydwoje zaczęlibyśmy się śmiać i bylibyśmy szczęśliwi, każdy dzień zaczynałby się tak samo, ale inaczej. Potem zjedlibyśmy razem śniadanie karmiąc się goframi nawzajem, usmarowałbyś mnie bitą śmietaną i potem zlizałbyś ją ze mnie. Celowałbyś nią w dekolt, bo tam zawsze celujesz… i w ogóle… nasze stare życie… powróciłoby… ja… tak bardzo za tym tęsknię… za tym wszystkim… co robiliśmy razem… jak sobie uprzykrzaliśmy życie… jak bardzo się kochaliśmy…
-Przecież dalej się kochamy Grace, ale nie może być tak jak kiedyś… masz chłopaka…
Powróciłam do rzeczywistości, którą sama sobie stworzyłam. Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech, który sprawił, że się nie rozpłakałam.
-Wiesz, czasami tego nie rozumiem…- Harry stanął obok mnie.- Sypiamy ze sobą, całujemy się, spędzamy czas tak jak para, mówisz, że mnie kochasz, ale wciąż z nim jesteś. Gdy pierwszy raz się przespaliśmy ze sobą w LA powiedziałaś, że muszę ci dać czas… Tego czasu trochę minęło, a ja już nie mogę… Kurde… Grace… Ja cię tak cholernie kocham… Chciałbym z tobą być bez żadnych konsekwencji, że twój facet nas przyłapie.
-Harry… ja…- zaczęłam.
Nie powiem mu tego teraz. Nie mogę. Chociaż tak bardzo chciałam to nie mogłam. Nie. Powiem mu to dopiero po zakończeniu kontraktu.
-Nie rozmawiajmy o tym, dla mnie to jest bardzo trudne…- wydukałam.
-A myślisz, że dla mnie nie jest?
-Wiem, że jest. Daj mi jeszcze miesiąc, dobrze? Wtedy obiecuję ci, że wszystko się ułoży.
Harry spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami.
-Skąd to wiesz?
-Bo wtedy będę wiedzieć wszystko.
-Ukrywasz coś przede mną?
Opuściłam głowę.
-Dopiero za miesiąc będę mogła ci to powiedzieć…
-Ale co?
-Teraz nie mogę.
Odsunęłam się od Hazzy, który przycisnął mnie do szyby balkonu. Złapałam za torebkę.
-Przepraszam, że tak wpadłam z fochem.
Wyszłam z apartamentu Harry’ego i szłam szybkim krokiem do windy. Po policzku spłynęła mi łza. Tak podle się czułam ukrywając przed nim mój kontrakt z Justinem. Ale nie mogłam mu powiedzieć. Mógłby powiedzieć wtedy, że także z Harry’m byłam dla pieniędzy. Winda jechała dość długo. Gdy wreszcie się otworzyła wsiadłam do niej i obróciłam się w stronę lustra po przeciwległej stronie drzwi. Drzwi zaczęły się zamykać, ale wnet pomiędzy drzwi weszły palce, a na środkowym był sygnet. Drzwi się otworzyły. Harry stał do połowy nagi. Miał bose stopy, a na torsie nie miał koszulki. Złapał mnie silnie za rękę i pociągnął do siebie.
-Poczekam ten miesiąc…- powiedział.
Uśmiechnęłam się szeroko.
-… a teraz chodź ze mną…
Poszliśmy do jego pokoju.  Nie wiedziałam co Harry zamierza.
-Rozbieraj się.- nakazał mi.
Spojrzałam na niego zszokowana.
-Że co?
-Rozbieraj się mówię.- uśmiechnął się.
Uśmiechnęłam się.
-I co będziemy robić?- zapytałam ściągając buty.
-Cały dzień leżeć w łóżku…
-Że co?- zaśmiałam się i ściągnęłam bluzkę. Hazz oblukał moje ciało i przygryzł lekko wargę uśmiechając się. Ściągnęłam spodnie i wszystko pięknie złożone położyłam na fotel. Harry odsunął kołdrę i wskazał mi ręką jedną ze stron łóżka. Położyłam się, a loczek zaraz znalazł się koło mnie.
-Co robimy?- spytał.
-Wymyśl coś…- powiedziałam poprawiając poduszkę.
-Mogę cię wycałować całą…
-Serio?- zapytałam unosząc brew.
-Yhym…- kiwnął głową wpatrując się w mój biust.
-Nie wiem, czy się zgodzę…- oświadczyłam, a Harry spojrzał na mnie.
-Ja cię nie pytam o zgodę…

Pocałował moje ramię, potem obojczyk, szyję, kości policzkowe, zjechałam lekko w dół z poduszki, a Harry znalazł się nade mną. Złapałam za jego naszyjnik i przyciągnęłam do siebie. Wokół pasa oplotłam go swoimi nogami i siłą przyciągnęłam jego biodra do moich. Dłonie przeniosłam na jego plecy i wbiłam mocno paznokcie w jego skórę. Cicho jęknął oddając mi kolejny namiętny pocałunek. Gdy tylko się odrywaliśmy od siebie by zaczerpnąć oddechu mówił: Doprowadzasz mnie do szału… Użyłam siły, by przewrócić nas, tak, abym górowała. Hazzę bardzo to zaskoczyło, ale i spodobało mu się to. Przerzuciłam sobie włosy na prawą stronę i sunęłam dłońmi po pościeli po obu stronach jego ciała. Nachyliłam się do przodu ukazując mu specjalnie mój biust w mocno przylegającym staniku.  Delikatnie pocałowałam dwie wytatuowane jaskółki, po czym użyłam dawnej techniki usidlania Styles’a. Oplotłam mu zwięźle nogi, by nie mógł się ruszyć. Ręce natomiast trzymałam u łokci, rozłożyłam je umiejętnie w jednej linii po bokach. Harry nie stawiał mi się, z uśmiechem na twarzy przyglądał się co z nim zrobię. Obserwując mnie delikatnie oblizał swoje usta językiem. Usadowiłam mu się wygodniej na biodrach, a moimi kolanami przycisnęłam zewnętrzną część bioder.
-Grace, proszę powiedz, że skończył ci się okres…- wydyszał.
Zrobiłam smutną minkę i pokręciłam delikatnie głową. Przybliżyłam twarz do jego ucha i szepnęłam.
-Jeszcze nie…- ugryzłam płatek jego ucha i pocałowałam skórę za nim.
-Nie wytrzymam…- zamknął oczy.
-Mi też jest trudno…- szeptałam.
-Proszę cię przestań…- zacisnął na moich pośladkach dłonie, gdyż puściłam jego ręce.
-Uwielbiam się w takim stanie, widok ciebie takiego… Bezcenne…- powiedziałam mrucząc.
-Grace proszę…
-Jeszcze troszkę misiu…
-O boże…- mówił Hazz, gdy całowałam go po torsie.- Grace, zróbmy to proszę cię…
-Mam okres, kotku…
-Ale minęły już trzy dni.
-Dalej mi się nie skończył.
-Ja piernicze.
Obydwoje zaczęliśmy ciężko oddychać. Widziałam, że Harry powoli dostaje szału na moim punkcie, więc postanowiłam go trochę uspokoić. Dążył do tego byśmy się połączyli, ale moje problemy techniczne uniemożliwiały to. Muskałam mu delikatnie usta, a jego ciało coraz bardziej się odprężało. Położyłam mu głowę na torsie i leżeliśmy tak przez dłuższą chwilkę. Trochę rozmawialiśmy. Bardzo zmartwiłam się faktem, że Harry jutro wyjeżdża. Chociaż może to lepiej, Justin wraca. Postanowiliśmy włączyć jakiś film. Harry zamówił popcorn z masełkiem. Przyszedł wraz z oszukanymi Mojito bez alkoholu. Chłopak zapamiętał, że ostatnio przestałam pić alkohol. Bridget Jones okazało się świetnym wyborem, zresztą mega śmiesznym. Wyobraźcie sobie, że zasnęłam na napisach końcowych. Gdy się obudziłam było późne popołudnie. Postanowiliśmy pojechać do jakiejś knajpki na obiad. Ubrałam się i doprowadziłam do porządku.

(…)
Przed wylotem do Londynu, Harry spędził cały poranek u mnie w domu. To znaczy nie u mnie, a u Justina w domu. Siedzieliśmy na ogródku, pomagałam Hazzie pisać piosenkę. Nie pojechałam z nim na lotnisku, bo doszliśmy do wniosku, że paparazzi nie dadzą nam spokoju. Żegnając się obiecałam, że przyjadę niedługo. Tak miałam to w planach. Wpierw nagrać filmik z Justinem, dokończyć próby z dziewczynami no i oczywiście pojechać z Kylie i Kendall na Coachellę. Dziś właśnie przyszedł dzień festiwalu. Trochę smutna, że mój ukochany wraca do Londynu wybierałam ubrania na festiwal. Justin przyjechał ok. 13:00 zaraz przed tym, jak miałam wychodzić.
Przytuliłam „mojego chłopaka” mocno. Pogadaliśmy trochę, mówił, że wszyscy reporterzy byli bardzo zdziwieni faktem, że napisałam z nim Change me. Żal.
Bieber przeprosił mnie, ale był strasznie zmęczony i chciał iść spać. Ja w dalszym ciągu wybierałam ciuchy. Byłam gotowa, a Kendall puściła mi strzałkę, że wraz z Kylie czekają w samochodzie. Zeszłam na dół i wyszłam z domu. Przywitałam się z dziewczynami, a właściwie to z Kylie zapoznałam. Jadąc na festiwal wstawiłam na Instagrama zdjęcie, z napisem Coachella. Jechałyśmy ok. 40 minut. Kendall zaparkowała na parkingu. Muzyka już grała, a my ruszyłyśmy na festiwal. Rozmawiałam z dziewczynami o facetach. Kylie była szczególnie zainteresowana co lubi Justin, a Kendall co lubi Harry. O zgrozo! Kylie polubiłam bardzo, gorzej było Kendall. Czasami jej pytania o mojego ukochanego były ciut zbyt osobiste. Napaliła się na niego… Spytałam, czy dzwoniła do Hazzy. Powiedziała, że nie, bo się wstydziła. No więc ja powiedziałam jej, że nie ma sensu tego robić, bo upatrzył sobie jakąś dziewczynę. To chyba ją zmartwiło. Zresztą… Kto by się nią przejmował… Na scenie zagościła Ellie Goulding. Zaśpiewała Burn, Beating Hearts i I Need Your Love. Bawiłyśmy się genialnie, tańczyłyśmy ze sobą (mam na myśli Kylie) :) … Potem poszłyśmy zjeść coś. Kupiłam sobie Redbulla. Na moje i Kylie nieszczęście na festiwalu byli paparazzi. Robili mi masę zdjęć i chodzili przez cały czas. Musiałyśmy zrobić sobie zdjęcie, do którego także ustawiła się Kendall… Nie wiem po co. Ale przyznaje wyszło zarąbiste.

Dzień zleciał mega szybko. Słońce zaczęło zachodzić. Czekałyśmy we trójkę na koncert Queen Bey. Zaśpiewała ze swoją siostrą Solange takie utwory jak: Single Ladies i Run The World. Potem na scenę wkroczył Calvin Harris, który zrobił rozróbę taką, że o matko. Jego Summer przyprawiało o dreszcze i strasznie głośne piski kobiet. Ten dzień spędziłam naprawdę wspaniale, dziewczyny spytały, czy jutro byłabym chętna pójść z nimi na kolejny dzień festiwalu. Powiedziałam, że dojadę do nich, bo z rana mam próbę i siłownię z Danielle Peazer, która miała tu coś do załatwienia i jest aktualnie w hotelu w Hollywood. Do domu wróciłam około 1:00 Justin rozmawiał z Alfredo siedząc na kanapie w salonie. Posiedziałam z nimi chwilkę, ale z powodu zmęczenia całym dniem poszłam się wykąpać i spać.
Wstałam rano, zjadłam lekkie śniadanie i pojechałam na umówione miejsce. Po siłowni z Dani pojechałam na próbę do Sunset Studio. Zrobiłyśmy czterogodzinną próbę i postanowiłam, że na festiwal pojadę na chwilkę. Poznałam przyjaciółki sióstr Jenner. Oglądnęłam koncert Justina, Rity Ory i Demi Lovato. Potańczyłyśmy trochę, dziewczyny zostały z tego co wiem do późnej nocy, a ja po dwóch godzinach pojechałam na lotnisko, by kupić bilety na jutrzejszy lot do Londynu.  Spakowałam się wieczorem, zadzwonił do mnie Sean i powiedział, że mam mu napisać godzinę przylotu, bo ma ważną sprawę do obgadania. Następnego dnia na lotnisku byłam o 9:00, a pół godziny później siedziałam już w samolocie.
Pierwsza klasa tym razem przypasowała mi całkowicie. Miejsce obok mnie było puste, a cały lot siedziałam na telefonie, który tuż przed lądowaniem wyłączył się. Wyszłam z samolotu odebrałam walizkę, a Sean czekał na siedzeniu, krzyknęłam jego imię, a mój braciszek odwrócił głowę w moją stronę i szeroko się uśmiechnął. Podbiegłam do niego i mocno przytuliłam.
-Jejku, ale się stęskniłam za tobą, Sean…
-Serio?- udawał zdziwionego.
-No serio, prawie miesiąc…
Odsunęłam się od brata i zlustrowałam go od góry do dołu. Miał na sobie spodnie zwężane u nogawek, czarne air force’y i szarawy sweter.
-Muszę pogratulować Leigh…- oznajmiłam, a mój brat złapał za walizkę.
-Za co?
-Zmieniła twój styl…
-Oj daj spokój… Kupiliśmy po prostu trochę nowych rzeczy dla mnie…
-Bardzo dobrze.
Wsiedliśmy do mojego samochodu, jego zapach… jejku, tak się stęskniłam za moim Range roverem. Sean powiedział, że zabiera mnie do restauracji na coś do jedzenia i muszę mu pomóc dokonać wyboru. W samochodzie nie powiedział mi nic więcej. Gdy weszliśmy do środka tajskiej restauracji. Zamówiłam sobie jungle curry, a Sean tajskiego omleta z wołowiną. Do tego po szklance wody z cytryną.
-Więc o co chodzi?
Mój brat spojrzał na mnie poważnie.
-Chcę się oświadczyć Leigh…- wydusił z siebie.
-Naprawdę?- zapytałam uśmiechając się szeroko.
-Tak, ale nie wiem, jak to przygotować.
Zamyśliłam się.
-A co powiesz, żeby zrobić coś takiego, że zaprosisz rodziców Leigh, zaprosisz mamę, Bena i kogo tam będziesz chciał i na tym spotkaniu pomogę ci zrobić kolację i wtedy jej się oświadczysz?
Sean uśmiechnął się.
-Jesteś genialna siostrzyczko.
Po jakimś czasie nasze jedzenie zostało zjedzone.
-Musimy jeszcze wybrać pierścionek, mam dwóch faworytów…
Sean wyciągnął z kieszeni dwie kartki. Były to skromne pierścionki, jeden miał trzy małe diamenciki, a drugi miał jeden większy.
-Drugi lepszy…- oświadczyłam.
-Wiedziałem, że ten będzie dobry…
Mój brat zapłacił za jedzenie i wyszliśmy z restauracji. Wsiedliśmy do samochodu.
-Myślisz, że ona przyjmie moje oświadczyny?
-No pewnie, że tak… Sam mówiłeś, że zazdrości swojej kuzynce dzieci i rodziny. W małżeństwie poważniej myśli się o potomkach.
-Ja jestem za młody, by być ojcem, Grace.
-Och Sean, czy ja mówię teraz? Miałam na myśli za rok, dwa lata na przykład. Masz stałą pracę, Leigh też zarabia dobrze, macie dom, brakuje tam tylko małego szkraba do pełni szczęścia…- uśmiechnęłam się na myśl o małym dziecku.
Brat spojrzał na mnie.
-Nie wiem…
-Póki co myśl o ożenku…- wróciłam do rozmowy.- A co do Leigh to nie masz się co wahać, ani bać… Jesteście świetną parą i chciałabym wreszcie solidnie potańczyć na twoim weselu.
-Przecież jesteś tancerką…
Zaśmiałam się.
-To nie to samo.
Dojechaliśmy pod wieżowiec, gdzie było moje mieszkanie. Odetchnęłam.
-Jak ja tęskniłam za tym miejscem…
-Pomóc ci z walizką?
-Nie, nie… Dam radę, jedź do przyszłej żony… - dałam bratu całusa w policzek i wysiadłam.

Wyjęłam torbę i poszłam ku wejściu, Sean odjechał, ale wcześniej mi pomachał. Wyjęłam ze skrzynki rachunki. Wjechałam na 25 piętro, mieszkanie numer 233, odszukałam klucze w walizce i otworzyłam drzwi. Weszłam do środka i zamknęłam za sobą. Ściągnęłam botki i sweterek. Wreszcie… Moje miejsce. Napuściłam wody do wanny i posegregowałam pranie. Pierwsza tura zaczęła się prać. Przyniosłam sobie laptopa i puściłam nowy sezon Plotkary. Rozebrałam się i weszłam do wody. Było idealnie. Świeczki paliły się i dodawały nastroju. Zrobiłam zdjęcie i wstawiłam na Instagrama. Oglądnęłam trzy odcinki serialu. Wychodząc z wanny dostałam sms-a od Gemmy w sprawie tej sesji. Umówiłam się na 12:00 z nią w studiu, gdzie mają być robione zdjęcia. Wysuszyłam ciało, a głowę owinęłam ręcznikiem. Ubrałam czyste majtki oraz wyjęłam z szafy dłuższą koszulkę. Wypuściłam wodę z wanny i zaniosłam komputer do salonu, gdzie zaczęłam opłacać różne rzeczy. Było gdzieś koło 23:00, więc poszłam spać. Rankiem musiałam pójść do pobliskiego sklepu po zakupy. Wyszłam z domu w niechlujnie upiętym koku, dresach i okularach przeciwsłonecznych. Musiałam się przysłonić torbami wychodząc z Tesco, bo dopadli mnie paparazzi. Prawie biegłam do domu, wykrzykiwali w moją stronę takie teksty jak: Czy to koniec twojego związku z Justinem? Dlaczego znów jesteś w Londynie? Chcesz wrócić do Harry’ego? Itp. Wróciłam do domu i zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie. Zaparzyłam kawę i włączyłam telewizor. A no oczywiście na co trafiłam?
Serdecznie witam moich gości, przed państwem One Direction…
To się nazywa szczęście Grace.
(…)
Reporterka: Chłopaki przejdźmy do pytań o wasze dziewczyny, bo słyszałam, że ilość singlów w waszej piątce zmniejsza się do jednego. To prawda Niall?
Niall: Skoro zadałaś już takie pytanie to…- blondyn westchnął.- Mam dziewczynę.
Reporterka: Kim jest twoja wybranka?
N: Moja dziewczyna ma na imię Lily i studiuje na University College London.
Wywiad musiał być przeprowadzany całkiem niedawno, bo Liam miał tu już inną fryzurę.
R: W takim razie życzymy szczęścia. Louis ty jesteś w dalszym ciągu z Eleanor Calder 
*pojawiło się ich zdjęcie razem*,  
-Liam z Danielle Peazer *Liam kiwnął głową i znów zdjęcie*, 
-Zayn z Perrie Edwards *Zayn przytakuje i kolejne zdjęcie*, 
-a Harry? Co z tobą?
Usadowiłam się na fotelu z kanapką w dłoni i kawą w drugiej, czekałam na jego odpowiedź. Uśmiechnął się i lekko opuścił głowę w dół. Chłopcy zaśmiali się. Nie wiem z czego.
Harry: Jest dobrze, tak jak jest.
R: A co z Grace Moore?
H: Jesteśmy przyjaciółmi…
Chłopaki znów wybuchnęli gromkim śmiechem.
R: Twoi przyjaciele chyba myślą inaczej… ja także… Czujesz coś do niej?
Harry uśmiechnął się szeroko.
H: Jak mogę nie czuć niczego do kobiety, którą kocham…- nagle się poprawił.-… to znaczy kochałem.
R: Zdjęcia z waszych wspólnych wakacji w Australii mówią same za siebie.
H: Spędziliśmy po prostu dobrze czas ze sobą. To tyle.
Zakończył i dał kuksańca Niall’owi, który chciał chyba jeszcze coś powiedzieć.
R: Wróciłeś właśnie z Los Angeles, gdzie paparazzi zrobili wam mnóstwo zdjęć…
H: Rzeczywiście nie mogliśmy się od nich odgonić…
R: Masz jakieś podejrzenia czemu tak was śledzili?
H: Chyba chcieli zobaczyć, czego nie zobaczyli…
R: A ty chciałbyś zrobić to, co oni chcieli zobaczyć…
H: Zadaj takie pytania Niall’owi na przykład…
To był koniec rozmowy o naszym związku.
Wywiad postępował dalej, a ja wrzuciłam do suszarki ostatnią partię ubrań. Zrobiłam sobie lekki makijaż, a włosy po prostu rozczesałam. Ubrałam się, sięgnęłam po torebkę i wyszłam z mieszkania wcześniej zamykając je. Na korytarzu spotkałam sąsiadkę.
-O jak miło panią widzieć, długo pani nie było…
Kobieta zamykała drzwi i trzymała syna za rękę. Zaczekałam.
-Rzeczywiście, prawie miesiąc, widzi pani, byłam na wakacjach, potem praca, próby…
-Widziałam jeden z pani występów… Był naprawdę ciekawy.
-Dziękuję, ale wciąż się uczę, ćwiczę, podejmuje się nowych wyzwań.
Zjechałyśmy windą na dół, Gemma miała dzwonić do domofonu. Pożegnałam się z sąsiadką i pisnęłam na widok starszej Styles. Ściskałyśmy się strasznie długo. Boże nie widziałam jej ze dwa, albo trzy miesiące. Najlepsze, że Gemma zmieniła kolor włosów z blond na błękitny, a końcówki przechodziły w róż.
-Ale się zmieniłaś, Grace… Nie poznałabym cię w tłumie chyba…
-Ty też się zmieniłaś, ale ciebie bym rozpoznała, włosy masz oryginalne.
Gdy wreszcie oderwałyśmy się od siebie. Poszłyśmy ku stacji metra (Sean ma dalej mój samochód), pytałam ją o pracę i przyznała, że jest przedstawicielem marketingowym w firmie Bleach London. Produkuje ona farby do włosów. Pracuje z siostrą Lou Teasdale, Sam. Pytała jak tam ja, jak wakacje i ogólnie. Jechałyśmy ponad 40 minut metrem na obrzeża Londynu, gdzie swoją pracownię miała Charlize, przyjaciółka Gemmy. Idąc chodnikiem oczywiście kto się napatoczył? No paparazzi. Ja piernicze.
Nie zwracałyśmy uwagi na nich. Gemma powiedziała mi, żebym pojechała z nią niedługo do Holmes Chapel na kilka dni, Anne ponoć ostatnio dużo o mnie mówiła i chciałaby się zobaczyć ze mną. Powiedziałam, że jeśli nie wyjadę do Newcastle i nie będę miała w planach nic ważniejszego to bardzo chętnie. Gem nadmieniła, że Harry też ma zamiar pojechać. Powiedziała to takim głosem, jakby chciała tą wypowiedzią mnie zagiąć. Zarumieniłam się. Weszłyśmy do środka. Charlize przedstawiła mi się i opisała jak miałaby wyglądać ta sesja. Miały to być w pewnym sensie portrety, część z nich miała też obejmować nogi. Gemma uczesała mnie i zrobiła mi makijaż, a Charlize przygotowała tło. Usiadłam na stołku.

-Zachowuj się bardzo naturalnie, możesz robić miny jakie chcesz… Na przykład zamyślona, uśmiechnięta, zawiedziona itp.
Pierwsze ujęcia.
-Grace będziesz zmieniała sweterki…- dodała Gemma po kolejnych zdjęciach.
Zmieniłam ubranie i przeszłam do kolejnego zdjęcia.
-Dotknij dłonią włosów, jakbyś je poprawiała.
Zastosowałam się do zaleceń Charlize. Kolejne i kolejne zdjęcia.
-Chyba mam już wystarczającą ilość…- odpowiedziała Charlize oglądając zdjęcia na komputerze. Gemma stała przy niej i uśmiechała się.
-Boże, one są po prostu przepiękne.
-Jedne z najlepszych jakie zrobiłam, serio. Grace…- zwróciła się do mnie.- Nie wiem po prostu jak ci podziękować. Tak bardzo mi pomogłaś…
Charlize przytuliła mnie.


-Naprawdę nie ma za co… Jesteś świetnym fotografem i mam nadzieję, że dostaniesz do tej szkoły, do której chcesz…
-Ja też mam taką nadzieję, a z takimi zdjęciami mam znacznie większe szanse. A teraz Gracie, zróbmy jeszcze ze dwa zdjęcia na Instagrama dla ciebie.- mrugnęła do mnie okiem na co głośno się zaśmiałam. Po 20 minutach zdjęcia były zrobione i przesłane na mój telefon. 
Wstawiłam je z podpisem: Ja i swetry Hahaha xd wspaniały czas z @charlizetrack i @namelessgem.
 
Charlize przed samym wyjściem jeszcze raz gorąco mi podziękowała i pożegnała się. Wyszłyśmy z Gemmą z jej pracowni.
-Idziemy coś zjeść? Bo właściwie burczało mi w brzuchu już na sesji, bałam się, że usłyszycie…- zaproponowała Gem i zaśmiałyśmy się.
-Tak, też bym coś przekąsiła…- dodałam.
Postanowiłyśmy, że wybierzemy się do Salad Story niedaleko uniwersytetu. Poszłyśmy ku stacji metra, tam zakupiłyśmy po bilecie i wsiadłyśmy do metra.
-Chyba powinnam cię o coś spytać, Grace…
Oho… Jak chyba wiem o co.
-Zamieniam się w słuch…
-Czy ty coś ten teges z Harrym?
-Gem… My jesteśmy przyjaciółmi…
-Dla mnie to wygląda trochę bardziej w stronę więcej niż przyjaciele…
-Naprawdę?- zapytałam.- Nie sądzę. Wiesz, my się po prostu świetnie rozumiemy, mogę mu powiedzieć wszystko, ufam mu…
-To bardzo dobrze…
Metro zatrzymało się na przystanku, na którym wysiadłyśmy.
-… wiesz po prostu rozmawiałam z Harrym i gdy powiedziałam coś o tobie uśmiechnął się szeroko, dokładnie tak, jakby był zakochany…
-…może mu nie przeszło po rozstaniu…- uśmiechnęłam się, a policzki mnie zapiekły.
-Jestem pewna, że dalej coś do ciebie czuje.
-To dobrze, czy nie?- zapytałam Gemmę.
-Nawet bardzo dobrze. Patrząc z mojego punktu na Harry’ego to on nigdy nie był tak szczęśliwy w związku, jak z tobą.
Opuściłam głowę.
-… ja wiem, że ty masz chłopaka.- dodała nagle.- Mówię ci tylko co widzę.
 Weszłyśmy do restauracji.
-A Harry nie ma jakiejś dziewczyny na oku? Żadna mu się nie spodobała odkąd wiesz…
-Wiem… Z tego co ostatnio mi powiedział to… Żadna mu się nie podoba.
Uśmiechnęłam się i zasiadłam na swoim miejscu. Zamówiłam Sałatkę Cezar i kubek Zielonego Raju.
-A ty Gemma, masz jakiś obiekt zainteresowań?
Dziewczyna spaliła buraka, a ja wiedziałam, że coś jest na rzeczy. Sałatka z kurczakiem Gemmy i jej Zielony Raj przyszły dość szybko, ja czekałam jeszcze chwilkę, a w tym czasie starałam się z niej wyciągnąć informacje…
-Nieee…- odezwała się przeciągłym głosem.
-Taaak…- zaśmiałam się.
-Oj no… Nie wiem, czy znasz Ashtona z 5SOS.
-Yhym. On?
-Lubię go… On chyba mnie też.
-Tu się coś kroi…- mrugnęłam okiem do Gem.
-Wczoraj byliśmy w kinie, a potem w restauracji. On jest teraz w Londynie na jakieś 3 tygodnie.
-I co? Myślisz, że coś z tego będzie…
-Szczerze to… Mam taką nadzieję…
Wzięłam do ust słomkę z Zielonym Rajem i poczułam w ustach sok z kiwi. Zaczęłyśmy jeść, Gemma spojrzała w swój talerz, a ja w tym czasie zrobiłam jej zdjęcie. Dodałam na Instagrama oznaczając Gem. Rozmowę o farbach do włosów przerwał nam telefon niebieskowłosej.
Przeprosiła mnie i odeszła na chwilkę. Wróciła po 5 minutach.
-Zaraz ktoś do nas dołączy…- uśmiechnęła się szeroko Gemma.
-Ale kto?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kolejny piątek za nami! Przepraszam, że dopiero teraz, ale wróciłam do domu jakieś 20 minut temu :) Mam nadzieję, że się podoba. Miłego weekendu nie upijajcie się za mocno :P KOMENTUJCIE!