piątek, 25 grudnia 2015

Rozdział 129



Harry wyjeżdża na dwa-trzy dni do Los Angeles, by nagrać teledysk do Steal My Girl, ja w tym czasie rzucam się w wir pracy, chcę zakończyć wszelkie zaczęte rzeczy, przed rozpoczęciem Fashion Weeków. Co wieczór Nolan przychodzi do mnie do domu, byśmy mogli podokańczać wszystko. Moglibyśmy pracować w naszym gabinecie, ale wolałam być z Silver w domu. Darbi i Tess wyjechały na różne spotkania w Ameryce i Australii.
Jeżeli chodzi o Justina to… Rozmawiałam z nim godzinę na ten temat, rozpłakałam się, byłam załamana. Przyjaciel pocieszył mnie i zachęcił, bym porozmawiała z Harrym jak wróci, może to tylko zauroczenie nią i jestem  w stanie to rozwiązać. Siadam zmęczona całym dniem, a jutro jadę znów z Silver na balet. Włączam tv i na jednym z kanałów leci Nothing Hill. Mieszam duży kubek herbaty z cytryną i kątem oka przeglądam wpisy na TT. Różne... Nudzi mi się, a nie chcę iść jeszcze spać. Silver śpi dziś ze mną, więc oczywiście zabrała tysiąc zabawek i śpi. Próbuję dodzwonić się do Harry'ego, ale stale nie odbiera. Marszczę czoło i wykręcajac jego numer kolejny raz, moje połączenie chyba zostaje odrzucone.  Dostaję sms-a od Zayna...
"Hej Gracie! Co słychać w wielkim świecie mody?"
Uśmiecham się do ekranu i przykrywam szczelniej kołdrą, byleby było mi ciepło. Odkładam kubek obok siebie.
"O dziwo nic ciekawego, ale już niedługo się to zmieni!"- piszę i wysyłam wiadomość.
Zayn pisze mi o różnych sprawach…
"Ej Zayn, dlaczego H nie odbiera?"

Odkładam telefon i wyciągam z lodówki trochę sałatki i kroję świeżą bagietkę, smaruję ją masłem i wstawiam do piekarnika. Poza tym robię sobie kolejny kubek herbaty. Kątem oka oglądam film, a telefon wciąż nie miga od wiadomości, a Zayn odpisywał mi od razu. 

"Halooo"- piszę i idę do łazienki na chwilkę.
Wiadomość przychodzi dopiero, gdy siadam na kanapie z kolacją.
"Wyszedł gdzieś"- odpisuje krótko.

Marszczę brwi.
"Nie macie nagrań?"- piszę.

"Jutro"

Film się skończył, więc przełączam kanał i zatrzymuje swoje poczynania widząc kolejnego smsa.

"Nie będę cię okłamywał. Przyszła po niego jakaś blondynka i wyszli... Wczoraj też tu była."

Moje serce na chwilę się zatrzymuje, a potem zaczyna bić strasznie mocno. Ściskam widelec w dłoni do takiego stopnia, że zaczyna mnie piec.
"Wrócił na noc?"- pytam.

"Szczerze mówiąc nie wiem, ma pokój z daleka od nas"

Podkurczam nogi i mierzwię włosy. 

"Nie martw się! xx"

"Jak mam się nie martwić Zayn, jak przez ost dwa tygodnie spędza więcej czasu z Nią i ich przyjaciółmi..."- piszę.

"To pewnie przyjaciółka"- pisze Zayn, a już czuję, że moje oczy robią się mokre.

"Zayn, chciałabym w to uwierzyć."- piszę wycierając nos.

" Będę go pilnował, kochana..."- pisze.

"Dziękuję! xx"

Zjadam szybko jedzenie i wleczę się na górę. Myję się, ubieram w pidżamy i kładę się obok Silver. Czuję, że ta noc będzie bezsenna.

(...)
Dwa dni później zostały mi jakieś pojedyncze rzeczy do zrobienia. Wpuszczam Nolana do domu, rozbieram Silver i proponuję, abyśmy zrobili coś do jedzenia. Mój współpracownik znajduje świetny sposób na kontakt z Silver, oglądają razem wieczorynkowy odcinek Dory, Nolan razem z moją małą mówią głośno angielskie słowa, o których wypowiadanie prosi Dora. Robię gotowanego kurczaka z ryżem i warzywami.
Pytam Nolana co chce do picia, a on wstaje na chwilkę z kanapy.
-Grace masz jakąś tabletkę na ból głowy?- pyta.
-Już patrzę...- mówię i szukam w apteczce czegoś, co uśmierzyło by ból Nolana. Bezskutecznie.
-Niestety wszystkie poszły...- mówię.
Nolan krzywi się lekko i dziękuje mi.
-Ale poczekaj! Gdzieś ostatnio czytałam, że lampka wina pomaga. Co ty na to?- pytam.
Nolan zaczyna się śmiać.
-Romantycznie, romantycznie, ale chętnie.- porusza śmiesznie brwiami.
Uśmiecham się i wyciągam butelkę.
-Nolan, chodź przechodzą przez trolowy most!
-O nie!- mówi przerażony i biegnie do Silver. Wyciągam kieliszki i leję trunek do połowy. Nakładam jedzenie i niosę talerze do salonu, Silver trochę pomagam. Zaraz po zjedzeniu Dora się kończy i Silver prezentuje piosenkę:
~Udało się! Udało! Tak! Yes, we did it! To sukces!~
Zaczynamy się śmiać. Potem ja pracuję z Nolanem, wybieramy zdjęcia, a Sil mówi, że chce siedzieć z nami, zamiast sama na górze. Tak więc wybieramy wiele zdjęć, które mają stanowić zawartość inspirację dla obecnie podrzędnych magazynów o modzie. W końcu Vogue to biblia...

Zayn
-Ten teledysk będzie świetny!- mówi Lou poprawiając długie włosy.
-No jasne, że będzie...- mówi Niall.
-Szczególnie ty Nialler jako jeden z plemiennych tancerzy...- dodaje Louis, a ja parskam śmiechem.
Podnoszę wzrok na Harry'ego, który przez cały czas siedzi na telefonie i bezustannie pisze coś na klawiaturze. Powiedziałem Louisowi o mojej rozmowie z Gracie i postanowiliśmy wybadać tą nową.
-Hazz!- mówię.-Ej Hazz!- dopiero teraz podnosi głowę, jakby wyrwany z czegoś.
-Aż tak się nie możesz doczekać wizyty z Grace?- pyta Louis.- Że tak z nią esemesujesz?
-To nie Grace, to kolega...- mówi Harry i znów opuszcza głowę.
Patrzę na Louisa, a ten wzrusza ramionami.
Kręcę głową i słucham rozmowy Liama, Paula, Nialla i Lou na temat trasy w końcu za kilka dni wyjeżdżamy.

Grace
Padam zmęczona na fotel, gdy w radiu, które Nolan włączył leci Uptown Funk Marka Ronsona, chłopak zaczyna śmiesznie tańczyć i wygłupiać się, nawet nie wiem kiedy porywa mnie i obraca wiele razy. Cały czas głośno się śmiejemy.
-Wooo!- piszczę wyrzucając dłonie do góry.
-Jesteś najlepszą tancerką pod słońcem...- mówi Nolan podając mi kieliszek od wina.
Uśmiecham się do niego i odbieram od niego.
-To za kogo wznosimy toast?- pyta Nolan.
-Za nas...- mówię i stukam kieliszek swój o kieliszek Nolana.
Siadam na kanapie, gdy nagle Nolan staje w miejscu wpatrzony w stronę drzwi wejściowych. Rzednie mu mina, a sama twarz staje się blada, jak ściana, połyka szybko zawartość wina w ustach i odkłada kieliszek.
-Widzę, że się długo delektujesz winem...- chichoczę.
Nolan patrzy dalej z szeroko otwartymi oczami. Marszczę brwi i odwracam głowę. Harry stoi w korytarzyku trzymając w dłoni torbę z swoimi rzeczami.
-Harry?- mówię zdziwiona.- Miałeś przyjechać jutro...- mówię i z uśmiechem odkładam kieliszek, podchodzę do mojego narzeczonego i marszczę brwi widząc, jego skupiony na Nolanie wzrok.
-Co on do cholery robi w naszym domu?- mówi cicho Hazz spinając kości policzkowe.
-Pracujemy...- mówię stając przed moim narzeczonym.- Nolan przyjechał byśmy skończyli materiały na Fashion Weeks... 
Harry marszczy brwi i jego oddech zaczynam słyszeć w całym domu.
-Wypierdalaj z mojego domu!- wykrzykuje Harry, na co wytrzeszczam oczy, a z moich ust nie mogę niczego wydusić. Nolan łapie za kurtkę i torbę i staje nieruchomo.
-Głuchy jesteś kurwa?! Won!!!- wrzeszczy Harry.
Nolan szybko wychodzi z mojego domu i idzie ku postojowi taksówek niedaleko. Harry patrzy za nim. Stoję nieruchomo, totalnie zatkana, zszokowana. To co tu się dzieje to nie są realia.
-Harry, co ty? Dlaczego go wygoniłeś?- pytam przerażona.
Harry patrzy jak wychodzi przez bramę i wtedy trzaska drzwiami wejściowymi.
-Wiedziałem, wiedziałem, wiedziałem, wiedziałem...- burczy.
-Co wiedziałeś Harry! Dlaczego się tak zachowałeś?- pytam idąc za nim do kuchni.
-Ja?!- wykrzykuje.- Ty się mnie pytasz, jak ja się zachowuję?! Zapraszasz jakiegoś faceta jak mnie nie ma, pijecie winko, jecie kolację i to wszystko wtedy, kiedy moja córka jest w domu?! - wykrzykuje.
-Ale my tylko pracowaliśmy!- mówię patrząc na niego. Nie poznaję mojego Harry'ego.
-Jasne! Tylko pracowaliście! Sprawdziłaś go?! Jest tak dobry, jak ja?! 
Nagle czuję, jak dreszcz oblewa moje ciało, a w sercu czuję ucisk. Gula w gardle z każdą sekundą ciszy jest coraz mocniejsza.
-Co ty pierdzielisz?!- wykrzykuję, czując, że do moich oczu zbierają się łzy.
-Krzyczałaś tak głośno, jak zawsze przy mnie krzyczysz?!- pyta podniesionym tonem.
Obchodzę dookoła wyspę kuchenną i podchodzę do Harry'ego ze łzami w oczach i dłonią uderzam go w dłonią w policzek. Moje serce bije nienaturalnie szybko, a oddech mam płytki, dłoń aż mnie piecze od siarczystego uderzenia. Mój narzeczony dotyka dłonią policzka i patrzy na mnie oczami przepełnionymi złością….
-Jak możesz mnie posądzać o coś tak potwornego?!- zaczynam krzyczeć.- Jakim prawem?!
-Wystarczy mi to co widziałem!- mówi głośno Harry.
-To co widziałeś?! Widziałeś tylko nas wtedy w pracy, jak się śmialiśmy i dziś kiedy pracowaliśmy! I po tym mówisz od razu, że z nim spałam?! Za kogo ty mnie masz Harry! Myślisz, że jestem taka, by cię zdradzać na prawo i lewo?! Z pierwszym lepszym?! Co ty sobie wyobrażasz?!
Zaczynam płakać mocniej.
-Boli mnie to, że mnie obwiniasz! Ale to ty jesteś winny!- mówię głośniej.
Harry otwiera szeroko oczy.
-Proszę?!- mówi.
-Tak!- mówię łapiąc za chusteczkę.
-Jak?!- wykrzykuje.
-A NADINE?!- wykrzykuję.
Harry na mnie patrzy cicho, a ja czuję, że robi mi się słabo. Już zanoszę się płaczem i czuję, że zaraz dojdzie do wybuchu tego, co kryłam pod maską, make-upem oraz sztucznym uśmiechem. Przez myśl przechodzą wszystkie nieprzespane noce, przepłakane, pełne bólu, zdrady, cierpienia…
-Widziałam was wtedy w studiu, widziałam was w restauracji, widziałam jak esemesowaliście, widziałam jak do niej pisałeś… I nie martw się…- mówię.- Nie grzebałam w twoim telefonie, w końcu ubezpieczyłeś się kodem, którego nie znam, zderzyłam się z nią wychodząc z klubu, płacząc, wytrąciłam jej telefon i zobaczyłam. – idę do salonu i siadam na fotelu.
-Grace…- Harry podchodzi do mnie.
-Nie…Nie podchodź. - mówię spokojniej.- Mam dosyć ciebie i tego wszystkiego… Nie szanujesz mnie jako osoby i do tego masz jakąś laskę na boku…- mówię chowając twarz w dłoniach.
-Grace, mnie z nią nic nie łączy…- mówi podchodząc bliżej.
-Możesz to nazywać jak ci się żywnie podoba… Ja nie mam już siły…- mówię pociągając nosem.
-Co masz na myśli?- pyta się.
-Musimy od siebie odpocząć…- mówię czując się jakbym miała zaraz zemdleć, słowa wychodzą ze mnie tak nagle, ale kieruję się sercem.
-Odchodzisz ode mnie?!- pyta zduszonym głosem, który podchodzi pod szept.
-Nie… Nie zrobię tego naszej córce…- mówię.- Ale zapewniam cię, że teraz nie będzie jak było… Dopóki nie rozwiążesz sprawy z Nadine i przejrzysz na oczy, zobaczysz kto jest ważniejszy… Ja czy ona…
-Grace, nie rób tego, nie odsuwaj się… Przecież planujemy ślub… Grace, proszę…- mówi błagalnie.
Podnoszę wzrok na niego.
-Jak ja mogę tak żyć?- pytam go.- Nie akceptujesz mnie, masz jakieś chore urojenia, że cię zdradzam podczas, że to ty masz stale jakieś podejrzane powiązania… Nie będę tego znosić, przede wszystkim jestem jaka jestem i ty jako „mój przyszły mąż”, o ile dojdzie do ślubu, powinieneś mnie kochać taka jaka jestem i kochać mnie za to co robię…
-Więc?- pyta Harry.
-Póki co…- mówię ściągając pierścionek z palca.-…zatrzymaj go… muszę odpocząć i poukładać swoje życie…
-Nie przyjmę go.- mówi Harry.- To jest wyraz mojej miłości do ciebie.
-Teraz tak mówisz, jak mówiłeś kiedyś…- mówię.- Ale nie jesteś tym samym Harrym…- mówię i daję mu pierścionek w dłoń. Chcę iść na górę.
-Grace…- mówi cicho.- Proszę…
-Nie Harry… Nie…- mówię.
Wchodząc po schodach, prawie na górze przypominam sobie ważną rzecz, więc wracam się na dół. Hazz siedzi z głową w dłoniach.
-Chciałam ci tylko powiedzieć jedną rzecz… Nolan jest w szczęśliwym homoseksualnym związku.- mówię i idę na górę. Wtedy też zamykam drzwi od sypialni i rzucam się na łóżko. Momentalnie zaczynam płakać.

(…)
Harry dwa dni później wylatuje w trasę, pożegnał się z Silver i obiecał jej, że zobaczą się za dwa tygodnie. Tak się z nim umówiłam, jako że ja mam sporo pracy będziemy się dzielić opieką dwa tygodnie na dwa tygodnie. Pakuję walizki do Nowego Jorku, zdecydowałam się tam zamieszkać na próbny miesiąc może trochę więcej, spróbuję swoich sił w UV (US Vogue) zobaczymy co z tego wyjdzie. Miranda przyjęła to spokojnie, ale było jej przykro, mnie też, ale czułam, że jeżeli nie zmienię czegoś w swoim życiu choćby na jakiś czas to zwariuję. Zaczynają się Fashion Week’i, więc będę dużo podróżować razem z Silver. UV załatwiło dla Silver opiekunkę, ponieważ nie chciałam obciążać aż tak bardzo Renee, która musiałaby się z nami przeprowadzić, a to nie mam prawa jej prosić. Silver pakuje zabawki, za dwie godziny mamy samolot. Gdy powiedziałam o tym Harry’emu bardzo się przeraził, myślał, że na stałe tam zamieszkuję, ale wytłumaczyłam mu. Powiedział, że ma nadzieję, że czas uleczy rany… I wtedy… też przyrzekł mi, że pomiędzy nim, a Nadine nic nie było, nic prócz przyjaźni… Nie chciałam tego słuchać, miałam dosyć głupiej gadki, wiem, że jeżeli tego nie było to wkrótce by się zdarzyło. Czuło się chemię w powietrzu.
Nie myślę o tym. Myślę o sobie. Bo powinnam kochać siebie, taka jaka jestem…
Moja mała mnie woła i pospiesznie udaję się do jej pokoiku.
-Mamusiu, a Dinuś się nie mieści…- mówi  bezradnie. Patrzę na jej walizeczkę i dochodzę do wniosku, że co najmniej połowa zabawek jest wepchnięta tak, że jakbym otworzyła ją to by wszystkie wyleciały.
-Dinuś może z tobą lecieć w samolocie, będziesz miała się do czego przytulić.- mówię całując ją w czółko.
Kiwa głową i do plecaczka pakuje książeczki.
-Silver, nie za dużo tego?- pytam.
-Mama, ja muszę mieć w nowym domku wszystkie książeczki o Kubusiu Puchatku…- mówi.
Uśmiecham się szeroko.
-Dobrze…- wzdycham, a ona się szeroko uśmiecha. Pakuję swoje dwie walizki, a trzecia mniejsza jest Silver. Dzwonek do drzwi jest sygnałem przyjścia Eleanor i Lucy… Gdy je otwieram są smutne i przygnębione. Mocno je uściskuję.
-Nie wyjeżdżaj!- mówi Lucy.
-Będę was odwiedzać…- mówię.- Nie chcę by Sil była z dala od Gemmy i Was.- dodaję.
-Jesteś pewna tego wyjazdu?- pyta El.
-Tak, muszę odetchnąć… Zbyt dużo działo się w ostatnim czasie, a tam mam dużo rzeczy do zrobienia, więc rzucę się wir projektów, sesji, imprez…
Dziewczyny patrzą na mnie.
-Przyjedziemy do ciebie i wtedy cię zabierzemy na wakacje we trójkę.- mówi Lucy.
-Byłoby fajnie…- mówię z uśmiechem.
-A jak Harry?- pyta Eleanor, a ja podnoszę wzrok na nią.
-Wzięliśmy sobie „urlop” od siebie…- mówię i pokazuję im pustą dłoń.
Zapada krótkotrwała cisza.
-Zerwaliście?- pyta przerażona Lucy.
Przeczę.
-Nie, ale musimy poukładać sobie wszystkie sprawy, a on musi zrozumieć, że fakt, że nie akceptuje tego co kocham jest jego poważnym problemem.
Silver schodzi na dół i biegnie do moich przyjaciółek. Idę po walizki i znoszę je na dół.
-Kiedy będziesz w Londynie?- pyta El łapiąc za jedną walizkę.
-Za dwa tygodnie, bo teraz będę mieć Fashion Week’i i będę zabiegana, poza tym mam spotkania odnośnie kolekcji Adidasa i różne sesje. Do Londynu przyjadę na pokazy i wtedy się spotkamy.- mówię.
Kiwają głową w zrozumieniu i wychodzimy z domu. Pakujemy wszystko do samochodu Lucy i idę zamknąć dom. Sprawdzam okna i zasuwam rolety antywłamaniowe. Zamykam garaż na kluczyk i ostatecznie drzwi. Jestem ubrana w dresowe spodnie, szary croptop i skórę oraz conversy. Wzdycham cicho sprawdzając klamką, czy sa zamknięte.
-No Grace, znów uciekasz z Londynu, jak zawsze po kłótni z Harrym…- mówię do siebie. 
Lucy, Eleanor i Silver są w samochodzie, którym Lucy wyjechała na drogę i czeka. Zamykam bramę i osłaniam twarz przed paparazzimi, którzy krzyczą, a światła fleszy oślepiają mnie. Siadam z tyłu i Sil wtula główkę w moje ramię, więc okrywam jej główkę dłonią i mówię, że wszystko jest w porządku.
Będąc już w samolocie zapinam pas Silver i słucham jak opowiada mi o porannym odcinku Dory. Samolot startuje i wkrótce unosimy w powietrzu.
Nowy Jork będzie terapią narzeczeńską. 

****
Nadszedł ten ważny rozdział. Miłego czytania i Wesołych Świąt!!!

piątek, 18 grudnia 2015

Rozdział 128.



Rankiem podnoszę tułów i siadam próbując się dobudzić. Przecieram oczy i zaczesuję włosy za ucho. Harry mruczy cicho i otwiera jedno oko.
-O nie…- mówi i łapie mnie za biodra, przyciąga do siebie i kładzie mi głowę na udach. Uśmiecham się lekko i wplatam palce w jego delikatne włosy.
-Nigdzie nie idziesz...- mówi zachrypniętym głosem.
Chichoczę.
-Dziś nie będę długo... Mam kilka rzeczy do zrobienia i wrócę najszybciej jak mogę...- mówię owijając sobie jego loczki wokół palców.
-Zawsze tak mówisz...- mruczy.
-Naprawdę...- mówię.
Harry leży i mocno trzyma mnie w uścisku, ale po chwili uścisk się zmniejsza, a ja się uśmiecham.
-No dobra...- mówi i rzuca głowę na poduszkę.
Nachylam się nad nim i całuję go lekko w nos, na co lekko się uśmiecha.
Wstaję z łóżka i podążam ku garderobie, by wyciągnąć ubrania. Uśmiecham się na widok sukienki- prezentu od Balmain na urodziny. Wyciągam ją z ochraniacza i kładę na fotelu. Robię sobie delikatny makijaż, a włosy pozostawiam pofalowane, kosmyki grzywki spinam do tyłu. Póki co ubrana w dres robię śniadanie mojej rodzince. Na mojej twarzy cały czas gości uśmiech, czuję się taka dziwnie podekscytowana powrotem do dawnego zachowania. Mój Harry został odzyskany, a Nadine, czy jak jej tam było po wieczornej rozmowie, w której to cały czas wyznawał mi miłość i oddanie nie boję się. Może to była pomyłka. Uśmiecham się znów, gdy do kuchni wchodzi Hazz w nisko opuszczonych na biodrach dresach z Silver na barana. Siadają na hokerze i czekają, aż im podam jedzenie.
-Ślicznie wyglądasz...- mówi Harry z uśmiechem.
-Dziękuję kochanie...- odpowiadam kładąc kubek pełen w parującą kawę przed nim. Daję mu całusa, a gdy odwracam się szczypie mnie w tyłek.
Biorę talerze, a Harry ściąga Silver ze swojego karku, z czego jest bardzo niezadowolona. Zjadamy wspólnie śniadanie śmiejąc się z opowieści Sil na tenat nowej Dory.
Harry odkłada talerze do zmywarki, a ja biegnę na górę, by ubrać się nasze telefony leżą jakimś fartem koło siebie i telefon Harry'ego wibruje.
Kroki Harry'ego słyszę na korytarzu, więc chwytam za swój telefon i wrzucam go do mojej kopertówki. Gdy Hazz widzi mnie staje w miejscu.
-Grace...- jęczy.
-Tak, kochanie?- pytam z lekkim uśmiechem.
-Taka sukienka, proszę cię... Znęcasz się nade mną.- podchodzi bliżej i od razu wpija się w moje usta z pasją, moje palce błądzą raz po jego wyrzeźbionym torsie, raz kosmyki przeplatają moje palce.
-Mmmm...- mruczę cicho.
Chcę podnieść w nim uczucie podniecenia, by wiedział, czego się może spodziewać, gdy wrócę... Nawet jeśli Nadine jest przyjaciółką, to ja jestem kobietą i jestem zazdrosna o Hazzę. Do tego jemu trzeba pokazać, co ma i że nie musi nikogo szukać.
Przygryzam jego dolną wargę i zaraz zwilżam ją językiem.
-Czekaj na mnie, kochanie... Zachaczę o VS...- mówię mu w usta, a jego źrenice się otwierają.
Odsuwam się od niego, by pomalować usta. Chowam szminkę i muskam delikatnie usta.
-Kocham Cię mocno...- mówię mu cicho i wychodzę. Samochodem zmierzam prosto do BV.
Wstaję od biurka i poprawiam moją sukienkę, sięgam po dokumenty, a Nolan się na mnie patrzy.
-No co?- pytam go, a on podnosi ręce w obronnym geście do góry.
-Ładnie dziś wyglądasz, czyżby seks w nocy?- pyta.
Zaczynam się śmiać i kręcę głową.
-Masz taki dobry humor...- mówi.
-Bo to dziś będzie seks...- mówię z uśmiechem. Nolan chichocze i kręci głową. Razem z wybranymi zdjęciami idę do Mirandy, witam się z Darbi, która się spóźniła. Pukam do drzwi i wchodzę. Kobieta uśmiecha się lekko i zachęca do wejścia. Podaję jej zdjęcia, które chcę użyć w kolejnym numerze, a ona proponuje, by rozwiesić je na tablicy magnetycznej. Omawiam każdy strój i mówię, które ewentualnie można wywalić. Miranda prowadzi ze mną dyskusję nad sukienką Taylor Swift i Natalie Portman. Pukanie do drzwi rozlega się w całym pomieszczeniu. Stoimy zaabsorbowane strojami do numeru, asystentka Mirandy Hailey wchodzi.
-Pani redaktor przyszła Leopold, modelka do tylniej reklamy...- mówi.
-Wpuść ją...- mówi Miranda przybierając ton, którego zawsze się bałam, gdy zaczynałam.
Hailey zaprasza dziewczynę, a ona staje na środku pomieszczenia. Przyglądam się zdjęciom stojąc do niej tyłem, natomiast Miranda każe jej usiąść.
-Myślę, że powinnyśmy zrobić wyjątek i zostawić obydwie...- stwierdzam.- To są piękne kreacje i sądzę, że żadne z tych zdjęć nie powinno być wyrzucone.
Miranda pociera skroń i kiwa głową.
-Wiesz, zastanawiałam się nad odrębnym dodatkiem, w postaci małej gazetki dołączonej do właściwego egzemplarza BV. Muszę pomyśleć nad tym.
Uśmiecham się szeroko.
-Byłoby wspaniale.
-Zastanowię się... A te zdjęcia zanieś chłopakom, by je oprawili i wysłali do drukarni.
Kiwam głową i ściągam zdjęcia. Zebrane w stos chowam w teczkę, Miranda uśmiecha się do mnie lekko i idzie do biurka. Odwracam się.
-Tak, więc Nadine...- mówi Miranda, a ja zatrzymuję się w miejscu. Odwracam wzrok na dziewczynę. Blondynka, lekko piegowata, włosy do ramion i ma tę samą sukienkę, którą miała wówczas w Humble's.
Idę już w stronę drzwi.
-Grace poczekaj!- mówi Miranda.- Nadine, to jest Grace Moore nasza szefowa działu oceniającego.
Dziewczyna wstaje i podaje mi rękę.
-Nadine Leopold.- mówi.
Łapię ją za rękę i lekko potrząsam.
-Miło mi.- mówi z lekkim uśmiechem.
Na twarzy próbuję pokazać jak najbardziej fałszywy uśmiech.
Dziewczyna siada.
-Mirando...-zwracam się do szefowej.- Czy jak zaniosę zdjęcia mogę jechać do domu?- pytam.
Moja szefowa się uśmiecha lekko.
-Harry czeka?- pyta.
Opuszczam lekko głowę i uśmiecham się szeroko.
-Idź... Do zobaczenia.
Wychodzę i idę do działu technicznego i daję zdjęcia.
Potem szybkim krokiem podążam do naszego gabinetu i biorę swój płaszcz oraz torebkę.
-Miłych doznań koleżanko!- mówi Nolan.
-Weź!- zaczynam się śmiać.
Chłopak mi wtóruje i łapie mnie w mocny uścisk. Odwzajemniam go i daje mu buziaka w policzek na pożegnanie.
-Pa!- krzyczy, gdy idę korytarzem.
-Pa!- odpowiadam.
Zjeżdżam na dół windą i szybko idę do samochodu, gdzie wsiadam i ruszam do centrum handlowego. Parkuję i od razu zahaczam o sklep Victoria's Secret. Tam długo, naprawdę długo zastanawiam się na kompletem, ale gdy już mam upatrzony przymierzam i wszystko jest idealnie. Jeszcze brakuje szpilek. Przeglądam jeszcze inne i dzwonię do Harry'ego. Przytrzymuję ramieniem telefon przy uchu i czekam aż odbierze.
-Tak?- jego głos wypełnia moje uszy.
-Cześć kochanie...- mówię.
-Hej, co tam?- pyta.
-Już skończyłam i jestem w sklepie...
-Domyślam się w jakim...- mówi z uśmiechem na twarzy.
-Słusznie się domyślasz...
W tle słyszę szum jakby wiatru i głos Hazzy: Chodź Silver...
-A wy?- pytam.
-Miałem jedną sprawę do załatwienia i teraz biorę Sil do studia.
-Masz jej powiedzieć, że ma być grzeczna...- mówię, biorąc inny komplet z wieszaka.
-Przecież zawsze jest, to nasz aniołek...
-Z nią różnie bywa jak jest Niall...- mówię oglądając go.
Harry zaczyna się śmiać.
-Jaki kolor?- pyta.
-Czarny i zastanawiam się nad kremowym, białym, czerwonym i...
-...czerwony!- mówi szybko, chichoczę.
-Ok. Kocham Cię!- mówię.
Przymierzam je i z uśmiechem idę do kasy. Sprzedawca kasuje i pakuje mi rzeczy do torebki. Wychodzę ze sklepu i idę także do innych sklepów. Poza tym robię zakupy, które potem zawożę do domu. Tam się przebieram. Jadąc do studia Harry'ego gadam chwilkę z Eleanor przez telefon, pyta mnie jak tam u mnie i Harry'ego. Opowiadam jej, że przeprowadziłam z nim poważną rozmowę i już jest wszystko ok. Taksówka parkuje i wysiadam z niej biorąc do ręki moją torebkę. Zamykam drzwi i zasłaniam dłonią twarz, by nie zostać sfotografowana zbyt bardzo, studio chłopaków jest na trzecim piętrze, więc idę do windy. W radiu cicho gra jakaś irytująca melodia. Wysiadam i muszę przejść długim korytarzem, by dojść do kolejnego korytarza, który bezpośrednio prowadzi do studia. Idę i już mam skręcić, gdy widzę Harry’ego i Nadine odwróconych do mnie tyłem. Chowam się i patrzę zza ściany na nich. Ona się śmieje, a Harry ma na ustach stale piękny uśmiech.
-Pięknie dziś wyglądasz…- mówi Hazz.
-Dzięki…- mówi dziewczyna i wyciąga z torebki jakąś paczuszkę.
-Nie, nie oddawaj mi tego…- mówi Harry.
-Ale ten prezent… Harry… Tak bez okazji… Dziwnie się czuję…- mówi Nadine.
-Nadine… Proszę, ona pasuje tylko dla kobiety takiej jak ty…- mówi mój narzeczony.
Chowam się bardziej i opieram głowę o ścianę. Zamykam oczy i czuję, jak łzy spływają mi po policzkach. Podnoszę dłoń na usta, by nie mógł się z nich wydostać jakiś cichy dźwięk. Oddycham przez nos.
-Harry nie możemy tak, ja się czuję źle… Nie możesz mi kupować prezentów.- mówi dziewczyna.
-Ale Nadine… Uwierz mi, gdy ją zobaczyłem od razu pomyślałem o tobie…
Ocieram łzy z policzków i znów wyglądam lekko zza ściany. Patrzę na nią patrzącą w oczy Mojego mężczyzny, ale to nie zmienia faktu, że on patrzy na nią tak samo. Biorę kilka oddechów, by wszystko wróciło do normy.
-Proszę…- mówi cicho.- Przyjmij ją i mi nie oddawaj…- dodaje Harry.
-Harry…- zaczyna.
-Proszę…- mówi.
Nadine patrzy na paczuszkę i bierze ją do ręki, po czym mocno wtula się w tors Harry’ego. Gdy dziewczyna odrywa się od niego odchodzi w moją stronę. Harry wchodzi do studia, a ja udaję, że wychodzę właśnie z korytarza. Nadine patrzy na mnie przerażona, ale przyspiesza tempa i wsiada do windy. Pewnym krokiem idę w stronę drzwi i jeszcze szybko wyciągam lusterko, by spojrzeć na swoje odbicie. Poprawiam lekko rozmazane oko i chowam je. Wchodzę do środka. W kabinie nagraniowej jest Liam z Harry’m. Silver siedzi na kolanach u Nialla, a Zayn i Louis o czymś rozmawiają przy oknie. Uśmiecham się szeroko do nich, a Silver schodzi z kolan wujka i rzuca mi się na szyję.
-Mamusia…- wtula mi się w szyję.
Chłopcy podchodzą do mnie i witają się. Harry patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami z lekkim uśmiechem. Siadam na skórzanej kanapie i słucham jak mój ukochany śpiewa: 

Somehow it feels like nothing has changed/ Jakoś czuję, jakby nic się nie zmieniło
Right now, my heart is beating the same/
Właśnie teraz, moje serce bije tak samo
Out loud someone's calling my name/ Ktoś wymawia moje imię na głos,
It sounds like you/ To zabrzmiało jak Ty...

Zayn i Louis siadają i rozmawiają z Silver, a ja wsłuchuję się w jego głos zamykając oczy. Wiem, że mnie obserwuje. Niall zagaduje do mnie o to, jak mi minął dzień, na co z uśmiechem odpowiadam, że szybko i przyjemnie.
-A jakieś wyjście teraz się szykuje?
-Szykuje się bardzo trudny czas… Fashion Week’i… W tym roku mam zaproszenia na ok. 35 pokazów, ale idę na 15…- mówię.
-15?- pyta Niall.- Dostaniesz oczopląsów od nadmiaru ciuchów.- mówi, a ja zaczynam się śmiać.
-Co racja, to racja…- mówię.
Silver każe mi wstać z kanapy, ponieważ przyszedł moment na drzemkę dla jej misiów. Chłopcy oczywiście odsuwają się od razu, bo z małą nie ma co gadać. Louis i Zayn gdzieś na chwilkę wychodzą, a Niall bawi się z Sil. Ja siadam na parapecie i wsłuchuję się.
-Dobra 10 minut przerwy…- mówi technik i chłopaki wychodzą z kabiny. Liam wita się ze mną i zaraz wychodzi gdzieś.
-Cześć kochanie…- mówi Harry siadając na parapecie. Zbliża swoją twarz do mojej i muska usta najpierw delikatnie, a potem coraz namiętniej.
-Pięknie dziś wyglądasz…- mówi mi w usta, a ja otwieram oczy szeroko i go lekko odpycham, niby z uśmiechem, ale bez uśmiechu.
-Dziękuję…- mówię i daję mu buziaka.
Po kilku godzinach Silver śpi już na kanapie, a chłopaki dogadują jeszcze detale. Po tym jak wrócą z nagrania do Steal My Girl kilka dni są w domu i wyjeżdżają w trasę. Patrzę na Sil jak śpi i uśmiecham się lekko. Esemesuję z Nolanem, który mówi mi o artykule, którym opiszemy aktualne trendy. Poza tym ja mam jutro tutaj imprezę organizowaną przez Mercedes Benz i jestem tam najważniejszym gościem. Idę tam, tylko ze względu na piękne samochody.
-Chodź Gracie, idziemy już…- mówi Harry widocznie zmęczony.
Kiwam głową i blokuję telefon. Hazz bierze Silver na ręce i wszyscy wychodzimy ze studia. Wsiadamy do windy i rozdzielamy się.
-Przyjechałaś samochodem?- pyta Harry.
-Nie…- odpowiadam cicho.
Harry prowadzi nas do swojego samochodu zaparkowanego na tyłach budynku Sony. Wkłada Silver do fotelika, zajmuję miejsce obok kierowcy. Harry rusza z miejsca i w ciszy jedziemy do domu.
-Jezu, padam z nóg…- mówi cicho przecierając oko. Odwracam wzrok od otoczenia na zewnątrz i patrzę na niego. Wygląda jak małe dziecko, a jego kucyk jest taki śliczny.
-Mam ochotę się w ciebie wtulić i zasnąć głębokim snem…- dodaje. Harry łapie mnie za rękę i splata nasze palce na moich udach.
Spogląda na mnie na co lekko się uśmiecham.
-Co jutro robisz?- pyta puszczając moją rękę, by zmienić bieg, po czym znów za nią łapie.
-Mam jedno wyjście wieczorem, ale idę tam na godzinę, półtorej… Nie chcę, by Sil siedziała długo z Renee…
-Aha…- mruczy Hazz.
Zapada między nami cisza. Odwracam wzrok na okno i opieram głowę o nie. Harry puszcza moją rękę i przeczesuje mi włosy, znów łapie za dłoń i muska ją ustami.
-Kocham Cię…- mówi cicho.
Zamykam oczy i staram się tłumić ból. Z jednego oka wypływa mi łza i błądzi po policzku. Sama nie wiem co mam myśleć…
-Poznałam Nadine…- mówię, gdy Harry parkuje. Obserwuję go kątem oka. Jego oczy lekko się rozszerzają, kości policzkowe ściskają, przełyka ślinę, co zauważam.
-Tak?- jego ton jest zbyt radosny i wiem, że to wynik stresu i tego, że chce go ukryć.
-Przyszła dziś do Mirandy, gdy byłam w jej gabinecie...
-Rozmawiałyście?- pyta Harry odpinając pas.
-Nie, ale wyglądała na przestraszoną.- mówię odpinając za swój.
-Pewnie ci się wydawało…- mówi Harry chcąc otworzyć drzwi.
-Gdy podała mi rękę trzęsła jej się jakby miała Parkinsona, zbladła…- zaczynam się śmiać, choć wcale mi nie do śmiechu.- Co ty jej o mnie nagadałeś?- pytam.
-Ja nic… Kiedyś mówiła tylko o tym, jaki to zaszczyt pracować w BV.- mówi wychodząc z samochodu.
Harry wyciąga śpiącą Silver, a ja włączam pilot, by zamknęła się brama. Wchodzimy do domu, gdzie zrzucam rzeczy  i idę na górę. Harry przebiera Sil w pidżamki, a ja idę wziąć prysznic. Myję głowę, rozczesuję włosy i czeszę je w kitkę. Cała ochota na seks, którą miałam wieczorem odeszła, nie jestem w nastroju… Znów. Ubieram za dużą koszulkę i spodnie od pidżam, kładę się na swoją połowę.
-Gracie, ja wiem, że dziś się przygotowałaś, ale ja nie mam dziś siły…- mówi cicho wchodząc do środka.
-Wiem, Harry, ja też dziś padam…- mówię z lekkim uśmiechem.
Harry kiwa głową w zrozumieniu i idzie do łazienki. Odwracam się na swoją stronę i słyszę jak puszcza wodę z prysznica. Biorę swój telefon w dłoń i wpisuję Nadine Leopold w Google.  Ma piękne ciało, ale ona wcale nie jest zachwycająca. Ciało można wypracować jedząc waciki, tak jak wszystkie modelki i siłownią cały dzień, jasne, że można i ja też mogę, chociaż nie narzekam na swoje ciało. Nie rozumiem, co ona ma, a ja nie mam… Przecież Harry zawsze uważał, że nienawidzi jak modelka jest tak chuda, że ma same kości na wierzchu. To moje ciało było dla niego idealnym. Wtula się w poduszkę i zaczynam płakać, ale płaczę tak gorzko, że nie mogę się uspokoić. Mam w dupie to, że Harry może to usłyszeć. Zbyt wiele cierpienia odczuwam przez ostatnie straszne dla mnie dni, jeden dzień gorszy od drugiego, a gdy wszystko już się poprawia znów jest to samo. Nie pamiętam kiedy ostatnio wylałam tyle łez, przez Harry’ego. Sięgam po chusteczkę i wydmuchuję nos i wycieram oczy. Co ja powinnam zrobić, nie mam kompletnie pomysłu i nie mam się do kogo z tym zwrócić… Dziewczyny odpadają, bo one zaczną się go pytać, chłopcy odpadają, brat i Leigh odpadają, mama to już w ogóle, Gemma też. Komu mam możliwość się wyżalić? Przeglądam kontakty i mój palec zatrzymuje się na numerze Justina. Odgarniam dwa kosmyki włosów za ucho i klikam w jego imię. Pojawia się opcja: Napisz/Zadzwoń. Klikam tę pierwszą.
„Pamiętasz, jak kiedyś mówiłeś mi, że jeżeli będę miała problem to mam pisać do ciebie?”- piszę i jeszcze kilka sekund waham się, czy rzeczywiście wysłać. Wysyłam.
Odkładam telefon i sięgam po kolejna chusteczkę, gdy odpowiedź zwrotna już jest.
„Jasne, że pamiętam!”
Harry wychodzi z łazienki w ręczniku, a ja piszę szybko Jus’owi.
„Jutro wieczorem do ciebie zadzwonię…”- piszę.
Odpowiedź pojawia się błyskawicznie.
„Będę twoim pomocnikiem od problemów sercowych, bo zakładam, że tego twój problem dotyczy. Bądź gotowa na 20:00 twojego czasu. Całuję. Xx.”
Uśmiecham się lekko.
„Ok.”
-Jesteś dziś jakaś smutna Gracie…- mówi Harry siadając po mojej stronie łóżka.
-Nie jestem. To… To tylko zmęczenie.
-Przecież możesz mi powiedzieć…- dodaje.
-Wiem, ale naprawdę…- mówię.
-Powinnaś trochę zwolnić…- dodaje Harry.
-Nie mogę, zaraz zaczną się Fashion Week'i...
Harry kiwa głową.

***
Miłego czytania! :)