niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 49.



 CZYTASZ = KOMENTUJESZ

-Szybko, nie mamy czasu…- poganiałam dziewczyny.
Za 30 minut miał się zacząć pokaz, a taksówka, na dole już czekała. Ja byłam gotowa. Dziewczyny dokańczały się malować. Wreszcie wszystkie były gotowe, zjechałyśmy windą na dół. Wsiadłyśmy do taksówki i na czas zdążyłyśmy. Nie chciałyśmy iść na ściankę, ale zaczęli wykrzykiwać nasze imiona, więc z wielką niechęcią poszłyśmy. Wszystkie wyglądałyśmy świetnie, a opalenizna która już na przybyła kontrastowała się z pastelowymi barwami strojów. Uśmiechałyśmy się do fotografów. Wyglądałyśmy trochę jak bohaterki Seksu w Wielkim Mieście…
Złapałyśmy się za ręce i poszłyśmy w stronę wejścia do hali, gdzie miał się odbyć pokaz, tam też wskazano nam miejsca, jak się okazało w pierwszym rzędzie. Pokaz zaczął się punktualnie i byłam naprawdę szczęśliwa, że przyszłam tu z dziewczynami. Nie żałowałam, bo kolekcja Rihanny okazała się naprawdę genialna. Ze mną i z Eleanor przeprowadzono krótki wywiad dla telewizji E!. Lucy i Lily nie chciały w nim uczestniczyć, dlatego poszły usiąść.
-Co robicie w Sydney?- spytała reporterka.
-Przyjechałyśmy na wakacje…
-Zostawiłyście swoich chłopaków?
-Czasami trzeba od nich odpocząć.- powiedziałam.
-A co sądzicie o tej kolekcji?
-Jest naprawdę świetna.- powiedziała El.
-Widać w niej ten pazur Rihanny i to naprawdę jest genialne, ja osobiście mam już wiele rzeczy z tej kolekcji. – dodałam.
-Grace, ty osobiście znasz Rihannę…
-Miałam taką przyjemność.
-Co sądzisz o jej stylu?
-Jest unikalny i tylko jej, ma swoje sposoby dobierania rzeczy, kolorów. Ma styl… Czasami zazdroszczę jej  pomysłu na ubiór…
-Jest twoim wzorem?
-Na pewno jednym z wielu…
Wróciłyśmy do apartamentu trochę po dwudziestej trzeciej, zostałyśmy jeszcze na bankiecie. Poszłam się jako pierwsza umyć, potem Lucy, Lily i El. Będąc już w pidżamach usiadłyśmy na balkonie popijając czerwone wino i gawędząc.
(…)
-Podaj mi mleczko…- poprosiłam Eleanor.
Słońce grzało dziś niemiłosiernie. Było cholernie gorąco. Myślałam, że umrę. Posmarowałam ramiona mleczkiem wodoodpornym i poczekałam chwilkę aż się wchłonie. Potem poszłam do wody, gdzie przeleżałam długi okres czasu. Dopiero krzyk Lucy, która wołała mnie, przywrócił do świadomości. Poprawiłam włosy i wyszłam na brzeg.
-Dzwonił ktoś do ciebie.- powiedziała mi przyjaciółka.
-Kto?
-Chyba Justin.- uśmiechnęły się wszystkie.
Wytarłam ręce o ręcznik i wzięłam do ręki telefon. Usiadłam na brzegu. To nie dzwonił Justin, tylko Harry… Spojrzałam się do tyłu, dziewczyny leżały na kocu.
-Czemu nie odbierałaś? Spytał.
-Byłam w wodzie, nie słyszałam, a coś się stało?

-Nie, ale nie dodałaś dziś żadnych zdjęć…

-A chcesz jakieś?

-No jasne, że tak.

-To zaraz możesz wejść na Instagrama.

-Nie mogę się doczekać… Jak pogoda w Sydney?

-Gorąco…

-Dajesz radę?

-Jestem w wodzie cały czas, więc tak.

-Mocno się już opaliłaś?

-Nabrałam rumieńców…
Uśmiechnęłam się do siebie i zaczęłam malować wzorki na piasku.
-Bo ja zaraz nabiorę rumieńców…

-Tylko na to czekam…
Zaśmiałam się cicho.
-Muszę kończyć, Gracie… Zadzwonię wieczorem…

-Mogę znów nie odebrać, idziemy z dziewczynami do kina.

-Aha… No to w każdym razie, zadzwonię… Do zobaczenia.

-Papa.
Rozłączyłam się i znalazłam zdjęcie z rana. Wstawiłam z podpisem:  
Z dedykacją…
Odniosłam telefon i wróciłam do wody. Położyłam się na jej powierzchni, a jej spokojne fale oblewały moje przegrzane ciało wodą. Leżałam kolejną dłuższą chwilkę, już prawie odpływałam.  Zmuliło mnie całkowicie, więc wstałam i ruszyłam ku brzegowi, tam położyłam się na kocu, koło Eleanor. Włożyłam sobie słuchawki do uszu skąd poleciały powolne nuty High Hopes- Pink Floyd. Momentalnie zasnęłam i spałam długo.
-Grace…- poczułam delikatne szturchanie.
Otworzyłam oczy.
-Co jest?
-Zbieramy się…
Przetarłam oczy.
-Już?
-Zaszło już słońce.
Rzeczywiście, było ciemnawo dookoła.
-Boże, ile ja spałam?
-Dobre cztery godziny.- dziewczyny miały już na sobie sukienki.
-Odpuśćmy sobie dziś to kino…- zaproponowała Lily.- Też jestem jakaś zmęczona…
-To to słońce…- powiedziała Eleanor.
-Ja też chcę zostać.- powiedziała Lucy.
Wróciłyśmy do apartamentu, ale ustaliłyśmy, że jutrzejszego dnia zrobimy sobie wycieczkę do Canberry. Po powrocie zrobiłam sobie i dziewczynom po szklance koktajlu. Poszłam się umyć, przebrałam się w luźne spodenki i koszulkę. Włączyłyśmy sobie film, ale ja usnęłam w połowie.
(…)
-Zróbcie mi zdjęcie na tle parlamentu.- powiedziała El. 
Pstryk.
-Już…
-Teraz ja…- powiedziałam.
Eleanor wzięła telefon i zrobiła mi fotkę.
Poszłyśmy długim deptakiem, aż do głównej ulicy, dziewczyny zrobiły świetną pozę i zrobiłam kolejną partię zdjęć wakacyjnych. Postanowiłyśmy pójść coś zjeść, dziewczyny mogły sobie wziąć wino, albo jakieś drinki, ja nie, bo prowadziłam. Idąc chodnikiem zaczepiało nas wieeeelu mężczyzn, oglądali się za nami. Niektórzy bezczelnie gadali jakieś debilne rzeczy typu: jakie seksowne dziunie… Nienawidzę tego słowa…
-Wiecie co?
-No co?- spytały.
-Chcę sobie zrobić drugi tatuaż.
-Jaki?- spytała Lucy.
-Napis na środkowy palcu Love, ale taki po boku.
-Fajnie… Ja myślałam ostatnio o słoniku na nadgarstku.- powiedziała Eleanor.
-Ciekawy pomysł.
Usiadłyśmy w pobliskiej restauracji, dziewczyny pozamawiały sobie drinki, a ja jedynie mogłam pić soczki… Do tego zamówiłam sobie steka, bo cholernie zgłodniałam.
-Lily…- zaczęłam. Dziewczyna podniosła nos znad telefonu i spojrzała na mnie.- Tylko mi nie mów, że nie piszesz z Niallem.- uśmiechnęłyśmy się szeroko.
-Dopiero co zaczęliśmy pisać…
-Nie lepiej by było zadzwonić do niego?- zapytała Lucy.
Lily uśmiechnęła się i opuściła głowę.
-No Nieee….- powiedziała Eleanor.- Będziemy podsłuchiwać…
-To nie dlatego…- powiedziała Lily szybko.- Niall boi się, że to chłopaki będą podsłuchiwać. Mówił mi, że ostatnio zaczęli jakoś podejrzliwie na niego patrzeć.
Wybuchnęłyśmy gromkim śmiechem. Nie mogłam się uspokoić, Lucy i El się poryczały, a mnie rozbolał brzuch.
-SERIO?!!- krzyknęłyśmy równocześnie.
-No… Niall mi mówił, że Harry z Louisem ciągle go nękają, że nie chce im powiedzieć, że kogoś ma… Kurde, a my nie jesteśmy razem… No… Trochę piszemy…
-Trochę?- spytałam.
-Więcej niż trochę.
-Więcej?- spytała Lucy.
-Dobra, dużo.
-No. Właściwa odpowiedź.- dodała Eleanor zakładając ręce na klatce piersiowej.
-Ale to co… Zauważyłam, że wy też piszecie dużo z chłopakami…
-Ja mam Justina…- powiedziałam cicho.
-Ja Louisa.
-A ja Tylera, który jest moim narzeczonym…- powiedziała Lucy akcentując ostatnie słowo.
-Oj no… Lubię Nialla.
-Umów się z nim, jak będziesz w Londynie.- zaproponowałyśmy.
-Nie wiem, czy to dobry pomysł. Boję się trochę.
-Czego się boisz?- spytałam zdziwiona.- Niall to genialny facet, pocieszy cię, przytuli, rozśmieszy, ugotuje coś bardzo dobrego do jedzenia, odwiezie cię na uniwersytet, będzie z tobą chodził po sklepach do upadłego…
-… będzie sprzątał za ciebie, całował codziennie na dobranoc i na dzień dobry, udawał, że jest na ciebie obrażony… bo robi to genialnie…- dodała El.
-… poza tym uwielbia imprezy, pomagałby ci się uczyć, śpiewałby ci codziennie twoje ulubione piosenki…
-Skończcie z tymi zaletami, bo się zakocham…- zarumieniła się Lily.
-A nie zakochałaś?- spytałam z lekkim uśmiechem.
Lily opuściła głowę.
Uśmiechnęłyśmy się szeroko.
-Wiesz…- zaczęła Eleanor.- Niall ma jedną wadę.
-Jaką?- spytałam.
-Nie umie podrywać dziewczyn.
-Zgadzam się.- stwierdziła Lucy.
-Dajcie spokój…- machnęła ręką Lily i wzięła łyka drinka.
-Dlatego też…- zaczęłam z szerokim uśmiechem.- Pomożemy ci Lily zdobyć go.
Puściłam oko do dziewczyn, a te się zaśmiały.
-Ja sobie poradzę…- powiedziała.
-Nie obraź się na mnie za to co powiem, dobrze? Sądzę, że jednak trzeba ci pomóc, w relacjach z facetami jesteś nieporadna…- powiedziałam.
-Wiem o tym…- powiedziała Lily.
-Skoro o tym wiesz, to wiedz, że przed końcem tego miesiąca cię z nim spikniemy.- powiedziała dobitnie Lucy.
Dokończyłyśmy jeść posiłek i dziewczyny dopiły swoje drinki. Potem poszłyśmy na lody pochodziłyśmy po mieście, kupiłam sobie fajną bieliznę w jednym z centrów handlowych Canberry. Wróciłyśmy na parking, 
wsiadłyśmy do środka i pojechałyśmy w stronę drogi ekspresowej.

Harry
-Dobra chłopaki! Macie już wolne, załatwiliście wszystkie sprawy, wywiady, sesje w Nowej Zelandii i Australii, więc macie wolne.
-Znaczy to, że możemy już jechać stąd do Sydney?- spytałem ucieszony.
-Tak, ale Canberra to piękne miasto.- powiedział Paul.
-Ale daleko stąd do wody.- jęknął Liam.- Chcę posurfować.
-No ja też, właśnie.- powiedział Louis.
-To już jak chcecie, willa w Sydney jest wynajęta na najbliższy tydzień, więc macie ją do dyspozycji.
-A samochód?- spytał Zayn.
-Czeka na parkingu.
-Ok.
Pożegnaliśmy się z ekipą i w piątkę wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do Sydney.

Grace
Jadąc rozmawiałyśmy o różnorakich rzeczach, ale głównie o tym, jak skłonić Nialla, żeby sam umówił się z Lily.
-Zgramy się któregoś dnia…- zaczęłam patrząc na drogę.- Zrobimy cię na bóstwo i jakoś spikniemy z nim.
-Wy już nie wymyślajcie, dziewczyny.- powiedziała Lily opierając głowę o okno.
Poprawiłam okulary na nosie. Stopy bolały mnie trochę od butów na wysokim obcasie. Byłam ubrana  stosownie do pogody. W radiu zaczęła się ulubiona piosenka Lucy. Dziewczyna podskoczyła na tylnim siedzeniu, a Eleanor, która siedziała koło niej aż podskoczyła, tak się przestraszyła. Podgłośniłam na fulla. Jakaś pokraka w terenowym samochodzie wlekła się przed nami.
-Grace, weź otwórz dach, gorąco.- Lily machała ręką przed twarzą.
-Już.
Wcisnęłam odpowiedni guzik i dach się otworzył. Dziewczyny pozapinały torebki, żeby nic nie wyleciało pod wpływem prędkości i wiatru. Ale i tak było nam gorąco, bo wlekłyśmy się za czarnym Range Roverem. Ja piernicze, przecież jak się tak wolno jedzie to się psuje samochód. Wyjechałam trochę na boczny pas i widząc, że jest pusty z piskiem opon przyspieszyłam.

Harry
-Ja piernicze, Liam no…- mówił Louis.
-Chcę być ostrożny, dopiero co zdałem na prawko.
-Ale przyspiesz trochę.
Nagle usłyszałem pisk opon i wszystkie oczy były skierowane na biały sportowy samochód z otwartym dachem.
-Louis?- spytał Niall.
-Co?
-To nie była twoja Eleanor?
-Co ty pierdzielisz, moja Eleanor, przecież ona i dziewczyny są w Sydney…
-Były dziś w Canberrze…- dodał blondyn.
-Nie to nie była ona…
Liam przyspieszył trochę.
-A ta blondynka to nie Lucy?- spytał Zayn.
-Pewnie, że Lucy.- dodał Niall.
Skoro była tam Lucy, Eleanor to musi być też Grace.
Uśmiechnąłem się szeroko.
-Liam daj gazu, dogonimy je.- powiedziałem.
-Ale jak dostanę mandat płacicie…- powiedział Payne.
-Dobra.
Liam przyspieszył, jechaliśmy bardzo szybko. Droga była właściwie pusta. Zauważyliśmy, że samochód stał na stacji benzynowej. Dwie dziewczyny siedziały w samochodzie, jedna odkładała węża do dystrybutora, a druga szła w stronę kasy. I byłem pewien, że to była Grace.
Zaparkowaliśmy, a dziewczyny spojrzały się na samochód. Wszystkie wyglądały świetnie, aż bałem się zobaczyć Grace.
-Zatankujcie. Zapłacę.- powiedziałem.

Grace
-Ile się należy?- spytałam sprzedawcę.
-150 dolarów.
Wręczyłam mu pieniądze i z uśmiechem wyszłam z pomieszczenia, gdzie było stoisko kasy, ale moją uwagę przykuł Cosmopolitan z Carą Delevingne. Wyjęłam gazetę zza szybki i zaczęłam ją przeglądać.

Harry
Wszedłem przez drzwi i pierwsze co zobaczyłem to ją. W skąpych spodenkach, butach na obcasie i krótkiej koszulce z odkrytym brzuchem.
Podszedłem do niej po cichu i objąłem w biodrach całując namiętnie po szyi. Odwróciła głowę zdezorientowana, ale gdy zobaczyła mnie wpiła się w moje usta.
-Co ty tu robisz?- pytała mnie między pocałunkami.
-Przyjechałem.
Odłożyłem gazetę na półkę i pociągnąłem Grace do łazienki. Zamknąłem za sobą drzwi na klucz i przycisnąłem ją do ściany. Poddawała mi się. Wkrótce przywierała całym ciałem, ale jej nogi były owinięte wokół mojego pasa, poruszaliśmy się jak podczas wiecie czego. Gdy złapałem za jej guzik od spodenek, ale Grace zatrzymała się.
-Co ty, Harry… Nie tutaj…
Uśmiechnęła się szeroko.
-A już myślałem, że się skusimy na coś fajnego…- powiedziałem dmuchając na jej szyję.
-Innym razem…- mówiła z przymkniętymi oczami delektując się chwilą.
Pomogłem stanąć Grace na nogach.
Pocałowałem ją jeszcze raz namiętnie.
-Mmmmm… Jadłeś truskawki i ananasa… Chcę jeszcze…- powiedziała i wpiła się w moje usta, moja dłoń powędrowała z jej biodra na pośladek.
Tak bardzo miałem na nią ochotę.
Odsunęła się ode mnie.
-Fajnie, że jesteś…- powiedziała cicho.
-Cieszysz się?
-Bardzo.
Złapała delikatnie za mój wisiorek i musnęła jeszcze raz moje usta.
-Ja wyjdę pierwsza, ok.?
-Oki.

Grace
Otworzyłam lekko drzwi i spojrzałam, czy nikogo nie ma. Poprawiłam koszulkę i wróciłam na parking.
-Gdzie ty byłaś tyle czasu?- zawołała Lucy.
-Czytałam gazetę.- spojrzałam na Louisa, Zayna, Liama i Nialla. Podbiegłam do nich i wszystkich wyściskałam.- Ale ja was dawno nie widziałam.
Harry wyszedł uśmiechnięty i na jego widok też się uśmiechnęłam, co nie umknęło chłopakom, którzy od razu spojrzeli na mnie. Opuściłam głowę i przygryzłam lekko policzki od środka.
-A ty gdzie byłeś?- spytał Louis.
-W toalecie.
-Aha…
Zapadła krótkotrwała cisza.
-Nie przywitacie się ze sobą?- zapytał Liam.- Pogodziliście się.
-Widzieliśmy się w środku, Liam…- spojrzałam na Payne’a.
-Aaa… Ok…
-Gracie, chłopaki złożyli nam propozycję…- zaczęła Lucy.
-Jaką?- spytałam opierając się o bagażnik samochodu.
-Zaproponowali nam zamieszkanie razem z nimi w willi na wybrzeżu.
-A wy chcecie?- spytałam jak najbardziej obojętnie.
-Ja sądzę, że…- zaczęła Lily, ale się zatrzymała.
-Ja nie wiem.- dodała El.
-Mam zadecydować?- spytała dziewczyny.
Kiwnęły głową.
-Moi kochani… Dziękujemy za te szczególną propozycję, ale podziękujemy. Jasne, że możemy się spotykać na plaży, czy coś. Ale wiecie, to jest taki nasz babski wyjazd… Gadamy o takich sprawach, o jakich nie powinniście wiedzieć, wymieniamy się radami… no…
Zatkało ich, ale moją uwagę przykuł tylko Harry. Stał z przygryzioną wargą i jego oczy wpatrzone były na moje nogi. Po jakiejś chwili ocknął się i zauważył, że na niego patrzę, na co oblał się rumieńcem.
-Jak uważacie…- powiedział Louis uśmiechając się do El.
-Jakoś się zgramy, jesteśmy na telefonie.- dodałam.
-Tak.- uśmiechnął się Zayn.
-My będziemy jechały, bo Louis zaraz zacznie się ślinić i El nie wróci.- powiedziałam z szerokim uśmiechem.
Para spojrzała na mnie, a ja wybuchnęłam śmiechem.
-No piękne, pakujcie tyłki do naszej niuni i jedziemy.
Pożegnałyśmy się z chłopakami, a dając każdemu całuska w policzek, Harry szepnął cicho:
-Mrrr…
Uśmiechnęłam się szeroko i wsiadłyśmy do samochodu. Ruszyłyśmy z piskiem opon.  Jechałyśmy jeszcze z dobre 1,5 godziny. Zaparkowałyśmy na parkingu i wjechałyśmy do apartamentu.
-Gadałaś trochę z Niallem?- spytała Lily, gdy wchodziłyśmy do apartamentu.
-Zamieniłam z nim dwa słowa…
-Bo wiesz… Skoro on jest tu, to możemy was spiknąć jeszcze w tym tygodniu.
Dziewczyny się zaśmiały.
-Jestem jak najbardziej za…
Byłyśmy zmęczone, więc zaplanowaną imprezę sobie odpuściłyśmy. Położyłyśmy się wcześnie, a ja momentalnie zasnęłam. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

  CZYTASZ = KOMENTUJESZ
  
Nie będę się rozpisywać nt. poruszany w komentarzach. Wyraziłam swoje zdanie... Dziewczyny wracam do systemu rozdział raz na 6 dni, tylko raz zrobiłam, tak, że musiałyście czekać cały tydzień. Wg. obliczeń rozdział w sobotę. Miłego dnia, chociaż u mnie leje :*** Dzięki za komentarze i proszę o kolejne :)

sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 48


CZYTASZ = KOMENTUJESZ

(…)
-Wstawajcie…- mówiła do nas Eleanor.- Nie możemy zmarnować takiego dnia, na leżeniu w łóżku…
-Oj daj jeszcze chwilkę, no…- jęknęła Lily.
-Jezu, stare dupy…
-Sama jesteś stara!- zaśmiałam się.
Eleanor wstawiła zdjęcie na Instagrama z podpisem: Stare dupy… Xx.
Polajkowałam  i wstałam, Lucy przewróciła się na bok. Pomogłam El zrobić śniadanie, po czym przebrałam się w strój i wróciłam do dziewczyn, które połowę swojej porcji jajecznicy już zjadły. Usiadłam koło Lily.
-Wiesz co?- wypaliła Lucy.
-Co?- spytałam biorąc kęsa kromki chleba z masłem.
-Ty coś ukrywasz…
Spojrzałam na Lucy.
-Czemu miałabym coś ukrywać…
-Nie wiem… Ale coś mi nie pasowało w twoim wyrazie twarzy, jak nas odbierałaś z lotniska…
-Nic przed wami nie ukrywam…
-Na pewno?- spytała mnie Lucy.
-Tak.- spojrzałam na dziewczyny.
Lucy uśmiechnęła się.
-To dobrze.
Zjadłyśmy i poszłyśmy się przebrać, założyłam czarny strój.
-Ej, wiecie co?- powiedziałam przed samym wyjściem.
-Co?- spytała Lucy, zapinając swoje płaskie sandałki.
-Chcę się nauczyć surfować…
-O to fajnie…- uśmiechnęła się Eleanor.- Louis umie, mówił mi, że to świetna jazda.
-I dlatego właśnie, chcę tego spróbować. Na plaży wypożyczają deski…
Wyszłyśmy z wynajętego apartamentu. Zjechałyśmy windą na dół i wsiadłyśmy do samochodu, który także był wynajęty przeze mnie. Ja zawsze prowadziłam, chociaż wszystkie miały prawko. Ruszyłyśmy. Do plaży miałyśmy jakieś dwa kilometry, bo mieszkałyśmy w samym centrum.
Zaparkowałam i wysiadłyśmy z samochodów. Zakochałam się… To miejsce było tak piękne. Piaszczysta plaża, w oddali poruszająca się na falach żaglówka, kilka mew skrzeczało, a jedna nasrała na samochód… Ale i tak było pięknie. Zeszłyśmy drewnianymi schodkami w dół i znalazłyśmy przytulne miejsce dla nas. Tam też się rozłożyłyśmy. Przyniosłyśmy dwa leżaki z samochodu. Lily wolała położyć się na kocu, Eleanor tak samo. Lucy i ja zrobiłyśmy sobie zdjęcie, które moja przyjaciółka wstawiła na Twittera. Poleżałam trochę wygrzewając się w słońcu, ostatnio bardzo tego potrzebowałam. Ale to bardzo… Moje ciało pochłaniało promienie słoneczne… W słuchawkach w moich uszach leciało Spectrum- Florence An The Machine.

-Mówiłem ci, jak bardzo cię kocham?- spytał Harry szepcząc mi do ucha.
Leżeliśmy na plaży, obok mnie leżała Eleanor tuląca się do Louisa. Niall rozmawiał z Lily, Zayn spał na leżaku, a Liam surfował z Lucy.
-Nie raz…- uśmiechnęłam się.
-Będę ci to powtarzał przez cały czas, bo bardzo cię kocham.
Pocałował moje ramię.
-Chodź, pójdziemy się wykąpać.- Harry wstał z koca i wziął mnie na ręce. Weszliśmy do wody, która po chwili chodu w wodzie sięgała nam do ramion. Oplotłam nogi na biodrach loczka i wpiłam się w jego malinowe usta.  Jakieś 70 metrów od nas znalazła się motorówka z której zdjęcia robiło dwóch fotografów.
-Weź głęboki oddech…- powiedział.
Raz… Dwa… Trzy…
Zanurzyliśmy głowy i namiętnie się pocałowaliśmy, pocałunek trwał dopóki nie brakło nam powietrza.
Wynurzyliśmy się i zaśmialiśmy głośno.
-Masz najlepsze pomysły, wiesz?
-A nie wiesz, jakie pomysły mam na dzisiejszą noc…
-Mrraśnie?
-Barrrdzo…
Harry zmarszczył nos i ścisnął mi pośladki.
-Ach ty…
-No ja…
-Skoro ty masz pomysły, to ja muszę jakoś fajnie się ubrać
-Wolę cię bez niczego…
Uśmiechnął się szeroko.
-Wcale nie jestem zaskoczona twoją odpowiedzią
Harry zbliżył swoją twarz do mojej i uniósł lekko mój podbródek do góry. Musnął moje usta delikatnie i przytuliłam się do niego. Chwilkęźniej uczepiłam się jego pleców i pływaliśmy razem.

Mogłoby tak być…- pomyślałam otwierając oczy.
Dziewczyny siedziały po turecku i grały w karty.
-Długo spałaś, prawie trzy godziny…- powiedziała El.
-Jakoś tak wyszło… Wiecie co, ja pójdę po deskę.
Kiwnęły głową.
Wstałam z leżaka, poprawiłam strój i rozplątałam włosy, bo zaczynała mnie boleć głowa od ciężkiego koka. Wzięłam torebkę. Poszłam schodkami do góry, przeszłam kawałek do wypożyczalni desek surfingowych. Pracownik, który miał mnie obsłużyć był wysokim wysportowanym mężczyzną, miał ciemne włosy, krótko ścięte. Zdjęłam okulary i uśmiechnęłam się.
-Cześć, mogę w czymś pomóc?- spytał chłopak.
-Chciałam wypożyczyć deskę.
-Na ile czasu?
-Nie wiem… Na pewno na dziś…
-No w takim razie… Mogę wypożyczyć pani na dziś, a jak będzie pani wracała z plaży to mi ją pani odniesie i ja ją odłożę, żeby pani wzięła innym razem.
-Jeśli się przekonam do niej dziś, to możemy tak zrobić.
-A nie umie pani surfować?
-No nie... Niech pan nie mów do mnie per pani, bo czuję się staro…
-Przepraszam… Jestem Jake…- Podał mi rękę.
-A ja Grace.
Uścisnęłam jego dłoń.
-W takim razie, Grace, ja jestem instruktorem, mógłbym cię nauczyć.
-Świetny pomysł, ale jeszcze dziś spróbuję jeszcze sama, ale jutro czemu nie…
-Nie wiem, czy jutro dam radę, bo jadę do Brisbane na trzy dni, ale spróbuję przed wyjazdem…
-Nie musisz… Rozumiem. Jestem jeszcze tu trochę, więc będziesz miał okazję do nauczenia mnie, a póki co, proszę tę białą deskę.
-Proszę.
Jake podał mi ją i zapłaciłam mu za wypożyczenie na dzisiejszy dzień. Pożegnałam się, a mój telefon zawibrował. Justin wysłał mi zdjęcie.
-Dopiero co wstałem, jadę zaraz na plan, mam nadzieję, że lot się udał.
-Po co ty mi wysyłasz takie seksowne zdjęcia?- napisałam mu.
-Ach no bo nie wiem…
-Zboczuszek :**
-Tak to ja.
Weszłam na Instagrama i wstawiłam zdjęcie Justina.
My fav… <333.
To dobrze zadziała na fanki, gorzej co pomyśli Harry… Poszłam na plażę. Założyłam specjalną bluzkę na surfing i poszłam do wody. Dziewczyny wstały z koca i przyglądały się z brzegu. Pływałam sobie, ale nie było fal i możliwości całkowitego wypróbowania surfingu. Przepłynęłam spory kawałek i zawróciłam. Wbiłam deskę w piasek. Lily poszła po soki dla nas. Wzięłam telefon do ręki i sprawdziłam Instagrama, przy zdjęciu miałam mnóstwo lajków, ale zauważyłam, że El zrobiła zdjęcie i wstawiła je z podpisem: Tylko się nie utop @gracemoore.
Lily wróciła z sokami, podała mi pomarańczowy. Był przepyszny.
Suszyłam się na leżaku.
-Idziemy dziś na jakąś imprezę?- spytałam.
-Tak.- powiedziały chórem.
Lily, Lucy i El poszły do wody, oblewały się wodą i piszczały. Ja natomiast leżałam i delektowałam się gorącym słońcem. Lucy i Lily popłynęły dalej, a El wróciła. Wytarła twarz ręcznikiem i położyła się. Zaczęłyśmy rozmowę, a raczej to El ją zaczęła, bo w dalszym ciągu nie rozumiała, jak mogłam wtedy go wpuścić do mieszkania, a co najgorsze przenocować. Tłumaczyłam jej, że musiałam wtedy pomóc mu, był taki zasmucony, że było mi go szkoda. Powiedziałam, że długo rozmawialiśmy i że między nami jest ok., nie jesteśmy już w stosunku do siebie opryskliwi i złośliwi, bo tak naprawdę nie mamy powodu do tego.
-Czyli się pogodziliście na serio?
-Tak… Ale jak na razie nie planujemy powrotu… Ja mam Justina jak na razie… fikcyjnego, ale mam…
El się zaśmiała.
-Podziwiam cię, ja bym tak nie umiała.
-To nie jest takie trudne… ale trzeba się przyzwyczaić do reporterów…
-Nienawidzę ich.- odrzekła El.
-Ja też…
Zapadła krótkotrwała cisza.
-Po części się cieszę, że nie ma spin…- oznajmiła El.
-Ja jestem przeszczęśliwa…
Lucy i Lily wróciły przemoczone. Śmiały się głośno i rzuciły się na koc. Sięgnęłam po balsam i posmarowałam ciało. Słońce świeciło mocno, chociaż dochodziła godzina siedemnasta. Zleciało zbyt szybko… Nie chciałam się ruszać z plaży, ale… No właśnie… ale… Jestem głodna. Gdy słońce powoli zaczęło zachodzić zaczęłyśmy się zbierać, odniosłyśmy rzeczy do samochodu i wróciłyśmy do apartamentu. Deskę wcześniej odniosłam skąd ją wypożyczyłam. Lucy zrobiła zapiekankę, ja pierwsza poszłam wziąć prysznic, potem Lily, El i Lucy. Dokończyłam robić zapiekankę. Włożyłam ją do piekarnika Lily weszła do kuchni ubrana na imprezę. Lucy poszła się wziąć prysznic, a El się ubierała. Ja nałożyłam na siebie czarny croptop i luźne czarne spodnie. Na szyi powiesiłam naszyjnik z krzyżykiem. Zadzwonił piekarnik, wyjęłam posiłek i nałożyłam dziewczynom na talerze, nalałam każdej po szklance soku i zjadłyśmy na balkonie. Dochodziła godzina dziewiętnasta. Wszystkie byłyśmy gotowe do wyjścia. Wyszłyśmy z apartamentu i poszłyśmy na piechotę do pobliskiego klubu. Tam muzyka grała bardzo głośno, Lily usiadła przy barze i zamówiła sobie drinka, a my we trzy szalałyśmy.
Nagle Lucy podskoczyła, leciała jej ulubiona piosenka Fergie- Little Party Never Killed Nobody
Wszystkie uwielbiałyśmy ją, ale Lucy miała świra na punkcie Fergie.
Tańczyłyśmy wesoło, bawiłyśmy się genialnie. Lucy znała każde słowo i wyśpiewywała je, wyglądała przekomicznie. Po kolejnych piosenkach poszłam trochę odsapnąć. Wyjęłam z torebki telefon, a na telefonie pojawił się napis Harry. Wyszłam z klubu i stanęłam na jego tarasie.
-Halo?- spytałam przyciskając dłoń do drugiego ucha, by dobrze go słyszeć.
-Cześć…
-Cześć… Co tam?
-Tęsknię za tobą…
Uśmiechnęłam się szeroko.
-Ja też…
 -Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy… Widziałem wasze zdjęcia. Ślicznie wyszłaś na tym z Lucy.
-Dziękuję… Co robisz?
-A nic szczególnego, jadę zaraz na wywiad, szykuję się.
-A chłopaki?
-Zayn śpi, Louis gra z Niallem w FIFĘ, Liam gada z Danielle i to tyle.
-Pozdrów ich ode mnie.
-Ok… Grace?
-Tak?
-Zobaczymy się niedługo, prawda?
-Pewnie tak…
-To fajnie…- uśmiechnął się.
-Tak właściwie, to gdzie jesteś?- dodał.
-W klubie z dziewczynami.
-A no to ci nie przeszkadzam, tylko nie upijaj się za mocno.
-Dobrze…
-Na razie.
-Pa.
Schowałam telefon do torebki i wróciłam do klubu. Usiadłam na hokerze przy barze i zamówiłam sobie drinka. Kolejne godziny mijały nam na świetnej zabawie. Byłyśmy podpite, ale nie było źle około 4 nad ranem wróciłyśmy do apartamentu. Zrzuciłam z siebie rzeczy i poszłam do swojego pokoju… Nie wiem właściwie, dlaczego wszystkie spałyśmy poprzedniej nocy razem w salonie na poduchach. Zamknęłam drzwi od pokoju i rzuciłam się na łóżko. Zrobiłam sobie zdjęcie i impulsywnie wysłałam je Hazzie.
Harry
-To była świetna rozmowa…- podziękował nam reporter.- Dawno takiej nie przeprowadziłem…
-Było nam bardzo miło…- powiedziałem do niego. -To był także jeden z naszych najlepszych wywiadów.
Wyszliśmy z budynku telewizji i wsiedliśmy do busu.
-Boże… Już czwarta chłopaki…- powiedziałem zerkając na zegarek. Wyciągnąłem z kieszeni telefon. 

Grace wysłał(a) ci wiadomość o treści: Dobranoc (załącznik)

Chłopaki przysypiali, więc nacisnąłem na załącznik. Gdy tylko zobaczyłem ją… w tej bieliźnie… w tej pozie… z włosami ułożonymi w taki sposób…
O mój boże…- szepnąłem do siebie.
Zaschło mi w gardle, a serce biło jak oszalałe, miałem przyspieszony oddech i wpatrywałem się tylko z otwartą buzią w jej piękne ciało. Jak mogłem być takim durniem i doprowadzić, że się rozstaliśmy. Nagle zacząłem myśleć… A może ona się pomyliła… Może chciała wysłać to do Justina… Chwileczkę później dostałem kolejną wiadomość…
Szkoda, że cię nie ma w Sydney… Mam ochotę na ciebie, kotku ;*
Ja mam jeszcze większą, uwierz mi…
Wątpię…

Nie pomyliła się… Nie chciała tego wysłać Justin’owi, tylko mnie… Znaczy to, że mam szanse… Uśmiechałem się szeroko i przygryzałem dolną wargę patrząc na to zdjęcie.
Grace
(…)
Obudził mnie trzask szklanki w kuchni. Narzuciłam na siebie koszulkę i weszłam do kuchni. Eleanor zbierała szkło.
-Przepraszam.
-Nic się nie stało, El…
Posprzątałyśmy i zabrałyśmy się za robienie gofrów. Wyjęłam z lodówki bitą śmietanę i kroiłam owoce. Lucy i Lily spały jeszcze. El zaparzyła kawy. Usiadłam na blacie i czekałam, aż gofry się upieką. Eleanor otworzyła okno i do kuchni wpadło ciepłe powietrze. Lucy wstała pokiereszowana, ziewnęła.
-Cześć…- powiedziała.
-Lily boli cię głowa?- spytała El
-Nie, a co?
-A masz jakieś zawroty głowy?
-Nie… A ty miałaś?- spytała Lily El.
-Jak wstałam z łóżka to strasznie mi się kręciło w głowie… Tak sobie myślę, że może mi coś dosypali w klubie…
Spojrzałyśmy na siebie. Ten barman był jakiś dziwny…
Lucy weszła do kuchni i walnęła w ścianę.
-Kuźwa, moja głowa…- powiedziała.- Wam też się tak kręci w głowie?
-Mnie tak.- dodała Eleanor.- Prawdopodobnie nam dwóm coś dosypali…
-Nie pójdziemy już do tego klubu…- powiedziałam do dziewczyn.
Wyjęłam gofry na talerze, nałożyłam bitą śmietanę i owoce. Podałam dwa talerze Lily i ja wzięłam także dwa. Żeby dziewczyny nie wywaliły, jak im się zakręci w głowie. Położyłam na stoliku na balkonie i poszłam po tacę z kawami. Podałam każdej. Zaczęłyśmy jeść. Zajęło nam to około godziny, dopiłyśmy jeszcze kawę. Zaczęłyśmy się zbierać na plażę. Doszłam do wniosku, że dziś sobie odpuszczę surfing. Zresztą nie miałam na niego ochoty. Przebrałam się w strój, nałożyłam białą luźną sukienkę.
Wyszłyśmy z apartamentu i pojechałyśmy samochodem na plażę. Zaparkowałam na tym samym miejscu co wczoraj. Wzięłyśmy akcesoria na plażę i rozłożyłyśmy się na niej. Dziewczyny powiedziały mi, że świetnie wyglądam w tym stroju, dlatego zrobiły mi zdjęcie. Wstawiłam je na Twittera z podpisem: Dzień dobry Sydney!
Lucy zasnęła ze słuchawkami na uszach. Lily pisała z kimś, a El czytała książkę. Ja surfowałam po Internecie i znalazłam informację, że dziś jest pokaz River Island w Sydney.
-Ej, jakie mamy plany na dzisiejszy wieczór?- spytałam.
-Nic jeszcze nie ustaliłyśmy.- powiedziała Eleanor, przekładając kartkę.
-Macie ochotę na pokaz mody?
-Czyj?
-River Island, a dokładnie kolekcji Rihanny.
Spojrzały na mnie.
-Właściwie mogłybyśmy iść…- odparła El.
-Ja też tak sądzę.
Lucy gwałtownie usiadła. Spojrzałyśmy na nią zdziwione.
-Śniło mi się, że spadałam z klifu…
Zaśmiałyśmy się. A Lucy uśmiechnęła się.
-Ty to masz wyobraźnię…- powiedziałam.
-Takie rzeczy tylko Lucy Cox…
Uśmiechnęłam się.
-Harry mówi tak samo…
Spojrzały na mnie.
-To znaczy mówił… Lucy, idziemy dziś na pokaz River Island?
-A jest?
-No tak.
-Jasne, ale chyba będziemy musiały pojechać do jakiejś galerii, muszę kupić sukienkę.
-Ok.
-O której się zaczyna?- spytała Lily, uśmiechając się do telefonu.
-O 19:30…
-Zdążymy…
Położyłyśmy się wszystkie na kocu, bo nie brałyśmy dziś leżaków.
-Macie pozdrowienia od Nialla…- powiedziała Lily.
-Dzięki.- powiedziałyśmy.
-To z nim tak sms-ujesz?- spytałam z uśmiechem.
-Tak jakoś teraz do mnie napisał…
-Tak jakoś…- powiedziała Lucy, a my wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Chcę coś do picia, a wy?- spytałam przyjaciółek.
-Ja dziękuję.- powiedziała Lucy, poprawiając okulary słoneczne.
-Ja chcę mrożoną herbatę z lodem i cytryną.- powiedziała El.
-Ok., a ty Lily?- zapytałam dziewczyny, która uśmiechała się szeroko do telefonu.
-Lily bo zaraz ci zabiorę telefon i napiszę do Nialla…- powiedziałam.
-Co mówiłaś?
-Chcesz coś do picia?
-Nie, dzięki.
-To ja zaraz wracam.
Wzięłam w rękę 20 dolarów i poszłam schodkami do góry do baru.
-Dzień dobry…- powiedziałam zdejmując okulary przeciwsłoneczne.
-Dzień dobry…- odpowiedział mężczyzna, który wyszedł z zaplecza.
-Poproszę mrożoną herbatę z lodem i cytryną, oraz napój grapefruitowy z pokruszonym lodem.
-Już się robi.
Usiadłam na hokerze i czekałam.
-Przepraszam… Grace Moore?- spytała mnie dziewczynka.
-Tak.
-Jestem fanką Justina, mogę sobie zrobić zdjęcie?
-Jasne…
Wstałam i zrobiłam sobie z nią zdjęcie.
-Justin też jest tutaj?
-Nie, jest w NY…
-Aha… Dzięki.
-Nie ma za co.
Zapłaciłam za napoje i wróciłam na plażę. Lily i Lucy siedziały nad brzegiem morza. El leżała na kocu, podałam jej picie. Upiła łyka i widocznie zasmakowało jej.
Ja usiadłam na kocu i położyłam swój napój pomiędzy nogami. Popijałam swoje picie i delektowałam się jego smakiem. Lily wróciła, a Lucy poszła do wody.
Ja przykryłam głowę kapeluszem i zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Mam nadzieję, że się wam podoba :) Nie ma w nim takiego nadzwyczajnego, ale chyba jest całkiem spoko. Dziękuję za ostatnie 13 komentarzy i proszę o kolejne. Rozdział zostanie wstawiony w niedzielę  jak już się skończy rok szkolny :P i zaczną się WAKAAAACJE!!! Całuję mocno :)