-Dobrze się wczoraj
bawiłeś?- pytam równocześnie z nim pytającym o to samo. Uśmiecham się pod nosem,
on się autentycznie zawstydza i opuszcza lekko głowę.
-Zacznij, proszę…-
podnosi na mnie wzrok i czeka na odpowiedź.
-Wczoraj było bardzo
miło, już dawno nie pamiętam imprezy, na której bawiłabym się tak dobrze biorąc
pod uwagę, że była to impreza „z pracy”- robię cudzysłów w powietrzu.- Była
dobra muzyka, coś dla mnie, fajni ludzie… Twoi znajomi byli bardzo otwarci i to
też mi się podobało. Nie było krępujących sytuacji ani siedzenia w grupce.-
mówię, na co Zayn uśmiecha się szerzej. Wręcz zaczyna chichotać.
-Powiedziałam coś nie
śmiesznego?- uśmiecham się nie rozumiejąc jego zachowania.
-Wiesz właściwie nie,
mówisz rzeczy, których inni ludzie nie zauważyli, nawet moi najlepsi
przyjaciele. Na pierwszy rzut oka widzę, że jesteś naprawdę bystra i
inteligentna. Strasznie się cieszyłem, że na imprezie pojawili się ludzie,
którzy pracowali na mój sukces, bo bez cienia wątpliwości mogę stwierdzić, że
moja autobiografia dzięki wam stanie się naszym wspólnym sukcesem.- mówi, na co
przytakuję mu.
-Bez twojej zawiłej
historii nie byłoby takiego materiału na książkę…- mówię, a z jego twarzy
schodzi uśmiech.
-Wolałbym, by to
wszystko było prostsze… Moje życie, moja kariera. Wszystko.- mówi.
-Co masz na myśli?-
pytam, ale po chwili zastanawiam się, czy w ogóle powinnam.
-Czytałaś moją książkę
od początku do końca?- pyta.
-W trakcie korekty,
może nie całkowicie ze zrozumieniem, ale twoje życie było naprawdę pokręcone.-
mówię do niego, na co on zdecydowanie mi przytakuje.
-Wiele razy się
zastanawiam, po co zdecydowałem się na X-Factor…- mówi, na co wcinam mu się.
-Jak po co? Gdyby nie
to nie miałbyś czterech przyjaciół, ale i twoja kariera mogłaby się nie
rozwinąć do stopnia, o którym marzyłeś…- stwierdzam.
-Ale zmarnowałem tyle
czasu robiąc coś, co mnie nie kręciło… A o to chodzi w muzyce, by cię niosła,
żeby znajdować kolejne inspiracje…
-Tam tego nie miałeś…-
wnioskuję.
-Nie, Aimee nie miałem…-
mówi.
Zapada między nami
cisza, a ja wolałabym, by rozmowa odbywała się trochę w bardziej przyjaznych
warunkach.
-Ale najważniejsze, że
teraz jest dobrze…- mówię.
-Zdecydowanie, to co
teraz robię jest dla mnie niesamowite i niezwykle inspirujące. O to chodziło mi
od początku…- stwierdza z uśmiechem.
-Teraz może znalazł się
czas na odetchnięcie i może znalezienie kogoś bliskiego…- mówię uśmiechając
się, na co on chichocze.
-Jak na razie nikogo
nie szukam. Byłem w dobrym związku, ale ja chyba nie potrafię dobrze traktować
dziewczyny. Z Perrie byłem bardzo długo, ale nie potrafiłem chyba powiedzieć
jej wprost, że w pewien sposób przytrzymuje mnie i nie pozwala mi rozwinąć
całkowicie skrzydeł. Wiem, że ma teraz do mnie o to żal, ale z tego co widzę w
gazetach to ma jakiegoś chłopaka i cieszę się, że długo nie zwlekała z
odnalezieniem kogoś sobie.- mówi.
-Słuchałam jej
piosenki, właściwie siostra mi ją puściła i tak sobie trochę posłuchałam słów i
się zmieszałam…- mówię szczerze z uśmiechem.
-Ich ostatni singiel
hm?- Zayn się uśmiecha.- Mam nadzieję, że nie uwierzyłaś we wszystko?-
odpowiada zaczepnie, na co zaczynam się śmiać.
-Nie, nie…- odpowiadam.
Podnoszę wzrok na widok falującej wody i słońca.
-Zauważyłaś wczoraj, że
cię podrywałem?- pyta Zayn, na co podnoszę na niego wzrok i zaczynam się śmiać.
-A robiłeś to?- unoszę
brwi.
-No, robiłem…- uśmiecha
się.- Byłem bardzo wylewny, szczególnie pod koniec imprezy…- mówi.
-W ciągu ostatnich 2
tygodni 17 razy słyszałam, że się komuś spodobałam, więc chyba zrobiłam się
odporna…- stwierdzam, na co on otwiera szeroko oczy.
-Aż tyle?- zaczyna się
śmiać.
-Ostatnio faceci
napalają się mega na dziewczyny, które widzą pierwszy raz… Np. u mnie w pracy
ostatnio przyjęto pięciu stażystów. Czterech z nich podrywało mnie pierwszego
dnia, a piąty zachował resztki godności i zrobił to drugiego.- zaczynam się
śmiać.- Zaczynam wątpić w mądrość facetów.
Zayn znów się ze mnie
śmieje i proponuje byśmy przeszli się trochę po parku. Rozmawiamy o mojej
pracy, wypytuje mnie o nią, o moje plany, o Ashley, także o moje życie
towarzyskie. Jest niezwykle miły i w pewnych momentach naprawdę szczerze czuję
ochotę, by nie przerywać rozmowy. Dziwne to dla mnie uczucie, ale dziwnie
pozytywne. Zayn opowiada mi o swoich latach dziecięcych, o rasizmie, o jego
stosunku do religii, czy choćby tego, jak był i jest szykanowany a propos tego,
w co wierzy. Robi mi się smutno na myśl o braku tolerancji w dzisiejszych czasach.
Nie wiem ile siedzimy w parku i rozmawiamy, ale zdążyliśmy zjeść watę, wypić
kawę i obejść Central Park dookoła, co jest nie lada wyczynem. Jedna sytuacja
daje mi do myślenia o jego zachowaniu prywatności. Grupa dziewcząt w wieku
licealnym szła alejką parku, a Zayn w odpowiednim momencie opuścił głowę w dół
i minęliśmy je niezauważeni, tym bardziej on. Opowiadał mi o sławie i show
biznesie, który nie jest tak pozytywny i kolorowy, jak te wszystkie okładki, na
których występuje i pozuje. Nawet nie wiem, kiedy zapada zmrok. W parku
zapalają się lampy, które świecą delikatnie rozświetlając dróżki w parku. Wciąż
z nim rozmawiam i wciąż jest o czym rozmawiać. Moja siostra przerywa nam w
pewnym momencie pytając czy nie zaginęłam, bo zaczęła się martwić. Wówczas
zdaję sobie sprawę, że jest już późno i decyduję się wracać do domu.
-Odwiozę cię…- mówi
Zayn, na co zaczynam się śmiać i dziękuję mu.
-Nie trzeba, niedaleko
jest postój taksówek i nie mam daleko do domu…- mówię.
-Aimee, nie odmawiaj mi…-
uśmiecha się.- Chciałbym cię odwieźć do domu…- dodaje, na co ja wzdycham cicho
i zgadzam się na jego propozycję. Sprawiam mu tym wielką przyjemność. Idziemy w
stronę parkingu, gdzie czeka na niego jego wypasiony SUV, jeden z najnowszych
modeli. Siadam po stronie pasażera i Zayn szybko rusza. Pyta mnie jak dojechać,
na co w czasie drogi mówię mu gdzie ma skręcić itp. Gdy zatrzymujemy się pod
moim blokiem, odpinam pasy i przekręcam się lekko w jego stronę.
-Wiesz to był naprawdę
miły dzień, znalazłeś mój telefon, oddałeś mi go, kupiłeś mi watę, kawę…-
wymieniam, na co on się uśmiecha i patrzy głęboko w moje oczy.
-Dzięki, że nie
uciekłaś Aimee, bałem się tego.- mówi poważnie.
-Nie ma się czego bać…-
uśmiecham się.- Chyba będę leciała, siostra na mnie czeka…- mówię mu, na co
lekko kiwa głową.
-Powtórzymy to prawda?-
pyta, na co uśmiecham się.
-Mam nadzieję.-
odpowiadam i łapię za uchwyt otwierający drzwi auta.
-Aimee…- mówi, na co
odwracam się i momentalnie, naprawdę nie wiem kiedy:
Zayn przykłada usta do
moich ust. Robi to w bardzo nieśmiały, niezdecydowany sposób i dziwnie się
czuję, gdy to robi. Ale dziwnie i pozytywnie zarazem. Przekręcam się w jego
stronę i odwzajemniam pocałunek. Impuls? Wdzięczność? Wreszcie nikt mi nie proponuje
od razu łóżka, a najpierw rozmawia, a potem zwyczajnie całuje. Dawno czegoś
takiego nie otrzymałam od mężczyzny. Uchylam lekko usta i przykładam dłoń do
jego twarzy lekko pokrytej zarostem, a on przysuwa się bliżej, co robię i ja.
Nie ma tu drapieżności, a jakby poznawanie siebie, reakcji, emocji. Nie wiem
ile czasu tak tkwimy, ale to jest coś wyjątkowego… Odsuwamy się od siebie i
zapominam, że Ashley na mnie czeka. Zostaję z nim w aucie i znów rozmawiamy.
Czuję, że go rozumiem i naprawdę coś we mnie drgnęło. Wreszcie.
Pamiętajcie o nowej autobiografii Zayna - WARTO!!!
LINK: