Będąc w apartamencie przepakowuję walizkę w letnie,
wygodne rzeczy. Gotuję sobie makaron z serem, bo to będzie jedyny posiłek zjedzony
przeze mnie prócz sałatki w samolocie. Piję kawę i chowam dwa stroje kąpielowe,
zresztą nie powiem całkiem seksowne... Wybieram trochę rzeczy dodatkowych i
przepakowuję kosmetyczkę zabierając troszkę filtrów i parę rzeczy Sil. Zjadam i
wypijam do końca, żeby zaraz znów lecieć samolotem tym razem nie 8, tylko 14
godzin. Naładowuję sobie telefon i biorę szybki prysznic, pakuję do torebki
kosmetyczkę.
Suszę szybko włosy i prostuję je. Jestem właściwie
gotowa do drogi. Dodaję posta na TT: Mieszkam w samolocie.
Wychodzę z apartamentu i wsiadam do windy. Ciągnę za
sobą walizkę i zaraz już jestem w taksówce, która mnie zawiezie na Lotnisko
JFK. Paparazzi nie dają za wygraną i niektórzy zaczynają biec za taksówką, co
dla mnie jest już totalnym nieporozumieniem.
(...)
Harry
-Lepiej nie.- mówi Nadine.
-Dlaczego?- pytam.
-Bo zrobią ci zdjęcia, będziesz na pierwszych stron
gazet. Pojadę sama.
-Dasz sobie radę?- pytam wsadzając do bagażnika torbę
Nadine.
-Nie, Harry...-wywraca oczami.
Uśmiecham się pod nosem i chcę się z nią pożegnać.
-Fajnie spędziłem z tobą czas...- mówię.
-Ja też, miałeś rację, że będzie super, chociaż mam
wrażenie, że wszyscy z twojej ekipy nie polubili mnie.- mówi.
-Bo cię nie poznali za dobrze...- mówię.
-Nie sądzę, by to był powód...- dziewczyna opuszcza
wzrok.
-A jaki wg ciebie jest powód?- pytam.
-Grace...- mówi.
Ma rację.
-Jeśli cię poznają lepiej polubią, Grace znają już
trochę i przyzwyczaili się do niej po prostu u mojego boku.-stwierdzam, czuję
jak słońce pali.
-Mam nadzieję...- mówi.
Taksówkarz pogania Nadine.
-Chyba musimy się pożegnać...- mówi.
Kiwam głową i przytulam ją do siebie. Ona obejmuje
mnie rękoma wokół żeber.
-Jedź i napisz, jak już wylądujesz...- mówię, a ona
kiwa głową i wsiada do pojazdu.
Macham jej kilka razy i wracam do pokoju, gdzie na
tarasie siedzi Niall z Silver.
Grace
Wysiadam z samolotu i idę ku postojowi taksówek. Tam
kierowca bierze moją walizkę i pakuję ją do bagażnika. Z drugiej taksówki
wysiada Nadine, która totalnie miesza się na mój widok. Odwraca wzrok i myśli,
że pozostała niedostrzeżona. Ściskam pięści i oglądam się za nią. Wsiadam do
środka i daję kierowcy adres. Od razu rusza.
Harry
Idę do walizki, by przebrać koszulkę. Ktoś puka do
pokoju, Niall czyta Silver książkę, a ja trzymając w dłoni czysty T-Shirt
podchodzę do drzwi i je otwieram.
Grace stoi przede mną LINK i z okularami na
czole. Wygląda pięknie, ale nie umiem wyczytać tego, co przekazuje jej twarz.
Zapraszam ją do środka i chcę przytulić. Coś jest nie tak. Nawet nie podnosi
dłoni by dotknąć moich pleców w geście przywitania. Stoi jak słup soli. Daję
jej buziaka w czoło i czuję, jak się trzęsie.
-Coś nie tak?- pytam.
Nie odpowiada mi tylko wchodzi do pokoju. Silver
widząc mamę zrywa się z miejsca i biegnie w jej stronę. Obserwuję Grace, u
której dopiero mając w uścisku córkę pojawia się uśmiech z ulgą.
-Tęskniłam.- mówi do Silver całując ją w główkę.
-Mamusiu, ja ci muszę tyle powiedzieć…- mówi Silver.
-O czym?- pyta Grace.
-O tym, jak grałam z wujkiem Louisem w piłkę, wujek
Niall czytał mi książeczkę i ja wiem, jak robi krowa „Muuu”, jak byłam z
tatusiem w wesołym miasteczku…- mówi Silver z ekscytacją, a moje serce
zatrzymuje się na ułamek sekundy.
-I jak było w tym wesołym miasteczku?- pyta Grace.
-Fajnie, jeździłam w wagoniku z Pluto z Nadine…-
mówi Silver.
Staję w miejscu, a Grace odwraca się w moją stronę.
-Z Nadine…- mówi cicho.
Staram się znaleźć słowo, które mógłbym wydusić ze
ściśniętych płuc, ale… Jest ciężko.
Niall wchodzi do środka.
-Słuchajcie, porozmawiajcie sobie, a ja ją wezmę do
siebie.- mówi blondyn, na co Grace mu dziękuje.
Drzwi chwilkę później się zamykają, a ja czuję, jak
bardzo w tym pokoju jest napięta sytuacja.
-Nadine?- pyta Grace.
Opuszczam głowę.
-Przywiozłeś tu Nadine? Do naszej córki?- pyta.
-To nie tak…- mówię.
-A jak?- pyta.
-Ona miała tu sesję i zaproponowała spotkanie…-
mówię.
-A ty oczywiście się zgodziłeś.- mówi dosadnie
Grace.
Opuszczam głowę znów.
-Nalegała.- mówię podnosząc wzrok na moją
narzeczoną.
Grace prycha i kręci głową.
-Jasne.- mruży oczy.- A ty nie masz języka, żeby
odmówić?- pyta.
-Bardzo chciała ze mną porozmawiać…- mówię szukając
argumentów.
-I mieliście tyle tematów, że została na 3 dni?-
pyta odkładając torebkę.
-Grace…- zaczynam.
-Nie rozumiem tego…- mówi moja narzeczona.- Nie
rozumiem cię, Harry… Czy tobie w ogóle na mnie zależy?- pyta.
-Oczywiście… Kocham Cię…- mówię szybko.
-…to czemu stale robisz coś, co doprowadza do coraz
większej przerwy między nami…- wtrąca siadając na brzegu łóżka.
Opuszczam głowę.
-Wiesz, że ciągle mam podejrzenia co do ciebie, a ty
zapraszasz ją i ona zostaje tu 3 dni, dodatkowo bawi się z naszą córką…-mówi.
-Ale Gracie, mnie naprawdę…- mówię próbując usprawiedliwić
się, ale Grace podnosi dłoń bym zamilknął.
-Przestań.- mówi patrząc w podłogę.
-Musisz dojrzeć do tego, na czym naprawdę ci zależy…
Czy na naszej rodzinie, czy na nowej miłości…
-Grace, ja…- mówię.
Moja narzeczona podnosi wzrok i wpatruje się w moje
oczy. W pokoju zapada cisza i jedyne co słyszę to świst wiatru, który wkrada
się do pokoju.
-Widziałam, jak na nią patrzysz…- mówi cicho.- To
nie jest dla ciebie tylko przyjaciółka…- dodaje, a jej głos się załamuje.-
Wtedy, jak was zobaczyłam mój świat legł w gruzach i nie chcę dłużej po prostu
myśleć, zadręczać się. Musisz dojść do tego, co tak naprawdę czujesz do niej i
do mnie.- mówi, a ja
właściwie nie wiem co mam powiedzieć.
Siadam na łóżku i patrzę w podłogę, Grace podnosi
się i łapie za rączkę walizki, idzie do pokoju obok w moim apartamencie, tam
zamyka drzwi.
Zamykam oczy i nie wiem sam, co powinienem robić,
jak powinienem się zachować. Grace to moja miłość, której zresztą owocem jest
Silver, kocham ją nad życie, ale widzę, że nie tylko ja zauważyłem jak bardzo
się oddaliliśmy… Nie wiem, czy to sprawa kariery i pracy, ale myślę, że nigdy
nie było tak źle jak jest. Dłońmi dotykam mojej kości nosowej w zastanowieniu
nad tym co mam robić. Pewnie się zastanawiacie, dlaczego właściwie się
zastanawiam… Mówicie, bym biegł do niej, wyznał miłość i wszystko byłoby w
porządku… Ale… Pamiętajcie, że każdy ma prawo do szczęścia, a ja niestety
szczęśliwy teraz nie jestem. Byłem, ale nie jestem… Gdy wszystko się zaczęło
psuć, poznałem Nadine i miałem wrażenie, że to ona rozumie mnie lepiej niż moja
własna, zapracowana narzeczona. Mam z nią bardzo dobry kontakt i dziewczyna
bardzo dobrze mnie rozumie, mogę z nią rozmawiać o czym mi się żywnie podoba
nawet całą noc… Tak miałem z Grace, jeszcze przed jej otrzymaniem pracy w BV,
miała zawsze czas dla mnie, ale teraz to Nadine jest tą, która mnie wysłucha.
Nagle do pokoju wpadają chłopaki i krzyczą: Witaj
Gracie!
Gdy widzą mnie samego są zaskoczeni i patrzą na siebie.
Gdy widzą mnie samego są zaskoczeni i patrzą na siebie.
-Kurde, nie wyszło nam…- mówi Louis.
-Gdzie twoja laska?- pyta Liam, a ja wskazuje ręką
drzwi drugiego pokoju.
-Już się pokłóciliście?- pyta Louis.
Opuszczam pokój bez odpowiedzi i kieruję się na
balkon, tam opieram się o barierkę.
Grace
Siadam na łóżko, gdy widzę przez okno zakłopotanego
Harry’ego opierającego się o barierkę. Moje drzwi nagle się otwierają i wpadają
przez nie Louis, Liam i Zayn i rzucają się na mnie z uściskami. Uśmiecham się i
mocno tulę każdego z nich.
-Grace powiem ci, że zrobiłaś się jakaś mniejsza…-
mówi Liam.
-Co jak to?- pytam.
-Albo ja urosłem…- mówi z dumą.- Albo ty malejesz…-
mówi, a ja go uderzam w ramię.
-Super, że jesteś!- mówi Louis wciąż mnie
przytulając.
-Też za wami tęskniłam…- mówię cicho, podnoszę wzrok
na Zayna, który uśmiecha się do mnie lekko i patrzy znacząco. Na chwilkę mój
wzrok się odrywa na jego
postać. Od razu czuję, jak bardzo jest mi przykro i jestem pewna, że to widać.
-Moja kolej...- mówi
Zayn i bierze mnie w ramiona, Louis i Liam mówią, że pójdą na chwilę do Hazzy,
a potem zabierają mnie całą ekipą na kolację.
Drzwi się zamykają.
-Jak tam?- pyta z
troską w oczach, a ją nie mogę wtedy powstrzymać łez. Zayn marszczy brwi ze
współczuciem i przytula mnie mocno dodając otuchy.
-Wszystko się ułoży
Gracie, zbyt bardzo się kochacie, by mogło być inaczej...
-Dałam mu czas na
przemyśle nie, czy chce mnie, czy chce ją.- mówię cicho głosem.
Zayn patrzy na mnie
zszokowany.
-Naprawdę?- pyta.
Kiwam głową.
-Tak... Nie chcę
przepłakiwać godzin przy dziecku, chcę się w końcu przestać martwić... Chcę,
żeby wybrał tak, jak podpowiada mi serce.
Zayn milknie i nic
nie mówi.
-Dobrze zrobiłam?-
pytam.
Mulat podnosi głowę
i lekko nią kiwa.
-Nie chcę tego
kończyć...- mówię ocierając oko.-Ale też nie chcę trzymać przy sobie kogoś,
komu jest ze mną źle.
Chłopaki wchodzą do
środka.
-Co macie takie
ponure miny?- pyta Liam, ale nie oczekuje na odpowiedź. Zwraca się do mnie.-
Grace przebieraj się i idziemy ekipą do restauracji na kolację.
Kiwam głową i
automatycznie wszyscy wychodzą z pokoju. Ubieram się i nakładem
sandałki, głos Silver roznosi się w pokoju obok, więc wybiegam i porywam moją
małą księżniczkę. Biorę ją na ręce, a ona piszczy i się śmieje. Harry mówi, że
zostaje w hotelu, a Zayn stwierdza, że dołączył do nas za jakiś czas,
restauracja jest dwie przecznice dalej i wie, gdzie to jest.
Wychodzimy ja,
Silver, Louis, Liam, Niall, Lou, Josh, Caroline...
Zayn
Wychodzę na balkon
do Harry'ego.
-Nad czym tak rozmyślasz?-
pytam.
-Po co mnie pytasz,
skoro i tak wiesz...- mówi cicho.
Wzdycham cicho.
-Wiem, że jesteście
blisko, ale nie sądziłem, że w takim stopniu, byś to ty użyczał jej rękawa do
płaczu.- mówi sarkastycznie.
-Nie bądź
ironiczny.- mówię.- Nie ma tutaj dziewczyn, to ma nas... Ja będę ją wspierał,
tak jak wspieram ciebie... Obydwoje jesteście moimi przyjaciółmi.
Harry milknie i
chowa twarz w dłoniach.
-I co wymysliłeś?-
pytam.
-Jeszcze nic.-
mówi.- Nie wiem co mam robić.
Patrzę na niego ze
zszokowaniem.
-Ty jeszcze
rozmyślasz?- pytam z niedowierzaniem.
Harry podnosi wzrok
i patrzy na mnie.
-Nie rozumiem.-
mówi.
-Wahasz się między
Grace, a tą Nadine?- pytam.
Harry opuszcza
głowę.
-Nie wierzę Hazz...-
mówię.- Nie wierzę, że ty sie zastanawiasz... Gdzie jest ten facet, dla.którego
Grace była całym światem...
-Zniknął wraz z
uczuciem szczęścia...- mówi.
-Jesteś świadomy
tego co mówisz?- pytam.-Szczęście wciąż na ciebie czeka, musisz tylko wybrać
Grace.
-Ale ją nie czuje
się dobrze w tym związku...- oznajmia mi.
-To po co go
zaczynałeś?- pytam.
Harry burczy coś pod
nosem, czego dokładnie nie rozumiem.
-Nadine mnie
rozumie, rozmawia ze mną godzinami i nie kończą nam się tematy, a u mnie i
Grace wszystko kręci się wokół Silver, nie ma nas...
-Obydwoje jesteście
zapracowani...- mówię.- Ale to nie zmienia faktu, że nie powinieneś się
wahać... kurde, sam mówiłeś, że jest twoim życiem, miłością, wszystkim, że bez
niej nie byłoby ciebie...
-Bo tak było...-
mówi.
Kręcę głową.
-Nie koge uwierzyć,
że jakąś laska tak cię omamiła, a nie widzisz szczęścia chodzącego przed tobą.
-Nie omamiła
mnie...- broni się, na co wywracam oczami.
-Jasne.-
stwierdzam.-Gdybyś nie był pod czyimś urokiem, wszystko wyglądało by zupełnie
inaczej.
Harry wplata palce w
swoje włosy.
-Nie będę się wtrącał,
bo to rzeczywiście nie dotyczy to mnie, ale pamiętaj, że to dla Grace wynająłeś
stadion Wembley i cały wyłożyłeś płatkami róż, dla niej zaśpiewałeś i to jej
obiecałeś miłość do niej na dobre i na złe.- mówię i klepię go po ramieniu.
Wychodzę z balkonu.
(...)
Grace
Zbliża się noc,
zdążyłam umyć Silver i sama siebie też. Ubieram top i bawełniane szorty,
wchodzę do łóżka i tam czytam jej bajkę o siedmiu koźlątkach i wilku. Czytam do
momentu, aż nie słyszę cichego oddechu mojej księżniczki. Odkładam książeczkę i
przy okazji odkładam telefon. Wyłączam lampkę i zamykam oczy. Wszystko byłoby w
porządku, gdyby nie fakt, jak bardzo moje myśli są zaprzątnięte Harrym.
Otwieram je z powrotem i wpatruję się w ścianę, czując, że wcale nie jest tak
łatwo, jak chciałabym żeby było. Podnoszę tułów i siadam na skraju łóżka.
Nie mam siły walczyć, chociaż go kocham… Nie mam siły dręczyć go, skoro być może on woli kogoś innego. Nie wiem kiedy stopy same prowadzą mnie na balkon, przez pokój Harry’ego. Otwieram drzwi i wychodzę na zewnątrz. Siadam na fotelu w rogu, na dworze jest ciemno, a jedyną świetlną poświatę tworzą gwiazdy i jasny księżyc. Nie ukrywam, że jest zimno, ale widzę na fotelu bluzę Hazzy. Waham się. Patrzę na nią, ale w końcu decyduję się i narzucam ją na plecy. Zapach Harry’ego oraz jego perfum napełnia moje nozdrza wspaniałą mieszanką. Podkurczam nogi pod brodę i zaciągam się zapachem. Wtedy też lekki powiew wiatru łaskocze moje nagie nogi. Zamykam oczy.
Nie mam siły walczyć, chociaż go kocham… Nie mam siły dręczyć go, skoro być może on woli kogoś innego. Nie wiem kiedy stopy same prowadzą mnie na balkon, przez pokój Harry’ego. Otwieram drzwi i wychodzę na zewnątrz. Siadam na fotelu w rogu, na dworze jest ciemno, a jedyną świetlną poświatę tworzą gwiazdy i jasny księżyc. Nie ukrywam, że jest zimno, ale widzę na fotelu bluzę Hazzy. Waham się. Patrzę na nią, ale w końcu decyduję się i narzucam ją na plecy. Zapach Harry’ego oraz jego perfum napełnia moje nozdrza wspaniałą mieszanką. Podkurczam nogi pod brodę i zaciągam się zapachem. Wtedy też lekki powiew wiatru łaskocze moje nagie nogi. Zamykam oczy.
Retrospekcja
Łapię za moją dłoń i pomaga mi wstać. Dookoła jak
zdążyłam zauważyć, stadionu zapalają się reflektory, a ja sama staję w miejscu
widząc, że chodzę po płatkach róż na całym stadionie Wembley. Stajemy na
środku, a Harry odwraca się w moją stronę i wyśpiewuje ostatnie minuty ujmując
mój policzek. Nie wiem, co szykuje. Czuję, że moje oczy zachodzą łzami, a gdy
jedna wypływa z oka. Ociera ją z szerokim uśmiechem.
When I see your face/ Kiedy widzę twoją twarz
There’s not a thing that I would change/ nie ma rzeczy którą bym zmienił
Cause you’re amazing/ bo jesteś fantastyczna
Just the way you are/ taka jaka jesteś
And when you smile,/ a kiedy się uśmiechasz cały
The whole world stops and stares for a while/ świat zatrzymuje się i wpatruje przez chwilę
Cause Grace you’re amazing/ Grace, bo jesteś fantastyczna
Just the way you are/ Po prostu taka jaka jesteś
There’s not a thing that I would change/ nie ma rzeczy którą bym zmienił
Cause you’re amazing/ bo jesteś fantastyczna
Just the way you are/ taka jaka jesteś
And when you smile,/ a kiedy się uśmiechasz cały
The whole world stops and stares for a while/ świat zatrzymuje się i wpatruje przez chwilę
Cause Grace you’re amazing/ Grace, bo jesteś fantastyczna
Just the way you are/ Po prostu taka jaka jesteś
Rzucam się mu na szyję.
On całuje mnie w czoło.
-Chcę ci coś pokazać…-
mówi do mikrofonu, a wtedy trybuny po kolei oślepiającym blaskiem. Mrużę oczy,
by dojrzeć co jest napisane.
Pierwsze: WILL
Drugie: YOU
Trzecie: MARRY
Czwarte: ME?
Zakrywam usta dłonią,
nie mogę złapać oddechu, chcę spoglądnąć na Harry’ego, ale ten klęka przede mną
i otwiera małe pudełeczko, gdzie znajduje się piękny pierścionek.
-Gracie, wyjdziesz za
mnie?- pyta z szerokim uśmiechem.
Patrzę na niego, a z
moich oczu płyną łzy.
-Tak…- szepczę, a potem
kiwam głową.- Oczywiście, że za ciebie wyjdę.- mówię.
Harry wstaje z klęczków
i wyciąga pierścionek, by założyć mi go na palca. Gdy już to robi uśmiecha się
i sam zaczyna płakać.
-Miałaś nie płakać…-
mówi mi do ucha.
-Nie dałam rady nie
płakać…- szepczę. Odrywam się od niego i całuję namiętnie. Wtedy fajerwerki
rozbłyskują się na niebie.
-Kocham Cię…- mówi mi
pomiędzy pocałunkami.
-Nawet sobie nie
wyobrażasz jak ja cię cholernie kocham…- mówię odgarniając włosy z jego czoła.
Łączymy usta w pełnym
miłości pocałunku, wplątuję palce w jego włosy i przytulam mocniej.
-Jesteś moim całym
światem…- mówię dotykając czołem jego czoła.
***
Wiatr znów kołysze
mnie, a ja wraz z rytmem piosenki, która krąży mi w myślach staram się myśleć
racjonalnie.
Remember
those walls I built?/ Pamiętasz te mury, które zbudowałam?
Well, baby they’re tumbling down/ Kochanie, teraz one się walą.
And they didn’t even put up a fight/ I nawet nie stawiały żadnego oporu,
They didn’t even make a sound/ Nawet nie wydały żadnego dźwięku.
Well, baby they’re tumbling down/ Kochanie, teraz one się walą.
And they didn’t even put up a fight/ I nawet nie stawiały żadnego oporu,
They didn’t even make a sound/ Nawet nie wydały żadnego dźwięku.
Zaczynam się poważnie zastanawiać nad wizją mojego istnienia bez drugiej części mojego serca.
Jak będzie wyglądało
moje życie, gdy te ściany rzeczywiście zostaną zburzone, zostanę sama, jak palec. Nie będę miała do kogo się przytulić wieczorami i powiedzieć magicznego "Kocham Cię..." Nie zdawałam sobie sprawy z możliwości takiej straty do teraz... Nie chcę zostać sama.
Dłońmi zakrywam oczy
i staram się nie płakać. Staram się… No właśnie, staram się… Cóż… Nie wychodzi.
Z moich oczu wypływają łzy, które gładko spływają po policzkach, aż do brody,
skapując na bluzkę.
Nie chcę zostać sama…
Ale nie chcę także być cały czas w niepewności, czy jemu przeszło, czy dalej
mnie kocha… Będąc w NY, gdy przyjechał po Silver miałam wrażenie, że wciąż mu
zależy, ale może starał się stwarzać pozory, chciał ukryć…
Zaraz zwariuję.
Odwracam wzrok w stronę pokoju Hazzy, nie śpi, jak wcześniej. Siedzi na brzegu
łóżka chowając twarz w dłoniach, plecami do mnie. Prostuję kark i zaraz opieram
głowę o tył fotela, zamykając oczy.
Cichy chrzęst
balkonu świadczy, że ktoś właśnie tu wszedł.
***
Sorry, że dopiero dziś, ale wczoraj trochę zabalowałam xd
Miłego czytania i ferii dla tych, u których się zaczęły!
***
Sorry, że dopiero dziś, ale wczoraj trochę zabalowałam xd
Miłego czytania i ferii dla tych, u których się zaczęły!