wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 39



Pobudka o 7:00… o zgrozo… Zwlokłam się z łóżka i ubrałam zjadłam śniadanie i wypiłam kawę zapakowałam wyprane wczoraj rzeczy do torby i punktualnie o ósmej zjechałam windą.
Wsiadłam do samochodu, gdzie siedział mój brat i jego dziewczyna.
-Uuuu... Ktoś tu źle wygląda...- powiedział Sean.
-Weź, sprzątałam do późnej nocy...
-No to cię rozumiem...- westchnęła Leigh.- Sean jak wraca z warsztatu to rzuca brudny kombinezon na podłogę i róbta o chceta.
Wybuchnęłam śmiechem.
-Pamiętam jak to ja prałam jego rzeczy. Ma najbardziej śmierdzące skarpetki na świecie.
-Młoda! Bo zaraz z buta pójdziesz...
-Ja ci przypominam, że jeździsz MOIM samochodem.
Sean się zamknął, a Leigh zaśmiała się głośno. Mój brat ruszył, po jakiejś godzinie drogi para z przodu zaczęła rozmawiać o jakichś ważnych sprawach, nie chciałam podsłuchiwać, więc wyjęłam z torebki telefon i podłączyłam słuchawki i włączyłam piosenkę Ciary- Livin It up. Surfowałam po internecie, oglądałam zdjęcia z ostatniego koncertu Arctic Monkeys. Droga bardzo się dłużyła... Dostałam sms-a od Nialla.
Dałaś radę po ostatnim wyjściu do klubu?
Spokojnie, jestem dużą dziewczynką... :*
Mam nadzieję, że Harry pomógł ci dojść do mieszkania...
Wytrzeszczyłam oczy.

Jak Harry? O czym ty mówisz Niall?

A nie Harry odwiózł Cię do domu? 

Ja nie pamiętam kto, byłam zbyt pijana, dowiedziałam się, że to Liam.
Po czym dopisałam.

Nawet on mi tak powiedział.

Może ja też byłem pijany aż nadto... 

Dlaczego wpadłeś na pomysł, że to Harry mógł mnie odwieźć, przecież nie było go nawet w klubie.

Co do tego się nie zgodzę...

Ale jak to?

Zadzwoniłem po niego i powiedziałem, że jesteś tak pijana, żeby cię zabrał.

Po co to zrobiłeś, Niall? Przecież wiesz, jak wygląda nasza sytuacja!

Ale nie miał kto ciebie zabrać, musiałem... 

Oparłam głowę o szybę w samochodzie.
-Jezu...- westchnęłam.
-Coś się stało?- spytała Leigh.
-Nie... Nic. Macie coś do picia?
Sean podał mi butelkę wody cytrynowej.
-Dzięki.

Dobra Niall, nie ważne kto mnie przywiózł do mieszkania.

Nie gniewaj się na mnie.

Nie gniewam :D

Oby, miłego pobytu w Newcastle.

Skąd wiesz? ;)

Lucy :D

Ach... Dziękuję :*

Harry
-Wrócę późno, nie czekaj na mnie z obiadem, jakby co dzwoń...
-Dobrze...
Ellis podeszła i pocałowała mnie w policzek, odsunąłem się jednak szybko i wyszedłem z domu dziewczyny.
Wsiadłem do samochodu i ruszyłem ku hali O2. Zaparkowałem na tyłach, przywitałem się z Paulem, zostawiłem kurtkę w garderobie i poszedłem na scenę. Chłopaki rozśpiewywali się.
-...w końcu kto?- mówił Niall.
-No Harry.- powiedział Louis widocznie zdenerwowany.
-Co ja?- uśmiechnąłem się szeroko.
-Zawiozłeś Grace do mieszkania po klubie.- powiedział Liam.
-No tak.- powiedziałem, jakby to było oczywiste.
-I co robiłeś, przez całą noc, którą miałeś niby spędzić u mnie...- spytał Louis.- Ellis dzwoniła i pytała jak moja pęknięta rura...
Zayn wybuchnął śmiechem.
-Nie pytaj go o to.- skarcił Louisa Zayn.- Może sie dobrze bawił w towarzystwie pijanej ex.
-Nie nic nie zaszło.- powiedziałem szybko.- Pomogłem jej się rozebrać i położyłem ją do łóżka.
-No dobra, ale co robiłeś przez prawie całą noc?- dopytał się Louis.
-Robiłem porządki w mieszkaniu.
Wtedy wszyscy wybuchnęli gromkim śmiechem.
-Nie wierzę ci...- powiedział Louis.
-Dobra, nie ważne...- powiedziałem oblewając się rumieńcem.- Po co zaczynaliście znów temat o tym?
Niall spuścił głowę i zaczął brzdąkać na gitarze.
-Kto mu powie?- spytał Louis.
Niall popatrzył się błagająco na Liama.
-Zawsze ja...- westchnął chłopak.- Niall przez przypadek powiedział dziś Grace,że to ty ją zawiozłeś do domu.
Usiadłem na podłodze. Przetarłem oczy i podparłem brodę ręką.
-Po co?- spytałem jęcząc.
-Nie wiedziałem...- powiedział cicho Niall.
-Jak ona zareagowała?
-"Po co to zrobiłeś Niall? Przecież wiesz, jak wygląda nasza sytuacja"
Westchnąłem ciężko.
-Zostawmy to... Ważne, że cię nie zabiła...- uśmiechnąłem się lekko.
Chłopaki się zaśmiali.
-Dobra, nie traćmy czasu, zaczynamy od Last First Kiss.- powiedział Zayn.
Grace
-Boże, ile jeszcze ciągnie się ten korek?- jęczałam.
-Nie wkurzaj mnie, mieliśmy być w Newcastle dwie godziny temu.- wysyczał Sean.
-Już niedaleko do naszego rozjazdu...- powiedziała Leigh sprawdzając wygląd w lusterku.
-Uff... To dobrze.- powiedziałam.
Włożyłam znów słuchawki do uszu. Teraz leciało Sex- The 1975
Uśmiechnęłam się. Nasza piosenka... gdy jechałam z Harrym do Newcastle po Elliota.
She's got boyfriend anyway...
Podśpiewywałam sobie.
Od 15 minut wreszcie się coś ruszyło, Sean zjechał w odpowiedni zjazd prowadzący do Newcastle. Zaraz zaparkowaliśmy pod rodzinnym domem. Moja mama wyszła na ganek i podeszła do nas.  Przytuliłam się do niej mocno, zaraz wyleciał z domu piszczący Elliot wykrzykujący moje imię.
-GRACIE! GRACIE! GRACIE! PATRZ CO DOSTAŁEM OD CIOCI HELEN!!!
Za moim młodszym bratem wybiegł mały biały labrador, merdał wesoło ogonkiem. Ukucnęłam i zaczęłam go głaskać, zaczął skakać i gdy wskoczył mi na kolano oblizał policzek.
-Jaki słodziak!- powiedziałam biorąc go na ręce.- Jak się wabi?- spytałam brata.
-Jeszcze nie wiem.- powiedział Elliot.
-Co powiesz na Marley...
Brat podskoczył i wziął ode mnie pieska.
-Mamo! To jest Marley.
-Jak w tym filmie?- mama się uśmiechnęła.
Wzięłam torbę i weszłam do domu. Na stole czekał na nas obiad zasiedliśmy do stołu. Rozmawiałam z Leigh i mamą, a Sean gadał z Ben'em.
-Idziesz ze mną na cmentarz?- spytałam cicho brata.
Kiwnął głową.
Dokończyłam uwielbianą przeze mnie potrawkę z kurczaka. Podziękowaliśmy za obiad i poszliśmy na grób taty, nie było nas około godziny. Gdy wróciliśmy moja mama zmywała naczynia, pomagałam jej wycierać talerze, a potem usiadłam na podłodze koło wyspy kuchennej. Zrobiłam zdjęcie i wstawiłam je na Instagrama z podpisem: Marley & Me.

Czas z rodziną zleciał zbyt szybko, już o 18:00 musiałam jechać na lotnisko w Newcastle, bo stamtąd startował mój samolot do LA. Moja cała rodzina powiedziała, że pojedzie ze mną, by mnie pożegnać.
-Nie fatygujcie się, Sean pojedzie mnie odwieźć...
-Córciu, co ci zależy.
-No dobrze...
Do mojego Range'a wsiadłam ja, Leigh, Sean, mama i Elliot z Marley'em. Ben pojechał z babcią.
Wysiedliśmy pod lotniskiem. Oddałam bagaż i zaczęłam żegnać się ze wszystkimi.
-Kiedy wracasz?- spytała Leigh przytulając się do mnie.
-Nie wiem, będę mieć teraz dużo prób tanecznych, naprawdę nie wiem, ale mam nadzieję, że wkrótce.
Poszłam do odprawy machając wszystkim.
Wsiadłam do samolotu.
Po dziewięciu godzinach lotu wylądowałam na LA. Gdy tylko wysiadłam lał się ze mnie pot. Było tu tak ciepło, że aż nieprawdopodobne to jest w marcu. Zdjęłam sweterek, odebrałam bagaż i szukałam Alfredo na lotnisku miał na mnie czekać. Mężczyzna pomachał mi i wziął moją walizkę.
-Jak pobyt w Manchesterze, Londynie i Newcastle?
-Bardzo dobrze...- uśmiechnęłam się szeroko. -Co u Justina?
-Ciężko pracuje na próbach, ale niedługo zacznie się trasa i wtedy będziecie mieć harówę.
-Domyślam się.
-Spędzicie dużo czasu razem…- powiedział Alfie i ja dałam mu kuksańca.
-Przestań… Jesteśmy przyjaciółmi…
-Oj no wiem…
-Za ile dokładnie zaczyna się trasa?
-2 tygodnie.
-Grubo, już dawno powinnam umieć układy.
Alfredo się zaśmiał.
-Jesteś zmęczona?
-Nie, cały lot spałam, a co?
-Masz ochotę potańczyć, albo chociaż pooglądać jak inni z twojej grupy tańczą?
-Oczywiście.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Okazało się, że miejsce, gdzie Justin miał próbę, było niedaleko. Po chwili jazdy wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy schodami do góry na trzecie piętro. Już z daleka było słychać lecące w tle piosenki Justina. Gdy wysiadaliśmy leciało akurat Baby. Podśpiewywałam sobie. Weszliśmy przez metalowe drzwi, Nick pokazywał nowe ruchy, ale gdy mnie zobaczył wyłączył muzykę.
-Proszę państwa…- zaczął uroczyście.- To jest tancerka, której miejsce dziś zająłem ja. Grace Moore.
Usłyszałam głośne: Hej! Cześć! Miło cię poznać!
Justin napił się wody i podszedł do mnie przytulając mnie, jak na parę zakochanych przystało. Pocałowałam go w policzek.
-Stęskniłem się, wiesz?- szepnął mi do ucha.
Zaczęłam się śmiać.
-Ja też.- odszepnęłam mu.
-Grace, masz w co się przebrać, żeby zacząć ćwiczyć?
-Tak.
Oderwałam się od Justina i sięgnęłam po koszulkę, krótkie materiałowe spodenki i adidasy. Weszłam na salę ze związanymi niechlujnie włosami.
-Przećwiczmy Beauty And The Beat… Grace umiesz układ.
-Jest taki sam?- spytałam.
-Tak.
Kiwnęłam głową i zaczęliśmy. Nick był zdumiony tym jak po trzech, może czterech razach umiałam wszystkie ruchy, które miałam robić do Justina, jak prowadząca tancerka  plus cały układ z grupą. Kolejna piosenką było All Around The World, nauczyłam się układu w ciągu godziny. Próba skończyła się około 24:00, od 16:30, gdy przyjechałam nauczyłam się układu do All Around The World, Boyfriend, ale ten był akurat najłatwiejszy, do As Long As You Love Me, Heartbreaker, PYD. Ten taniec był czymś co po części przypominało mi All That Matters. Nasz teledysk… Podczas koncertów miałam leżeć na czerwonym stole w skąpym stroju. Obydwoje z Justinem byliśmy skrępowani. Czułam jak jego dłonie się trzęsą. Daliśmy radę, chociaż zostaliśmy specjalnie z Nickiem po samej próbie, by ćwiczyć. Miało to wyglądać tak: Zaczyna się PYD. Justin stoi na podeście, nagle wysuwa się stół z mną. Mam mieć zgiętą nogę i rękę wysuniętą do tyłu. Justin podchodzi do mnie, przejeżdża palcem po mojej nodze nachyla się i głaszcze mnie po głowie. Podkłada dłoń pod mój karki i podnosi lekko do góry, przybliża twarz, ja się podnoszę bardziej i dotykam jego ciała, ma być wtedy bez koszulki, mam się łasić, wyglądać jak najbardziej seksownie.
-Dobra, jest ok., ale musimy nad tym poćwiczyć…
Kiwnęliśmy głowami.
-Przyjdźcie jutro wcześniej, przećwiczymy to jeszcze.
-Ok.- powiedział Justin.
Ubrałam kurtkę i napiłam się wody z butelki, którą kupił Alfie. Wróciliśmy do domu, wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać.

Dwa tygodnie później…
Cała trasa rozpoczęła się z wielką pompą i fajerwerkami, to co się działo podczas przygotowań i pierwszego koncertu, było czymś o czym w najśmielszych marzeniach nie marzyłam. Przez ostatnie dwa tygodnie codziennie odbywały się próby od białego rana do ciemnej nocy. Budziłam się o piątej, a kładłam o drugiej. Wszyscy chodzili jak w zegarku, byłam jedyną, która chyba nie mogła się przyzwyczaić. Zaprzyjaźniłam się z czerwonowłosą Charity. Ona też jest jedną z głównych tancerek.
Pierwszy koncert w Europie odbył się w Londynie. Trzęsłam się jak galareta, gdy wychodziłam na scenę, a najbardziej bałam się PYD. Jednakże mimo, że każde z nas dwa razy pomyliło ruchy to improwizacja wyszła lepiej… Co się okazało na tym koncercie była El, Louis, Niall, Lucy, Tyler i Lily. Spotkałam się z nimi po koncercie za kulisami. Pogratulowali mi występu. Niall powiadomił mnie, że video z moim występem jest na jego Instagramie i ma już ponad 80.000 polubień. Dziś jest tu kolejny koncert. Właśnie razem z innymi przygotowujemy się do występu, który już za godzinę, Justin poszedł na M&G, a my się krzątamy przy stanowiskach stylistów i fryzjerów.
Charity przyniosła mi kawę.
-Wiesz, ostatnio zauważyłam, że jesteś bladziutka…- powiedziała.
-Serio?- spojrzałam się w lustro.
Może i byłam trochę blada, miałam lekko podkrążone oczy.
-Nie jest źle…
Wzięłam łyka kawy i ubrałam się w kostium do All Around The World. Usiadłam na kanapie i że mi się nudziło to odpowiadałam na pytania dziewczyn, które mi je przysyłały.
Co najpierw? Płatki, czy mleko?
Płatki. Xx.
Jakiego tuszu do rzęs używasz, masz tak ładnie podkreślone oczy.
Ados, False Lash,Volume Xx.

Niall jest twoim przyjacielem? Wstawia twoje video z koncertów, jak tańczysz...
Nialler jest definitywnie moim przyjacielem, a to, że wstawia nagrania z moich występów to źle? Xx.

Jakie masz kontakty z Eleanor, Perrie i Danielle?
Bardzo się lubimy Xx.

Jak poznałaś Lucy?
W Starbucksie niedaleko mojego Uniwersytetu. Xx.

Jak dogadujesz się z chłopakami z 1D?
  moimi przyjaciółmi… XX.

Będę na koncercie Justina w Londynie!!!
Widzimy się w takim razie :* Xxx.

Kim jest George?
To mój motor :D.

Widziałam twojego brata dziś w salonie motorów, powiedział mi, że za tobą tęskni. <3
Naprawdę? Myślałam, że odetchnął jak wyjechałam ;) Też za nim tęsknię :**

Ulubiony zespół?
The 1975. :* :)

Jak poznałaś chłopaków z The 1975?
Byłam na ich koncercie.

Uważam, że jesteś śliczna i nie wiem, dlaczego Harry ciebie zostawił!!! <3

Ale najlepszy masz kontakt z El, racja?
Ze wszystkimi mam dobry kontakt, ale z El widzę się częściej, Perrie i Dani są bardzo zapracowane.

Jesteś świetną tancerką i piękną dziewczyną ! :***
Dziękuję :* Ty też jesteś piękna :D

Co sądzisz o związku Ellis i Harry’ego?
Nic nie sądzę… Xx.

Nie jesteś zazdrosna?
Nie. Xx.

Nie chciałabyś, żeby do ciebie wrócił?
 To co było się skończyło :) Xxx.

Który chłopak z 1D jest najprzystojniejszy?
Wszyscy Xxx.

Znasz Louise Teasdale? Jej córeczka jest słodziutka <3
Jasne, że znam :D Lux jest urocza… <3 Xxx.

Jakie masz kontakty z rodziną Hazzy?
 Mam jakie mam… Xxx.
  
Ulubiona wokalistka?
Hmmm… Nie wiem… Ostatnio zaczęłam słuchać Ciary.

Oblałam cię kawą w C.H w Londynie, pamiętasz? XD Byłaś jeszcze wtedy z Harrym.
Pewnie, że pamiętam XD Takich rzeczy się nie zapomina :* XXX.

Dlaczego Harry cię zostawił?
Spytaj go o to… Nie no żartuję :) To jest nasza wspólna sprawa…

Spojrzałam na drzwi, Justin przeszedł i uśmiechnął się, wstałam z kanapy i podeszłam do chłopaka.
-Chodź.- złapał mnie za rękę.
-Gdzie?
-Musimy sobie zrobić zdjęcie…
-Aha…
Zamknęliśmy się w pomieszczeniu i Justin zrobił zdjęcie. Wstawił je na Instagrama z trzema serduszkami… Uśmiechnęłam się. Wróciłam do garderoby, tam zrobiono mi fryzurę i makijaż. Za jakieś 15 minut rozpoczął się koncert. Trwał on tak jak zawsze 2,5 godziny. Byłam zmęczona, a właściwie wycieńczona po tym koncercie, jedyne na co miałam ochotę to położyć się do łóżka.
Weszłam za kulisy. Oparłam się o ścianę, bo zakręciło mi się w głowie.
-Coś nie tak?- spytał Justin.
-W głowie mi się zakręciło…
-Nic poza tym? Bo ja zauważyłem, że nie wyglądasz wyraźnie.
-Nie przesadzaj Jus…
-Grace, od kiedy kręci ci się w głowie?
-Od dwóch dni.
-Widziałem, jak cię zarzuciło na Boyfriend.
-Troszkę, ale minęło.
-Pojedźmy do lekarza.
-Nie… Po co?
Ruszyłam w stronę garderoby, weszłam do przebieralni i założyłam swoje rzeczy.
-Bo tak, zaraz pojedziemy do lekarza.
-Boże. Justin dramatyzujesz, jestem tylko zmęczona…
-A jak to coś innego?
-Co masz na myśli?
-A jeśli jesteś w ciąży?
-Proszę cię... Co to w ogóle za pomysł?
-Lepiej to skonsultować z lekarzem.
-Jezuuu…- jęknęłam.
-Idę się przebrać i jedziemy.
Zmazałam makijaż i nałożyłam trochę kremu na twarz, Justin wszedł do garderoby gotowy.
-Dalej nie rozumiem po co…- westchnęłam pakując swoje rzeczy do torebki.
-Chodź, samochód czeka…
Poszłam przodem do podstawionego Mercedesa. Z tyłu były przyciemniane szyby, oparłam głowę o ramię Justina, byłam naprawdę zmęczona, a on mnie jeszcze woził po szpitalach. Porażka totalna… Gdy samochód się zatrzymał, wysiedliśmy z niego, Justin złapał mnie za rękę i poprowadził do rejestracji. Na szczęście był jeszcze lekarz. Poszliśmy długim korytarzem mijając chorych. Jedna dziewczynka gdy zobaczyła Justina poprosiła go o autograf i zdjęcie. Justin chciał powiedzieć, że nie może, ale skarciłam go wzrokiem… Zaczęłam z nią rozmawiać, a Justin poganiał mnie, że musimy iść. Z niechęcią pożegnałam się z małą i ruszyliśmy kolejnym korytarzem, skręciliśmy w prawo. Justin szepnął mi coś na ucho, na co ja wybuchnęłam gromkim śmiechem. Miałam opuszczoną głowę i wtulałam się w jego ramię. Nagle chłopak zesztywniał, ale szedł dalej. Objął mnie ramieniem i drugą ręką podniósł moją brodę, pocałował mnie w usta.
-Co ty robisz?- spytałam szeptem, gdy Justin patrzył przed siebie.
Podniosłam wzrok. Styles stał nieruchomo, a obok niego ciężarna Ellis.
-Spokojnie…- powiedziałam do Justina i pocałowałam go w policzek.
Szliśmy wprost na siebie. Spojrzałam na Harry’ego, a nasze spojrzenia się spotkały, zielone oczy aż się błyszczały, poczułam wyraźne ukłucie w sercu. Potem mój wzrok skierowałam na Ellis, która wplotła swoje palce w dłoń Hazzy. Czułam, że do oczu napływają mi łzy. Wzięłam głęboki oddech i opuściłam głowę. Jus pocałował mnie w czoło. Skręciliśmy w prawo w kolejny korytarz, Harry z Ellis skręcił w przeciwległy korytarz kierując się ku Ginekologii. Obejrzałam się lekko do tyłu. Jego spojrzenie było tak samo przepełnione bólem jak moje. Wpatrywał  się we mnie, a szturchnięty przez Ellis odwrócił się. Justin usiadł na korytarzu, czekał aż wyjdę z gabinetu. Lekarz powiedział, że wszystko ze mną dobrze, że nie ma się czym martwić. Mam się wyspać i wypić mocną kawę rano, podziękowałam mężczyźnie i wyszłam z gabinetu.
-No i?
-Mówiłam, że jest ok i jest ok.
-To dobrze, masz jutro dzień wolnego Charity cię zastąpi.
-Nie! Dam radę, jutro Manchester… Justin…
-Nie… Jutro masz wolne, jako moja dziewczyna masz przywileje…
-Ale ja nie chcę siedzieć w hotelu…- jęknęłam.
-To będziesz na widowni…
-O ludu…
Wróciliśmy do hotelu. To dziwne, że mieszkam w hotelu skoro mam tu mieszkanie… Ale chciałam być bliżej wszystkich.

Proszę o komentarze, a rozdział w poniedziałek :)) No chyba, że będzie dużo komentarzy to w niedzielę :)

czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział 38.


LINK
Dałam mu całusa w policzek i wyszłam z samochodu, kierując się ku drzwiom wejściowym do klubu. Lucy miała na mnie czekać w zamówionej loży. Znalazłam ją i mocno przytuliłam. Moja przyjaciółka wyglądała zjawiskowo. Miała wysokie czarne szpilki z czerwoną podeszwą, skórzaną kurtkę z ćwiekami i czarną sukienkę z wyciętymi rombami na biodrach.
-Boże… Ja się nie dziwię, że Tyler ci się oświadczył, jakbym była facetem to od razu bym cię wzięła na tyły.
-Ej…
Usiadłyśmy w loży, muzyka grała głośno. Zamówiłyśmy sobie drinki, dawno już takich nie piłam, po dwóch wypitych szklaneczkach ulubionego Malibu poszłyśmy tańczyć. Jacyś dwaj podeszli do nas, ale takie super ciacha, że aż zaschło w gardle, szczególnie jeden złapał za moje biodra i tańczył rytmicznie… STOP… mam chłopaka, miałam chłopaka… nie będę zaczynać z nowym gościem. Odsunęłam się od niego.
-Sorry, ale nie mogę.
Wróciłam do loży. Lucy potańczyła chwilkę i wróciła do mnie. Zamówiłam tym razem Mojito. Kelner przyniósł nam zamówienie wraz z frytkami.
-Nie zamawiałyśmy tego…
-Na nasz koszt…- uśmiechnął się.
Napiłam się jednego łyka Mojito.
-Jak było w Manchesterze?
-Fajnie, spędziłyśmy trochę czasu, nagadałyśmy się za wszystkie czasy.
-Gemma od mnie dzwoniła z gratulacjami i mówiła, że byłaś w Holmes Chapel.
Nie była z tego powodu zadowolona.
-Byłam…
-Po co?
-Zaprosiły mnie, więc nie odmawiałam…
-Gracie, potrzebne ci były powroty do wspomnień?
-Nie… Ale chciałam się zobaczyć z nimi, były dla mnie takie życzliwe.
Lucy wzięła łyczka swojego Malibu.
-One są bardzo życzliwe… Harry cię skrzywdził. Ja bym nie pojechała do rodziców Tylera nie będąc z nim, albo będąc pokłócona.
-Dałam radę, ale jaka jazda była, gdy zapomniałam telefonu i wróciłam się, a Harry trzymał go w dłoni.
Lucy wytrzeszczyła oczy.
-On był tam?
-Jak wróciłam po telefon…
-Ja pierdziele, jak zareagował…
-Najpierw oblukał mnie od góry do dołu, a potem zaczął się ze mną kłócić, bo nie chciałam z nim gadać.
-Grubo…
-Chodź Lucy, nie mam siły gadać o nim, idziemy tańczyć…
Tańczyłyśmy w tłumie, było strasznie gorąco. Lucy mi powiedziała na ucho, że musi do toalety. Kiwnęłam głową, blondynka poszła, a ja dalej tańczyłam. Poznałam w tłumie Jimmy’ego naszego kolegę z uniwersytetu, tańczył z jakąś dziewczyną, dojrzałam także Silviana, rozmawiał z Chrisem przy barze. Pomachałam do nich. Przywitałam się i zaprosiłam ich do naszej loży, Lucy za chwilkę wróciła. Piliśmy dużo drinków, wódka się lała litrami, chłopaki trzymali się bardzo dobrze, ale gorzej było z nami. Wkrótce nasi koledzy musieli iść, a my zostałyśmy, by dalej tańczyć. Procenty wojowały w naszych żyłach. Zaczęła się jedna z moich ulubionych piosenek.
Tańczyłyśmy jak nam się podoba, bez jakichkolwiek ograniczeń, DJ pieprzył coś, gdy leciała piosenka.
-Zamknij się!- krzyknęłam.
Spojrzał na mnie i odłożył mikrofon, puścił jeszcze raz muzykę, było świetnie. Moje ciało było rozgrzane do czerwoności, wręcz było mi duszno, ale tańczyłam dalej. To mnie wyzwalało, czułam się wolna od wszystkiego. Ludzie rozstąpili się, robiąc miejsce dla mnie i Lucy, gdzie czułyśmy, że żyjemy. Miałam wrażenie, że mignął mi Niall, ale to chyba alkohol. Zatrzymałam się na sekundę łapiąc oddech, wtedy zobaczyłam wpatrzonego Liama, Niall rozmawiał przez telefon. Liam podniósł kieliszek, jakby mówił: Twoje zdrowie. Moje włosy wirowały tak jak ja. Wzięłam mikrofon ze stoliczka DJ i zaczęłam śpiewać, jak Redfoo, gdy zaczął się refren. Ukucnęłam seksownie i podniosłam się rytmicznie ruszając biodrami. Podczas sławnego: Girl look at that body… Wszyscy mężczyźni gwizdali, a ja czułam się po prostu genialnie, o to mi chodziło. Pełne wyzwolenie. „Widzowie” mojego nocnego show klaskali w rytm muzyki, w pewnym momencie zatańczyłyśmy z Lucy tak samo, jakby do układu. Tańczyłam dalej, gdy na horyzoncie stanął… 

Harry… 

Wtedy coś się we mnie uwolniło, taka kocia natura. Podeszłam do loczka i wpiłam się w jego usta, od razu mój język wirował podczas pocałunku, chciał się oderwać, ale byłam zbyt silna. W końcu to ja oderwałam się po tym, jak się opamiętałam. Momentalnie zaczęło mi się kręcić w głowie, poszłam do loży, a Harry za mną. Liam, Niall, Tyler i pijana Lucy stanęli przy naszej loży.
-Grace, chodź, zawiozę cię…- powiedział Loczek.
-Nie będę z tobą nigdzie szła…- powiedziałam i w tym momencie dostałam czkawki.
-Zawiozę cię do domu…
-No nie chcę…
Złapałam za żakiet, poprawiłam buty i wzięłam do ręki torebkę.
Wstałam, ale zachwiałam się i spadłam na Liama, przytrzymał mnie.
-Zawiozę cię, koniec kropka.
-No nie…
Lucy wybuchnęła śmiechem, a Tyler złapał ją za biodro.
-Więcej was razem nigdzie nie puszczę…- powiedział narzeczony mojej przyjaciółki.
-Grace, nie buntuj się…- powiedział Niall.- Harry cię zawiezie.
Spojrzałam na blondyna. 
Stanęłam na równych nogach, co było bardzo trudne po wypiciu takiej ilości alkoholu. Poszłam przodem, ktoś narzucił mi na ramiona płaszcz. Wyszłam z klubu, ale nie wiedziałam, gdzie się kierować. Harry podszedł do swojego samochodu, pomógł mi wsiąść, a potem nic nie pamiętam.

Harry
Pomogłem jej wsiąść, zapiąłem jej pasy i zasiadłem za kierownicą. Nagle zaczął dzwonić mój telefon. Ellis. Grace oparła głowę o okno i kreśliła kształty śpiewając sobie Silent Night, Holy night…
Zasnęła. Odebrałem telefon.
-Tak?
-Gdzie jesteś?
-Wiesz co, musiałem załatwić coś z Louisem i teraz jadę do niego, dziś nie wrócę na noc, jakby się coś działo, to dzwoń do mnie, dobrze?
-No dobrze…
-Na razie.
Jechaliśmy przez chwilkę, ponieważ nasze mieszkanie znajdowało się niedaleko od Piccadily.
Grace spała bardzo mocno, a ja przez całą drogę rozmyślałem jak donieść ją do mieszkania. Zaparkowałem na swoim miejscu i wysiadłem, założyłem kaptur w kurtce i obejrzałem się na boki, czy nie ma jakichś fotografów. Pusto. Okrążyłem samochód i otworzyłem drzwi od strony Grace, nałożyłem jej płaszcz, który w międzyczasie spadł jej z ramion za plecy. Wziąłem ją na ręce jak dziecko i zamknąłem drzwi samochodu. W dłoni trzymałem rączkę od jej torebki. Weszliśmy do budynku, zawołałem windę. Grace wydawała się lekka jak piórko, albo to ja zrobiłem się silniejszy, albo ona schudła. Drzwi od windy się otworzyły, kliknąłem 25 i winda zaczęła jechać, Grace oplotła się nogami wokół mojego pasa. Coś szeptała, ale nie rozumiałem co. Winda się zatrzymała, szedłem korytarzem wprost do naszego mieszkania. Otworzyłem je i położyłem klucze na szafce. Wszedłem do sypialni i położyłem dziewczynę na łóżku. Ściągnąłem kurtkę i rzuciłem ją na fotel. Ściągnąłem delikatnie jej płaszcz wieszając go w przedpokoju, potem pozbyłem się jej butów. Przewróciła się na prawy bok, co ułatwiło mi sprawę, miała bowiem zamek od sukienki po tej stronie. Zamek poszedł w dół, przełknąłem nerwowo ślinę. Ściągnąłem z niej sukienkę. Pozostała tylko w rajstopach i skąpym czarnym staniku. Pozbyłem się z jej nóg rajstop. Leżała nieświadoma w samej bieliźnie przede mną. Przykryłem ją i odgarnąłem włosy do tyłu, tak, żeby były wszędzie. Tak jak lubię. Bądź lubiłem. Usiadłem na fotelu, Grace odkryła się, a na jej czole i szyi zauważyłem kropelki potu, przełknęła ślinę.
Poprawiłem grzywkę, zaczesując ją do tyłu, usiadłem na parapecie. Przypomniała mi się ta noc, gdy to Grace przyglądała mi się, a ja leżałem na łóżku, tylko, że ja byłem świadom tego, a ona nie… Spojrzałem na dziewczynę. Była taka piękna, księżyc, tak jak kiedyś oświetlał jej prawie nagie ciało. Położyła się gładko na plecach, wypięła biodra lekko do góry, jakby się wyciągała, ale spała dalej. Szeptała znów coś, ale chyba źle zrozumiałem… Kiss me hard before you go… Chyba naprawdę źle zrozumiałem… Nagle Grace usiadła z zamkniętymi oczami i znów opadła na poduszkę, bez wątpienia śniło jej się coś. Leżała do mnie przodem. Po prostu nie rozumiałem, jak Bóg mógł stworzyć tak piękną kobietę, jej piękno było oślepiające, czułem się niegodny patrzenia na nią. Była jak anioł, blada cera, ciemne włosy, które były wszędzie. Ale co najbardziej mi się w niej podobało to jej smukłe palce u rąk. Uśmiechnąłem się. Wstałem z parapetu i kucnąłem przy łóżku, dzieliło nas niewiele, pocałowałem jej dłoń, tak upajająco pachniała… Potem pocałowałem jej ramię, policzek, nos, czoło… Ust nie pocałowałem, choć wyglądały niezwykle pociągająco z czerwoną szminką. Zapomniałem o naszyjniku, który zdążył się przekręcić. Położyłem go na szafce nocnej.
Dochodziła 5 nad ranem, noc upajania się wyglądem Grace minęła zdecydowanie zbyt szybko. Wyjąłem z szafki na lekarstwa tabletkę i położyłem jej na szafce zaraz obok butelki pełnej wody. Spojrzałem na nią po raz ostatni przed wyjściem z domu, wróciłem się do sypialni i przykryłem ją pod szyję kołdrą. Odważyłem się pocałować ją w piękne, miękkie, gorące, czerwone usta. Musiałem się oderwać od niej, zdawało mi się, że się budzi. Ubrałem kurtkę i wyszedłem z mieszkania zamykając je. Poszedłem do windy i zjechałem nią na dół, gdy wsiadłem do samochodu spojrzałem w lusterko, moje usta były czerwone. Wziąłem chusteczkę i starłem z nich szminkę. Ruszyłem do domu Ellis.
Grace
Otworzyłam oczy, usiadłam poprawiając włosy.
-Gdzie ja jestem?- powiedziałam cicho.
Spojrzałam na ściany, przecież to była sypialnia naszego mieszkania. Spojrzałam na elektryczny zegarek i leżącą obok niego zieloną płynną kapsułkę i butelkę wody, moje rzeczy były złożone na fotelu. Wzięłam tabletkę do ust i popiłam wodą, której w rezultacie wypiłam z 0,5 litra. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Znalazłam tam jakąś parę czystej bieliznę, na szafce dojrzałam moją starą koszulkę z napisem Last Clean T-shirt i schowane za kartonem pełnym czapek boyfriendy, wzięłam prysznic, zrobiłam sobie niechlujnego koka. Była 12:00, Sean wydzwaniał od rana.
-Gdzie ty jesteś?- spytał mnie, gdy tylko odebrał telefon.
-W swoim mieszkaniu.
-Aha… Myślałem, że zaginęłaś… O której wróciłaś do domu?
-Nie wiem, w ogóle nie wiem, jak się tu znalazłam…
-Liam cię przywiózł, tak mi Tyler powiedział.
I ROZEBRAŁ MNIE?!- pomyślałam głośno.
-Przyjedziesz do warsztatu?
-Tak, a masz tam coś do jedzenia?
-Mogę ci zrobić.
-No to zrób i mocną kawę.
Zadzwoniłam po taksówkę, zamknęłam mieszkanie, Lucy wczoraj oddała mi klucze. Spotkałam sąsiadkę w windzie coś tam się pytała, a ja grzecznie odpowiadałam. Potem pożegnałam się z nią i wsiadłam do taksówki, podałam adres i wyjęłam z torebki szminkę brzoskwiniową, pomalowałam nią usta i za chwilkę byłam przy warsztacie.
Zapłaciłam mężczyźnie i weszłam przez metalowe drzwi.
-Cześć…- powiedziałam.
-Cześć, jak było wczoraj?
-Chyba grubo, nic nie pamiętam od momentu jak wypiłyśmy drugą kolejkę.
-Może ci coś dosypali?
-Jasne…
Spojrzałam na kanapki i zaraz usiadłam do nich. Zjadłam je i wypiłam kawę ze Starbucksa. Zaczęłam pomagać bratu.
Zajrzałam do mojej szafki, leżał tam mój kombinezon, było dziś dość sucho, przebrałam się w niego, założyłam odpowiednie buty i wzięłam do ręki swój kask.
-Ty wytrzeźwiałaś do końca, że wsiadasz na motor?
-Tak…
Usiadłam na jednym ze ścigaczy i włączyłam go, mocno zaryczał.
-Jak wrócę to ci pomogę…
-Jedź już, dam sobie radę.
Wyjechałam z warsztatu z piskiem opon. Skręciłam w ulice Londynu, kok uwierał mnie, więc zjechałam na chwilkę na chodnik, stanęłam przed samą kwiaciarnią. Rozpuściłam włosy, gdy nagle zauważyłam, że z kwiaciarni wychodzi Perrie, zauważyła mnie i podeszła. Przytuliła mnie.
-Nie wiedziałam, że jesteś w Londynie…
-Od wczoraj. A ty sama jesteś tu?
-Nie, Zayn i jego siostra poszli odłożyć zakupy do samochodu.
-Pozdrów ich ode mnie.
-Ok.
Blondynka uśmiechnęła się promiennie.
-Nie zawracam ci głowy. Jedź…- powiedziała przytulając się do mnie.
Uśmiechnęłam się i pojechałam. Okrążyłam cały Londyn dosłownie, ale brakowało mi tego… Bardzo… Naszło mnie, żeby pojechać zobaczyć co jest z naszym starym domem. Jechałam godzinę, dojrzałam go… Ekipa remontowa wnosiła meble, uśmiechnęłam się na widok tego miejsca. Swój wzrok przeniosłam na pobliskie przejście dla pieszych, znów poczułam się, tak jak wtedy, gdy wbiegłam na przejście, gdy jechał samochód i Harry mnie uratował. Opuściłam głowę, spojrzałam na moje okno i przypomniałam sobie widok mojej sypialni.  Wsiadłam na motor i ruszyłam z powrotem do warsztatu. Stanęłam na światłach.

Harry
Zatrzymaliśmy się na światłach.
-Już nie mogę się doczekać.- powiedziała Ellis.- To będzie najpiękniejszy dzień w moim życiu, trzymać swoje dziecko na rękach.
-Tak, to prawda…
Uśmiechnąłem się. Zerknąłem w bok. Ellis patrzyła coś na telefonie, a moje oczy znów powędrowały na kobietę na motorze. Dałbym głowę, że to Grace. Dziewczyna poprawiła się na motorze i zapięła dokładnie rękawiczki. Podniosła klapkę od kasku do góry. Teraz już byłem pewien. Spoglądała na sygnalizację i czekała, aż zapali się zielone światło, z piskiem opon ruszyła, gdy zaświeciło się żółte, pojechałem za nią.
-Harry, powinniśmy skręcić na ostatnim skrzyżowaniu w prawo.
-Pomyliłem pasy, muszę jechać naokoło.- mówiłem wpatrując się w przednią szybę, a zarazem na Grace, która jechała szybko. Strasznie chciała wyprzedzić gościa, który wlekł się przed nią. Kolejne skrzyżowanie, kolejne światła, zielone miało się zapalić za dokładnie 89 sekund. Zdjęła kask, a jej włosy pochwycił wiatr, sprawdziła klapkę i znów nałożyła go na głowę.
-Nie zapomnij skręcić tutaj…
-Yhym.
Blondynka spojrzała się w przednią szybę, ale zaraz spuściła głowę na trzymany w rękach telefon.
-Lou mówiła, żebyśmy do niej przyszli.- powiedziałem cicho.
-Dobrze…
Wkrótce odpowiednie światło się zapaliło, ja musiałem skręcić w prawo, a Grace pojechała prosto wyprzedzając wszystkich z przodu.
Grace
Wjechałam do warsztatu i zabrałam się za przegląd motorów.
Ktoś zapukał w metalowe drzwi. Obróciłam się i ujrzałam Liama, Zayna i Louisa.
-Chłopaki!- podeszłam do nich i przytuliłam się starając nie wybrudzić żadnego z nich.
-Co tam Grace? Dawno się nie widzieliśmy.- powiedział Lou.
Sean wyszedł z zaplecza i przywitał się z moimi przyjaciółmi.
-Jakoś leci, z Liamem widziałam się wczoraj, w klubie, a i spotkałam dziś Perrie.
-Mówiła…- powiedział uśmiechnięty Zayn.
-Właśnie Liam, dzięki, że dowlekłeś mnie wczoraj do domu…
-Um… Tak… Przywiozłem cię do mieszkania… Tak… Nie ma za co…
-Kurde, nic nie pamiętam z wczoraj…
-Nic specjalnego się nie zdarzyło…
-To dobrze…
-Grace mam do ciebie prośbę, a właściwie do ciebie lub Sean’a. Zrobicie mi przegląd, wiem, że macie dużo roboty, ale to dla mnie ważne.- powiedział Zayn.
-Jasne…- powiedziałam.- Nie ma problemu.
-A ja chciałem pooglądać motory.- powiedział Louis dotykając jednego z motorów.- Zrobiłem ostatnio prawko…
-Gratulacje…- pochwaliłam chłopaka.
Zwróciłam się do brata.
-To kto robi przegląd, a kto oprowadza po salonie?
-Ja mogę oprowadzić…- powiedział Sean wycierając dłonie w ręcznik.
-W takim razie, Zayn wjeżdżaj…
Motor mulata zaraz zjawił się w salonie. Wytarłam go szmatką obudowę, bo była trochę zakurzona, zajrzałam do środka.
-Jest w bardzo dobrym stanie, doleję ci trochę oleju i wymienię zębatkę, bo jedna się lekko wygięła.
-Ok.
Zayn usiadł na kanapie.
-Na ile przyjechałaś?- spytał mnie.
-Jutro jadę do mamy z Sean’em i Leigh. Na jeden dzień, potem wracam, zaczęły mi się już próby.
-Ty to masz dobrze, pogoda w LA piękna, ciepło, a tu? Kurde jak w lodówie.
Zaśmiałam się i wstałam ze stołka, by wziąć odpowiedni olej do motoru Zayn’a.
-Racja, pogoda jest świetna, a już niedługo, wkroczą szorty, sandałki, sukienki… Nie mogę się doczekać…
-… do tego niedaleko nad wodę… Żyć nie umierać…
Nalałam oleju do silnika.
-Wyjeżdżacie teraz w jakąś trasę?
-Po USA na dwa tygodnie, będziemy mieć 4 koncerty w LA, serdecznie zapraszamy.
Spojrzałam na Zayn’a spod byka.
-Aaaa… Zapomniałem… Nie mogę się przestawić.
-Wiadomo kiedy Ellis ma wyznaczony termin?- spytałam mulata opuszczając wzrok na silnik motora.
-Dziś pojechali na badanie, ma być ustalone.
-Aha…
Wzięłam narzędzia i wykręciłam zębatkę.
-Jak będziecie podróżować skoro ona musi być przez cały czas pod opieką Hazzy?
-Z tego co słyszałem Harry powiedział, że poleci z nami.
-O cholera… Współczuję…- powiedziałam krzywiąc się.
-Też jej nie lubię, w ogóle, żaden z nas jej nie lubi, a Hazz jest z nią tylko dla dziecka.
-„Poświęca się”.- zrobiłam w powietrzu cudzysłów.
-Aż nadto, wiesz ile ten mały będzie mieć ciuchów? Raz jak pojechała z Harrym po ubranka, to Harry zapłacił 5000 funtów.
Wytrzeszczyłam oczy.
-ILE?!
Louis, Liam i Sean odwrócili głowę, spojrzałam się na ich i wróciłam wzrokiem na Zayna.
-Ile?
-5000.
-Ja piernicze.
-Każdy z nas ma pieniądze, ale ja nigdy nawet będąc na zakupach świątecznych z Perrie.- podkreślił imię swojej dziewczyny.- Nie wydałem takiej ilości pieniędzy.
-Ile ona tego kupiła?
-Masę. Raz jak byłem z Niall’em i Ellis powiedziała, że chce nam pokazać pokoik dziecka, to szafa była otwarta, słuchaj, tam wszystko się wysypywało.
-Boże…
Wkręciłam nową zębatkę. Sprawdziłam kabel hamulcowy, wszystko było dobrze. Umyłam ręce.
-Ile płacę?- spytał Zayn sięgając po portfel.
-Nic nie płacisz.
-Jak to?
-Przestań, kup za te pieniądze coś Perrie.
Zayn uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
-Dzięki Gracie.
-Nie ma za co…
Trójka wróciła z oględzin.
-Wybrałeś coś?- spytał Zayn.
-Jeden mi się podoba… Honda 125.
-Taki zwykły?- skrzywił się Zayn.
-Mówiłem mu to samo.- dodał Liam.
-Jaki zwykły, od zewnątrz jest zwykły, ale chłopcy jak pociągnie na autostradzie to miód i malina. Pamiętajcie: Nie oceniajcie motoru po wyglądzie, bo to co ma w środku jest najważniejsze.
Wszystkich zatkało.
-To brzmiało, jak jakaś sentencja…- powiedział Louis.
-Wzięło się od nie oceniaj książki po okładce.- uśmiechnęłam się.
-Ja wam powiem jedno, moja siostra wie co mówi. Co do motorów.- Sean podszedł i zmierzwił mi włosy.- Gorzej już z innymi rzeczami.
-EJ!- zbulwersowałam się.
-Ja jestem bardzo zadowolony ze swojego motoru.- powiedział Zayn.
-Bo kto go pomagał ci go wybierać?- spytałam.- Ta osoba.- wskazałam na siebie.
 Wszyscy wybuchli śmiechem, zrobiłam sobie kitkę.
-Będziemy się zbierać.- powiedział Liam. -Wieczorem mamy próbę.
-Powodzenia i pozdrówcie Nialla ode mnie. A jak będziecie w LA to dzwońcie, Justin zaprasza was serdecznie.
-Dzięki.- odpowiedzieli, chociaż Louis skrzywił trochę twarz.
-A i ty pozdrów Alfredo od nas.- powiedział Zayn tuląc mnie na pożegnanie.
-Ok.
Przytuliłam się z każdym i chłopcy poszli.
-My też będziemy się zbierać, nie Grace? Leigh mówiła, że chce iść z tobą na zakupy.
-Ok.
Wyłączyliśmy światło, zamknęliśmy salon i warsztat. Przebrałam się w swoje rzeczy i pojechałam z bratem do mieszkania jego i Leigh. Dziewczyna czekała na mnie. Zrobiłyśmy krótki shopping i około 22:00, byłam w swoim mieszkaniu. Sean powiedział mi, że będzie z Leigh na dole około ósmej, bo na 12:00 mamy być w Newcastle. No tak mniej więcej. Zrobiłam szybkie pranie i mokre rzeczy wstawiłam do suszarki, wzięłam mojego laptopa i zapłaciłam za rachunki. Potem posprzątałam szybko salon, sypialnię i kuchnię. Walnęłam się na łóżko zmęczona po całym dniu. Zasnęłam momentalnie. Wtuliłam się w poduszkę. Pachniała bardzo ładnie. Chyba Harrym.
-No chodź szybko…- ciągnął mnie za rękę.
-Gdzie ty mnie znów prowadzisz?
-W piękne miejsce.
Biegliśmy po plaży, po chwili moim oczom ukazało się wzgórze.
-Nogi mnie bolą…
-Ale ty marudzisz…- powiedział Harry.
Wskoczyłam chłopakowi na barana, przy okazji całując jego szyję.
-Przestań, Grace, mam łaskotki.
-Mrrau…
Zaśmiał się, po chwili byliśmy na szczycie góry. Moim oczom ukazał się piękny widok zachodu słońca.
-Boże, jak tu pięknie.
Harry objął mnie od tyłu i położył głowę na moim ramieniu. Dostałam mokrego całusa w policzek.
-Kocham cię…- powiedział mi cicho do ucha.
Usiadłam jak zwykle zdezorientowana po takich snach. To jest po prostu nieprawdopodobne. On mi się śni każdej nocy. Za każdym razem w innym miejscu. To się robi chore. Położyłam głowę i zasnęłam.

No to miłego czytania dziewczynki :) Komentujcie.