piątek, 31 października 2014

Rozdział 65.



-Harry? Wstałeś już?- Anne pytała syna.
-Nie… Leżę i rozmawiam przez telefon…- wypalił Hazza dalej się we mnie poruszając.
-Aha, ja skończysz to przyjdź na dół z Grace na śniadanie.
-Ok.
Kochaliśmy się jeszcze przez jakieś 30 minut. Wreszcie trochę zmęczeni wstaliśmy, poszłam wziąć prysznic i ubrałam się. Zeszłam na dół, Anne krzątała się po ogrodzie. Pomachałam do niej przez okno i usiadłam do stołu, gdzie zaczęłam zajadać kanapki i pić herbatę przygotowaną przez mamę Harry’ego. Rozmawiałam z nią chwilkę. Harry zszedł na dół, gdy dokańczałam pić herbatę.
-Nie zaczekałaś na mnie?- zapytał siadając obok.
-Zbyt głodna byłam…- uśmiechnęłam się.
-Zmęczyłem cię?- zapytał cichutko.
Kiwnęłam stanowczo głową.
Harry zaśmiał się i posłał mi buziaczka.
Po zjedzeniu śniadania przez loczka, Harry tak jak zapowiadał zabrał mnie na wycieczkę. Spakował do plecaka koc, butelkę wody, jakieś ciastka i inne. Ubrałam buty i wyszliśmy z domu, przez furtkę w ogrodzie. Hazz złapał mnie za rękę i szliśmy polną drogą.
-Grace…- zaczął.
-Słucham…
-Chciałabyś pojechać na kilkudniową trasę z chłopakami i ze mną?
-Ale… Kiedy…
-Za kilka dni…
-Nie wiem, czy nie będę miała prób itd.
-A jeśli nie będziesz mieć?
-To pojadę…- uśmiechnęłam się.
Pocałował mnie delikatnie w czoło i objął w biodrach. Harry wskazał mi ręką wierzbę płaczącą, która pokryta był masą liści.
-Tam się pierwszy raz całowałem…- westchnął.
-Tak?- zapytałam z uśmiechem.
-Yhym. To był bardzo gorący pocałunek.
-Opisz mi go.
-Wziąłem za rękę moją dziewczynę i przycisnąłem ją do drzewa, uniosłem do góry jej udo i wpiłem się w jej usta. A miałem wtedy czternaście lat…- powiedział, jakby sam niedowierzał.
-Serio?
-Mhm...
-W tak młodym wieku taki macho (czyt.maczo) z ciebie był…- zamruczałam.
Hazz spojrzał na mnie i pociągnął za sobą.
-Chodź.
-Gdzie?
-Pocałujemy się w tym miejscu.
Zaśmiałam się głośno.
Odchyliliśmy gałęzie szczelnie pokryte liśćmi. Harry przycisnął mnie do pnia. Zamknął oczy i dotknął mojego czoła swoim czołem. Prawą dłoń położył mi na biodrze, a lewą uniósł moje udo. Przysunął się jeszcze bardziej. Odchyliłam głowę lekko do tyłu i spojrzałam w zamknięte oczy Stylesa. Oblizał usta i otworzył oczy na chwilkę, by je zaraz zamknąć. Położyłam mu dłoń na policzku i delikatnie musnęłam jego malinowe usta. Pocałował mnie po raz kolejny i zdecydowanie pogłębił ten pocałunek. Przeniosłam swoją dłoń z policzka na jego włosy, które były tak bardzo miękkie. Poczułam język Harry’ego w ustach i ugryzłam go lekko. Przez cały czas miał zamknięte oczy, co wydawało mi się mega romantyczne. Gdy po jakimś czasie wreszcie oderwaliśmy się od siebie, zapytałam go:
-Czy ten pierwszy pocałunek był dokładnie taki?- przysunęłam się bliżej niego i przetarłam kciukiem jego dolną wargę.
-Początek taki sam, ale… potem było zupełnie inaczej.- uśmiechnął się.
Uśmiechnęłam się i musnęłam jego usta jeszcze raz.
Szliśmy jeszcze dość długo i to pod górkę. Po wejściu na wzniesienie rozejrzałam się dookoła. Zielona trawa, piękny widok na panoramę Cheshire, małą bo małą, ale piękną, ja, koc i Harry. Położyliśmy się na kocu, a ja położyłam głowę na torsie mojego ukochanego. Można powiedzieć, że przez kolejne godziny rozmawialiśmy o naszych wspólnych chwilach, jeszcze jak byliśmy NAPRAWDĘ razem.
-A ty gdzie miałaś swój pierwszy pocałunek?
-W przedszkolu…- zaśmiałam się.
-No, ale taki poważny…
-No to jak miałam 15 lat, chodziłam z chłopakiem, który teraz mieszka w Szwajcarii, był ode mnie straszy o dwa lata i był uwielbiany przez wszystkie dziewczyny w mojej szkole.
-Jak wyglądał?
-Miał krótko ścięte włosy, a grzywkę zawsze postawioną do góry, był twojego wzrostu i był kapitanem szkolnej drużyny piłki nożnej, ja byłam cheerleaderką, gdy go poznałam. Zaprosił mnie do kina, choć moja mama nie była za tym, żebym się z nim spotykała. Potem poszliśmy na koktajl i tam powiedział mi, że jestem prześliczna i w ogóle… Pocałował mnie, a właściwie dał mi dłuższego buziaka w usta. W rezultacie byłam z nim jakiś miesiąc potem on wyjechał do Szwajcarii z rodzicami i dwoma braćmi. Pisałam z nim, ale ten związek na odległość nie miał kompletnie sensu…- uśmiechnęłam się na myśl o swoim starym związku.
-A potem poznałaś Blake’a…
-Tak. Jak przyjechałam do Londynu z Sean’em, poszłam do nowej szkoły średniej, bo tej w Newcastle nie skończyłam, zostałam zaproszona na imprezę, gdzie też poznałam Blake’a. Widzisz… Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, był typem bad boya, wtedy tacy faceci mi się podobali, a tatuaże dodawały mu coś takiego intrygującego. Imponował mi strasznie… Myślałam, że to naprawdę jest ten jedyny… Zamieszkałam u niego, choć oznajmiając to Sean’owi, mój brat wkurzył się cholernie. Któregoś wieczoru, gdy wróciłam w salonie przyłapałam go jak wciągał. Wtedy już wiedziałam, jaki błąd popełniłam. Zauważył mnie i zaczął mi grozić, że jeśli powiem komukolwiek to mi coś zrobi. W rezultacie nie przespałam wiele nocy, nikomu nic nie mówiłam, straciłam kontakt z otoczeniem, Sean’a widywałam w pobliskim sklepie raz na jakiś czas. Raz zwierzyłam się Leigh, ona dopiero zaczynała swój związek z Sean’em. Powiedziała, że muszę z nim skończyć, ale ja nie potrafiłam, kochałam go. Jakiś czas później przespałam się z nim, oddałam mu wtedy swoje dziewictwo, był z tego powodu bardzo zadowolony… Potem już praktycznie dzień w dzień sypialiśmy, raz nie wiedziałam, że palił coś przed i wtedy doszło do tego, o czym ci kiedyś opowiadałam.
Zakończyłam swoją krótką powieść.
-Dalej nie mogę przeżyć, że on ci to zrobił…
-Daj spokój. Było minęło…
Harry przytulił mnie mocno i zaczął cichutko śpiewać jakąś piosenkę…
-Co to?
-Piosenka z naszej nowej płyty…
-Jak się nazywa?
-Strong.
-Śpiewaj dalej.
W rezultacie kolejne dwie godziny aż do 17:00 spędziliśmy na rozmawianiu o przyszłych planach Hazzy i chłopaków.
Usłyszeliśmy jak Antichrist gra w plecaku, podniosłam głowę z torsu Hazzy. Okazało się, że dzwoni jego mama, kazała nam wracać do domu, gdzie cała rodzina czekała z obiadem. Zebraliśmy się szybko.
Złapałam go za rękę.
-Ktoś dziś przyjeżdża?
-Synowie Robina ze swoimi dziewczynami.
-Ooo… Fajnie…
-Nie wiem, czy fajnie, te dziewczyny jak plastiki wyglądają…
Uśmiechnęłam się.
-Czytasz mi w myślach kotku...
Droga powrotna była znacznie lepsza, praktycznie ciągle z górki. Weszliśmy przez furtkę i przywitaliśmy się z przed chwilką przybyłymi gośćmi. Robin rozłożył krzesła, a ja poszłam się przebrać. Ubrałam się. Zeszłam na dół, a cała rodzina siedziała przy stole, Chris obok niego Mel, obok niej Sandy i Dave. Gemma siedziała koło Hazzy.
-Och… Robin źle policzyłeś, brakuje krzesła dla Grace…- wzburzyła się Anne.
-Przepraszam…
-Nie ma za co…- uśmiechnęłam się.
Robin wstał.
-Nie, czekaj, ona ma miejsce…- zawołał do ojczyma Hazz.
Loczek pociągnął mnie za rękę i posadził sobie na kolanach. Zarumieniłam się, a cała rodzina wybuchnęła śmiechem. Anne podała sałatki, Harry coś mruczał przez cały czas do mnie, podczas, gdy w ogrodzie panował gwar. Jadłam, a gdy skrzydełka kurczaka były już gotowe, Robin nałożył wszystkim. Rozmawiałam trochę z Gemmą, a Hazz z Mel. Po jakimś czasie Chris nagle sobie coś przypomniał.
-GRACE!- krzyknął.
Spojrzałam na niego z deka przerażona. Mężczyzna wstał z miejsca.
-Wielkie gratulacje, widziałem ten wyścig, byłaś niesamowita!
Podszedł do mnie, podał mi rękę i zaczął nią mocno potrząsać.
-Jeju, to ktoś oglądał ten wyścig?- zapytałam zdziwiona.
-Specjalnie pojechałem do Newcastle, siedziałem kilka rzędów nad twoją rodziną.
-Czemu nie podszedłeś?
-Chciałem po wyścigu, ale jak zobaczyłem ilość dziennikarzy to doszedłem do wniosku, że dopiero jutro byłoby to możliwe.
Uśmiechnęłam się.
-Czekajcie, o jakim wy wyścigu mówicie?- zapytała Anne.
-Jak o jakim? Grace brała udział w wyścigu Newcastle, jako jedyna kobieta i wygrała…- oznajmił Chris.
-Naprawdę?- zdziwił się Robin.
-Tak…- opuściłam głowę z uśmiechem.
-Wow…- zdziwili się wszyscy.
-Masz nagrany ten wyścig?- zapytała Sandy.
-Niestety nie, ale z tego co mój brat mi pisał dziś, że na Discovery Turbo będzie powtórka…
-O której?- zapytała Anne.
-Właściwie to już za chwilkę…
Wszyscy wyskoczyli z krzeseł i pognali do salonu, Hazz i ja jako ostatni. Robin znalazł program i najpierw była rozmowa komentatorów.
-Ten wyścig będzie emocjonujący, bo pierwszy raz w dwudziestoletniej tradycji rajdu Newcastle wystąpi kobieta. I to nie byle jaka…- zaczął pierwszy.
-Grace Moore to naprawdę wspaniała dziewczyna, a decyzję o wystąpieniu podjęła jakieś 2 godziny temu. Zero przygotowań, zobaczymy jak jej pójdzie.- dodał drugi.
-Taka piękna, a ma jeszcze zapęd do motoryzacji…
-Zazdroszczę jej wybrankowi…
Motory zajęły pozycje. Zbliżenie na mnie.
-Ale miałaś zajebiste buty…- powiedziała Mel.
-Dzięki, brat wybierał.
Ruszyłam i rzeczywiście na początku szło mi średnio, potem zaczęłam szarżować, następnie akcja, jak mnie chcieli wyprowadzić z równowagi. Och, mężczyźni baaardzo komentowali zachowanie tych dwóch zablokowało. Harry pocałował mnie w policzek.
-Oglądałem to na żywo… Byłaś przewspaniała…
Uśmiechnęłam się.
Na końcu idealnie zostałam pokazana jak na jednym kole przejeżdżam linię mety. Perfecto. A wyglądałam nieziemsko.
Wróciliśmy, a do późnej nocy faceci gadali o motorach, ja siedziałam z Harrym na huśtawce w ogrodzie, a dziewczyny usiadły w kupie i rozmawiały. Około drugiej Mel i Sandy zebrały swoich partnerów i pojechali do domu. Pomogłam posprzątać Anne, chociaż kazała mi iść spać. Harry poszedł wziąć prysznic. Po ogarnięciu powiedziałam: „Dobranoc” Gemmie i jej mamie i poszłam na górę. Loczek wyszedł, a ja poszłam do pokoju gościnnego, gdzie już dziś miałam spać sama… Umyłam się szybko i przebrałam w pidżamy. Rzuciłam się na łóżko i zatopiłam się w poduszce, która pachniała kwiatowym płynem do prania. Zgasiłam lampkę, leżącą na etażerce i westchnęłam. Byłam pewna, że Harry czeka, aż każdy pójdzie spać. Przyszedł po 30 minutach i zasnął wtulony w moje wilgotne włosy.

Harry
W nocy poczułem pilną potrzebę udania się do łazienki, cicho wstałem z łóżka, a Grace mocniej przykryła się kołdrą, otworzyłem drzwi, które potwornie zaskrzypiały. Przekląłem na nie w myślach i udałem się do łazienki. Po chwili odetchnąłem z ulgą i położyłem się koło pięknej, zamykając uprzednio drzwi. Jej telefon zamigotał od sms-a spojrzałem na ekran, ale nie otwierałem wiadomości. Była od nieznanego numeru.

Wiem, że po przegranym zakładzie miałem ci dać spokój, ale nie mogę, spotkaj się ze mną jak tylko będziesz w Newcastle.

Otworzyłem szeroko oczy, zapytam ją rano jakby co. Gdy obudziłem się rano, otworzyłem leniwie oczy. Byłem do niej przytulony, a moja głowa leżała na jej klatce piersiowej. 
Palant. 
Szepnęła cicho i zaraz słyszałem, jak jej paznokcie cicho stukają o ekran telefonu. W pokoju było dość ciemno, a jasna poświata ekranu jarzyła lekko. Szeptała sobie cichutko, jakby dyktowała sobie co ma napisać. 

Jesteś mega niesłowny. Założyłeś się ze mną, ja wygrałam. Więc masz się ode mnie odczepić i zostawić w spokoju, mówiłam ci, że to nie ma sensu całe spotykanie, nie chcę ci dawać jakiejś nadziei. Koniec. Nie dzwoń więcej, nie pisz…

Potem odłożyła telefon i pogłaskała mnie po głowie. Potem znów zasnąłem.

Grace
Harry spał mocno, więc delikatnie przełożyłam jego głowę na poduszkę. Wstałam z łóżka i spojrzałam na siebie w lustrze. Rozczesałam splątane włosy i je wyprostowałam. Pomalowałam lekko rzęsy, a na ich linii zrobiłam kreskę kredką. Ubrałam krótkie materiałowe spodenki i do tego luźny top. Założyłam japonki i wyszłam z pokoju. Drzwi zaskrzypiały potwornie, a ja przeklęłam je w myślach. Harry przewrócił się na drugi bok, ale spał dalej. Poszłam podłużnym korytarzem i skręciłam w stronę schodów. Gdy byłam na półpiętrze usłyszałam rozmowę Anne i Gemmy.

-…i wszedł do jej pokoju, potem słyszałam, jak drzwi skrzypiały w nocy w pokoju gościnnym wychyliłam się i Harry szedł do łazienki, potem wrócił do gościnnego…
-…może do siebie wrócą…- powiedziała Anne ucieszonym głosem.
-…mnie to się wydaje mamo, że ten związek Justina i Grace to już fikcja, Harry nie wziął by jej tutaj, gdyby nie byli sobie znów bliscy…
-…poza tym ta sytuacja, jak posadził ją sobie na kolanach.
-…no właśnie… i że spał z nią już dwie noce…
-… och, córciu… Oni tak ślicznie razem wyglądali… Pamiętasz ostatnie święta? Były takie radosne, bez żadnych kłótni, problemów i w ogóle…- powiedziała Anne.
-… tak rzeczywiście, to były wspaniałe święta… 

Poczekałam chwilkę, aż zmienią temat, rozmawiały o wczorajszym grillu. Po jakichś 7 minutach zeszłam na dół z uśmiechem powitałam panie.  Zapytały jak spałam, na co oznajmiłam, że bardzo się wyspałam, wymieniły się spojrzeniami co nie uszło mojej uwadze, uśmiechnęły się.
-A Harry śpi?- zapytała mnie Anne, podczas gdy nalewałam sobie herbaty.
Kiwnęłam głową.
Zaczęłam pomagać w krojeniu pomidorów na kanapki. Do kuchni wszedł Robin, który poprosił Anne na chwilkę do salonu. Wkrótce na dół zszedł Harry, który na mój widok uśmiechnął się szeroko, akurat wtedy byłam sama w kuchni, przytulił mnie od tyłu i pocałował za uchem. Potem zasiedliśmy wszyscy do śniadania.  W ciągu dnia pojechałam do dziadków Hazzy wraz z nim i Gemmą, spędziłam wspaniały dzień ze staruszkami. Z babcią upiekłam ciasto, a z dziadkiem zagrałam kilka partyjek szachów. Późnym wieczorem wybrałam się na imprezę z Gemmą i Charlize (pamiętacie ją? Grace pozowała jej do zdjęć). Harry nie poszedł, bo źle się czuł. Wróciłam nad ranem z upitą Gemmą. Zamykając drzwi usiadła na fotelu i zasnęła. Harry zaniósł ją do łóżka.
Po powrocie do Londynu zadzwoniłam do Justina jak prosił, powiedział, że postara się przyjechać jutro. Ja natomiast ok. 7:00 rano wstałam i ogarnęłam się na trening z Danielle. Miałyśmy próbę z choreografem Bey, a potem krótką sesję na siłowni. Potem wybrałyśmy się na wspólne śniadanie.
-Słyszałam, że jedziesz z chłopakami w trasę…- uśmiechnęła się Danielle popijając kawę.
-A skąd ty masz takie informacje?- zaśmiałam się.
-Liam coś mi mówił.
-A Liam wie od?- zapytałam.
-Harry’ego…
-Co za papla…- westchnęłam.- Nie wiem, czy pojadę z nimi, mamy próby do Brit, muszę sprawdzić, czy, aby na pewno wszystko już załatwiłam z wieczorem panieńskim Lucy… Może się wyrobię, może nie… Chciałabym, ale to wszystko zależy od mojego wygrzebania się…
-Mhm…  Ja nie pojadę z nimi na cały tydzień na pewno…

-Czemu?
-Jadę do Maroka z siostrą i przyjaciółkami, wiesz taki babski wypad, poza tym, tak jak mówisz, te wszystkie próby, ja mam jeszcze występ z Kylie Minogue w Berlinie. No, ale jak wrócę do Londynu to od razu przyjadę tam gdzie chłopaki będą.
Uśmiechnęłam się.
-Idziesz na imprezę Lou?- zapytałam ją.
-Akurat tak wyszło, że wieczorem mam samolot do Berlina, Liam sam przyjdzie… A ty idziesz?
Przytaknęłam, po czym wyciągnęłam telefon, by sprawdzić kto napisał. Był to Justin. 

-Zostało mi kilka godzin lotu, zarezerwuj sobie czas dla mnie, pójdziemy coś zjeść i pogadać :) a i tańczymy układ do Ordinary People :*
-Ok., czekam aż wylądujesz, przyjedź do mnie do mieszkania :) Rochester St 21/233
-Będę.

Danielle robiła mi zdjęcie, więc ja zrobiłam jej. Wstawiłam na Instagrama: Breakfast with this beautiful girrrl :*

Posiedziałyśmy jeszcze dosłownie chwilę, a potem obydwie musiałyśmy lecieć na swoje treningi. Postanowiłam pojechać do galerii handlowej, by wybrać jakiś strój na imprezę Lou. Zaparkowałam samochód na parkingu podziemnym i wjechałam windą na parter. Powędrowałam ku sieciówkom typu Topshop, RI, Zara… Ale nic nie znalazłam, po dwóch godzinach kupiłam parę ślicznej różowej bielizny oraz botki na dużym koturnie, niestety odzież na imprezę nie znalazłam. Dostałam telefon od Eleanor, z pytaniem, czy spotkam się z nią dziś w jakimś pubie, bo musi mi się zwierzyć. Idąc w stronę windy spojrzałam na nową wystawę w salonie Prady. Pracownica nakładała na manekina granatowy kostium, była to dość obszerna marynarka zapinana z boku po ukosie podpięta pod samą szyję, do tego spódniczka rozkloszowana. Całość wyglądała zjawiskowo. Do tego manekin miał przyczepioną na czubku dużą kokardę. Weszłam do sklepu i znalazłam na wieszaku komplet. Wzięłam swój rozmiar, czyli 36 i poszłam przymierzyć. Spojrzałam na siebie w lustrze. Specjalnie zrobiłam sobie kucyka i nałożyłam kokardę.  Wyglądałam jednocześnie całkiem dziecinnie, ale komplet dodawał mi zdecydowanie dużo powagi.  Spojrzałam na cenę kompletu i się przeżegnałam. Nigdy bym nie wydała tyle pieniędzy na ciuchy, ale raz można… Poza tym po dzisiejszym filmiku Scooter załaduje mi kolejną partię kasy za „związek z Justinem”.  Płacąc za swoje zakupy poszłam w stronę windy, którą zjechałam na dół. Dostałam sms-a, że jeszcze godzina i wyląduje. Szybko wróciłam do domu, by sprzątnąć i coś ugotować. Zrobiłam chińszczyznę, a gdy brałam prysznic Justin zadzwonił, że już do mnie jedzie. Ubrałam się w krótkie spodenki i luźny crop top. Justin przybył 30 minut później, zjedliśmy i od razu pojechaliśmy na nagranie. Filmik miał był przedstawiony jako nasze nagranie z próby.
Weszliśmy do środka studia, było dość małe w rogu został postawiony aparat z kamerą. Justin włączył muzykę w magnetofonie.

Zajęło nam to jakąś godzinę to całe nagrywanie. Chociaż czasami wybuchaliśmy śmiechem, a to miał być poważny taniec. Wróciliśmy do mieszkania, gdzie Justin w 30 minut zmontował filmik na swoim komputerze i wstawił go na Instagrama. Bardzo źle się czułam, gdy to zrobił… Strasznie się bałam reakcji Hazzy, tyle mu obiecałam, że zostawię Justina, ale ten filmik może mu dać do myślenia. A jeśli pomyśli, że się nim bawię, że go wykorzystuję… Od razu mu to wytłumaczę… Jak się tylko z nim zobaczę…
-Będę już leciał…- powiedział.
-Już?- zapytałam zdziwiona.
-Tak, mam kilka wywiadów umówionych w LA…
-Odwiozę cię na samolot…- oznajmiłam.
Jus wziął swoją małą torbę podróżną i wyszliśmy z mojego mieszkania. Ledwo co wyszliśmy z budynku, bo cały oblepili paparazzi. Wsiedliśmy do mojego samochodu i pojechaliśmy na lotnisko, wjechałam na teren pasa startowego, gdzie czekał na Justina jego prywatny samolot.
-Nawet cię nie spytałem, jak z Harrym…- oznajmił Justin, zamykając drzwi od mojego auta.
-Jest ok.- uśmiechnęłam się lekko.
-Na pewno?
Kiwnęłam głową.
Przytulił się do mnie, pocałował w czoło i pomachał wchodząc do samolotu. Odjechałam samochodem powrotem do domu. Była 18:00. Wróciłam do domu, by znów się przebrać. Eleanor przyszła do mojego mieszkania przed wyjściem, ubrałam się w rozkloszowaną spódniczkę i obcisły sweterek, do tego wysokie szpilki i kopertówkę. Dojechałyśmy do pubu, zamówiłam sobie latte z bitą śmietaną, a Eleanor mocnego drinka.
-Więc o co chodziło?
-Wydaje mi się, że Louis mnie zdradza…- zaczęła i od razu zaczęła się jej skakać broda. Wiedziałam, że zaraz zacznie płakać…
-Ale skąd taki pomysł?- zapytałam zdziwiona wyciągając chusteczki.
-Widzisz…- wzięła głęboki oddech.- Ostatnio przyjechałam z Manchesteru do Londynu na 3 dni specjalnie dla niego, a on przez cały gdzieś wychodził, nie miał dla mnie chwili czasu.
Westchnęłam.
-Eleanor, a pytałaś gdzie był?
-Pytałam i mówił, że miał spotkania w Modest, podpisywał jakies papiery, ale kurde przez trzy dni od rana do wieczora?
-A pytałaś któregoś z chłopaków, czy rzeczywiście tak było?
-Nie…
-Powinnaś to zrobić na samym początku…
Wyjęłam telefon i napisałam do Nialla: Czy ostatnio mieliście jakieś podpisywanie dokumentów w Modest?
-Tak :)
-A ile czasu to trwało?:)
-Jakąś godzinę…
Spojrzałam na ekran.
-I co?
-To trwało godzinę…
-Widzisz, on sobie znalazł inną na boku pewnie…- powiedziała El chowając głowę w rękach.
-Póki nie jesteś pewna nie możesz tak mówić…
-Jak mam to sprawdzić?- zapytała ocierając oko chusteczką.
-Porozmawiam z nim i zobaczymy.
SMS od Lucy: Gdzie wy?
W pubie niedaleko mojego mieszkania.
Idę do was.
Czekamy :)
-Lucy idzie tu…
-Tak?- zapytała.
Kiwnęła głową.
-Nie mów jej nic proszę, może rzeczywiście dramatyzuję…
-Ok.
Lucy weszła uśmiechnięta do pubu i pomachała do nas, gdy ujrzała nas przy stoliku, El poprawiła makijaż.
-A co wy takie?- zapytała sprawdzając telefon.
-A nic…- powiedziała El.- Nie wyspałyśmy się.
-Ahaa… Myślałam, że coś się stało.
-Nie, nie, nie…- zaśmiałam się.
Lucy zamówiła sobie drinka. Zaczęłyśmy sobie wspominać nasze wakacje w Australii, a szczególnie imprezę, gdzie wszystkie trzy się uchlały, a ja byłam w miarę trzeźwa. Opowiadałam jak śpiewały w taksówce Gimmie, gimmie, gimmie Abby. Nie wierzyły mi… Eleanor się rozchmurzyła i zaczęłyśmy mówić o ślubie Lucy. Gadałyśmy do późnej nocy, odprowadziłam dziewczyny na postój taksówek, trochę się upiły. Sama poszłam wolnym krokiem do swojego mieszkania.

piątek, 24 października 2014

Rozdział 64.



- Jak to nie mogę?!- wykrzyczał mój brat, a ja spojrzałam na jednego z sędziów niedowierzająco.
-Proszę pana, to jest dla mojego brata bardzo ważne… Proszę zrozumieć…
-Ale ja wszystko rozumiem… Problem w tym, że zabroniony jest występ jeśli jest jakikolwiek uraz ciała.
-Ale to był wypadek…- powiedział Sean.
-Wszystkie urazy są spowodowane przez wypadek.
Sean wstał z miejsca i chodził w kółko.
-Proszę mnie zrozumieć, te pieniądze są mi cholernie potrzebne na salon…
-Praktycznie wszyscy biorą w tym udział w takim celu…
Sędzia westchnął.
-Dziwię się panu, że zaryzykował pan udział solo.
-Nie miałem kogo wziąć…
Oparłam się o ścianę.
-Chyba, że…- zaczął wolno mój brat i odwrócił głowę w moją stronę.
-Nie. Absolutnie nie.- oznajmiłam wiedząc, o co chodzi.
-Przecież umiesz jeździć…
-Ja jeżdżę rekreacyjnie, nigdy nie brałam udziału w żadnym wyścigu.
-Ale Grace to jest jedyna szansa…
Sean wyprowadził mnie z pokoju sędziego.
-Musisz chociaż spróbować…
-Sean, czy ty jesteś poważny, ja się nie nadaję…
-Grace, ja w ciebie wierzę, uda ci się… Proszę, zrób to dla naszego taty…
Schowałam twarz w dłoniach, nie wiedząc co robić.
-Ja ośmieszę nas tylko…
-Nie gadaj takich bzdur jeździsz świetnie, poza tym jeśli  nie spróbujesz to nasze szanse wygranej są zerowe.
-Jak wystąpię też będą…
-Nie będą… Te pieniądze są nam bardzo potrzebne, dobudowałbym dodatkowy garaż, zatrudniłbym jakiegoś pracownika i sprowadziłbym kilkanaście najnowszych motorów z Włoch.
-Ojej…- westchnęłam.
-Zgódź się Grace…
Spojrzałam na brata.
-Boję się…
-A myślisz, że ja nie?
Westchnęłam mocno.
-No… No… No dobrze.
Sean podskoczył z radości.
-Idziemy cię zapisać.
Pociągnął mnie za rękę.
-Proszę pana, moja siostra pojedzie na tym wyścigu…- mężczyzna otworzył szeroko oczy.
-Kobieta w wyścigu…- zamyślił się.- Wie pan, że jest to niesprawiedliwe w stosunku do pańskiej siostry, tam są sami mężczyźni jako uczestnicy.
-Wiem o tym.- dodał Sean.
-A ja to zaakceptowałam…
-W takim razie, zaraz zmienimy na tabeli.
-Dziękuję.- powiedział mój brat.
Wyszliśmy z gabinetu sędziego i podążyliśmy ku audytorium. Tam też siedziała babcia, mama, Ben, Leigh i Elliot.
-Grace jedzie w wyścigu…- oświadczył mojej rodzinie Sean.
Nikt na początku nie wierzył dopiero potem. Wielki gwar stał się na trybunach stadionu, gdy na tablicy zmieniło się nazwisko jednego z uczestników, właściwie to tylko imię.

Proszę państwa, wydaje mi się, że ten wyścig będzie wyjątkowy. Chciałbym oświadczyć iż zamiast Sean’a Moore na motorze pojedzie jego siostra Grace. Wyścig rozpoczyna się za 40 minut. Trzymamy kciuki!

-Sean ja nie mam kostiumu…- oznajmiłam.
-Masz moja droga i to wyrąbany…- uśmiechnął się mój brat.
Poszliśmy do naszego boksu, gdzie z paczki Sean wyciągnął cały skórzany strój. Skórzane spodnie z ćwiekami po bokach, do tego kurtka ze srebrnym zamkiem.  Gdy założyłam to na siebie, nie wierzyłam, że mój BRAT kupiłby mi coś takiego.
-Chyba cię pocałuję!!!- krzyknęłam z radości.
Rzuciłam się bratu na szyję i dałam mu całusa w policzek.
-To jeszcze nie koniec. Wybierałem ci te buty do trzeciej nad ranem z malutką pomocą Leigh… Mam nadzieję, że się podobają.
Z drugiej paczki wyciągnął botki. Były na wysokim obcasie za kostkę, całe czarne, ze skóry. Szczęka mi opadła były zajebiste.
-Zostawię cię na chwilkę, żebyś się przebrała. Pójdę się zapytać o szczegóły wyścigu.
-Ok.
Sean wyszedł. Ja zrzuciłam ciuchy, na sobie pozostawiłam tylko białą koszulkę, którą miałam wcześniej na sobie. Założyłam ciuchy, a wszystkie pasowały idealnie. Stanęłam przed dużym lustrem, poprawiłam włosy przekładając je na bok, dobrze, że nie prostowałam ich. Zrobiłam sobie zdjęcie i wstawiłam je Insta z podpisem:  
Za 20 minut na tor wyścigowy. Trzymajcie kciuki za mnie!
Sean wrócił do boksu i gwizdnął na mój widok.
-Chodź musisz już iść…
-Już?
-Tak.
-O Jezu…

Idąc długim korytarzem słyszałam jak w głośnikach leci muzyka rockowa, a konkretnie Goin’ Down- The Pretty Reckless LINK (NAPRAWDĘ POLECAM WŁĄCZYĆ)

-Jesteś gotowa?
-Nie wiem, cykam się…
-Będzie dobrze…
Ogromne żelazne drzwi się otworzyły. Na placu niedaleko toru stało ok. 20 motorów, a obok nich stały drużyny. Cóż nie dałam się nie zauważyć. Wszyscy kierowcy zwrócili wzrok na mnie, a ja poczułam się strasznie będąc w centrum uwagi wyłącznie płci męskiej. Podeszłam do motoru Sean i usiadłam na nim.
-Zapomniałem kasku, przyniosę go…- powiedział Sean.
Pomachałam do machającego mi Elliota z trybun.
-No… no… nie spodziewałem się tego…- słysząc ten charakterystyczny głos wywróciłam oczami.
-Daj mi spokój…- westchnęłam.
Tom okrążył mnie i stanął naprzeciwko mojego wzroku.
-Co ty na to, byśmy zawarli umowę…- zaproponował.
-Jaką znowu?
-Jeśli przegram więcej się do ciebie nie odezwę, ani nie zaproszę na randkę…
-… a co jeśli wygrasz?- skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
-Wtedy się ze mną umówisz…
Sean wręczył mi kask. Spojrzałam na Toma.
-To co teraz zrobię pewnie wyjdzie mi na złe, ale zgadzam się…
Tom podał mi dłoń i uścisnęłam ją.
Sędzia kazał wyjechać uczestnikom na tor. Zaprowadziłam motor, a mój brat podszedł do mnie przed rozpoczęciem. Założyłam kask.
-Bądź ostrożna, siostra…- poklepał mnie po ramieniu i poszedł. Pokazał, że trzyma kciuki i straciłam go z pola widzenia.
Przez mikrofon zostały powiedziane wszystkie zasady
Wygrywa ten, który pierwszy przejedzie metę.
Wyścig obejmuje trzy okrążenia.
Nie ma chamskiego zajeżdżania.
Włączyłam motor, zamknęłam klapkę w kasku, a Tom ustawił się obok.
3…
2…
1…
Ruszyłam z chrobotem opon na żwirze. Byłam przedostatnia. Tom zręcznie wyprzedził pozostałych i objął prowadzenie. Przycisnęłam gazu, a motor Sean’a świetnie zawarczał, ja natomiast pod wpływem prędkości wyminęłam trzech kierowców. Większość była przede mną. Teraz byłam na prostej, więc dodałam bardzo dużo gazu, dzięki czemu wyprzedziłam aż dziesięciu. Jeden mnie wyprzedził i zajechał drogę tak, że prawie wjechałam mu na tylnie koło. 
O niee…- powiedziałam do siebie.
Momentalnie skręciłam w prawo i objechałam go pokazując środkowy palec.   Gościu został mocno w tyle, a ja przegoniłam kolejnych dwóch. Pierwsze okrążenie za mną. Zauważyłam, że Tom odwraca się i obserwuje moje położenie. Kolejna prosta i kolejni wyprzedzeni. Miałam sporą przewagę, nad tymi za mną, ale dwóch szczególnie się uwzięło. Zajechali od dwóch stron tak, że nie mogłam skręcić ani w tą, a ni w drugą. Przyspieszałam, ale oni też. Gwałtownie zahamowałam, a potem dałam pełny gaz, by umiejętnie ich wyprzedzić. Drugie okrążenie za mną. Wyprzedziłam kolejnych trzech. Przede mną jechały dwa motory, w tym jeden Toma.
-Czy ja chcę wyjść z tą pierdołą do kina?- zapytałam się w myśli.
Przyspieszyłam gwałtownie, ale Tom, który już widocznie jechał na luzie przyspieszył. Musiałam go dogonić. Jadący za Tomem motor dostał jakichś kłopotów technicznych i zjechał na bok. Ja miałam jakieś 20 m do Toma. Ostatnia prosta. Co przyspieszałam, to Tom przyspieszał, nie dość, że bardzo zależało mu na wygranej to jeszcze na randce ze mną. 
-Ja… Mam… Harry’ego…- powtarzałam sobie i nawet nie wiem kiedy ogarnęłam, że osiągnęłam maksymalną prędkość motoru. Szarpnęłam motorem i fenomenalnie przejechałam metę jadąc na jednym kole. Byłam pierwsza.  Wyhamowałam, co nie było proste.
-Kurde, wygrałam!- uniosłam ręce do góry.
Ściągnęłam kask i zobaczyłam biegnącego w moją stronę brata. Wziął mnie w ramiona i zaczął kręcić.
-Będziesz w księgach historii tego wyścigu… To było zajebiste co zrobiłaś. Jesteś tego świadoma?- krzyczał ze szczęścia Sean.
-Chyba jeszcze nie.
-Pokonałaś rodzinę niepokonaną od 10 lat. Jesteś wielka, Grace!- mój brat przytulił mnie mocno. Zauważyłam Toma, który podszedł do mnie z kwaśną miną.
-Wygrałaś w pięknym stylu… Gratuluję!- podał mi rękę, którą uścisnęłam.- Przegrałem zakład i masz jak w banku, że nie zaproszę cię nigdzie, ani cię nie będę dręczył.- uśmiechnął się.
-Mam nadzieję, że znajdziesz jakąś fajną dziewczynę, na której zawiesisz oko.
-Ja też.
Sędziowie zaprosili zwycięzców 1, 2 i 3 miejsca na podium. Poszłam więc za tłumem. Dziennikarze robili zdjęcia, a biorąc pod uwagę, że wygrała dziewczyna Justina Biebera i była Harry’ego Stylesa to paparazzi pchali się i krzyczeli moje imię. Wręczono mi puchar z wygrawerowanym imieniem i nazwiskiem. Mniejsze statuetki oddane Tomowi i Albertowi (zajął trzecie miejsce). Po tym zaczął przemawiać główny sponsor wyścigów. Okazało się, że nagroda jest o 10 tys. większa niż Sean mówił. Czek na 80 tys. funtów był mój i mojego brata. Dziennikarze zaczęli krzyczeć znów, uśmiechałam się szeroko. Po jakimś czasie zeszłam ze stopnia podium i poszłam do boksu, tam czekała cała moja rodzina. Wszyscy mnie uściskali. Byłam zmęczona i miałam na dziś dość. Zabraliśmy rzeczy stamtąd, Sean prowadził motor, a ja niosłam nagrody. Zapakowaliśmy motor na przyczepie dołączonej do Range Rover’a. Wróciliśmy do domu i zwycięstwo świętowałam w gronie najbliższej rodziny. Do pewnego czasu jednak… Byłam umówiona z Harrym, że przyjedzie po mnie koło 18:00. Tak też się stało. Moja mama zaprosiła go na chwilkę do środka, gdy ja pakowałam się na górze. Nie byłam do końca, czy powinnam go zostawiać na dole z moimi dwoma braćmi.
Przebrałam się. Zniosłam torbę na dół… Sean siedział z Elliotem naprzeciwko Hazzy i patrzyli na niego. Moja mama rozmawiała z nim, a Leigh szturchała Sean’a. Ben coś dopowiadał, a Babcia śmiała się.
-Będziemy jechać…- powiedziałam.
-Przyjedźcie niedługo razem…- powiedziała mama z uśmiechem.
Harry podszedł do mnie i uśmiechnął się.
-Może przyjedziemy, prawda?- zapytałam Hazzę.
-Grace przyjedzie, on nie…- burknął Elliot.
-Elliot nie można tak mówić.- upomniała go mama.
-Ale dlaczego on ma przyjeżdżać, ja go nie lubię.
Sean uśmiechnął się lekko.
-Koniec tej gadki. Musimy jechać.- zarządziłam, a Sean'a spiorunowałam wzrokiem.
Leigh pokręciła głową na widok uśmiechniętego Sean’a. Harry pożegnał się i powiedział, że poczeka w samochodzie.
-Wróć do niego, słońce…- szepnęła mi na ucho.
Uśmiechnęłam się.
-Już niedługo…- pocałowałam mamę w policzek.
Potem pożegnałam się z babcią, Benem, Sean’em, Elliotem i Leigh.
-Jak wrócę do Londynu zorganizujemy to przyjęcie…- powiedziałam bratu na ucho.
Uśmiechnął się i kiwnął głową. Wsiadłam do samochodu Harry’ego i chłopak ruszył. Spojrzałam się na niego.
-Co ci jest?- zapytałam.
-Miałaś rację, twoi bracia mnie nie lubią.
-Nie przejmuj się nimi. Przejdzie im.
Harry westchnął i przez kolejne 30 minut jechaliśmy w ciszy, ja surfowałam sobie po Internecie i zobaczyłam zdjęcie Kylie i Justina. Uśmiechnęłam się i polajkowałam.
Sms od Justina.

-Hej piękna!
-Hej piękny!
-Co u ciebie?
-Jadę właśnie z Newcastle do domu Harry’ego z nim.
-Uuuu… Tu się robi poważnie…
-Daj spokój…
-:D
-A ty co robisz?
-Jaden, Alfredo, Ryan, Chris, Kendall i Kylie są u mnie. Gramy w pokera.
-Mam nadzieję, że nie rozbieranego…
-Może…
-Justin!
-;*
-Bożeeeee…
-Kiedy przyjedziesz do LA?
-Niedługo :)
-To znaczy?
-Jadę teraz na kilka dni do rodziców Hazzy, potem mam trochę spraw do załatwienia w Londynie, a potem jest wieczór panieński Lucy i jej ślub. Przyjadę dopiero na AMA.
-Ojej! Jak długo… :(
-Troszkę…
-Słuchaj, bo jest sprawa ze Scooterem.
-O nie…
-Musimy nagrać filmik i wstawić ze dwa zdjęcia.
-Nie wiem, jak ty, ale już mam dość.
-Nie tylko ty…
-Daj mi znać jak wrócisz do Londynu, przylecę na kilka godzin zrobimy co mamy zrobić i wrócę do LA.
-Ok.
-Miłego dnia i do zobaczenia.
-Pa Justin.

Jechaliśmy dobre trzy godziny. Chociaż to i tak szybko. Harry chyba naprawdę się podłamał tym, że Elliot go nie lubi.
-Zatrzymaj się.- nakazałam.
-Po co?
-Zatrzymaj się.
Harry zjechał na pobocze.
-Ty się przestań przejmować Elliotem, pogniewa się i mu przejdzie, to jest jeszcze dziecko. A co do Sean’a to on cię zawsze lubił, więc jest ok.
-Ale ty nie rozumiesz…
-Kurde jak nie rozumiem… Nie ważne, masz się nimi nie przejmować rozumiesz?
-Tak.
-No…- uśmiechnęłam się i dałam mu całusa.
Ruszył i jechaliśmy rozmawiając. Mówiłam mu o wyścigu i w ogóle. Wkrótce zaparkowaliśmy pod domem, a Anne wyskoczyła przez ganek. Przytuliła mnie mocno i zaprosiła do domu. Potem wyszła Gemma i Robin z którymi także się przywitałam. Było gdzieś koło 22:00. Anne zaproponowała nam zjeść coś, ale nie byliśmy głodni. Chciałam iść wziąć prysznic i położyć się spać. Tak też zrobiłam. Podczas całego mojego pobytu w H.Ch. miałam spać w łóżku z Gemmą, Harry u siebie. Poza tym chciałam z młodą Styles pogadać trochę i ubrane w pidżamy postanowiłyśmy zrobić sobie babski wieczór. Wyjęłam z walizki moje lakiery do paznokci, Gemma swoje i miałyśmy naprawdę ciekawą paletę. W rezultacie ja miałam pomalowane na bordowo, a Gemma na czarno. Rozmawiałyśmy trochę o ciuchach, zamówiłyśmy przez Internet takie same sukienki, a potem Gem domówiła jeszcze 2 pary butów. Zaczęłam temat Ashtona, ale widziałam, że Gem nie chce rozmawiać o tym. Po krótkiej chwili ciszy ona sama przeszła do jego tematu. Okazało się, że Gemma umówiła się z nią i gdy czekała już w restauracji zadzwonił, że nie przyjdzie. To ją załamało. Mówiła mi, że on jej się tak bardzo podoba i tak dobrze jej się z nim gada… Skończyła temat. Zapytałam ją o pracę. Powiedziała, że pracuje jako asystentka dyrektora marketingu firmy Bleach London, ale jutro ma rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko kierownika laboratorium genetycznego. Dziewczyna jest naprawdę ambitna…
Około drugiej położyłyśmy się spać, tyle, że łóżko Gemmy było jednoosobowe. Po jakiejś godzinie słyszałam jej swobodny oddech. Ja prawie spadałam z łóżka. Powoli zeszłam z łóżka i przykryłam Gemmę. Ona musi się dziś wyspać, ma ważny dzień jutro. Wyszłam z pokoju i zapukałam cicho do pokoju Hazzy. Otworzyłam je cicho, Harry siedział na telefonie i podniósł swój nagi tors, gdy weszłam do środka.
-Harry mogę spać z tobą?
-Pewnie, że tak, jeszcze się pytasz…
Uśmiechnęłam się i wskoczyłam pod kołdrę do niego. Położyłam głowę na jego ramieniu, a on włożył dłoń pod moją koszulkę.
-A właściwie czemu śpisz ze mną? Miałaś spać z Gemmą…
-Ona ma jutro ważny dzień, poza tym jej łóżko jest jednoosobowe.
-Aha…- Harry uśmiechnął się.
-Dawno tu z tobą nie leżałam…- powiedziałam.
-Prawie rok…
-Zbyt długo…
Podniosłam głowę i go pocałowałam w usta. Harry przeniósł moje ciało na swój pas , nachyliłam się nad jego głową musnęłam usta, poczułam dłonie Hazzy w moich spodenkach, złapał za moje pośladki, a ja pocałowałam go namiętnie. Wprowadziłam język do jego ust, po czym ugryzłam mu dolną wargę.
-Zabiorę cię jutro w fantastyczne miejsce…- mówił cicho.
-Dobrze…- zamruczałam.
Dotknęłam koniuszkiem języka jego język i musnęłam jego usta po raz kolejny. Położyłam głowę w zagłębieniu jego obojczyka i zasnęłam.

Harry
Rankiem obudziłem się w tej samej pozycji, Grace spała na mnie i mruczała przez sen. Do pokoju po cichu weszła Gemma i otworzyła szeroko oczy.
-Harry co ona tu robi?- zapytała mnie szepcząc.
-Powiedziała, że musisz się wyspać…
-Przecież wyspałabym się śpiąc z nią…
-W twoim łóżku było ciasno…
-Aha… Harry, a dlaczego ona tak śpi na tobie?- zapytała badawczo Gem.
-Grace bardzo się wierci w nocy i po prostu obudziłem się z nią na sobie.
-Aha… No dobrze. Ja idę się szykować na rozmowę kwalifikacyjną.
-Ok. Powodzenia.
Gem wyszła. Grace tak ślicznie pachniała pinacoladą, a jej włosy jabłkiem. Zamknąłem oczy i znów zasnąłem.

Grace
Otworzyłam oczy i zeszłam z Hazzy, nogi mi trochę zdrętwiały.  Poprawiłam koszulkę, która niebezpiecznie podniosła mi się do poziomu pod samym biustem. Położyłam się na poduszce obok i uśmiechnęłam się. Bawiłam się jego włosami i całowałam każdy kosmyk. Pocałowałam go w nos, czoło, obydwa policzki i malinowe usta. Uśmiechnął się szeroko i znów pogłębił pocałunek. Podniósł rękę i położył mi ją na policzku. Nagle przewrócił mnie tak, by mógł nade mną górować. Schylił się włożył całą głowę pod moją koszulkę, która była duża i chodząc w niej spokojnie zakrywała mi pupę. Łaskotał cały mój tułów lokami, a poza tym składał setki pocałunków na moim piersiach i szyi. Śmiałam się głośno.  Gdy wyszedł spod niej uśmiechnął się szeroko i przygryzł wargę.
-Masz takie fajne…- szepnął mi na ucho.
-Przestań…- zarumieniłam się.
Harry położył się obok, a rękę położył na moim lewym biodrze.
-Jesteś taka piękna, że nie mogę…
-Harry…
-Słucham cię…- podłożył rękę pod głowę i wpatrywał się we mnie głaskając mnie po brzuchu.
Spojrzałam na niego.
-Jesteś sexi…- wypaliłam rumieniąc się.
-Jak bardzo?
Przybliżyłam się do niego.
-Tak bardzo, że czuję się podniecona, gdy cię widzę.- szepnęłam.
Odsunęłam usta od jego uszu, a podniósł głowę. Uniósł brew i wyskoczył z łóżka, zamknął drzwi na klucz.
-No nie…- zaśmiałam się, gdy grzebał w portfelu.
-Czekałem na to od jakiegoś czasu…- ściągnął bokserki i stał przede mną w całej okazałości.
-A jak ktoś usłyszy?
-Daj spokój… Gemma wyszła, mama jest w pracy, a Robin miał jechać do mechanika.
-Pewny jesteś?- zapytałam, gdy Harry już był trakcie ściągania mi spodenek.
-Yhym.- podniósł moje biodra i zaczął się poruszać w odpowiednim rytmie.
Złapałam paznokciami prześcieradło i wygięłam tułów do góry. Byliśmy całkiem cicho, tylko oddychaliśmy ciężko. Harry był taki subtelny, a jednocześnie silny, pewny siebie i zdecydowanie najbardziej podniecający, gdy wymawiał moje imię. Schylił się do mnie i musnął moje usta, a potem zaczął obściskiwać moją szyję. Matko, każdy jeden raz, kiedy ze sobą współżyjemy jest jak narodziny na nowo.
Jednak nagle rozległo się pukanie do drzwi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I jak? Podoba się? Mam nadzieję, że tak...
Co do ostatniego spamu: 
Niestety dziewczynki, mam teraz zbyt mało czasu by pisać, jeszcze rok temu w ciągu tygodnia mogłam usiąść, ale teraz mam codziennie coś, powoli zaczynam mieć dosyć wszystkiego.  Staram się pisać w każdej wolnej chwili tj. na przystanku, w autobusie, nawet gdy jem obiad. Zrozumcie, fakt, że mam te kilkanaście rozdziałów do przodu nie znaczy, że będę publikować częściej. Bardzo się cieszę, gdy widzę wasze komentarze, naprawdę i dziękuję wam za to z całego serducha.

Mam także nadzieję, że nie odebrałyście tego w sposób negatywny, czy coś. Po prostu szkoła mi na to nie pozwala...

PS. Gdzie jest Sindi?! I jak podoba się wam teledysk naszych chłopców? :D