czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział 8.



Lucy zaczęła mną trząść…
-Kurde…- powiedziała podniesionym tonem.
-CO?!- spytałam.
-Od jakichś 5 minut mówisz przez sen: Harry
-O ja pierdziele, źle ze mną…
-No…
Dotknęła mojego czoła.
-Boże, ty masz gorączkę…
-Nie mam, przynieś mi coś do picia.
Lucy zbiegła na dół i zaraz wręczyła mi szklankę z zimną wodą. Wypiłam ją duszkiem.
-Co ci się śniło?
-Lepiej żebyś nie wiedziała, uwierz mi…
Lucy zaśmiała się.
-To przez to, co ci nagadałam wczoraj…
-Chyba tak.
-Która godzina?
-Za dziesięć minut dziewiąta.
-Matko, musimy wstawać.
-Daj sobie spokój mamy dziś praktykę… Ja idę do Tylera, a ty z tego co wiem idziesz dziś z Harry’m do kina… A właściwie na co idziecie?
-Pozostawiłam mu wolny wybór.
Nie zasnęłyśmy już, ale do godziny trzynastej leżałyśmy. Potem zjadłyśmy lunch. Tata Lucy zrobił nam sałatkę grecką i upiekł pieczywo czosnkowe. Pojechałam motorem do domu. Tam wzięłam szybki prysznic i ubrałam się krótką granatową spódniczkę, czarną koszulkę na grubych ramiączkach i wysokie szpilki, zrobiłam makijaż. Właśnie dziś chciałam przypodobać się loczkowi… Usiadłam do nauki. Około 17:00 zjadłam grzanki z czekoladą i byłam gotowa na przyjazd Harry’ego. Przed 19:00 przyjechał Sean. Zeszłam na dół i stanęłam na schodach.
-A ty gdzie idziesz?
-Ja? Do kina…
-Z kim?
-Z Harry’m.
-I do kina idziesz tak… ubrana?
-A źle wyglądam? - przejrzałam się w lustrze.
-Nie no, wyglądasz świetnie, ale Gracie, chcesz mi coś powiedzieć?
-Nie, Sean nie chcę.
Dałam bratu buziaczka w policzek i wzięłam torebkę. Harry zapukał do drzwi, a ja zapomniałam lusterka z łazienki,  więc kazałam bratu otworzyć drzwi.
Hazz przywitał się z Sean’em.
-Gdzie Grace?
-Zapomniała lusterka…- szepnął.
W tej chwili pomyślałem, że zabiję gnojka.
Ale spokojnie zeszłam na dół.
-Grace…- powiedział cicho i zlustrował mnie od góry do dołu.
-Tylko przywieź mi ją o normalnej porze.- powiedział.
A ja zabiłam go wzrokiem… No prawie…
-Możemy iść, bo mój brat powie coś, czego będzie żałował.
Harry zaśmiał się. Dziś miał o wiele lepszy humor niż wczoraj. Wsiadłam do samochodu. Dzisiejszy wieczór był bardzo ciepły. Podjechaliśmy pod kino oddalone o jakieś 20 minut od mojego domu, pojechaliśmy od tyłu. Harry pomógł mi wyjść poszliśmy długim korytarzem, prowadzącym prosto do sali. Nikogo na niej nie było. Za to na naszych siedzeniach, a właściwie obok leżał popcorn i dwa kubki picia. Usiedliśmy, a za minutę zaczął się film, na ekranie pojawił się napis Walk to Remember .
Co znaczy Szkoła Uczuć…
Czyli to znaczy, że Harry wziął mnie na najbardziej wzruszający film wszechczasów.
Ale…
Jest ale…
Dlaczego puścili w kinie film sprzed dziesięciu lat?
Nie wiem.
Pewnie na jego polecenie.
Romantycznie…
Siedzieliśmy na dwóch fotelach, które normalnie odgrodzone są, tą przegródką na picie, ale ona była uniesiona, mogliśmy się swobodnie przytulać…
Film się zaczął… Po jakimś czasie akcja doszła do momentu, gdy dziewczyna oznajmia chłopakowi, że jest chora, no  i wtedy ja zaczęłam płakać. Hazz podał paczkę chusteczek, wytarłam oczy i oglądałam dalej. Przytłaczała mnie sytuacja bohaterów. Nie wiem kiedy, ale wtuliłam się w pierś Hazzy, dodawał mi otuchy.
Z kolei gdy dziewczyna umarła on też się popłakał no i płakaliśmy sobie we dwoje. Wtedy jeszcze bardziej się do niego przytuliłam. Głaskał moje włosy.
W pewnym momencie zatrzymałam się.
Znam go tydzień…
A czuję jak bym znała lata…
Nie wiem co do niego czuję…
Przecież to chore zakochiwać się w osobie, którą zna się tydzień…
Chore, prawda?
Prawda?
Prawda, czy nie?
Nie zaprzeczam…
Zakochałam się w nim…
A on…
Co on czuje do mnie….
Czy czuje motyle w brzuchu, gdy mnie widzi?
Czy reaguje tak jak ja?
Czy też ma zboczone sny o nas w łóżku?
Ma?
Czy nie ma?
Boże…
Do czego to doszło…
Zakochuję się w tak naprawdę zupełnie nieznanym mi chłopaku?
A jeżeli to co mówiła Lucy jest prawdą?
To co wtedy?
Skrzywdzi mnie i zostawi?
On mi nie wygląda na takiego…
Chociaż czasami pozory mylą…
Co mam zrobić…
Kochać go?
I tak jest za późno…
Zakochałam się…
W nim…
W Harrym…
W Harrym Stylesie…
W tym zajebiście przystojnym Harrym…
Boże…
Ratunku…
Harry szturchnął mnie.
-Grace…
-Tak?
-Film się skończył…
-Tak, tak, zauważyłam…
-I jak ci się podobał?
-Oglądałam to milion razy, a i tak samo lubię przy tym płakać…
Uśmiechnął się.
-Nie jedźmy jeszcze. Zostańmy tu.- powiedziałam.
-Chcesz zostać w pustym kinie…
-My tu jesteśmy…
Uśmiechnął się i podniósł brew.
-Ale co chcesz robić…
-Chodź.
Pociągnęłam go za rękę.
Poszliśmy do punktu zmieniania filmu. Nikogo tam nie było, czyli rzeczywiście zostaliśmy sami tu. Otworzyłam szafkę z filmami i zamontowałam, co nie było trudne, kolejny film. Potem kolejny… Przesiedzieliśmy tak całą noc oglądając komedie, dramaty, horrory i thrillery.
O 8:00 przyszedł pracownik z kina. Musieliśmy iść, Hazz zawiózł mnie do domu. Byłam mu cholernie wdzięczna za tę noc.


Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku dziewczyny, przepraszam, że nie dodałam wczoraj, ale impreza sylwestrowa się przedłużyła.... :*
Miłego czytania !!! Komentujcie :*

3 komentarze:

  1. Grace
    Kocham tego bloga <3 Dobrze Grace znowu coś nie palnęła przy Harry'm :*
    Aż mnie ciekawość zżera co będzie dalej <3
    Dziękuje i Tobie również wszystkiego co najlepsze :* Luff yu <3

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział super mam nadzieję że się dogadają wyznają co czują i wszystko będzie amazing i wgl bedzie z tego taka wielka big love no i oczywiście że Harry nie skrzywdzi Grace :)
    również Ci życzę wszystkiego najlepszego :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Och ta Grace .. Zakochana Grace.. Rozdział świetny. Nie moge się doczekać następnego. No impra była dobra.. Najlepsze było gdy tańczyłyśmy. Było mega ! <3. Love xx

    OdpowiedzUsuń