piątek, 12 września 2014

Rozdział 58.



CZYTASZ=KOMENTUJESZ


-Jeszcze nie jestem gotowa, miało być pół godziny…
-Spokojnie kochanie… Słuchaj, mój przyjaciel Ben Winston…
-…ten co kręcił wam teledysk do BSE…
-… dokładnie… Przyjechał dziś do LA ze swoją żoną, są w tym samym hotelu i co ty na to byśmy pojechali we czwórkę…
-Pewnie, nie ma sprawy…
-Ok., ja zaraz do nich zadzwonię i widzimy się za 15 minut już…
-Dobrze…
Poszłam na górę i spakowałam do torebki słuchawki. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i przeczesałam włosy szczotką ze dwa razy. Usłyszałam trąbnięcie samochodu, chwyciłam za torebkę i wyszłam z domu zamykając go. Otworzyłam furtkę i wyszłam z niej. Ben miał otwarte okno ze strony pasażera z przodu i rzucił mi wesołe „Cześć”. Odpowiedziałam mu równie wesoło. Usiadłam z tyłu koło żony reżysera.
-Jestem Grace…- powiedziałam do niej, a ona uśmiechnęła się szeroko.
-Meredith.- podała mi rękę na przywitanie.
Harry ruszył i rozmawiał z Benem. Dowiedziałam się, że wiezie nas na plażę w Santa Monica. Rozmawiałam z Meredith o pogodzie, bo na początku nie miałyśmy wspólnych tematów. No, a potem przeszło na ciuchy… Jechaliśmy z pół godziny do 45 minut. Hazz zaparkował na parkingu pod plażą i wysiadł. Nałożył sobie na głowę czapkę z daszkiem do tyłu. Uśmiechnął się do mnie, gdy zamykał drzwi. Jakieś 20 metrów od nas stali dwaj paparazzi i robili nam zdjęcia. Westchnęłam jedynie i we czwórkę ruszyliśmy na plażę. Wyjęłam z torby koc i rozłożyłam go. Póki co miałam zamiar leżeć na kocu i wygrzewać się. Meredith z Benem od razu poszli do wody, a Hazz usiadł obok mnie. Podniosłam z nosa okulary i oślepiło mnie słońce. Przysłoniłam oczy dłonią i spojrzałam na loczka. Uśmiechał się szeroko.
-Dawno nie widziałem cię w bikini, piękna…
-Bardzo dawno…- powiedziałam z sarkazmem.
Położył się koło mnie, a głowę podparł na ręce, dotknęłam palcem jego szczęki i przejechałam delikatnie po niej. Harry przymknął oczy delikatnie i tak jakby delektował się moim dotykiem. Po części bałam się wykonywać takie rzeczy, bo zdjęcia, ale tak bardzo mnie ciągnęło, by to zrobić. Zaczesał mi za ucho kosmyk włosów, a ja zrobiłam to samo, ale u niego. Ben zawołał Hazzę, a ten uśmiechnął się ściągnął dżinsowe szorty i poszedł do wody.

Lucy
Eleanor, Louis, Zayn, Niall, Lily i ja usiedliśmy w restauracji i zaczęliśmy zamawiać jedzenie. Chłopcy podziękowali mi i mojemu narzeczonemu za zaproszenia na ślub i powiedzieli, że z chęcią przyjdą. Wybrałam sałatkę grecką i mrożoną herbatę.
-Szkoda, że nie ma całej naszej zgrai…- powiedział Zayn.
-Ekipa z Sydney…- zaczęliśmy się śmiać.
Spojrzałam na telefon i z ciekawości weszłam na Twittera. Tam wrzało. Co chwilkę przychodziły mi różne powiadomienia. Fanki One Direction wklejały linki z Dailymail.com. Nacisnęłam na jeden i otworzył mi się artykuł ze wszystkimi zdjęciami z dziś. Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam, jak Grace dotyka kości policzkowych mojego kuzyna.
-Patrzcie…- podałam telefon Eleanor.
-No nie…- powiedział Zayn z uśmiechem na twarzy.
-Ludzie zróbmy coś z nimi…- powiedział Louis.
-A co ty chcesz zrobić?- spytał Liam.
-Nie wiem, ale przecież to tak nie może być, ludzie się kochają, a nie są ze sobą…
Eleanor spojrzała na mnie, a ja na nią.
-Dadzą sobie radę…- powiedziała El.
Lily przytuliła się do Nialla.
-A widzieliście zdjęcia ze wczorajszej kolacji?- zapytał Liam.
Wszyscy spojrzeliśmy na Liama.
-Jakie niby?
-Byli wczoraj na kolacji, a Grace wyszła z niej z diamentowym naszyjnikiem. Potem były zdjęcia, że Harry pojechał z nią do domu Justina i wyszedł późną nocą…
Spojrzeliśmy się na siebie.
-Musimy coś zrobić…
Dostałam sms-a od El.
-Kontrakt kończy jej się dopiero za trzy tygodnie…
-Pamiętam. Odpisałam jej.
Temat Grace i Harry’ego zakończył się i zaczęliśmy wspominać wakacje.

Grace
Ben i Meredith wrócili na plażę i położyli się na leżakach, ja wstałam z koca i poszłam do wody. Zanurzyłam się do pasa, a Harry, który był odwrócony w przeciwną do mojej stronę. Odwrócił głowę i uśmiechnął się szeroko.
-No wreszcie ruszyłaś się z koca…
-Po prostu wolę leżeć, niż się kąpać…
-Chodź do mnie.
Podał mi rękę i złapałam za nią. Oplotłam nogi wokół jego bioder i Harry zaczął iść dalej. Moje włosy zamoczyły się.
-Pocałowałbym cię, wiesz?
-A ja ciebie bym pocałowała…
Podniosłam okulary z nosa i widziałam jak na plaży jest trzech, którzy robią zdjęcia… Shit. Ściągnęłam okulary sobie i Hazzie.
-Co ty planujesz?
-Głęboki wdech na trzy.
-1… 2… 3…
Wzięłam głęboki wdech i zanurkowałam. A pod wodą… Od razu połączyliśmy swoje usta ze sobą. Przylgnęłam kurczowo do ciała Stylesa i nie chciałam w ogóle się odrywać, było mi tak dobrze z nim. Całowaliśmy się dopóki nie zabrakło nam oddechu. Gdy tylko wynurzyliśmy się spod wody zaczęłam brać głębokie oddechy, aby niedobór powietrza w moich płucach się wyrównał. Uśmiechnęłam się szeroko i opłynęłam Harry’ego. Wskoczyłam mu na plecy i szepnęłam: Możesz mnie zanieść teraz na plażę. Niepostrzeżenie pocałowałam go za uchem, a on przyciągnął moje nogi do siebie. Zaczął powoli iść w stronę plaży. Gdy woda sięgała nam do łydek skoczyłam mu z pleców i zaczęłam samodzielnie iść. Harry szturchnął mnie bioderkiem, potem ja jego, potem on mnie, że aż się zachwiałam, a potem… szkoda gadać. Tak mu przywaliłam, że wyrąbał się na piasek. Parsknęłam śmiechem i nie mogłam wytrzymać, słyszałam jak Ben i Meredith się śmieją z niego. Złapałam się za brzuch i śmiałam się dalej. Harry spojrzał na mnie…
O cholera…- pomyślałam.
-Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni skarbie…- powiedział uśmiechając się przy tym zwodniczo-seksownym wzrokiem.
Shit!
Zaczęłam biec jak najszybciej po plaży, a Styles dorównywał mi tempa, był bardzo niedaleko ode mnie, wyciągał rękę, by mnie złapać, ale byłam szybsza. Śmiałam się głośno, a Harry wykrzykiwał moje imię i „Zatrzymaj się w tej chwili, Grace!!!” Biegłam dalej czując, że siły mnie powoli opuszczają, Harry był jakieś 10 metrów za mną, więc prawie mu uciekłam. Zaczęłam już ciężko dychać, ale nie zwalniałam zbytnio tempa. Zatrzymałam się w momencie, gdy był 30 metrów ode mnie, oparł dłonie o kolana schylił głowę i chyba próbował wrócić do normalnego oddechu. W pewnym momencie przed oczami miałam czarne mroczki i czułam, że jest mi słabo. Próbowałam iść, ale moje nogi się poplątały i klapnęłam pupą na piasek wzrok wbiłam tępo w piasek i czekałam, aż poczuje się lepiej.
Harry podbiegł i podniósł moją brodę do góry.
-Co ci jest?
-Słabo mi było przez chwilkę…
-Lepiej ci już?
-Nie… Nie widzę cię w ogóle mam mroczki przed oczami…
-Jedziemy do szpitala…
-NIE!!!- krzyknęłam.
-Dlaczego?
Mrugnęłam kilka razy i wzięłam kilka głębokich wdechów. Chyba wszystko wracało do normy.
-Już jest dobrze…
-Nie jest dobrze, przed chwilką było ci słabo… Jedziemy do szpitala…
-No nie…- wstałam z piasku i zachwiałam się. Harry złapał mnie.
-Nie ma opcji, nie wymigasz się…- powiedział stanowczo.
-Tak? Spoko.
Wyrwałam się z  uścisku Hazzy i poszłam szybkim krokiem przed siebie.
-Grace, wracaj tu…- powiedział zmizerniałym głosem.
-Nie.- krzyknęłam i przyspieszyłam tempa.
Naprawdę czułam się już dobrze, nie chciałam jechać do jakiegoś tam kurde szpitala, po kiego grzyba się pytam…
-Grace, poczekaj…- usłyszałam głos za sobą.
 -Nie.
Szłam jeszcze szybciej, skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i nie odzywałam się do Stylesa. Za drzewami palmy zauważyłam paparazzich, do których wystawiłam porządnego fucka. Zaczęłam w pewnym sensie truchtać.
-Proszę cię no…
-Nie chcę do szpitala…- zatrzymałam się i spojrzałam na Hazzę.
-A jak to coś poważnego…
-Pierdzielić to…- machnęłam ręką.- Zdarza się…
Harry potrząsnął głową ze zrezygnowaniem.
-A jak nie pojedziemy do szpitala, to nie będziesz obrażona?
Uśmiechnęłam się.
-Nie będę…
Hazz uśmiechnął się szeroko. 10 metrów od nas usłyszałam krzyki i piski.
-Zwijamy się…- powiedział cicho.
-Nie. Masz sobie zrobić z nimi zdjęcie…
-Nie chcę, jestem z tobą…- przyciągnął mnie do siebie.
-Powiedziałam raz, powtarzać nie będę.- pogroziłam mu palcem.
Westchnął ciężko.
-Takie już życie Boga Seksu…- powiedziałam mu na ucho, a dziewczyny podeszły. Ja poszłam powoli do przodu oglądając się za siebie. Poszłam wolnym krokiem do przodu. Poprawiłam sobie stanik i okulary przełożyłam na czoło. Harry robił zdjęcia, ale w przerwach pomiędzy nimi spoglądał w moją stronę. Byłam coraz dalej od niego.

Harry
-Jak masz na imię?- spytałem ostatnią już dziewczynę, podpisując moje zdjęcie na kartce.
-Grace.- uśmiechnęła się szeroko.
-Przepiękne imię…
-Widać, że ci się podoba…- spojrzałem na dziewczynę.
-Aż tak to widać?- spytałem.
-Bardzo… Wiemy kiedy jesteś zakochany, Harry… Może cię urażę, ale będąc z Ellis wyglądałeś…
-… nie dobrze?
-Yhym. A będąc z Grace promieniejesz… Co chwilkę patrzysz się w jej stronę…
Uśmiechnąłem się.
-Masz Twittera?- spytałem.
-Tak.
-Napisz tu.- wskazałem dziewczynie miejsce na wewnętrznej części przedramienia.
-Będziesz miała follow ode mnie…
-Wielkie dzięki… A i powodzenia z Grace… Z Justinem wygląda nie fajnie…
Dziewczyna odeszła, ale przywołałem ją jeszcze.
-Mam prośbę… Zostawmy tę rozmowę między nami…
-Nie ma sprawy. Obiecuję.
Uśmiechnąłem się i poszedłem.
Grace była bardzo daleko ode mnie. Była wielkości małej muchy. Złe porównanie… Przyspieszyłem kroku, by ją dogonić. Zatrzymali ją jacyś mężczyźni było ich chyba trzech, albo czterech.

Grace
-A ty sama tak wędrujesz po plaży?- spytał jeden.
-Właściwie to…- zaczęłam.
-…szukamy jakiejś ładnej dziewczyny do towarzystwa…
-…nie jestem dobrą kandydatką…
-Z tym się nie zgodzę…- powiedział drugi.
 Podniosłam okulary z oczu.
-Mogę przejść?- spytałam.
-Oj no chodź…- trzeci położył rękę na mojej pupie.
Spojrzałam na niego.
-Lepiej żebyś wziął tę rękę, nie wiem co z nią robiłeś przed chwilką…- powiedziałam.
Pozostała trójka zaczęła się śmiać.
-A teraz dajcie mi spokój…
-Oj co ci zależy piękna…
-Mam chłopaka i on…
Spojrzałam do tyłu.
-… właśnie tu idzie…
-To jakiś leszcz jest…- powiedział jeden.
Spojrzałam na niego i wykręciłam mu ucho, tak że zszedł do parteru.
-Nigdy nie nazywaj go leszczem palancie…- wysyczałam.
Pozostali odsunęli się wykonując ruch obronny.
-To wystarczy, żebyście dali mi spokój?- spytałam kolegów leżącego przy czym jeszcze mocniej wykręciłam mu ucho. Krzyknął: Tak, tak, idź już.
Uśmiechnęłam się i wtedy podbiegł Harry.
-Zrobili ci coś?
-Nie… Poradziłam sobie…
-Widziałem…
Położyłam Hazzie rękę na biodrze, a on mi. Tamci mężczyźni patrzyli jeszcze długo za nami.
-Co ty żeś kolesiowi zrobiła?
-Wykręciłam mu ucho…
Doszliśmy do koca.
-Gdzie wyście byli?- spytała Meredith.
-Pobiegliśmy daleko, potem Harry rozdawał autografy, ja miałam małą przygodę z czterema kolesiami i zeszło jakoś.- uśmiechnęłam się.
Ben wyciągnął piłkę z torebki żony.
-Kto gra?- spytał.
Niedaleko była rozłożona siatka do gry. Graliśmy parami ja z Harrym, Ben z Meredith. Była to zacięta walka, w której wygrywałam z Hazzą. Graliśmy po jednym secie do 25.
W rezultacie wygrali Ben i Meredith w pierwszym i ja z Harrym w drugim. Remis. Sprawiedliwie.
-Wiecie co…- zaczęła Meredith patrząc się na męża znacząco.
-Hm?- spojrzałam na kobietę.
-My zostaniemy z Benem tutaj na noc. Mamy rzeczy ze sobą i wrócimy sobie rano do LA…
-Jak uważacie…- powiedział Harry z szerokim uśmiechem. Ben przytaknął żonie.
Nie bardzo rozumiałam, o co chodziło całej trójce. W każdym razie zaczęłam się z Harry zbierać. Mieliśmy w planach wieczorno-nocną wizytę w Soho. Pożegnaliśmy się z Benem i Meredith ubrałam swoje rzeczy i poszliśmy na parking, gdzie stał nasz samochód. Jedyne co słyszałam prócz silnika to pstrykanie fleszy itp. Hazz odjechał szybko, a ja rozpuściłam włosy, ściągnęłam kolczyki i zamknęłam oczy.
-Może odpuścimy sobie klub?
-A masz siły, żeby iść?- spytałam.
-Mam…
-No to idziemy…
Przysnęłam w czasie drogi, a obudziłam się dosłownie w momencie, gdy parkowaliśmy.
-Spotkajmy się na miejscu…- zaproponowałam.
-Ok.
Dałam Hazzie buziaka w policzek i wyszłam z samochodu. Słońce zachodziło. Weszłam do domu i poszłam opłukać się pod prysznicem z piasku. Umyłam twarz i zaczęłam nakładać makijaż. Wybrałam rzeczy, które miałam zamiar ubrać. Póki co w mojej ulubionej czerwonej bieliźnie zbiegłam na dół, by coś zjeść. Znalazłam w zamrażarce zapiekankę, którą kiedyś zrobił Justin. Odgrzałam ją sobie i zjadłam ze smakiem. Jako że byłam umówiona z Harrym na dwudziestą to nie miałam zbyt wiele czasu. Ubrałam się i zapięłam botki na nogach. Spojrzałam się w lustro. Obcisły beżowy crop top dopasował się idealnie do mojego biustu, a zakończył się zaraz pod nim. Na dole miałam czarne szorty takie zwykłe, nałożyłam skromną biżuterię, botki sięgające do początku łydek od Louboutina,  idealnie skomponowały się do tej stylizacji. Uśmiechnęłam się do lustra i poprawiłam jeszcze usta szminką i poprawiłam oczy tuszem. Uniosłam brew na swój widok, to już chyba drugi raz w życiu, jak podobało mi się jak wyglądam.
-Chyba mu się spodobam…
Szorty idealnie wpasowały się w nienaganny rozmiar mojej pupy, a długość nóg została podkreślona przez buty. Rozczesałam włosy i potraktowałam je lakierem. Zeszłam na dół i wzięłam z kanapy torebkę. Była 19:40.  Samochód, który zamówiłam czekał na mnie, a o swoim przyjeździe poinformował mnie klaksonem. Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi. Wyciszyłam telefon i schowałam go do torebki, wsiadłam do samochodu z tyłu i poprosiłam: Do Soho House.
Jechaliśmy ok. 30 minut w centrum był straszny korek z powodu jakiegoś wypadku. Gdy wreszcie dotarłam poprosiłam kierowcę, że gdy zadzwonię i przyjedzie po mnie, to żeby zajechał na tyły klubu. Obędę się bez paparazzi. Wysiadłam z samochodu i weszłam do klubu, tu czułam już w powietrzu alkohol ludzie schodzili się, a DJ zaczął puszczać muzykę coś gadał, że skoro jest środa to będzie karaoke, ale miałam gdzieś co gadał. Na parkiecie bawiło się już dużo ludzi. Żeby przepchać się do baru musiałam użyć nie lada siły. Ale wreszcie… Uff… Harry siedział przy barze i rozmawiał z barmanem. Trzymał w dłoni drinka z whisky. Wciąż je uwielbia… Uśmiechnęłam się szeroko i podeszłam do niego od tyłu. Złapałam go za biodra i pocałowałam w szyję. Odwrócił się od razu i musnął mnie w usta.
Gdy oderwałam się od niego skrupulatnie obejrzał co mam na sobie.
-Wow…
-Dzięki…- powiedziałam.
Barman zapytał mnie o zamówienie, ale ja właściwie nie miałam ochoty na alkohol. Ostatnio na jego zapach robiło mi się niedobrze. Ale coś mi się wydaje też, że przez to, że dosypali nam czegoś w klubie w Sydney, alkohol mnie odrzuca.
-Poproszę sok pomarańczowy z tonikiem.
-Nie pijesz drinków?- zapytał zaskoczony Harry.
-Nie mam ochoty dziś…
Hazz złapał za mój hoker i przysunął mnie bardziej do siebie. Zaczęliśmy rozmawiać i popijaliśmy swoje napoje. Wkrótce DJ zaczął puszczać piosenki, które uwielbiałam. Po kolei Sexy and I know it, Little party never killed nobody, Undressed, Summer, Tsunami, Selfie itd. Harry nie był skory do tańca, ale jak mu przypomniałam, że mam dziś krótkie spodenki idealnie dopasowane do moich pośladków zmienił zdanie. Ewidentnie chciał mieć moją pupę na oku :) Gdy ruszyliśmy na parkiet zaczęło się I Need Your Love. Światła migały, muzyka i wydychany przez tańczących alkohol sprawił, że w środku było mega duszno. Gdy był refren wszyscy stanęli i jedynie podrygując i mówili do siebie to co Ellie. Piosenka dobiegała końca, a Harry położył moje ręce sobie na szyi i włożył dłonie do tylnich kieszeni spodenek i równocześnie recytowaliśmy sobie refren. Był on tak bardzo nam bliski, a ja czułam, że „muszę być wolna dzisiejszej nocy z nim”.

I need your Love- Potrzebuję Twojej miłości
I need your time- Potrzebuję Twojego czasu
When everything's wrong- Kiedy wszystko idzie źle
You make it right- Naprawiasz to
I feel so high- Czuję odlot
I come alive- I wracam do życia
I need to be free with you tonight- Muszę być wolna dzisiejszej nocy z Tobą
I need your Love- Potrzebuję Twojej miłości

Przysunęłam się bliżej niego i wreszcie go pocałowałam. Ludzie znów zaczęli skakać, a my upajaliśmy się własnymi połączeniami ust, oddechów i pełnymi namiętności emocjami. Hazz wyciągnął rękę z kieszeni moich spodenek i położył ją na moim udzie. Przyciągnął mnie jeszcze bardziej za nie do siebie. Chłopak oderwał się ode mnie i złapał mnie za rękę. Wyprowadził mnie gdzieś w róg sali oparłam się o ścianę. Czułam się całkiem uziemiona. Oparł się ręką o ścianę, a drugą złapał mnie za biodro. Delikatnie schylił się i schował głowę w zagłębieniu mojej szyi zaczął ją delikatnie muskać, jego ciało przywierało do mnie, a ja całkowicie przywierałam do ściany. Moja dłoń wplotła się w jego gęste włosy i delektowałam się chwilą razem. Poczułam zimny oddech na szyi i przywarłam do niego jeszcze mocniej. DJ puścił Diamonds Rihanny. Odchyliłam szyję jeszcze bardziej do tyłu. Czułam narastającą namiętność. Och gdybym nie miała miesiączki… Harry odchylił się na chwilkę i sięgnął po krzesło, które stało niedaleko. Usiadł, a ja usiadłam jemu na kolanach. Ujęłam jego twarz w dłonie i spojrzałam głęboko w oczy. Uśmiechnęłam się. W jego szmaragdowych oczach nie było pożądania, a miłość. Potrafiłam to rozpoznać. Zbyt długo z nim byłam, żeby wiedzieć, kiedy ma ochotę na mnie. A kiedy po prostu całuje mnie z miłości. To dziś był ten dzień.
-Kocham cię…- powiedziałam mu na ucho.
Uśmiechnął się szeroko i delikatnie przybliżył się do mnie. Musnął lekko usta, ale ja pogłębiłam ten pocałunek. Jego dłonie były na moich nagich żebrach. Wsunęłam mu rękę pod koszulkę i wbiłam lekko paznokcie. Poczułam jak delikatnie wsuwa mi do ust swój język, zrobiłam tak samo i pociągnęłam go delikatnie za włosy, odchylił głowę do tyłu i oblizał usta. Miał zamknięte oczy. Potarłam jego usta swoim kciukiem i obniżyłam jego brodę, by byłoby mi łatwo go pocałować. Musnęłam jego usta. Otworzył oczy i spojrzał na mnie. Rozpoznałam z ruchu jego warg, jak mówi: I Love You So Much…
Znów się uśmiechnęłam, zresztą on też. Pocałowałam go w policzek, a potem delikatnie schodziłam niżej aż za ucho. Przekręcił lekko głowę, jakby miał łaskotki. Podniosłam głowę, a Harry przełożył moje rozpuszczone włosy na prawą stronę… Jak zawsze lubił. Wstałam z jego kolan i podałam mu rękę, żeby wstał z krzesła. Wstał sam objął mnie w biodrach i poszliśmy do baru, gdzie stały nasze drinki. Dopiłam swój sok.
Około północy zaczął się konkurs karaoke. Siedziałam na hokerze i śmiałam się do rozpuku, gdy Harry opowiadał mi, jak ostatnio Niall tłumaczył mu się z nocki u Lily. Światło zostało skierowane na mnie i usłyszałam głos mikrofonu. Znaleźliśmy kandydatkę godną do zaśpiewania We Can’t Stop Miley Cyrus.
-Że co?- powiedziałam głośno.
Ma nawet głos podobny do Miley.
Ze sceny zeszli jacyś dwaj i zawlekli mnie na scenę. Harry śmiał się i wyciągnął telefon i chyba chciał mnie nagrywać.
Na początku piosenki nie połapałam się jąkałam się. Ale potem… Nie no fajnie było. Całkiem dobrze mi szło, próbowałam nawet tańczyć podobnie do Miley, ale oczywiście bez przesady. Dostałam mega gromkie brawa, zeszłam ze sceny i podeszłam do Hazzy. Uśmiechał się szeroko.
-Byłaś wspaniała.
-Weź daj spokój… To było straszne…
-Nie wyglądałaś na przerażoną.
-W środku się bałam.
Spojrzał się na mnie.
-Nagrywałeś mnie?

-Yhym. Wstawiłem filmik na twojego Instagrama.
-Jak na mojego?
-Znam twoje hasło…
-Dlaczego ja wymyślam takie łatwe hasła…- powiedziałam do siebie.
W ciągu kolejnych dwóch godzin wypiłam ze trzy, cztery szklanki soku. Zrobiliśmy sobie zdjęcie z Harrym. Chciałam już iść, więc zadzwoniłam po kierowcę i zaproponowałam Harry’emu, żeby przenocował dziś u mnie. Nie był skory do tego, bał się, że Justin może zobaczyć zdjęcia itp. Ostatecznie przekonałam go do przyjazdu. Wyszliśmy na tyły klubu, gdzie czekał kierowca. Na szczęście szyby z tyłu były wręcz czarne. Wyjechaliśmy jakby nigdy nic. Otworzyłam pilotem automatyczną bramę i kazałam kierowcy wjechać na podjazd, tam szybko wyskoczyliśmy z samochodu i weszliśmy do domu. Kierowca wyjechał. Ściągnęłam buty i odetchnęłam.
-Zostaniesz dziś na noc?- spytałam.
Spojrzał na mnie niepewnie.
-Proszę…- powiedziałam.
-Ok.
Uśmiechnęłam się.
Harry zaproponował, że zrobi herbatę, a ja żeby wzięła prysznic w tym czasie. Zrzuciłam z siebie rzeczy i włożyłam je do pralki wraz z innymi. Weszłam pod gorący strumień umyłam głowę i zmyłam cały makijaż. Ubrałam się i w związanych włosach wyszłam z łazienki. Usłyszałam ciche stąpania po schodach. Wyjrzałam na korytarz, Harry niósł w dłoniach dwie parujące herbaty, od których pachniało cytryną. Uśmiechnął się do mnie i położył kubki na etażerce. Spojrzał na moje nogi i uśmiechnął się szerzej. Ziewnęłam i położyłam się do łóżka przykryłam się i wzięłam do ręki kubek, Harry rozebrał się do bokserek i położył się obok, włączyliśmy sobie Trzy Metry Nad Niebem. Piłam herbatę i chrupałam pistacje razem z Harrym. Objął mnie ramieniem i było mi tak dobrze, że zasnęłam. Jego ramię idealnie odgrywało rolę poduszki.

Harry
Oddychała równomiernie, więc wiedziałem, że śpi. Nie mogłem dotrzymać słowa, które jej dałem. Położyłem ją delikatnie na poduszce, miskę z pistacjami odłożyłem na szafkę. Ubrałem się w swoje rzeczy, a puste kubki zaniosłem na dół. Poprawiłem się w lustrze i wyszedłem na zewnątrz sprawdzając, czy drzwi się zatrzasnęły. Pewny tego wsiadłem do taksówki, którą wcześniej zamówiłem.

Grace
-Budź się słonko…- mówił cichutko.
Marudziłam coś, tak bardzo nie chciałam otwierać oczu.
-Jest środek nocy…
-Chodź, mam dla ciebie niespodziankę
-Nie lubię niespodzianek…- powiedziałam głosem przytłumionym przez poduszkę.
-Ale ta jest wyjątkowa…
Podniosłam głowę i spojrzałam na Hazzę.
-Och, no dobrze…
Podniósł mnie z łóżka i zaniósł na dach domu, gdzie byliśmy. Dookoła były świeczki i płatki róż. Zapach wanilii i kokosu był tak piękny, że od razu mnie ocucił.
Spadłam z łóżka i uderzyłam głową o szafkę.
-Harry pomóż mi…- powiedziałam. Odpowiedziała mi cisza.
-Harry…- powtórzyłam.
-Gdzie jesteś? Skarbie…
Podniosłam się z ziemi. Łóżko było puste, obeszłam je dookoła, jego rzeczy, które wcześniej leżały na fotelu zniknęły. Telefon na etażerce także. Momentalnie zrobiło mi się bardzo smutno. Obiecał mi. Chciałam znów poczuć się tak jak kiedyś. Czyli budzić się u jego boku nie tylko po wiecie czym, ale także w normalne noce. Czułam zapach mięty z jego żelu pod prysznic oraz mieszankę perfum. Położyłam się na poduszce i zasnęłam dopiero po godzinie. Rankiem zaś obudził mnie telefon od Sean’a, pytał co u mnie, potem Justin zadzwonił, by powiedzieć, że Scooter zaplanował nagrać filmik, na którym tańczymy razem z Justinem. Jus mówił, że znów ma do mnie jakieś wyrzuty, ale powstrzymał się z dzwonieniem do mnie.

Wstałam z łóżka, gdy była godzina 8:00 niemożliwe no nie? Szczególnie po imprezie. Ubrałam się, zjadłam śniadanie i pojechałam pod hotel Hazzy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 CZYTASZ-KOMENTUJESZ

Mam nadzieję, że się podoba. Widzicie dałyście radę pojawiło się 9 komentarzy :) Kc i do następnego rozdziału! :)

8 komentarzy:

  1. Czekam na nastepny. Mam nadzieje, ze szybko dodasz :):)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć czytam rozdział od początku i czytałam twój poprzedni masz talent dziewczyno ! ale tak sie tylko zapytam bo ne wiem co ile dodajesz rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Super xx @ywnfmbby

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego jeszcze 3 tygodnie zostały no? Ja myślałam, że mniej. I wciąż się zastanawiam, dlaczego Grace nie powiedziała jeszcze Harry'emu o tym kontrakcie. Ogh. Mam jednak nadzieję, że w końcu się to wydarzy. Bo po prostu nie mogę się doczekać ;)
    Em mam nadzieję, że ten incydent na plaży to nic takiego, bo jak się okaże, że jest na coś chora czy coś, to ja nerwowo nie wytrzymam i ty osobiście zapłacisz mi za wizytę u PSYCHOLOGA! No, ale rozdział świetny i czekam na kolejny :* <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam cię kobieto <333 Twoje komentarze rządzą!!!
      Pozdr Camille.

      Usuń
  5. Fenomenalny ;) a dziś już kolejny piątek i czekam na rozdział ;) oni muszą być razem. Jak na złość teraz kiedy im się tak super układa, oficjalnie nie mogą być ze sobą przez kontrakt. Ciekawe jak będzie po jego zakończeniu.. ;)
    Kochana masz talent do pisania, uwielbiam Cie!
    Gigi xo

    OdpowiedzUsuń