piątek, 19 września 2014

Rozdział 59.



CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Weszłam do środka i poczułam zapach świeżych jajek na bekonie. Weszłam do kuchni i zapytałam, czy pan Styles zamawiał coś. Kobieta powiedziała, że nie. Zamówiłam dla niego jajka na bekonie z grzankami z masłem oraz czarną kawę z jedną łyżeczką cukru jak lubi. Otrzymałam wózeczek i podążyłam ku windzie. Tam wsiadłam do niej i pojechałam na 8 piętro. Zapukałam głośno do pokoju numer 505. Zaraz… Czy my przypadkiem w LA i w Canberze nie byliśmy w pokoju o takim numerze. To było mega dziwne. Zapukałam jeszcze raz tym razem znacznie mocniej. Podniosłam z oczu okulary. Harry otworzył drzwi, był nieźle zaspany.
-Dzień dobry, śniadanie dla pana…
-Grace? Co ty tu robisz?
-Nie zostałeś…- odpowiedziałam szybko.
-Ja… ja…- zaczął się jąkać, a ja w tym czasie weszłam z wózeczkiem do jego pokoju. Rolety były zasłonięte i był tu z deka ciemno.
Spojrzałam na Hazzę wzrokiem, który mówił: „Weź przestań pieprzyć”. Zamknął się.
-Grace ja się mega źle czuję, gdy jestem w domu twojego chłopaka.- gdy to powiedziałam poczułam ukłucie w sercu.- Całujemy się tam, a ze spaniem ze sobą wstrzymujemy się ze względu na twoje tymczasowe problemy. Czuję się tam obco. Nie mógłbym spać w łóżku, w którym być może z nim współżyłaś.- powiedział.
Przypomniało mi się to, co zaszło pomiędzy mną, a Justinem. Rozłożyłam na stoliczku talerz i przełożyłam z wózeczka jedzenie. Westchnęłam i usiadłam na fotelu. Schowałam twarz w dłoniach i przetarłam oczy.
Nie wiedziałam totalnie co powiedzieć. Byłam na niego zła, że poszedł i spałam dziś sama. Ale gdybym ja miała spać w łóżku, gdzie wcześniej np. Ellis spałaby z Harrym, wolałabym podłogę.
-Harry…- zaczęłam.- Nie chcę, żeby to co jest pomiędzy nami polegało jedynie na…- spojrzałam na niego.- Chciałabym choć raz obudzić się koło ciebie, tak jak kiedyś, spałabym na twoim torsie, a ty głaskałbyś moje plecy, otworzyłabym oczy i pocałowała twoje wytatuowane jaskółki. Potem szeptałbyś mi coś do ucha, tak jak zwykle coś słodkiego, albo sprośnego.- uśmiechałam się sama do siebie.- Następnie wstalibyśmy, ja zrobiłabym śniadanie, a ty kawę, podczas krojenia owoców na gofry stanąłbyś za mną i pocałowałbyś mnie w ramię, bo jak kiedyś miałabym twoją koszulkę.- spojrzałam w okno i wstałam z fotela, skierowałam się ku tarasowi.- Jak zwykle zresztą, a potem przeniósłbyś swoje pocałunki na szyję.- dotknęłam palcami zagłębienia swojej szyi.- I obydwoje zaczęlibyśmy się śmiać i bylibyśmy szczęśliwi, każdy dzień zaczynałby się tak samo, ale inaczej. Potem zjedlibyśmy razem śniadanie karmiąc się goframi nawzajem, usmarowałbyś mnie bitą śmietaną i potem zlizałbyś ją ze mnie. Celowałbyś nią w dekolt, bo tam zawsze celujesz… i w ogóle… nasze stare życie… powróciłoby… ja… tak bardzo za tym tęsknię… za tym wszystkim… co robiliśmy razem… jak sobie uprzykrzaliśmy życie… jak bardzo się kochaliśmy…
-Przecież dalej się kochamy Grace, ale nie może być tak jak kiedyś… masz chłopaka…
Powróciłam do rzeczywistości, którą sama sobie stworzyłam. Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech, który sprawił, że się nie rozpłakałam.
-Wiesz, czasami tego nie rozumiem…- Harry stanął obok mnie.- Sypiamy ze sobą, całujemy się, spędzamy czas tak jak para, mówisz, że mnie kochasz, ale wciąż z nim jesteś. Gdy pierwszy raz się przespaliśmy ze sobą w LA powiedziałaś, że muszę ci dać czas… Tego czasu trochę minęło, a ja już nie mogę… Kurde… Grace… Ja cię tak cholernie kocham… Chciałbym z tobą być bez żadnych konsekwencji, że twój facet nas przyłapie.
-Harry… ja…- zaczęłam.
Nie powiem mu tego teraz. Nie mogę. Chociaż tak bardzo chciałam to nie mogłam. Nie. Powiem mu to dopiero po zakończeniu kontraktu.
-Nie rozmawiajmy o tym, dla mnie to jest bardzo trudne…- wydukałam.
-A myślisz, że dla mnie nie jest?
-Wiem, że jest. Daj mi jeszcze miesiąc, dobrze? Wtedy obiecuję ci, że wszystko się ułoży.
Harry spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami.
-Skąd to wiesz?
-Bo wtedy będę wiedzieć wszystko.
-Ukrywasz coś przede mną?
Opuściłam głowę.
-Dopiero za miesiąc będę mogła ci to powiedzieć…
-Ale co?
-Teraz nie mogę.
Odsunęłam się od Hazzy, który przycisnął mnie do szyby balkonu. Złapałam za torebkę.
-Przepraszam, że tak wpadłam z fochem.
Wyszłam z apartamentu Harry’ego i szłam szybkim krokiem do windy. Po policzku spłynęła mi łza. Tak podle się czułam ukrywając przed nim mój kontrakt z Justinem. Ale nie mogłam mu powiedzieć. Mógłby powiedzieć wtedy, że także z Harry’m byłam dla pieniędzy. Winda jechała dość długo. Gdy wreszcie się otworzyła wsiadłam do niej i obróciłam się w stronę lustra po przeciwległej stronie drzwi. Drzwi zaczęły się zamykać, ale wnet pomiędzy drzwi weszły palce, a na środkowym był sygnet. Drzwi się otworzyły. Harry stał do połowy nagi. Miał bose stopy, a na torsie nie miał koszulki. Złapał mnie silnie za rękę i pociągnął do siebie.
-Poczekam ten miesiąc…- powiedział.
Uśmiechnęłam się szeroko.
-… a teraz chodź ze mną…
Poszliśmy do jego pokoju.  Nie wiedziałam co Harry zamierza.
-Rozbieraj się.- nakazał mi.
Spojrzałam na niego zszokowana.
-Że co?
-Rozbieraj się mówię.- uśmiechnął się.
Uśmiechnęłam się.
-I co będziemy robić?- zapytałam ściągając buty.
-Cały dzień leżeć w łóżku…
-Że co?- zaśmiałam się i ściągnęłam bluzkę. Hazz oblukał moje ciało i przygryzł lekko wargę uśmiechając się. Ściągnęłam spodnie i wszystko pięknie złożone położyłam na fotel. Harry odsunął kołdrę i wskazał mi ręką jedną ze stron łóżka. Położyłam się, a loczek zaraz znalazł się koło mnie.
-Co robimy?- spytał.
-Wymyśl coś…- powiedziałam poprawiając poduszkę.
-Mogę cię wycałować całą…
-Serio?- zapytałam unosząc brew.
-Yhym…- kiwnął głową wpatrując się w mój biust.
-Nie wiem, czy się zgodzę…- oświadczyłam, a Harry spojrzał na mnie.
-Ja cię nie pytam o zgodę…

Pocałował moje ramię, potem obojczyk, szyję, kości policzkowe, zjechałam lekko w dół z poduszki, a Harry znalazł się nade mną. Złapałam za jego naszyjnik i przyciągnęłam do siebie. Wokół pasa oplotłam go swoimi nogami i siłą przyciągnęłam jego biodra do moich. Dłonie przeniosłam na jego plecy i wbiłam mocno paznokcie w jego skórę. Cicho jęknął oddając mi kolejny namiętny pocałunek. Gdy tylko się odrywaliśmy od siebie by zaczerpnąć oddechu mówił: Doprowadzasz mnie do szału… Użyłam siły, by przewrócić nas, tak, abym górowała. Hazzę bardzo to zaskoczyło, ale i spodobało mu się to. Przerzuciłam sobie włosy na prawą stronę i sunęłam dłońmi po pościeli po obu stronach jego ciała. Nachyliłam się do przodu ukazując mu specjalnie mój biust w mocno przylegającym staniku.  Delikatnie pocałowałam dwie wytatuowane jaskółki, po czym użyłam dawnej techniki usidlania Styles’a. Oplotłam mu zwięźle nogi, by nie mógł się ruszyć. Ręce natomiast trzymałam u łokci, rozłożyłam je umiejętnie w jednej linii po bokach. Harry nie stawiał mi się, z uśmiechem na twarzy przyglądał się co z nim zrobię. Obserwując mnie delikatnie oblizał swoje usta językiem. Usadowiłam mu się wygodniej na biodrach, a moimi kolanami przycisnęłam zewnętrzną część bioder.
-Grace, proszę powiedz, że skończył ci się okres…- wydyszał.
Zrobiłam smutną minkę i pokręciłam delikatnie głową. Przybliżyłam twarz do jego ucha i szepnęłam.
-Jeszcze nie…- ugryzłam płatek jego ucha i pocałowałam skórę za nim.
-Nie wytrzymam…- zamknął oczy.
-Mi też jest trudno…- szeptałam.
-Proszę cię przestań…- zacisnął na moich pośladkach dłonie, gdyż puściłam jego ręce.
-Uwielbiam się w takim stanie, widok ciebie takiego… Bezcenne…- powiedziałam mrucząc.
-Grace proszę…
-Jeszcze troszkę misiu…
-O boże…- mówił Hazz, gdy całowałam go po torsie.- Grace, zróbmy to proszę cię…
-Mam okres, kotku…
-Ale minęły już trzy dni.
-Dalej mi się nie skończył.
-Ja piernicze.
Obydwoje zaczęliśmy ciężko oddychać. Widziałam, że Harry powoli dostaje szału na moim punkcie, więc postanowiłam go trochę uspokoić. Dążył do tego byśmy się połączyli, ale moje problemy techniczne uniemożliwiały to. Muskałam mu delikatnie usta, a jego ciało coraz bardziej się odprężało. Położyłam mu głowę na torsie i leżeliśmy tak przez dłuższą chwilkę. Trochę rozmawialiśmy. Bardzo zmartwiłam się faktem, że Harry jutro wyjeżdża. Chociaż może to lepiej, Justin wraca. Postanowiliśmy włączyć jakiś film. Harry zamówił popcorn z masełkiem. Przyszedł wraz z oszukanymi Mojito bez alkoholu. Chłopak zapamiętał, że ostatnio przestałam pić alkohol. Bridget Jones okazało się świetnym wyborem, zresztą mega śmiesznym. Wyobraźcie sobie, że zasnęłam na napisach końcowych. Gdy się obudziłam było późne popołudnie. Postanowiliśmy pojechać do jakiejś knajpki na obiad. Ubrałam się i doprowadziłam do porządku.

(…)
Przed wylotem do Londynu, Harry spędził cały poranek u mnie w domu. To znaczy nie u mnie, a u Justina w domu. Siedzieliśmy na ogródku, pomagałam Hazzie pisać piosenkę. Nie pojechałam z nim na lotnisku, bo doszliśmy do wniosku, że paparazzi nie dadzą nam spokoju. Żegnając się obiecałam, że przyjadę niedługo. Tak miałam to w planach. Wpierw nagrać filmik z Justinem, dokończyć próby z dziewczynami no i oczywiście pojechać z Kylie i Kendall na Coachellę. Dziś właśnie przyszedł dzień festiwalu. Trochę smutna, że mój ukochany wraca do Londynu wybierałam ubrania na festiwal. Justin przyjechał ok. 13:00 zaraz przed tym, jak miałam wychodzić.
Przytuliłam „mojego chłopaka” mocno. Pogadaliśmy trochę, mówił, że wszyscy reporterzy byli bardzo zdziwieni faktem, że napisałam z nim Change me. Żal.
Bieber przeprosił mnie, ale był strasznie zmęczony i chciał iść spać. Ja w dalszym ciągu wybierałam ciuchy. Byłam gotowa, a Kendall puściła mi strzałkę, że wraz z Kylie czekają w samochodzie. Zeszłam na dół i wyszłam z domu. Przywitałam się z dziewczynami, a właściwie to z Kylie zapoznałam. Jadąc na festiwal wstawiłam na Instagrama zdjęcie, z napisem Coachella. Jechałyśmy ok. 40 minut. Kendall zaparkowała na parkingu. Muzyka już grała, a my ruszyłyśmy na festiwal. Rozmawiałam z dziewczynami o facetach. Kylie była szczególnie zainteresowana co lubi Justin, a Kendall co lubi Harry. O zgrozo! Kylie polubiłam bardzo, gorzej było Kendall. Czasami jej pytania o mojego ukochanego były ciut zbyt osobiste. Napaliła się na niego… Spytałam, czy dzwoniła do Hazzy. Powiedziała, że nie, bo się wstydziła. No więc ja powiedziałam jej, że nie ma sensu tego robić, bo upatrzył sobie jakąś dziewczynę. To chyba ją zmartwiło. Zresztą… Kto by się nią przejmował… Na scenie zagościła Ellie Goulding. Zaśpiewała Burn, Beating Hearts i I Need Your Love. Bawiłyśmy się genialnie, tańczyłyśmy ze sobą (mam na myśli Kylie) :) … Potem poszłyśmy zjeść coś. Kupiłam sobie Redbulla. Na moje i Kylie nieszczęście na festiwalu byli paparazzi. Robili mi masę zdjęć i chodzili przez cały czas. Musiałyśmy zrobić sobie zdjęcie, do którego także ustawiła się Kendall… Nie wiem po co. Ale przyznaje wyszło zarąbiste.

Dzień zleciał mega szybko. Słońce zaczęło zachodzić. Czekałyśmy we trójkę na koncert Queen Bey. Zaśpiewała ze swoją siostrą Solange takie utwory jak: Single Ladies i Run The World. Potem na scenę wkroczył Calvin Harris, który zrobił rozróbę taką, że o matko. Jego Summer przyprawiało o dreszcze i strasznie głośne piski kobiet. Ten dzień spędziłam naprawdę wspaniale, dziewczyny spytały, czy jutro byłabym chętna pójść z nimi na kolejny dzień festiwalu. Powiedziałam, że dojadę do nich, bo z rana mam próbę i siłownię z Danielle Peazer, która miała tu coś do załatwienia i jest aktualnie w hotelu w Hollywood. Do domu wróciłam około 1:00 Justin rozmawiał z Alfredo siedząc na kanapie w salonie. Posiedziałam z nimi chwilkę, ale z powodu zmęczenia całym dniem poszłam się wykąpać i spać.
Wstałam rano, zjadłam lekkie śniadanie i pojechałam na umówione miejsce. Po siłowni z Dani pojechałam na próbę do Sunset Studio. Zrobiłyśmy czterogodzinną próbę i postanowiłam, że na festiwal pojadę na chwilkę. Poznałam przyjaciółki sióstr Jenner. Oglądnęłam koncert Justina, Rity Ory i Demi Lovato. Potańczyłyśmy trochę, dziewczyny zostały z tego co wiem do późnej nocy, a ja po dwóch godzinach pojechałam na lotnisko, by kupić bilety na jutrzejszy lot do Londynu.  Spakowałam się wieczorem, zadzwonił do mnie Sean i powiedział, że mam mu napisać godzinę przylotu, bo ma ważną sprawę do obgadania. Następnego dnia na lotnisku byłam o 9:00, a pół godziny później siedziałam już w samolocie.
Pierwsza klasa tym razem przypasowała mi całkowicie. Miejsce obok mnie było puste, a cały lot siedziałam na telefonie, który tuż przed lądowaniem wyłączył się. Wyszłam z samolotu odebrałam walizkę, a Sean czekał na siedzeniu, krzyknęłam jego imię, a mój braciszek odwrócił głowę w moją stronę i szeroko się uśmiechnął. Podbiegłam do niego i mocno przytuliłam.
-Jejku, ale się stęskniłam za tobą, Sean…
-Serio?- udawał zdziwionego.
-No serio, prawie miesiąc…
Odsunęłam się od brata i zlustrowałam go od góry do dołu. Miał na sobie spodnie zwężane u nogawek, czarne air force’y i szarawy sweter.
-Muszę pogratulować Leigh…- oznajmiłam, a mój brat złapał za walizkę.
-Za co?
-Zmieniła twój styl…
-Oj daj spokój… Kupiliśmy po prostu trochę nowych rzeczy dla mnie…
-Bardzo dobrze.
Wsiedliśmy do mojego samochodu, jego zapach… jejku, tak się stęskniłam za moim Range roverem. Sean powiedział, że zabiera mnie do restauracji na coś do jedzenia i muszę mu pomóc dokonać wyboru. W samochodzie nie powiedział mi nic więcej. Gdy weszliśmy do środka tajskiej restauracji. Zamówiłam sobie jungle curry, a Sean tajskiego omleta z wołowiną. Do tego po szklance wody z cytryną.
-Więc o co chodzi?
Mój brat spojrzał na mnie poważnie.
-Chcę się oświadczyć Leigh…- wydusił z siebie.
-Naprawdę?- zapytałam uśmiechając się szeroko.
-Tak, ale nie wiem, jak to przygotować.
Zamyśliłam się.
-A co powiesz, żeby zrobić coś takiego, że zaprosisz rodziców Leigh, zaprosisz mamę, Bena i kogo tam będziesz chciał i na tym spotkaniu pomogę ci zrobić kolację i wtedy jej się oświadczysz?
Sean uśmiechnął się.
-Jesteś genialna siostrzyczko.
Po jakimś czasie nasze jedzenie zostało zjedzone.
-Musimy jeszcze wybrać pierścionek, mam dwóch faworytów…
Sean wyciągnął z kieszeni dwie kartki. Były to skromne pierścionki, jeden miał trzy małe diamenciki, a drugi miał jeden większy.
-Drugi lepszy…- oświadczyłam.
-Wiedziałem, że ten będzie dobry…
Mój brat zapłacił za jedzenie i wyszliśmy z restauracji. Wsiedliśmy do samochodu.
-Myślisz, że ona przyjmie moje oświadczyny?
-No pewnie, że tak… Sam mówiłeś, że zazdrości swojej kuzynce dzieci i rodziny. W małżeństwie poważniej myśli się o potomkach.
-Ja jestem za młody, by być ojcem, Grace.
-Och Sean, czy ja mówię teraz? Miałam na myśli za rok, dwa lata na przykład. Masz stałą pracę, Leigh też zarabia dobrze, macie dom, brakuje tam tylko małego szkraba do pełni szczęścia…- uśmiechnęłam się na myśl o małym dziecku.
Brat spojrzał na mnie.
-Nie wiem…
-Póki co myśl o ożenku…- wróciłam do rozmowy.- A co do Leigh to nie masz się co wahać, ani bać… Jesteście świetną parą i chciałabym wreszcie solidnie potańczyć na twoim weselu.
-Przecież jesteś tancerką…
Zaśmiałam się.
-To nie to samo.
Dojechaliśmy pod wieżowiec, gdzie było moje mieszkanie. Odetchnęłam.
-Jak ja tęskniłam za tym miejscem…
-Pomóc ci z walizką?
-Nie, nie… Dam radę, jedź do przyszłej żony… - dałam bratu całusa w policzek i wysiadłam.

Wyjęłam torbę i poszłam ku wejściu, Sean odjechał, ale wcześniej mi pomachał. Wyjęłam ze skrzynki rachunki. Wjechałam na 25 piętro, mieszkanie numer 233, odszukałam klucze w walizce i otworzyłam drzwi. Weszłam do środka i zamknęłam za sobą. Ściągnęłam botki i sweterek. Wreszcie… Moje miejsce. Napuściłam wody do wanny i posegregowałam pranie. Pierwsza tura zaczęła się prać. Przyniosłam sobie laptopa i puściłam nowy sezon Plotkary. Rozebrałam się i weszłam do wody. Było idealnie. Świeczki paliły się i dodawały nastroju. Zrobiłam zdjęcie i wstawiłam na Instagrama. Oglądnęłam trzy odcinki serialu. Wychodząc z wanny dostałam sms-a od Gemmy w sprawie tej sesji. Umówiłam się na 12:00 z nią w studiu, gdzie mają być robione zdjęcia. Wysuszyłam ciało, a głowę owinęłam ręcznikiem. Ubrałam czyste majtki oraz wyjęłam z szafy dłuższą koszulkę. Wypuściłam wodę z wanny i zaniosłam komputer do salonu, gdzie zaczęłam opłacać różne rzeczy. Było gdzieś koło 23:00, więc poszłam spać. Rankiem musiałam pójść do pobliskiego sklepu po zakupy. Wyszłam z domu w niechlujnie upiętym koku, dresach i okularach przeciwsłonecznych. Musiałam się przysłonić torbami wychodząc z Tesco, bo dopadli mnie paparazzi. Prawie biegłam do domu, wykrzykiwali w moją stronę takie teksty jak: Czy to koniec twojego związku z Justinem? Dlaczego znów jesteś w Londynie? Chcesz wrócić do Harry’ego? Itp. Wróciłam do domu i zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie. Zaparzyłam kawę i włączyłam telewizor. A no oczywiście na co trafiłam?
Serdecznie witam moich gości, przed państwem One Direction…
To się nazywa szczęście Grace.
(…)
Reporterka: Chłopaki przejdźmy do pytań o wasze dziewczyny, bo słyszałam, że ilość singlów w waszej piątce zmniejsza się do jednego. To prawda Niall?
Niall: Skoro zadałaś już takie pytanie to…- blondyn westchnął.- Mam dziewczynę.
Reporterka: Kim jest twoja wybranka?
N: Moja dziewczyna ma na imię Lily i studiuje na University College London.
Wywiad musiał być przeprowadzany całkiem niedawno, bo Liam miał tu już inną fryzurę.
R: W takim razie życzymy szczęścia. Louis ty jesteś w dalszym ciągu z Eleanor Calder 
*pojawiło się ich zdjęcie razem*,  
-Liam z Danielle Peazer *Liam kiwnął głową i znów zdjęcie*, 
-Zayn z Perrie Edwards *Zayn przytakuje i kolejne zdjęcie*, 
-a Harry? Co z tobą?
Usadowiłam się na fotelu z kanapką w dłoni i kawą w drugiej, czekałam na jego odpowiedź. Uśmiechnął się i lekko opuścił głowę w dół. Chłopcy zaśmiali się. Nie wiem z czego.
Harry: Jest dobrze, tak jak jest.
R: A co z Grace Moore?
H: Jesteśmy przyjaciółmi…
Chłopaki znów wybuchnęli gromkim śmiechem.
R: Twoi przyjaciele chyba myślą inaczej… ja także… Czujesz coś do niej?
Harry uśmiechnął się szeroko.
H: Jak mogę nie czuć niczego do kobiety, którą kocham…- nagle się poprawił.-… to znaczy kochałem.
R: Zdjęcia z waszych wspólnych wakacji w Australii mówią same za siebie.
H: Spędziliśmy po prostu dobrze czas ze sobą. To tyle.
Zakończył i dał kuksańca Niall’owi, który chciał chyba jeszcze coś powiedzieć.
R: Wróciłeś właśnie z Los Angeles, gdzie paparazzi zrobili wam mnóstwo zdjęć…
H: Rzeczywiście nie mogliśmy się od nich odgonić…
R: Masz jakieś podejrzenia czemu tak was śledzili?
H: Chyba chcieli zobaczyć, czego nie zobaczyli…
R: A ty chciałbyś zrobić to, co oni chcieli zobaczyć…
H: Zadaj takie pytania Niall’owi na przykład…
To był koniec rozmowy o naszym związku.
Wywiad postępował dalej, a ja wrzuciłam do suszarki ostatnią partię ubrań. Zrobiłam sobie lekki makijaż, a włosy po prostu rozczesałam. Ubrałam się, sięgnęłam po torebkę i wyszłam z mieszkania wcześniej zamykając je. Na korytarzu spotkałam sąsiadkę.
-O jak miło panią widzieć, długo pani nie było…
Kobieta zamykała drzwi i trzymała syna za rękę. Zaczekałam.
-Rzeczywiście, prawie miesiąc, widzi pani, byłam na wakacjach, potem praca, próby…
-Widziałam jeden z pani występów… Był naprawdę ciekawy.
-Dziękuję, ale wciąż się uczę, ćwiczę, podejmuje się nowych wyzwań.
Zjechałyśmy windą na dół, Gemma miała dzwonić do domofonu. Pożegnałam się z sąsiadką i pisnęłam na widok starszej Styles. Ściskałyśmy się strasznie długo. Boże nie widziałam jej ze dwa, albo trzy miesiące. Najlepsze, że Gemma zmieniła kolor włosów z blond na błękitny, a końcówki przechodziły w róż.
-Ale się zmieniłaś, Grace… Nie poznałabym cię w tłumie chyba…
-Ty też się zmieniłaś, ale ciebie bym rozpoznała, włosy masz oryginalne.
Gdy wreszcie oderwałyśmy się od siebie. Poszłyśmy ku stacji metra (Sean ma dalej mój samochód), pytałam ją o pracę i przyznała, że jest przedstawicielem marketingowym w firmie Bleach London. Produkuje ona farby do włosów. Pracuje z siostrą Lou Teasdale, Sam. Pytała jak tam ja, jak wakacje i ogólnie. Jechałyśmy ponad 40 minut metrem na obrzeża Londynu, gdzie swoją pracownię miała Charlize, przyjaciółka Gemmy. Idąc chodnikiem oczywiście kto się napatoczył? No paparazzi. Ja piernicze.
Nie zwracałyśmy uwagi na nich. Gemma powiedziała mi, żebym pojechała z nią niedługo do Holmes Chapel na kilka dni, Anne ponoć ostatnio dużo o mnie mówiła i chciałaby się zobaczyć ze mną. Powiedziałam, że jeśli nie wyjadę do Newcastle i nie będę miała w planach nic ważniejszego to bardzo chętnie. Gem nadmieniła, że Harry też ma zamiar pojechać. Powiedziała to takim głosem, jakby chciała tą wypowiedzią mnie zagiąć. Zarumieniłam się. Weszłyśmy do środka. Charlize przedstawiła mi się i opisała jak miałaby wyglądać ta sesja. Miały to być w pewnym sensie portrety, część z nich miała też obejmować nogi. Gemma uczesała mnie i zrobiła mi makijaż, a Charlize przygotowała tło. Usiadłam na stołku.

-Zachowuj się bardzo naturalnie, możesz robić miny jakie chcesz… Na przykład zamyślona, uśmiechnięta, zawiedziona itp.
Pierwsze ujęcia.
-Grace będziesz zmieniała sweterki…- dodała Gemma po kolejnych zdjęciach.
Zmieniłam ubranie i przeszłam do kolejnego zdjęcia.
-Dotknij dłonią włosów, jakbyś je poprawiała.
Zastosowałam się do zaleceń Charlize. Kolejne i kolejne zdjęcia.
-Chyba mam już wystarczającą ilość…- odpowiedziała Charlize oglądając zdjęcia na komputerze. Gemma stała przy niej i uśmiechała się.
-Boże, one są po prostu przepiękne.
-Jedne z najlepszych jakie zrobiłam, serio. Grace…- zwróciła się do mnie.- Nie wiem po prostu jak ci podziękować. Tak bardzo mi pomogłaś…
Charlize przytuliła mnie.


-Naprawdę nie ma za co… Jesteś świetnym fotografem i mam nadzieję, że dostaniesz do tej szkoły, do której chcesz…
-Ja też mam taką nadzieję, a z takimi zdjęciami mam znacznie większe szanse. A teraz Gracie, zróbmy jeszcze ze dwa zdjęcia na Instagrama dla ciebie.- mrugnęła do mnie okiem na co głośno się zaśmiałam. Po 20 minutach zdjęcia były zrobione i przesłane na mój telefon. 
Wstawiłam je z podpisem: Ja i swetry Hahaha xd wspaniały czas z @charlizetrack i @namelessgem.
 
Charlize przed samym wyjściem jeszcze raz gorąco mi podziękowała i pożegnała się. Wyszłyśmy z Gemmą z jej pracowni.
-Idziemy coś zjeść? Bo właściwie burczało mi w brzuchu już na sesji, bałam się, że usłyszycie…- zaproponowała Gem i zaśmiałyśmy się.
-Tak, też bym coś przekąsiła…- dodałam.
Postanowiłyśmy, że wybierzemy się do Salad Story niedaleko uniwersytetu. Poszłyśmy ku stacji metra, tam zakupiłyśmy po bilecie i wsiadłyśmy do metra.
-Chyba powinnam cię o coś spytać, Grace…
Oho… Jak chyba wiem o co.
-Zamieniam się w słuch…
-Czy ty coś ten teges z Harrym?
-Gem… My jesteśmy przyjaciółmi…
-Dla mnie to wygląda trochę bardziej w stronę więcej niż przyjaciele…
-Naprawdę?- zapytałam.- Nie sądzę. Wiesz, my się po prostu świetnie rozumiemy, mogę mu powiedzieć wszystko, ufam mu…
-To bardzo dobrze…
Metro zatrzymało się na przystanku, na którym wysiadłyśmy.
-… wiesz po prostu rozmawiałam z Harrym i gdy powiedziałam coś o tobie uśmiechnął się szeroko, dokładnie tak, jakby był zakochany…
-…może mu nie przeszło po rozstaniu…- uśmiechnęłam się, a policzki mnie zapiekły.
-Jestem pewna, że dalej coś do ciebie czuje.
-To dobrze, czy nie?- zapytałam Gemmę.
-Nawet bardzo dobrze. Patrząc z mojego punktu na Harry’ego to on nigdy nie był tak szczęśliwy w związku, jak z tobą.
Opuściłam głowę.
-… ja wiem, że ty masz chłopaka.- dodała nagle.- Mówię ci tylko co widzę.
 Weszłyśmy do restauracji.
-A Harry nie ma jakiejś dziewczyny na oku? Żadna mu się nie spodobała odkąd wiesz…
-Wiem… Z tego co ostatnio mi powiedział to… Żadna mu się nie podoba.
Uśmiechnęłam się i zasiadłam na swoim miejscu. Zamówiłam Sałatkę Cezar i kubek Zielonego Raju.
-A ty Gemma, masz jakiś obiekt zainteresowań?
Dziewczyna spaliła buraka, a ja wiedziałam, że coś jest na rzeczy. Sałatka z kurczakiem Gemmy i jej Zielony Raj przyszły dość szybko, ja czekałam jeszcze chwilkę, a w tym czasie starałam się z niej wyciągnąć informacje…
-Nieee…- odezwała się przeciągłym głosem.
-Taaak…- zaśmiałam się.
-Oj no… Nie wiem, czy znasz Ashtona z 5SOS.
-Yhym. On?
-Lubię go… On chyba mnie też.
-Tu się coś kroi…- mrugnęłam okiem do Gem.
-Wczoraj byliśmy w kinie, a potem w restauracji. On jest teraz w Londynie na jakieś 3 tygodnie.
-I co? Myślisz, że coś z tego będzie…
-Szczerze to… Mam taką nadzieję…
Wzięłam do ust słomkę z Zielonym Rajem i poczułam w ustach sok z kiwi. Zaczęłyśmy jeść, Gemma spojrzała w swój talerz, a ja w tym czasie zrobiłam jej zdjęcie. Dodałam na Instagrama oznaczając Gem. Rozmowę o farbach do włosów przerwał nam telefon niebieskowłosej.
Przeprosiła mnie i odeszła na chwilkę. Wróciła po 5 minutach.
-Zaraz ktoś do nas dołączy…- uśmiechnęła się szeroko Gemma.
-Ale kto?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kolejny piątek za nami! Przepraszam, że dopiero teraz, ale wróciłam do domu jakieś 20 minut temu :) Mam nadzieję, że się podoba. Miłego weekendu nie upijajcie się za mocno :P KOMENTUJCIE!

9 komentarzy:

  1. Super post a mam do cb pytanie czy mogla bys dodawac czesciej rozdzialy bo jestem nie cierpliwa!

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny rozdzial,czekam na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś/eś nominowana do Liebster Awards. Więcej informacji znajdziesz tutaj: my-illusion-impossible-you-and-i-1d. blogspot. Gratulacje! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest perfekcyjny! Takie slodkie momeny :*****

    OdpowiedzUsuń
  5. Oddaj mi swoja wyobraźnie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziś kolejny ;) aj aj aj.. Czekam cały dzień. Uwielbiam tak bardzo to co piszesz. Jak mam gorszy dzień, czytam rozdział i poprawia mi się humor;) każdy z rozdziałów jest idealny i pozwala choć na jakiś czas odpłynąć w świat marzeń ;) wielkie pokłony dla Ciebie :* xoxo
    Gigi

    OdpowiedzUsuń