piątek, 10 października 2014

Rozdział 62.



-Bardzo mi miło was poznać…- powiedziała Beyonce podając mi i Danielle dłoń na powitanie.
-Nawet nie wiesz, jakie jesteśmy szczęśliwe, że będziemy tobą tańczyć…
Bey uśmiechnęła się szeroko.
-Wiem, że na pewno macie coś zaplanowane, więc zacznijmy.- powiedziała.
Na salę wszedł choreograf. Powiedział, że bardzo chce, abyśmy odłożyły teraz wszystkie zmartwienia na bok i skupiły się na choreografii. Próba trwała ok. 6 godzin. Miałyśmy z Dani dwie przerwy po 15 minut. Ale opłacało się ogarnęłyśmy dwie choreografie. A tą w szczególności trudną była do Single Ladies. Każdy ruch musiałyśmy wykonać równiutko z piosenkarką. Taniec wyglądał identycznie jak na teledysku do tej piosenki, moim błędem było to, że nie nauczyłam się go wcześniej. Przecież to klasyka… Danielle umiała go tańczyć, ale praktyka czyni mistrza.
Z kolei Haunted ma wyglądać inaczej. Beyonce wchodzi na scenę ubrana w suknię, pod którą ukryty jest strój do głównego refrenu i staje przy mikrofonie w tle są tancerze, którzy unosząc plecy tworzą delikatną falę. Gdy kończy się moment śpiewany, gdzie śpiewają chórki na scenę wchodzę ja i Danielle. Wraz z innymi tancerzami robimy tą „falę”, a Beyonce tańczy swój układ…
Beyonce wymawiając ostatnie słowa z jej monologu, czyli:

Sold not for sale
Probably won't make no money off this, oh well
Reap what you sow 
Perfection is so... Mm

Tancerze obtaczają ją dookoła, ściągają dół sukienki i pozostawiają ją w kusym body, po kilku sekundach odchodzą na bok. Na scenie zostaję tylko ja, Danielle i Bey. My dwie wstajemy, a Beyonce staje delikatnie porusza się w rytm muzyki. Będzie mieć microport (mikrofon przyczepiany do policzka wokalisty). Spokojnie unosimy ręce do góry schodząc w tym czasie do parteru uginając kolana. Gdy zaczyna się bardziej energiczna muzyka nasze kolana poruszają się według rytmu, dłonie mamy położone na biodrach, a przy każdym mocniejszym uderzeniu poruszamy biodrem w lewo. Tancerze wchodzą powoli na scenę, ale stoją raczej z tyłu. My i tak jesteśmy we trójkę na pierwszym planie. Potem lekko uginamy kolana i kołyszemy biodrami dookoła, na chwilkę podnosząc się do góry, by trzepnąć w włosami.
Onto you, you must be onto me… - w tym momencie ręce idą do boku, a głowa wraz z ciałem wiruje.
Gdy znów jest część mówiona przez Bey, ja i Danielle siedzimy na scenie i unosimy dłonie raz w lewą stronę, a raz w prawą. Ostatnie słowa to:

Kiss, bite, foreplay…

Wtedy światła mają przypominać błyskawice. Tancerze i my dwie poruszamy się jak na sztormie.  Nasze włosy według planu mają się rozpuścić, by można było nimi poruszać w kółko.

Ghost in the sheets

Podnosimy się do góry z Dani i lądujemy znów na ziemi robiąc szpagat, kładziemy klatkę piersiową na ziemi i łączymy ze sobą nogi.

I know if I'm haunting you 
You must be haunting me

Jak najbardziej sexi wstaję powoli i podchodzimy bliżej Beyonce wtedy tańczymy wszystkie trzy jednakowo. Poruszamy biodrami jednakowo raz w prawo raz w lewo, a nasze ręce podnosimy do góry, jedna idzie do przodu. Ciało porusza się w jednakowym rytmie tworząc pojedyncze zawijasy, ręce idą od góry do dołu ściskając przy tym klatkę piersiową i brzuch. Mamy wskazać na kogoś z publiczności i uśmiechnąć się do niego. Potem znów nadchodzi moment z muzyką smutniejszą tancerze, którzy stali wcześniej z tyłu obtaczają naszą trójkę i podnoszą do góry, my natomiast tak samo poruszamy nogami. Zginamy w kolanie najpierw prawą potem lewą, następnie podnosimy pośladki tworząc świecę. Na samą końcówkę lądujemy na ziemi. Podchodzimy do Beyonce robimy podnosimy nogę do szpagatu do góry, a wszyscy tancerze układają rękoma serce na około Beyonce. My stoimy z boku skulone na ziemi. I to koniec tej choreografii.
Gdy wyszłam z próby, po wczesnym ustaleniu kolejnej na godzinę 6:00, uśmiechnęłam się widząc grzebiącego w bagażniku Range Rovera Harry’ego.  Podeszłam do niego, a on od razu wsiadł do samochodu. Paparazzi robili nam zdjęcia. Dałam mu całusa w policzek, gdy tylko wsiadłam. Harry ruszył z piskiem opon.
-I jak trening z Beyonce?
-Niedopisania… Spełnienie marzeń. A jutro mam z nią i Danielle kolejną, ale tym razem całodzienną.
-Cały dzień?- zmartwił się Harry.
-Cały.
Stanęliśmy na światłach.
-Chciałbym cię gdzieś dziś zabrać… Tylko wzięcie udziału w tym, gdzie pojechalibyśmy wymaga bardzo dużej odwagi.
-Boję się już…- zaśmiałam się.
-Ale chciałabyś?
-Jasne.
-To jest niebezpieczne.
-Aż dziwne, że chcesz mnie zabrać w niebezpieczne miejsce…
-Chyba masz rację, to był zły pomysł…
-No nie, jak już mi zaproponowałeś to jedziemy…
-A nie jesteś zmęczona?
-Trochę, ale to co…
Zamyślił się.
-Odwiozę cię teraz do domu i przyjadę po ciebie o 15:30, ok.?
-Dobrze. A jak mam się ubrać?
-Normalnie, tylko nie szpilki…
W radiu leciało Use Somebody – Kings of Leon. LINK
Harry odwiózł mnie do domu, gdzie wzięłam prysznic, ubrałam się w szarą bluzę, conversy w gwiazdki, o których totalnie zapomniałam i dżinsy. Mój ukochany punktualnie był pod wieżowcem. Dałam mu buziaka, gdy wsiadłam do samochodu.
-Gdzie mnie zabierasz?
-Zobaczysz…- odrzekł z szerokim uśmiechem.
Ruszył, a jechaliśmy jeszcze z 30 minut. Byliśmy na przedmieściach Londynu. Dookoła była zielona trawa w odległości kilometra. Wreszcie Harry zatrzymał się na parkingu.
-Co to za miejsce?
Hazz objął mnie w biodrach.
-Na pewno się nie boisz?
-Jeszcze nie wiem, czego mam się bać kotku…- pogłaskałam go po policzku.
Weszliśmy do środka, w biurze siedział mężczyzna.
-Dzień dobry.- powiedzieliśmy.
-Chcieliśmy wykupić skok na spadochronie dla dwóch osób…- zaczął Harry.
Ja spojrzałam na niego wryta.
-Boisz się teraz?- zapytał mnie.
-Nie boję się.
-Czy któreś z państwa skakało kiedyś?
-Ja mam uprawnienia trenera sprzed kilku lat…- odezwał się Harry.
Ja spojrzałam na niego znów wryta, ale jeszcze bardziej.
-Serio?
-Yhym.
-W takim razie nie potrzebny jest instruktor. Polecą państwo razem na jednym.- odezwał się mężczyzna.
Uśmiechnęłam się.
-Zapraszam za mną…- powiedział.
Wręczył nam kombinezony, dostałam różowy i wyglądałam jak różowy Power Ranger. Harry zrobił mi zdjęcie, jak stałam tyłem i podniosłam ręce do góry układając palce w „pokój” i wstawił na swojego Instagrama z podpisem: Pinky girl…
Ubrałam kask na szczęście czarny. Harry był ubrany na czarno, także założył kask. Wyszliśmy na trawiaste pole i wsiedliśmy do samolotu, który na nas czekał. Wzleciał wysoko i dopiero wtedy poczułam, jak szybko bije mi serce i że trzęsą mi się ręce. Harry pocałował mnie w czoło.
-Teraz się boisz?- zapytał.
Kiwnęłam głową.
Mężczyzna, który miał otwierać drzwi pomógł Hazzie założyć spadochron i w razie czego wytłumaczył jeszcze raz wszystko. Byliśmy gotowi do wyskoku.
-Gotowi?- spytał mężczyzna.
-Tak.- odpowiedziałam.
Drzwi się otworzyły, a mnie w twarz uderzył mocny podmuch wiatru.
-No to lecimy…- krzyknął Harry.
-O Jezu…- krzyknęłam, gdy wyskoczyliśmy z samolotu.
Na początku miałam zamknięte oczy, ale potem zdecydowałam się je otworzyć. Złapałam Hazzę za rękę. Darłam się głośno, ale to było mega niezapomniane przeżycie.
-Grace co tam?- krzyknął Harry.
-ZAJEBIŚCIE!!!- krzyknęłam, a Harry wybuchnął gromkim śmiechem. Lecieliśmy jeszcze chwilkę, a po chwili Harry otworzył spadochron i szarpnęło nas bardzo mocno ku górze. Spokojnie wylądowaliśmy po jakimś czasie. Gdy odpięto nam spadochron usiadłam plackiem na trawie i zaczęłam się śmiać.
Harry zaczął się także śmiać.
-Jezuuu… Jakie to było genialne…
-Cieszę się, że ci się podoba…
Pisnęłam jeszcze raz i zerwałam się z ziemi, skoczyłam na Harry’ego i oplotłam go nogami wokół pasa.
-To było jedno z najwspanialszych przeżyć w moim życiu… Kocham cię…- powiedziałam cicho.
Wpiłam się w jego usta, był bardzo zaskoczony tym, ale ja nie przejmowałam się i byłam jeszcze bardziej namiętna. Poczułam jego język w ustach. Oderwaliśmy się po chwili.
-Kochanie za to co przed chwilką zrobiłaś zabiorę jeszcze w jedno miejsce. Magiczne miejsce.- oznajmił mi loczek.
Zeskoczyłam mu z pasa.
-Czuję się taka wyróżniona.
-Bo jesteś wyjątkowa…
-A gdzie mnie zabierzesz?
-W magiczne miejsce…
Oddałam swój kombinezon i Harry powiedział, żebym szła do samochodu. Wzięłam od niego kluczyki. Wsiadłam i odebrałam dzwoniący do mnie telefon.
-Halo?- spytałam ucieszona.
-Grace? To ty?
-Tak to ja, a kto mówi?
-No Justin…
-Och cześć… Co u ciebie?
-W miarę dobrze, a jak ty się miewasz?
-Super, właśnie skakałam ze spadochronem.
-Naprawdę?
-No było genialnie.
-To dobrze, słuchaj dzwonię w związku z kontraktem.
-Słucham cię…
-Scooter powiedział, że musimy nagrać filmik…
Jęknęłam, a przez drzwi wyszedł uśmiechnięty Harry, gdy loczek wsiadł, odpięłam pas, by wysiąść z samochodu.
-Gdzie idziesz?- zapytał.
-Do toalety, zaraz wrócę.
-Ok.
Wyszłam z samochodu i poszłam do toalety.
-Czy nie sądzisz, że ostatnimi czasy w ogóle nie pojawiają się nasze zdjęcia na Internecie i to i tak daje wszystkim do zrozumienia, że coś jest nie tak?
-Myślę dokładnie jak ty, Grace, ale Scooter mi mówi, że to konieczne.
-A ty chcesz robić ten filmik?
-Nie.
-Ja też nie.
-Zróbmy coś…
-Justin, ja teraz jestem kilka tysięcy kilometrów od LA. Musisz to załatwić.
-Postaram się z nim pogadać…
-Proszę cię… Wiesz, jak ja na niego reaguje…
-Wiem.
-…a jak by coś jeszcze o Harry’m powiedział jak ostatnio to serio bym mu w gębę dała…
-… mam nadzieję, że dobrze ci z Harry’m…
-On jest moim przyjacielem.
-Takie głupoty to możesz dziecku wmawiać, przed chwilką skakałaś z nim na spadochronie widujesz się z nim codziennie…
-O jeju no… Żadnych bliższych relacji między nami nie ma…
-Dobra koniec rozmowy, bo nienawidzę jak kłamiesz…- Justin zaśmiał się.
-Chyba masz rację.
-Miłego dnia, do zobaczenia.
-Papa.
Wyszłam z toalety i wróciłam do samochodu.
-Gotowa do drogi?
-Yhym.
Schowałam telefon w torbie.
-Kto dzwonił?- spytał mnie.
-Justin…- odpowiedziałam po chwili.
Harry uniósł brwi i przełknął ślinę. Nie podobało mu się to.
-Pytał mnie jak próby z Beyonce…- dodałam cicho.
-Pytał o mnie?
-Nie.
Opuściłam głowę.
Jechaliśmy chwilkę w ciszy. Harry zjechał na pobocze.
-Co ty robisz?
-Wysiadaj z samochodu…- powiedział.
-Co?
-No wysiądź…
Harry też wysiadł i wsiadł do tyłu. Nie rozumiałam po co tak robi… Wsiadłam do tyłu.
-Spójrz mi w oczy…
Zrobiłam jak kazał.
-Dlaczego go nie zostawisz…
-Bo on się załamie, jak go zostawię…- powiedziałam.
-A ja się załamię wkrótce, jeśli z nim nie zerwiesz…
-Harry…- zaczęłam.- Kochanie…
Usiadłam Hazzie na kolanach i ujęłam jego twarz w dłonie.
-Wszystko wróci do normy po gali American Music Awards…- oznajmiłam cicho.
-Co? O czym ty mówisz?
-Tak, wtedy wszystko z Justinem zostanie rozwiązane.
-Ale…
Przerwałam kolejną wątpliwość Harry’ego pocałunkiem w usta. On wsunął dłonie do moich dżinsów i delikatnie ścisnął pośladki. Ugryzłam jego dolną wargę delikatnie.
-No dobrze, wierzę ci.- odpowiedział po chwili. -Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham…
Uśmiechnęłam się. Przesiedliśmy się. Wracając do Londynu Harry zajechał do przydrożnej knajpki, gdzie zjedliśmy obiad. Poprosiłam Hazzę, żebyśmy zrobili sobie zdjęcie, długo go namawiałam, ale się zgodził. Wstawiłam je na Insta z podpisem: Skydiving.
Wychodząc z knajpki Harry oświadczył mi, że odwiezie mnie do domu, tam mam 15 minut na przebranie się w strój i jakieś lekkie rzeczy.
-Ale po co strój?
-Bo magiczne miejsce jest związane z wodą…
-Och… - westchnęłam.
-Nie martw się, nie bierz niczego poza strojem.
Wysiadłam z samochodu, gdy Harry zaparkował  pod wieżowcem.
-Nie wejdziesz na górę?- zapytałam.
-Nie kuś, Gracie, nie kuś… Proszę…
-Jesteś pewny?- zapytałam szepcząc mu do ucha.
-Tak… Ale spokojnie to moje magiczne miejsce jest idealne do… - szepnął.
-Super. To ja śpieszę.
Wyskoczyłam z samochodu.
Na dworze było bardzo ciepło, lipiec w Londynie to piękny miesiąc. W bluzie i długich spodniach grzałam się jak diabli. Wjechałam na górę i szybko otworzyłam drzwi. Rzuciłam ciuchy na fotel weszłam do sypialni i otworzyłam okno. Wytrzasnęłam z szafki ubrania  i strój, który kupiłam do Australii, ale w rezultacie go nie wzięłam… Zostały trzy minuty do przyjazdu Hazzy. Wzięłam do ręki jabłko, wyszłam z domu i schowałam klucze do tylniej kieszeni spodenek.  Zjechałam na dół i oniemiałam na jego widok.
Stał oparty o motor w dżinsowych szortach i białej bokserce.
-Jedziemy?
-Ale motorem?
-Yhym.
Harry podał mi kask. Wsiadłam na tył motoru i usadowiłam się wygodnie. Harry ruszył i jechał spokojnie ulicami Londynu.
-Przyspiesz…- mówiłam mu.
Jechaliśmy jakąś godzinę. Z autostrady Hazz zjechał w polną drogę, która prowadziła do wzniesienia. Całkiem pokaźnego. Zajechał od tyłu i zatrzymał się.
-Przejdziemy dalej…
-Harry gdzie ty nas wywiozłeś…- zaśmiałam się.
-Widzisz to jest jedyne miejsce, gdzie odpoczywam bez paparazzi, nawet bez najbliższych przyjaciół, jesteś jedyną osobą, której pokaże to miejsce.
-Znów czuję się wyróżniona…
-… bo wciąż jesteś wyjątkowa…
Musnęłam Harry’ego w usta i szliśmy dalej.
Obeszliśmy wzgórze dookoła i w nim było takie wcięcie. A osłaniała je wielka wierzba płacząca. Hazz podniósł kilka gałęzi, bym mogła swobodnie przejść. To co zobaczyłam tam było niewiarygodne i jak z bajki. Z wzgórza leciała woda, był to wodospad, a trawa umieszczona dookoła jeziorka była zieloniutka i miękka w dotyku.
-I jak?
-Tu jest tak pięknie, że nie wiem co powiedzieć…
Hazz uśmiechnął się szeroko.
Słońce wciąż świeciło, niebo było błękitne, a woda, po tym jak zamoczyłam dłoń, cieplutka. Harry wyciągnął z bagażnika motoru ręcznik i truskawki.
-Na pewno nikt nas tu nie znajdzie?- zapytałam.
-Nikt. Obiecuję ci to.
Ściągnęłam bluzkę i spodenki weszłam do wody, która po chwili dotknęła poziomu piersi. 
-Boże, jak tu jest idealnie.- powiedziałam.
Położyłam się na wodzie i powolutku dryfowałam po wodzie. Uniosłam lekko głowę, by zobaczyć nagi tors Hazzy i jego nogi i pas w czarnych bokserkach. Wszedł powoli do wody i podpłynął do mnie. Pocałował mój brzuch i mostek między piersiami.
-Zamieszkajmy tu…
-Jak Tarzan i Jane…- zaśmiał się Harry.
-Nawet… Ty już i tak wyglądasz jak Tarzan.
Hazz uniósł brwi.
-Uwielbiam się z tobą droczyć…- powiedziałam.
Zostałam złapana za biodra i postawiona do pionu. Moje nogi owinęły Hazzę wokół pasa. Szum wodospadu był taki relaksujący i romantyczny. A śpiewające na wierzbie ptaki sprawiały, że coraz bardziej poczuwałam się jak w niebie. Harry podszedł ze mną do wodospadu, za ścianą spadającej wody było głębokie wgłębienie, gdzie swobodnie mogliśmy stać. Nasze ciała w dalszym ciągu były zanurzone w wodzie, po przejściu na drugą stronę wodospadu (zanurkowaliśmy), Harry posadził mnie na śliskiej skałce. Odgarnęłam długie, mokre włosy do tyłu i uśmiechnęłam się szeroko do niego. Harry podparł się na skałkach rękoma i podniósł się do góry jednocześnie wynurzając się z wody. Przysunęliśmy do siebie delikatnie twarze, najpierw dotknęłam lekko jego nos swoim i dopiero wtedy uniosłam jego brodę do góry, by go pocałować. Musnęłam jego usta, ale czułam że ręce Hazzy drżą od zbyt długiego obciążania ich. Harry chlusnął znów do wody, a ja zsunęłam się ze skałki i weszłam do wody. Zostałam złapana za biodra i przyciśnięta do skałki. Pocałowałam go delikatnie w usta, ale jemu chodziło o coś innego, od razu wsunął język do moich ust, czym od razu podniósł mi oddech i ciśnienie… Po chwili moja szyja była obściskiwana, a palce moich dłoni wlepiły się we włosy Stylesa. Mówił moje imię, co i mnie i jemu sprawiało niebywałą przyjemność. Oplotłam go nogami wokół pasa, byłam cały czas przyciśnięta do skały plecami. Pociągnęłam mocniej za jego włosy, od czego syknął i odchylił głowę do tyłu. Zagłębiłam twarz przy szyi Hazzy i go ugryzłam, jego dłonie momentalnie zostały położone na moich pośladkach. Ewidentnie chciał mi ściągnąć dół od bikini. A ja nie miałam nic przeciwko temu… Pomogłam mu nawet w tym, zrzuciłam majtki i położyłam je na sąsiedniej skałce. Połączyliśmy swoje usta w kolejnym bardzo namiętnym pocałunku, a po krótkiej chwili położyłam dłonie na jego pośladkach. Zsunęłam z nich bokserki. A ty Harry w dalszym ciągu całując mnie ugryzł moją dolną wargę. Oderwaliśmy się na chwilkę, Hazz ściągnął je. Obydwoje przed połączeniem się spojrzeliśmy na siebie… Miałam wątpliwości, czy mamy się zabezpieczać w wodzie… Harry mnie uspokoił całując za uchem i mówiąc: Nie… Uśmiechnęłam się i po chwili poczułam loczka w sobie. Wygięłam się do tyłu, Hazz pocałował moją klatkę piersiową, nierówna skała wbijała się w moje nagie plecy, ale czułam, że wytrzymam to. Dychaliśmy bardzo ciężko, ale w rzeczywistości było naprawdę przyjemnie. Woda dodawała nam uroku i przyjemności, gdy delikatnie dotykała naszych ciał. Nie wiedziałam, że aż tyle zejdzie nam na tych skałach… Zdążyło się ściemnić… Wyszliśmy z wody szczęśliwi, lekko zmęczeni, ale w dalszym ciągu pełni werwy i pożądania. Wytarłam się ręcznikiem i ubrałam spodenki i bluzkę. Rzuciłam się plackiem na zieloną trawę. Na niebie pojawiły się gwiazdy. Powietrze było rześkie, ale wciąż było cieplutko. Harry jęknął kładąc się obok mnie. Usadowił się obok. Przytuliłam się do niego.
-Mogłabym tu zostać z tobą na wieki…- szepnęłam i pocałowałam go w usta.
-Ja z tobą też…
Harry spojrzał się do góry.
-Strzelec, widzisz?- Harry wskazał ręką na gwiazdozbiór.
-Nie.
-Tutaj. – przysunęłam się do niego i spojrzałam uważniej.
-Tu ma łuk, tutaj nogi, a tu rękę.
-Rzeczywiście.
-Wiesz jaką zdolność ma strzelec?- spytał mnie.
-Nie…
-Swoim łukiem wskazuje, gdzie wzejdzie słońce.
-Czyli jest pomocnikiem dla zagubionych?
-Yhym.
Westchnęłam i wpatrywałam się w migające obiekty.
-A tu jest Orion… Spójrz. Tu jest jego pas, tutaj uniesiona ręka z maczugą, a tu jego nogi…
-Rzeczywiście.
-Uwielbiam patrzeć w gwiazdy.
-Ja mogę patrzeć w gwiazdy tylko z tobą.
-Czemu tylko ze mną?- zapytał mnie Harry unosząc głowę.
-Ponieważ tylko ty potrafisz zauważyć gwiazdozbiory na niebie, ja sama widzę tylko błyszczące kropki.
Hazz uśmiechnął się.
Przysunęłam się do Harry’ego i zaczął bawić się moimi wilgotnym włosami. Położyłam głowę na jego torsie.
-Jejku jak przyjemnie…- westchnął biorąc do płuc dużo powietrza.
Leżąc wygodnie na ciele ukochanego, słuchając szumu wodospadu oraz mruczącego kołysankę Harry’ego,  zasnęłam.

Harry
-Wiesz co… Tak sobie myślałem ostatnio, że mogłabyś pojechać ze mną do Holmes Chapel… Mama dzwoniła do mnie i mówiła, że bardzo chciałaby się z tobą zobaczyć… Teraz tam jest wspaniała pogoda, pola zakwitły zbożami, a drzewa ubrane są w piękne kwiaty… Co o tym sądzisz?
Grace oddychała spokojnie, a nie odpowiedziała mi.
-Gracie…- powiedziałem cicho.
Ona mruknęła coś tylko i przewróciła się na drugi bok, tak, że miałem widok na jej śliczną twarz. Spała jak zabita.
Wyjąłem telefon ze spodni i otrzymałem wiadomość od Lucy.
-Harry czy Grace jest gdzieś koło ciebie?
-Jest, a co?
-Spytaj jej, gdzie ma być mój wieczór panieński…
-Ona śpi.
-Aha, nie budź jej, zadzwonię do niej rano.
-Ona ma jutro całodzienną próbę, jakby co…
-Dobrze, dziękuję :) Pozdrów ją i do zobaczenia.

Posurfowałem po Internecie i oglądałem jej zdjęcia z BFA. Wyglądała przepięknie w tej sukience. Ona ogólnie cała jest piękna. Odłożyłem telefon do kieszeni i chyba sam zasnąłem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Idę w niedzielę na film One D!!! Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Miłego weekendu!!!
PROSZĘ KOMENTARZE I DZIĘKUJĘ ZA POPRZEDNIE :)

4 komentarze:

  1. Idziesz na WWA Film ? Szkoda,bo ja nie idę :'( Jak będzie w necie dostępne to na pewno obejrzę. Poza tym rozdział świetny i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Woohoo mega rozdział!
    Pisz dalej xx
    Czekam na następne rozdziały :)
    Kocham <3 !

    OdpowiedzUsuń
  3. Extra! Xx. @ywnfmbby

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdjęcie Harrego i Grace robiłaś sama? :) PS. Boski rozdział !

    OdpowiedzUsuń