piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział 71.



-Wyspałaś się…- pyta mnie Harry, gdy podnoszę głowę z jego torsu.
-Chyba tak, która jest godzina?
-Ok. 8:00.
Czuję gładzenie mojej kości ogonowej. Muskam jego usta i wtulam głowę w jego szyję. Moje nogi są rozłożone po obydwu stronach ud Hazzy. Całuję jego szczękę i głaszczę tors.
-Fajnie dziś było…- mówię po chwili.
-Ale mówisz o imprezie, czy tym co działo się tu jeszcze kilka godzin temu.
-O tym i o tym.
-Impreza była serio fajna, Louis się postarał…
-El była mega szczęśliwa…
Zapada chwilka ciszy.
-Pójdę wziąć prysznic…- mówię.
-Mogę z tobą?- pyta mnie Hazz.
Unoszę głowę.
-A jak ktoś nas zobaczy razem?
-Coś się wymyśli…
-No dobrze.
Ubieram bieliznę i otwieram drzwi, idę szybko do siebie po szlafrok i czyste rzeczy.
-Idziemy na basen?- pyta mnie Harry wchodząc do mojego pokoju.
-Tak…
Biorę ze sobą strój i czarną sukienkę. Idę wziąć prysznic razem z Harrym i naprawdę się cieszę, że nikt się nie zdążył obudzić. Harry zamawia śniadanie dla wszystkich i pracownik hotelowy rozkłada wszystko na tarasie. Zjadam z Hazzą śniadanie i pakuję jakieś drobne rzeczy do torby.
Wychodzimy  z pokoju hotelowego i rozmawiając wchodzimy do pustej windy. Zjeżdżamy na 2 piętro i kładziemy się na leżakach obok siebie.
-Gracie…- zaczyna, podczas gdy ja rozkładam leżak, by być cała oświetlona słońcem.
-Hm?
-… masz jakieś plany na jutrzejszy wieczór?
-Nie, a jakie miałabym mieć…
-Np. elegancką kolację ze mną?
Podnoszę głowę i okulary z nosa. Uśmiecham się.
-Jasne, że się zgadzam…
-Uff… To dobrze.

Harry
-Nie wiem, jeszcze gdzie, ale zarezerwuję w jakimś fajnym miejscu…- mówię.
-To dobrze, nie mogę się doczekać.


Uśmiecham się i zamykam oczy, grzejąc ciało na słońcu. Po jakimś czasie widzę, że Grace zasypia, a ja idę do basenu. Trochę ludzi się zebrało, a jedna z dziewczyn podeszła, by zrobić sobie ze mną zdjęcie.
Wychodzę z basenu po jakichś 20 minutach i siadam na leżaku obwiązując wcześniej pas ręcznikiem. Słucham muzyki w słuchawkach i opalam się. Podchodzi do mnie grupa dziewczyn i zdecydowanie zbyt bardzo ich uwagę przyciąga śpiąca Grace.
-Co chciałyście?- pytam je.
-Zrobić sobie z tobą zdjęcie, jeśli możemy.
-Tak, jasne. Nie ma problemu.
Wstaję i robię zdjęcia. Dziękują mi i chwilkę z nimi rozmawiam. Widzę, że na basen wchodzi Lou i Danielle. Uśmiechają się i rozkładają obok. Grace się budzi i zaczyna z nimi rozmawiać, ja natomiast przysłuchuję się ich rozważaniom i odpoczywam. Czas przeznaczony na leżing nad basenem niestety się kończy. Postanawiam iść do pokoju.
-Harry zrobię wam zdjęcie…- mówi Lou.

-Po co?- pytam.
-Bo nie mam na telefonie żadnego waszego wspólnego zdjęcia.
-Uch… No ok.
Pstryk.
-Ok.
-Idziesz ze mną?- pytam Grace
-Nie, nie idź sam, bardzo dobrze mi się leży.- uśmiecha się i poprawia stanik.
-Ok.
Dziewczyna wraca do rozmowy, a ja idę korytarzem do naszego apartamentu. W środku na kanapie leży Niall i gada z bratem przez telefon, chłopaki albo są w pokojach, albo gdzieś poszli. Przebieram się w dżinsy i luźną koszulkę. Siadam przed telewizorem i odpowiadam na DM* naszych fanów. Zajmuje mi to ok. godziny. Niall oświadcza mi, że idzie wziąć prysznic, a ja pisze odpowiedź na kolejne pytanie. Nagle widzę wchodzącą przez drzwi Grace, uśmiecham się do niej. Mój telefon zaczyna dzwonić…
-Halo?- odbieram i idę na taras.
-Witaj Harry, z tej strony Simon.
-Och cześć…
-Posłuchaj mam sprawę i zacznę od razu…
-Mhm?
-Więc wiesz o tym, że wasze fanki piszą tzw. Fanfiction…
-Tak…- wzdycham.
-Jeden z nich jest znany na całym świecie…
-O jakim myślisz?
-O Afterze.
Opieram się o barierkę i kontynuuję rozmowę.
-Słyszałem o nim, ponoć autorka zrobiła ze mnie jakiegoś BadBoya, czy coś…
-Dokładnie. Mangament Modest wpadł na pomysł nakręcenia ekranizacji tego opowiadania…
Grace wchodzi przebrana na balkon i staje obok.
-Proszę?- pytam zaskoczony.
-Powiedziałem, że bez twojej zgody nie zaczniemy filmować, więc dzwonię.
-Oczywiście, że się nie zgadzam…- mówię głośno.-Przecież to jest nienormalne.
Grace patrzy na mnie zdziwiona. Marszczy lekko brwi.
-Harry dostałbyś za zgodę na to bardzo dużo pieniędzy…
-Simon bardzo cię cenię i wiele ci zawdzięczam, ale po prostu się nie zgadzam…
-Harry przemyśl to…
-Nie, absolutnie nie, nie zgadzam się za żadne skarby.-wybucham
Grace kładzie rękę na moich plecach i gładzi je spokojnie.
-No szkoda, za te pieniądze kupiłbyś ze dwie wille w Stanach.
-Nie, dziękuję.
-Jeśli zmieniłbyś zdanie…- zaczyna Simon.
-Nie zmienię.
-Szkoda. Wielka szkoda. No dobrze, do widzenia Harry.
-Cześć.
Wyłączam telefon i zamykając oczy opieram się o barierkę tak mocno, że moje pięści są białe.
-Skarbie…- mówi cicho Grace i dotyka mojego policzka. Sprawia, że spoglądam na nią.
Uśmiecham się lekko do niej. Nie ma makijażu i jest przez to taka naturalna. Taką ją najbardziej kocham.
-Wszystko ok.?- pyta mnie wpatrując się w oczy.
-Tak, dostałem tylko niemoralną propozycję…
-Jest ok już?- pyta gładząc moją kość jarzmową kciukiem.
-Zawsze, gdy jesteś przy mnie jest ok…- mówię, a ona się uśmiecha.
Biorę jej dłoń w swą i całuję każdy palec.
-Dziękuję ci, że jesteś…- mówię do niej i przytulam Grace, gdy ona wtula się w mój tors.
Całuję ją w głowę.
-Pojedziemy do jakiejś galerii? Muszę kupić stanik…- mówi.
-Pewnie, słonko… Po bieliznę zawsze…- uśmiecham się szeroko.
Gracie idzie po torebkę, a ja zmieniam buty, po chwili wychodzimy mijając na korytarzu Liama i Danielle.
Wsiadamy do windy.

(…)
-Bierz czerwony albo różowy…- mówię jej, gdy oglądamy te koronkowe.
-Ale nie, one są niepraktyczne, przecież nie ubiorę ich pod białą bluzkę na przykład.
-Dlaczego?
-No bo się przebija wszystko…
-To źle?- pytam.
-Dla ciebie i innych facetów dobrze, dla kobiety źle, jeśli czuję wzrok na swoich piersiach obcych facetów.
-Ale dla mnie mogłabyś taki kupić…
Gracie spogląda na mnie i daje mi pstryczka w nos.
-No co…- mówię z uśmiechem.
-Mam jakieś 4 różne czerwone w domu…
-I za każdym razem ubierasz inny?- pytam ją.
Kiwa głową i bierze do ręki wieszaczek z cielistym. Spogląda na metkę.
-Idę przymierzyć…- mówi.
-No to chodź.
-Nie Harry, JA idę przymierzyć…
-Ale…
-Miej na uwadze, że przed chwilką jakieś dwie kobiety zrobiły nam zdjęcia, zaraz pewnie pojawią się w necie.
-Serio?- mówię i odwracam się szukając pstrykające zdjęcia kobiety.
-Poszły, bo zauważyłam je.
-Nawet nie widziałem, jak odwróciłaś wzrok…
-Mam taktykę…- uśmiecha się i idzie w stronę przymierzalni.
-Grace?- wołam ją, a ona się odwraca.
-Hm?
Rzucam jej czarny stanik ze złotym łańcuszkiem po bokach.
-Ten też przymierz…- mrugam do niej okiem.
-O matko…- jęczy z uśmiechem.-Idź mi kup karmelowe latte…
-Ok.
Wychodzę ze sklepu i idę ku Starbucksowi.

Grace
Obydwa idealnie pasują do mojego biustu, chociaż trochę się dziwię, bo miseczka C zawsze była trochę za duża, a teraz jest idealnie.
Ubieram swój stanik i bluzkę i wychodzę z przymierzalni. Płacę za obydwa i wychodzę ze sklepu. Harry’ego spotykam przy wyjściu ze Starbucksa.
Upijam łyka kawy, która jak zawsze jest wyśmienita.
-Kupiłaś?- pyta mnie.
-Mhm.
-Czarny też?- unosi brwi mając szeroki uśmiech na twarzy.
-Taaa…
-Jest!- Harry się cieszy.
Kręcę głową i podaje mu torebeczkę z moimi stanikami, którą tak bardzo chce nieść.
-Ile mamy do koncertu?- pytam spoglądając na Hazzę i swoje paznokcie.
-Jakieś 3 godziny…
-Jedziesz do hotelu, czy zostajesz ze mną na Manicure?
-Co?- jęczy.- Serio?
-Tak, są okropne…- mówię spoglądając na złamanego średniej długości tipsa.
-O jejku…- jęczy.
-Więc? Decyzja…- poganiam go.
-No zostanę… Ale pójdę do Macy’s, bo widziałem taką fajną koszulę w kratkę…
-Dobrze… Będę tam… Wskazuję mały salon fryzjerski i manicure.
-Ok.

Harry schyla się i daje mi buziaka w policzek.
Rumienię się i rozstajemy się. Manicurzystka nie wie co powiedzieć, gdy mnie widzi. Jest tak bardzo zachwycona, że odwiedziłam akurat jej salon. Siadam na fotelu i instruuję ją, co życzę sobie mieć na paznokciach. Kobieta bardzo sprawnie i dokładnie wykonuje swoją pracę z czego jestem bardzo zadowolona. Harry wchodzi oblegany torbami, że aż zaczynam chichotać, gdy jedna wypada mu z rąk. Na małym palcu u lewej dłoni ma zawieszoną moją torebkę ze stanikami. Kobieta nie może się wysłowić widząc Hazzę, a ten uśmiecha się do niej i siada na kanapie sięgając po jakieś damskie czasopismo. Wkrótce odkłada je ze skwaszoną miną i sięga po telefon. Kobieta sumiennie dokańcza moje palce serdeczne i z uśmiechem odkłada przyrządy na bok mówiąc, że skończyła. Spoglądam na paznokcie i się uśmiecham.
-Wspaniałe.- mówię, a ona mi dziękuje.
Jak to zwykle bywa wstawia zdjęcie moich paznokci na IG jej salonu. To zrozumiałe.
Idę zapłacić, a gdy chowam kartę płatniczą do dokumentów nie mogę się powstrzymać od śmiechu. Z kanapy na której siedzi Harry wysypują się cztery torby wypełnione ciuchami z TopMana i Zary.
-Gorzej niż ja po shoppingu…
-Ha. Ha. Ha.- Harry udaje, że się śmieje.
Pomagam mu pozbierać rzeczy i biorę część toreb. Idziemy do taksówki i wsiadamy będąc obstrzeliwanymi przez paparazzich i fanów.
Udajemy się do hotelu, przebieram bluzkę i spodnie. Nikogo nie ma w apartamencie, prócz ochroniarza Hazzy. Wychodzimy szybko, Harry przebrał koszulkę. Jedziemy pod arenę i zajeżdżamy od tyłu. Tam trwa już 5SOS jest na scenie. Chłopaki poganiają Harry’ego i śmieją się, gdy strąca swój mikrofon na ziemię. Przytulam każdego z nich i życzę powodzenia. Wkrótce wychodzą na scenę. Wielki pisk towarzyszy temu, jak zaczynają śpiewać Back For You. Idę do Lou, która mi macha. Jesteśmy po boku, ale bardzo blisko sceny widzę wszystko. Rozmawiam z nią przez chwilkę i dowiaduję się, że El nie przyszła na koncert, bo pojechała do Londynu, Danielle wyleciała prosto do NY, by zatańczyć na występie Kylie Minogue. Rock Me, Last First Kiss, Kiss You, C’mon C’mon. Lou po tych wykonaniach zaproponowała mi zejście pod samą scenę. Chwilkę później byłyśmy na dole i chłopcy zaczęli śpiewać They Don’t Know About Us. Lou poszła na chwilkę do garderoby.

Cause this love is only getting stronger- Bo ta miłość staje się coraz silniejsza
So I don’t want to wait any longer- Więc nie chcę czekać ani chwili dłużej
I just want to tell the world that you’re mine girl- Pragnę jedynie powiedzieć światu o tym że jesteś moją, dziewczyną, Ohh...

To uczucie kiedy kładł swoją dłoń na sercu i wpatrywał oczy we mnie. To uczucie, gdy robiło mi się ciepło, gdy się uśmiechał i marszczył brwi od wysokich not w piosence. Ten moment, gdy mrugał do mnie okiem i wysyłał ledwo widoczne buziaczki. To spojrzenie pełne miłości, które wypełniało moje ciało serią dreszczy rozchodzących się po całym ciele. Każdy uśmiech… Niall zaczął swoją solówkę, ale Harry śpiewał razem z nim przez cały czas.

One touch and I was a believer-  Wystarczył jeden dotyk i stałem się wierny tylko Tobie
Every kiss it gets a little sweeter-
Każdy nasz pocałunek staje się coraz słodszy
It’s getting better-
To staje się lepsze
Keeps getting better all the time girl-
Staje się lepsze za każdym kolejnym razem, dziewczyno

…jego głos, postawa, ciało, każde mrugnięcie, każde zmarszczenie brwi i czoła…
To wszystko sprawia, że uświadamiam sobie bardziej, co do niego czuję, jak bardzo go kocham. Piosenka niestety się kończy, a ja pozostaję uśmiechnięta w stronę Hazzy, który mówi do mnie, że mnie kocha. Potrafię czytać z ruchu ust, szczególnie z jego malinowych, od których jestem uzależniona.
Koncert dobiega końca, a ja zauważam jak przy ostatniej piosence, jaką jest Best Song Ever marszczy brwi i pociera palcami skronie. Gdy chłopaki się kłaniają schodzę z widowni i idę do garderoby.
-Coś się stało?- pytam go cicho, gdy sięgam po torebkę.
-Nie, tylko trochę boli mnie głowa…- jęczy.
-Moje biedactwo…- mówię i głaszczę go po karku.
Uśmiecha się i łapie mnie za biodro. Idziemy w stronę samochodu, który na nas czeka, wsiadam do niego razem z Lou i Hazzą. W drodze do hotelu przez cały czas jestem do niego przytulona, piszę z Sean’em, a Harry chichocze, gdy czyta moje wiadomości do brata.
-Jesteś niegrzeczna… Jak ty się do brata odzywasz…- szepcze mi na ucho.
-Normalnie, tak jak on do mnie.
Harry znów się śmieje.
Pod hotelem jest jak zwykle multum ludzi. Hazz wysiada pierwszy i czeka na mnie, wysiadam kolejna i idziemy w stronę hotelu. Tam wsiadamy do windy i kierujemy się na górę. Idę do siebie i podłączam telefon do ładowania. Chłopaki wchodzą do środka i siadają na kanapie głośno marudząc. Po chwili Niall dzwoni do kuchni z zamówieniem na kolację. Ja osobiście mam ochotę na chińskie jedzenie. Harry mówi, że nie jest głodny.
Siadam koło Zayna i rozmawiam z Louisem. Niall zamawia 70 panierowanych udek z kurczaka z sosami. I dla mnie chiński makaron z kurczakiem.
Liam podchodzi do barku i zaczyna robić drinki.
-Chcecie?- pyta nas.
Zayn, Niall i Louis chcą, ja odmawiam, Harry też.
-Grace no dawaj, zrobię ci coś słabego…- nalega Payne.
-Nie, nie, ostatnio też wypiłam mało i rzygałam, więc serio, dzięki, ale nie.
-No ok.
Nasze zamówienia przychodzą za jakieś 20 minut.
-Gramy w pokera?- pyta mnie i chłopaków, Zayn.
-Jasne…- mówię.
Chłopaki zaczynają się śmiać.
-Ja idę spać…- mówi Hazza.
-Już?- pyta zdziwiony Niall.
-Głowa mi pęka…
-Dam ci tabletkę…- mówię i odkładam talerz z jedzeniem na stolik.
Idę do walizki i wyciągam płynną kapsułkę. Harry mi dziękuję, wkłada ją do ust i popija wodą. Potem idzie do łazienki, wracam na miejsce koło Zayna i dokańczam jedzenie.
-Ej, ale nie grajmy w normalnego…- rzuca Louis z uśmiechem.
-A w jakiego chcesz?- pytam przełykając.
-W rozbieranego…
Chłopaki wybuchnęli śmiechem.
-Ty nie mówisz serio…- mówię.
-Jak najbardziej…
-Tak, tylko, że tak powiem nikomu nie mówcie…- zaczyna Louis.
-Czemu?- pyta Niall.
-Bo jak nasze dziewczyny się dowiedzą, że graliśmy w pokera z rozebraną dziewczyną to się wkurzą, nawet jeśli to Grace…
-A czemu ty od razu zakładasz, że będę rozebrana… Nie wiesz, czy nie jestem przypadkiem dobra…- zaczynam odkładając pusty talerz.
Chłopaki robią długie Uuuu, a ja się z nich śmieję.
-Nie znam dziewczyny, która grałaby dobrze w pokera…
-…ja nie znam nikogo, kto byłby lepszy ode mnie…- uśmiecham się unosząc brew.
-Blefujesz…
Przeczę.
-Dobra, koniec gadki.- przerywa Zayn i rozdaje karty.
Zaczęliśmy rozgrywkę, która trwała dobre dwie godziny. W tym czasie Zayn pozbył się koszulki, skarpetek i spodni, tak samo Niall, Louis nie miał koszulki i butów, Liam miał pozbyć się także bokserek, ale zdecydowanie powiedziałam, że ma w nich zostać. Ja nie miałam skarpetek. 
Widząc swoje karty, które ułożyły się w Strike’a uśmiechnęłam się do siebie i położyłam do puli wszystkie moje żetony, Niall i Liam spasowali, Zayn grał praktycznie nie mając żetonów, a Louis trzymał się dobrze.
-All- in?*- śmieje się Louis.
-Tak.- mówię odważnie.
-Sprawdzam…- mówi Louis do mnie.
Kładę moje karty i triumfalnie opieram się o tył fotela.
-Kuźwa, wygrałaś…- rzuca kartami Louis.
-Mówiłam, ze mną się nie zadziera…- mówię, a w tym momencie zaspany Harry wychodzi z pokoju.
-Co tu się stało?- pyta przecierając oczy, Niall wstaje i idzie do siebie. Harry patrzy na niego zdziwiony.
-Graliśmy w pokera…- mówi Liam.
-Rozbieranego…- uśmiecham się szeroko.
-I co nie rozebrałaś się?- pyta Harry unosząc brwi.
-Nieee, ograłam ich.
-Krętaczka…- docina mi Louis.
-Zazdrośnik.- wystawiam mu język.
Pomagam zbierać karty i podaję je Liamowi. Louis pisze coś na telefonie, a ja idę do swojego pokoju. Mój telefon brzęczy i widzę, że zostałam oznaczona na jednym z Tweetów. To Louis go dodał.
Oszukiwałaś, jestem pewny! @G_Moore

Odpisuję mu.

@Louis_Tomlinson pogódź się, że przegrałeś…

Po chwili…
@G_Moore Ja nigdy nie przegrywam…

@Louis_Tomlinson:  Ha! Dziś przegrałeś i ostatnio na wyścigu kartingowym też!

@G_Moore: Spokojnie, już niedługo tytuł mistrza powróci do mnie…

@Louis_Tomlinson: Mylisz się! Pozostanę nim jeszcze dłuuugo.

@G_Moore: Przekonamy się!

@Louis_Tomlinson: Zobaczysz!

Idę do łazienki i biorę szybki prysznic. Myję głowę i rozczesują włosy, zaczesując je do tyłu. Idę do siebie i po miłym dniu kładę się do łóżka. Surfuję po Internecie i znajduję Tumblr o mnie. Są tam moje wszelkie zdjęcia, aktualności i obecnie jest na nim ponad 1000 użytkowników. Czytam wszystkie komentarze pod ostatnimi postami i zauważam, że są ludzie, którzy naprawdę mnie lubią. Piszą, że jestem ikoną stylu, co wywołuje u mnie śmiech, że jestem piękna i wspaniała. Niektórzy piszą, że mnie kochają. Matko! Zjeżdżając w dół archiwum znajduję takie zdjęcie. Uśmiecham się szeroko i kopiuję zdjęcie na swój telefon. Jest wspaniałe i prawdziwe. Odkładam telefon i przekręcam się na bok. Zasypiam.
(…)

*DM- daily message
*All-in- obstawienie wszystkich żetonów, jakie się posiada przy stole

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Miałam dziś bardzo trudny dzień... Dziękuję za komentarze, mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba.

6 komentarzy:

  1. Rozdział jak zawsze świetny <3
    Bardzo mi sie podoba jak piszesz, juz czekam na nastepny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały ! Tak czekałam na ten rozdział, że aż zasnęłam! xd Rozdział bardzo mi sie podoba jak każdy inny ! ;* Czekam na następny :)(:

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny jak każdy! Kocham to jak piszesz jestem pod wrażeniem twojego wielkiego talentu ^^ Czekam na nastepny :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest niesamowity! :**

    OdpowiedzUsuń