czwartek, 11 czerwca 2015

Rozdział 101.



-Pięknie wyglądasz bez makijażu...- mówię jej, gdy smaruje nogi balsamem.
Uśmiecha się szeroko.
-Dzięki skarbie.
Zakładam czyste bokserki i kładę się do łóżka. Na telefonie sprawdzam różne aktualności na TT głównie.
Grace rozplątuje włosy z niechlujnego koka i rozpuszcza je. Przykrywa Silver i uśmiecha się na widok córki.
Podnoszę wzrok na nią i odkrywam jej stronę.
Zrzuca koszulkę i zamierza spać w kontrastującym, różowym staniku i koronkowych majtkach.
-Gracie...- odkładam telefon na etażerkę.
-Hm?- pyta spoglądając na mnie. Uśmiecham się szeroko.
-O nie! Wiedziałam, że ten stanik to zły pomysł!- mówi śmiejąc się i sięga po koszulkę. .
Łapię ją za biodra.
-Ten stanik to idealny wybór...-mówię i sadzam ją sobie na biodrach.
-Harry... Silver jest tutaj...- szepcze, gdy masuję jej pośladki pod koronką. Wiem, że sprawia jej to przyjemność, drapię lekko, a ona stara się mi nie okazywać, że jej się podoba. Nachyla się i kładzie swoją klatkę piersiową na mojej. Jej uda są po zewnętrznej stronie moich bioder i siedzi mi na pasie.
-To co...- mówię z uśmiechem.-Ona jest malutka... Nie wie co to seks... Nic by się nie stało, gdyby usłyszała mamę wykrzykującą imię taty...
-...jesteś ordynarny!
Zaczynam się śmiać, a Grace zakrywa mi usta.
-Ostatnio już to robiliśmy...- mówi i kładzie brodę na mojej klatce piersiowej.
-Pfff... Mógłbym to robić cały dzień i całą noc...
-Och ty seksoholiku...- śmieję się.
-Z taką kobietą jak ty można się uzależnić...- mówię jej, a ona nieświadomie przygryza wargę. Po czym całuje mnie delikatnie w brodę, obniżam ją i Grace trafia w usta. Ściskam jej pośladka, a ona nagle wciąga powietrze przez nos.
-Ja wiem, że ty chcesz...- mówię cichutko, gdy wygina kręgosłup podpierając się na rękach, gdy moje palce dotykają jej skóry na kręgosłupie.
-Ja...- szepcze, a ja w tym czasie zniżam się i całuję delikatnie jej biust.
-...powiedz Grace... Powiedz, że chcesz...- mówię między kolejnymi pocałunkami.
-Ja...- mówi i przygryza wargę. Moje dłonie wspinają się od pasa po żebrach, aż do górnych pachwin.
-Wiem...- mówię i teraz to ja nad nią góruję.
Wygina swoje ciało, gdy moje nabrzmiałe bokserki ocierają się o jej uda, a także gdy całuję jej szyję i szeptam sprośne słówka do ucha.
Uśmiecha się i przygryza dolną wargę. Zjeżdżam poniżej jej biustu i całuję żebra.
Łapie za moje włosy i ciągnie za nie. Podoba mi się to. Wypina biodra do góry. Podnoszę głowę i wracam do mojej ukochanej, patrzy na mnie z szerokim uśmiechem pełnym żądzy.
-Chcę cię...- mówi, na co czuję, że w pewien sposób jeszcze bardziej się podnieciłem.
Schodzę z łóżka i nakładam ochronę.
-Szybciej...- pogania mnie, a ja z uśmiechem wracam do niej.
Góruję nad nią i składam pocałunek na jej czole.
-Gotowa?- pytam.
-Jak nigdy dotąd...- mówi.
Wprowadzam swoją męskość do jej środka.
Jak Grace wygląda?
Jak cholerna anielica... Wypięta klatka piersiowa, uśmieszek na twarzy, ręce rozłożone po bokach z paznokciami wbitymi w materac...
Zaczynam się poruszać...
-Mmm...- mruczy, gdy łączę nasze usta w pocałunku. Otwiera swoje usta i całuje mnie namiętnie jęcząc mi prosto w usta.
To daje cholernego kopa.
Przyspieszam, a ona wzdycha głośno znów wypinając klatkę piersiową.
-Jest ok?- pytam ją szepcząc do ucha.
-Jest odjazdowo...- mówi także mi do ucha i syczy, gdy dodaję mocy.
I jak tu się kurde nie uzależnić... Z taką seksowną dziewczyną, która wprost żąda więcej i więcej...
Oplata nogami moje biodra i przyciąga mnie bliżej, czuję się zmęczony, a kosmyki mojej grzywki skleiły się od potu.
-Słonko...- mówi Grace, a zaraz potem jęczy długo.
-Coś nie tak?- pytam.
-Ja chcę na górę...- mówi i otwiera oczy.
-Na pewno?- pytam, a ona łapie za moją męskość i wyciąga ją z siebie.
Kładę się na plecach, a Grace za nim znów mnie wprowadza w siebie zaczesuje moje włosy i splątuje je w małego kucyka. Zaraz po tym znów czuję ucisk. Grace porusza biodrami i cholera uwielbiam jej widok takiej. Łapie za swoje rozpuszczone włosy i przekłada je na prawe ramię. Czuję, że zwalnia i każdy ruch jest idealny, do końca.
Grace pochyla się lekko do przodu i wbija paznokcie w mój tors. Jest taka piękna... Podekscytowana, pełna pożądania... Moja Grace i tylko moja...
Dziewczyna przygryza moją skórę na obojczykach i wypina mocno biodra, by jak najszybciej i najmocniej dojść do końca.
Czuję, że mój szczyt się zbliża.
-Szybciej...- mówię, a Grace z szerokim uśmiechem znacznie przyspiesza.
-I jak?- pyta mnie, a ja dyszę ciężko.
-Mam nadzieję, że wszystko jest ok...- mówi, a ja kiwam głową.
Zamykam oczy i delektuję się tą chwilą. Jej ciało gorące i lepkie od potu jest tak seksowne, jak nigdy. Uśmiecham się szeroko, gdy ciepło wypełnia moją prezerwatywę.
-Każda dziewczyna zazdrościłaby mi widoku ciebie w takim stanie...- mówi i całuje mnie w usta.
Grace jeszcze nie osiągnęła swojego szczytu, więc znów nad nią góruje. Poruszam się i zdecydowanie wolę widzieć ją nie panującą nad sytuacją.
-Harry...- wbija paznokcie w moje plecy.
-Jak blisko jesteś?- pytam dodając mocy.
-Bardzo... blisko...- mówi i wstrzymuje oddech, by wydać z siebie głośny jęk.
Uśmiecha się szeroko i opadam na jej klatkę piersiową.
-To było coś...- mówię jej po chwili, gdy oddechy wracają do normy.
Podnoszę głowę z jej piersi i zauważam, że Grace wpatruje się we mnie.
-To było ekstra...- mówi i łączy nasze usta w pocałunku pełnym cholernych westchnięć, jęków.
Oblizuję jej usta, a Grace zaraz po tym ciągnie moją wargę zębami.
Uśmiechamy się.
-Zdecydowanie czuję się spełniona...- mówi, gdy wstaję, by wyrzucić prezerwatywę.
Wracam do niej i kładę ją sobie na ciele.
-Kocham cię Haroldzie...- mówi przyciskając biust do mojego torsu.
-Ja ciebie też kocham...- mówię i całuję ją w usta.
Kładzie głowę na moim obojczyku i zasypiamy.
Rankiem budzę się na brzuchu, zakryty... wciąż nagi... Obracam głowę, ald druga część łóżka jest pusta. Koszulka i bielizna leżą na podłodze, właściwie to tylko stanik, bo majtki znajduję błądzące pod kołdrą.
Drzwi od łazienki się otwierają.
Ma na sobie czarny obcisły komplet koronkowej bielizny. Myje zęby i opiera się o framugę drzwi. Podnoszę się na łóżku wyżej.
Grace uśmiecha się szeroko i nagle odwraca się, wchodzi z powrotem do łazienki. Słyszę jak wypluwa pianę od pasty.
-Dzień dobry...- mówi.
-Dzień dobry...- odpowiadam.
-Jak minęła ci noc?- pyta unosząc brew.
-Wspaniale, a tobie?- uśmiecham się szeroko.
Udaje, że się zastanawia, ale po chwili wypala.
-Odjazdowo...- mówi.
-Mmm... Aż tak?- pytam.
-Bardziej niż tak...- mówi przygryzając dolną wargę.
Wkrótce jej zgrabne nogi wędrują ku walizce, z której wyciąga rzeczy.
-Rzucisz mi czyste bokserki?- pytam, a ona staje nieruchomo.
Na jej twarzy rośnie szeroki uśmiech, kręci głową przecząc.
Odkrywam się i wstaję z łóżka. Grace stara się nie opuszczać wzroku na moje przyrodzenie, korci ją.
Podchodzę do torby i szukam bokserek, a ona klepie mnie w pośladki.
Podnoszę wzrok na nią, a ona przygryza wargę i wchodzi do łazienki.
Postanawiam wziąć prysznic, więc owinięty ręcznikiem wokół pasa idę ku pomieszczeniu. Grace rozczesuje włosy i chce je zapleść w warkocza.
-Uwielbiam rozpuszczone... Pamiętasz?- mówię jej do ucha.
-Zapomniałam...- uśmiecha się i puszcza włosy wolno.
Wchodzę do kabiny i puszczam wodę.
 
Grace
Robię sobie delikatny makijaż i idę do sypialni.
Silver leży na brzuszku i wierzga rączkami. Biorę ją na ręce i zaczynam karmić. Następnie ją przewijam i przebieram.
Mała patrzy na mnie uśmiechnięta. Szeleszcze grzechotką, a ona zanosi się śmiechem. Sama też zaczynam się śmiać.
-Śmieszka moja mała...- mówię i całuję jej brzuszek łaskocząc włosami jej twarz. Znów parska śmiechem.
Odrzucam włosy do tyłu i spoglądam na nią. Mała próbuje łapać za mój nos, ale ciągle odsuwam głowę.
Zanosi się śmiechem. Znów.
Drzwi od łazienki się otwierają. Harry wychodzi z mokrym torsem do sypialni.
-Kto się tak głośno śmieje?- pyta z uśmiechem.
-Da!- piszczy podekscytowana Silver.
-Ach to ty...- mówi Harry i kładzie się obok na łóżku.
Silver wpatruje się na wytatuowanego motyla. Wzdycha ciężko i znów się uśmiecha.
Kładę głowę bezpośrednio koło ucha Silver.
-Powiedz tacie, że ma seksowne tatuaże...- ona spogląda na mnie i piszczy: Da!
Zaczynam się śmiać.
-Dokładnie o to mi chodziło...
Hazz całuje małą w czółko.
-Zamawiamy śniadanie?- pyta.
-Może pójdziemy gdzieś...- proponuję.
Uśmiecha się szeroko.
-Dobra, ja się tylko ubiorę...- mówi i zaczyna wybierać ciuchy.
 
(...)
Harry prowadzi wózek. Silver przygląda się nam i grzecznie wierzga nóżkami i trzęsie grzechotką. Nasze palce są splecione.
-Grace?- zaczyna Harry niepewnie.
-Tak, skarbie?- pytam spoglądając na jego twarz.
-Ja...- zaczyna.-...właściwie to...- wzdycha i dodaje: Nie, jednak już nie ważne.
Wchodzimy do restauracji i siadamy przy jednym ze stolików.
-Ale o co chodzi?- pytam, gdy Harry siada naprzeciwko.
Składamy zamówienie. Kelner odchodzi.
Podnoszę okulary przeciwsłoneczne i spoglądam na niego.
Patrzy na mnie niepewnie i za chwilkę macha ręką i kołysze wózek z małą.
-Harry, chcę wiedzieć, co cię gnębi...- mówię i głaszczę go po policzku.
-Bo...-zaczyna.- Co powiedziałabyś na...- zatrzymuje się, unoszę brwi i czekam, aż dokończy.-...na kupno domu...
Wpatruję się w niego i nie wiem, co powiedzieć.
-...nie... nie ważne, bez potrzeby poruszyłem temat...- mówi szybko marszcząc brwi.
-Jasne, że chciałabym...- mówię z uśmiechem.
Podnosi wzrok na mnie.
-Naprawdę?- uśmiecha się szeroko.
-Jasne, byłoby super, gdybyśmy mieli większy dom...

-Uff... Bałem się zapytać...
-Dlaczego?- pytam.
-Myślałem, że będziesz wolała zostać przy naszym starym mieszkaniu...
-...z jednej strony nasze mieszkanie jest pełne wspomnień, ale z drugiej Silver powinna mieć więcej miejsca do zabawy. Może ogród?- mówię, a Harry się szeroko uśmiecha.
Nasze zamówienia się zjawiają i dziękujemy za zamówienie.
-Cieszę się, że tak do tego podeszłaś... Myśl o nowym domu gnębiła mnie od kilku miesięcy...
-Mogłeś mi powiedzieć od razu...Najwyżej wrócilibyśmy do tej rozmowy...
Uśmiecha się szeroko i zaczynamy jeść.
 
(...)
-Dom wolnostojący/szeregowiec?- pytam go, gdy siadamy na ławce w parku.
-Wolnostojący... Zdecydowanie... Najlepiej na szarym końcu ulicy.- odpowiada wystawiając twarz do słońca
Uśmiecham się szeroko.
-...żeby nikt nie słyszał naszych krzyków...- mówi mi na ucho.
-Harry!- zaczynam się śmiać.
-Tak…- mruczy muskając moją szyję.
Poprawiam się i chowam telefon do torebki.
-Jak chciałabyś, żeby wyglądała nasz sypialnia?- pyta mnie, kiwając w tym czasie wózek Silver nogą, która zdążyła zasnąć.
Obejmuje mnie ramieniem.
-Wielkie łóżko, ale takie naprawdę wielkie... Jasne ściany, bezpośrednie wejście do garderoby... Nie wiem... Nie mam obrazu... Najlepiej byłoby zobaczyć pomieszczenia, a wtedy obraz sam się wykształca.
Harry uśmiecha się szeroko i całuje mnie w policzek.
-Kocham Cię...- szepcze do ucha.
 
(...)
Po południu spotykamy się z Nickiem, który wprost zakochał się w naszej córce, uważa, że jest śliczna i urocza. Harry wtrąca, żeby pamiętał, że lubi chłopców.

-Harry jest bardzo zazdrosny o innych mężczyzn...- mówię.
-...nieprawda...- odzywa się.
-...a to, co powiedziałeś kilka dni temu? Facet dopiero po czterdziestce…- unoszę brew.
Nick zaczyna się śmiać.
-Oj no co...- Hazz się burzy.
Sadzam Silver na moich kolanach.
-Ciekawe, jak będzie wyglądała w przyszłości? Może zdążę zmienić orientację...- mówi mrugając do mnie okiem.
Zaczynam się śmiać.
-Nie. I jeszcze raz nie...- mówi Hazz.
Mała upuszcza grzechotkę na podłogę, a Nick ją podnosi.
Uśmiecha się i specjalnie upuszcza po raz kolejny.
Nick znów podnosi.
-To nie jest śmieszne Silver... Tak nie można...- mówi Harry unosząc brew.
Ona spogląda na niego i już szykuje się, by zrzucić grzechotkę po raz kolejny. Spogląda prosto w oczy Hazzy i Trzask. Ja i Nick wybuchamy śmiechem.
-Patrzcie, jak charakterek się tworzy...- mówi mężczyzna.
-Jak matka...- mówi wystawiając mi język.
-Mów tak dalej to będziesz spał w pokoju Nialla...- unoszę brew. Zaczyna się śmiać.
Chowam podniesioną grzechotkę.
-Grace to prawda, że masz staż w British Vogue?- pyta Nick, a ja kiwam głową z szerokim uśmiechem.
Spogląda na Harry'ego.
-Uuu... Styles jest niezadowolony...
-Nie jestem niezadowolony...- mówi marszcząc brwi.
Nick unosi brew.

-Jasne, widzę entuzjazm w twoich oczach... Skaczesz z radości...- mówi Nick.
Opuszczam wzrok na moją herbatę i zaraz łapię za rączkę Silver.
Sama też widzę, że nie jest zadowolony z tego powodu i czuję, że jest po prostu przykro. Skoro mam taką szansę, by pracować dla takiej gazety, to czemu miałabym odmawiać. Sięganie po marzenia jest najważniejsze.
Nick chyba widzi moje zmieszanie, bo umiejętnie zmienia temat na związany z jego pracą.
Wkrótce musi wracać do hotelu, bo wieczorem chłopcy grają ostatni koncert w LA.

***

Tak jak obiecałam wstawiam już dziś rani, bo wieczorem nie będę miała w ogóle czasu. Dziękuję za tyle miłych komentarzy, widzę, że troszkę nowych osób, to dobrze świadczy :) Rozdział w piątek po wystawieniu ocen, kto się cieszy? Ja! Całuje xx.

3 komentarze:

  1. Nie mam takich złych ocen wręcz są powiedziałabym rewelacyjnie! Ha :p
    A co dk rozdziału jest spoko, ale jednam jestem za tym żeby coś się działo ohh hah x

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeeej ! Wszystko się ułożyło ! Ale coś czuję ,że będzie się dziać :)

    Czekam na next
    Panna Domka

    PS: U mnie,oceny już wystawione i zakończenie za 2 tyg ( 26 czerwca )

    DO NASTĘPNEGO :*

    OdpowiedzUsuń