piątek, 19 czerwca 2015

Rozdział 102




(...)
-To nie tak...- mówi Harry.
-Po co mi się tłumaczysz i wracasz niepotrzebnie do tematu?- pytam go wkładając Silver do wózka.
-...jesteś na mnie zła...
-...nie jestem...- mówię pakując do torby kilka pieluszek.
-Grace, przecież widzę...- mówi starając się dotknąć mojego policzka.
Silver zaczyna płakać, więc ponownie wyciągam ją z wózka.
-Ćśśś...- mówię kołysząc ją.
-Grace....
-Harry! Nie jestem zła! Ok?- wybucham, a Silver zaczyna mocniej płakać.
-Ćśś...- kołyszę ją delikatnie i daje smoczka do buzi.
-Przepraszam...- wzdycham.
Harry siada na łóżku i obserwuje mnie, jak uspokajam naszą córkę.
 
*pukanie do drzwi*

-Jedziemy już...- informuje Louis.
-Zaraz będziemy...- mówi Harry.
-Jedź sam...- mówię.
-Co? Dlaczego?- pyta.
-Małej coś chyba jest, bo ciągle płacze... Obawiam się, że zaczyna ząbkować...Zostanę z nią, ok?
-Mogę ci jakoś pomóc?- pyta wstając.
Silver zasypia, ale nie śpi spokojnie.
-Nie... Idź już...- mówię.
-Grace...- zaczyna.
-Idź... Nie możesz się spóźnić...
Wzdycha, a mi się robi znów przykro.
-Pisz mi, gdyby coś...
-...poradzę sobie...
-Ok...- mówi cicho i całuje mnie w czoło po czym wychodzi.
Siadam na łóżku.

Retrospekcja

-Jak się udało spotkanie?
Opowiadam Harry'emu o tym co wspaniałego mnie spotkało. Jaką wielką szansę otrzymałam. Mam wrażenie, że z jednej strony się cieszy, ale z drugiej nie jest tym pocieszony.
-Coś nie tak?- pytam.
-Nie... Wszystko jest ok.- mówi odkładając sok do lodówki.
-Nie jest...- dodaję.
-Ale czemu mi wmawiasz...- mówi pozbawionym uczuć głosem.
-O co ci chodzi?
-Jezu, o nic.
-Zrobiłam ci coś?
-Po prostu mogłabyś spędzić czas z dzieckiem, gdy masz staż.- wybucha. 
-Myślisz, że przez ten czas nie będę spędzać z nią czasu?- pytam sarkastycznie.
-Dokładnie... Lou spędza mało czasu z Lux właśnie przez pracę...
-Co proponujesz?- pytam głośniej.
-Żebyś zrezygnowała z tego.
Moje usta otwierają się szeroko z niedowierzania.
-Nie zrobię tego, to jest moje marzenie!
-Marzenia są ważniejsze od dziecka?
-Jestem ciekawa ile czasu w ciągu roku, ty będziesz w domu, bo znając życie w ogóle cię nie będzie, zostanę sama z dzieckiem.
Wstaję i idę do sypialni, zamykam drzwi z hukiem. Zamykam się w garderobie i robię porządki w garderobie. Ściągam jeden z worków próżniowych z góry, gdy znów ten cholerny ból dokucza mi w podbrzuszu. Opieram się o parapet garderoby i muszę usiąść, bo boli mnie okropnie. Znów zaczynam płytko oddychać.
Łapię za telefon i dzwonię do mojej lekarki.
-Halo?
-Pani doktor mam straszne skurcze...- mówię i znów syczę z bólu.
-Gdzie?
-W podbrzuszu...
-To jak skurcze przedporodowe... Proszę do mnie przyjechać, jak przejdą dam pani tabletki, albo zastrzyki z lekami rozkurczowymi. To jest jeszcze za wcześnie na takie skurcze. Czekam na panią...
-Dobrze.
Siedzę na parapecie i oddycham głęboko. Tak jak poprzedniego razu ból przechodzi, ale mała się zaczyna kopać mocno i to też mnie boli. Ubieram się szybko, biorę dokumentację do torebki i wychodzę z pokoju. Harry, który gotuje coś, co pięknie pachnie spogląda na mnie i zauważa coś nie tak.
-Zawieź mnie do kliniki...- mówię zamykając oczy i stając w miejscu, gdy mała kopie znów sprawiając mi tym ból.
-Co ci jest?- pyta przestraszony.
-Miałam skurcze, których nie powinnam była mieć.
****

...a gdybym to ja zaczęła marudzić, że Harry nie spędza ze mną tyle czasu ile bym chciała?
Tyle, że ja bym mu tego nie zrobiła, chociaż jestem zdenerwowana i bezsilna, gdy mała jest marudna jak dziś i cały czas płacze, a ja jestem zmęczona po zajęciach, gdy jestem w Londynie...
...pogodziłam się z faktem, że będzie wyjeżdżał i 10 miesięcy na 12 go nie będzie...
...będę sama...
...z małym dzieckiem, studiując...
...jednak ten staż, jest czymś czego w najśmielszych marzeniach sobie nie wyobrażałam...
...prestiżowa gazeta chcę, abym się uczyła jak powstaje biblia mody...
...marzenie...
...a twój facet nie jest zadowolony, w ogóle cię nie wspiera...
Kładę głowę na poduszce, a Silver znów płacze. Biorę ją do siebie na łóżko i sprawdzam, czy jej dziąsła nie są aby nabrzmiałe. Nie... Mała leży i płacze...
-Co jest?- pytam ją, ale właściwie kieruję to pytanie do siebie.
Łapię za telefon i wykręcam numer do mojej mamy.
-Halo?- odbiera dopiero po kilku sygnałach zaspanym głosem.
-Przepraszam, że cię budzę mamo...
-Coś się stało?
-Mam problem z Silver... Cały czas płacze, myślałam, że ząbkuje, ale nie ma nabrzmiałych dziąseł... Nie wiem o co chodzi...
-Może to kolka... Zrób jej ziołową herbatkę i pomasuj brzuszek.
-A gdyby to nie pomogło?- pytam.
-Wtedy nalej ciepłej wody do wanny, a najlepiej do jakiejś miski, żeby brzuszek mógł się rozluźnić.
-Ok...
 
(...)
Wreszcie zasypia. Spokojnie. Biorę szybki prysznic, kładę Silver do naszego łóżka i wzdycham kładąc się obok, materac jest wyjątkowo miękki dziś. Całuję jej główkę i zasypiam twardo.
Budzę się znacznie później, Silver śpi pomiędzy mną, a Hazzą. Otwieram oczy, bo dostałam smsa. Od mamy: I jak?
Odpisuję: Dziękuję ci mamusiu! Już jest dobrze. Śpi jak suseł.
Odkładam telefon i uśmiecham się. Harry obniżył znacznie i śpi prawie na samym dole poduszki, jego głowa jest dosłownie obok główki Silver. Nosem dotyka policzka naszej księżniczki. Dłoń trzyma na jej brzuszku w delikatnym uścisku.
Całuję najpierw nosek Silver, a potem skroń Harry'ego. Zasypiam.
Rankiem wstaję pierwsza, podczas, gdy mój chłopak i córka śpią. Silver jest wtulona w klatkę piersiową Hazzy. Kładę poduszkę na swojej stronie, gdyby się przewróciła na drugą stronę dla asekuracji. Narzucam stanik sportowy i legginsy, na stopach mam neonowe nike. Zjeżdżam windą do siłowni hotelowej.
Tam zajmuję jedną z bieżni i wyznaczam sobie dystans 7km, a potem ewentualne brzuszki.
 

Harry
Gdy otwieram oczy Silver leży na pleckach kilkanaście cm ode mnie.
-Ga-gu... da-ba-ma...
Przysuwam głowę do jej główki i całuję w uszko. Wzdryga się i spogląda na mnie.
-Da!- piszczy wyciągając rączkę ku mnie. Łapię za nią i trzęsę lekko.
-Dzień dobry, księżniczko...- mówię i całuję jej rączkę.
Ogarniam wzrokiem sypialnię i zauważam, że rzeczy Grace, w których śpi są na końcu łóżka.
-Grace?- mówię głośniej.
Odpowiada mi cisza.
-Mamusia gdzieś uciekła...
Biorę do ręki telefon i dzwonię, ale jedynie słyszę dźwięk jej telefonu w torebce na fotelu po przeciwległej stronie pokoju.
Silver spogląda na mnie z uśmiechem. Biorę ją na swoją klatkę piersiową, podpiera się delikatnie rączkami i unosi główkę.
-Kochasz tatusia?- pytam unosząc brew, a ona wzdycha mocno.
-Bo ja ciebie i mamusię kocham naj- naj- najmocniej na świecie...
Silver patrzy na mnie błyszczącymi, kasztanowymi oczami i podnosi się bardziej. Podciąga swoje ciałko, by jej twarz była bliższa mojej. Robi coś, co przyprawia mnie wręcz o wzruszenie. Cmoka mnie w usta. Łapię ją za żeberka.
-Też cię kocham Silver...- mówię i teraz ja jej daję buziaka w usta. Chyba jej się spodobało nowe doświadczenie, bo śmieje się do rozpuku.
-Nawet nie wiesz jak bardzo tatuś cię kocha...- mówię i kładę ją sobie na klatce piersiowej. Główkę lokuje gładko na moim obojczyku i jej rączka dotyka delikatnie mojej skóry pod szyją. Po chwili czuję, że oddycha spokojnie, więc jestem prawie pewny, że śpi.
Robię telefonem zdjęcie, które jest po prostu piękne... Śpiąca księżniczka leżąca na jej dużym tacie.
Uśmiecham się i czuję jej dziecięcy zapach. Taki słodki i kojący dla moich nozdrzy do tego zapach płynów do kąpieli.
Drzwi się otwierają, a do środka wchodzi zmachana Grace.
-O jeju...- mówi podchodząc.-Dawno się obudziłeś?- pyta głaszcząc uszko Silver
-Przed chwilą...
 
(...)
-Nie mogę uwierzyć, że będziecie jutro jechać...- mówię do mojej dziewczyny.
-Mi też jest przykro... Bardzo chciałabym zostać. Ale z drugiej strony jeszcze kilka dni i będziesz w domku na miesiąc...- mówi.
-Szkoda, że tylko na miesiąc.
Uśmiecha się pokrzepiająco, chociaż jej zamglone oczy wysyłają konkretne znaki...
Grace składa mi pocałunek na skroni i zabiera ubranka Silver z fotela. Zaraz jadę na kolejny wywiad. Ubieram rzeczy, przyniesione przez Caroline. Moja córka zaraz ląduje w wózku.
-Jedziemy?- pytam, a moja dziewczyna poprawia włosy zaczesując je do tyłu i kiwa głową.
 
(...)
-Jak sobie radzicie z rozłąką?- pyta już na sam koniec dziennikarz, a mnie przypomina się ostatni miesiąc bez widzenia moich dziewczynek i dzisiejsze południe przed wyjściem.
-Jest trudno...- mówi Zayn.- Nasze rodziny pozostają w Anglii, bardzo daleko od nas i ta odległość jest bardzo przygnębiająca.
-Mamy z nimi kontakt, no ale przecież telefon nie zastąpi widzenia się na żywo.-dodaje Niall.
-Przepraszam, że zwrócę się z tym pytaniem do Harry'ego, ale tobie całkiem niedawno urodziło się dziecko i poza tym jesteś związku z Grace Moore. Jak ty sobie radzisz z niewidzeniem swojej małej córeczki?
-Gdy wyjechaliśmy do Ameryki w trasę nie widziałem ich miesiąc i byłem zdruzgotany tym jak urosła i jak bardzo za nimi tęsknię... Na szczęście moja dziewczyna zdobyła się na odwagę, by przyjechać sama z małą, bo chyba bym zwariował.
Chłopaki zaczynają się śmiać.
-Zdecydowanie... Ciągle mówił o nich...- mówi Zayn.
-...Grace też nie mogła przestać.- dodaje Niall, a ja się uśmiecham.
-Wasza trasa tu się kończy, więc wrócicie do domu... Na ile?
-Miesiąc...-
mówi Liam.-A potem zaczynamy trasę w Australii...
-Też bardzo daleko...- mówi dziennikarz.
-Tak, ale mamy tam znacznie mniej koncertów... Więc szybciej pojawimy się w domu...
-Dziękuję wam chłopcy za tę rozmowę!-
mówi dziennikarz i podaje nam ręce.
Grace siedzi na fotelu i rozmawia z Lou i Caroline. Silver jest trzymana przez Caroline i bujana.
Gracie zrywa się z fotela i rzuca mi się na szyję.
-Tak się stęskniłaś?- pytam, gdy wiesza mi się na szyi i oplata nogami wokół bioder.
-Bardzo...- mówi i daje mi całusa w usta.
Po południu mamy już wolne. Zabieram moje dziewczyny na basen hotelowy.
-Jestem ciekawa jej reakcji...- mówi Grace siadając na leżaku.
-Oj na pewno jej się spodoba.- mówię i zrzucam szlafrok z ramion.
Silver ma na sobie czerwony, kwiecisty strój z atrapą spódniczki i wygląda uroczo. Jest bardzo zdezorientowana.
Biorę ją na ręce.
-Idziemy...- mówię do małej i biorę ją na rączki.
-Uważaj słonko...- mówi Grace do mnie, a ja się uśmiecham.
Powoli się zanurzamy, trzymam księżniczkę i delikatnie zanurzam jej ciałko.
-Tato! Zaraz będę płakać!- mówi Grace z uśmiechem.
Silver ma przestraszoną minę i przytula się do mojego torsu.
-Spokojnie...- mówię głaszcząc jej główkę.
Trzymam ją i chodzę dotykając powierzchni basenu. Silver albo się przekonuje, albo po prostu jej się to podoba. Wierzga nóżkami i piszczy.
-I co mamo? Patrz jaka jestem odważna...- mówię do Grace, a ona się uśmiecha i podnosi wzrok znad ekranu telefonu.
 
(...)
Grace
Zmęczona lotem kładę Silver i sama zasypiam jak suseł. Mama Harry'ego dzwoni rankiem do drzwi, żeby poopiekować się wnusią.
-Jak było?- pyta z uśmiechem.
-Fantastycznie... Spędziliśmy bardzo miło czas... Bardzo za nim tęskniłam... Bardzo... Zresztą znów tęsknię...
-Te kilka dni ci zlecą zobaczysz...
-Tak... Muszę z panią porozmawiać....- mówię, a Anne bierze Silver na rączki i siada na fotelu.
-Coś się stało?- pyta.
-Ja i Harry postanowiliśmy, że zatrudnimy dla Silver opiekunkę, jest pani wspaniałą babcią, ale zdaję sobie sprawę, że te ciągłe przyjazdy są uciążliwe, dla mnie by były... Ja postanowiłam zacząć staż i jeszcze studia. Tę kobietę będę miała na telefon i zawsze będzie do mojej dyspozycji... Bardzo nie chcę, żeby odebrała to pani w sposób taki, że ograniczam pani widzenia z Silver, albo, że nie podobał mi się sposób opieki nad nią. Broń Boże... Jest pani ekstra babcią, Silver kocha panią bardzo, ale po prostu potrzebuję kogoś tu...
Anne spogląda na mnie i uśmiecha się.
-Rozumiem, słonko...- mówi.-Kiedy ta kobieta zaczyna?
-Jak tylko Harry wyjedzie znów w trasę...
-Aha...
-Póki co Silver jest pani tylko i wyłącznie...
Anne zaczyna się śmiać.
Ubieram się elegancko, a przynajmniej się staram. Czarna sukienka z lejkowatym wycięciem na dekolt. Na stopy nakładam czarne Louboutiny i złoty łańcuszek. Wychodzę z garderoby i sięgam po okulary przeciwsłoneczne leżące na stoliku do kawy.
-Gracie, jak ty fantastycznie wyglądasz...- mówi Anne, a ja jej z szerokim uśmiechem dziękuję.
-Dziś po zajęciach jestem.umówiona w redakcji BV (tak będę pisała w skrócie British Vogue) z dziennikarką, u której mam staż, a także z asystentkami, które wprowadzą mnie w działanie gazety.
-Zrobię na nich wrażenie wyglądem?- pytam obracając się dookoła.
-Na pewno.- mówi dosadnie kobieta.
-Uff...- uśmiecham się szeroko i sięgam po płaszczyk w panterkę i torebkę.
Całuję Silver w ustka i Anne w policzek.
-Trzymamy kciuki Gracie...- mówi na pożegnanie Anne, na co się uśmiecham i wychodzę.
Nakładam na usta czerwoną szminkę. Podobam się sobie. Robię sobie w lustrze windy zdjęcie i wysyłam je Hazzie.


-O kurde... Wyglądasz ekstra...- mówi, gdy od razu po odczytaniu wiadomości łączy się ze mną.
-Harry... Stresuję się...
-Słonko, oni cię pokochają jesteś wspaniałą dziennikarką, do tego z poczuciem stylu i mody. No i w tej sukience wyglądasz... Wow!
Zaczynam się śmiać.
-...i pamiętaj, gdyby ten twój szef patrzył by się tam, gdzie mogę tylko ja...
-...Harry...
-...poczekaj... to natychmiast wsiadam w pierwszy samolot j jestem, a on jest kaleką do końca życia...
-...kotku...-
wsiadam do mojego samochodu.
-...nie skończyłem... powyrywam mu nogi, a jeśli on by cię tknął, to będzie mężczyzną bez jaj...- mówi śmiertelnie poważnie.
Ruszam i puszczam płytę z radia. Kodaline.
-...Harry moim szefem jest kobieta...
Cisza po drugiej stronie słuchawki wywołuje u mnie głośny śmiech.
-Aha... No to... Na pewno jej się spodobasz...
-Mam nadzieję…
-Gdzie jesteś?
-Jadę na zajęcia teraz, a po zakończeniu do redakcji.
-Aha… Wiesz… Tęsknię za wami…
Uśmiecham się do siebie.
-My też bardzo tęsknimy… Bardzooo…
-Nie mogę się doczekać, aż was zobaczę.
-Wiesz co Silver zrobiła wczoraj wieczorem?- mówię.
-No co?
-Położyłam ją do kojca i robiłam sobie śniadanie. Nagle słyszę trzask i co widzę? Wyrzuciła grzechotkę z kojca.
-Z kojca? Przecież jego ścianki są wysokie.
-No właśnie…
-Bicepsiki trenuje od małego…
Zaczynam się śmiać.
-Jak się jest ambitnym to się trenuje…
Zapada chwilka ciszy.
-Gracie?
-Hm?- skręcam w ulicę, na której końcu jest uniwersytet.
-Bardzo cię kocham…
Uśmiecham się szeroko.
-Też cię bardzo kocham…
-…nie lubię, jak się mówi… też cię kocham…
-Czemu?
-No bo to brzmi, jakbyś odpowiadała z grzeczności…
-Harry… Kocham Cię!- mówię parkując na swoim standardowym miejscu obok samochodu Lucy, która siedzi w środku i tak jak ja rozmawia przez telefon.
Wzdycha ciężko, a Lucy wychodzi ze swojego samochodu.
-Słonko… Zaraz mi się zaczynają zajęcia i Lucy czeka już na mnie… Zadzwonię wieczorem, ok.?
-Ja zadzwonię…- uśmiecha się, wiem to.
-Ok… Będę czekać. Kocham Cię.
-Ja ciebie mocniej. Papa.
Wyłączam telefon i chowam go do torby.
-Kopę lat!- krzyczy Lucy i rzuca mi się na szyję.
-Kopę!- zaczynam się śmiać.- Tydzień!
-Stęskniłam się za naszymi pogaduchami na wykładach…
-Zamiast się uczyć gadamy… Normalne…- mówię z uśmiechem.
Wchodzimy przez drzwi.
Rozmawiamy, gdy obydwie zauważamy Lily, która daje buziaka jakiemuś chłopakowi ten wychodzi, a ona z uśmiechem wchodzi na salę wykładową.
-Jak można być taką świnią i zostawić Nialla…- mówi Lucy marszcząc brwi.
-Widocznie taka jest… Dobrze, że się już z nią nie zadajemy… Ale kurde, tak szybko poszło między nimi, nie? - mówię.
-Masz rację.
-Skąd dowiedziałaś się o ich rozstaniu?- pyta mnie Lucy opierając się o automat, w którym kupuję kawę rozpuszczalną.
-Od Eleanor i Harry mi powiedział. Potem sam Niall się przyznał… Ale ja zaczęłam się zastanawiać odkąd wtedy nie przyszła do mnie, jak byłam w szpitalu, czułam, że jest nie tak…
-Niall coraz częściej był sam…jeju, tak jest mi go szkoda…- mówi Lucy.
-Mnie też, że taka szmira mu się trafiła…- kręcę głową. -…właściwie to może lepiej, że się rozstali… on potrzebuje kogoś milard razy lepszego od niej... On ją bardzo kochał… Natomiast ona się szybko pocieszyła.
-…nie dam sobie rady…- mówi teatralnie Lucy dotykając zewnętrzną częścią dłoni czoła.
-…to jest za trudne…- wtóruję jej.
-…za mało czasu jesteś ze mną!- piszczy, a ja wybucham śmiechem.
-Zostaw wszystko, masz być ze mną!- dodaję, a Lucy zaczyna się śmiać.
-Kocham cię, kobieto…- mówi mi i obejmuje ramieniem.
-Ja ciebie też…- mówię i zaczynam myśleć o Harrym.
Siadamy na swoich miejscach.

(…)
-Dzień dobry…- mówię do dziewczyny siedzącej za dużym dębowym biurkiem.
-Dzień dobry…- odpowiada z uśmiechem.- Do kogo pani jest umówiona?
-Jestem nową stażystką tutaj…
-…ach tak… proszę jechać windą na 3 piętro i skręcić w prawo. Ostatnie drzwi to gabinet redaktor Presley. Proszę tam zapukać i jeśli poprosi wejść.
-Dziękuję.
Obcasy moich butów stukały raz po razie, wsiadłam do windy i wcisnęłam klawisz 3. Cicha muzyczka leciała w głośnikach. Poprawiłam szybko usta szminką i drzwi się rozsunęły. Trzech mężczyzn ubranych w elegnackie garnitury puściło mnie, a ich wzrok czułam na moim tyle. Zapukałam do drzwi i poczekałam, aż głos kobiecy wprowadzi mnie do środka. Nagle drzwi się otwierają z rozmachem.

***
Dziękuję! Thank You! Dane schon! Mam 100 tysięcy wyświetleń i jestem przeszczęśliwa! Nie wiem jak mam wam dziękować! Rozdział dodany! Proszę o komentarze i buziaki! xx.

10 komentarzy:

  1. Cudny !!!!! <3 Czyta sie to z taką lekkością ! Podziwiam cie !

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudoo! Ty coraz lepiej piszesz :) Coś czuję , że coraz bardziej się uzależniam od twojego opowiadania :D Mam nadzieję , że zostało jeszcze trochę rozdziałów . Nie chcę , abyś już kończyła

    Czekam na next

    Panna Domka

    OdpowiedzUsuń
  3. Super <3 mam pytanie: czy jestes Belieberka? A jeżeli tak czy polecasz jakieś blogi o Justinie? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Belieberką nie jestem, ale lubię go :) niestety nie znam żadnych blogów :/ pozdrawiam.
      Camille.

      Usuń
    2. Dobrze dziękuje i wzajemnie ! <3

      Usuń
    3. polecam in-my-mind-ff.blogspot.com
      najlepsze ff jakie czytałam o jb!
      @Demiismyq

      Usuń
  4. dziękuję Bogu, ze trafiłam na to ff
    to chyba jedyne opowiadanie gdzie co drugi rozdział to nie drama time
    co mogę napisać haha
    rozdział jest jak zwykle świetnie napisany i z przyjemnością go czytam!
    nie mogę doczekać się następnego I mam pytanie?
    Myslalas może żeby dodawać rozdziały 2 razy W tyg?
    @Demiismyq

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że myślałam, ale nie jestem przekonana do tego pomysłu. Nie mam czasu, by pisać, no może nadrobię w wakacje, ale potem... Przyszły rok będzie dla mnie bardzo ciężkim rokiem i wtedy naprawdę nie będę miała czasu, a wiesz, muszę mieć w zanadrzu rozdziały. Kiedyś się skończy ta historia, a nie chcę robić przerwy między jednym blogiem, a drugim (który mam zamiar napisać), a jeżeli 2 razy w tygodniu mój zapas rozdziałów się zmniejszy znacznie i wtedy przerwa wystąpi sama, bo nie zdążę, a tego nie chcę. Chcę przejść z tego bloga od razu na inny. Ale się rozpisałam :) Mam nadzieję, że ogarnęłaś to, co chciałam ci/wam przekazać. Dziękuję za miłe słowa xx.

      Usuń
    2. haha oczywiście, ze rozumiem
      następny rok dla mnie też nie będzie prosty eh
      nie ma za co xx
      @Demiismyq

      Usuń