piątek, 11 września 2015

Rozdział 114.



1,5 roku później…
Rozdział 114.
-Mama!- słyszę piski z góry.- Mama ratuj!- sepleni.
-Co się stało?- wołam.
-Tata! Tata! Goni!- znów piski.
Wchodzę po schodach na górę i zaczynam się śmiać. Harry biega za małą, która sprawni próbuje uniknąć ojca.
-Mama ratuj!- piszczy.
-Mama nic nie zrobi!- mówi Harry.
-Mama ratuj! Tata stop!- piszczy.
-Wariatkowo…- mówię do siebie.
Piski na górze są jeszcze długo słyszalne. Siadam z powrotem do komputera i oglądam stylizacje z imprezy wręczenia nagród People. Wybieram 5 i wysyłam Darbi. Teraz nie jestem tylko twórczynią artykułów nudnych jak nie powiem co… Miranda zaproponowała mi, abym razem z Darbi i Theresą prowadziła zakładkę o stylizacjach miesiąca. Byłam bardzo zaskoczona, ale i niezwykle szczęśliwa, poza tym Miranda wysyła mnie teraz na wszelkie ważne gale, bym mogła potem ocenić sposoby ubieranie w gazecie. To wielkie wyróżnienie dla mnie. Ostatnio nawet Darbi szepnęła mi, że przez przypdek usłyszała fragment rozmowy Mirandy z Anną Wintour. Kobieta proponowała, abyśmy zaczęły pisać we trójkę dla amerykańskiego Vogue’a. Wtedy myślałam, że umrę. Wyobrażacie sobie mnie jako jedną z dziennikarek piszących do US Vogue. Nie mieści mi się to w głowie. Ale Darbi dodała, że Miranda nie była przekonana co do tego, mówiła, że bardzo dobrze jej się pracuje z nami i uważa, że powinnyśmy zostać. Przez te wszystkie gale zdążyłam się zaprzyjaźnić z paroma osobami takimi jak Taylor Swift, Cara Delevingne czy Eli Mizrahi (muzyk, kompozytor i fotograf), poza tym wiele osób mnie kojarzyło. To mi się bardzo podobało.
Leigh urodziła synka, któremu mój brat i jego żona dali na imię Felix. Mama i Ben są ze soba szczęśliwi, natomiast mój mały Elliot bardzo urósł. Nie jest już tym samym małym chłopcem. Jest obecnie w 4 klasie. Gemma wreszcie znalazła mężczyznę swojego serca. Jest nim… uwaga! Jason, brat Tylera. Wpadli sobie w oko już na ślubie Lucy, ale ze względu na to, że chłopak kończył praktyki na jednej z australijskich uczelni nie mieli kontaktu, ani sposobności się spotkać. Jednak, gdy wrócił do Anglii i Gemma była u Lucy, Jason przyszedł odwiedzić brata i tak się stało, że się ze sobą spiknęli. Nie ukrywam, że bardzo się cieszyłam, gdy powiedziała mi o Jasonie. Są ze sobą od siedmiu miesięcy i układa im się nadzwyczaj wspaniale. Przyjaciele z zespołu mojego narzeczonego są wciąż w tych samych związkach. Z jednym wyjątkiem… Liam rozstał się z Danielle… Nie mogłam w to uwierzyć. Liam przez 3-4 miesiące był sam, ale potem zaczął umawiać się ze swoją dziewczyną z czasów liceum i tak o to mamy Sophiam’a. Sophia jest bardzo miłą dziewczyną i gdy ją poznałam od razu znalazłyśmy wspólny język. Na początku, gdy mnie zobaczyła zrobiła się czerwona. Liam wyjaśnił jej małomówność i zawstydzenie faktem, że uwielbia moje artykuły. Wtedy dałam kuksańca Harry’emu i powiedziałam: Ja też mam fankę!
Eleanor, Perrie mają się super. Śmiejemy się teraz, że czas na zaręczyny Louisa z Calder, bo my jesteśmy już zaręczone... Ogólnie rzecz biorąc tylko jedna osoba bardzo się zmieniła przez 1,5 roku.
Silver.
Gdy patrzę na nią, na jej długie pokręcone włosy chce mi się płakać. Płynnie mówi, aż czasami zastanawiam się, kiedy to zleciało, przecież tak niedawno mówiła tylko "ma-ma". Czas leci zbyt szybko.

Silver zbiega na dół i wchodzi do kuchni.
-Mama…- mówi zmizerniałym głosem.
-Słucham kochanie?- podnoszę wzrok na nią.
-Nie lubię taty.
Zaczynam się śmiać.
-Jesteś najpiękniejszym muchomorkiem na świecie…
-Ale nie lubię muchomorka…- patrzy na mnie spod byka.- Mama powiedz tacie, że go nie lubisz…
-Czemu mam tak powiedzieć tacie?
-Bo ubrał mnie w muchomorka.- mówi krzyżując rączki na klatce piersiowej
-Harry nie lubię cię!- krzyczę, a Silver zakrywa ustka i podskakuje śmiejąc się. Ja sama parskam widząc muchomorka.
-Co?!- Harry zbiega na dół.
-Co ty robisz z Silver?- pytam wskazując na muchomorka odwróconego tyłem.
-Ubrałem ją w muchomorka…
-Ona tego nie lubi…- mówię.
-Ale ślicznie wygląda w tym…- mówi Hazz.
Silver odwraca się i spogląda ukradkiem na tatę, biegnie z szerokim uśmiechem do niego i Harry bierze ją na ręce. Przytula się.
-Podobam ci się?- pyta z uśmiechem.
-No, jasne księżniczko, jesteś najpiękniejsza...- mówi i całuje ją w policzek. Ona się uśmiecha i kładzie główkę na jego zakręcając na paluszku kosmyk włosów Harry'ego. 
-Jesteś śpiąca?- pyta Harry, a ona nic nie odpowiada, więc traktujemy to jako twierdzenie.
Wstaję z krzesła i włączam wodę, by zrobić makaron. Harry zanosi małą na górę. Zaczynam robić sos i włączam sobie radio i słucham Sama Smitha. Harry opiera się o futrynę.
-Śpi?- pytam.
Odpycha się od futryny i podchodzi.
-Przebrałem ją i zasnęła…- mówi kładąc głowę na moim obojczyku. Składa delikatne pocałunki na nim i wsuwa dłonie pod moją bluzkę.
-Rozpalasz we mnie pewne rzeczy wiesz?- szepcze.
Uśmiecham się.
-Tak? A jakie?- pytam, gdy sunie rękoma po moim brzuchu.
-Dolne…
Przygryzam wargi w uśmiechu.
-Mogę ci jakoś pomóc, by zapobiec temu?
-Nie trzeba zapobiegać, lubię to…
-Nie przeszkadza ci to?
-Przyzwyczaiłem się…- przygryza płatek mojego ucha.
Wyłączam kuchenkę gazową, a Harry odwraca mnie i trąca nosem mój nos. Daje mi buziaka w usta, który ja pogłębiam. Wplatam palce w jego włosy, a jego dłonie zaciskają się na pośladkach. Czubki naszych języków się dotykają i nawzajem łaskoczemy sobie podniebienia.
-Wyjechałbym z tobą gdzieś sam na sam…- mówi mrukliwym głosem.- Zapewniam nie wychodzilibyśmy z pokoju…
Zaczynam się śmiać.
-Co za propozycja…- unoszę brew.
Harry spogląda w dół i uśmiecha się.
-Co jest?- pytam.
-Wiesz jakbyś wyglądała jeszcze seksowniej niż wyglądasz?- przeczę.- Z brzuszkiem i kolejnym szczęściem…
Uśmiecham się szeroko.
-Przestań...- mówię.- Nie wystarczy ci Silver? Znów musiałbyś latać z pieluchami.
-Jak sobie wyobrażam trzecią wersję ciebie w domu to byłbym skłonny się przyzwyczaić...- daje mi buziaka.
-Trzecią wersję?
-Ty jesteś pierwszą, drugą jest Silver, a trzecią byłoby kolejne dziecko...
Uśmiecham się lekko.
-Jeszcze nie teraz, Harry...- głaszczę go policzku.- Nie mamy wystarczająco czasu, by powiększyć rodzinę, to by nam zepsuło całkowity harmonogram naszego życia, pracujemy...
-Wtedy też nie mieliśmy czasu, Gracie... Studiowałaś, a ja byłem cały czas w trasie…- marszczy czoło.
-Ale wtedy to była inna sytuacja, teraz sobie radzimy, Silver jest duża...
-...i dlatego chcę, abyśmy mieli kolejne dziecko...
-...Harry... jesteśmy młodzi, mamy jeszcze dużo czasu, a ja nie wiem, czy sobie poradzę z dzieckiem, za kilka miesięcy zaczynacie znów trasę, będę sama, ciężarna z szaloną dwulatką... Wyobrażasz to sobie?- pytam przenosząc wzrok na jego oczy.- Chciałabym...- mówię całując jego szczękę- Ale pracujemy i nie mamy czasu, pomyślmy o dziecku jak będziecie mieć dłuższą przerwę...
Kiwa głową.
-Kocham cię i chcę mieć z tobą jeszcze na pewno jednego Harry'ego...- uśmiecham się szeroko i daję mu buziaka. On także lekko się uśmiecha i przytulam się do niego mocno.

(...)
-Mamusiu?- słyszę głos Silver, która schodzi z misiem na dół. Zapinam buty i spoglądam na zaspaną córkę.
-Słucham kochanie?- podchodzę do schodów i kucam przed nią.
-Gdzie idziecie?- pyta spoglądając na Harry'ego, który zakłada buty.
-Idziemy na imprezę urodzinową naszej koleżanki...- zakładam jej pokręcony loczek za ucho
-A mogę iść z wami?- pyta przyciskając misia do siebie.
-Jesteś za malutka na takie imprezy, wrócimy niedługo, Renee zostanie z tobą.
Opiekunka puka akurat do drzwi i wchodzi do środka.
-Tatusiu...- mówi, a Harry spogląda na nią.
-Słucham cię kochanie...
-Możesz mnie zanieść do łóżeczka?- pyta.
Harry uśmiecha się.
-Jasne.
Harry bierze ją na ręce i niesie na górę do jej pokoiku. Renee obiecuje poczytać jej bajkę. Poprawiam czerwoną sukienkę i sięga po kopertówkę. Harry schodzi po kilku minutach. Obraca mnie dookoła i przyciąga do siebie namiętnie całując.
-Zbyt krótka ta sukienka...- szepcze mi prosto w usta.
-Podnieci cię na powrót...- mówię.
-A samochód?- pyta.
-Nie ma opcji.- odrywam się od niego i wychodzę pierwsza. Podążamy na podjazd, gdzie czeka mój kierowca. Tak, mam kierowcę, który zawozi mnie na wszelkie imprezy.
-Cześć Sam!- mówię do mężczyzny, który jest może w wieku Sean'a.
-Hej!
Wsiadam do środka i zaraz dosiada się Harry.
-Zbyt krótka...- dodaje wpijając się w moje usta.
-Mmm...- mruczę.
Impreza urodzinowa Cary Delevigne jest w jednym z klubów w centrum Londynu. Sam otwiera nam drzwi, gdy już jesteśmy pod klubem i mówi, że jak zwykle mam zadzwonić, by mógł podjechać. Harry przyciąga mnie mocno do siebie i na oczach paparazzich wpija się w moje usta.
-Kocham Cię...- szepcze.
Cara podbiega i składamy jej życzenia, wręczamy prezent od nas i dziewczyna nam gorąco dziękuje.
-Na co masz ochotę...- pytam opierając się o blat baru. Zastanawiam się nad drinkiem.
-Hmm... Na coś czerwonego...- mówi, a ja się uśmiecham.
-Proszę cię kochanie...- mówię, a on składa pocałunki na moim obojczyku.
Pytam, co poleca barman, gdy czuję, jak Harry przysunął się do mnie i podniósł lekko dłonią bok i tak bardzo krótkiej sukienki.
-Wezmę whisky dla tego pana i Sex On The Beach dla mnie.
-Choćby zaraz mogę polecieć z tobą na plażę.- mówi mi do ucha przygryzając mi płatek ucha.- A słowo seks brzmi u ciebie tak sprośnie i niewinnie, że nawet sobie nie wyobrażasz...
-Czasami się zastanawiam, czemu jestem twoją narzeczoną... Ja mam swój umiar, a ty mógłbyś all day all night.- mówię.
-All day all night tylko z tobą...- mówi łapiąc mnie za biodra, bym wypięła pośladki.-Uzależniłem się od twoich jęków, jak wymawiasz moje imię...
-...Harry proszę...- mówię siadając w jednej z loż.
-Harry mocniej...- szepcze mi do ucha.-....boże jesteś taki wielki....
Odpycham go od siebie i zaczynam się śmiać.
-Zboczeniec...- mówię z uśmiechem.- Po takich zachowaniach zastanawiam się, czy ty rzeczywiście masz 22 lata i dziecko...
-Umówmy się, że u Silver jestem tatusiem najlepszym ever, ale przy mamusi budzi się...
-...maszyna do uprawiania seksu...- mówię.
-Dokładnie...- szepczę dmuchając po moim obojczyku.
Upijam łyka drinka. Widzę kilku wspólnych znajomych, którzy machają do nas i dosiadają się rozmawiamy z nimi chwilkę, ale potem i tak zajmują się sobą.
-Jesteś dziś wyjątkowo chętny…- mówię, gdy spogląda z łobuzerskim uśmieszkiem na mój biust.
-To przez tę sukienkę… zrobiłaś mi na złość.
Uśmiecham się lekko, a on łapie za moje udo.
-Łazienka zawsze otwarta…- szepcze.
-Idziemy tańczyć.- zarządzam szybko, a on chichocze.
-Ok…- uśmiecha się, gdy wstaję i łapię go za rękę.
Poruszamy się do rytmu Gold Skies. Harry przyciąga mnie mocno do siebie i wpija się w moje usta.
-Twoje usta będą czerwone od mojej szminki…- mówię biorąc oddech. Jego oczy pięknie mienią się w światłach reflektorów.
-I tak już mnie palą, jak na ciebie patrzę…- mówi mi do ucha i obraca tak, bym tańczyła do niego tyłem. Łapie mnie za biodra i czuję, jak wybrzuszenie w jego spodniach ociera się o moje pośladki. Składa pocałunki na mojej szyi i sunie nosem za uchem.
Nie zostajemy długo na imprezie. Czuję, że ta noc i tak jeszcze będzie długa. Wychodzimy z klubu i wsiadamy do samochodu. Harry jest podpity, więc od czasu do czasu plączą mu się nogi. Wsiadamy do samochodu.
-Kurwa zaraz wybuchnę…- mówi, a ja zaczynam się śmiać.
-Seksoholik pozostaje seksoholikiem…
-Mrrr…- składa otwarte pocałunki na mojej szyi.

(…)
-Dziękujemy ci Renee…- mówi Harry i wręcza kobiecie zapłatę.- Dobrej nocy.
Kobieta wsiada do taksówki, a Harry ściąga buty, podczas gdy ja wchodząc po schodach. Krok po kroku zostawiam mniej ubrania. Jeden but, drugi but, rozpuszczam włosy i zrzucam sukienkę. Idę powoli do pokoju i wchodzę do sypialni.
-Jestem taka zmęczona…- mówię, by mnie usłyszał.
-Zero snu…- mówi wchodząc na górę.
Zamykam rozsuwane drzwi sypialni i rzucam się na łóżko. Harry przychodzi po chwili.
-Grace?- otwiera drzwi i przygryza wargę.
Uśmiecham się szeroko, a on ściąga marynarkę i koszulę. Góruje nade mną i wpija się w moje usta. Jego dłonie przyciągają moje biodra bliżej niego, ciężki oddech, w którym czuję alkohol działa odurzająco. Wbija delikatnie palce w moje żebra i przenosi swoje usta na szyję. Tam czuję ciepłe otwarte pocałunki, w tym samym czasie dłonie suną od żeber do ud, które automatycznie rozszerza i ściąga mi majtki. Hazz szybko pozbywa się spodni i zaczynamy zabawę.

*** 
No to jedziemy z tym koksem :D Miłego czytania xx.

9 komentarzy:

  1. Cudowny 👌 czekam na kolejną część
    Bardzo dobrze się czyta :) będę do końca czytelniczką tego bloga oraz innego jeśli zaczniesz pisać :))) :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie :) Silver jest juz taka duża to przyda się kolejny dzidziuś :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdradzisz ile mniej wiecej przygotowałaś rozdziałów jeszcze ? Super rozdział. Życzę weny. Kocham ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszę teraz 149 :), więc myślę, że dużą część przyszłego roku pomęczycie się ze mną :P... W wakacje dopisałam sobie troszkę rozdziałów, by mieć więcej do przodu, bo niestety szkoła już teraz ode mnie wymaga poświęceń i to naprawdę dużych... Myślę, że jeszcze kilkanaście rozdziałów dopiszę i zakończę, by skupić się na nauce i powoli myśleć o nowym blogu (na którego mam mnóstwo pomysłów i póki co je spisuję) xx. Całusy xx.

      Usuń
  4. W końcu rozdział �� jea ��
    Inni blogerzy i blogi chowają sie w cieniu tego bloga

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział. Ja myślę, że z dzieckiem powinni poczekać jeszcze tak z pół roku , rok , ponieważ Silver jest jeszcze mała . Sama mam 3 lata młodszego brata i wiem , że mając 3 latka kiedy on się urodził byłam strasznie zazdrosna i wgl . Bo wtedy wiadomo ,że rodzice poświęcają więcej uwagi młodszemu dziecku i starsze dziecko czuje się odrzucone .
    Ogólnie wiem, że zbliżamy się ku końcowi i naprawdę nwm jak wytzymam bez twojego opowiadania :)
    Czekam na następny

    Panna Domka

    PS: Jak masz czas możesz zajrzeć też do mnie:
    http://the-manageress.blogspot.com/?m=1

    ORAZ

    http://life-uphill.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  6. Najlepszy!!!! <33 Harry bez umiaru :DD

    OdpowiedzUsuń
  7. Trochę byłam zaskoczona jak poszłaś do przodu. Ale fajnie to wszytsko ujęłaś, co się działo przez ten cały czas. Nie wiem... Mam wrażenie, że ten rozdział pokazuję jak wszystko jest ulotne. Czas to nieuchwytna i nienamacalna istota, która nieubłaganie biegnie do przodu, a nas pociąga razem z nim.

    OdpowiedzUsuń