piątek, 25 września 2015

Rozdział 116.



Otwieram leniwie oczy i biorę głęboki wdech przez nos. Oblizuję spierzchnięte usta i przewracam się na bok. Uśmiecham się szeroko, gdy widzę jak podpiera głowę ręką i wpatruje się we mnie zaspanymi oczami.
-Dzień dobry…- mówi zachrypniętym głosem.
-Dzień dobry…- odpowiadam.
Podnoszę tułów do góry i siadam po turecku.
-Ale się wyspałam…- wyciągam ręce ku górze.
-Mnie też się wyjątkowo dobrze spało…
Odgarniam włosy do tyłu.
-Znów wygladam jak pudel…
-I tak nigdzie nie wychodzimy póki co…
Harry dotyka dłonią moich pleców i składa na nich lekki pocałunek. Podnosi do góry mój croptop i sunie językiem.
-Ten balsam jest jakiś smakowy?- pyta.
-Na pewno zapachowy...- mówię z uśmiechem.
-Smakuje jak kokos... Mmmm.
Harry siada za mną tak bym była między jego nogami.
-Może mały masażyk?- pyta przekładając włosy na prawą stronę.
-Chętnie...- mówię z uśmiechem.
Harry podnosi mój croptop i ściąga mi go przez głowę. Mój tułów pozostaje nagi. Ujmuje moje włosy i delikatnie mi je związuje w niechlujnego koka, jeżeli tak to można nazwać.
Wyskakuje z łóżka i idzie po balsam, a ja okrywam lekko nagi biust białą kołdrą. Wraca i siada za mną jak wcześniej. Słyszę otwierane wieczko balsamu. Nakłada na dłoń i przykłada ją do moich barków.
-Połóż się na brzuchu...- mówi mi do ucha.
Czuję, jak lekko dotyka swoimi pośladkami moich pośladków, ale nie odczuwam jego ciężaru. Sposób w jaki dotyka moje ciało, jest nieziemsko przyjemny... Jego długie palce idealnie wbijają się w skórę. Zamykam oczy pod wpływem przyjemności i delektuję się dotykiem.
-Mmm...- uśmiecham się.
Harry pochyla się i całuje mnie w skroń.
-Wyglądasz tak pięknie...- szepcze mi do ucha. Jego palce przenoszą się na kręgosłup. Wciska delikatnie i rozmasowuje mięśnie.
-Idealnie...- mówię cicho.

Harry
Uśmiecham się, gdy ona się uśmiecha, mój wzrok kieruję na jej naturalnie piękną twarz, pełne czerwone usta, przygryza dolną wargę i marszczy delikatnie brwi.
-Harry?- pyta.
-Słucham...- przybliżam ucho do jej ust, by usłyszeć co mówi.
-Kocham Cię...- mówi całując płatek mojego ucha.
Uśmiecham się do siebie.
-Od kiedy?- unoszę brew.
-Od dziś...- mówi ironicznie.
-Naprawdę?- udaję smutnego.
Wywraca oczami, a ja przewracam ją na plecy. Grace podnosi palec i dotyka nim kącika ust. Podnosi nogę do góry i sunie po udzie, bez żadnego mrugnięcia wpatrując się w moje oczy. Śnieżnobiałe zęby zagryzają delikatnie jej pełną wargę. Mój wzrok przenosi się na jej kształtny biust, a ona sama sunie dalej stopą do gumki od moich bokserek. Unoszę wzrok na jej oczy i na moich ustach rośnie uśmiech, gdy dotyka delikatnie wypukłości.
-Grace, masz na coś ochotę?- pytam.
-Właściwie to... Chyba... Nie...- odpowiada.
-Nie?- unoszę brwi.
Na jej ustach pojawia się szeroki uśmiech i kręci głową przecząc.
-A gdybym to np...- mówię.-...ja miał...ochotę...
-Na co?- pyta kładąc stopy na moim brzuchu.
-Wolałbym na kogo...- uśmiecham się.
-Więc na kogo?- pyta.
-Już ty dobrze wiesz na kogo...
Uśmiecham się szeroko dłońmi łapię za jej kostki i kładę je na pościele po zewnętrznej stronie moich ud. Zniżam się i składam pojedyncze pocałunki na jej biodrach.
Grace spina ciało i czuję jak jej płuca wydają przerywane oddechy. Nosem dotykam jej policzka i delikatnie sunę ustami po jej twarzy. Zatrzymuję się nad ustami i przygryzam delikatnie jej wargę. Otwiera usta, jakby chciała pogłębić pocałunek. Jest zachłanna, nieświadoma i cholernie pięknie wygląda. Muskam jej usta i gdy tylko dotykam powierzchni różowych, pełnych ust nie mogę się powstrzymać, zresztą ona też. Wzdycha cicho, gdy nasze usta się spotykają. Moje dłonie trzymają ją za biodra, które pod wpływem emocji unoszą się do góry. Koniuszek jej język dotyka mojego, wuęc pocałunek, siłą rzeczy, przekształca się w coś co lubię najbardziej. Mruczy mi wprost do ust, a to doprowadza mnie do chorej gorączki.
-Grace...- szepczę, gdy ciągnie za moje włosy.
Odsuwam się od niej i pozbywam się jej majtek. Nie wiem czemu, ale chyba jest lekko zawstydzona. Przecież widziałem ją nago setki razy. Składam pocałunek na jej wystających kościach biodrowych i wytatuowanym serduszku.
Nosem przejeżdżam po wewnętrznej stronie ud. Wygina się do góry, a jej dłoń szuka mojej głowy.
-Harry chcę ciebie...- mówi zduszonym szeptem.
-Kogo chcesz?- pytam.
-Tylko ciebie...
Podnosze się ściągam bokserki. Spoglądam na nią pytająco, a ona kiwa głową.
Uśmiecham się... Wolę bez prezerwatyw...
Wchodzę w nią szybko, ale poruszam się bardzo wolno doprowadzając ją do szału. Zaciska czerwone paznokcie na śnieżnobiałej pościeli z taką siłą, że bieleją jej kostki. Zaczynam się mocniej poruszać, a ona z całej siły zaciska zęby i odchyla głowę do tyłu. Całuję jej szyję, a ona wbija paznokcie w skórę mojej głowy. Doprowadzam ją do totalnego obłędu, ale to jest coś co lubi. Z jej ust wyrywa się cichy, przeciągły jęk. Uśmiecham się i mrugam kilka razy powiekami, by nawilżyć oczy, którymi dłuższą chwilę nie mrugałem.
Chowam twarz w zagłębieniu jej szyi i składam delikatne pocałunki, przyspieszam gwałtownie tempa, a ona szuka dłońmi miejsca, gdzie można wbić swoje paznokcie. Góruję nad nią, więc to moje plecy są punktem zaczepienia. Wypina swoją klatkę piersiową tak mocno, że jej piersi dotykają mojego torsu.
Otwiera leniwie oczy i otwiera usta, by wydobył się z nuch kolejny krzyk. Szybko przystawiam usta do jej ust i głośne: Och Harry! jest wykrzyczane w moje usta. Pogłębiam pocałunek i namiętnie obściskuje jej usta.
Otwiera oczy, a ja dobrze znam ten wzrok. Wychodzę z niej, co okazuje totalnym niezadowoleniem. Siadam na pościeli z wyciągniętymi nogami, gdy ona zręcznie siada na mój pas uśmiechając się szeroko. Jej biodra poruszają się rytmicznie i przyznaję, że uwielbiam, gdy to ona przejmuje kontrolę. O niebo lepiej i wygodniej... Jej łokcie są wyprostowane, a dłonie dotykają otwarcie mojej klatki piersiowej. Urwane wdechy są znakiem, jak bardzo jej dobrze. Mrowienie i ogień w moim podbrzuszu jest takie wielkie, że czasami nie kontroluję drżeń kończyn. Grace łączy nasze usta w namiętnym pocałunkiem, gdy z jej ust wywrywa się gardłowe mruknięcie. Otwieram oczy, a ona zaczyna kręcić biodrami. Znam ją tyle lat i współżyliśmy wiele razy, ale dalej nie mogę odkryć tego, co poza seksapilem Grace sprawia, że doprowadza mnie do szału.
Zaczynam jej trochę pomagać, za co dziękuje cichymi jękami i szeptami. Czuję, że dojdę bardzo niedługo, zresztą sądząc po pękniętej wardze Grace nawet nie odczuwa bólu jaki towarzyszy jej gdy przygryza poranione usta. Wiem, że ona także odczuwa zbliżający się szczyt.
Jej głośne i przeciągłe: Harry! z akcentem na "a" świadczy o tym, że już jest dopełniona. Wykonuję kilka pchnięć i także ja szczytuję. Opadam na jej klatkę piersiową.
Zanim cokolwiek mówimy czekamy aż nasze oddechy wrócą do normalnego tempa. Serca dalej biją mocno. Niemal w tym samym tempie, bardzo szybkim. Zataczam kółeczka wokół jej pępka.
Przełykam ślinę i podnoszę głowę, by spojrzeć na uśmiechniętą twarz Grace. Ma zamknięte oczy, a z pękniętej wargi sączy się krew. Całuję ją i oblizuję zranione usta. Przekręcam ją tak, by mogła leżeć na moim ciele.
-Kocham cię nad życie Harry...- mówi i przytula się mocno. Całuje delikatnie szyję i uśmiecha się szeroko.
Całuję ją w policzek i rozplątuję koka, z którego i tak prawie nic nie zostało.
-Masz takie piękne włosy...- mówię głaszcząc kosmyki.
-Tak szczególnie gdy wyglądają jak dziś...- mówi ironizując.
-Tak...- marszczę nos drocząc się z nią.
-Zaraz pozbędę się pudla z głowy.- podnosi się, a ja przyciągam ją do siebie.
-Nie teraz... – szepczę w jej włosy.-Zjedzmy coś… A potem poleżmy, oglądnijmy coś…
Grace uśmiecha się i całuje mnie delikatnie w usta, po czym odrywa swój biust od mojego torsu i sięga po top, w którym spała. Nakłada go przez głowę, a ja wstaję i klepię ją po tyłku. Unosi brew. Nakłada majtki i rzuca mi na twarz czyste bokserki.
-Seks z rana jak śmietana…- mówię, a ona wybucha śmiechem.
-Uważaj, jak takie rymy będziesz składał to jeszcze Kanye zadzwoni, żebyś mu teksty pisał…- mówi, a ja zaczynam się śmiać.
-Umiem pisać…- mówię nakładając bokserki.
-Ja też…- mówi, a ja wywracam oczami.
-Serio?- pytam, ale potem pukam się w głowę.- Miałem na myśli pisanie piosenek.
-A no to gorzej…- siada na łóżku i rozczesuje włosy.
Siadam po turecku i przyglądam jak zaciskając zęby rozczesuje włosy.
-Może w czasie, jak będziesz tu płakać, zrobię śniadanie…- proponuję.
Kiwa głową.
Wstaję i idę boso do kuchni. Znajduję parę jajek, ale najpierw sprawdzam czy są świeże. Rozbełtuję i dodaję mleka, które zostało w szafce pełne i szczelnie zamknięte. Trochę soli i pieprzu. Wszystko wylewam na patelnię. Włączam małe radio na baterie i słucham jednej z francuskich stacji. Zapowiadają Sugar- Maroon 5. 
Sugar
Yes please
Won't you come and put it down on me
I'm right here, cause I need
Little love and little sympathy
Yeah you show me good loving
Make it alright
Need a little a sweetness in my life
Sugar
Yes please
why you come and put it down on me

Uwielbiam tę piosenkę, przestępuję z nogi na nogę w rytmie i śpiewam pod nosem. W szybce szafki zauważam Grace, która trzyma telefon. Odwracam się.
-Hej, hej, hej!- odwracam się, a ona chowa telefon.
-Tak pięknie poruszasz bioderkami, że musiałam…- uśmiecha się, a jej usta sekundkę później formują się w „o”.
-Co jest?- pytam.
-Ale ci poharatałam plecy…- mówi zakrywając usta dłonią.
-Naprawdę?
-Strasznie, prawie do krwi.
-Dziwne, nic mnie boli.
Grace robi zdjęcie moich pleców i nieśmiało pokazuje mi fotkę. Przestaję na chwilkę mieszać jajka i patrzę z otwartymi ustami. Rana na ranie, niektóre rzeczywiście prawie do krwi.
-Boże, ja cię tak bardzo przepraszam...- mówi z zakłopotaniem.
-Przestań...- uśmiecham się.- Przynajmniej mam znak, że ani nie udawałaś orgazmu i że ci sprawiłem przyjemność.
Uśmiecha się i całuje moje ramię.
-Cholerne paznokcie...- mówi pod nosem i wstawia wodę na herbatę.
Nakładam przygotowaną jajecznicę i kładę ja na stoliku razem ze świeżo upieczonym chlebem tostowym.
-Powinniśmy podziękować Sean'owi, że zrobił zapasy...- mówię, gdy Grace smaruje swojego tosta masłem.
Moja narzeczona kiwa głową i uśmiecha się. Grace coś publikuje na TT.
-Napisałaś jakąś odpowiedź na tweeta?- pytam, a ona uśmiecha się szeroko wbijając wzrok w stół. Zabieram jej telefon i patrzę co wypisała.
"@Harry_Styles: Seks z rana jak śmietana..."
Podnoszę wzrok na nią, a ona stopą przemierza po moim udzie.
"Dodano zdjęcie" i link do Instagrama.
Marszczę brwi i wchodzę na link. Szramy na plecach są widoczne bardzo mocno, zdjęcie zrobiła z zaskoczenia. Jak robiłem śniadanie...
"Mamę trochę poniosło, przepraszam kochanie..."
Uśmiecha się szeroko.
Biorę łyka przygotowanej przez Grace kawy, a ona podpiera brodę dłonią i obserwuje mnie.
Patrzę na nią pytająco. Uśmiecha się i podnosi dłonie do góry, dając mi do zrozumienia, że nic.
-Twoje fanki zabiją mnie za to.- mówi z uśmiechem.
-Nie patrz na nie nigdy... Nie czytaj, co piszą, bo kto wie, mogą cię tam mocno obrażać.
-Mam po dziurki w nosie to co o mnie piszą, kiedyś to robiło na mnie wrażenie, ale teraz nie...
Grace odkłada pusty talerzyk i wstaje od stołu, by umyć naczynia. Dokańczam swój posiłek i obejmuję ją od tyłu.
-Kocham Cię...- mówię jej na ucho, a ona uśmiecha się.
-Ja ciebie też kochanie...- mówi i całuję jej obojczyk.
Idę do saloniku, gdzie wyciągam filmy z zakurzonej szafki. Znajduję jakiś melodramat i dwie komedie romantyczne.
-Może pójdę do sklepiku po jakieś owoce?- mówię.-...i kupię kilka tabliczek czekolady...
Grace wyciera talerzyki i z uśmiechem kiwa głową.
Narzucam na nogi dresy i bluzę. Biorę okulary, by nikt mnie rozpoznał. Zakupuję winogrona, truskawki, banana, brzoskwinię w puszce i kilka wielkich tabliczek czekolady gorzkiej, mlecznej i białej. Ten dzień zdecydowanie będzie bardzo leniwy. Jedna dziewczyna na ulicy prosi mnie o zdjęcie, więc lekki uśmiech i pstryk. Wracam do mieszkania i uśmiecham się widząc Grace, która wciąż paraduje w swojej pidżamie. Widzę, że w garnku roztopiła już masło, więc łamię czekoladę i czekam, aż pod wpływem ciepła się rozpuści. Przelewam do miseczki. Grace włącza film i robi pauzę. Kroi banana.

(...)
Oglądając 500 dni miłości zajmujemy się sobą, karmiąc się nawzajem zamoczonymi owocami. Grace wyjada czekoladę palcami, za co ją besztam, że jak tak będzie to na owoce nie starczy.
Po godzinie, może półtorej puste miseczki lądują na podłodze, a my wsłuchujemy się w dialogi i oglądamy film.
Grace przekręca się tak, by leżeć mi na brzuchu, nawet nie wiem, kiedy zasypia. Jej oddech jest jednostajny i ledwo słyszalny. Wyłączam film i obniżam się z deka na poduszce. Grace śpiąc podsuwa się lekko do góry i obydwoje zasypiamy.

Grace
Otwieram lekko oczy i biorę wdech nosem. Ręce Harry’ego otaczają moje plecy i trzymają mocno przy ciele chłopaka. Przysuwam się tak, by nosem dotknąć jego brody. Moja dłoń łapie lekko za za zakręcony loczek, który spoczywa za uchem. Uśmiecham się szeroko. Kciukiem smyram płatek ucha Harry’ego i całuję jego jabłko Adama.
Zamykam oczy, gdy zdarzenia z tego mieszkania uderzają mi do głowy…

Retrospekcja
 Poruszał ustami w tekst piosenki, jakby mówił to… do mnie…
Jesteśmy przyjaciółmi, czy kimś więcej?
To utkwiło mi w pamięci.
Nie jestem pewien… Lecz, jeśli powiesz żebym został, zmienię swoje zdanie.
Bo nie chcę wiedziećże odchodzę- zatrzymałam się i spojrzałam na niego.- jeśli będziesz mój…
-Zostań…- dodałam.- Nie zostawiaj mnie…
-Grace…- podszedł do mnie.
Uciszyłam.
-Ćśśś… Nic nie mów, to ja ci muszę powiedzieć… że…
Kocham cię, Grace…
Oznajmił mi, ujął moją twarz w dłonie.
Kocham cię odkąd cię poznałem… Kocham cię całym sercem… Nie mogę bez ciebie wytrzymać… To jest silniejsze ode mnie… Ale jeśli mnie nie chcesz, powiedz, a nigdy mnie na oczy nie zoba…
Nie dokończył, złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Objęłam Harry’ego rękoma wokół szyi, a on położył jedną dłoń nisko na biodrze.
-Jesteś pewna?- spytał, gdy oderwaliśmy się od siebie.
-A ty?
-Na 100%.
-A ja na tysiąc pięćset sto dziewięćset procent.
Uśmiechnął się i musnął moje usta.
****
Jesteśmy teraz o cztery lata starsi, bardziej doświadczeni, mamy dziecko, rozstania i załamania związku, ale… Czy tylko ja uważam, że kochamy się tak samo mocno? Kocham go mocniej, kocham go nad życie, jest drugą i nieodłączną częścią mojej duszy i ciała.  Paryż jest miejsce, gdzie się połączyliśmy, gdzie spędzamy bardzo przyjemnie czas. Przesunięcie się dłoni Harry’ego na moich plecach świadczy, że już nie śpi.
-To jest życie…- mruczy.
Uśmiecham się.
-…mógłbym tak całe życie…
-Uwierz mi, że ja też...- mówię całując jego brodę.
Uśmiecham się i podnoszę lekko głowę, by spojrzeć na jego zamknięte oczy.
-Musimy wykonać telefon...- mówię przejeżdżając kciukiem po jego dolnej wardze.
-Masz rację...- mówi po chwili ciszy i sięga po swojego I-Phone'a.
Robi na głośnik.
-Tatusiu!- piszczy Silver.
-Cześć kochanie...- mówi Hazz.- Jak się masz?- pyta.
-Bawiłam się się z Elliotem na ogródku, a Marley skakał przez płotki i Elliot nauczył go sztuczek, wiesz? I babcia mi pokazała misia mamusi, z którym spała, tak jak ja teraz z Teddym od wujka Zayna i Fluffy'm od cioci Sophii. Co robicie?
-Obudziliśmy się właśnie...- mówi Harry.
Chichot małej jest tak piękny i melodyjny, że obydwoje szeroko się uśmiechamy.
-Ja też, Marley ze mną spał i obudził mnie, bo kichnął.- mała się śmieje.-Tatusiu?

-Tak, skarbie?

-A Myszka Mickey jest w Paryżu?- pyta.
-Nie kochanie... Tak jak ci mówiłem Myszka wyjechała do chorych dzieci...

-Ach no tak...- mówi pod nosem, a ja chichoczę.-Wiesz, że babcia Annie przyjedzie do babci Mindy na noc?- mówi ucieszona.
-No to nie będziesz miała spokoju... Dwie babcie wycałują cię za wszystkie czasy.

-Babcia Mindy ciągle mnie tuli i mówi jak mnie kocha. Ja też ją bardzo kocham.
Mała zaczyna się śmiać.
-Wiesz, tatusiu co zrobił dziadek Ben?- pyta.
-Nie wiem kochanie, opowiedz...

-Babcia powiedziała, że będzie spać ze mną, a dziadek Ben się obraził i zabrał Marleya do siebie i spał z Marleyem.
Mała zanosi się śmiechem, tak samo my słysząc jej rechotanie.
-Mamusia śpi?- pyta przyciszonym głosem.
-Nie śpię, kochanie...- mówię.
-Cześć mamusiu...- mówi.
-Cześć Silver...

-Mamusiu, a czy ja też będę mieć takie ładne włosy jak ty, gdy byłaś mała?- pyta.
-Nie wiem kochanie, liczę, że będziesz miała włosy jak tatuś.

-Takie krótkie?- pyta zawiedziona.
-Nie...- uśmiecham się.- Takie spiralkowate...
Silver uśmiecha się i słyszymy, że coś przeżuwa.
-Co tam jesz?- pyta Harry.
-Tfuskawki z ciekoladą...- mówi z pełną buźką.
Spoglądamy na siebie.
-Naprawdę?- pytam.- Nie za dużo tej czekolady?
Silver się śmieje.
-Nie-e...- mówi.-Ja kooocham czekoladę.
-Wiemy to bardzo dobrze.
Zapada chwilka ciszy po drugiej stronie. Słyszy spadającą łyżeczkę i szczeknięcie Marleya.
-Tęsknię za wami...- mówi.
-Kochanie, my też bardzo tęsknimy...- mówi Harry, a moje oczy zachodzą łzami.
-Nie tak bardzo jak ja...- dodaje cicho.
-Przyjedziemy już bardzo niedługo i wtedy zabierzemy cię do domu, zrobimy ciastka... Hm?

-Jakie? Czekoladowe?
-Tak...- słyszymy klaśnięcie rączkami.-Babcia powiedziała, że jestem najpiękniejszym muchomorkiem na świecie...- mówi Silver.
-A nie mówiłem?- dodaje Hazz.- Miałem rację.
Silver chichocze.
-Muszę kończyć...- mówi szybko.- Babcia kroi ciasto czekoladowe.
-Za dużo czekolady...- mówię, a ona głośno się śmieje.
-Kocham cię tatusiu...- mówi.
-Ja ciebie też kocham słonko...

-Kocham cię mamusiu...- mówi.
-Ja ciebie też, maniaczko czekolady.

-Kocham Was.

-My ciebie też.

-Papaaaa...

-Papaaa...
Harry spogląda na mnie.
-Ona jest niesamowita...- mówi cicho.
Całuję go w usta.
-W końcu to nasza córka.- oświadczam.

(...)
-Chodźmy gdzieś na miasto...- mówię ciągnąc Harry'ego za rękę.-W blasku księżyca...
-Niebo jest pochmurne...- mówi Harry.
-...ale z ciebie romantyk...
-...jestem realistą...
-No chodź...- robię słodką minkę.-...ploseeee...- trzepoczę rzęsami.
-A nie możemy po prostu zamówić coś? Chińszczyzna, pizza?
-Nie... Nie będziemy leżeć ja pięćdziesięcioletnie pierniki.- mówi.
-Grace, ale tak mi się wygodnie leży.- jego głowa opada na poduszkę.
-Cały dzień leżymy ile można...
-Zostańmy trochę cię po uszczęśliwiam...- mówi z uśmiechem.
Ekhm... Czuję mrowienie w brzuchu, a to nie jest dobre, skoro chcę go wyciągnąć do restauracji. Zauważyłam, że gdy mi czegoś odmawia, a ja go usilnie próbuję przekonać zawsze pojawia się wątek seksualny.
-Jeżeli w tej chwili Harry Styles'ie nie powstaniesz z tego śmierdzącego łoża przyrzekam, że nie będzie żadnego seksu do końca wyjazdu.
-Ale...- w jego nagle zaczyna malować się zakłopotanie i wyraz twarzy przekształca się tak jak zaplanowałam.
-Ok.- mówi cicho i zwleka się z łóżka.
Podskakuję i wyciągam mu rzeczy.
-Proszę seksoholiku...- podaję mu koszulę i dżinsy.
Wywraca oczami i kładzie rzeczy na łóżku, po czym załatwia swoje potrzeby w toalecie. Ubieram czarny top i wzorzyste luźne spodnie. Włosy prostuję i zaczesuję do tyłu w koka. Nakładam trochę makijażu i zakładam szpilki, które spakował mi narzeczony.
Harry nakłada koszulę i zapina ją wysoko.
Unoszę brew i krzyżuję dłonie na piersiach.
-Nie...- mówię cicho i podchodzę, by rozpiąć dwa guziki niżej dzięki czemu widzę kawałek wytatuowanego motyla.
-Czy ty chcesz, aby inne kobiety patrzyły na mnie w inny sposób?-pyta z uśmieszkiem.
-Niech się patrzą, a ja im wtedy pokażę fucka i pierścionek zaręczynowy.-odpowiadam pewnie.
Harry kręci głową i chichocze. Całuje mnie w czoło i nakłada kapelusz na głowę.
Wychodzimy z mieszkania i idziemy w dół. Harry łapie mnie za biodro i prowadzi. Kierujemy się kilka przecznic dalej, by udać się do restauracji, gdzie razem z Harrym byłam 3 lata temu. Paparazzi obstrzeliwują nas już od ponad 20 metrów do wejścia. Przyspieszamy tempa i wchodzimy do środka.
-Oni chyba są jakimiś jasnowidzami...-mówi Harry, gdy kelner sadza nas przy stoliku.


Zaczynam się śmiać. Harry prosi o butelkę wina i zamawiamy nasze posiłki.
Łapię mojego mężczyznę za rękę i splatam nasze palce.
-Jestem z tobą taka szczęśliwa...- mówię.
-Ja z tobą także...- mówi z uśmiechem.-Ale byłbym bardziej, gdybyśmy wreszcie wzięli ślub...- dodaje marszcząc lekko czoło.
-Ślub?- pytam trochę zszokowana.
-Po to ci się oświadczyłem, żeby wziąć z tobą ślub.
Wbijam wzrok w stolik i przypominam sobie
rozmowę z mamą i babcią.
-Nie myślałam o tym Harry...- mówię szczerze.- To znaczy wiedziałam, że to nadejdzie, ale zastanawiam się, czy to odpowiedni moment. Pracujemy...
-Pracuję od sześciu lat...- mówi Harry.-A ślub nie jest przeszkodą... Grace... Ja cholernie chciałbym cię zobaczyć w białej sukni, chciałbym żebyś oddała mi się do końca, żebyś była tylko moja...
-...jestem tylko twoja...- mówię.
Kelner przynosi jedzenie.
-...zawsze byłam, jestem i będę Harry...- dodaję.
-Wiem, ale bardzo chciałbym się z tobą ożenić...- muska ustami moje knykcie.
Uśmiecham się szeroko. W tym właśnie momencie kilkanaście milionów dziewczyn oddałoby życie za takie słowa, a ja? Ja nie wiem czym zasłużyłam sobie na takie szczęście, na miłość, którą jestem obdarowywana przez tego chłopaka. Z uśmiechem wracam do tego, co było kiedy się poznaliśmy, potem do ciąży Silver. Przy Harrym w ogóle nie przybywa mi lat, tak czuję, kocham go tak jak wtedy, gdy zaczęliśmy być w związku, czyli jak miałam 18 lat. Wiele rzeczy się zdarzyło, przede wszystkim jestem szczęśliwą matkę małego czekoladowego potworka. Nie żałuję niczego, co zdarzyło się między nami. Te wszystkie wzloty i upadki doprowadziły mnie do miejsca, gdzie jestem z nim teraz i właśnie mówi, że chce jak najszybciej się ze mną ożenić.
-Weźmy ten ślub...- mówię.-...to zmieni tylko moje nazwisko, a wszystko będzie takie samo...
Harry uśmiecha się tak pięknie, że z moich ust wymyka się cichy wydech zachwytu.
-Mam szczęście...- myślę i uśmiecham się szeroko.
Atmosfera posiłku jest wspaniała, ciepła i pełna zachwytu na wizję zbliżającego się ślubu. 

***
Już jest! Miłego xx.

11 komentarzy:

  1. Hej .. Cudowne :) i mam pomysł bo jest ta piosenka 1D - 18 i akurat tam w piosence " kochałem.cię odkąt mieliśmy 18 lat " skoro ma być ślub niech to na jakimś koncercie albo weselu zaśpiewają :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej będzie ślub , będzie wesele i wszystko co wymyślisz :)

    Czy tylko ja susze zęby teraz ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Super. Taka słodka Silver

    OdpowiedzUsuń
  4. Ile tak mniej więcej zostsło rozdziałów do końca ? ... Kiedy jakiś koncert ?? Cudooo ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mniej więcej nie wiem, tyle ile będzie to będzie, jak już będziemy na końcówce poinformuję was xx.

      Usuń
    2. A co z tym pomysłem z 18 - One Direction ... według mnie fajny, fajnie by było jakby Harry zadedykował na jednym koncercie jakąś piosenkę Grace tą 18 albo Little Things ... Mistrzyni co o tym sądzisz ? :*

      Usuń
    3. Co będzie to będzie. Zdecyduję sama xx.

      Usuń
  5. Twojego stylu pisania nie da się pomylić z żadnym innym. Szczególnie są charakterystyczne te retrospekcje, nawet jak pani wspomnina na lekcji to słowo, od razu jedna myśl - "Change me"
    I w dodatku zrobiłaś się taka odważna w pisaniu scen seksualnych, że ja nie wiem!
    Oh i wreszcie podjęty został temat ślubu!! Nie mogę się doczekać tego wielkiego dnia - tak wiem, że się powtarzam ;p

    16% baterii a w dodatku chcę mi się już spać. Kolejną część zostawiam na jutro xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko dlatego, że sama lubię czytać tylko takie, gdzie związek pokazany jest odważnie!

      Usuń