piątek, 19 lutego 2016

Rozdział 137



Przebieram się w domu i rozpuszczam włosy. Zamierzam jeszcze szybko pojechać do redakcji BV, bo ani Nolan, ani Darbi mi tego nie wybaczą, Tak więc jadę i parkuję przed redakcją. Nie wiem czemu, ale paparazzi stoją przed i zaczynają robić zdjęcia, ze środka wychodzi jeden ochroniarz, który wprowadza mnie do środka. Uśmiecham się do Samanthy, która siedzi przy stoliku w recepcji, ja idę do windy i wciskam klawisz piętra, na które chcę jechać.


 Wjeżdżam na górę i podążam do swojego dawnego biura, słyszę tam rozmowę Nolana, otwieram lekko drzwi, a on akurat wtedy odkłada słuchawkę.
-Grace!- wykrzykuje i rzuca mi się na szyję. Zaczynam się śmiać i przytulam chłopaka bardzo mocno.
-Nie wierzę, że zawitałaś. Co tu robisz?-pyta. -Chcesz kawy?- dopytuje.
Kiwam głową i siadam na krześle przy jego biurku.
-Przyjechałam z Silver, bo ma teraz kilka dni u babci, a ja dziś wyjeżdżam.
-Do Nowego Jorku?- pyta.
-Nie, na Dominikanę z przyjaciółkami... Muszę zrobić kilka dni przerwy.- mówię.
-Widziałem te skupisko sesji, które miałaś robione. Masa, ale jakie...- mówi.
Uśmiecham się.
-A jak wrócisz to jakie plany?
-Wiesz, szczerze mówiąc nie pamiętam, bo tego jest tyle, że nie ogarniam co się dzieje.

(...)
Taksówka wiezie mnie na lotnisko, paparazzi robią mi zdjęcia, a ja próbuję im uciec przyspieszając tempa. Eleanor macha do mnie, więc idę do nich, a tam fotografowie już za mną nie podążają. Witam się z dziewczynami buziakiem. Odpisuje na szybkiego sms-a od Tess.
-Gotowa na odwyk?- pyta Lucy, a ja się uśmiecham.
-Z wami zawsze i wszędzie.- mówię.
-Ostrzegłam Louisa, że jeżeli powie coś Hazzie to się wyprowadza...- zaczynam się śmiać.
-Powiedziałaś mu?- pytam.
-Tylko, że idziemy się tam bawić, a szczególnie jedziemy, żeby rozerwać ciebie.- mówi.
-A on co?
-Stwierdził, że masz się tam bawić i masz się nie ograniczać. Ja muszę uważać i raczej nie bawić się z facetami...- zaczynamy się śmiać.
-A to dobre...- stwierdza Lucy.- Tyler powiedział mi to samo, ale wiecie do laski z obrączką to mało kto podejdzie.
-Gdyby widzieli mój pierścionek to byłoby podobnie, ale że ma go Harry to high life.- uśmiecham się.
Wywołują nas na samolot, więc idziemy odnieść bagaże i prosto do odprawy. Gdy już siedzimy na swoich fotelach czuję, że przygoda się rozpoczyna i adrenalina buzuje mi w żyłach.

Harry
Siedzimy w garderobie przed kolejnym z koncertów, smsuję z Nadine o tym, że dziewczyna ma sesję w Londynie, akurat wtedy, jak wrócę, czuję, że jestem podekscytowany tą wizytą i umawiam się z nią.
-Co u Grace?- pyta mnie Niall.
Podnoszę głowę znad telefonu i patrzę na nich, wzruszam ramionami.
-Nie wiesz co u twojej narzeczonej?- pyta Liam unosząc brwi.
-Zawiozła Silver do twojej mamy i poleciała z dziewczynami na Dominikanę.- mówi Louis.
Unoszę brwi patrząc na przyjaciela.
-Na Dominikanę?- pytam.- Po co?
-Gdybyś się z nią kontaktował to byś wiedział...- mówi Zayn.
-Poleciała z Lucy i Eleanor, dziewczyny chcą jej pomóc odpocząć od problemów.- mówi Louis.
Niall kręci głową.
-Harry ty w ogóle nie jesteś świadom, tego co robisz...- mówi Liam.
-Jezu, ciągle się mnie czepiacie!- mówię.
-Bo nie widzisz co odpierdzielasz!- podnosi głos Zayn, a Liam daje mu do zrozumienia, by mówił spokojniej.
-Zobaczysz, ta nową cię wykołuje, a Grace nie będzie już dla ciebie.- mówi Liam.
-Dobra walcie się.- mówię i wychodzę.

Grace
Po prawie 10 godzinach lotu lądujemy i jedziemy do domku Lucy i Tylera. Jest 4 nad ranem, więc od razu idziemy spać, by nie marnować dnia i spędzić go na plaży. Budzimy się przed dziewiątą dziwnie wypoczęte, ubieramy w stroje i wychodzimy z domku schodami w dół na plażę. Rozmawiamy o wszystkim i o niczym łącznię z tym, że Eleanor planuje razem ze swoim przyjacielem Maxem otworzyć nowego bloga modowego.
-Masz u mnie darmową promocję!- mówię, a ona się uśmiecha.  Kładę się na kocu i wygrzewam się w słońcu.
-Louis mi napisał, że Harry się wkurzył, że ciągle go kontrolują…- mówi Eleanor.
Podnoszę głowę i patrzę na przyjaciółkę marszcząc czoło.
-No co ty…- mówi Lucy.
-No i napisał mi, że wyszedł jak chłopaki zaczęli mu znów wypominać Nadine…- mówi El.
-Żałosne…- mówię kładąc głowę na kocu.
-Nie podejrzewałam, że do tego dojdzie…- mówi Lucy.
-A myślicie, że ja podejrzewałam? Oczywiście, że nie…- mówię.
Zapada cisza, a właściwie odłączam się od wszystkiego wsłuchuję się w odgłos morza, które szumi dźwięcznie, a fale rozbryzgują się w tle. Nad naszym głowami leci mewa, która skrzeczy.
-Jeszcze zesra się na głowę…- mówi Eleanor patrząc na ptaka.
Zaczynam się śmiać.
Dziewczyny zaczynają rozmawiać o jakichś duperelach, a ja zasypiam. 
-Harry?- pytam wychodząc z sypialni naszego starego mieszkania, owinięta jedynie kołdrą.
-Tak?- chłopak stoi na balkonie i odwraca się do mnie przodem, gdy słyszy mój głos.
-Chciałam cię zaprosić…- mówię z szerokim uśmiechem.
Harry opuszcza głowę i patrzy na mnie.
-Gdzie chciałabyś mnie zaprosić?- pyta z szerokim uśmiechem.
-Jest coś takiego, bardzo wygodnego super fajnego do seksu…- mówię, a on uśmiecha się szerzej.
-Masz na myśli łóżko?- unosi brwi i wykonuję dwa kroki w moją stronę.
-Może…- uśmiecham się, a on łapie za końce kołdry i karze mi ją puścić. Odchyla ją lekko i lustruje mnie od góry do dołu.
-To co łóżko?- pytam.
-Jasne, że łóżko…- mówi i całuje mnie delikatnie w usta.
Wychodzę i odchylam kawałek pośladka.
-Czekam…- mówię.
***
-Generalnie, jak on jest w domu, to nie wychodzimy z łóżka…- mówi Eleanor.- Cały czas chce próbować czegoś nowego, ale ja jestem raczej przy standardach.
-O czym gadacie?- mruczę odklejając twarz od koca.
-O seksie.- mówi Lucy.
-Super…- mruczę.
-A lecicie na gumkach, czy pigułkach?- pyta Lucy.
-Przeszłam na pigułki, ale miałam takiego pietra po pierwszym razie i do tego wtedy się zatrułam hamburgerem i myślałam, że jestem w ciąży…- mówi El.-… ale jak zrobiłam test i wyszedł negatywny to doszłam do wniosku, że będzie ok. Ogólnie rzecz biorąc na pigułkach o wiele fajniej…- dodaje.
-Ja też tak miałam…- mówi Lucy.- Po pierwszym razie, razem z Tylerem chodziliśmy jak struci, ale potem kochana… Nie wychodziliśmy z łóżka. Tabletki, a gumki to kurde dwa różne doznania.
-A wy macie jakieś ulubione pozycje?- pyta Eleanor.
-Nie, jesteśmy raczej staroświeccy i pozostajemy w tych najbardziej popularnych.
-No ja tak samo, a ten mój kurcze książkę chciał kupić, to go wyśmiałam…- mówi El, a Lucy zaczyna się śmiać.- Co by było, jakby nasi rodzice zobaczyli…- mówi.- Tęsknię za nim, jak go nie ma, ale jak już przyjedzie, boże musimy mieć dwa dni wolnego dla siebie… Jest niewyżyty…- mówi.
-Mam to szczęście, że Tyler pracuje w Londynie, a jak wyjeżdża to na dwa dni, może trzy, więc mam go zawsze.
Podnoszę głowę.
-Proszę was nie uprawiałam seksu od prawie dwóch miesięcy…- jęczę.
-Aż tak długo?- pyta Lucy.
-Odkąd zaczęła się akcja z Nadine.
Dziewczyny milkną.
-Nawet seksu na zgodę?- pyta El.
-Nie było, nie pozwoliłam mu, gdybym się zgodziła to wiedziałby, że łatwo mnie tylko zaciągnąć do łóżka, bym mu wybaczyła winy, ale nie… Ja nie jestem taka…
Lucy się uśmiecha.
-I bardzo dobrze, pewnie mu teraz ciebie brakuje.
-O ile inna mu nie zrobiła dobrze…- mówi Eleanor.
-Wyjęłaś mi to z ust…- mówię przyjaciółce.
Nagle coś spada mi na nogi.
Odwracam głowę i zasłaniam oczy przez słońce. Podbiega do nas chłopak w kapeluszu z blond włosami krótszymi od Harry’ego.
-Przepraszam, mój kolega bardzo chciał was poznać i wymyślił głupi sposób na zrobienie tego.- mówi z wyraźnym kalifornijskim akcentem.
Zaczynamy się śmiać. Podnoszę się i podaję mu gąbkę, którą zapewne czyścił swoją deskę surfingową.
-Dzięki…- uśmiecha się i zasłania mi słońce.
-Jak ten twój kolega był taki chętny do poznania nas, czemu teraz nie podejdzie?- pyta El.
-Bo to boidupa…- mówi, a my zaczynamy się śmiać.
-Skąd jesteście?- pyta nas.
-Londyn…- mówimy.
-My z LA.- mówi chłopak i mam wrażenie, że znam jego głos.
Między nami zapada chwila ciszy i chłopak patrzy się na nas.
-Cody chodź tu!- krzyczy znad brzegu morza jego kolega.
-Cody?- pyta Lucy.-Cody Simpson?- pyta znów z uśmiechem.
-Tak, miło mi, skąd wiedziałaś?- pyta.
-Obracam się w towarzystwie show biznesu…- mówi moja przyjaciółka, a El prawie wybucha śmiechem.
-A wy jak się nazywacie?- pyta.
Wstajemy z koca i podajemy mu rękę.
-Eleanor Calder…
-Lucy Cox Hampton.
-Grace Moore…- mówię z uśmiechem.
Chłopak potrząsa moją dłonią.
-To ty? Jezu nie poznałem cię, byłaś z Justinem Bieberem i teraz jesteś z Harrym Stylesem.- mówi, a na ostatnie imię i nazwisko kątem oka patrzę na dziewczyny.
-Dokładnie. Dziennikarka Vogue’a…- mówię.
-Ale fajnie, niezły zbieg okoliczności. Gdzie się zatrzymałyście?- pyta Cody.
-W moim domu…- mówi Lucy.
-Ale wypas mieć tutaj dom…- mówi chłopak.
-Prezent ślubny.- mówi Lucy z uśmiechem.
-Wow jedna mężatka… Gratulacje.- mówi.
Przyjaciel Cody’ego woła po raz kolejny.
-Może chcecie się do nas dołączyć?- pyta.- Mamy miejscówkę tam…- mówi i wskazuje palcem rozłożone leżaki pod palmą.
-Dziękujemy za zaproszenie, ale poleżymy tu…- uśmiecham się.
-Jakby co to wiecie, chętnie przyjmiemy nowe koleżanki.- mówi, po czym odchodzi.
Kładę się na plecach podpierając ciało łokciami.
-Czemu się nie zgodziłaś?- szturcha mnie Lucy.
-Tak jakoś, jest spoko, ale wiecie trzeba mieć rozum, nie znamy go na tyle, by koło niego leżeć.- mówię, a one wywracają oczami.

(…)
Wieczorem postanawiamy iść na imprezę do klubu przy plaży, wieczorem zrobiło się znacznie chłodniej, więc nie szalałyśmy jeżeli chodzi o ciuchy. Ubrałam obcisły top z głębokim dekoltem i wyprostowane włosy zaczesałam do tyłu. Dziewczyny ubrały kombinezony i wysokie szpilki.  Usiadłam na stole w kuchni i wzięłam łyka mojego Redbulla. Lucy stanęła po drugiej stronie i poprawiała makijaż.

-Muszę ci zrobić zdjęcie…- mówi.- Wstawisz je na TT i co tam jeszcze chcesz…- mówi. Odrzucam włosy do tyłu i przyjaciółka robi mi zdjęcie.
Wychodzimy z domku i chodnikiem podążamy ku klubowi, gdzie ma się odbyć impreza. Wchodzą do niego jacyś ludzie, kilku facetów i dwie pary trzymające się za ręce.
-Będzie fajnie, wiecie?- mówię z uśmiechem.
-Zabawimy się…- mówi Eleanor.
Wchodzimy do środka i od razu moje nozdrza uderza zapach alkoholu, widzimy wolną lożę nad którą zastanawia się kilku mężczyzn, szkoda, że zajmujemy ją pierwsze.
-Co chcemy pić?- pyta El.
-Wszystkiego po trochu i to ja stawiam dziś wszystkie drinki dziewczyny…- mówię.
-Aż tak dobrze chcesz się bawić?- pyta Lucy.
-Chcę nie pamiętać kompletnie nic z dzisiejszej nocy.- mówię.
-Aż tak?- śmieje się Eleanor.
-Aż tak.- mówię.
Lucy zamawia każdej po szklance wódki z colą i cytryną, zaraz barman, który jest uroczym, czarnoskórym chłopakiem przynosi nam napoje i z uśmiechem je podaje.
Nie ukrywam, że zaczynamy ostro, drink za drinkiem, shoty i kolejne drinki, dużo tańca. Ja osobiście szaleję na parkiecie najbardziej, bo dziewczyny po 1,5 godzinie bolą stopy. Gdy tak kręcę biodrami na parkiecie, czuję, jak czyjeś dłonie dotykają mojego brzucha i suną się po żebrach.
Nieświadoma tego co robię, jeszcze bardziej przylegam do mężczyzny, który śpiewa mi do ucha kolejne wersy piosenki, która jest puszczana przez DJ. Odwraca mnie do siebie i uśmiecha się szeroko.
-Wiesz, że mam faceta?- pytam głupio się uśmiechając.
-Wiem, ale skoro go tu nie ma z tobą to już po nim...- mówi wciąż sunąc po moim ciele.
-Skądś cię znam...- mówię wplątując palce w jego włosy.-Czy to ty mój Harry?- pytam.
-Jestem Cody...
-Jak ten z "Nie ma to jak hotel"?- pyta i zaczyna się śmiać.
-Simpson..- mówię z lekkim uśmiechem.
Patrzę na niego uważnie i mam świadomość tego, jak bardzo jest pijana.
-Na pewno? Nie jesteś do niego podobny...- stwierdzam.
-Nie? A już myślałem, że mi się uda...- mówi, a na moich ustach pojawia się szeroki uśmiech.
-Ej, bo ja cię już rozpoznałam.- mówię.
-Cieszę się...- mówi z uśmiechem.
-Dlaczego dotykam cię w taki sposób?- pytam głupowato, sunąc do góry dłonią po jego torsie
-Bo to lubisz?- pyta.
-Bingo.- mówię i uśmiecham się.-Ale wiesz, ja mam faceta...- mówi.- Który oświadczył mi się na Wembley...- mówię.- I mam z nim córkę ogarniasz?- pytam.
-Silver?- pyta, na co się uśmiecham.
Ludzie przeciskają się w klubie, dzięki czemu staję bliżej niego, różnica naszych twarzy to ok. kilku centymetrów.
-Skąd wiedziałeś?- pytam.

(...)

Eleanor
Grace siada na kanapie, po kolejnej godzinie tańca, gdzie wyrwała kolejnych facetów, zresztą hmm... nie byle jakich... i wypija shota.
-Ej, czuję się zarąbiście i dawno nie byłam tak upita, jak tutaj.- mówi wołając o kolejnego Jacka Danielsa.
-Grace, a czy ty widziałaś co robiłaś Cody?- pyta Lucy.
-Nie, a co robił?- pyta.
-Dotykał cię.- mówi blondynka.
-No to co.- mówi popijając drinka i biorąc do ust chipsa.
-Nie przeszkadza ci to?- pyta.
-Miałam się bawić to się bawię.- mówi z pełnymi ustami.
Patrzę na Lucy, która wytrzeźwiała po zdjęciu Harry'ego, które zobaczyła. Zdjęciu, które na pewno bardzo źle wpłynie na Grace.
-Grace powinnyśmy wracać.- mówię.
-Co?- mówi.-Ja nie skończyłam...- mówi.
-Ale myślę, że na dziś wystarczy...- dodaję Lucy, a ja jej przytakuję.
-Nie skończyłam jeszcze, gdzie wam się spieszy.- mówi Grace.
-Grace, lepiej wracajmy, jutro nam podziękujesz...- mówię.
-Matkooo...- marudzi, ale wstaje i chce wyjść.

Idziemy prosto do domu i słuchamy Grace, jak to dobrze się czuje i jak dużo mogłaby jeszcze wypić.
Wchodzimy do  środka. Grace marudzi jeszcze chwilę, ale posłusznie kładzie się spać.
Następny dzień mam nadzieję, że jej nie załamie, a tym bardziej to co jej pokażemy.

Grace
Gdy się budzę wciąż jest ciemno, sięgam po telefon, który leży na etażerce i sprawdzam godzinę. Jest przed trzecią, siadam na łóżku, kręci mi się lekko w głowie. Zapalam latarkę w telefonie i idę do kuchni, upijam pół litra wody.
Wracam do pokoju i mam jedną nie odebraną wiadomość od Zayn'a. Mrużę oczy przed światłem i śledzę oczami litery.
"Chciałbym, żeby to była nieprawda..."

W załączniku wiadomości jest zdjęcie i muszę przetrzeć kilka razy oczy, by widzieć wszystko co jest na owym zdjęciu. Idę na  dwór, bo zaczyna mnie boleć głowa siadam na trawi, która jest przyjemnie zimna. Otwieram jeszcze raz zdjęcie i patrzę na spodenki dziewczyny.
-Po co Zayn mi wysłał to zdję...- mówię do siebie, ale urywam głos.
Patrzę na przedramiona chłopaka "Things I can" dobrze znam te tatuaże, nie raz całowałam każdą literę, nie raz ten tatuaż dotykał mojej skóry. Chłopak ma także buty, za które na niego krzyczałam, bo były podarte, znam tę koszulkę, którą sama mu kupiłam. Podnoszę dłoń na usta i czuję, jak łzy spływają mi po policzkach. Czuję, jak wszystko co myślałam, że jest prawdziwe stało się dla mnie prawdziwe. W głębi duszy modliłam się, bym stosowała wobec niego jedynie głupie oszczerstwa, za które go potem przeproszę. Ale gdy wiem, że wszystko czego się wypierał jest prawdą, nie wiem co mam zrobić. Mój umysł nie jest w stanie przyjąć tyłu myśli w jednym momencie. Zaczynam płakać tak mocno, że prawie się duszę łzami, serce bije tak, jakby miało zaraz rozłupać żebra i klatkę piersiową i na moich oczach połamać się na pół.
Nawet nie wiem kiedy mój telefon wybiera numer do Zayna.
-Halo?- pyta.
-Zayn...- szepczę.
-Kochana nie płacz.- mówi.
-On naprawdę mnie zdradził...- szepczę.- On naprawdę poczuł coś do niej...- mówię.
Wzdycham i zmuszony płacz wyrywa się z mojego gardła.
-Dlaczego?- pytam.-Dlaczego tak bardzo chciał mnie zranić?- pytam.
Po drugiej stronie zapada cisza.
-Przecież ja go kocham...- mówię.- Przecież mamy Silver. Jesteśmy sobie przeznaczeni.- szepczę i ocieram łzy.
-Zayn, ja sobie tego nie wybaczę, jak on ode mnie odejdzie, rozumiesz?- szepczę płacząc.-Ją sobie nie wyobrażasz życia bez niego...- mówię.

Zayn
-Ja nie wytrzymam...- szepczę płacząc tak bardzo, że do moich oczu cisną się łzy.
-Nie mów tak...- mówię jej.
-To tak jakbyś ty miał stracić Perrie, Zayn... [Notka od autorki: Kiedy to pisałam jeszcze ze sobą byli... A teraz Gigi... :( ] 
Mówisz o niej jako najważniejszej kobiecie dla ciebie, a on jest moim najważniejszym mężczyzną, ogniwem mojego życia, część mnie, mojego serca...- mówi i wybucha płaczem.
Łka przez dłuższą chwilę.
Harry wchodzi do garderoby i patrzy na mnie. Jestem pewien, że słyszy, jak głośno osoba po drugiej stronie płacze.
-Daj mi ten telefon.- mówi, na co ja nie zgadzam się.
-Czy on tam jest?- pyta Gracie szeptem.
-Jest.
-Daj mi ten telefon Zayn.- mówi Harry.
Grace nie odzywa się przez chwilę.
-Daj mu go.- mówi cicho.
-Na pewno?- pytam.
-Tak...- mówię.
Podaje telefon Harry'emu i ten przykłada go do ucha.

Grace
-Halo? Grace? Ja ci wszystko wytłumaczę! To nie tak, jak...- mówi, ale ja mu przerywam.
-Chciałam ci powiedzieć coś, wiesz?- wtrącam się w zdanie mojemu ex.- Do końca żywiłam nadzieję, że to wszystko, że nic cię z nią nie łączy to wszystko prawda. Może i rzeczywiście miałeś jakąś lepszą niż inne koleżanki... Ale...- mój głos się łamie, więc biorę kilka oddechów.-...ale żeby okłamać mnie w taki sposób? Czym ja ci zawiniłam, czym sobie tak bardzo za pracowałam, żeby potraktować mnie w taki sposób. Jeżeli miałeś inną na boku to wolałam się tego dowiedzieć, nie że zdjęcia, które obiegło internet, ale z twoich ust.- zaczynam płakać.- Że już mnie nie kochasz, że jest inna do której poczułeś coś więcej... Czy nie zasługiwałam na szczerość? Tak się traktuje kobietę, której tyle tysięcy razy wyznawałeś miłość, z którą tworzyłeś miłość, której owocem jest nasze dziecko? Złamałeś mi serce...- szepczę i wyłączam się.
Wyłączam telefon i kładę całe ciało na trawie, z policzków spływają mi łzy, które skapują na ziemie. Zamykam oczy i zakrywam je dłońmi, a mój szloch jest tak rozpaczliwy, że nie wiem czy kiedykolwiek płakałam mocniej.  

Eleanor
Otwieram oczy i wyciągam się na łóżku, patrzę na śpiącą Lucy i orientuję się, że w łóżku jesteśmy tylko my dwie. Drzwi od łazienki są otwarte, więc wstaję i idę do kuchni, tam też nie ma Grace. Staję w sypialni z powrotem i zastanawiam się, gdzie mogła pójść. Spoglądam na taras i zauważam, że drzwi balkonowe są uchylone. Wychodzę na dwór i gdy przechodzę przez próg widzę na trawie leżącą Grace. Podbiegam do niej i zaczynam trząść.
-Grace! Grace! Obudź się!- mówię potrząsając jej ramionami.
Dziewczyna otwiera oczy i patrzy na mnie.
-Co ty robisz na trawie w ogrodzie?- pytam, a ona patrzy na mnie kilka chwil bez słowa.
-Musiałam wyjść na powietrze, jak się dowiedziałam…- mówi cicho, krzywiąc się od bólu ciała i podnosi tułów, siada, a ja zajmuję miejsce koło niej.
-Wiesz?- pytam cicho, a ona kiwa głową.
-A ty też wiesz?- pyta unosząc brwi.
Kiwam głową.
-Skąd? Czemu mi nie powiedziałaś?- pyta.
-Wczoraj, jak już byłaś mocno wstawiona sprawdzałam wpisy na Twitterze i znalazłam to zdjęcie w trendach. Nie było sensu ci mówić, byłaś zbyt pijana.- mówi.
Grace opuszcza głowę.
-Co teraz?- pytam.
-Nie wiem…- mówi.- Muszę poukładać sobie wszystkie sprawy od początku, dosłownie. Ostatnie 4 lata, wydarzenia i wszystko co było związane z Nim muszę zacząć przyswajać i układać po swojemu.
Dziewczyna dotyka źdźbła trawy i je skubie przygryzając policzki.
-Eleanor, co ja mam zrobić?- pyta mnie cicho patrząc mi w oczy zasklepionymi oczami.
Nie odpowiadam, bo sama nie wiem. Po prostu ją przytulam i dodaję otuchy.
-Musisz dać sobie radę sama… Skoro on zmarnował taką szansę, to ty musisz być jeszcze silniejsza dla Silver…- mówię jej i przytulam mocno.
-Nie sądziłam, że dojdzie do tego, że znów jestem singielką i nie mam się do kogo przytulić i zwrócić z prośbą o pomoc.- jej głos znów się łamie.- Myślałam, że przeproszę go za wszystkie oszczerstwa, bo okażą się nieprawdą, ale nie brałam pod uwagę tego, że on naprawdę mnie zdradził.- mówi, a z jej oczu kapią łzy.
Wtula się we mnie, a ja całuję ją w czoło, mocno obejmując i pocieszając.

Harry
Chodzę w te i we w te. Chłopaki patrzą na mnie spod byka.
-Zobacz co zrobiłeś!- wybucha Zayn, a wszyscy patrzą na niego zszokowani.
-Ja tego nawet nie pamiętam!- mówię.
-Ale to ty!- mówi Zayn.- I zobacz kogo pozbawiło cię jedno głupie zdjęcie, jedna głupia laska! Ona ci tego nie wybaczy!- dodaje.
Siadam.
-Ja tu nie wytrzymam.- mówię pod nosem.
-Zamierzasz uciekać od problemów?- mówi za mną Niall.
-Muszę uciec od niego!-wskazuję na Zayna.
-Wiesz co?! Tak bardzo, tak cholernie bardzo chciałem ci pomóc, zresztą wszyscy chcieliśmy, byś przez jeden wybryk nie stracił wszystkiego!- otwieram szerzej oczy.- Wszystkiego, bo Grace jest dla ciebie wszystkim i ty dobrze wiesz! Ale teraz ona tego nie przyjmie, wiesz? Ona cierpi bardziej niż kiedykolwiek cierpiała. I to za twoją sprawą. Nie szanowałeś w ogóle, co masz i do tej pory nie zdajesz sobie z tego sprawy…- mówi spokojniej. -Ale uświadomisz sobie to, jak będzie za późno. Tak jak ci mówiłem.- mówi Zayn i wychodzi z pokoju.
Siadam na fotelu.
-Harry czego ty w ogóle chcesz?- pyta Louis spokojnie.
-Nie wiem…- odpowiadam.- A tego zdjęcia nawet nie pamiętam…- mówię.
-Jak możesz nie pamiętać tego zdjęcia…- pyta Liam.
-Naprawdę… Pamiętałbym.- mówię.
-To nie zmienia faktu, że to ty…- mówi Niall.
Zapada cisza między nami i wtrąca się Lou.
-Może powinieneś zadzwonić do Nadine i zapytać jej…- mówi dziewczyna, a my wszyscy patrzymy się na nią.-Jak ja czegoś nie pamiętam to wracam do źródeł…- dodaje unosząc brwi.
-Lou ma rację…- mówi Louis.- Zadzwoń do niej.- mówi.
Patrzę na wszystkich i biorę telefon w dłoń. Podążam na balkon, gdzie wybieram numer.
-Halo?- pyta.
-Cześć Nadine…- mówię.
-O hej Harry, co tam?- pyta.
-Ogólnie nienajlepiej, powiedz mi wchodziłaś dziś na jakieś media społecznościowe?- pytam.
-Nie, właściwie to spałam.- mówi.
-W takim razie, zrób to teraz, jeśli możesz…- mówię.
-Ale po co?- pyta.
-Proszę…- mówię.
-Już, poczekaj.
Słyszę jak dziewczyna stuka paznokciami o klawiaturę komputera.
-Co dokładnie powinno mnie zainteresować?- pyta.
-Zdjęcie, które jest na stronie głównej Dailymail.com.
Zapada chwila ciszy.
-O Jezu…- mówi pod nosem.
-Widzisz je?- pytam.
-Widzę, jak ono dostało się do Internetu?- pyta.
-Nie mam pojęcia. Ja nie wiem co to jest za zdjęcie, nie pamiętam, kiedy zostało zrobione, kiedy my…- mówię.
-Harry to było jakiś czas temu pamiętasz?- mówię.- Po pijaku z klubu poszliśmy za kulisy koncertu Meghan Trainor, bo ona zadzwoniła po Jeffa. Przewróciłeś się, a ja chciałam ci pomóc i pociągnąłeś mnie za rękę i spadłam na ciebie.
-Nie pamiętam tego…- drapię się po głowie.
-W pewnym sensie się nie dziwię, byłeś porządnie wstawiony.- mówi.
-Boże, co ja zrobiłem…- mówię.
-Coś się stało?- pyta.
-Tak, Grace i ja… Nie ważne.- mówię.- Dziękuję.

(…)

Grace
-Wiecie, odechciało mi się imprezować.- mówię podkurczając nogi pod brodę.
-Nie dziwię się…- mówi Lucy.
Mój telefon dzwoni po raz kolejny, zerkam na jego ekran i to Harry, ale chyba jest nienormalny, że odbiorę.
-Nie mam siły…- mówię.

***
Miłego! :D


5 komentarzy:

  1. ale się porobiło xd ale i dobrze bo Harry nie umiał się zdecydowac to teraz nie będzie miał problemu. czekam na dalszy ciąg :) <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże nie wytrzymałam i beczałam jak głupia :(( I teraz czekać do znowu do piątku :\\\ kurde nie wytrzymuje już, Harry ją tak bardzo rani.

    OdpowiedzUsuń
  3. KUŹWA ZABIJE CIĘ !!!!! POWIEDZ MI DLACZEGO ? ALE TO JEST TYLKO CHWILOWE I BĘDĄ RAZEM PRAWDA ? WEZMĄ ŚLUB, BĘDĄ MIELI JESZCZE DWÓJKĘ DZIECI I SZCZĘŚLIWĄ ROZDZIANĘ, PRAWDA ? BŁAGAM CIĘ, BO JA OBECNIE RYCZĘ, JAK CHCESZ ŻEBYM TARGNĘŁA SIĘ NA SWOJE ŻYCIE TO PROSZĘ BARDZO
    DREAMER

    OdpowiedzUsuń
  4. Czuje niedosyt! Aż zachciało mi się płakać razem z nią! Ale coś czuje ze Harry i ta cała Nadine ciągle coś ściemniają...nie pasi mi to wszystko. Rozdział perfekto ♥ /Dominika :&

    OdpowiedzUsuń
  5. No to się porobiło.Kurde niech Harry się wreszcie ogarnie, niech wsiada w samolot i leci na Dominikanę do Grace, niech się tłumaczy i robi wszystko by dziewczyna mu wybaczyła przecież oni muszą być razem nie ma innej opcji. Do diabła z tą Nadine. Może Harry powinien zobaczyć jak bawi się Grace ale nie na zdjęciach lecz tak na żywo powinien zobaczyć co właśnie traci. Ja nie wytrzymam do następnego tygodnia w takim napięciu bardzo proszę o rozdział choć trochę szybciej jeśli się da. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń