środa, 8 stycznia 2014

Rozdział 10



-Serio…- powiedziała brunetka- myślałam, że zrobię niespodziankę.
-Nie udała ci się, aż tak bardzo, ale fajnie, że przyjechałaś.
Wpuściłem ją do środka i przytuliłem.
-Zrobiłam wam zakupy…
-Nie musiałaś…
-Wiem, ale chciałam… Sam jesteś?
-Nie, chłopaki śpią… A tak właściwie to skąd masz mój adres?
-Lucy…- uśmiechnęła się.
-Tak… Nie ma to jak kuzynka…
Zdjęła sandałki i usiadła na hokerze.
-Jadłaś śniadanie?
Zrobiła smutną minkę i zaprzeczyła.
-Nakrzyczę na Sean’a, że cię nie pilnuje…
-Sam się pilnuj…- powiedziała i oparła głowę o rękę.
-Ładny kolor paznokci…- zauważyłem.
-Strażacka czerwień…- powiedziała tajemniczo.
-Na co masz ochotę?- spytałem.
-Coś tu ładnie pachnie…
-Jajecznica, ale to taka byle jaka, dla chłopaków…
Pokręciła głową.
-Zaskocz mnie…- zmrużyła oczy i wstała z hokera- mogę wyjść na ogród?
-Tak, oczywiście.
Wyszła i uśmiechnęła się. Zielona trawa, dookoła kwiaty i basen. Usiadła na trawie, a właściwie położyła się na niej patrząc w bezchmurne wrześniowe niebo. Coś sobie podśpiewywała, a ja co chwilkę zerkałem na naleśniki i na nią. Zayn zszedł na dół.
-No Styles, dziś się postarałeś, dobrze, że nie ma tej twojej jajecznicy.
-To nie dla ciebie, a za jajecznicę dzięki. A i ubierz się, jeśli chcesz, żeby obca dla ciebie dziewczyna widziała cię nago…
-Jaka dziewczyna?
-Grace, jest na ogródku…
-Co ona tu robi?
-Przyszła do mnie…- popatrzyłem się znacząco- ale przez twój nagi wygląd może się przestraszyć i nie przyjść tu, a wtedy ja zadbam, że Pezza tu nie weszła…
-Ej…
-To idź się ubierz…
-Dobra…
Poszedł na górę.
Grace weszła z promiennym uśmiechem do środka.
-Słyszałam Zayn’a?
-Słyszałaś…
-A gdzie on jest?
-Poszedł się ubrać…
-Przecież nie musiałeś go wyganiać…
-Uwierz mi, musiałem.
Podałem jej szklankę z mrożoną herbatą, upiła łyka i za chwilkę zajadała się naleśnikami ze świeżymi jagodami i bitą śmietaną. Oblizywała się co chwilkę, a ja popijałem kawę i spoglądałem na nią. Zayn zszedł ubrany w dresy i luźną koszulkę. Uśmiechnął się do Grace.
-Jak sprawuje się motor?- spytała.
-Jest świetny, nie ma to tamto…
-Bardzo się cieszę, jakby się coś zepsuło, to dzwoń do mnie.
-Nie ma sprawy, dzięki.
Z góry zszedł Louis, a zaraz za nim El.
-Hejka…- powiedzieli, a El szepnęła coś na ucho Louis’owi.
-My się chyba nie znamy…- powiedziała Eleanor do Grace.
Kiwnęła głową.
-Eleanor.- wyciągnęła do niej rękę.
-Grace.
-Miło mi… Dobrze myślę, jesteś dziewczyną Hazzy?
-Nie, nie, nie…- mówiła szybko.
A ja krztusiłem się kawą. Zayn stukał mnie po plecach, Louis zaczął się śmiać, że jestem cały czerwony.
Niall zszedł zaspany na dół, wziął butelkę mleka i poszedł na górę.
-Grace…- powiedziałem kaszląc- musimy iść na górę…
-Ale po co?- spytała zdziwiona.
-Chodź.
Złapałem ją za rękę i poszła ze mną do pokoju. Stanęła i nie wiedziała co ma robić. Usiadła na fotelu w rogu pokoju.
-Co jak co, Harry, ale masz bardziej uporządkowany pokój ode mnie.
Zaśmiałem się i spojrzałem do lustra.
Spojrzałem na nią, patrzyła się na mnie.
-Plany na dziś?
-Muszę się uczyć, dlatego przyszłam dziś z rana, żeby spędzić z Tobą trochę czasu, bo potem mam zawalony dzień.
-Ale jest niedziela…- jęknąłem niezadowolony.
-A jutro poniedziałek, na szczęście mam zajęcia do dwunastej, a potem jadę po brata do Newcastle.
-Ile ma lat?
-Elliot?
-Yhym.
-6.
-Muszę go poznać…
-Też tak sądzę, może wybrałbyś się z nami na lody, czy gdzieś…
-Czemu nie…
Nagle zadzwonił jej telefon.
-Przepraszam, muszę iść, jadę jeszcze do warsztatu zrobić przegląd motoru i wracam do domu się uczyć. Może wpadniesz tak koło 21:00?
-Jeśli będę mógł to oczywiście.
-Fajnie.
-Odprowadzę cię na dół…- powiedziałem i puściłem Grace w drzwiach. Na korytarzu spotkaliśmy Liama, który schodził na dół, był zdziwiony, że Grace była u nas w domu. Odprowadziłem ją do drzwi, dała mi buziaczka w policzka i wyszła machając mi. Wsiadła na motor i pojechała.
Grace
Jechałam kolejnymi ulicami, pomachałam do małej dziewczynki, która siedziała za ojcem w samochodzie. Po 10 minutach zaparkowałam koło warsztatu mojego brata, stał z jakimiś kolegami chyba, bo śmiali się. Bacznie obserwowali mnie, gdy przyjechałam.
-Cześć Grace.- powiedział Sean.
-Hej. Który mam sprawdzić?
-Już nie musisz… Sam to zrobiłem…
-To czemu do mnie nie zadzwoniłeś, już bym się uczyła…
-Oj, no weź… Nie obrażaj się…
-Nie obrażam się, tylko, tak jakby studiuję i muszę poświęcić dużo czasu nauce. Ty przesiadujesz całymi dniami w warsztacie.
-Ja też nie mam lekko…- powiedział podenerwowany.
-Wiem, Sean, ale masz łatwiej.
-Wolałbym się uczyć niż siedzieć tu całymi dniami.
-A ja wolałabym siedzieć tu, w warsztacie taty.
-Nie zaczynaj znowu…
-Masz rację.- powiedziałam podniesionym tonem i wsiadłam na motor, z piskiem opon ruszyłam do domu. Po godzinie dotarłam zaparkowałam i weszłam do domu. Ogarnęłam kuchnię i salon. Potem szybko odkurzyłam w razie przyjścia Hazzy. Nalałam sobie soku pomarańczowego do szklanki i poszłam na górę. Około 16:00 zgłodniałam, nie chciało mi się gotować, więc zamówiłam chińszczyznę do domu, przyjechała jakiś czas później. Zjadłam i znów przystąpiłam do nauki. Moje wkuwanie przerwał telefon.
-Halo?- spytałam.
-Cześć córciu.
Mama.
-Hej, mamo…
-Co słychać?
-Właśnie się uczę…
-Aha… Mam pytanie…
-Jakie?
-Właściwie Elliot je ma…
-Jakie?
-Czy jego przyjazd do Londynu w czwartek jest aktualny?
-Oczywiście, że tak, strasznie się za nim stęskniłam.
-On też za Tobą i Sean’em. Właśnie jak sobie radzi?
-Dobrze mu idzie…
-Świetnie…
-Ja przyjadę po Elliota w czwartek w południe, bo w środę mam zakończenie roku akademickiego.
-Impreza?
-Nie, nie, nie… Drink z przyjaciółmi…
Mama się zaśmiała.
-A jak babcia?- spytałam.
-A dobrze, już jest z nią lepiej…
-Jak przyjadę to na pewno ją odwiedzę…
-To dobrze… Nie będę ci przeszkadzać… Ucz się córciu, kocham cię i do zobaczenia.
-Na razie, ucałuj wszystkich ode mnie.
-Nie ma sprawy. Pa.
-Pa.
Odłożyłam telefon i znów przystąpiłam do książek.
Dostałam sms-a. Jak tu się skupić.
Nie złość się… Nie wracam dziś, idę na noc do Leigh, uważaj na siebie Xx. :)
Zabezpieczajcie się… Xx. :)
Odłożyłam telefon i już naprawdę zaczęłam się uczyć. Zmuliło mnie i zasnęłam, dopiero telefon od Harry’ego mnie ocucił z objęć Morfeusza.

4 komentarze:

  1. Jak zwykle super. Nic więcej nie trzeba dodawać, po prostu wstawiaj następny.
    :)E:)x

    OdpowiedzUsuń
  2. Your blog is the best ! I love it. I'm waiting for the next post ! Love ya xx. Alice <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. What happened with you Alice? XD Love ya :** Camille <33

      Usuń
  3. Hahaha końcówka mnie rozwaliła :D Naprawdę The Best :* Czekam na kolejny <3 Pzdr ♥

    OdpowiedzUsuń