Obudziłam się około siódmej i wstałam z łóżka.
Zeszłam na dół i wstawiłam wodę na herbatę. Włączyłam toster i zrobiłam tosty,
które po jakimś czasie były gotowe. Sean zszedł na dół i usiadł zaspany na
hokerze.
-Czemu wstałeś?
-Jadę dziś z Leigh do jej rodziców.
-Oooo…- powiedziałam- tu się robi poważnie.
-Jestem zestresowany, jak cholera.
-Dasz radę… Silny jesteś…
Uśmiechnął się.
-Mama gadała coś o Harrym?
-Nie, tylko przez cały czas spoglądała na babcię i
się uśmiechała…
-Ale mogę się założyć, że babcia coś ci powiedziała…
-A no powiedziała…
-Co?
-Moja sprawa.
Pokręcił głową.
-Pójdę się ubrać, a ty zrób mi tosty i mocną kawę.
-Dobra…- powiedziałam.
Śniadanie około 8:15 było gotowe, poszłam budzić
Elliota.
Zaczął marudzić, że to za wcześnie, ale jak się
dowiedział, gdzie jedziemy to od razy wstał. Zjedliśmy śniadanie i poszłam
przygotować nasze torby.
Gdy Elliot było gotowy oglądał na dole bajki, a ja w
miarę możliwości szybko wybierałam strój kąpielowy. Nałożyłam
go i założyłam cienki sweterek i długie jeansy. Zeszłam na dół ze spakowanym
ręcznikiem, balsamem do ciała, bielizną i innymi rzeczami. Była za dziesięć
minut dziewiąta.
-Chodź, musisz mi w czymś pomóc?
-W czym?
-W prezencie dla Harry’ego.
Włożyliśmy ciasteczka, zakryliśmy je białym
wieczkiem i zawiązaliśmy różową kokardą.
-Ładne…- powiedział Elliot i odezwał się dzwonek.
Mały poleciał otworzyć.
-Cześć…- powiedział ucieszony brat.
-Hej, gotowi?
-Tak.
-To ubieraj buty i zawołaj Grace.
-Jestem tu.
-Ok.
Ubraliśmy się w lekkie kurtki i wzięliśmy torby.
Wsiedliśmy do samochodu. Elliot był podekscytowany i
co chwilkę zadawał pytania. Ja nie wiem kiedy zasnęłam.
Poczułam szturchanie.
-Gracie, jesteśmy.
Otworzyłam oczy, zaparkowaliśmy przed wielkim
obudowanym budynku, cały było oszklony, a widać było ogromne zjeżdżalnie. Raj
dla dzieciaków.
-Już…
Przetarłam lekko oczy i wysiadłam. Elliot stał
podekscytowany.
Wzięliśmy torby pokierowaliśmy do wejścia, kupiliśmy
bilet na wejście i odebraliśmy zegarki. Ja skierowałam się do szatni żeńskiej.
-Tutaj masz wszystko, przypilnuj go, dobrze?
-Ze mną się nie zgubi…
Uśmiechnęłam się.
-To dobrze.
Znalazłam swoją szafkę i otworzyłam ją
elektronicznym zegarkiem. Ściągnęłam odzież wierzchnią i zrobiłam sobie niechlujnego
koka na głowie, spojrzałam na siebie w lustrze.
Chyba nie wyglądałam tak źle. Zamknęłam szafkę i
poszłam do wejścia na główny basen. Harry stał tyłem i pokazywał cos palcem
Elliotowi, mały podskakiwał.
Harry miał na sobie obcisłe bokserki, miał
wyrzeźbione plecy, było to widać na pierwszy rzut oka. Elliot odwrócił się w
moją stronę i wskazał na mnie palcem. Harry obrócił się i uśmiechnął.
Z przodu wyglądał jeszcze lepiej, jego tatuaże
bardzo fajnie wyglądały na wyrzeźbionym ciele. Czułam jego wzrok na sobie. Na
każdym skrawku ciała. Skrupulatnie mnie obserwował i oglądał każdą część ciała.
Elliot szturchnął Hazzę, a ten się ocknął.
-Idziemy na ślizgawki?- spytał.
-Tak, idziemy.
Harry wziął go na ręce i poszliśmy schodami w górę.
-Z kim jedziesz?- spytałam Elliota.
-Z Harrym.
-Ok.
-Jedziecie pierwsi, czy drudzy?
-Drudzy.
-Będę czekać na dole…- wjechałam do tunelu, prąd był
cholernie szybki, darłam się, bo to było świetne.
Zjechałam i czekałam na dole, na Elliota i Hazzę.
Chłopcy zaraz zjechali. Elliot był uśmiechnięty od
ucha do ucha. Harry też, a uśmiechnął się jeszcze bardziej gdy wyszedł z
tunelu.
-Jeszcze raz…- powiedział podekscytowany.
-Podobało ci się?
-Bardzo, ale teraz chcę z tobą.- powiedział do mnie.
-Dobra, ale Elliot pozwolę ci jechać z Grace, jak
kolejną kolejkę pojadę tylko ja z nią…
Otworzyłam szeroko oczy.
-CO?
-Następną kolejkę jedziesz ze mną…
-Zgadzam się.- powiedział Elliot.
-Wy przeciwko mnie?
-Tak.
Zaśmiałam się.
-No dobra…- powiedziałam, ale uśmiechnęłam się przy
tym szeroko.
Zjechałam z Elliotem, mały usiadł na krzesełku
naprzeciwko wylotu tunelu ślizgawki, weszliśmy z Harrym na górę. Przed nami
było kilka osób, więc poczekaliśmy na swoją kolej. Potem ja usadowiłam się
pierwsza, a Harry tuż za mną. Złapał mnie w biodrach i przysunął do siebie.
Położyłam dłonie na jego dłoniach zaciśniętych na moich biodrach. Gdy
wjechaliśmy do tunelu, położyliśmy się, by szybciej jechać, w pewnym momencie
był uskok, więc splotłam nasze dłonie, światełka mieniły się, a ja śmiałam…
Echo niosło nasze głosy…
Wyjechaliśmy ze zjeżdżalni.
Potem poszliśmy na kolejną, tym razem zrobiliśmy
dwie kolejki, Harry+Elliot i Harry+ja
Potem zaliczyliśmy kolejną i kolejną. Harry zabrał
Elliota na jeszcze kilka innych, podczas gdy ja wylegiwałam się gorących źródłach.
Po jakiejś godzinie znów do nich dołączyłam. Szliśmy przez korytarz prowadzący
do kolejnego budynku pełnego ślizgawek. Elliot pobiegł przodem, a Harry idąc
obok mnie złapał mnie za biodro i przyciągnął bardziej do siebie.
-Podobało ci się ze mną w tym kolorowym tunelu?
-Yhym. Bardzo…
-Powtórzymy to?
-Czemu nie.
Spojrzałam mu w twarz. Pocałował mnie w policzek.
-To chodź.
Poszliśmy dalej i wsiedliśmy na monstrualną
ślizgawkę. Co jak co, ale czułam przed nią respekt… Nie byłam pewna, czy
powinnam puszczać na nią choćby Harry’ego. Ślizgawka była pionowa i w dół
leciało się, a nie spływało wraz z prądem.
-Nie, na nią nie idziecie.- powiedziałam.
-Idziemy, Harry…- powiedział Elliot.
-Gracie, pozwól nam…
-Harry, nie, a jak się coś wam stanie?
-No nie stanie, Gracie… Proszę pozwól nam…-
powiedział loczek.
Nie byłam co do tego pewna… Ale zgodziłam się.
Patrzyłam jak Hazz zjeżdża, nie przepraszam, zlatuje
z Elliotem z niej. Zamknęłam aż oczy, ale potem usłyszałam śmiech brata.
Uśmiechnęłam się i pokręciłam ze zrezygnowaniem głową.
Spojrzałam na schodki, po których wyszli z wody,
spojrzałam na nich. A moją uwagę przyciągnął szczególnie Hazz. Miał tak pięknie
wyrzeźbioną klatkę, a kropelki wody spływały mu tzw. Literze V. Odgarnął włosy,
a właściwe grzywkę do tyłu, przetarł oczy i uśmiechnął się spoglądając na
Elliota, który skakał w miejscu ze szczęścia.
-Jak było?- spytałam.
-SUPER…- powiedział Elliot.
-Cieszę się.
Harry usiadł obok na niebieskim kafelkowym murku, a
Elliot usadowił mi się na kolanach.
-Może jesteście głodni?- spytałam.
-Nie, nie, nie…- powiedział Elliot- idziemy dalej
jeździć.
-To ja teraz z Tobą pojeżdżę…- powiedziałam.
-A ja?
-Idź do gorących źródeł…
-Ale…
-Mówię…
-No dobra…- powiedział.
Zaśmiałam się widząc jego smutną minę.
-Odprężysz się…
Burknął coś pod nosem i uśmiechnął się.
Pomachał nam i poszedł. Poszliśmy na kolejne
ślizgawki… Ślizgaliśmy się przez kolejną godzinę, a Elliot zaciągnął mnie na
tę, której się bałam. Ale zjechałam z niej, w czasie zjazdu rozpuściły mi się
włosy. Gdy zanurkowaliśmy, przed wpadnięciem do wody zauważyłam, że Harry stał
przy schodkach, gdzie się wychodzi. Gdy wynurzyłam głowę, Elliot stał już obok,
poprawiłam stanik pod wodą i wyszłam. Ubolewałam, że moje do włosy do pasa co mokre
calutkie. Przerzuciłam je na prawy bok i wyszłam z wody.
-Mam mokre włosy…- powiedziałam- jak miałam związane
to byłyby bardziej suche.
-Bardziej ci do twarzy w rozpuszczonych.
Uśmiechnęłam się.
-W takim razie zostawię je tak jak są.
Potem poszliśmy na kolejną ślizgawkę, tyle, że tam
można było jechać we trzy osoby.
Był to pontonik trzyosobowy, jechało się nim w
tunelu, który wystrzeliwał wodę z prawej strony, albo z lewej, albo z góry
otwierał się właz i wylewało się z niego ileś litrów wody.
Wjechaliśmy. Elliot siedział na kolanach Hazzy, ja
obok. Przejechaliśmy 10 metrów nic.
-Myślałem, że będzie lepiej…
I wtedy na głowę Hazzy wylało się 10 litrów wody.
Zaczęłam się śmiać, tyle, że chwileczkę później ja
dostałam.
Teraz to chłopcy zaczęli się śmiać.
No, a potem dostał 4 razy pod rząd Harry w tył
głowy, a ja myślałam, że się posikam. Elliot rechotał się z nas.
-Głodny jestem…- powiedział Elliot, gdy
wyjeżdżaliśmy z tunelu.
-Już idziemy coś zjeść.
Poszliśmy do restauracji, która mieściła się na
basenie. Harry uprzedził mnie w pójściu po portfel. Pokręciłam ze
zrezygnowaniem głową i zamówiłam nam zestawy frytek. Elliot dostał jeszcze
kurczaczki w panierce, a Hazzie zamówiłam tak jak chciał, 2 chickenburgery.
Sama podjadałam frytki i spoglądałam na chłopaków. Elliot był już zmęczony,
widziałam to w jego oczach. Gdy byliśmy najedzeni, postanowiłam z Harrym, że
będziemy się zbierać. Obiecał mi pilnować Elliota i dopilnować, by dobrze
wysuszył włosy i wytarł się.
Sama poszłam opłukać się, potem wytarłam się ręcznikiem
i zaczęłam suszyć włosy, co zajęło mi około 30 minut. Gdy były suche ułożyły
się w nienaganną fryzurę. Założyłam swoje rzeczy, a strój spakowałam do torby,
razem z innymi rzeczami. Spoglądnęłam w lustro i wyszłam z szatni. Harry i
Elliot czekali znudzeni.
-Gracie, za długo tam siedziałaś…- powiedział
Elliot.
Zaśmiałam się.
-Mam długie włosy.
-Zawsze jest jakaś wymówka, nie Harry?- powiedział
Elliot.
-Dobra chodź już pierdoło, ubierz kurtkę i nałóż
kaptur.- dodałam szybko.
Harry zapłacił za dzisiejszą zabawę. Ubrałam swoją
odzież wierzchnią, Harry tak samo. Weszliśmy do samochodu, a po 30 minutach
trajkotania Elliota, zapadła cisza, bo chłopiec zasnął.
Harry cicho puścił radio, ja czułam się także
zmęczona, więc oparłam głowę i zasnęłam.
Obudziłam się 30 minut później, byliśmy dalej w
drodze powrotnej do Londynu.
Hazzie zadzwonił telefon.
Halo?
O cześć…- spoglądnął kątem oka na mnie, a ja patrzyłam w lewą
stronę.
Możesz
mówić… Kiedy? Jeżeli jest już wszystko obgadane, to po co do mnie dzwonisz, by się
pytać, co ja na to… Rozumiem, ale wkurza mnie, że dzwonicie trzy dni przed…
Dobra, nie ważne… Na razie…
-Cholera jasna, zawsze to samo…- powiedział Harry do siebie i skupił się na jeździe.
Widziałam, że był zmęczony.
-Harry ja poprowadzę.
-Co?
-Mówię, że poprowadzę, jesteś zmęczony.
-Gracie, zostało nam 150 km do Londynu.
-Proszę cię, nie kłóć się ze mną, ja się trochę
przespałam, a ty masz oczy wycieńczone…
-Martwisz się o mnie?
-Tak i masz się zatrzymać.
Zjechał na pobocze i zamieniliśmy się miejscami.
Poprawiłam sobie fotel i lusterko. Ruszyliśmy. Harry zasnął po 5 minutach.
Uśmiechnęłam się do siebie. Wyglądał tak słodziutko. Po trochę więcej niż
godzinie zaparkowałam pod naszym domem. W sensie moim i Sean’a. Wysiadłam z
samochodu i otworzyłam drzwi Hazzy.
Położyłam dłoń na jego policzku.
-Harry… Harry… budź się, dojechaliśmy…- mówiłam
półgłosem.
Otworzył oczy i uśmiechnął się.
Dałam mu buziaka w policzek i poszłam wyjąć Elliota,
Hazz uprzedził mnie i zaniósł go na górę. Wyjęłam torby i położyłam je w
kuchni.
-Zostaniesz na kawie?- spytałam.
-Muszę wracać do domu…
-Um… Ok. Dziękuję ci bardzo za dzisiaj, było
przecudownie.
-Wiesz, że to była dla przyjemność. To ja ci
dziękuję, że nie spławiłaś mnie.
-Nie mogłabym.
Przytuliłam go, czułam jego głowę i zagłębieniu
mojej szyi. Znów mnie wąchał. Zresztą on też pachniał ładnie. Pocałowałam go w
kość policzkową, chłopak nie chciał się ode mnie oderwać, ja zresztą też nie
chciałam. Poczułam, że pocałował mnie w szyję, a mnie momentalnie przeszedł
dreszcz, wiedziałam, że to wyczuł, uśmiechnął się i podniósł głowę.
-Pójdę już…- szepnął.
Kiwnęłam głową, a loczek wyszedł.
Zamknęłam drzwi i usiadłam na podłodze opierając się
o nie.
Po tym co zrobił przed chwilką, jestem pewna, że
jestem w nim zakochana… Na 100% jestem w nim zakochana…
-Gracie…- rozległo się wołanie z góry- gdzie są moje
pidżamy?
-Już ci je daję.
Wstałam z podłogi i weszłam na górę. Elliot stał
zaspany. Podałam mu odzienie, poszedł do swojego pokoju i tam przebrał się,
jakieś pół godziny później przyszłam i okryłam go kołdrą. Poszłam wziąć kąpiel,
przebrałam się i około 21:00 zasnęłam.
Obudziłam się o 9:00, włączyłam laptopa i
zarezerwowałam mi, Elliotowi i Sean’owi bilety lotnicze do Paryża. Elliot spał
jeszcze zeszłam na dół i napisałam sms-a do Sean’a z pytaniem na ile dni tam
pojedziemy.
Gracie,
ja nie mogę pojechać, przepraszam, ale u Leigh jest zjazd rodzinny i muszę
zostać te kilka dni, najwyżej dojadę do was…
Nic
się nie stało… Rozumiem, damy sobie radę…
Jesteś
pewna?
Tak.
Ok.,
zadzwonię później.
Myślałam, że zrobimy sobie taki wypad rodzinny, no
ale szkoda…
Zrobiłam śniadanie dla siebie i Elliota, chłopiec
zszedł na dół, zjadłam z nim śniadanie.
-Pojedziemy dziś na zakupy do centrum handlowego, bo
jutro wyjeżdżamy.
-Gdzie?
-Do Paryża.
-Po co?
-Bo nie byłeś tam, a poza tym musisz zobaczyć taki
wielki zamek.
-Jaki?
-A to zobaczysz.
Pojechaliśmy tam, kupiliśmy co mieliśmy kupić i ok.
15:30 wróciliśmy do domu.
Jest duuuuużo komentarzy, bardzo wam dziękuję !!! :* Kolejny niedługo :D
nasteeeepny nasteeepny nasteeepny nastepnyyyyy
OdpowiedzUsuńteraz już teraz dawaj :D
No suuper ! Po prostu rozdział the best !!!! Love xx
OdpowiedzUsuńZnów mnie wąchał hahahah :D
OdpowiedzUsuńAle takie słodkie dusayhgd *_* Zawsze jak czytam twoje rozdziały to uśmiecham się tak samo jak Alice :* Czekam na kolejny <3
szybko dadawaj nastepny czeeeekam ;*
OdpowiedzUsuńBoski rozdział! Dajesz następny! <3 :*
OdpowiedzUsuńnasteeepny ;d
OdpowiedzUsuńdawaj nastepny bo sie niecierpliwie ;d;d;d
OdpowiedzUsuńDawaj następny, ale muszę dodać, że trochę przeszkadza brak niektórych słow jak np. 'w'. Takie nic, ale jednak trochę dekoncentruje.
OdpowiedzUsuń:)E:)x
Nie rozumiem z tym "w"...
UsuńCam.
hodzi o to, że czasami gubisz 'w' przed np. 'w środku'. Nie wskażę ci dokładnie, bo nie pamiętam co to było, ale parę razy się zdarzyło. Nie chcę wyjść na bufona, to po prostu była taka mała uwaga.
Usuń:)E:)x
Chodzi*
UsuńAha, ok, dzięki za uwagę :* Będę się kontrolować :)
UsuńCam.