Harry
Następnego dnia obudziłem się kilka centymetrów od
twarzy Grace. Wyglądała tak słodko, gdy spała. Zrobiłem jej zdjęcie i
pomyślałem:
Być może nigdy nie dostąpię tego zaszczytu spania z
nią…
Odłożyłem telefon. Spała mocno, a jej oddech był
miarowy, dotknąłem opuszkiem palca jej gładkiej skóry dłoni, splotłem nasze
palce, a ona je kurczowo zacisnęła, nie mogłem wyswobodzić dłoni, z jednej
strony przestraszyłem się, ale z drugiej chciało mi się śmiać, bo ja wiem
czemu…
Zamknąłem oczy i przysunąłem głowę tak, by musnąć
jej palce na dłoni. Zasnąłem.
Gdy obudziłem się kolejny raz za jakiś czas, spaliśmy
tak samo, ale Grace była bliżej mnie, albo ja bliżej jej, czołem dotykała
mojego ramienia, nie trzymaliśmy się już za ręce. Poczułem jej ciepłe stopy
przy moich, nagle poprawiła się, a ja zamknąłem oczy. Położyła swoją nogę
pomiędzy moje nogi i pocałowała moje ramię.
Może jej się coś śni...
Czułem się dziwnie przepełniony radością. Ona.
Pocałowała. Moje. Ramię. Miałem ochotę krzyczeć i skakać z radości. Mruczałam
coś pod nosem, wsłuchałem się.
Stop…
Don’t touch me…
Please…
No…
No… Please… Blake, Please…
Nagle Grace otworzyła gwałtownie oczy, a ja swoje
zamknąłem.
Boże, to był tylko sen…- powiedziała do siebie. -Dobrze,
że cię nie obudziłam…- uśmiechnęła się i pocałowała mnie w czoło…- oj Harry… co
ja mam z tobą zrobić… skomplikowany jesteś…
Zadała sobie pytanie i położyła się na drugi bok do
mnie plecami.
-A co ja mam
zrobić z tobą, Gracie?- pomyślałem.
Po chwili
leżenia wstałem i ubrałem się w czarną koszulkę i podarte jeansy. Poszedłem do
pobliskiej piekarni i kupiłem sławne paryskie bagietki. Na moje nieszczęście
spotkałem kilka dziewczyn, które pomimo okularów czapki i kaptura poznały mnie.
Zrobiłem kilka zdjęć i poszedłem boczną uliczką, by nikt nie widział, gdzie
wchodzę. Wszedłem po cichu do środka i Grace i Elliot spali. Była 10:07. Zrobiłem
kawę dla nas i herbatę dla chłopca. Posmarowałem ciepłe bagietki marmoladą
truskawkową. Elliot wstał i przyszedł do kuchni. Usiadł na krześle.
-Jestem
głodny...- powiedział.
-Proszę...-
podałem mu talerz i kubek herbaty.
-Dziękuję.-
powiedział i zabrał się do pałaszowania, ja też wziąłem do ust kawałek
bagietki, a Grace w potarganych włosach wstała i pojawiła się w pomieszczeniu,
opięta biała koszulka i spodenki gwiazdki bardzo sexi wyglądały na niej.
-Śniadanko...
Dobrze, że cię zatrzymałam przy sobie...- powiedziała.
-Tak, w
innym przypadku, co ze mną byś zrobiła? W końcu skomplikowany jestem…
-Co masz na
myśli?
-Co ze mną
zrobisz?- powtórzyłem.
Grace
spojrzała na mnie badawczo.
-Zostawiłabym
cię przy sobie…- odpowiedziała i wycofała się z kuchni.
Podrapała
się po głowie i przerzuciła swoje grube włosy na bok. Wzięła rzeczy i poszła do
łazienki się ubrać.
Wyszła z
wyprostowanymi włosami. Elliot patrzył na mnie, gdy tylko podnosiłem wzrok na
przechodzącą Grace.
-Czy ty się
z nią pokłóciłeś?- szepnął.
-Nie…
Oczywiście, że nie, my nie umiemy się kłócić.- odszepnąłem.
Grace ubrała
buty i kurtkę.
-Muszę się
przewietrzyć.- rzuciła i zamknęła drzwi.
Elliot
podziękował za śniadanie.
-Jeśli coś
będziecie organizować to jakby co mi się nic nie chce. Oglądnę sobie bajki na
tablecie.
Wstał i zamknął się w pokoju. Ja oparłem głowę o framugę drzwi.
Grace
Ruszyłam
przed siebie, aż do Placu de la Concorde, tam usiadłam na jednej z ławek.
Kochasz go,
czy nie kochasz?
No kochasz,
czy nie?
Kochasz?
Kocham.
Kocham go cholernie.
Chcesz być z
nim?
No chcesz?
Chcę.
Jesteś
pewna? Zastanów się.
Jestem
pewna.
Zamknęłam
oczy i poprawiłam grzywkę, która skutecznie mnie denerwowała. Nie wiedziałam,
co mam zrobić, jak mu powiedzieć co czuję… Znamy się trochę mniej niż dwa
miesiące, ale…
Kocham go.
I chcę mu to
powiedzieć.
Tylko jak…
Harry… Odkąd cię poznałam…
Nie…
Harry wtedy na urodzinach Lucy, my…
Nie,
CHOLERA.
Harry to może zepsuć naszą przyjaźń, bo nie wiem, czy
czujesz to samo…
Nie… no
zaraz zacznę przeklinać.
Para, która szła
3 metry ode mnie spojrzała się jak na głupią, a ja w dalszym ciągu nie wiem co
mu powiedzieć.
Harry, to co jest między nami jest czymś wyjątkowym…
Nie, no cholender
jasny!!!
Wstałam i
zaczęłam iść w stronę mieszkania. Nałożyłam okulary. Po 15 minutach stanęłam
pod drzwiami. Przeżegnałam się i weszłam do środka. TV grał na kanale
muzycznym, wszystko po śniadaniu było posprzątane, pościelone łóżko, w
powietrzu czułam zapach jego perfum. W pokoju Elliota usłyszałam dialog:
-Złomek, to
jest jakaś wymyślona historyjka…
-Historyjka?
Ty też tam byłeś…
Weszłam do
salonu i obróciłam się gwałtownie, gdy zobaczyłam Hazzę z zamkniętą kosmetyczką
w ręku.
-Co robisz?-
spytałam.
-Chyba nie
powinien tu być…
-Powinieneś…
Ja cię potrzebuję, Harry.
Łamał mi się
głos. Nie wiem czemu…
-Naprawdę
Grace, ja muszę.
W TV zaczęła
grać piosenka One Direction z najnowszej płyty: Change My Mind
The end of the night
Noc się
skończyła.
We should say goodbye Powinniśmy powiedzieć "do widzenia",
But we carry on Jednak kontynuujemy
While everyone's gone Kiedy wszyscy odeszli.
We should say goodbye Powinniśmy powiedzieć "do widzenia",
But we carry on Jednak kontynuujemy
While everyone's gone Kiedy wszyscy odeszli.
Never felt like this
before Nigdy
wcześniej tak się nie czułem.
Are we friends or are we more Jesteśmy przyjaciółmi czy kimś więcej?
As I'm walking towards the door Gdy idę w stronę drzwi,
I'm not sure Nie jestem pewien.
Are we friends or are we more Jesteśmy przyjaciółmi czy kimś więcej?
As I'm walking towards the door Gdy idę w stronę drzwi,
I'm not sure Nie jestem pewien.
But baby if you say
you want me to stay Lecz kochanie jeśli powiesz, że chcesz bym został,
I'll change my mind Zmienię swoje zdanie.
Cause I don't wanna know I'm walking away Bo nie chcę wiedzieć, że odchodzę
If you'll be mine Jeśli będziesz moja
I'll change my mind Zmienię swoje zdanie.
Cause I don't wanna know I'm walking away Bo nie chcę wiedzieć, że odchodzę
If you'll be mine Jeśli będziesz moja
Poruszał
ustami w tekst piosenki, jakby mówił to… do mnie…
Jesteśmy
przyjaciółmi, czy kimś więcej?
To utkwiło
mi w pamięci.
Nie jestem pewien… Lecz,
jeśli powiesz żebym został, zmienię swoje zdanie.
Bo nie chcę wiedzieć… że odchodzę- zatrzymałam się i spojrzałam na niego.- jeśli będziesz mój…
-Zostań…-
dodałam.- Nie zostawiaj mnie…
-Grace…-
podszedł do mnie.
Uciszyłam.
-Ćśśś… Nic
nie mów, to ja ci muszę powiedzieć… że…
Kocham cię, Grace…
Oznajmił mi,
ujął moją twarz w dłonie.
Kocham cię odkąd cię poznałem…
Kocham cię całym sercem… Nie mogę bez ciebie wytrzymać… To jest silniejsze ode
mnie… Ale jeśli mnie nie chcesz, powiedz, a nigdy mnie na oczy nie zoba…
Nie
dokończył, złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Objęłam Harry’ego rękoma
wokół szyi, a on położył jedną dłoń nisko na biodrze.
-Jesteś
pewna?- spytał, gdy oderwaliśmy się od siebie.
-A ty?
-Na 100%.
-A ja na
tysiąc pięćset sto dziewięćset procent.
Uśmiechnął
się i musnął moje usta.
Elliot
wyjrzał z pokoju.
-Ile można
było czekać…- powiedział i znów zamknął się w pokoju.
Usiedliśmy
na perfekcyjnie pościelonym łóżku. Harry posadził mnie sobie na kolanach.
-Co teraz?-
powiedziałam.
-Jesteśmy
parą?
-Jestem
dziewczyną Harry’ego Stylesa.
-A ja
chłopakiem Grace Moore.
-Jak
pięknie…- powiedziałam.
Znów go
pocałowałam, ale tak mnie ciągnęło do jego pełnych malinowych ust, od jakiegoś
miesiąca, więc musiałam wykorzystać okazje, że mogę go całować. Uśmiechałam się
przez cały czas, on też…
Odsunęłam
się.
-Przyjechałeś
w jakimś określonym celu do Paryża?
-Tak, do
ciebie.
-A tak poza
mną?
-Jutro mam
tu koncert, fajnie jakbyś przyszła. Wzięłabyś ze sobą Elliota.
-Tak, byłoby
fajnie.
-Byłoby?
-Będzie…-
poprawiłam się.
-Wiesz co od
dziś będzie moim nałogiem?
-Nie wiem…
-Obserwowanie
twoich oczu, słonko…
Pierwszy raz
tak do mnie powiedział… Znów go pocałowałam, gdy zaburczał mi brzuch. Zaśmiałam
się.
-Nic nie
jadłam…
-Chodź
zrobię ci coś dobrego…
Podążyłam
trzymając za rękę Harry’ego, gdy zadzwonił mój telefon. Puściłam jego dłoń i
wyjęłam z torebki.
Halo?
Grace, słuchaj, jest sprawa… Wziąłbym Elliota na kilka
dni do Hiszpanii.
Co? O czym ty mówisz?
Razem z Leigh jedziemy i ja też chcę spędzić z nim
trochę czasu.
Ale tak już…
Dziś wieczorem przylecimy z Leigh samolotem z Londynu
i przesiądziemy się na ten do Hiszpanii.
Ja rozumiem, że chcesz z nim spędzić czas, ale on nie
ma aż tak wielu rzeczy.
Byłem u mamy i wziąłem mu ciuchy.
O której macie wylądować?
O 18:35.
Będziemy.
Do zobaczenia.
Pa.
Odłożyłam
telefon i poszłam do kuchni.
-Sean?-
spytał Harry.
-Tak,
zabiera Elliota i Leigh ze sobą do Hiszpanii.
-Fajnie.
-Ale smutno
mi, że pojedzie.
-Masz potem
trochę wolnego, spędzisz ten czas z rodziną.
Kiwnęłam
głową.
-Pójdę mu
powiedzieć.
Weszłam do pokoju.
-Elliot?-
spytałam.
-Słucham.
-Posłuchaj,
dziś polecisz z Sean’em i jego dziewczyną Leigh do Hiszpanii.
Chłopiec był
mocno zdezorientowany.
-Ale…
-Chcesz
lecieć?
-Chcę…
-To dobrze…
Zamknęłam
drzwi i dalej oglądał bajki.
Na patelni
jajecznica była w trakcie przygotowań. Usiadłam i wzięłam łyka letniej kawy.
-Masz ochotę
gdzieś wyjść dziś?
-Nie, dziś
nie.
Kiwnął
głową.
-Spędzimy i
wieczór we dwoje.
-Tak.-
uśmiechnęłam się, a Harry podszedł do mnie i musnął moje usta.
-Mam jeszcze
jeden nałóg od dziś…- powiedział.
-Zaskocz
mnie.
-Twoje usta.
Harry
oblizał swoje.
-Weź, bo się
rumienię.
-Słodko
wyglądasz z czerwonymi policzkami.
-Dziękuję.
Przede mną
wylądował talerzyk z jajecznicą, zjadłam całą, a potem rzuciłam się na łóżko.
Strasznie zachciało mi się spać, przykryłam się kołdrą i zasnęłam.
Obudziło
mnie głaskanie po dłoniach. Słyszałam jakiś dialog, ale dziwne, bo nie
rozumiałam co mówią, otworzyłam oczy. Harry był w pozycji, pół siedzącej- pół
leżącej. Uśmiechnął się, gdy zobaczył, że nie śpię, pocałował palce mojej
dłoni.
-Wyspałaś
się?
-Yhym. Gdzie
jest Elliot?
-Zasnął.
-A która
jest godzina?
-16:10.
-Co
oglądasz?- podniosłam lekko głowę.
-A właściwie
to nie wiem, pisałem z siostrą sms-y.
-Opowiedz mi
o niej.
Podparłam
głowę ręką i wyłączyłam TV.
-Ma na imię
Gemma i ma 23 lata, studiuje w Londynie, nie ma prawa jazdy- Harry zaśmiał się-
Hmmm… co jeszcze, ma dobry kontakt z Lou, naszą stylistką…
-Widzę, że
dużo o niej wiesz…- powiedziałam sarkastycznie.
-Tsaaa…
Wiesz, widuję ją kiedy mogę, czasami przyjeżdża jak jestem w trasie.
Uśmiechnęłam
się, a Harry mnie pocałował.
-Coraz
bardziej mi się to podoba…- powiedziałam.
Cmoknął mnie
jeszcze raz i wstał z łóżka.
-Głodny
jestem, zrobię obiad.
Moja głowa
bezwiednie opadła na poduszkę.
-A ty mi pomożesz…-
dodał.
-Nie…-
mówiłam, a mój głos był przytłumiony poduszką.
-Tak…
-Nie…-
jęczałam.
-Właśnie, że
tak.
Nagle odkrył
mnie kołdrą i wziął na ręce.
-Co ty
robisz?- mówiłam i chciałam wyrwać się z jego objęcia.
-Nie puszczę
cię, choćby nie wiem co.
-Puść mnie,
bo cię ugryzę…
Stanął w
miejscu.
-Ale w
szyję, jak w Zmierzchu.
Wybuchłam
śmiechem.
-Serio to
oglądałeś?
-Ta, Gemma
mi kazała, jak byłem w domu.
-Grey jest
lepszy…- powiedziałam.
-Mówisz o
pięćdziesięciu twarzach Greya?- spojrzał na mnie znacząco.
-Tak,
czytałam wszystkie 3 części. To jest historia godna nakręcenia filmu.
-Która cię
się najbardziej podobała?- spytał.
-Trzecia, bo
była taka słodka…
-A
pierwsza?- uniósł brew.
-Fajna, ale
mocna.
Harry
posadził mnie na stole w kuchni.
-Co
zamierzasz?- oparł się oblat.
-Nic nie
zamierzam, będę patrzeć, jak gotujesz.
Pokręcił
głową.
-Myślałem,
że zostaniesz moją dziewczyną, to…
-To…-
uniosłam brwi.
-Nie
będziesz taka, jaka byłaś wcześniej.
-To znaczy?
-To znaczy…-
podniósł wzrok i widziałam, że myśli intensywnie.
-Ale
kłamiesz…. Uuuuu… Ale kłamczuch… Wymyślasz coś…
Włożyłam dwa
palce do buzi i zagwizdałam.
Harry
otworzył szeroko oczy.
-Pierwszy
raz spotykam kobietę, która gwiżdże.
-Miło mi to
słyszeć.
Harry
wyciągnął z lodówki produkty.
-Pójdę
spakować rzeczy Elliota…- powiedziałam.
Kiwnął głową
i zabrał się do gotowania.
Weszłam po
cichu do pokoju. Elliot spał spokojnie, ale podniósł głowę, gdy usłyszał, że
weszłam.
-Śpij…-
powiedziałam.
-Już nie
chcę… Pakujesz mnie?
-Tak.
-Pomogę ci.
-Nie, leż
sobie. Dam radę.
Spakowałam
jego piżamy i przyszykowałam rzeczy, które ma ubrać w podróż.
-A w
Hiszpanii jest ładnie?
-Bardzo
ładnie.
Ściągnął
bluzkę i spodnie, nałożył przyszykowane przeze mnie ubrania.
-Zaraz zjemy
obiad…
Kiwnął
głową.
-Mogę
zadzwonić do mamy?- spytał mnie.
-Oczywiście,
zaraz przyniosę telefon.
Wyjęłam go z
torebki i podałam bratu, ten wykręcił numer i zaczął rozmawiać.
-Zawołam
cię, jak będzie gotowe.
Kiwnął
głową. Zamknęłam drzwi.
W kuchni
pachniało paluszkami rybnymi i frytkami.
Nagle Hazz
podskoczył i przeklnął.
-Co jest?-
spytałam.
-Oparzyłem
się tłuszczem.
Włożył rękę
pod zimny strumień wody.
Kawałeczek
dłoni zaraz przy kciuku był zaczerwieniony.
-Zaraz
przyniosę spryskiwacz na oparzenia, a ty siadaj i nic już nie robisz…
-Ale Grace,
przecież nic się nie stało…
-Masz być
cały, bo potem chłopaki będą się nabijać, że byłeś u mnie i nie jesteś cały.
-Przestań,
to tylko lekkie oparzenie.
-Zobaczymy
co powiesz, jak zrobi ci się bąbel.
-Oj tam…
-Harry,
jesteśmy ze sobą dopiero kilka godzin, więc lepiej mnie słuchaj.
Mówiłam
poważnie, ale zaraz się uśmiechnęłam, widząc jego minę.
Poszłam i
spryskałam chłopakowi ranę, z której zrobił się już mały bąbel. Pomogło mu, bo
już nie jęczał, że piecze, dokończyłam robienie obiadu i nałożyłam na trzy
talerze porcje. Zawołałam Elliota, który oddał mi telefon i usiadł do
pałaszowania. Po 30 minutach zjedliśmy, Elliot podziękował i odszedł od stołu.
Dochodziła
17:40, zaczęliśmy się powoli przygotowywać do wyjścia, wzięłam torbę brata i
zamknęłam drzwi. Zostawiając Hazzę samego w mieszkaniu. Wsiedliśmy do taksówki.
Gdy dojechaliśmy na lotnisko była 18:17.
Czekaliśmy na ogłoszenie wylądowania samolotu z Londynu. Gdy mężczyzna o grubym
głosie wypowiedział przez mikrofon tę informację, wstaliśmy, a chwilkę później
ukazała mi się Leigh. Pomachała do mnie, a Elliot szukał wzrokiem Sean’a,
uśmiechnął się, gdy go zobaczył. Podeszli do nas i przywitali się.
-No to teraz
ja przejmuje małego…- powiedział Sean, trzymając na rękach naszego brata.
-Uważajcie
na niego, bo matka mnie zabije…- powiedziałam.
-Nas
zabije…- poprawił mnie Sean.
-Racja, o
której macie samolot?
-Za godzinę.
-Dacie
radę?- spytałam.
-Damy.-
powiedziała Leigh i uśmiechnęła się.
-Na pewno?
-Na pewno.
Idź do Harry’ego.- Elliot szepnął mu na ucho, a ja czułam, że się rumienię.
-Nawet nie
wiesz, co mi powiedział, a już się rumienisz… Oj Gracie… Jesteście chociaż
razem?- spytał z nadzieją.
Kiwnęłam
głową.
-Od kilku
godzin.
-Nie ma to
jak Paryż.- powiedziała dziewczyna brata.
Uśmiechnęłam
się.
-Wracaj do
niego…- powiedział uśmiechnięty Sean.
-Dobra, ale
musze się pożegnać z Elliotem.
Mały
wyswobodził się z objęć starszego brata. Kucnęłam.
-Bądź
grzeczny Elli.
Pocałował
mnie w policzek i przytulił, potem ten sam męski głos kazał pasażerom lotu do
Madrytu. Pożegnałam się i cała trójka ruszyła.
Wsiadłam do
taksówki, która zawiozła mnie pod kamienicę. Był piękny, jesienny wieczór,
spojrzałam na gwieździste niebo. Temperatura sięgała 20 stopni, co jest nie do
pomyślenia w październiku. Otworzyła drzwi i zdjęłam buty w korytarzu. W
salonie kanapa była złożona, okno było otwarte, a na stole czekał serek i
łosoś.
Uśmiechnęłam
się.
-Jesteśmy ze
sobą kilka godzin, a on już przygotowuje kolację. Dojrzałam butelkę wina i dwa
kieliszki.
Spojrzałam
na otwartą klapę laptopa, ale nie zdążyłam doczytać, bo Harry wparował i zabrał
go mi sprzed oczu.
Wrócił kilka
sekund później i oparł się o framugę.
-Jest jakaś
okazja?- spytałam.
Podszedł do
mnie powoli i objął w biodrach, głowę położył w moim zagłębieniu przy szyi.
-Pierwsze 10
godzin…- powiedział uwodzicielsko.
Uśmiechnęłam
się szeroko.
-Wiem, że
skąpo, ale pewna osoba powiedziała mi, że tak będzie romantycznie.
Spojrzałam
na Harry’ego i uniosłam brew.
-Pewna
osoba?
-Już ty nie
musisz wiedzieć kto…
Pocałowałam
go w policzek. Chłopak podszedł do stolika i nalał nam wina do kieliszków.
Usiadłam na kanapie, a chłopak naprzeciwko mnie wręczając mi trunek.
Mam nadzieję, że się wam podoba... Jest to dla mnie wyjątkowy rozdział i dlatego, tak długo czekałam z nim do wyjątkowego dla mnie dnia. Mam dziś urodziny. Ha... Wspaniały dzień, tyle miłych słów, Alice trzy razy składała mi życzenia, szczególnie przy jednych się popłakałyśmy (przy całej klasie i nauczycielce WOS-u). Komentujcie dla mnie ten rozdział, niedługo kolejny :***
PS. Dedykuję ten rozdział Alice. Kocham cię :***
PS. Dedykuję ten rozdział Alice. Kocham cię :***
Boooże booooże boooże booooże dawaj szybko jutro następny pięęękny śliczny najśliczniejszy <33 najlepszego ;*
OdpowiedzUsuńwszystkiego naj naj żebys pisała takie wspaniłe opowiadania i ogólnie żeby spełniły ci sie twoje mażenia i żebys miała wene i nie przestawała robić tego co kochasz i do tego co masz talent !!!! rozdział boski jak zawsze kocham i pozdrawiam ala :*
OdpowiedzUsuńUuuuuuuu. A ja się domyślam co się stanie w następnym rozdziale... :P
OdpowiedzUsuńcoooś maało komeentarzyy a kiedy nowy rozdział ?
OdpowiedzUsuńOjej jakie słodkie <3 Nareszcie razem ahhh Spóźnione NAJLEPSZEGO <3
OdpowiedzUsuńDziękuję słonko :*** <3 <3 Pozdrawiam Camille.
Usuń