sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 18.



Następnego dnia czułam się o niebo lepiej, ubrałam się w dresy i grubą bluzę dresową, zjadłam śniadanie i wypiłam kawę. Sean wszedł do domu z zakupami, rozpakowaliśmy je wspólnie. Potem ja zabrałam się za przygotowanie kremu pieczarkowego na obiad. Sean mi pomagał.
-Bolą cię?- spytał patrząc na sine nadgarstki.
-Nie, już nie.
Prawda? Nieprawda. Bolą jak cholera i w dalszym ciągu pulsują.
-Słuchaj, ja jadę dziś do Leigh na noc… Dasz sobie radę?
-Oczywiście, że tak.
-To dobrze.
Brat poszedł na górę. Ja dokończyłam robienie kremu. Nudziło mi się. Włączyłam na telefonie Skype’a i zadzwoniłam do niego. Na ekranie pojawił się… Zaraz… Niall?
-Hej.- powiedział uśmiechnięty.
-Cześć.- powiedziałam zaskoczona.
-Dziwisz się pewnie, czemu ja odbieram, a nie Harry.
-Trochę…
-Hazz jest na wywiadzie.
-Aha.
-A tak właściwie to co tam?- spytał chłopak.- Jesteś chora?
-Trochę podziębiona.
-Biedna Gracie…- powiedział, a ktoś krzyknął z innego pokoju.
GRACE?! Gdzie?
- Tu.- Niall obrócił się i wskazał na telefon.
Louis usiadł na kanapie.
-Chora jesteś?- spytał Lou.
-Tak, troszkę. A co u was? Kiedy wracacie?
Chłopcy wymienili znaczące spojrzenia.
-W przyszłym tygodniu…- uśmiechnął się Louis.
-Już się nie mogę doczekać.- odrzekłam zachrypniętym głosem.
-Oj, dbaj o gardło, bo zostanie ci jak u Hazzy.
-Byłoby fajnie.- powiedziałam.
Chłopcy zaśmiali się.
-Jasne.- Niall przeczesał palcami włosy i oparł się o oparcie kanapy, ktoś wszedł przez drzwi wejściowe, a blondyn odwrócił się i ustawił kamerkę bym widziała kto wchodzi. Lou weszła do środka i gorliwie próbowała przekonać jakąś dziewczynę do zmiany koloru włosów.
-To jest Gemma.- szepnął Niall.
-Nie słyszę.- powiedziałam.
-Gemma, siostra Hazzy.
Momentalnie podskoczyło mi ciśnienie i oblał zimny pot.
-Um… Niall ja muszę kończyć…- mówiłam szybko.
-Ale czemu?
-Eeeee… Ja muszę poodkurzać…
-Ale jesteś chora, daruj sobie…
-Serio, mam cały zakurzony dom, muszę…
-Ok., miłego sprzątania Grace…
-Pa Niall, pozdrów chłopców.
-Papa.
Rozmowa skończona.
Rzuciłam telefon na sąsiednią poduszkę, a drugą wzięłam do ręki i przyłożyłam do twarzy. Zaczęłam się śmiać.
-Ale z ciebie panikara…- powiedziałam do siebie i wybuchnęłam bardziej gromkim śmiechem.

Harry
-Szlag nie wziąłem telefonu.- powiedziałem do Zayna, gdy siedzieliśmy czekając na wywiad w radiu.
-Jak mogłeś zapomnieć telefonu…- powiedział mulat sztucznie przejmując się. Poklepał mnie po plecach, a ja wybuchłem śmiechem.
-Aktorem dobrym nie jesteś…
Przyłożył zewnętrzną część dłoni do czoła.
-Takie komentarze sprawiają mi wielki ból.- powiedział i zaczął pochlipywać.
-Płaczesz?!- krzyknąłem.
Zayn otarł łzy.
-Przecież jaja sobie robię durniu.
Spiker wyszedł ze studia i zaprosił nas do środka.
Zayn zaśmiał się.

Dobra, ludzie mam nadzieję, że na to czekaliście, zgodnie z zapowiedzią u mnie w studiu Zayn Malik i 
Harry Styles z One Direction.
-Cześć!- powiedzieliśmy równocześnie z Zaynem.
-Czy ja dobrze widziałem? Zayn czy ty płakałeś?
Wybuchnęliśmy śmiechem.
-Zayn jest beznadziejnym aktorem i to go boli…- powiedziałem.
-Sam lepszy nie jesteś, ja chociaż potrafię się rozpłakać na zawołanie.
-Skąd wiesz, że ja nie potrafię…- zwróciłem się do przyjaciela.
-Pokaż.
-No moi drodzy słuchacze, to chyba pierwszy raz w amerykańskim radiu, by ktokolwiek płakał na zawołanie.
-Nie doczekasz się tego, bo Harry nie umie płakać na zawołanie.- powiedział Zayn.
-Zobaczysz.
Przypomniałem sobie chwilę, gdy Grace wracała z Lucy z zakupów i powiedziała słowa:
Nie chcę się z nim związać, to, że mi się podoba, nie znaczy, że go kocham, czy coś… Musze go lepiej poznać, znam go dopiero tydzień, a poza tym Lucy jak na razie wystarczy mi pustka po rozstaniu z Blake’em.
I wtedy naprawdę zachciało mi się płakać. Poleciały mi łzy autentycznie, Zayn popatrzył na mnie.
-Cholera, nie wiedziałem, że to zrobisz… Serio…
Spiker podał mi chusteczkę i otarłem łzy.
-Też jestem dobry…- powiedziałem.
Spiker zaczął nam zadawać pytania.
-Wasza nowa płyta Take Me Home, jest świetna.
Podziękowaliśmy.
-Skąd ten tytuł?
-Sądzę, że nadaliśmy tej płycie taką nazwę, ponieważ czasami podczas koncertowania chcemy wrócić do domów do rodzin, w przypadku moim, Louisa i Liama, chcemy się zobaczyć z naszymi dziewczynami, za którymi też tęsknimy. Ale gdy ja osobiście myślę, o koncertowaniu to czuje, że scena też jest moim domem.- mówił Zayn
Kiwnąłem głową i przyznałem mu rację.
-Dobrze, a czy jakieś piosenki z tej płyty zostały napisane przez was? Czy mieliście jakieś określone inspiracje?
-Pomagaliśmy napisać Last First Kiss, Back For You i Summer Love.- mówiłem- Inspiracje braliśmy ze swoich starych związków, ale oczywiście większość to koloryzacja i wymysł.
-Stare związki? Co masz na myśli?
-Chodzi mi o dawne własne doświadczenia.
-Ok. Słuchajcie, ostatnio dostałem na e-maila prośbę o spytanie ciebie Harry, dlaczego ciągle jesteś singlem, Niall tak samo, macie dookoła tyle pięknych fanek.
-Rzeczywiście wszystkie są piękne. Co do twojego pytania… Nie wiem, szczerze mówiąc i jestem pewny, że Niall nie wiedziałby także co odpowiedzieć. Liam, Zayn i Louis mają wspaniałe dziewczyny, które kochają i może tak jest lepiej, że w zespole jest dwóch singli…
Zaśmiałem się. Pomyślałem co robi teraz moja ukochana Grace, czy może grzebie coś przy motorze, czy może gotuje, albo rozmawia z Lucy, albo rozmyśla o mnie, tak jak ja rozmyślam o niej.
Spiker zadawał kolejne pytania. Zadzwoniliśmy do dwóch fanek, które najbardziej udzielały się na Twitterze radia.
Po godzinie wywiad się skończył, a my mogliśmy wracać do hotelu. Wsiedliśmy do samochodu, który wiózł nas przez zatłoczony Nowy Jork, wysiedliśmy i szybko weszliśmy do środka. Pojechaliśmy na ostatnie piętro, gdzie miałem z chłopakami wspólny apartament. Wszedłem do środka. Gemma siedziała z Lou na kanapie i rozmawiały, moja siostra przyjechała na kilka dni do nas, w sensie do mnie, ale i tak spędzała cały czas z Lou. Niall siedział na kanapie i pisał coś na swoim telefonie. Spojrzałem na ławę stojącą przy telewizorze i sięgnąłem po swój telefon. Louis wymienił spojrzenie z Niallem i uśmiechnął się szeroko.
-Czy wy coś robiliście z moim telefonem?
-Nic.- powiedzieli równo.
-Sprawdźmy…
-KTÓRY GADAŁ PRZEZ SKYPE’A? Z GRACE?!
Niall zerwał się z kanapy i zamknął się w swojej sypialni.
-Dzwoniła, więc odebraliśmy pogadaliśmy chwilkę i wyłączyliśmy się.- powiedział Lou.
-Mówiła coś?
-Jedynie, że jest przeziębiona i idzie sprzątać dom…
-Przeziębiona?!- wydarłem się.
Wszyscy spojrzeli na mnie jak na wariata.
-Boże, Harry zluzuj portki.- powiedział Lou.
-Przestań Louis…
Wziąłem telefon i wszedłem do swojej sypialni. Od razu wykręciłem numer do Gracie, ale nie odbierała, dzwoniłem i dzwoniłem, ale przez cały czas włączała jej się sekretarka.
-Odbierz…- mówiłem do siebie.
Znów odezwał się głos, że numer jest nieosiągalny.
-FUCK!!!- krzyknąłem.
Wykręciłem ponownie numer mojej dziewczyny.
-Halo?- odezwał się głos Grace.
-Gracie? Czemu nie odbierałaś, martwiłem się. Jesteś chora? Co ci jest? Jak się czujesz? Mogę ci jakoś pomóc?...
-…Harry…- przerwała mi.
-Słucham.
-Zwolnij. Nie odbierałam, bo byłam na dole i robiłam sobie kolację. Jestem podziębiona, mam lekki katar nic więcej.
Odetchnąłem.
-Martwiłem się…
-Naprawdę nie masz o co się martwić, jestem dużą i zaradną dziewczynką.
Zaśmiałem się.
-Nie wątpię… A co u ciebie ogólnie jeszcze?
-Nic, siedzę oglądam filmy i całymi dniami leżę w łóżku.
-Zazdroszczę…
-Jeszcze tydzień, a poleżysz ze mną…
-Nie mogę się doczekać.
Uśmiechnąłem się do siebie.
-Kocham cię.- powiedziałem.
-Ja ciebie kocham mocniej.
-Nie, ja.
-Kłócisz się ze mną?- spytała.
-Nie.
-No, czyli ja cię kocham mocniej.
Zaśmiała się. W tle rozległ się dzwonek do drzwi.
-Przepraszam, ale Lucy przyszła.
-Nie przeszkadzam.
-Papa.
-Pa.
Odłożyłem telefon na półkę i uśmiechnąłem się.
Ktoś zapukał do drzwi. Uchyliły się i zajrzała przez nie moja siostra.
-Wszystko ok.?- spytała.
Kiwnąłem głową i uśmiechnąłem się.
-Kim jest Grace?- spytała.
Uśmiechnąłem się szerzej.
-Ona nie jest jak te poprzednie?
-Nie, to zupełnie ktoś inny, mógłbym spędzać z nią każdą sekundę…
-Zakochałeś się na zabój…
-Chyba tak.
-Opisz mi ją.
Gemma usiadła koło mnie na sofie.
-Ma długie brązowe włosy, brązowe oczy, jest twojego wzrostu, ma pełne usta, leciutko zadarty nosek… Uwielbia motoryzację, ale studiuje dziennikarstwo na II roku.
-Motoryzację?- spytała zdziwiona.
Kiwnąłem głową.
-Ma bzika na tym punkcie, jej brat prowadzi salon i warsztat, a ona gdy może pomaga mu… Grace… Ona… Jest zawsze uśmiechnięta, świetnie tańczy…
-Jak ją poznałeś?
-Poznałem ją, na ostatnich urodzinach Lucy, przesiedziałem z nią na ogródku całą noc, opisywałem jej gwiazdozbiory.
-Nie znasz jej długo… Ale widzę, że ta dziewczyna cię uszczęśliwia. To dobrze.
Uśmiechnąłem się.
-Zaproś ją do nas kiedyś, mama się ucieszy, że masz normalną dziewczynę…- uniosła brwi.
-Dzięki.- odpowiedziałem sarkastycznie.
-Nie ma za co, od tego ma się rodzeństwo, Harry.
Nagle chłopcy zaczęli się drzeć, a Lou zapukała do pokoju.
-Paul powiedział, że macie odwołany koncert w Good Morning America i kilka wywiadów. Dziś w nocy wylądujemy w Londynie, jeśli się sprężymy i zdążymy na samolot za dwie godziny.
Zacząłem się szybko pakować, po 20 minutach walizka była zamknięta, chłopaki ganiali do łazienki, by zabrać swoje pozostałe szampony czy coś. Około 13:00 (ponieważ, jak zapewne wiecie w USA jest 8 godzin różnicy w czasie, w Londynie jest 21 z minutami). Napisałem do Sean’a, czy jest w domu.
Nie, jestem u Leigh. Wracasz?
Tak.
Eee… to ja nie wrócę jutro do domu, zostawię wam wolną chatę.
Dzięki, ale nie miej na myśli tego co masz…
Jasne. Miłej podróży.
Dzięki.
Na lotnisku byliśmy około 13:50, oddaliśmy bagaże, udaliśmy się do odprawy i wsiedliśmy do samolotu. Mark, nasz trener, wstawił zdjęcie na Instagrama.
Gdy byliśmy w połowie drogi przysnąłem i dopiero szturchanie siostry obudziło mnie. Byliśmy w Londynie, w którym przez cały czas padał deszcz, kałuże były wielkie, odebraliśmy bagaże i rozdaliśmy trochę autografów.
Zauważyłem, że mam nieprzeczytaną wiadomość od Seana.
Jeśli chcesz wejść do domu, nie budząc Grace, zostawię ci klucz za doniczką na parapecie okna w salonie.

Nie odpisałem, ponieważ była godzina piąta, więc nie było sensu. Zawiozłem torbę do domu i przed szóstą pojechałem do domu Gracie. Wziąłem zostawiony klucz i otworzyłem drzwi. Zdjąłem buty i wszedłem do salonu i kuchni, włączając lampkę w kącie. Zacząłem robić śniadanie, wyjąłem potrzebne składniki na omleta, który po 30 minutach był gotowy, zjadłem swoją porcję i poszedłem cicho na górę. Słyszałem tylko równomierny oddech mojej dziewczyny. Na tym ogromnym łóżku wydawała się taka drobniutka. Leżała po jednej stronie i aż korciło mnie, by wskoczyć do jej łóżka. Uklęknąłem przy łóżku po stronie, gdzie leżała i uśmiechnąłem się do siebie. Niesforny kosmyk pofalowanych włosów opadał jej na nos i podskakiwał, gdy wydychała powietrze. Uśmiechała się. Może śni jej się coś miłego, wspaniałego… Może ja jej się śnię… Tak jak ona mi… Każdej nocy… Siedząc w jednej pozycji zdrętwiały mi nogi, wstałem i jęknąłem cicho z bólu. Przewróciła się na drugi bok i powiedziała coś cichutko. Postanowiłem skorzystać z prysznica i odświeżyć się. Wszedłem do łazienki i zamknąłem drzwi od sypialni Grace. Rozebrałem się i wszedłem pod gorący strumień wody. Usłyszałem kroki na korytarzu. Wyłączyłem wodę, by słyszeć co mówi do siebie Grace.
-Boże, umieram…- mówiła głośno miała zachrypnięty głos i mówiła przez nos.
-Śniadanie, braciszku, kocham cię.- krzyknęła.
Ha. Jest pewna, że ja to Sean.
-Kupił sobie nowe buty, boże, nareszcie przestanie chodzić w Air Force’ach. Dziękuję!!!
Dokończyłem prysznic i owinąłem dół ręcznikiem, wytarłem głowę i wyszedłem z łazienki. Grace niezwykle melodyjnie pomimo zatkanego nosa i chrypy śpiewała Summertime Sadness Lany Del Ray. Zszedłem na dół i stanąłem w korytarzu pomiędzy kuchnią, a salonem. Grace śpiewała coraz głośniej i stanęła w korytarzu z wałkiem do ciasta, śpiewając do niego. Nie zauważyła mnie. Wróciła do kuchni. Potem nuciła Baby Bieber’a. A na koniec Live While We’re Young. Uśmiechnąłem się. Stała tyłem i nakładała sobie omleta. Podszedłem cicho i objąłem ją w biodrach, na których gościły koronkowe majtki. Na górze miała koszulkę z napisem Hipsta Please. Pisnęła i przestraszyła się.
-Pięknie, kocico...- zamruczałem jej do ucha.
Odwróciła się, jakby niedowierzała.
-Co ty tu…- nie dokończyła, tylko zaczęła mnie namiętnie całować, skierowaliśmy się do salonu, nie przestając się całować.
-Jak możesz mi robić takie podchody…- powiedziała, gdy łapałem oddech. Popchnęła mnie na fotel. Usiadła mi okrakiem na kolanach. Przygryzła mi dolną wargę i zaraz mi musnęła usta, następnie mocno się przytuliła.
-Tęskniłam za tobą, jak nigdy…
-Ja za tobą też.
-Czemu nie mówiłeś, że przyjedziesz?
-Nie byłoby niespodzianki i pewnie nie doświadczyłbym tego, co przed chwilką się stało.
Uśmiechnęła się.
-Podobało ci się?
Kiwnąłem głową. Grace opuściła głowę i dopiero wtedy spojrzała, że na sobie mam tylko ręcznik.
-To ty się kąpałeś na górze…- uderzyła się ręką w czoło.
-Któż by inny.
Usiadła mi już normalnie na kolanach i przytuliła się.
-Ładnie pachniesz…
-To chyba był komplement…- powiedziałem.
-Oczywiście.- musnęła mnie w brodę.
-Dokończ śniadanie, a ja się ubiorę.- powiedziałem- Omlet ci wystygnie.
-A ty?
-Jadłem już.
-Aha.
Pobiegła do kuchni i biegnąc zakrywała dłońmi pół nagie pośladki.
-Ej…- powiedziałem podnosząc się z fotelu i poprawiając ręcznik.
-Ja chyba też ubiorę choćby spodenki…
-Nie…- zagrodziłem jej wejście na schody- Masz zostać, tak jak jesteś.
-Czuję się goła.
-Pasuje mi.
Dała mi pstryczka w ucho.
-Idź się ubierz, kochanie.- powiedziała i usiadła do jedzenia.
-O kurde, jakie to dobre.- krzyknęła, żebym usłyszał na górze.
-Dziękuję.
Założyłem bokserki i spodnie. Zszedłem na dół.
-Klatę zostawiłeś…- powiedziała.
-Pociąga cię co?- poruszałem zabawnie biodrami.
Grace wstała z krzesła i podeszła do mnie. Posadziłem ją na blacie i pocałowałem ją. Przełożyłem jej włosy na prawy bok.
-Uwielbiam jak masz rozpuszczone włosy…
-A ja uwielbiam jak nie masz ani żelu, ani lakieru na włosach, masz je wtedy takie…
Znów ją pocałowałem.
-…puszyste…
Dzwonek do drzwi. 
-Otworzę.- powiedziałem.
Kiwnęłam głową.
HARRY, CO TY TU ROBISZ?!- spytała z niedowierzaniem się Lucy- BEZ KOSZULKI?!
Gracie wbiegła do korytarza.
-Nie powiedziałaś jej?- powiedziałem półszeptem.
Zaprzeczyła.
-O czym?- Lucy weszła do środka, a ja zamknąłem drzwi.
Podszedłem do Grace i objąłem ją w biodrach. Pocałowałem ją w usta, a mojej kuzynce mało oczy na wierzch nie wyszły.
-Jesteście ze sobą?- spytała z niedowierzaniem.
Grace kiwnęła głową.
-To jest chyba jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu. Chyba się rozpłaczę.- powiedziała Lucy i poleciała jej łza. Otarła ją szybko.
-Nie będę wam przeszkadzać. Chciałam powiedzieć, że jest impreza w Soho i Tyler kazał mi zaprosić dużo ludzi. Przyjechałam zabrać Grace, ale ona pójdzie z tobą. Chyba, że ukrywacie się przed paparazzi.
Grace spojrzała na mnie.
-Nie… Pójdziemy, na którą?- powiedziałem stanowczo.
-Na 21:00.
-Będziemy.
Grace uśmiechnęła się, a Lucy wyszła.
-Jesteś pewny Harry?- spytała.
-Tak. Ale twoje zdanie też się liczy.
-Nie wiem, jak to jest z tymi wszystkimi fotografami, ale sądząc po tym, że niektórzy składają do sądu wnioski o nierobienie zdjęcie, no to chyba jest nieźle.
-Jest grubo… Grace… Chodź.
Złapałem ją za rękę. Usiedliśmy na kanapie.
-Posłuchaj… Będąc ze mną w związku musisz wiedzieć, że niektóre fanki mogą być bardzo złośliwe, mogą cię obrażać itp. Chcę ciebie po prostu ostrzec, że czasami może tak być…
-By być przy tobie zrobię wszystko, a komentarze kilku dziewczynek nie załamią mnie. Obiecuję.
-Silna dziewczyna.
Musnęła mnie w usta.
-Muszę jechać po czyste ciuchy do domu, jedziesz ze mną?- spytałem.
Kiwnęła głową i pobiegła na górę.
Poszedłem za nią i założyłem koszulkę. Grace stała tyłem do mnie właśnie zapięła stanik  nałożyła koszulkę. Potem założyła dżinsy i podwinęła je u nogawek, nałożyła granatowe Nike za kostkę.
-Gotowa?- spytałem.
Kiwnęła głową i wzięła szczotkę do włosów i zaczęła pleść warkocza, ale podszedłem i wziąłem od niej szczotkę.
-Pamiętasz? Wolę rozpuszczone…
Uśmiechnęła się.
-Zapomniałam.
Podeszła do wielkiego lustra rozłożonego na całej ścianie. Posmarowała usta błyszczykiem. Podszedłem od tyłu i złapałem pukiel jej włosów i przerzuciłem jej go na prawy bok. Pocałowałem ją i oblizałem usta.
Grace poszła na dół.
-Pomarańcza, ja chcę jeszcze…- krzyknąłem.
-Nie dostaniesz, chodź.
-Ej…
-Chodź.
Zszedłem na dół i spojrzałem na opartą o framugę drzwi wejściowych Grace, oglądała coś na swoim telefonie i przygryzała wargę.
-Możemy iść.- powiedziałem.
-Ok.- zablokowała telefon. Wsiedliśmy do samochodu.


Po zebraniu jest ok :D Mam nadzieję, że jesteście szczęśliwe, że Harry wrócił do Gracie :** Miłej soboty!

5 komentarzy:

  1. dodasz jutro nastepny rozdzial? proooosze .. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. G-E-N-I-A-L-N-E !! <333 Chcę kolejny, prooooszę kochanie ;** /Kaja

    OdpowiedzUsuń
  3. hej prosze dodaj jak najszybciej kolejny rodział kocham twojego bloga harry nie zauważył zsiniałych kostek gracie ? :* kocham cie i twoego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wrócił do niej YEAH ! <3 Zajebisty rozdział :* A to jak Grace się wystraszyła jak Niall mówił, że jest Gemma Haha :D Dobre było jak myślała też, że to Sean buszuje po domu :P Czekam na następny :*
    Jestem z siebie dumna nauczyłam się wszystkich bohaterów na pamięć :D A i jeszcze jedno widzę, że przeżyłaś po wywiadówce ? :P Tak czy siak rozdział zajebisty i czekam na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. ŚWIETNY! ŚWIETNY! SWIETNY jak zwykle. ;*

    OdpowiedzUsuń