środa, 5 lutego 2014

Rozdział 19.



Ruszyliśmy, Grace zrobiła mi zdjęcie, bo w porę nie zdążyłem zakryć twarzy.
-Masz śliczny profil.- powiedziała, a ja zatrzymałem samochód na czerwonym świetle. Przybliżył twarz do niej i pocałowałem ją w odsłonięty obojczyk.
-Dziękuję.- zamruczałem. Grace uniosła brew i uśmiechnęła się. Ruszyłem. Jechałem przez kolejne uliczki, a Grace podśpiewywała sobie pod nosem If I Were A Boy Beyonce.
-Ładnie śpiewasz...
-Ja?- zdziwiła się.- No to teraz sobie jaja robisz…
-Nie, serio, podoba mi się.
-Naprawdę?
Kiwnąłem głową.
-Dziękuję…- zarumieniła się.
Po godzinie dojechaliśmy pod dom mój i chłopaków. Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do środka.
Szepnąłem do ucha Gracie, że ma bardzo ładną pupę, a ona się zaśmiała i musnęła mnie w usta.
Cała czwórka siedziała w salonie i gorąco coś obgadywała. W domu panowała cisza, którą razem z Gracie rozwaliliśmy śmiejąc się donośnie. Chłopcy spojrzeli się na mnie.
-Coś się stało?- spytałem.
-Musimy porozmawiać.
-Zaczekam u ciebie w pokoju.- powiedziała Grace i poszła na górę.
Usiadłem koło Nialla.
-Słuchajcie, to chyba będzie dobry krok, każdy z nas powinien mieć własny kąt, mamy dziewczyny i rozumiecie.
-Ja chyba nie rozumiem…- powiedziałem zdezorientowany.
-Harry, razem z Liamem wpadłem na pomysł, by sprzedać nasz teraźniejszy dom i kupić sobie już mieszkania własnościowe.- powiedział Zayn.
To mnie zaskoczyło bardzo mocno, to będzie bardzo poważny krok w moim życiu, bo od początku koncertowania mieszkałem raczej z chłopakami. Nie to, że się boję czy coś, ale w pewnym sensie się cieszę, że będę miał własny kąt. Zacząłem rozmyślać o odpowiednim miejscu.
-Ja się zgadzam.- powiedziałem.
-Dobrze, czyli wszyscy się zgodzili, zadzwonię dziś do Paula i poproszę go by zorganizował nam jakieś biuro nieruchomości, które zajmie się sprzedażą.- powiedział Liam.
Wszyscy kiwnęli głową i podążyli do swoich pokoi. Gdy otworzyłem drzwi od pokoju Grace stała przy mojej tablicy korkowej i uśmiechała się.
-Słodki byłeś, jako dziecko.
-Dzięki.
Dziewczyna odczepiła zawieszoną kartkę z jej numerem telefonu napisanym szminką.
-Dalej ją masz?
-Ta czerwona szminka jest seksowna.
-W końcu moja…
Grace usiadła na biurku i machała nogami. Podszedłem do niej i zacząłem namiętnie całować, jej prawa dłoń błądziła po mojej klatce piersiowej, a druga ciągnęła za moje włosy. Dziewczyna zaczęła mnie przerastać, zaczęła prowadzić, jako pierwsza wsunęła mi język do buzi. Jej dłoń zjechała niżej i wsunęła się pod moją koszulkę wbijając lekko paznokcie w moją skórę. Nie pozostawałem jej dłużny, moja ręka jeździła po jej wyrzeźbionym brzuchu. Grace zeszła z biurka i popchnęła mnie na łóżko, podobało mi się gdy była taka zaangażowana. Usiadła na mnie okrakiem i ściągnęła mi koszulkę. Przerzuciła włosy na prawy bok i uśmiechnęła się zawadiacko. Chciałem ją przybliżyć do siebie, ale dziewczyna wykonała nieznany mi dotąd manewr. Rozłożyła moje ręce na w jednej linii na łóżko, trzymała swoimi dłońmi moje ręce w łokciu i nie chciała puścić. Byłem w żelaznym uścisku. Nogi skutecznie owinęła swoimi nogami, a ręce były usztywnione. Grace zaśmiała się melodyjnie i całowała mnie dalej, przeniosła się na szyję. Całowała ją, muskała, przygryzała, potem całowała mnie za uchem, potem brodę, potem wróciła na usta. A ja dalej znajdowałem się w uścisku, nie wiedząc co mam zrobić, chciałem zedrzeć z niej tę koszulkę i spodnie. Podniecenie rozrywało mnie. Gracie była coraz bardziej zachłanna, zaczęła nerwowo oddychać. Zaśmiała się i pocałowała każde żebro. Puściła moje ręce, które zdrętwiały mi od mocnego przygwożdżenia. Gdy poczułem tylko, że krew znów pulsuje w moich rękach, zamieniliśmy się stronami, teraz to ja górowałem. Grace uśmiechała się zawadiacko. -No działaj…- powiedziała.
Pozbyłem się koszulki dziewczyny, miała na sobie obcisły koronkowy stanik, nie ściągałem go, bo wiem, że nie jest gotowa na poważny krok. Zacząłem całować jej szyję, ugryzłem ją i byłem pewny, że zostaną jej ślady… Miała tak ładnie wyrzeźbione ciało,  pocałowałem jej pępek i obdarowałem pocałunkami każdy centymetr jej klatki piersiowej. Wiła się, sprawiało jej to ogromną przyjemność. Gdy całowaliśmy się, złapała za guzik moich spodni i odpięła zamek. To mnie zaskoczyło.
-Chcesz tego?- spytałem.
-Jeszcze nie, ale bądźmy w bieliźnie.- szepnęła.
Podczas pocałunku uśmiechnąłem się. Grace znów znalazła się na górze, odpięła swoje spodnie i ukazał mi się kawałek koronkowych majtek. Podkurczyłem nogi, o które Grace się oparła. Zeszła ze mnie i szybko ściągnęła swoje spodnie, ja rzuciłem swoje daleko na biurko. Dziewczyna skradała się jak kot w moją stronę, uśmiechała się pożądliwie.  Położyłem się na boku i podparłem głowę ręką. Dziewczyna usiadła na boku i dotknęła opuszkiem palca moich ust. Potem położyła jedno kolano na moim łóżku, chwyciłem ją za biodra i posadziłem sobie na biodrach, całowałem jej obojczyki i szyję, a jej dłonie błądziły po moich plecach, słyszałem jej głębokie oddechy i szybkie bicie serca. Pocałowałem jej grube włosy, a ona pociągnęła za moje i odchyliła moją głowę do tyłu. Ugryzła mnie w szyję, poczułem ból, przyjemny ból. Jesteś mój.- szepnęła mi do ucha. Znów pochłonęliśmy się w pocałunkach. Ścisnąłem jej pośladki, a z jej ust wydobył się cichy jęk. Uśmiechnęła się i oparła się o moje podkurczone nogi, po chwili pochyliła się troszeczkę do przodu i dotknęła wytatuowanych ptaków. Pocałowała każdego z nich, a potem każdy inny tatuaż. Znów ja górowałem nad nią. Korciło mnie, żebym przejść do czegoś więcej, ale szanowałem prośbę Grace. Namiętne pocałunki przeradzały się w coś delikatniejszego i subtelniejszego. Po chwili nachylałem się i muskałem jej usta. Położyłem się obok Grace. Dotknąłem opuszkiem palców mostka pomiędzy piersiami. Jedną rękę podłożyła sobie pod głowę, a drugą głaskała moje policzki. Przysunęła się do mnie i jeszcze raz pocałowała główki wytatuowanych ptaszków. Gracie całym ciałem przylegała do mnie, położyłem jej swoją dłoń na kości ogonowej, a ona dalej głaskała moją twarz. Szeptała: Masz takie piękne oczy, piękne kości policzkowe, rysy twarzy, budowę ciała, cały jesteś piękny. Gdy to usłyszałem, to normalnie się zarumieniłem. Jesteś moim Bogiem. Tak ładnie to zabrzmiało. Kciukiem przejechała po moich ustach i musnęła je. Jesteś taki gorący. Zaśmiała się. W obydwu tego słowa znaczeniach. Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w nos. Mój gorący Bóg… Harry Styles… Gorący Bóg Grace Moore. Zaśmiałem się. Tylko twój… Gdy to powiedziałem pocałowała mnie w brodę. Dziękuję ci za to, co dziś przeżyłam z Tobą i że uszanowałeś moje zdanie na temat wiesz czego. Przytuliłem ją do siebie i pocałowałem w usta, musnęła je jeszcze raz.
-Kocham cię.- powiedziała.
-Ja ciebie też, Harry.
Grace podniosła się i usiadła na łóżku, ja oglądałem jej perfekcyjne kształty. Złapałem za gumkę od jej majtek i strzeliłem nimi. Grace uniosła brwi.
-Musimy wstawać.- powiedziała i klepnęła mnie po brzuchu.
Nagle zaczęła się śmiać.
-Co?- spytałem zdziwiony.
-Wyobraziłam sobie ciebie z mięśniem piwnym.
Znów się zaśmiała.
-Ale śmieszne…- zaśmiałem się sarkastycznie.
-No, jestem Harry i jestem alkoholikiem.- Grace naśladowała mój głos, co wychodziło jej genialnie, zaśmiała się głośno.
-Ej, tak mówią Anonimowi alkoholicy.
-Ups…- powiedziała Grace i aż podskoczyła ze śmiechu. Zwinęła się w kulkę na fotelu i rechotała się. Wstałem z łóżka i wziąłem ją na ręce, rzuciłem ją na łóżko i zacząłem łaskotać, ją koło szyi, co się okazało tam miała największe łaskotki. Chichrała się nie opanowanie i próbowała odciągnąć moje dłonie, od jej szyi. Krzyczała i piszczała. Ugryzła mnie w palca, a ja odskoczyłem, wtedy skutecznie rzuciła się na mnie i zaczęła namiętnie całować. Potem klepnęła mnie po policzku i wstała z łóżka. Zaczęła ubierać swoje rzeczy i próbowała ogarnąć swoje włosy, zrobiła warkocza, ale, że zabrałem jej gumkę do włosów nie zdołała tego zrobić, wyjąłem rzeczy z szafy, w których mam dziś iść na imprezę i nałożyłem je na siebie. Grace wyszła z pokoju i poszła do kuchni. Usłyszałem stukot szklanki i otwierającą się lodówkę. Któryś z chłopaków chyba coś do niej powiedział, bo znów usłyszałem jej melodyjny śmiech. Poprawiłem włosy i zszedłem na dół. Louis, Liam, Zayn i Niall siedzieli w salonie, a Grace siedziała na fotelu obok. Właściwie to Liam próbował ją namówić do pojedynku w siłowaniu się na rękę.
-Przegrasz z nią…- powiedziałem.
Liam uniósł brwi.
-Jasne, przegram z dziewczyną, was wszystkich ograłem i teraz przegram z dziewczyną.
-Wygląda na silną przeciwniczkę.- powiedział Zayn, a Gracie wybuchła śmiechem.
-Dajcie spokój, jestem beznadziejna.
-Tak zauważyłem dziś, gdy przytrzy…- zatrzymałem się, a chłopaki wybuchli śmiechem.
-Dawaj Liam.- zachęciła Grace.
Louis i Niall zrobili miejsce na stole, a przeciwnicy przygotowali się do walki. Złapali się za prawe dłonie.
-Mocny masz uścisk.- powiedział Liam.
Grace spojrzała się na mnie, pokręciła lekko głową i uśmiechnęła się. Louis złapał za pięść.
Gotowi?
Start.
Zaczęła się zaciekła rozgrywka, byłem pewny, że Liam się zdziwił, bo pewnie miał nadzieję, że od razu położy dłoń Grace, z kolei ich dłonie od dziesięciu sekund były w tym samym miejscu tylko się trzęsły od siły, jaką każde z nich napierało na swoją dłoń. Nagle Grace, dodała siły a w jej oczach dojrzałem zaciekłość. Ręka Liama zniżała się, ale chłopak spiął się i ich dłonie powróciły do punktu wyjścia. Gracie zacisnęła wargi i przymknęła oczy, widziałem jak jej paznokcie wbijają się w skórę Liama. Dziewczyna wypuściła powietrze i położyła dłoń Liama na stole wygrywając.
Zapanowała cisza. Żaden z nas nie wierzył, że Gracie wygrała, moja Gracie wygrała z Liamem.
-Szacunek…- powiedział Zayn.
Grace uśmiechnęła się i wzięła dwa chipsy w rękę i wstała z fotelu. Podeszła do mnie i pociągnęła mnie za marynarkę do wyjścia. Pocałowała mnie po drodze, założyła buty i kurtkę. Wyszliśmy przed dom, padał deszcz. Wsiedliśmy szybko do samochodu i ruszyliśmy.
-Co ty robisz, że jesteś tak silna?
-Tak szczerze?
-Yhym.
-Nic, to życie zrobiło ze mnie silną osobę. I w sensie psychicznym i fizycznym. Nie pakuje, ale regularnie biegam.
-Nie wierzę, że pokonałaś Liama.
-Był zbyt pewny, że wygra, zaczął słabo. Potem było trudno, ale dałam radę.
-Zuch dziewczyna.
Pocałowałem ją i jechaliśmy dalej. Po 20 minutach jazdy zauważyłem, że Gracie śpi. Jej dłonie leżały luźno na jej udach i coś przykuło niezmiernie moją uwagę. Zjechałem na pobocze i zatrzymałem się. Podniosłem lekko dłoń dziewczyny i zauważyłem żółte i zielone pozostałości po siniakach. Jednocześnie przestraszyłem się i wkurzyłem. Ten plamy były wokół dwóch nadgarstków. Przyłożyłem do jednej palca kciuk i miał dokładnie taką samą wielkość jak ta plama, to niemożliwe, żebym to był ja, ale to nie był przypadek, że Grace miała plamy wielkości palców u rąk. Zacząłem rozmyślać, co mogło się zdarzyć podczas mojej nieobecności. Ruszyłem dalej, ale mało co nie potrąciłem staruszki na pasach, bo cały czas myślałem. Zaparkowaliśmy pod domem Grace. Dziewczyna obudziła się i wyszła zaspana z samochodu.
-Zrobię coś do jedzenia…- powiedziałem.
Kiwnęła głową i położyła się w salonie na kanapie. Zaraz słyszałem tylko jej spokojny oddech. Zacząłem gotować makaron na spaghetti. Zrobiłem sos i dokończyłem przyrządzanie całego posiłku. Grace stanęła w progu kuchni i uśmiechnęła się. Podszedłem do niej i pocałowałem ją w czoło.
-Wiesz w co się ubierzesz na imprezę?
-No właśnie nie wiem…
-No to musisz się zdecydować…
Dziewczyna oparła ręce o drewnianą framugę, a mój wzrok automatycznie powędrował na jej dłonie. Gracie pocałowała mnie w nos i podeszła do kuchenki, by nałożyć makaron. Nalewała sos na talerz itd. Ja rozmyślałem o jej posiniaczonych nadgarstkach.
Harry… Ziemia do Hazzy.- mówiła Gracie i machała mi dłonią przed oczami.
Zawiesiłem się i usiadłem przy stole.
-O czym tak rozmyślałeś?
-O tym jak jesteś piękna…- palnąłem.
-Zadowolonej miny nie miałeś…
-Nie?- zdziwiłem się.
Zaprzeczyła i kontynuowała jedzenie. Po zjedzeniu podziękowała mi pocałunkiem w usta i poszła na górę wybierać ciuchy.  Zastałem ją w samej bieliźnie, przyglądała się czemuś na szyi, podszedłem i objąłem ją w biodrach.
-Na co patrzysz?- spytałem.
-Na to.
Wskazała smukłym palcem malutką elipsę, która mieściła się na szyi, miała siny kolor. Uśmiechnąłem się i pocałowałem te miejsce, któremu tak przyglądała się Gracie. Dziewczyna obróciła się i przechyliła moją głowę tak, że prawie nosem dotykałem mostka pomiędzy jej piersiami, ogólnie rzecz biorąc miałem fajne widoki. Dokładnie penetrowała moją szyję. Gracie zaśmiała się cicho.
-Ja mam jedną, ty masz trzy…- szepnęła mi do ucha.
-Co?
Wyrwałem się i spojrzałem na swoją szyję w lustrze.
-Oj ty, ty…- mówiłem przeciągle.
Grace zabrała się do wybierania ciuchów, gdy była gotowa rozczesała włosy i nałożyła trochę makijażu. Dochodziła 19:00, na 21:00 mieliśmy być pod klubem, więc postanowiliśmy ruszać. Zamówiłem taksówkę, a samochód zostawiłem pod domem Gracie. Wsiedliśmy objąłem dziewczynę, która wtuliła się we mnie. Gracie nuciła piosenkę, która leciała w radiu. Położyłem swoją rękę na jej udzie i uśmiechnąłem się do niej. Pocałowała mnie w usta. Podjechaliśmy pod klub, uniosłem kołnierz kurtki i wysiedliśmy, weszliśmy szybko do środka. Lucy przywitała nas, a z nią kilkanaście innych osób. Grace wszystkich znała, były to albo jej koleżanki i koledzy z roku wraz z osobami towarzyszącymi, albo wspólni przyjaciele. Zauważyłem w kącie Nialla, przywitał się z nami.
Usiadłem z Gracie przy barze.
-Wiesz, że sprzedaję z chłopakami dom?- powiedziałem do niej.
-Czemu?
-Każdy z nas chce mieć własny kąt.
-Ty też?
Kiwnąłem głową.
-Muszę zacząć czegoś szukać.
-Pomogę ci.- powiedziała.
-Dzięki.- pocałowałem ją. Barman podał nam szklanki z drinkami. Wziąłem łyka. Lucy przybiegła i porwała Gracie na parkiet, ta pobiegła za nią. Dziewczyny tańczyły i wygłupiały się. Gracie szalała w rytmy ulubionych piosenek. Niall usiadł obok. Rozmawialiśmy, podeszły do nas trzy dziewczyny, szczególnie jedna z nich, jasna blondynka próbowała mi się spodobać, odgarniała włosy, nachylała się do przodu ukazując dekolt. Niall spojrzał na mnie i pokręcił głową z rezygnacją.
-Cześć chłopcy, czemu siedzicie tu sami?- powiedział ruda, koleżanka blondynki.
-Pijemy nie widać.- powiedział Niall.
-Po co tak plujesz jadem od razu…- powiedziała brunetka, druga koleżanka.
Niall wziął szklankę i ruszył w stronę loży.
-A ty?- blondynka złapała za mój wisiorek z krzyżem i gwiazdą Dawida.
Gwałtownie wstałem, żeby nie było, że mi się podoba
-Lisa… Co ty robisz?- spytała Lucy.
-Odwal się.- syknęła.
-Zostaw mojego kuzyna.
-On jest twoim kuzynem… Jasne…
-…tak i chłopakiem Grace.- Lucy położyła rękę na biodrze.
Lisa otworzyła szeroko oczy.
-Sorry, nie wiedziałam…- powiedziała i spłonęła rumieńcem.
-Grace ma chyba wysoki status w waszej szkole.
-Nie, jak normalna dziewczyna, ale wszyscy ją szanują… Nie ma, że ktoś ją obraża…
Gracie podbiegła do mnie i zaciągnęła na parkiet. Tańczyliśmy do upadłego. Usiedliśmy w loży i popijaliśmy drinki. Całowałem się właściwie przez cały czas z Grace, ona jak zwykle wygrywała skutecznie zresztą. Niall gadał z jedną dziewczyną, a po chwili zaczął się z nią namiętnie całować. Gracie siedziała mi na kolanach. Jej bluzka podnosiła się i opadała, gdy moje ręce wędrowały po jej ciele. Lucy przyszła także pijana jak cholera usiadła i zaczęła gadać z jakimiś dziewczynami, z którymi potem poszła na parkiet. Wszyscy byli upici. Tyler w miarę trzymał się, ale on musiał czuwać nad maszyną DJ-owską. Potem poszedłem znów z Gracie na parkiet, ale sądząc po stanie dziewczynie, która trzy razy by  się przewróciła gdyby nie ja to doszedłem do wniosku, że trzeba się zbierać. Ani ja, ani Grace nie mieliśmy siły na dalszą zabawę. Wzięliśmy rzeczy i wsiedliśmy do taksówki. Po 1,5 godzinie jazdy taksówka zaparkowała pod willą dziewczyny, latarnie mocno oświetlały ogród, a mój samochód stał na swoim miejscu. 
-Do zobaczenia później…- powiedziałem mając czkawkę.
-Nie idziesz ze mną?- spytała smutna.
Zaprzeczyłem.
-Czemu?
-Bo wracam.
-No chodź…- mówiła uwodzicielsko.
-Gracie, muszę wracać…
-Nie, nie musisz Harry… Chodź do mnie…
Spojrzałem na nią.
-Ok.- westchnąłem.
Zapłaciłem za taksówkę i chwiejnym krokiem weszliśmy do willi dziewczyny. Grace śpiewała głośno piosenkę i wchodziła na górę opierając się o ścianę. Ściągnąłem buty i podążyłem za nią. Dziewczyna rzuciła bluzkę do szafy pozostając wyłącznie w spódniczce i kremowym staniku. Włączyła muzykę na cały regulator i zaczęła tańczyć. Ja poszedłem do toalety, gdy wróciłem dziewczyna leżała na podłodze i machała wysoko nogami, wyłączyłem muzykę i uklęknąłem przy niej, zaczęliśmy się namiętnie całować, Grace jak zwykle wygrywała, jej ręce błądziły po moim ciele. Potem nie pamiętam co działo się dalej.

Grace
Rankiem otworzyłam oczy i poczułam niezmierną potrzebę napicia się czegoś. Miałam w kubku trochę herbaty, więc wypiłam do dna zimny płyn. Harry spał smacznie obok. Pocałowałam go w kark i położyłam się z powrotem na poduszkę. Loczek otworzył oczy i podniósł się lekko. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Złapał za moje biodro i przysunął do siebie. Musnął mój nos i podniósł się. Poprawił włosy i usiadł na brzegu łóżka.
-Kurde, głowa mnie boli…- powiedział mocno zachrypniętym głosem.
Ja moją głowę przeniosłam na poduszkę, gdzie przed chwilką spał Hazz. Wyciągnęłam się, a swoimi dłońmi dotknęłam nagiej skóry Harry’ego.
-Grace?- spojrzał na mnie.- Dlaczego ty masz siniaki na nadgarstkach?
Swój wzrok przeniósł na mnie. Zielone tęczówki działały niezwykle uwodzicielsko o porannej porze, ale Hazz próbował wywiercić mi dziurę w głowie, by się dowiedzieć wszystkiego.
-Jeśli ktoś ci zrobił krzywdę, albo chciał zrobić, to nie kryj tego przede mną i mi powiedz…
Spojrzałam na plecy Hazzy i zaczęłam je głaskać.
-Słonko, nikt nie chciał zrobić mi krzywdy, naprawdę…
-To skąd te siniaki…
Przez cały czas patrzyłam na plecy Hazzy. Próbowałam wymyśleć coś konkretnego i dość przekonującego.
-Nie kłam…- był poddenerwowany, że się nie tłumaczę.
-Nie chcę cię kłamać… To był przypadek… Tak jakoś wyszło…
Hazz wstał i zaczął chodzić nerwowo po pokoju.
-Grace, kłamiesz!- powiedział podniesionym tonem.
-Naprawdę, ja…
-Jak to się stało? Ktoś ci groził?
-Co?! Nie, absolutnie nie. Nikt mi nie groził.
-To jak to się stało?- stanął w miejscu.
-Narzędzia w warsztacie spadły z szafki i poobijały mi nadgarstki, gdy próbowałam je łapać.
Z twarzy Harry’ego zeszła mina zdenerwowania, czy rozgoryczenia. Podszedł do łóżka i uklęknął przy nim.
-Gdyby ktokolwiek, kiedykolwiek, gdziekolwiek ci groził, pamiętaj, że pierwszą osobą, która będzie o tym wiedzieć będę ja… Obiecaj mi to…
-Obiecuję.- powiedziałam.
Harry uśmiechnął się lekko i poszedł do łazienki, spojrzałam na swoje pożółkłe nadgarstki. Nie chciałam go kłamać, ale nie mogłam mu powiedzieć prawdy, jak na razie… Zamknęłam oczy i nakryłam głowę kołdrą. Dobrze, że Hazz nie zauważył tego, że go kłamię, Sean nie raz mi mówił, że jestem beznadziejną kłamczuchą. Hazz wszedł z powrotem do pokoju.
-Kocham cię.- powiedział szeptem nad moim uchem.
Ściągnął kołdrę ze mnie, a ja poczułam jak ziemne powietrze otuliło moje nagie nogi i tułów, byłam w bieliźnie.
-Oddawaj ją…- krzyknęłam.
-Nie. Wstawaj Gracie.
-Zimno mi…
-To cię przytulę. Chodź zjemy coś.
-Dobra, ale najpierw przytul.
Harry położył się koło mnie, ale chwilkę później znajdował się nade mną. Wzięłam jego twarz w dłonie i przybliżyłam do siebie. Zaczęliśmy się namiętnie całować, mruczeliśmy co chwilkę. Usłyszałam na dole stukanie w zamku od klucza.
-Sean przyszedł.- powiedziałam półgłosem.
Zerwałam się z łóżka i zaczęłam się ubierać. Zbiegłam na dół.
-Przerwałem w czymś?- spytał kładąc wielkie torby z zakupami.
-Nie… Ale musiałeś teraz przychodzić?
-Grace, co jak co, ale do własnego domu chcę się dostać, poza tym dałem wam wolną chatę na dwie noce.
-Leigh cię wygoniła?
-Nie, powiedziała, że jak zrobię ci zakupy to mam wracać.
-Weź u niej zamieszkaj.
-Myślałem nad tym, ale to ona prędzej zamieszkała by u nas. I miałabyś nas przez cały czas.
-Zamieszkałabym u Harry’ego.
-Po moim trupie…- powiedział.
-Sean!
-No co…
-On jest moim chłopakiem, być może zamieszkamy razem w przyszłości.
-Nie zgodzę się.
-To ja powiem Leigh, co działo się na wieczorze kawalerskim Troya.
-Nie zrobisz tego…
-Zrobię, braciszku…
Sean pokręcił głową i się zaśmiał.
-Wychodzę stąd.- powiedział wziął kluczyki i wyszedł.
Harry!!!- zawołałam chłopaka.
Loczek zszedł na dół.
-Robimy śniadanie.- zakomenderowałam.
-Ale musimy dokończyć to co zaczęliśmy…
Uśmiechnęłam się szeroko.
Hazz zaczął się do mnie zbliżać.
-Teraz?
-A kiedy?
-Jak zjemy, przed chwilką sam mówiłeś, że mamy jeść…
-Ale…- mruczał mi do ucha.- To było przed chwilą… Teraz jest teraz, słonko.
Hazz posadził mnie na stole i zaczął całować po szyi, wbiłam paznokcie w jego plecy, zamruczał donośnie. Zaśmiałam się i musnęłam go za uchem.
Zeskoczyłam ze stołu i podeszłam do toreb.
-Ej, to nie miał być koniec.- naburmuszył się.
-Cicho, jestem głodna.
Wyjęłam mleko, jajka, pieczywo, dżem jagodowy, świeże owoce i warzywa z torebek i powkładałam je do lodówki. Zaczęłam robić omleta. Harry włączył wodę na herbatę oraz radio, które stało na lodówce. Leciała znana mi piosenka, ale za żadne skarby nie mogłam przypomnieć sobie jej tytułu. Harry objął mnie w biodrach i poruszałam nimi razem z nim, położył głowę na moim ramieniu i podgryzał moje ucho. Zaśmiałam się donośnie, a potem zaczęłam śpiewać piosenkę zespołu Wheatus Teenage Dirtbag.
-Uwielbiam ją…
-Nie znam tego.
-Dzięki mnie poznasz.
Obróciłam się przodem do chłopaka i zaczęłam śpiewać z wokalistą. Szczególnie zaakcentowałam początek drugiej zwrotki: Her Boyfriend’s a Dick.
Hazz zaśmiał się i słuchał dalej. Zaczęliśmy tańczyć powoli w rytm piosenki. Położyłam Harry’emu ręce na szyi, a on przybliżył mnie do siebie, zatrzaskując w żelaznym uścisku w biodrach. Omlet się dopiekał, więc przewróciłam go na drugą stronę i poczułam śliczny zapach. Harry puścił moje biodra i zalał kubki. Potem pokroił szczypiorek na omleta. Gdy nałożyłam jedzenie na talerze, Hazz posypał szczypiorkiem  i położył w odpowiednim miejscu. Usiadłam na hokerze i zaczęłam zajadać.
Piętnaście minut później odłożyłam puste już talerze do zmywarki, kubki tak samo. Włączyłam maszynę i wytarłam stół. Weszliśmy do salonu, tam w kącie stała suszarka z suchymi rzeczami. Harry usiadł i w ciszy przyglądał mi się. Gdy pozbierałam rzeczy poszłam z nimi na górę i zaczęłam je segregować.
-Pójdę wziąć prysznic.- powiedział Harry.
-Ok.
Po segregacji zeszłam na dół i tam wzięłam prysznic, ubrałam krótkie materiałowe spodenki i bokserkę. Pościerałam kurze w salonie. Usłyszałam, że na półce wibruje telefon. Nie był mój, więc musiał być Hazzy. Ekran był zapalony, więc podeszłam zobaczyć (wiecie, że w I-Phonach od razu po otrzymaniu wiadomości widać co jest w niej zawarte).
Od Liam:
Mamy wielki problem, znalazł się chętny na zakup domu, mamy się wynieść do końca przyszłego tygodnia.
Zrobiłam wielkie oczy. Weszłam na górę po schodach. Harry wyszedł z łazienki w ręczniku, podałam mu telefon, spojrzał i zrobił wielkie oczy. Przeklnął.
-JUŻ?!!- wydarł się do telefonu, prawdopodobnie rozmawiał z Liamem. Ja byłam na dole i dokańczałam sprzątanie. 

Mrrrraśny rozdzialik, no nie? Hahaha xd. Kolejny w niedzielę Komentujcie dla mnie... :***

PS. Zdjęcie to które dziś dodałam, jest jednym z moich ulubionych... Tak na marginesie... ;))) A no i jak wam się podoba nowy wygląd bloga, bo jak dla mnie jest o wiele przejrzystszy... :***

5 komentarzy:

  1. Mega mega mega mega <3333 ;*****************

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio miałam zboczone myśli i przyjaciółka się ze mnie śmiała, a tu proszę nie było aż tak 69, ale coś było :D
    Dlaczego ona nie powiedziała Harry'emu o tych siniakach ? Przecież on się tak o nią martwi.. Pewnie na razie Hazz zamieszka u niej <3 Byłoby suuper ! Wygrała z Liam'em no nie wierzę. Ale w końcu jest silną dziewczyną :* A jak się do Hazzy dobierała ta dziewczyna grrr...
    Czekam na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że "prawie 69" ci się podobało... Hahahahahahaha... Nie mogę z tego :DDD

      Usuń
  3. świetny boski i najlepszy jak zawsze twój blog jest najlepszy / ala <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha, nawet bardzo mrrrraśny. ;P Uwielbaiam twojego bloga! <3

    OdpowiedzUsuń