piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział 56



CZYTASZ = KOMENTUJESZ

HAPPY BIRTHDAY TO YOU, HAPPY BIRTHDAY TO YOU, HAPPY BIRTHDAY TO CHARITY, HAPPY BIRTHDAY TO YOU!!!



Impreza urodzinowa mojej czerwono włosej cziki trwała od jakiejś godziny. Charity zakochała się w sukience, którą jej kupiłam, ale powiedziała, że nic nie musiałam kupować, wystarczyłaby jedynie moja obecność.  Odśpiewałyśmy bardzo głośne Happy Birthday i siostra Charity, Louise podała tort. Chłopaki zaczęli wznosić głośne toasty za naszą wspaniałą koleżankę. Charity zdmuchnęła 21 świeczek i wszyscy zaczęli się cieszyć. Czerwonowłosa pokroiła tort i dała każdemu po kawałku, ja z takiego powodu, że jechałam samochodem otrzymałam specjalnie dla mnie szampana bezalkoholowego.
-Grace, ja naprawdę nie wiem, jak bardzo ci podziękować za tę sukienkę. Jest przepiękna.
-Nie ma za co, Charity. Dla ciebie wszystko.
Dziewczyna mnie przytuliła. Chris (kolega Justina i jednocześnie „przyjaciel” Charity) razem ze swoim bratem włączyli głośną muzykę i zaczęli tańczyć. Ja i Charity grzałyśmy siedzenia, a goście ruszyli do tańca. Leciała Macarena. Wszyscy równiutko tańczyli, a my śmiałyśmy się do rozpuku.
Charity nagrała trochę i wrzuciła na Instagrama. Po jakiejś godzinie „tancerze” usiedli i zaczęliśmy jeść przyrządzone przez Charity i jej mamę potrawy. Siostra robiła masę zdjęć, a ja poprosiłam, by jedno zrobiła moim telefonem. Potem wstawiłam je na IG. Potem znów zaczęliśmy tańczyć tym razem wszyscy. Bawiliśmy się od wczesnych godzin popołudniowych do późnych nocnych. Moje koleżanki zostały u Charity na noc, ja nie chciałam jej się zwalać na głowę. Jej rodzina była jeszcze w jej domu. Koledzy natomiast mieli zorganizowany transport. Jedynie Chris został pomóc Charity w sprzątaniu. Podziękowała mi za przyjazd i za wspaniały prezent, po czym wsiadłam do samochodu i wróciłam do LA, co zajęło mi godzinę. Gdy tylko weszłam do domu zobaczyłam Justina dźwigającego walizkę na dół.
-Co ty robisz?
-Jadę na kilka dni do Europy na promocję Journals.
-Ale tak nagle?
-Scooter zadzwonił, nie mogę tego odwołać…
Zasmuciłam się.
-Niedługo wrócę.
Justin położył walizkę koło drzwi i przytulił mnie.
-Mogłeś zadzwonić…
-I kazać ci wracać z urodzin Charity? 
-No…
-Daj spokój Gracie…
Justin szepnął mi do ucha: Nie będziesz tu sama, znalazłem kogoś z kim się będziesz świetnie bawić, ale nie powiem kto to…
Potem do domu wszedł ochroniarz i wziął walizkę Jus’a.
-Uważaj na siebie…- powiedziałam.
-Ty też.

(…)
Rano nie dawał mi spokoju dzwonek do drzwi.
-Kuźwa, jak to jakiś listonosz to wpierdzielę.- powiedziałam do siebie.
Poprawiłam luźne dresy na tyłku i bluzkę, która się podwinęła. Otworzyłam gwałtownie drzwi i zbiegłam na dół. Poprawiłam włosy 
Znów dzwonek.
-Nie wyrobię.- krzyknęłam.
Zaczęłam otwierać zamki, które zamknęłam na noc i otworzyłam drzwi.
Oślepiło mnie słońce… Albo jego widok… Stał przede mną w zwykłym czarnym T-Shircie i czarnych rurkach. Na stopach miał karmelowe sztyblety. Uśmiechnął się szeroko.
-Cześć piękna…- powiedział cicho.
Byłam tak bardzo zaskoczona, że nie wiedziałam co powiedzieć.
-Wpuścisz mnie?
-Yhym.
W torbie miał zakupy, a na miejscu parkingowym zaparkował jakimś białym samochodem.
-Ładnie tu macie…
Otrząsnęłam się po chwili.
-Harry…- powiedziałam cicho, a chłopak spojrzał na mnie rozpakowując zakupy.
Podeszłam do niego powolutku, a gdy stanęłam obok pocałowałam go w usta. Styles posadził mnie na blacie i jeździł ręką pod koszulką. Byłam przeszczęśliwa nie widzieliśmy się około tygodnia, a tak się za nim stęskniłam. Oderwaliśmy się od siebie po jakichś 10 minutach. Uśmiechaliśmy się przez każde połączenia naszych ust.
-Co ty tu robisz?- spytałam delektując się smakiem jego ust oraz zapachem jego szamponu jabłkowego.
-Justin poprosił mnie, abym przyjechał tu, żebyś nie była sama, skoro on wyjeżdża, więc spakowałem się szybko i wsiadłem w pierwszy samolot do ciebie.
Musnął moje usta.
-Jak ja się za Tobą stęskniłem, Grace…
Przytulił mnie i pocałował w szyję.
-Cieszysz się, że jestem?
-Nawet nie wiesz jak…
Pocałowałam go w obojczyk.
-Zrobię ci śniadanie…
-A ty jadłeś?
-Nie…
-Robisz dla nas, a ja zrobię kawę. Tylko pójdę się przebrać.
-Nie!- zaprotestował.
-Czemu?- spojrzałam na niego.
-Bo te dresy idealnie leżą na twoich biodrach.
Uśmiechnęłam się.
-Niech będzie.
Włączyłam wodę na kawę.
-Mówiłeś mi, że masz próby w studiu…
-Ja już zrobiłem wszystko, z tego co wiem, Niall musi jeszcze dograć kilka jego wejść na gitarze.
Harry zaczął robić naleśniki. Zjedliśmy na tarasie, po czym Hazz kazał mi się ubierać, bo powiedział, że jedziemy na golfa.
-Co proszę?- zapytałam go.
-Jedziemy na golfa kotku.- pocałował mnie w czoło i poszedł do samochodu, po rzeczy, by się tu przebrać.
-Na golfa?- zapytałam siebie.- Po co na golfa…
Nie wiedziałam co włożyć.
Nałożyłam bieliznę, a Harry wszedł do mojego pokoju uśmiechnął się, gdy poprawiłam sobie ramiączko na prawym obojczyku. Oparł się o futrynę i zlustrował mnie od góry do dołu. Po chwili podszedł do mnie i objął mnie od tyłu. Staliśmy przed lustrem i wpatrywaliśmy się w nasze odbicie. Harry nie miał koszulki. Położył mi dłonie na biodrach, moje włosy przerzucił na prawy bok i pocałował w szyję. Po chwilce obrócił mnie do siebie i złapał zębami za ramiączko. Potem połączył nasze usta w namiętnym pocałunku i wiedziałam, że oczekiwał, że za chwilkę dojdzie do czegoś lepszego. Jednak dziś ja nie mogłam. I przez kolejne 3-4 dni też.
-Grace…- mówił między pocałunkami.
-Harry… ja…- starałam się mu to przekazać, ale nie mogłam, bo ciągle całowaliśmy się.
-Słonko, zrzuć to…- strzelił gumką od moich majtek.
-Nie mogę…
Harry odsunął się.
-Nie możesz, czy nie chcesz…
-Nie mogę…- opuściłam głowę.
-Do kiedy?
-3-4 dni
-Biedna…
Przytuliłam się do niego, a on pocałował mnie w czoło. Potem zaczęłam się ubierać. Gdy zeszłam na dół, Harry stał przede mną w białych spodenkach, czarnej bluzie dresowej i czarnej czapce z daszkiem, ja ubrałam się dość podobnie. Wsiedliśmy do jego samochodu i pojechaliśmy na obrzeża LA na pole golfowe. Z racji tego, że nie umiałam w ogóle grać, Harry dał mi bardzo szybką, pomocną i niezwykle zbliżeniową lekcję. Obejmował mnie od tyłu i pokazywał, jaką trzeba mieć postawę, ogólnie co i jak. Po lekcji wprowadzającej dołączyli do nas znajomi Harry’ego. Loczek grał wspaniale i widać było od razu, że lubi golfa i ma do niego dryg. Hazz prowadził wózek golfowy do kolejnych dołków. Po jakimś czasie zmęczyłam się trochę, chociaż golf, to niby spokojny sport, przy którym żadny człowiek się męczy, wyjątkiem jestem ja. Harry bawił się ze znajomymi, a ja siedziałam grzecznie na wózku i patrzyłam jak gra.

-Świetnie.- pochwalił Harry’ego mężczyzna.
Harry uśmiechnął się szeroko.
-Podobało ci się?- spytał mnie.
-Byłeś świetny.
Nałożyłam okulary, Harry zaliczył kolejne dołki. Podsumowałam sobie, że trafiłam do trzech dołków z 25, a Harry do 25. Fajnie… Usiedliśmy na wózku, a znajomi Hazzy odjechali drugim. Podałam mu butelkę z wodą.
-Piękna pogoda dziś, prawda?- powiedział.
-Masz rację.
Loczek spojrzał na mnie.
-Jesteś dziś jakaś nie w sosie.
-Ja? Dlaczego?
-Nic nie mówisz praktycznie, mało się śmiejesz…
Harry dotknął dłonią mojego policzka delikatnie i uśmiechnął się.
-Brzuch mnie trochę boli…
Harry skrzywił się.
-Ty to jesteś biedna…
-Wszystkie kobiety są biedne…
-A co mnie wszystkie obchodzą, dla mnie liczysz się tylko ty…
Objął mnie ramieniem i ruszył wózkiem golfowym. Zamiast wracać ku parkingowi, Harry objechał całe pole golfowe dookoła, a jest to największe i najbardziej znane pole golfowe w USA. Gdy wiatr wiał lekko pod wpływem prędkości upajałam się zapachem świeżo koszonej trawy oraz mieszanką mięty, jabłka i Jego perfum. Zamknęłam oczy, a Harry przytulił mnie mocniej. Byłam tylko ja i On. Nic nie mówiliśmy. Obydwoje czuliśmy, że musimy się upajać tą chwilą, bo może być takich mało…
Dopiero po 40 minutach zatrzymał się przy restauracji, tam też pracownik zabrał wózek. Harry nie odstępował mi na krok. Cały czas, albo mnie obejmował, albo był bardzo blisko.
-Może pójdziemy coś zjeść?
-Nie jestem głodna, ale napiłabym się herbaty.
Otworzył mi szklane drzwi do restauracji. Szef kuchni zaoferował świeże krewetki, ale podziękowałam.
-Poproszę o jedną herbatę miętową bez cukru i zwykłą czarną kawę.- powiedział Loczek.
-Zjedz coś, jeśli chcesz…- zachęciłam Hazzę.
-Nie, nie jestem głodny.
-Nie zwracaj na mnie uwagi, jeśli chcesz jeść to jedz.- dodałam.
-Ale Grace, ja naprawdę nie jestem głodny.
Spojrzałam na kelnera.
-Poproszę te krewetki dla tego pana na osobny rachunek.
-Już się robi.
-Grace…- Harry schował twarz w dłoniach.- Co ja z tobą mam…- pokręcił głową ze zrezygnowaniem.
-Zasmakują ci…- uśmiechnęłam się.
Przyszły nasze napoje. Sięgnęłam do torebki po tabletki, a po poproszeniu kelnera o szklankę wody połknęłam ją. Potem krzywiłam się na smak mięty bez cukru.
-Nie krzyw się, tylko pij, kochanie…- uśmiechnął się szeroko i wziął łyka kawy.
Nagle zaczął dzwonić mój telefon. Zaczęłam go szukać w torebce. Był to nieznany numer. Odebrałam.
Halo?
Dzień dobry, czy ja rozmawiam z Grace Moore?
Tak to ja.
Nazywam się Samantha Yvilley i chciałam bardzo serdecznie zaprosić panią na rozdanie nagród British Fashion Awards…
Och… Naprawdę?
Tak i będzie nam bardzo miło, jeżeli przybędzie pani.
Oczywiście, a kiedy będzie gala?
We wtorek za dwa tygodnie tygodniu.
Jasne, że będę. Bardzo dziękuję za zaproszenie.
To my dziękujemy, że pani przybędzie. Do zobaczenia.
Tak. Do zobaczenia.
-Kto to był?
-Samantha Yvilley i zaprosiła mnie na rozdanie nagród British Fashion Awards.- uśmiechnęłam się.
Harry oparł się o tył krzesła.
-Ja jestem w tym roku nominowany w kategorii najlepiej ubrany mężczyzna.
-Naprawdę?
-Yhym.
-Harry no to gratuluję.- uśmiechnęłam się szeroko.- Będę trzymała kciuki.
Loczek zaczął jeść przyniesione przez kelnera krewetki. Wzięłam kolejnego łyka herbaty i znów się skrzywiłam. Harry patrzył się za oknem na grających w golfa mężczyzn.
O dziwo po 30 minutach ból się znacznie zmniejszył. Dochodziła godzina piętnasta, Harry powiedział, żebyśmy się zbierali, ale póki co poszedł do toalety. Poprosiłam do siebie kelnera i zapłaciłam za krewetki. Powiedziałam, że, jakby Harry się pytał kto zapłacił za krewetki, żeby powiedział, że na koszt firmy. Sytuacja, którą przewidziałam z zapłatą oczywiście miała miejsce... Harry, wychodząc z restauracji otworzył mi drzwi i przepuścił mnie w nich. Zdjęłam czapkę i poprawiłam włosy. Usiadłam w samochodzie. Loczek usiadł z boku i ruszył.
-Podobało ci się?
-Bardzo.- uśmiechnęłam się.- Nie okazywałam tego, bo wiesz…
-Wiem, wiem…
Harry skręcił w stronę obwodnicy LA. Zdjęłam okulary i spojrzałam na Hazzę.
-Czemu się tak na mnie patrzysz?
-A tak… Nie mogę?
-Pewnie, że możesz. Ty wszystko możesz…
Uśmiechnęłam się, a on poprawił włosy. Zapanowała chwilka ciszy między nami, a jedynie tym, kto przerywał ją był spiker w radiu.
-Pójdziemy wieczorem na kolację?- spytał mnie po chwili.
-Taką elegancką?
-Yhym.
-Oczywiście z największą przyjemnością.

Harry
Grace usadowiła się porządnie na fotelu i skierowała głowę w stronę okna ewidentnie nad czymś myślała. Zmarszczyła lekko brew i kosmyk włosów opadł jej na czoło. Założyła go za ucho i uśmiechnęła się do siebie.
-O czym myślisz?- spytałem ją wracając wzrokiem na drogę.
-W co mam się dziś ubrać…
-Poważna sprawa.- powiedziałem sarkastycznie.
-Ej! Dla mnie bardzo ważna i dla ciebie też powinna być…
-Czemu?
-No jeśli będę ładnie wyglądała to ci się spodobam…
-Myślisz, że dresach mi się nie podobasz?- zapytałem uśmiechając się.
-Nie wiem…- odpowiedziała wzruszając ramionami.
-Masz moje zapewnienie, że jak najbardziej tak…- oderwałem na chwilę wzrok od drogi, wziął dłoń Grace i pocałowałem jej palce u dłoni.
-Mówiłam ci, jaki jesteś wspaniały?
-Nieeee…- powiedziałem przedłużając.
-No to ci mówię…
Znów zapanowała cisza, a w radiu usłyszałem: Proszę Państwa, drodzy słuchacze mamy wspaniałą wiadomość od mangamentu One Direction.
Kliknąłem na inny numer stacji.
-Czemu przełączyłeś?
-Nie chce mi się słuchać tego…
-Ej…
-Ech… Dobrze.
Przełączyłem.
LINK STORY OF MY LIFE

…gwiazdorzy zrobili fanom niespodziankę. Dziś rano na Youtubie pojawiła się wersja z tekstem drugiego singla One Direction, który nosi tytuł Story of my life.

-Nie słyszałam tego…
Powolne nuty piosenki rozbrzmiały i usłyszałem swój głos.

Grace

Written in these walls are the stories, that I can’t explain
I leave my heart open, but it stays right here empty for days…


Od razu słysząc jego głos wstrząsnął mną porządny dreszcz. Harry od razu to zauważył, patrzyłam się w swoją szybę z boku obserwując budynki, które mijaliśmy. Piosenka leciała dalej. Liam zaczął śpiewać, a gdy Zayn rozpoczął swoją solówkę doszłam do wniosku, że to ich najlepsza piosenka. Doszłam do tego nie słysząc
refrenu. Ale gdy ten nadszedł i usłyszałam pierwsze…

The story of my life, I take her home
I drive all night to keep her warm and time 

Is frozen…

Z moich oczu poleciało kilka łez, które skapnęły mi na bluzę. Gdy Harry to śpiewał wiedziałam, że śpiewa o mnie. Czułam się tak przepełniona szczęściem, że łzy leciały mi ciurkiem. Schowałam twarz w dłonie i słuchałam tej piosenki dalej, potem zaczął śpiewać Niall i Louis, śpiewali równie pięknie. Ale Harry… Za każdym razem, gdy słyszałam jakąkolwiek nutę wyśpiewaną z jego ust zaczynałam płakać. Przy kolejnym refrenie kolejny raz zrobiłam to samo, co wcześniej, a łzy leciały nie miłosiernie szybko. Harry zjechał na stację benzynową i zajechał ją od tyłu. Czułam się taka nie tyle doceniona, co wyróżniona, ale o tym wyróżnieniu wiedziałam tylko ja i On. Piosenka się skończyła. Wyjęłam z torebki chusteczkę, którą zręcznie otarłam spływające łzy.
-Możesz na mnie spojrzeć?- spytał mnie cichutko.
Otarłam oczy i spojrzałam na niego, ale gdy tylko ją obróciłam Harry pocałował mnie namiętnie. Zaczesał mi kosmyk włosów za ucho i musnął moje usta.
-Pisząc tę piosenkę z chłopakami myślałem tylko o Tobie. Wiem, że ty wiesz, że to jest o Tobie.
Przytuliłam go.
-Dziękuję, to jest najpiękniejsza piosenka jaka mogła powstać…
Z moich oczu wypłynęła jeszcze jedna łza, a otarł ją kciukiem.
Odsunęłam się od niego i usiadłam prosto.
-Jedziemy?- spytał uśmiechając się.
Kiwnęłam głową.
Spojrzałam w lusterko i się załamałam. Wyjęłam z torebki specjalne chusteczki do demakijażu i pozbyłam się rozmazanego tuszu.
-Przez ciebie się rozpłakałam…- powiedziałam cicho.
-Przepraszam, skarbie.
Uśmiechnęliśmy się do siebie.
-Chciałbym zobaczyć, jak zareagujesz jak usłyszysz resztę utworów z Midnight Memories.
-Tak nazywacie płytę?
-Tak.
-Up All Night, potem Take Me Home, a teraz Midnight Memories… Szalejecie… Co będzie następne? Let’s have Sex?
-Tylko z tobą…
Trzepnęłam go w ramię.
-Nie mogę…- powiedziałam czerwieniąc się.
-Pamiętam.- Harry spojrzał na mnie.- Jesteś taka urocza, jak się rumienisz…
Policzki mnie zapiekły mocniej.
Jechaliśmy jeszcze około 10 minut. Hazz zawiózł mnie do domu i powiedział, że będzie o 19:00. W takim razie miałam TYLKO 2 godziny na wybranie ubrania, umalowanie się, uczesanie i wykąpanie. O Boże… Wyskoczyłam z samochodu, oczywiście przed domem Justina stali paparazzi, ale nie sądzę, że ci wynajęci… Weszłam szybko do domu i pobiegłam na górę. Napuściłam wodę do wanny i zaczęłam kąpiel. Po jakimś czasie leżenia w wodzie wyszłam z niej i posmarowałam ciało balsamem o zapachu pinacolady.  Wyprostowałam włosy i zrobiłam sobie makijaż. Weszłam do pokoju mając na sobie czarną koronkową bieliznę. Zerknęłam do szafy, z której rzeczy prawie wylądowały na podłodze,, gdybym ich nie złapała w odpowiednim czasie. W rezultacie wybrałam czarną sukienkę, otworzyłam szafę i zaczęłam myśleć nad torebką. Po chwili podjęłam decyzję także o butach. Miałam jakieś 30 minut. Założyłam sukienkę i rozczesałam jeszcze włosy, usta poprawiłam szminką. Spojrzałam na siebie w lustrze.
-Chyba jest ok…- powiedziałam do siebie.- Tak chyba tak.
Nałożyłam płaszczyk i buty. Zeszłam na dół. Harry przyjechał 15 minut wcześniej. Byłam w łazience na dole, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi…

*zdjęcie Harry'ego i Seleny Gomez (Grace) pochodzi z Tumblr'a Fuckyeaharlena 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Jak tam przed rozpoczęciem roku?Bo u mnie serio kiepsko... Mam deprechę... Mam nadzieję, że u was jest lepiej :) Dzięki za komentarze proszę o kolejne... Tak wgl to dziś zauważyłam, że mój poprzedni blog ponad 94 tysiące wyświetleń. Wow!!! To bardzo dużo :) Dzięki :* Następny rozdział jak zawsze :P

3 komentarze:

  1. Mega extra! @ywnfmbby

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku jaki cudowny, Justin jest naprawdę wspaniałym przyjacielem, zrobić taką niespodziankę whoo :) Jestem naprawdę ciekawa reakcji Harry'ego jak dowie się, że Justin i Grace tak naprawdę nie są razem. A do tego co będzie w kolejnym rozdziale, lubisz trzymać w napięciu :P Nie wiem czy czasami cię o to nie pytałam, ale czy ty przypadkiem nie jesteś belieber ? :*
    Świetne i chcę już kolejny piątek ! Strasznie jestem ciekawa kto soi za drzwiami! :* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Och dziękuje ci słonko twoje słowa wiele dla mnie znaczą. Odpowiadając na twoje pytanie to: nie jestem Belieberką. Lubię Justina i jego twórczość :)
    Co do reakcji Hazzy to... Będzie ciekawa...
    Buziaki i dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń