- Jak to nie mogę?!- wykrzyczał mój brat, a ja
spojrzałam na jednego z sędziów niedowierzająco.
-Proszę pana, to jest dla mojego brata bardzo ważne…
Proszę zrozumieć…
-Ale ja wszystko rozumiem… Problem w tym, że
zabroniony jest występ jeśli jest jakikolwiek uraz ciała.
-Ale to był wypadek…- powiedział Sean.
-Wszystkie urazy są spowodowane przez wypadek.
Sean wstał z miejsca i chodził w kółko.
-Proszę mnie zrozumieć, te pieniądze są mi cholernie
potrzebne na salon…
-Praktycznie wszyscy biorą w tym udział w takim
celu…
Sędzia westchnął.
-Dziwię się panu, że zaryzykował pan udział solo.
-Nie miałem kogo wziąć…
Oparłam się o ścianę.
-Chyba, że…- zaczął wolno mój brat i odwrócił głowę
w moją stronę.
-Nie. Absolutnie nie.- oznajmiłam wiedząc, o co
chodzi.
-Przecież umiesz jeździć…
-Ja jeżdżę rekreacyjnie, nigdy nie brałam udziału w
żadnym wyścigu.
-Ale Grace to jest jedyna szansa…
Sean wyprowadził mnie z pokoju sędziego.
-Musisz chociaż spróbować…
-Sean, czy ty jesteś poważny, ja się nie nadaję…
-Grace, ja w ciebie wierzę, uda ci się… Proszę, zrób
to dla naszego taty…
Schowałam twarz w dłoniach, nie wiedząc co robić.
-Ja ośmieszę nas tylko…
-Nie gadaj takich bzdur jeździsz świetnie, poza tym
jeśli nie spróbujesz to nasze szanse
wygranej są zerowe.
-Jak wystąpię też będą…
-Nie będą… Te pieniądze są nam bardzo potrzebne,
dobudowałbym dodatkowy garaż, zatrudniłbym jakiegoś pracownika i sprowadziłbym
kilkanaście najnowszych motorów z Włoch.
-Ojej…- westchnęłam.
-Zgódź się Grace…
Spojrzałam na brata.
-Boję się…
-A myślisz, że ja nie?
Westchnęłam mocno.
-No… No… No dobrze.
Sean podskoczył z radości.
-Idziemy cię zapisać.
Pociągnął mnie za rękę.
-Proszę pana, moja siostra pojedzie na tym wyścigu…-
mężczyzna otworzył szeroko oczy.
-Kobieta w wyścigu…- zamyślił się.- Wie pan, że jest
to niesprawiedliwe w stosunku do pańskiej siostry, tam są sami mężczyźni jako
uczestnicy.
-Wiem o tym.- dodał Sean.
-A ja to zaakceptowałam…
-W takim razie, zaraz zmienimy na tabeli.
-Dziękuję.- powiedział mój brat.
Wyszliśmy z gabinetu sędziego i podążyliśmy ku
audytorium. Tam też siedziała babcia, mama, Ben, Leigh i Elliot.
-Grace jedzie w wyścigu…- oświadczył mojej rodzinie
Sean.
Nikt na początku nie wierzył dopiero potem. Wielki
gwar stał się na trybunach stadionu, gdy na tablicy zmieniło się nazwisko
jednego z uczestników, właściwie to tylko imię.
Proszę
państwa, wydaje mi się, że ten wyścig będzie wyjątkowy. Chciałbym oświadczyć iż
zamiast Sean’a Moore na motorze pojedzie jego siostra Grace. Wyścig rozpoczyna
się za 40 minut. Trzymamy kciuki!
-Sean ja nie mam kostiumu…- oznajmiłam.
-Masz moja droga i to wyrąbany…- uśmiechnął się mój
brat.
Poszliśmy do naszego boksu, gdzie z paczki Sean
wyciągnął cały skórzany strój. Skórzane spodnie z ćwiekami po bokach, do tego
kurtka ze srebrnym zamkiem. Gdy
założyłam to na siebie, nie wierzyłam, że mój BRAT kupiłby mi coś takiego.
-Chyba cię pocałuję!!!- krzyknęłam z radości.
Rzuciłam się bratu na szyję i dałam mu całusa w
policzek.
-To jeszcze nie koniec. Wybierałem ci te buty do trzeciej nad ranem z malutką pomocą Leigh… Mam nadzieję, że się podobają.
Z drugiej paczki wyciągnął botki. Były na wysokim
obcasie za kostkę, całe czarne, ze skóry. Szczęka mi opadła były zajebiste.
-Zostawię cię na chwilkę, żebyś się przebrała. Pójdę
się zapytać o szczegóły wyścigu.
-Ok.
Sean wyszedł. Ja zrzuciłam ciuchy, na sobie
pozostawiłam tylko białą koszulkę, którą miałam wcześniej na sobie. Założyłam
ciuchy, a wszystkie pasowały idealnie. Stanęłam przed dużym lustrem, poprawiłam
włosy przekładając je na bok, dobrze, że nie prostowałam ich. Zrobiłam sobie
zdjęcie i wstawiłam je Insta z podpisem:
Za 20 minut na tor wyścigowy. Trzymajcie kciuki za mnie!
Za 20 minut na tor wyścigowy. Trzymajcie kciuki za mnie!
Sean wrócił do boksu i gwizdnął na mój widok.
-Chodź musisz już iść…
-Już?
-Tak.
-O Jezu…
Idąc długim korytarzem słyszałam jak w głośnikach leci muzyka rockowa, a konkretnie Goin’ Down- The Pretty Reckless LINK (NAPRAWDĘ POLECAM WŁĄCZYĆ)
-Jesteś gotowa?
-Nie wiem, cykam się…
-Będzie dobrze…
Ogromne żelazne drzwi się otworzyły. Na placu niedaleko
toru stało ok. 20 motorów, a obok nich stały drużyny. Cóż nie dałam się nie
zauważyć. Wszyscy kierowcy zwrócili wzrok na mnie, a ja poczułam się strasznie
będąc w centrum uwagi wyłącznie płci męskiej. Podeszłam do motoru Sean i
usiadłam na nim.
-Zapomniałem kasku, przyniosę go…- powiedział Sean.
Pomachałam do machającego mi Elliota z trybun.
-No… no… nie spodziewałem się tego…- słysząc ten
charakterystyczny głos wywróciłam oczami.
-Daj mi spokój…- westchnęłam.
Tom okrążył mnie i stanął naprzeciwko mojego wzroku.
-Co ty na to, byśmy zawarli umowę…- zaproponował.
-Jaką znowu?
-Jeśli przegram więcej się do ciebie nie odezwę, ani
nie zaproszę na randkę…
-… a co jeśli wygrasz?- skrzyżowałam ręce na klatce
piersiowej.
-Wtedy się ze mną umówisz…
Sean wręczył mi kask. Spojrzałam na Toma.
-To co teraz zrobię pewnie wyjdzie mi na złe, ale
zgadzam się…
Tom podał mi dłoń i uścisnęłam ją.
Sędzia kazał wyjechać uczestnikom na tor.
Zaprowadziłam motor, a mój brat podszedł do mnie przed rozpoczęciem. Założyłam
kask.
-Bądź ostrożna, siostra…- poklepał mnie po ramieniu
i poszedł. Pokazał, że trzyma kciuki i straciłam go z pola widzenia.
Przez mikrofon zostały powiedziane wszystkie zasady
Wygrywa ten, który pierwszy przejedzie metę.
Wyścig obejmuje trzy okrążenia.
Nie ma chamskiego zajeżdżania.
Wygrywa ten, który pierwszy przejedzie metę.
Wyścig obejmuje trzy okrążenia.
Nie ma chamskiego zajeżdżania.
Włączyłam motor, zamknęłam klapkę w kasku, a Tom
ustawił się obok.
3…
2…
1…
Ruszyłam z chrobotem opon na żwirze. Byłam
przedostatnia. Tom zręcznie wyprzedził pozostałych i objął prowadzenie.
Przycisnęłam gazu, a motor Sean’a świetnie zawarczał, ja natomiast pod wpływem
prędkości wyminęłam trzech kierowców. Większość była przede mną. Teraz byłam na
prostej, więc dodałam bardzo dużo gazu, dzięki czemu wyprzedziłam aż
dziesięciu. Jeden mnie wyprzedził i zajechał drogę tak, że prawie wjechałam mu
na tylnie koło.
O niee…- powiedziałam do siebie.
Momentalnie skręciłam w prawo i objechałam go
pokazując środkowy palec. Gościu został
mocno w tyle, a ja przegoniłam kolejnych dwóch. Pierwsze okrążenie za mną.
Zauważyłam, że Tom odwraca się i obserwuje moje położenie. Kolejna prosta i
kolejni wyprzedzeni. Miałam sporą przewagę, nad tymi za mną, ale dwóch
szczególnie się uwzięło. Zajechali od dwóch stron tak, że nie mogłam skręcić
ani w tą, a ni w drugą. Przyspieszałam, ale oni też. Gwałtownie zahamowałam, a
potem dałam pełny gaz, by umiejętnie ich wyprzedzić. Drugie okrążenie za mną.
Wyprzedziłam kolejnych trzech. Przede mną jechały dwa motory, w tym jeden Toma.
-Czy ja chcę wyjść z tą pierdołą do kina?- zapytałam
się w myśli.
Przyspieszyłam gwałtownie, ale Tom, który już
widocznie jechał na luzie przyspieszył. Musiałam go dogonić. Jadący za Tomem
motor dostał jakichś kłopotów technicznych i zjechał na bok. Ja miałam jakieś
20 m do Toma. Ostatnia prosta. Co przyspieszałam, to Tom przyspieszał, nie
dość, że bardzo zależało mu na wygranej to jeszcze na randce ze mną.
-Ja… Mam… Harry’ego…- powtarzałam sobie i nawet nie
wiem kiedy ogarnęłam, że osiągnęłam maksymalną prędkość motoru. Szarpnęłam
motorem i fenomenalnie przejechałam metę jadąc na jednym kole. Byłam pierwsza. Wyhamowałam, co nie było proste.
-Kurde, wygrałam!- uniosłam ręce do góry.
Ściągnęłam kask i zobaczyłam biegnącego w moją
stronę brata. Wziął mnie w ramiona i zaczął kręcić.
-Będziesz w księgach historii tego wyścigu… To było
zajebiste co zrobiłaś. Jesteś tego świadoma?- krzyczał ze szczęścia Sean.
-Chyba jeszcze nie.
-Pokonałaś rodzinę niepokonaną od 10 lat. Jesteś
wielka, Grace!- mój brat przytulił mnie mocno. Zauważyłam Toma, który podszedł
do mnie z kwaśną miną.
-Wygrałaś w pięknym stylu… Gratuluję!- podał mi
rękę, którą uścisnęłam.- Przegrałem zakład i masz jak w banku, że nie zaproszę
cię nigdzie, ani cię nie będę dręczył.- uśmiechnął się.
-Mam nadzieję, że znajdziesz jakąś fajną dziewczynę,
na której zawiesisz oko.
-Ja też.
Sędziowie zaprosili zwycięzców 1, 2 i 3 miejsca na
podium. Poszłam więc za tłumem. Dziennikarze robili zdjęcia, a biorąc pod
uwagę, że wygrała dziewczyna Justina Biebera i była Harry’ego Stylesa to
paparazzi pchali się i krzyczeli moje
imię. Wręczono mi puchar z wygrawerowanym imieniem i nazwiskiem. Mniejsze
statuetki oddane Tomowi i Albertowi (zajął trzecie miejsce). Po tym zaczął
przemawiać główny sponsor wyścigów. Okazało się, że nagroda jest o 10 tys.
większa niż Sean mówił. Czek na 80 tys. funtów był mój i mojego brata.
Dziennikarze zaczęli krzyczeć znów, uśmiechałam się szeroko. Po jakimś czasie
zeszłam ze stopnia podium i poszłam do boksu, tam czekała cała moja rodzina.
Wszyscy mnie uściskali. Byłam zmęczona i miałam na dziś dość. Zabraliśmy rzeczy
stamtąd, Sean prowadził motor, a ja niosłam nagrody. Zapakowaliśmy motor na
przyczepie dołączonej do Range Rover’a. Wróciliśmy do domu i zwycięstwo
świętowałam w gronie najbliższej rodziny. Do pewnego czasu jednak… Byłam
umówiona z Harrym, że przyjedzie po mnie koło 18:00. Tak też się stało. Moja
mama zaprosiła go na chwilkę do środka, gdy ja pakowałam się na górze. Nie
byłam do końca, czy powinnam go zostawiać na dole z moimi dwoma braćmi.
Przebrałam się. Zniosłam torbę na
dół… Sean siedział z Elliotem naprzeciwko Hazzy i patrzyli na niego. Moja mama
rozmawiała z nim, a Leigh szturchała Sean’a. Ben coś dopowiadał, a Babcia
śmiała się.
-Będziemy jechać…- powiedziałam.
-Przyjedźcie niedługo razem…- powiedziała mama z
uśmiechem.
Harry podszedł do mnie i uśmiechnął się.
-Może przyjedziemy, prawda?- zapytałam Hazzę.
-Grace przyjedzie, on nie…- burknął Elliot.
-Elliot nie można tak mówić.- upomniała go mama.
-Ale dlaczego on ma przyjeżdżać, ja go nie lubię.
Sean uśmiechnął się lekko.
-Koniec tej gadki. Musimy jechać.- zarządziłam, a
Sean'a spiorunowałam wzrokiem.
Leigh pokręciła głową na widok uśmiechniętego Sean’a.
Harry pożegnał się i powiedział, że poczeka w samochodzie.
-Wróć do niego, słońce…- szepnęła mi na ucho.
Uśmiechnęłam się.
-Już niedługo…- pocałowałam mamę w policzek.
Potem pożegnałam się z babcią, Benem, Sean’em,
Elliotem i Leigh.
-Jak wrócę do Londynu zorganizujemy to przyjęcie…-
powiedziałam bratu na ucho.
Uśmiechnął
się i kiwnął głową. Wsiadłam do samochodu Harry’ego i chłopak ruszył.
Spojrzałam się na niego.
-Miałaś rację, twoi bracia mnie nie lubią.
-Nie przejmuj się nimi. Przejdzie im.
Harry westchnął i przez kolejne 30 minut jechaliśmy
w ciszy, ja surfowałam sobie po Internecie i zobaczyłam zdjęcie Kylie i
Justina. Uśmiechnęłam się i polajkowałam.
Sms od Justina.
-Hej
piękna!
-Hej
piękny!
-Co
u ciebie?
-Jadę
właśnie z Newcastle do domu Harry’ego z nim.
-Uuuu…
Tu się robi poważnie…
-Daj
spokój…
-:D
-A
ty co robisz?
-Jaden,
Alfredo, Ryan, Chris, Kendall i Kylie są u mnie. Gramy w pokera.
-Mam
nadzieję, że nie rozbieranego…
-Może…
-Justin!
-;*
-Bożeeeee…
-Kiedy
przyjedziesz do LA?
-Niedługo
:)
-To
znaczy?
-Jadę
teraz na kilka dni do rodziców Hazzy, potem mam trochę spraw do załatwienia w
Londynie, a potem jest wieczór panieński Lucy i jej ślub. Przyjadę dopiero na
AMA.
-Ojej!
Jak długo… :(
-Troszkę…
-Słuchaj,
bo jest sprawa ze Scooterem.
-O
nie…
-Musimy
nagrać filmik i wstawić ze dwa zdjęcia.
-Nie
wiem, jak ty, ale już mam dość.
-Nie
tylko ty…
-Daj
mi znać jak wrócisz do Londynu, przylecę na kilka godzin zrobimy co mamy zrobić
i wrócę do LA.
-Ok.
-Miłego
dnia i do zobaczenia.
-Pa
Justin.
Jechaliśmy dobre trzy godziny. Chociaż to i tak
szybko. Harry chyba naprawdę się podłamał tym, że Elliot go nie lubi.
-Zatrzymaj się.- nakazałam.
-Po co?
-Zatrzymaj się.
Harry zjechał na pobocze.
-Ty się przestań przejmować Elliotem, pogniewa się i
mu przejdzie, to jest jeszcze dziecko. A co do Sean’a to on cię zawsze lubił,
więc jest ok.
-Ale ty nie rozumiesz…
-Kurde jak nie rozumiem… Nie ważne, masz się nimi
nie przejmować rozumiesz?
-Tak.
-No…- uśmiechnęłam się i dałam mu całusa.
Ruszył i jechaliśmy rozmawiając. Mówiłam mu o
wyścigu i w ogóle. Wkrótce zaparkowaliśmy pod domem, a Anne wyskoczyła przez
ganek. Przytuliła mnie mocno i zaprosiła do domu. Potem wyszła Gemma i Robin z
którymi także się przywitałam. Było gdzieś koło 22:00. Anne zaproponowała nam
zjeść coś, ale nie byliśmy głodni. Chciałam iść wziąć prysznic i położyć się
spać. Tak też zrobiłam. Podczas całego mojego pobytu w H.Ch. miałam spać w
łóżku z Gemmą, Harry u siebie. Poza tym chciałam z młodą Styles pogadać trochę
i ubrane w pidżamy postanowiłyśmy zrobić sobie babski wieczór. Wyjęłam z
walizki moje lakiery do paznokci, Gemma swoje i miałyśmy naprawdę ciekawą paletę.
W rezultacie ja miałam pomalowane na bordowo, a Gemma na czarno. Rozmawiałyśmy
trochę o ciuchach, zamówiłyśmy przez Internet takie same sukienki, a potem Gem
domówiła jeszcze 2 pary butów. Zaczęłam temat Ashtona, ale widziałam, że Gem
nie chce rozmawiać o tym. Po krótkiej chwili ciszy ona sama przeszła do jego
tematu. Okazało się, że Gemma umówiła się z nią i gdy czekała już w restauracji
zadzwonił, że nie przyjdzie. To ją załamało. Mówiła mi, że on jej się tak
bardzo podoba i tak dobrze jej się z nim gada… Skończyła temat. Zapytałam ją o
pracę. Powiedziała, że pracuje jako asystentka dyrektora marketingu firmy
Bleach London, ale jutro ma rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko kierownika
laboratorium genetycznego. Dziewczyna jest naprawdę ambitna…
Około drugiej położyłyśmy się spać, tyle, że łóżko
Gemmy było jednoosobowe. Po jakiejś godzinie słyszałam jej swobodny oddech. Ja
prawie spadałam z łóżka. Powoli zeszłam z łóżka i przykryłam Gemmę. Ona musi
się dziś wyspać, ma ważny dzień jutro. Wyszłam z pokoju i zapukałam cicho do
pokoju Hazzy. Otworzyłam je cicho, Harry siedział na telefonie i podniósł swój
nagi tors, gdy weszłam do środka.
-Harry mogę spać z tobą?
-Pewnie, że tak, jeszcze się pytasz…
Uśmiechnęłam się i wskoczyłam pod kołdrę do niego.
Położyłam głowę na jego ramieniu, a on włożył dłoń pod moją koszulkę.
-A właściwie czemu śpisz ze mną? Miałaś spać z
Gemmą…
-Ona ma jutro ważny dzień, poza tym jej łóżko jest
jednoosobowe.
-Aha…- Harry uśmiechnął się.
-Dawno tu z tobą nie leżałam…- powiedziałam.
-Prawie rok…
-Zbyt długo…
Podniosłam głowę i go pocałowałam w usta. Harry
przeniósł moje ciało na swój pas , nachyliłam się nad jego głową musnęłam usta,
poczułam dłonie Hazzy w moich spodenkach, złapał za moje pośladki, a ja
pocałowałam go namiętnie. Wprowadziłam język do jego ust, po czym ugryzłam mu
dolną wargę.
-Zabiorę cię jutro w fantastyczne miejsce…- mówił
cicho.
-Dobrze…- zamruczałam.
Dotknęłam koniuszkiem języka jego język i musnęłam
jego usta po raz kolejny. Położyłam głowę w zagłębieniu jego obojczyka i
zasnęłam.
Harry
Rankiem obudziłem się w tej samej pozycji, Grace
spała na mnie i mruczała przez sen. Do pokoju po cichu weszła Gemma i otworzyła
szeroko oczy.
-Harry co ona tu robi?- zapytała mnie szepcząc.
-Powiedziała, że musisz się wyspać…
-Przecież wyspałabym się śpiąc z nią…
-W twoim łóżku było ciasno…
-Aha… Harry, a dlaczego ona tak śpi na tobie?-
zapytała badawczo Gem.
-Grace bardzo się wierci w nocy i po prostu
obudziłem się z nią na sobie.
-Aha… No dobrze. Ja idę się szykować na rozmowę
kwalifikacyjną.
-Ok. Powodzenia.
Gem wyszła. Grace tak ślicznie pachniała pinacoladą,
a jej włosy jabłkiem. Zamknąłem oczy i znów zasnąłem.
Grace
Otworzyłam oczy i zeszłam z Hazzy, nogi mi trochę
zdrętwiały. Poprawiłam koszulkę, która niebezpiecznie
podniosła mi się do poziomu pod samym biustem. Położyłam się na poduszce obok i
uśmiechnęłam się. Bawiłam się jego włosami i całowałam każdy kosmyk.
Pocałowałam go w nos, czoło, obydwa policzki i malinowe usta. Uśmiechnął się
szeroko i znów pogłębił pocałunek. Podniósł rękę i położył mi ją na policzku.
Nagle przewrócił mnie tak, by mógł nade mną górować. Schylił się włożył całą
głowę pod moją koszulkę, która była duża i chodząc w niej spokojnie zakrywała
mi pupę. Łaskotał cały mój tułów lokami, a poza tym składał setki pocałunków na
moim piersiach i szyi. Śmiałam się głośno.
Gdy wyszedł spod niej uśmiechnął się szeroko i przygryzł wargę.
-Masz takie fajne…- szepnął mi na ucho.
-Przestań…- zarumieniłam się.
Harry położył się obok, a rękę położył na moim lewym
biodrze.
-Jesteś taka piękna, że nie mogę…
-Harry…
-Słucham cię…- podłożył rękę pod głowę i wpatrywał
się we mnie głaskając mnie po brzuchu.
Spojrzałam na niego.
-Jesteś sexi…- wypaliłam rumieniąc się.
-Jak bardzo?
Przybliżyłam się do niego.
-Tak bardzo, że czuję się podniecona, gdy cię
widzę.- szepnęłam.
Odsunęłam usta od jego uszu, a podniósł głowę.
Uniósł brew i wyskoczył z łóżka, zamknął drzwi na klucz.
-No nie…- zaśmiałam się, gdy grzebał w portfelu.
-Czekałem na to od jakiegoś czasu…- ściągnął bokserki
i stał przede mną w całej okazałości.
-A jak ktoś usłyszy?
-Daj spokój… Gemma wyszła, mama jest w pracy, a
Robin miał jechać do mechanika.
-Pewny jesteś?- zapytałam, gdy Harry już był trakcie
ściągania mi spodenek.
-Yhym.- podniósł moje biodra i zaczął się poruszać w
odpowiednim rytmie.
Złapałam paznokciami prześcieradło i wygięłam tułów
do góry. Byliśmy całkiem cicho, tylko oddychaliśmy ciężko. Harry był taki
subtelny, a jednocześnie silny, pewny siebie i zdecydowanie najbardziej
podniecający, gdy wymawiał moje imię. Schylił się do mnie i musnął moje usta, a
potem zaczął obściskiwać moją szyję. Matko, każdy jeden raz, kiedy ze sobą
współżyjemy jest jak narodziny na nowo.
Jednak nagle rozległo się pukanie do drzwi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jak? Podoba się? Mam nadzieję, że tak...
Co do ostatniego spamu:
Niestety dziewczynki, mam teraz zbyt mało czasu by pisać, jeszcze rok temu w ciągu tygodnia mogłam usiąść, ale teraz mam codziennie coś, powoli zaczynam mieć dosyć wszystkiego. Staram się pisać w każdej wolnej chwili tj. na przystanku, w autobusie, nawet gdy jem obiad. Zrozumcie, fakt, że mam te kilkanaście rozdziałów do przodu nie znaczy, że będę publikować częściej. Bardzo się cieszę, gdy widzę wasze komentarze, naprawdę i dziękuję wam za to z całego serducha.
Mam także nadzieję, że nie odebrałyście tego w sposób negatywny, czy coś. Po prostu szkoła mi na to nie pozwala...
PS. Gdzie jest Sindi?! I jak podoba się wam teledysk naszych chłopców? :D
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jak? Podoba się? Mam nadzieję, że tak...
Co do ostatniego spamu:
Niestety dziewczynki, mam teraz zbyt mało czasu by pisać, jeszcze rok temu w ciągu tygodnia mogłam usiąść, ale teraz mam codziennie coś, powoli zaczynam mieć dosyć wszystkiego. Staram się pisać w każdej wolnej chwili tj. na przystanku, w autobusie, nawet gdy jem obiad. Zrozumcie, fakt, że mam te kilkanaście rozdziałów do przodu nie znaczy, że będę publikować częściej. Bardzo się cieszę, gdy widzę wasze komentarze, naprawdę i dziękuję wam za to z całego serducha.
Mam także nadzieję, że nie odebrałyście tego w sposób negatywny, czy coś. Po prostu szkoła mi na to nie pozwala...
PS. Gdzie jest Sindi?! I jak podoba się wam teledysk naszych chłopców? :D
O kurde ale czadowyy ;d nie moge doczekac sie nastepnego ;) a ta końcówka :p
OdpowiedzUsuńRozdzial boski <3 A tak wgl kiedy Alice doda rozdział?
OdpowiedzUsuńcudo!
OdpowiedzUsuńboze dziewczyno! Kocham cie!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać dziś kolejnego ;) jesteś wspaniała ;)
OdpowiedzUsuńHarry+Grace= <3
OdpowiedzUsuńKochana licze na jakas kłótnie!