Parkuję
motor na podziemnym parkingu i jadę windą na górę. Pod drzwiami mieszkania
stoją moi kumple. Louis, Zayn, Liam i Niall trzymają full alkoholu.
-Coś sądzę,
że dobrze zrobiliśmy kupując tego tyle…- mówi Louis.
Otwieram
drzwi i wpuszczam ich do środka. Na nich mogę liczyć.
Cały wieczór
spędzamy upijając się nad moim losem, chłopaki mówią, że każdy z nich rozmawiał
ze swoją dziewczyną, ale Eleanor powiedziała, że nie wie gdzie jest Grace,
chociaż Louis wyraźnie słyszał jak się żegnały. Poza tym to przyjaciółki.
Danielle, Perrie i Lily nie wiedzą, bo Grace nie kontaktowała się z nimi od
kilku tygodni.
-Myślicie,
że wynajęcie detektywa będzie dobre?- pytam dopijając szklankę whisky.
-Aż tak
jesteś zdesperowany?- pyta mnie Liam.
Kiwam głową,
czując, że pulsuje mi od alkoholu.
-Harry… Dla
mnie to jest trochę niezrozumiałe… Ot tak znów powróciłeś myślami i uczuciami
do Grace.-mówi Zayn, a chłopaki mu przytakują.
-Rozmawiałem
z Justinem, zaczął bronić Grace, wytłumaczył jak to było z tym kontraktem…
-Serio?-
niedowierza Louis.
-Serio…
Zaczął mi mówić jak bardzo Kendall różni się od Grace i że nawet jeśli się
zwiążę z Kendall to myśl o Grace wróci. Bo ja wciąż ją kocham.
-Czyli przez
Justina…- podsumowuje Niall.
-Nie do
końca…
Chłopaki
poprawiają się na kanapie i fotelach, a Liam otwiera kolejną butelkę czystej
wódki. Louis przekraja cytrynę i nalewa każdemu po szklance soku
pomarańczowego.
-Jestem
pijany, ale mówię wam całą prawdę. To jest niedorzeczne i absurdalne, ale śnił
mi się ojciec Gracie.
-Coo?- mówią
jednocześnie.
-Wyobrażacie
sobie podróżować w podświadomości do sytuacji, w których występujesz i jesteś
widzem jednocześnie?
Patrzą na
mnie jak na durnia.
-Nie
oszalałem.- mówię.
-Sorry, ale
nie wierzę. Co ta dziewczyna ci zrobiła z głową.- śmieje się Louis.
-To nie jest
śmieszne. Gdyby twoja Eleanor wyjechała zachowywałbyś się jak ja. Bo ją
kochasz.
Louis po chwili przyznaje mi rację.
-A Lucy?-
pyta Liam.
-Jest w
Australii i ona nigdy mi nie powie.- stwierdzam oczywistość.
-Ostetcznością
może być Sean i jej mama.
-Byłem dziś
u niego i u niej. Nic nie powiedzą.
-Gdzie ona
mogła pojechać?- myślimy.
-A Paryż…-
pyta Niall.
-…jeśli
chciałby uciec, to na pewno w miejsce, gdzie Harry nie był z nią…- dodaje Zayn.
-Racja.-
mówię.
-Paryż odpada.
-A LA?- pyta
Louis.
-Wczoraj
stamtąd przyleciałem.- mówię
-Ach no
tak.- puka się Louis w głowę.
-Ten
detektyw, to chyba dobry pomysł…
-Zadzwonię
do niego rano…
(…)
Spałem na
kanapie w salonie i moja szyja jest jak po cholernym wypadku. Biorę szybki
prysznic i ubieram się. Na 13:00 jestem umówiony z detektywem w kawiarni
niedaleko Trafalgar Square. Sięgam po kurtkę i nakładam na stopy sztyblety.
Jadę samochodem i parkuję zaraz przed wejściem. Wchodzę do środka, a mężczyzna
z którym się tu umówiłem macha do mnie. Uśmiecham się lekko i idę w stronę
stolika. Przedstawiamy się sobie.
-Z jaką
sprawą się pan do mnie kieruje?
-Nie
ukrywam, że chcę, żeby to zostało tylko między nami.
-Oczywiście,
wiem o tym tylko ja i pan.
Kiwam głową.
-Proszę
pana…- zaczynam.- Moja była dziewczyna wyjechała z kraju i jest gdzieś, ukrywa
się.
-Czy rodzina
pana byłej dziewczyny, wie gdzie jest?
-Wie, ale
tak jakby nie chcą mi powiedzieć, sądzą, że ona potrzebuje odpoczynku od
naszych kłótni, a ja jej muszę po prostu wszystko wytłumaczyć. Ona im zabroniła
mówić, więc nie mówią.
Mężczyzna
zapisuje w notatniku wszystko.
-Przepraszam,
ale czy mogę o coś zapytać?- pyta.
-Tak.
-Czy że tak
powiem, nie dręczy jej pan?
-Nie, broń
Boże. Mam jej do wyjaśnienia trochę spraw.
Detektyw uśmiecha się.
-Musiałem zapytać... Proszę o dane.
-Musiałem zapytać... Proszę o dane.
Podaję
wszystko.
-Gdzie
widział ją pan ostatni raz?
-W Nowym
Jorku na wspólnym wywiadzie.
-Jest
dziennikarką?
-Studentką,
a w NY była stażystką.
-Gdzie
studiuje?
- University Collage
London.
-Ma jakieś bliskie przyjaźnie, kontakty?
-Tak. Lucy Cox i Eleanor Calder. Lucy to moja
kuzynka.
Udzielam kolejnych niezbędnych informacji
detektywowi.
-Umówmy się tak, panie Styles…
-Słucham.
-Przez następne dwa tygodnie będę szukał jak
najwięcej informacji o pani Grace Moore. Mam nadzieję, że zdobędę takie, które
będą pana satysfakcjonować.
-Fantastycznie.
-Ale bądźmy w kontakcie… Może panu się uda zdobyć
informacje, które mi pomogą… Może zdarzy się coś, co będzie miało istotne znaczenie w poszukiwaniach.- mówi detektyw
-To się okaże.
-W takim razie, dziękuję za spotkanie.- mówię.
Mężczyzna wychodzi, a ja po telefonie Nialla
postanawiam jechać do przyjaciela.
-Poszukamy
w necie czegoś o niej…
-Już
szukałem…
-A
ja chyba znalazłem coś ciekawego…
-Szukałeś?
-Od
rana… Spotkałeś się z tym gościem?
-Tak,
zaczął też szukać informacji.
-W
takim razie przyjeżdżaj będziemy szukać na dwa komputery.
Śmieję się.
-Dobra
już jadę.
Płacę za
kawę i idę do samochodu. Stoję w korku jakąś godzinę i piszę sms-y z Louisem,
który próbuje wyciągnąć od El jakieś informacje.
Eleanor
-Louis,
ile mam ci razy mówić…
Jestem
wkurzona.
-El, nie
rozumiesz, że bardzo mu zależy?
-Trzeba było
myśleć o tym, jak się jej nie dało skończyć tłumaczeń i jak się ją zostawiło
samą.
Louis
patrzy na mnie marszcząc brwi, chce jeszcze coś dodać, ale w rezultacie wzdycha mocno, bierze kurtkę i wychodzi z domu.
-Gdzie
idziesz?- pytam patrząc jak nakłada na stopy swoje vansy.
-Przejść
się.- burczy i zamyka z trzaskiem drzwi.
Wzruszam ramionami i idę do kuchni. Niosę stamtąd świeżo
zaparzoną kawę do pokoju i siadam przed komputerem. Łączę się z Grace.
Pojawia się
na ekranie w luźnej czarnej koszulce.
-Cześć
gruba!- śmieję się.
-Ja
piernicze odwal się!- krzyczy z szerokim uśmiechem.
-Ale o co ci chodzi...- śmieję się.- Ten przydomek idealnie do ciebie pasuje.
-Ale o co ci chodzi...- śmieję się.- Ten przydomek idealnie do ciebie pasuje.
Grace
wywraca oczami, a ja chichoczę. Moja przyjaciółka ma na głowie kapelusz, a na nim jej ulubione okulary.
-Ile masz w
pasie?- pytam biorąc łyka mojej kawy, oczywiście zapominam, że wlałam do kubka wrzątek.
-Nie
mierzyłam ostatnio, ale mała ma już 5,5 miesiąca. Zresztą zobacz.
Grace podnosi się z leżaka i odkłada komputer. Staje bokiem i dłonią dotyka swojego naprawdę sporego brzuszka.
Grace podnosi się z leżaka i odkłada komputer. Staje bokiem i dłonią dotyka swojego naprawdę sporego brzuszka.
-Jejciu…-
piszczę.-Już wiesz,
jak ją nazwiesz?
-Nie myślę o
tym, póki co to jest dla mnie: mała, księżniczka, słoneczko, ślicznotka…-
wylicza na palcach.
-Ciekawe do
kogo będzie podobna…
-Mam nadzieję,
że do Harry’ego.
-Powinna być
do ciebie. Jesteś śliczna.
-Weź El, bo
się zarumienię.- śmiejemy się.
Nie słyszę,
gdy Louis wchodzi do domu. A za nim
Harry… Dlaczego ja ich nie słyszałam?!!
-Bez kitu, jesteś takim grubaskiem!- śmieję się.
-Wolę być
gruba, niż taka tyczka jak ty!- krzyczy i wybuchamy śmiechem.
-GRACE?!-
krzyk Harry’ego biegnącego w moją stronę przyprawia mnie o prawdopodobne
oblanie się kawą.
Jedyne co
widzę to przerażona mina Grace i zaraz informacja, że połączenie zostało
przerwane.
-Eleanor,
proszę cię, połącz mnie z nią…
-Harry nie
mogę…
-Błagam cię,
proszę.
-Nie mogę, gdyby chciała z tobą porozmawiać nie rozłączyłaby się. Przepraszam...
Biorę
komputer i idę na górę.
Po czym
piszę sms-a do Grace: Nie usłyszałam ich,
bardzo cię przepraszam Gracie.
Odpisuje mi
po chwili: Ej chudzinko, nic się nie
stało :)
Harry
Jedziemy do
Nialla razem z Louisem.
-Powiedz
coś…- mówi Tommo.
-Nie chcę
nic mówić Louis.
-Nie
rozumiem Eleanor.- mówi mój przyjaciel.
-A ja chyba
tak…
-Że co?-
patrzy na mnie zszokowany.
-Jest
wspaniałą przyjaciółką, Grace ma w niej wsparcie, a ja… teraz to rozumiem… będę
jej dalej szukał, ale nie będę o nic pytać ani El, ani Lucy.
-Ciebie też
czasami nie ogarniam Hazz…
Uśmiecham
się.
-Słyszałeś
jej śmiech?
-Mhm.
-Tak zawsze
się śmiała, gdy ją łaskotałem.
Zapada
chwila ciszy.
-Tęsknię za
tym…- mówię.

-To wtedy jak wyjeżdżała mówię wam.
Niall drukuje zdjęcia.
-Dasz je detektywowi. Niech pojedzie
na Heathrow i sprawdzi.
(…)
2 tygodnie później
Grace
Przez ostatni tydzień zawitała u mnie
mama, Leigh i Elliot. Dzień w dzień rozmawiałyśmy do późnej nocy i całymi
dniami wylegiwałyśmy się na słońcu. Elliot robił babki z piasku na moim brzuchu
i denerwował się, gdy spadały one z niego. Mój brzuch jest już naprawdę duży. Strasznie
dokucza mi kręgosłup. Łapią mnie skurcze w łydkach, które świadczą o niedoborze
witamin. Jem bardzo dużo owoców i zdrowego jedzenia. Leigh opowiedziała mi o
sytuacji, że Harry rozmawiał z Sean’em. Nie sądziłam, że posunie się do tego.
Z Eleanor rozmawiałam przez telefon
jak była na zakupach z siostrą Louisa. Mówiła, że Harry wynajął prywatnego
detektywa, który szuka informacji o moim pobycie.
-Robisz sobie jaja, El…
-Nie… Louis mi powiedział.
Usiadłam wówczas na wyspie w kuchni, Leigh patrzyła przez okno i niemymi ruchami ust pytała: Co się stało?
Usiadłam wówczas na wyspie w kuchni, Leigh patrzyła przez okno i niemymi ruchami ust pytała: Co się stało?
-Boże, on jest tak zdeterminowany?- skubałam paznokcie i
-Cholernie, Grace. Cholernie. Gdybyś widziała jego minę, jak wtedy się rozłączyłaś. Błagał mnie, bym ponowiła rozmowę.
-Matko… On naprawdę mi wybaczył…- w duszy moje serce się raduje.
-Nie miał co wybaczać, ponoć śniło mu
się coś, co przypomniało mu jak bardzo cię kocha.
Harry
Nic się nie dowiedziałem. Nic. Przez
ostatnie dwa tygodnie spotkałem się z detektywem 3 razy i nie miał żadnych informacji.
Załamało mnie to. Poza tym dzień w dzień dzwoniłem do Niej, zawsze zajęte.
Zresztą i tak by nie odebrała. Chłopaki starają się mi pomóc i jestem im za to
cholernie wdzięczny. Ale cóż… Ani ja, ani detektyw, ani moi przyjaciele nie
znaleźliśmy nic, co mogłoby choć trochę pomóc mi w znalezieniu ukochanej. Byłem
na 1 dzień w Paryżu, by aby sprawdzić, czy na pewno jej tam nie ma. Dobrze, że
umiem francuski:
-Czego pan tu szuka?- zapytała po francusku sąsiadka z
naprzeciwka.
-Chciałem sprawdzić, czy moja koleżanka tu jest…
-A ja pamiętam pana… Pan jest z wysp…
Kiwam głową.
-Oni tu nie byli od pół roku albo całego… Nie pamiętam
dokładnie. Słyszałabym, gdyby tutaj ktoś mieszkał, ściany są cienkie.
-Ok. Dziękuję.

Nikt prócz rodziny Grace i jej
przyjaciółek nie wiedział, gdzie jest moja piękna. Ale fani tym razem okazali
się przydatni…
Niall surfował po Twitterze i znalazł
informację jednej z fanek, która napisała, że będąc na wakacjach na Dominikanie
widziała dziewczynę podobną do Grace, która szła z jakąś kobietą. Pod spodem
było zdjęcie. Bardzo niewyraźne. Nie byłem w stanie powiedzieć, czy to ona.
Nialler zadzwonił do mnie z
informacją, którą znalazł.
-Co ona do cholery robi na
Dominikanie?- myślałem.
-Wakacje?- mówi Zayn.
-Ale Dominikana?- głośno myśli Niall.
-Ważne, że jest jakiś trop.- mówi
Louis.
Siedzimy w salonie u Niallera. Deszcz
za oknem leje i nie zamierza przestać. Cholera. Już październik. Gdy tak siedzieliśmy razem i rozmawialiśmy
mówiąc sobie nawzajem kolejne propozycje dzwoni do mnie telefon.
-Panie Styles… Sprawdziłem loty, gdy
pana ukochana wylatywała z Wlk. Brytanii.
-I?
-Jeden z nich był na Dominikanę,
jednak były także do Pekinu, Sydney i Rzymu.
-Dobrze, a czy lotnisko nie mogło
powiedzieć jakim leciała samolotem?
-Powiedzieli, że nie mogą udzielić
takich informacji.
Rozłączyłem się.
-Chłopaki…- mówię do kumpli.
-Co się dowiedziałeś?
-To rzeczywiście może być ona… Tylko
jest problem, gdzie lądował samolot.
-Ej…- zaczyna Liam, który się nie
odezwał cały wieczór. -A czy Lucy nie dostała od rodziców jej i rodziców Tylera
jako prezent ślubny domek na Dominikanie?
Patrzę na niego.
-O Boże!!! Jak mogłem być tak głupi!!! Oczywiście. Przecież ja
pomagałem wybierać nawet. Boże… Nie wierzę… Chłopaki lecę na Dominikanę.
Patrzą na mnie jak na durnia, a potem
się uśmiechają.
-Obyś ją tu przywiózł.- podsumowuje
Liam.
******
Hahaha :D I jak tam? Co sądzicie? Harry znajdzie Gracie, czy jeszcze trochę pocierpi? Proszę o komentarze. Buziaki xx.
******
Hahaha :D I jak tam? Co sądzicie? Harry znajdzie Gracie, czy jeszcze trochę pocierpi? Proszę o komentarze. Buziaki xx.