piątek, 20 marca 2015

Rozdział 88.



-...a jak już się urodzisz to będziesz najszczęśliwszą dziewczynką na ziemi...
-Mamusia i tatuś bardzo cię kochają, Silver.
-A wiesz co... I będziesz miała najlepsze na świecie babcie... Jak cię zobaczą taką malutką i słodziutką no i oczywiście tak śliczną jak mama to nie dostaniemy cię z powrotem w ręce, bo będą chciały opiekować się tylko tobą, słoneczko...
Jego szepty są bardzo słyszalne. Czuję oddech na brzuchu, co świadczy, że nachyla się nad nim. Nie chcę zdradzić, że nie śpię, więc staram się taką samą minę jak miałam.
-Będziesz miała najlepsze ciocie i wujków i poznasz Lux. Na pewno będzie pomagała mamusi opiekować się tobą.
-A najlepsze fryzury zrobi ci ciocia Lou...
-...a najwspanialszą kobietą będzie dla ciebie mamusia, bo ona cię kocha bardzo, bardzo mocno.
Mała kopie mnie w górną część brzucha. Harry kładzie rękę na moim brzuchu i gładzi go delikatnie.
-Ja postaram się być najlepszym tatą... Więc pójdę zrobić mamie coś pysznego do jedzenia, tak żeby tobie też smakowało... Jak ci zasmakuje to możesz trochę pokopać mamę.
Harry wstaje z łóżka i zamyka drzwi do sypialni. Przekładam się na bok i podnoszę koszulkę i odzywam się do małej: Ten facet co do ciebie mówił to tata i on będzie najlepszym tatą pod słońcem...
Mała kopie teraz w dolną część podbrzusza.
-Spokojnie skarbie...- mówię uśmiechając się. Podnoszę się lekko do góry i sięgam po katalogi z akcesoriami dziecięcymi. Przeglądam je i dochodzę do wniosku, że nic nie ma w nich ciekawego.
Leżący na etażerce telefon Hazzy zaczyna wibrować. Słyszę dźwięk blendera, więc nawet gdybym wołała to mój chłopak mnie nie usłyszy. Odbieram.
-Halo?- pytam.
-Harry to ty?
-Nie, kto mówi?
-No mama...

-Dzień dobry...- mówię.
-Gracie to ty?!
-Tak, Harry jest w kuchni, zawołać go?
-Nie, absolutnie nie... On mi nic nie powie. Nie określi się.
-Ale o czym?
-Kiedy wreszcie zawitacie do mnie do domu? Stęskniłyśmy się za tobą...

-... oj no za Harrym też...- zaczyna się śmiać.
-Właściwie to ja myślałam, żeby przyjechać do was, bo już tydzień jesteśmy w Londynie i przydałoby się zobaczyć, pogadać, mam rację?
-Och całkowitą kochanie...- mówi Anne.
-Dobrze, ja porozmawiam z Harrym i powiadomię was.
-Ok, a Gracie?
-Tak?

-Bo Harry powiedział mi przez telefon, że stało się coś cudownego i nigdy w świecie sobie by tego lepiej nie wymarzył... Powiedział też, że jak przyjedziecie dopiero nam powie.
-...prędzej to zobaczycie...- mówię.
-Oświadczył ci się?
-Niee!- zaczynam się śmiać.- Ale nie powiem pani co to jest...
-...jeju, ja tak nie lubię niespodzianek...
-... jak każda kobieta... ale to trzeba pokazać na żywo.
-Och... Zmówiliście się, czy co?
-Nie... Po prostu to nie jest sprawa na telefon...

Głaszczę brzuch, gdy mała kopie w podbrzusze.
-No dobrze. W takim razie, nie mogę się doczekać, co to za niespodzianka...
-...mam nadzieję, że się wam spodoba ta niespodzianka.
-Zobaczymy... Dobrze teraz ci nie zwracam głowy, całuję was mocno i do zobaczenia.
-Papa.
Odkładam telefon i próbuję wstać z łóżka. Nakładam puszysty szlafrok i spoglądam przez okno, pogoda naprawdę nie rozpieszcza nas. Deszcz leje jak z cebra i te chmury. Aż chce się spać.
Otwieram drzwi od kuchni i widzę Harry'ego, który podryguje sobie do piosenki Pharella Williamsa Happy. Podchodzę cicho i dotykam dłońmi jego nagich bioder i sunę dłońmi po jego umięśnionym brzuchu. Staram się przytulić jak najbliżej, ale brzuch mnie ogranicza.
-Moje księżniczki już nie śpią?- pyta nakładając omleta z owocami na talerz.
-Już nie, a książe?
-Już dawno...
Po nałożeniu jedzenia na talerze Harry łapie mnie za ręce i odwraca się. Nie wiem jak ale zaraz siedzę na wyspie kuchennej. Harry odgarnia moje włosy do tyłu i ujmuje moją twarz w dłoń, druga ręka odwiązuje pasek od mojego szlafroka. Kładzie rękę na moim udzie i sunie w górę i dół. Wplatam palce w jego włosy i ciągnę lekko za nie.
-Oj Gracie… Chyba wezmę pod uwagę, że podczas ciąży można…- mówi Harry mrucząc, a jego lewa dłoń kieruje się przez moje biodro na moją pupę.
-…nieee…- mówię całowana po szyi przez loczka.
-…ale jeśli można…- mówi przechylając mnie do tyłu.
-Nie… Harry. Nie.- oprzytomniam i się śmieję.
Całuję go w policzek.
-Musimy się szykować.- mówię przesuwając palcami po jego torsie.
-Gdzie?- pyta z szarmanckim uśmiechem.
-Zobaczyć, jak się ma nasza córka…- mówię mrucząc, gdy przysuwa się znów bliżej mnie całuje mnie po szyi, a ja mam usta przy jego uchu.
-Hm?- pyta lekko zamroczony.
-USG.- mówię przygryzając płatek.
Przysuwam się bliżej niego i czuję jak jego ciało jest gorące.
-Gdybyś nie była w ciąży, to co bym z tobą robił?- pyta mnie szeptem, gdy wsuwam dłonie pod jego bokserki i dotykam jego pośladki.
-Źle skonstruowałeś to pytanie Harry…- chichoczę zalotnie.- Co Ja bym z Tobą robiła…- dopowiadam i schodzę z wyspy.
Idę się ubrać. Harry stoi oparty o wyspę i uśmiecha się szeroko. Odpycha się od niej i dokańcza nakładanie owoców na omlety.
Ubieram się i idę do kuchni.
-Harry… Proszę cię ubierz spodnie…- czerwienię się.
-Co? Czemu? Nie lubisz jak chodzę w bokserkach?
-Ba! Uwielbiam! Ale chowaj to co ci się podnosi, jak ci się podnosi…- mówię śmiejąc się.
Harry spogląda na mnie i kręci głową.
-Nie dość, że to przez ciebie, to jeszcze jesteś taka złośliwa.- podaje mi talerz.
-Przeze mnie?- patrzę na niego roześmiana.
-Przestań się nade mną znęcać, to nie będzie widziała tego co mi się podnosi!- słodzi herbatę.
-Jak ja się na tobie znęcam?- pytam prawie krztusząc się ze śmiechu.
-A to co było chwilę temu, to była zwykła sytuacja?
-No bardzo zwykła…- mówię.-Pary ze sobą flirtują, kochają się, całują itp.
-Właśnie kochają się…- burczy.
-Harry… Co ci się stało, że nagle zmieniłeś zdanie na temat seksu z kobietą w ciąży?
-Bo nie wiedziałem, że można…
-…serio?...
-…tak i myślałem, że to mogłoby zaszkodzić dziecku…
Uśmiecham się.
-Oj tatuśku…- wstaje z hokera i droczę się z nim.- Chyba nie jesteś zły?- pytam.
-Nie jestem, ale brakuje mi tej bliskości z tobą…- odwraca się w moją stronę i opuszcza głowę.
Czy on musi być aż tak przystojny?
-Bliskości takiej bardzo bliskiej?- pytam mrużąc oczy.
Staram się go trochę podnieść na duchu, wiem, że kobiety potrzebują tego, nie tak bardzo jak faceci, ale siłą rzeczy, musi rozumieć, że ja osobiście nie chcę robić tego z nim, gdy nasze dziecko jest w brzuchu.
-Mhm…- mruczy.
Wspinam się na palcach i obejmuje go wokół szyi rękoma.
-Obiecam ci coś teraz…- mówię mu do ucha. Mruczy i czeka na to co powiem.
-Jak urodzę i moje ciało zregeneruje się po porodzie to obiecuję ci, że nie będziesz się spodziewał kiedy, o której godzinie, w jaki sposób, a nawet gdzie…
Harry chichocze zawadiacko.
-…zapamiętasz to na długo, będziesz tak zadowolony, jak nigdy przedtem nie byłeś, będziesz czuł się spełniony…
-Ok. Trzymam cię za słowo.- mówi całując mnie w kość policzkową.
Harry uśmiecha się.
-Przebić to co zrobiłaś na ślubie Lucy będzie trudno… Postawiłaś sobie poprzeczkę bardzo wysoko.
-I postawię wyżej…- mówię i całuję go w usta.
-Tato, musisz iść się ubrać, bo znów coś ci staje i możemy się spóźnić na badanie.
-Ok, mamo…- mówi z szerokim uśmiechem.
Harry mnie mija i wchodzi do sypialni, ja siadam na hokerze i dokańczam jedzenie śniadania.
-Wiesz o czym marzę?- pytam go.
-Nie, o czym?- pyta z drugiego pokoju.
-Żeby Silver miała taki sam uśmiech jak ty… Najpiękniejszy jaki widziałam.- mówię uśmiechając się do siebie.
Gdy spoglądam na drzwi widzę w lustrze, jak ubiera się z szerokim uśmiechem na ustach.
Wychodzi z sypialni i podchodzi do mnie.
-Kocham Cię…- mówi, gdy podchodzi do mnie.
-Też cię kocham skarbie…- mówię zaczesując jego grzywkę do góry.
Dajemy sobie kilkanaście całusów w usta i dokańczamy jedzenie.
Harry pomaga mi ubrać mój karmelowy płaszcz i czarne botki na średnim obcasie. Zapinam płaszcz, który jest już lekko opięty na brzuchu.
-Chcesz coś innego?- pyta, gdy stoję niezdecydowana.
-Mogę ubrać twoją bluzę?- pytam, a on się uśmiecha.
-Będziesz w niej super wyglądać.
W rezultacie wychodzę z mieszkania w za dużej bluzie dresowej, zjeżdżamy na sam dół na parking podziemny i tam wsiadamy do samochodu.
-Dzwoniła twoja mama…- mówię.
-Tak? Kiedy?
-Dziś rano, właściwie to dzwoniła do ciebie, ale wołałam cię i mnie nie słyszałeś, bo używałeś blendera i odebrałam…
-Co chciała?- pyta Harry, gdy wyjeżdżamy na drogę.
-Żebyśmy do niej pojechali… i ja uważam, że to jest dobry pomysł… czas powiedzieć twojej rodzinie… nie chcę, żeby dowiedziała się o takiej ważnej rzeczy z gazety, po tym jak prasa i TV dowie się o ciąży. To będzie bardzo nie w porządku…
-…dlatego zdecydowałaś się na moją bluzę?- śmieje się Harry.
-Tak, ale to nie jedyny powód…
-Nie jedyny?
-Ślicznie pachnie.
Podnoszę kołnierz i wącham go. Harry zaczyna się śmiać.
-Więc jak z tym wyjazdem?- pytam otumaniona zapachem mięty i jego perfum. Ulubiona mieszanka.
-Nie wiem…
-Zróbmy jej niespodziankę i pojedźmy dziś wieczorem…- proponuję.- Nawet nie wiesz jak była zdeterminowana, żeby nas ściągnąć do H.Ch. Bardzo za tobą tęskni.
Hazz uśmiecha się.
-Może masz rację…- przytakuje.- Pojedźmy jeszcze dziś.
-Super.- uśmiecham się.
Harry spogląda na mnie i znów się uśmiecha.
-Co jest?- pytam.
-Jesteś taka piękna, jak się cieszysz z czegoś…
  -Jeju przestań...
-Ale o co ci chodzi słońce?
-Nie lubię się rumienić.
-Ale problem...
-Harry...
-Dla mnie i tak jesteś najpiękniejsza...
Kręcę głową i chichoczę.
Mój chłopak parkuje pod kliniką ginekologiczną. Na zewnątrz zaczyna padać deszcz i wieje wiatr.
-Chodźmy zobaczyć, jak miewa się nasza księżniczka...- mówi.
To będzie pierwszy raz, gdy Harry zobaczy małą na USG. Wcześniej byliśmy na Dominikanie i tam bardzo trudno było się dostać do lekarza, a skoro mała kopała niemiłosiernie wiedziałam, że ciągle jest ze mną. Z kolei kiedy wróciliśmy do Londynu od razu pojechałam do lekarza, ale że prowadzącej moją ciążę lekarki nie było, postanowiłam, że pójdę dziś. Gdy weszliśmy oczy wszystkich będących tu par zwróciły uwagę na nas. Obejmował mnie ramieniem i niósł w drugiej dłoni teczkę do dokumentacją.
-Słonko, jest ok?- pyta, a ja się uśmiecham.
-Nasza córka musi się mieć dobrze, bo daje czadu kopniakami...- mówię, Harry się uśmiecha.
Siadamy przed gabinetem, ja rozmawiam z jakąś kobietą, w trochę mniej zaawansowanej ciąży, natomiast on robi coś z telefonem. Drzwi się otwierają: Pani Grace Moore, proszę.
Harry patrzy na mnie.
-Czy tata może wejść?- pytam lekarki, a ona się śmieje.
-Jasne, zapraszam.
Harry wchodzi zaraz za mną.
-Wreszcie się pan pojawił panie Styles...- mówi lekarka.
Kobieta ogląda dokumentację.
-Ostatnio badanie miała pani półtora miesiąca temu... Trochę długo. Czy mała kopie?
-Czasami powiedziałabym za mocno.
-To dobrze, karateka będzie z niej. Ale proszę wziąć pod uwagę, że to jest końcówka szóstego miesiąca i będzie gorzej znacznie. Da pani popalić.
-Już się boję...- mówię z uśmiechem.
-Czy bierze pani witaminy, które przepisałam?
Kiwam głową.
-Dobrze, to dziś zrobimy pani badania i oczywiście USG, żeby sprawdzić, czy wasza córeczka ma się dobrze, chociaż sądzę, że w brzuchu mamy jest najlepiej.
Spoglądam na stojącego nade mną Hazzę i uśmiechamy się do siebie.
-To co?- pyta Lekarka.- Kładziemy się i podnosimy bluzeczkę do góry.
Harry pomaga mi się położyć i siada na krzesłku po mojej prawej stronie.
-Nie mogę się doczekać…- mówię.
-Już, już…- uśmiecha się lekarka.
Harry łapie moją dłoń i splata nasze palce. Mocno mu je ściskam. Kobieta nakłada rękawiczki i nalewa żel na mój brzuch.
Przykłada do brzucha ultrasonograf i włącza ekran.
Moja mała się porusza, a w głośnikach słyszę tylko szybkie bicie jej serduszka.
-Jaka ona jest duża…- mówi Harry szeptem.
-Urosła i rośnie jak na drożdżach.
Harry pociąga nosem i całuje nasze złączone dłonie.
-Nie płacz Harry…- mówię wzruszona.
-Zobaczcie…- wskazuje palcem lekarka.- Ssie kciuk i mruga oczkami.
-O boże…- mówię, gdy lecą mi łzy z oczu.
-Jaka ona jest do ciebie podobna…- mówi Harry.
Zaczynam się śmiać.
-Ale włosy ma twoje.- stwierdzam.
-Włosy to ona ma póki co mokre od wód płodowych.- śmieje się lekarka.
-Jest bardzo dobrze, ale Grace naprawdę teraz zaczyna się okres, gdy odpoczywasz, nie nosisz żadnych ciężkich rzeczy, nie przemęczasz się, chodzisz dużo na spacery, ale ubieraj się ciepło, bo to nie będzie dobrze, jeśli się przeziębisz…- kobieta podaje mi ręcznik i wycieram brzuch.-… dużo leż, nie denerwuj się i przede wszystkim, mówię po raz kolejny: nie przemęczaj się.
-Już ja o to zadbam…- mówi Harry, gdy siadam.
-Bardzo dobrze, będzie pan musiał naprawdę poświęcać jej dużo czasu, będzie pana potrzebowała. A teraz proszę…
Kobieta wręcza mi skierowanie na badania, karteczkę z wizytą na za 3 tygodnie oraz recepty na leki.
-Panie Styles…Proszę…- podała mojemu chłopakowi skierowanie.- Chciałabym sprawdzić, czy nie ma zagrożenia konfliktem serologicznym. To będzie tylko pobranie krwi.
Harry kiwa głową.
-…jak dostanę badania i byłoby coś nie tak… będę się z państwem kontaktować. I na następnej wizycie ustalimy termin porodu.- mówi lekarka podając mi rękę.
-Dziękujemy bardzo…- mówi Harry.
-Do zobaczenia.- mówi lekarka i wychodzimy.
-Idziemy korytarzem ku punktowi pobrania krwi.
Słyszymy wołanie z tyłu: Grace Moore?- woła lekarka i wręcza mi płytkę z nagraniem.
Po czym uśmiecha się i wraca do gabinetu, a my idziemy do punktu pobrania krwi.
(…)
-Lekarstwa schowałaś?- pyta mnie Harry zapinając walizkę.
-Tak, pytałeś już 4 razy…- śmieję się.- Pójdę spakować kosmetyczkę…- wstaję z fotela.
-Nie, ja ją spakuję…- mówi Harry idąc do łazienki.
-Ale Harry, bez przesady, już mnie spakowałeś, daj mi chociaż spakować kosmetyczkę.
-Nie, ty włącz sobie telewizor. Masz koc.- mówi i przykrywa mnie.
-Jeju Harry…
-Nie marudź Grace.
Wzdycham głośno i sprawdzam aktualności na IG. Nagle zdjęcie Lucy pojawia się na ekranie.
-Cześć Kochana!- mówi.
-No hej…
-A co ty taka nie w humorze… Coś się stało?
-Nie, nic, ale byłam dziś z Harrym na USG i lekarka powiedziała, że ma się mną opiekować i ma wszystko za mnie robić…
-…tatuś się przestraszył…
-…powiedziałabym, że przyjął swoją rolę aż za bardzo…

-Wszystko słyszę!- mówi Harry.
-Też cię kocham!

-…będzie ok.
-Wiem… Pakujemy się do Holmes Chapel…
-O no to ciocia świra dostanie!- śmieje się Lucy.
-Czemu?
-Jak byłam u niej kilka dni temu, to jej przyjaciółki córka urodziła synka i uwierz mi, trzymała go cały czas na rękach, pieściła, przytulała, ona ubóstwia małe dzieci… A jak się dowie, że dostanie babcią, to zemdleję.
-Oj lepiej nie!
-…żartuję, ale ucieszy się.
-To dobrze, trochę bałam się  jej reakcji.
-Oj Gracie, naprawdę nie masz czego… Jak już urodzisz to przyrzekam ci! Zamieszka u was i ciągle będzie się opiekowała Silver. Będziesz miała luzik.
Zaczynam się śmiać.
-…i jest jeszcze Gemma…- mówi Lucy.
-Co z nią?
-Ona jest jak druga Anne.
-To dobrze…- wzdycham.
(…)
Wsiadam do samochodu i zapinam pas, gdy Harry pakuje torby. Czekam na niego, mój chłopak wsiada do samochodu i spogląda na mnie. Zbliża swoją twarz do mojej i łapie palcami za podbródek. Całuje mnie namiętnie, a jego język drażni moje podniebienie.
-Harry…- mruczę.
Muska moje usta.
-Jedziemy?- pyta unosząc brew.
Kiwam głową.
Włącza silnik i automatycznie ładuje się jakaś płyta w radiu. Nirvana.
-Włączę coś spokojniejszego…
-Nie… Zostaw to. Małej chyba się podoba…
Czuję jak w moim wnętrzu mała porusza się.
-Taka muzyka jej się podoba…
-Kopie mocno…- uśmiecham się.
-No dobra.- całuje mnie w policzek.
Wyjeżdżamy na ulicę. W drodze spinam włosy w kucyka i podśpiewuję sobie Smells Like Teen Spirit.
-Oglądałaś jakieś katalogi z wózkami? Albo łóżeczkami?
-Tak, ale nic mi się nie spodobało…
-Mam w bagażniku jakieś, możemy potem na nie spojrzeć.
-Gemma nam pomoże wybrać.
-Tak…- uśmiecha się.
Harry kładzie dłoń na brzuchu i nagle mała kopie go dokładnie w miejsce.
-Czułeś?- pytam.
-Jasne… Może zapiszemy ją na karate, albo jak tak dobrze kopie na piłkę nożną…
Zaczynam się śmiać.
-Kochanie, ona się jeszcze nie urodziła, a ty już myślisz o tym na jakie zajęcia ją zapisać.
-…no tak… ale już się nie mogę doczekać.
-Widzę po tobie… ale ja nie chciałabym żeby chodziła na takie zajęcia…- mówię głaszcząc brzuch.
-Czemu?
-Bo dziewczynki są delikatne i nie mogłabym oglądać, jak ktoś ją kopie, czy coś.
-Miała by najlepszych kibiców w postaci wujków.
Śmieję się.
-…a taniec? Albo zajęcia teatralne…- mówię.
-Będzie grała najpiękniejszą księżniczkę.
Uśmiecham się.
-Będziesz grała najpiękniejszą księżniczkę?
Mała kopie mnie z podwójną siłą, aż wstrzymuje oddech.
-Coś nie tak?- pyta Harry.
-Chyba będzie grała najpiękniejszą księżniczkę...- mówię z uśmiechem.
***
I jak podoba się rozdział? Moim skromnym zdaniem należy do jednych z moich ulubionych :) Proszę o komentarze i zachęcam do pisania kolejnych, pamiętajcie im ich więcej tym szansa na dodanie rozdziału wcześniej wzrasta. 
Trzymajcie się mocno xx.

9 komentarzy:

  1. Ojej rozdział jest cudowny szczególnie na poprawę humoru! Miło i szybko się go czyta. Chciałabym mieć takie lektury w szkole xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww, teraz jest tak słodko ze żygam tęczą lolz 😍😍

    OdpowiedzUsuń
  3. No kocham to !!❤ ��
    Jeju jestem ciekawa reakcji Anne i Gem ��

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest świetny! Z niecierpliwością czekam na kolejny, a w szczególności na reakcję Gemmy i Anne.
    Pozdrawiam,
    Majka x

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham ten rozdziału. Taki piękny i wgl

    OdpowiedzUsuń
  6. Alee cudnie :* Czekam na reakcje Annę i Gemmy ;) Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zawsze rozdział cudowny :) jestem bardzo ciekawa co będzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Love you and this blog! Ganialnyy, booskii, nie wiem co powiedzieć. Jest suuuper. Taku słodki że sie chce tęczą żygać. :** Wzruszające no nie powiem, tak fajnie sie go czyta. Moglabym czytać twoje dzieła całymi godzinami tak mi sie podobają. No co bede mówić jest fajny bardzo mi sie podoba... Uff ale sie rozpisałam i mogłabym tak caly czas wymieniać jaki twój blog jest extra. Czekan na nn

    OdpowiedzUsuń