-Jak się
bawisz Californio?- pyta głośno Liam po wykonaniu Up All Night, a odpowiada mu
pisk wszystkich fanek.
-Chyba dobrze...- odpowiada.
Moja mała wierci mi się na ramionach i z błyszczącymi słuchawkami na uszkach oraz smoczkiem w buzi ogląda na ekranach wielkich telebimów jak jej tata występuje.
Wskazuje paluszkiem na Harry'ego tańczącego na scenie i podskakuje jakby chciała tańczyć.
Siadamy sobie z Lou na krzesełkach i oglądamy występ. Słuchałam ich albumu raz albo dwa, ale zdecydowanie widzę zmianę w brzmieniu tego krążka. Rockowe brzmienia, dużo perkusji, Niall szaleje na gitarze elektrycznej, a chłopaki poddają się rytmom. Ta płyta zdecydowanie jest brzmieniem Hazzy, a w szczególności Midnight Memories.
-Chyba dobrze...- odpowiada.
Moja mała wierci mi się na ramionach i z błyszczącymi słuchawkami na uszkach oraz smoczkiem w buzi ogląda na ekranach wielkich telebimów jak jej tata występuje.
Wskazuje paluszkiem na Harry'ego tańczącego na scenie i podskakuje jakby chciała tańczyć.
Siadamy sobie z Lou na krzesełkach i oglądamy występ. Słuchałam ich albumu raz albo dwa, ale zdecydowanie widzę zmianę w brzmieniu tego krążka. Rockowe brzmienia, dużo perkusji, Niall szaleje na gitarze elektrycznej, a chłopaki poddają się rytmom. Ta płyta zdecydowanie jest brzmieniem Hazzy, a w szczególności Midnight Memories.
-To co robią jest wspaniałe…- mówi Lou.
-Jestem z nich taka dumna…- dodaję.
-Ja także.- uśmiecha się.
(…)
Koncert kończy się za ok. 30 minut, chłopcy podekscytowani
udanym show rzucają się na kanapy i wzdychają z ulgą.
-Uwielbiam tu grać…- mówi Niall.
-Najlepsza arena na świecie…- dodaje Harry i
spogląda na moją małą. Mała śpi ze smoczkiem w buzi, gdy zaczyna smokać w jej
policzkach robią się śliczne dwa dołeczki. Uśmiecha się szeroko i całuje mnie w
policzek.
-Było wspaniale…- mówię.
-No jasne, że było… Na naszych koncertach zawsze
jest.- śmieje się Louis.
Jedziemy do hotelu, Aaron wprowadza mnie do hotelu,
po czym musi zostać przed wejściem, by pilnować chłopaków, którzy dają
autografy. Jadę do pokoju i kładę nosidełko z małą na łóżko. Będzie spała z
nami, bo nie mamy łóżeczka.
Rozbieram swoją kurtkę i postanawiam wykąpać małą,
jak tylko się obudzi. Póki co, wyciągam ją z nosidełka i kładę na łóżku przykrywając
kocykiem. Śpi na boku jak taka mała kuleczka. Uśmiecham się na jej widok.
Zrzucam buty i czuję ulgę chodząc jedynie w skarpetkach. Harry puka do drzwi,
więc je mu otwieram. Uśmiecha się szeroko i daje mi soczystego całusa na
powitanie.
-Jak ślicznie śpi…- mówi z uśmiechem.
Mała nagle zaczyna się wiercić i otwiera oczy. Ma je
zaspane i musi się rozbudzić. Przewraca się na brzuszek i wypluwa smoczek.
Patrzy na nas uważnie. Zaczyna się uśmiechać i wierzgać nogami.
-Ma!- piszczy.
Uśmiecham się i siadam obok niej.
-Może się wykąpiemy? Hm?- mówię do niej i łapię za
jej wierzgającą rączkę. Ona patrzy na mnie i słucha co mówię i nagle zaczyna
wkładać nogę do ust.
-O nie… Tą nogę to najpierw trzeba umyć.- śmieję się i
gilgoczę ją po żeberkach. Ona piszczy i wije się. Poza tym kopie mnie nogami.
Harry stoi oparty o ścianę.
Przykładam małej usta do ucha.
-I co ten tata się tak patrzy… Powiedz mu coś.-
mówię jej na ucho, a ona piszczy.
-Da!
Mamy tutaj w łazience brodzik od prysznica i wannę.
Wybieram wannę i nalewam trochę wody, podczas, gdy Harry rozbiera ją. Nalewam
kilka kropel płynu do piany, by była bardziej zadowolona.
-Możecie przyjść.- mówię.
Hazz wchodzi z małą do łazienki i podaje mi ją.
Wkładam ją do wanny i podtrzymuję jej plecy, bo jeszcze sama nie siedzi. Polewam
ją wodą, a ona chlapie nóżkami i rączkami.
-No nie…- szepczę do siebie mając całą bluzkę mokrą
od wody.
Harry siedzi na zamkniętym kibelku i kręci nas
telefonem.
-No wiesz co…- mówię do niego, a mała spogląda w
stronę taty.
-Ma!- przenosi wzrok na mnie i wskazuje palcem na
Harry’ego.
-Tak ja też nie lubię jak mnie ktoś nagrywa…- mówię
z uśmiechem.
-Oj tam…- mówi Hazz.
-Da!- mała pierwszy raz krzyczy pretensjonalnym
tonem.
Wybucham śmiechem, na co Silver znów chlapie wodą z
podekscytowania.
Harry chichocze.
Oblewam jej ciałko wodą i wrzucam gumową kaczkę,
którą mała ściska, by wydawała z siebie kwakanie. Potem owijam ręcznikiem i
niosę do sypialni. Mała leży owinięta w ręczniku i patrzy na mnie, jak wyciągam
z walizki jej rzeczy. Ktoś puka do drzwi, więc Hazz odkłada telefon i idzie
sprawdzić. Okazuje się to być obsługa hotelu, która zapewnia parom z małymi
dziećmi łóżeczka. Wspaniale.
(...)
Ubieram jej pieluszkę podśpiewując sobie pod nosem C'mon C'mon. Zapinam jej śpioszki i biorę na rączki.
-Tak najlepiej prawda?
Mała przytula główkę do moich piersi i chyba powoli zasypia.
Harry kładzie łóżeczko niedaleko fotela, jakieś 10 metrów od naszego łóżka i wkładam małą do niego, bo zdążyła zasnąć. Harry przykrywa ją kocykiem i obejmuje mnie od tyłu, gdy jej się przyglądam. Pociąga smoczkiem ukazując dołeczki w policzkach.
-Jest taka śliczna...- mówię szeptem.
-Po tobie...- szepcze mi do ucha całując delikatnie.
Dotyk jego ust jest gorący i czuję, że przebiegają po mojej skórze dreszcze.
-Masz ochotę na prysznic?- pyta z uśmiechem, gdy je wyczuwa.
-Bardzo chętnie...- mówię.
Harry całuje mnie po szyi. Biorę ręcznik i zabieram czystą bieliznę, a także koszulkę Harry'ego, w której śpię.
Otwieram drzwi i wchodzę do zaparowanego pomieszczenia. Harry właśnie zamyka zamazane drzwi kabiny. Uśmiecham się i przymykam drzwi od łazienki, by słyszeć, gdyby mała zaczęła płakać. Rozbieram się i ponownie otwieram drzwi kabiny.
Stoi uśmiechnięty i łapie za moją dłoń, bym do niego dołączyła. Gorąca woda parzy moją skórę, ale kilka sekund później jest już w porządku. Nasze głowy oblewa woda.
-Jesteś taka piękna...- mówi kładąc swoje dłonie na moich pośladkach.
Swoje dłonie lokuję na jego przedramionach.
-Jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek poznałem...- mówi wprost do mojego ucha, a ja czuję, że jak blisko się stykamy nagimi ciałami. Moje piersi są wciśnięte w jego klatkę piersiową. Moja prawa noga jest podniesiona do góry przez jego rękę.
-Kocham cię...- mówię składając pocałunek na jego obojczyku.
Jedną ręką unosi moją brodę.
-Tęskniłem za tobą cholernie...- mówi, a ja się uśmiecham.
-Tak, jak ja...- mówię.
Staję na palcach i sięgam jego ust. Całuję je namiętnie, a jego prawa dłoń ściska mój pośladek. Nagle podnosi mnie, oplatam swoje nogi wokół jego bioder i przyciska do marmurowej ściany prysznica.
Całuje moją szyję i wolną ręką dotyka ciała.
-Harry...- szepczę mu do ucha.
-Hm?- mruczy, przysuwając biodra do moich.
Delikatnie opuszcza mnie znów na ziemię i wychodzi z kabiny, by wrócić zabezpieczonym.
-Słonko... Pomyśl o tabletkach...- mówi podnosząc mnie do góry.
Wydaję z siebie podłużny jęk, a gdy Harry zaczyna się we mnie poruszać nie mogę wręcz oddychać. Przyjemność jest nie do opisania. Gorąca woda wciąż spadająca na nasze ciała i przede wszystkim ciągłe połączenie naszych ciał jest wspaniałe.
Staję tyłem, a Hazz składa pocałunki na moich plecach, szyi.
-Jest ok?- pyta cicho, gdy ja wydaję z siebie podłużny jęk.
-Może szybciej...- proponuje łącząc ze sobą moją dłoń, która dotyka otwarta marmurowej ściany.
Kiwam głową, a on znów całuje moje plecy i szyję. Tempo wzrasta. Zaciskam usta, by nie krzyczeć. Zaciskam dłoń w pięść i wypinam swoje plecy do tyłu.
-Idealnie...- mówię z uśmiechem.
Harry zwalnia doprowadzając mnie do uczucia bardzo zbliżającego się. Nieświadomie kręcę pośladkami, chcąc poczuć go bardziej, całuje moje plecy.
-Chcesz więcej?- pyta z uśmiechem.
Kiwam głową, gdy przyspiesza podwójnie.
-Harry...- jęczę.
-Wiem, jest super...- mówi dysząc mi do ucha.
Osiągamy szczyt jednocześnie, ja wypuszczając z ust głośny jęk, a Harry głośnym: Kurwa.
Opieram się o ścianę i próbuję złapać oddech. Hazz wyrzuca zabezpieczenie i wraca do mnie.
Całuję go namiętnie.
-Och... Takie podziękowanie...- uśmiecha się szeroko.
Uśmiecham się.
-Proponuję się umyć...- mówię.
-Po takim seksie bardzo chętnie...- mówi Hazz.
Uśmiecham się szerzej, przygryzając wargę. Harry pomaga mi się umyć, zresztą ja także. Myje mi głowę i jest taki delikatny. Tęskniłam za tym wszystkim, za moim fantastycznym chłopakiem. Ubieram majtki i stanik. Naciągam na głowę koszulkę i rozczesuję włosy przed lustrem. Hazz obowiązuje pas ręcznikiem, a drugim suszy mokre włosy. Zwracam uwagę na jego oczy, które wpatrują się w kształt pośladków przebijających się przez koszulkę oraz nogi. Po chwili zauważa, że go obserwuję. Uśmiecha się szeroko i idzie do sypialni. Z powrotem w łazience pojawia się w białych bokserkach. Wyciągam suszarkę do włosów, by je podsuszyć, by ładniej wyglądały. Harry staje obok i bierze ode mnie suszarkę. Po czym ściąga mi koszulkę i siada na zamkniętym kibelku.
-Możesz najpierw mi wysuszyć?- pyta z uśmiechem.
Kiwam głową i siadam na jego kolanach przodem. Ściągnął mi koszulkę, by móc wycałować moją klatkę piersiową, gdy będę mu suszyć włosy. Jego włosy robią się bardzo puszyste. Kiwam głową i siadam na jego kolanach przodem. Całuje cały mój biust, jeździ nosem po mostku.
-Harry łaskocze mnie to...- mówię, a on zaczyna chichotać.
- To jest powód bym przestał?- pyta unosząc brwi.
Spoglądam w jego błyszczące zielone oczy.
Zbliża usta do moich, ale muska moją brodę dwa razy. Po czym wraca na biust. Gdy jego włosy są suche. Wyłączam sprzęt i odkładam na półkę. Swoich postanawiam nie suszyć.
Zakładam koszulkę mimo sprzeciwów mojego chłopaka.
Ziewam.
-Chodźmy spać...- mówię.
Hazz kiwa głową i przykrywa małą. Odsuwam kołdrę i wślizguję się pod nią. Zaraz Harry zapala swoja lampkę nocną i kładzie się obok.
-Dobranoc Grace...- szepcze mi do ucha, pstrykając wyłącznik.
-Dobranoc skarbie...
Kładę się bokiem, nasze nogi są splecione, jak uwielbiamy, moja głowa leży na jego obojczyku, a ręka jest spleciona z jego ręką.
Zasypiam od razu, po locie i wieczorze byłam zmęczona, bardzo.
Silver budzi się raz na karmienie, więc po napojeniu jej mlekiem znów śpię w najlepsze, tym razem do rana... Właściwie to do południa.
Ubieram jej pieluszkę podśpiewując sobie pod nosem C'mon C'mon. Zapinam jej śpioszki i biorę na rączki.
-Tak najlepiej prawda?
Mała przytula główkę do moich piersi i chyba powoli zasypia.
Harry kładzie łóżeczko niedaleko fotela, jakieś 10 metrów od naszego łóżka i wkładam małą do niego, bo zdążyła zasnąć. Harry przykrywa ją kocykiem i obejmuje mnie od tyłu, gdy jej się przyglądam. Pociąga smoczkiem ukazując dołeczki w policzkach.
-Jest taka śliczna...- mówię szeptem.
-Po tobie...- szepcze mi do ucha całując delikatnie.
Dotyk jego ust jest gorący i czuję, że przebiegają po mojej skórze dreszcze.
-Masz ochotę na prysznic?- pyta z uśmiechem, gdy je wyczuwa.
-Bardzo chętnie...- mówię.
Harry całuje mnie po szyi. Biorę ręcznik i zabieram czystą bieliznę, a także koszulkę Harry'ego, w której śpię.
Otwieram drzwi i wchodzę do zaparowanego pomieszczenia. Harry właśnie zamyka zamazane drzwi kabiny. Uśmiecham się i przymykam drzwi od łazienki, by słyszeć, gdyby mała zaczęła płakać. Rozbieram się i ponownie otwieram drzwi kabiny.
Stoi uśmiechnięty i łapie za moją dłoń, bym do niego dołączyła. Gorąca woda parzy moją skórę, ale kilka sekund później jest już w porządku. Nasze głowy oblewa woda.
-Jesteś taka piękna...- mówi kładąc swoje dłonie na moich pośladkach.
Swoje dłonie lokuję na jego przedramionach.
-Jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek poznałem...- mówi wprost do mojego ucha, a ja czuję, że jak blisko się stykamy nagimi ciałami. Moje piersi są wciśnięte w jego klatkę piersiową. Moja prawa noga jest podniesiona do góry przez jego rękę.
-Kocham cię...- mówię składając pocałunek na jego obojczyku.
Jedną ręką unosi moją brodę.
-Tęskniłem za tobą cholernie...- mówi, a ja się uśmiecham.
-Tak, jak ja...- mówię.
Staję na palcach i sięgam jego ust. Całuję je namiętnie, a jego prawa dłoń ściska mój pośladek. Nagle podnosi mnie, oplatam swoje nogi wokół jego bioder i przyciska do marmurowej ściany prysznica.
Całuje moją szyję i wolną ręką dotyka ciała.
-Harry...- szepczę mu do ucha.
-Hm?- mruczy, przysuwając biodra do moich.
Delikatnie opuszcza mnie znów na ziemię i wychodzi z kabiny, by wrócić zabezpieczonym.
-Słonko... Pomyśl o tabletkach...- mówi podnosząc mnie do góry.
Wydaję z siebie podłużny jęk, a gdy Harry zaczyna się we mnie poruszać nie mogę wręcz oddychać. Przyjemność jest nie do opisania. Gorąca woda wciąż spadająca na nasze ciała i przede wszystkim ciągłe połączenie naszych ciał jest wspaniałe.
Staję tyłem, a Hazz składa pocałunki na moich plecach, szyi.
-Jest ok?- pyta cicho, gdy ja wydaję z siebie podłużny jęk.
-Może szybciej...- proponuje łącząc ze sobą moją dłoń, która dotyka otwarta marmurowej ściany.
Kiwam głową, a on znów całuje moje plecy i szyję. Tempo wzrasta. Zaciskam usta, by nie krzyczeć. Zaciskam dłoń w pięść i wypinam swoje plecy do tyłu.
-Idealnie...- mówię z uśmiechem.
Harry zwalnia doprowadzając mnie do uczucia bardzo zbliżającego się. Nieświadomie kręcę pośladkami, chcąc poczuć go bardziej, całuje moje plecy.
-Chcesz więcej?- pyta z uśmiechem.
Kiwam głową, gdy przyspiesza podwójnie.
-Harry...- jęczę.
-Wiem, jest super...- mówi dysząc mi do ucha.
Osiągamy szczyt jednocześnie, ja wypuszczając z ust głośny jęk, a Harry głośnym: Kurwa.
Opieram się o ścianę i próbuję złapać oddech. Hazz wyrzuca zabezpieczenie i wraca do mnie.
Całuję go namiętnie.
-Och... Takie podziękowanie...- uśmiecha się szeroko.
Uśmiecham się.
-Proponuję się umyć...- mówię.
-Po takim seksie bardzo chętnie...- mówi Hazz.
Uśmiecham się szerzej, przygryzając wargę. Harry pomaga mi się umyć, zresztą ja także. Myje mi głowę i jest taki delikatny. Tęskniłam za tym wszystkim, za moim fantastycznym chłopakiem. Ubieram majtki i stanik. Naciągam na głowę koszulkę i rozczesuję włosy przed lustrem. Hazz obowiązuje pas ręcznikiem, a drugim suszy mokre włosy. Zwracam uwagę na jego oczy, które wpatrują się w kształt pośladków przebijających się przez koszulkę oraz nogi. Po chwili zauważa, że go obserwuję. Uśmiecha się szeroko i idzie do sypialni. Z powrotem w łazience pojawia się w białych bokserkach. Wyciągam suszarkę do włosów, by je podsuszyć, by ładniej wyglądały. Harry staje obok i bierze ode mnie suszarkę. Po czym ściąga mi koszulkę i siada na zamkniętym kibelku.
-Możesz najpierw mi wysuszyć?- pyta z uśmiechem.
Kiwam głową i siadam na jego kolanach przodem. Ściągnął mi koszulkę, by móc wycałować moją klatkę piersiową, gdy będę mu suszyć włosy. Jego włosy robią się bardzo puszyste. Kiwam głową i siadam na jego kolanach przodem. Całuje cały mój biust, jeździ nosem po mostku.
-Harry łaskocze mnie to...- mówię, a on zaczyna chichotać.
- To jest powód bym przestał?- pyta unosząc brwi.
Spoglądam w jego błyszczące zielone oczy.
Zbliża usta do moich, ale muska moją brodę dwa razy. Po czym wraca na biust. Gdy jego włosy są suche. Wyłączam sprzęt i odkładam na półkę. Swoich postanawiam nie suszyć.
Zakładam koszulkę mimo sprzeciwów mojego chłopaka.
Ziewam.
-Chodźmy spać...- mówię.
Hazz kiwa głową i przykrywa małą. Odsuwam kołdrę i wślizguję się pod nią. Zaraz Harry zapala swoja lampkę nocną i kładzie się obok.
-Dobranoc Grace...- szepcze mi do ucha, pstrykając wyłącznik.
-Dobranoc skarbie...
Kładę się bokiem, nasze nogi są splecione, jak uwielbiamy, moja głowa leży na jego obojczyku, a ręka jest spleciona z jego ręką.
Zasypiam od razu, po locie i wieczorze byłam zmęczona, bardzo.
Silver budzi się raz na karmienie, więc po napojeniu jej mlekiem znów śpię w najlepsze, tym razem do rana... Właściwie to do południa.
Harry
Budzę się pierwszy. Przecieram oczy i spoglądam zaspanym wzrokiem, na moją towarzyszkę. Śpi w najlepsze, a jej pokręcone włosy są na całej jej poduszce. Podnoszę głowę, gdy słyszę jakby szeptanie. Silver wierzga nóżkami, a zaraz jej stopa ląduje w jej ustach. Chichoczę i podnoszę tułów by usiąść, ona odwraca główkę i uśmiecha się widząc mnie.
-Da!- piszczy, a ja unoszę palec na usta, by była cicho. No ale umówmy się… Ona i tak nie zrozumie tego gestu. Wstaję z łóżka i bosymi stopami przemierzam odległość między łóżeczkiem Silver, a łóżkiem. Wyciągam ją i biorę na ręce.
-Dlaczego nie śpisz, księżniczko?- pytam ją, a ona kładzie główkę na moim obojczyku. Idę z nią do łazienki, a nasz widok w lustrze jest śliczny.
Budzę się pierwszy. Przecieram oczy i spoglądam zaspanym wzrokiem, na moją towarzyszkę. Śpi w najlepsze, a jej pokręcone włosy są na całej jej poduszce. Podnoszę głowę, gdy słyszę jakby szeptanie. Silver wierzga nóżkami, a zaraz jej stopa ląduje w jej ustach. Chichoczę i podnoszę tułów by usiąść, ona odwraca główkę i uśmiecha się widząc mnie.
-Da!- piszczy, a ja unoszę palec na usta, by była cicho. No ale umówmy się… Ona i tak nie zrozumie tego gestu. Wstaję z łóżka i bosymi stopami przemierzam odległość między łóżeczkiem Silver, a łóżkiem. Wyciągam ją i biorę na ręce.
-Dlaczego nie śpisz, księżniczko?- pytam ją, a ona kładzie główkę na moim obojczyku. Idę z nią do łazienki, a nasz widok w lustrze jest śliczny.

Silver wydaje szept: Da-da.
-Tak da-da jest z tobą tutaj.
Obracam ją przodem do okna w łazience i spoglądam jak bardzo jej się podoba świecące słońce, błękitne niebo. Wierzga nóżkami i się śmieje, podskakując.
Kołyszę ją podśpiewują jakąś melodię jej do ucha. Nieruchomieje i wsłuchuje się, odwraca główkę, uśmiecha się i łapie paluszkami za moje włosy. Tym razem uścisk jest lekki. Wyswobadzam z jej rączki moje dwa kosmyki loków i zaczesuję grzywkę do tyłu. Jej brązowe oczy błyszczą.
-Mówił ci ktoś, że jesteś piękna?- pytam ją, a ona z otwartymi ustami przygląda mi się. -Zamknij te ustka, bo ci mucha wleci...- uśmiecham się i wkładam jej palec pomiędzy jej wargi. Ona wypluwa je i parska śmiechem.
Grace przewraca się z boku na plecy.
-Ta twoja mama to szalona jest...- mówię jej do ucha.-Śpi i śpi.
Silver podskakuje mi na rękach.
Idę z nią w stronę łóżka i kładę Silver na brzuchu Grace. Mała próbuje podciągnąć się wyżej, a gdy już to robi dotyka rączką nosa Grace i łapie za niego, zaczynam się śmiać. Mała stęka poddenerwowana, że mama nie reaguje.
Spogląda na mnie, jakby prosiła o pomoc. Uśmiecham się szeroko, a Silver próbuje dalej obudzić mamę. Teraz jej rączka łapie za włosy, ciągnie mocno, a ja przyglądam z jaką zaciekłością to robi.
-Ma!- krzyczy co sprawia, że chyba Grace zaczyna się budzić. Gdy otwiera zaspane oczy uśmiecha się szeroko.
-Silver! Co ty tu robisz? Sama przyszłaś do mamusi?- mówi Grace unosząc nad sobą Silver. Moja mała córeczka wierzga nóżkami i piszczy.
-Czy tatuś ci pomógł?- pyta znów i przenosi wzrok na mnie. Uśmiecham się do niej.
-Hej śpioszku...- mówię i zabieram małą z rąk mojej dziewczyny. Kładę ją do łóżeczka na chwilkę.
-Hej...- mówi Gracie, gdy wchodzę do niej pod kołdrę.
Kładę rękę na jej biodrze i przysuwam głowę do jej twarzy.
-Czy u mego boku śpi się lepiej, czy gorzej?- pytam dosłownie milimetry od jej ust.
-...właściwie to... chyba gorzej...- mówi z uśmiechem.
-Co?!- śmieję się oburzony.-Zapłacisz mi za to...
-Nie...- śmieje się Grace.
Siadam jej na biodrach i zaczynam łaskotać. Grace krzyczy, piszczy z przerwami na śmiech, którym wybucha co chwilę.
-Nienawidzę cię! - krzyczy Grace płacząc ze śmiechu.
-Co powiedziałaś?!- śmieję się i znów ją łaskoczę.
-Boże!!! Przestań!!!- Grace krzyczy, a ja przestaję ją łaskotać i wpijam się w jej usta. Są takie miękkie, gorące i pełne. Idealne do całowania.
Grace oblizuje wargi i wpatruje się we mnie.
Przygryza wargi z tym swoim uśmieszkiem na ustach. Dłonią przejeżdża po moim torsie w dół, swoje palce kieruje nad gumkę od bokserek.
Zamieniamy się miejscami. Teraz ona góruje, dotykając gumkę od bokserek i strzelając nią. Kręci pośladkami.
Mrowienie w podbrzuszu rośnie i rośnie, a twardość jest już wyczuwalna przez Grace.
-Nie teraz...- mówi mi do ucha.
Zaczesuje mi grzywkę do tyłu i całuje mnie w nos. Wstaje z łóżka i zaczyna karmić Silver, następnie przewija ją i ubiera.
-Zadzwonię po śniadanie...- mówię, a Grace wkłada małą do łóżeczka i zrzuca koszulkę ukazując mi czarną koronkową bieliznę. Ubiera się i rozczesuje skołtunione włosy. Wygląda, jak mały pudelek, ale uwielbiam to. Prostuje włosy.
Wkrótce tosty z jajecznicą przyjeżdżają i zajadamy się.
Louis puka do drzwi i mu otwieram.
-Za dwie godziny mamy samolot do LA...- mówi.
Kiwamy głową, a Grace zaraz po zjedzeniu zaczyna się pakować, zresztą wszyscy to robimy.
(...)
Lot przechodzi szybko, dziś mamy wolne od koncertu, więc mam zamiar spędzić resztę dnia z moimi dziewczynami. Będąc już w hotelu, który mieści się niedaleko wybrzeża biorę wózek małej i Grace wkłada ją do środka. Na dworze jest ok 30 stopni, więc decyduje się na sukieneczkę dla niej. Wychodzimy z hotelu bez ochrony tylnim wejściem. Ja pcham wózek, a Gracie idzie obok.
-Czekałam na takie normalne wyjście we trójkę...- mówi z uśmiechem.
-Ja też...- mówię z uśmiechem i łapie ją w biodrach. Splata nasze palce i całuje mnie w policzek. Silver trzęsie grzechotką i przygląda się nam.
-Grace?- zaczynam.
-Hm?- pyta poprawiając okulary przeciwsłoneczne.
-Jak sobie radzisz jak mnie nie ma?- pytam.
-Jakoś... w dni kiedy mam zajęcia twoja mama jest kochana i przyjeżdża by mi pomóc. Opiekuje się Silver. Ale...
Grace urywa i spogląda na chodnik.
-Co jest?- pytam obejmując ją.
-...myślałam, że zatrudnić opiekunkę na te kilka godzin Harry... Chcę zacząć mój staż. Poza tym nie chcę już obciążać twojej mamy obowiązkiem przyjazdu.
Lot przechodzi szybko, dziś mamy wolne od koncertu, więc mam zamiar spędzić resztę dnia z moimi dziewczynami. Będąc już w hotelu, który mieści się niedaleko wybrzeża biorę wózek małej i Grace wkłada ją do środka. Na dworze jest ok 30 stopni, więc decyduje się na sukieneczkę dla niej. Wychodzimy z hotelu bez ochrony tylnim wejściem. Ja pcham wózek, a Gracie idzie obok.
-Czekałam na takie normalne wyjście we trójkę...- mówi z uśmiechem.
-Ja też...- mówię z uśmiechem i łapie ją w biodrach. Splata nasze palce i całuje mnie w policzek. Silver trzęsie grzechotką i przygląda się nam.
-Grace?- zaczynam.
-Hm?- pyta poprawiając okulary przeciwsłoneczne.
-Jak sobie radzisz jak mnie nie ma?- pytam.
-Jakoś... w dni kiedy mam zajęcia twoja mama jest kochana i przyjeżdża by mi pomóc. Opiekuje się Silver. Ale...
Grace urywa i spogląda na chodnik.
-Co jest?- pytam obejmując ją.
-...myślałam, że zatrudnić opiekunkę na te kilka godzin Harry... Chcę zacząć mój staż. Poza tym nie chcę już obciążać twojej mamy obowiązkiem przyjazdu.

-Co ty na to?- pyta delikatnie głaszcząc moje włosy.
-Jak Silver by to zniosła?- pytam.
-Nie wiem... Oczywiście nie zostawiłabym jej z obcą kobietą pierwszy raz. Przyszłaby dwa, trzy razy, żeby Silver mogła się z nią oswoić...
Spoglądam na Gracie.
-Masz jakąś zaufaną osobę?- pytam.
-Tak... Mama mojej koleżanki z roku wychowała trójkę dzieci, jest z wykształcenia przedszkolanką i znam ją osobiście. Ma super nastawienie do dzieci.
-Rozmawiałaś z nią o opiece nad Silver?
-Wspominałam jej, że być może będę potrzebowała pomocy opiekunki, a ona powiedziała, że bardzo chętnie zajmie się Silver.
-Jak wrócimy do Londynu umówimy się z nią na spotkanie, ok?- pytam całując jej ramię.
-Ok...- uśmiecha się szeroko.
Całuje jej policzek i muskam usta.
Bryza wieje delikatnie regulując wysoką temperaturę.
******
Miłego czytania!