Dom. Spokojnie mogę go nazwać najpiękniejszym
i urządzonym tak, jak sobie wymarzyłam. Króluje biel i czerń, na dole Harry ma
studio, gdzie zresztą zakupiliśmy piękny zabytkowy fortepian.
Wszelkie sprzęty
są póki co zamawiane. Naszym priorytetem było umeblowanie i skończenie salonu,
kuchni, sypialni, pokoju Sil i łazienek. Inne rzeczy dokończy się w między
czasie. Grudzień, znowu zima, śnieg i święta. Tym razem bardzo magiczne, bo
świąteczny obiad przygotowuję ja i wszystko odbywa się u nas. Cała rodzina się
zjeżdża z H.Ch, Cheshire i Newcastle. Trzymetrowa choinka jest ubrana w piękne
światełka, mieniące się bombki i gwiazdę na czubku. Moja mała córeczka
oficjalnie mająca roczek siedzi przy choince i ogląda interaktywnego misia na
urodziny od El i Louisa. Jej impreza odbyła się w domu w gronie rodzinno-
przyjacielskim. Sil była w centrum uwagi, co baaardzo jej się podobało.
Stoję w kuchni i
kroję mnóstwo warzyw na sałatki na jutrzejszą kolację, Gemma obiecała, że jutro
mi pomoże z puddingiem i innymi potrawami. Harry jest w Nowym Jorku i nagrywa
odcinki świąteczne programów wraca w południe.
-Mama!- piszczy
Silver.
Wyglądam zza wyspy i
spoglądam próbuje przejść kilka kroków. Robi jeden i siada na pupie. Biję jej
brawo, a ona piszczy i się śmieje.
(...)
-Naprawdę pięknie
urządziliście ten dom.- mówi Lucy siadając na hokerze. Ja krzątam się po kuchni
i przyprawiam mięso, a ona pije wino z kieliszka.
-Dziękuje.-
uśmiecham się.
-Tak nowocześnie, a
ta biel naprawdę mnie powaliła. Powinniście zrobić parapetówkę, albo coś.
-Nie mam siły na
imprezy...- wzdycham.-Praca, Silver, nowy dom i teraz święta. Przyrzekłam
sobie, że biorę kilka dni urlopu po świętach, aż do nowego roku.
Lucy chichocze.
-Rzeczywiście miałaś
bardzo pracowitą końcówkę roku...
Przyjaciółka nalewa
mi do kieliszka wina i każe usiąść.
-Weź odpocznij
kobieto... Cały dzień harujesz przy garach.
-Muszę upiec to
mięso, a jutro od rana pudding i sosy.
-Mam to szczęście,
że moja mama robi obiad świąteczny.
-Uwierz mi... Masz.
W tym roku sama musiałam pakować prezenty, ugotować wszystko, dobrze, że
przyszła pani, która wysprzątała cały dom.
-Powinniście mieć
gosposię...- podsumowuje Lucy.
-Żeby mi się cały
dzień po domu kręciła? Nie. Obiad jem w pracy, a Silver w żłobku. Po co? Jak
Harry jest w domu to co innego, ale jak jestem sama? Teraz wyjątkowo wyjechał
na nagrania świąteczne do Nowego Jorku. Tak to do prawie maja jest w domu,
potem mają półtora roczną trasę dookoła świata i wtedy będą nagrywać album.
-Nie będzie go 1,5
roku?- wytrzeszcza oczy Lucy, a ja kiwam głową.-To taki szmat czasu...
-Ma mieć przerwy
pomiędzy, ale to będzie wyglądało jak ostatnio...- upijam łyka wina.
-Ciocia Anne
przyjeżdża z Robinem?- pyta Lucy.
-Tata Harry'ego też
jest zaproszony.
Lucy uśmiecha się.
-Ze swoją
narzeczoną?- pyta Lucy.
-Aoife...-
mówię.-Poznałam ją na urodzinach Silver. Miła kobieta...- dodaję.
-Trzecia babcia...-
mówi Lucy dolewając sobie wina.
-Bez przesady,
babcią to jest moja mama i mama Harry'ego, a nie narzeczona dziadka.
Wstaję, by przykryć
garnkiem mięso, a Lucy idzie po Silver, która bawi się w chodziku. Bierze ją i
trzyma za rączki, by mogła iść. Czując oparcie mała śmiga, a Lucy się śmieje.
-Jestem
wykończona...- mówię.
-Wiem, że jesteś,
może ci jakoś pomogę, co z ciastami?- pyta Lucy.
-Anne i mama robią,
powiedziały, żeby mnie choć trochę odciążyć...- uśmiecham się.
-Sean i Leigh
przychodzą?- pyta Lucy biorąc na ręce Sil.
-Tak...Wiesz ile w
tym domu będzie ludzi?- pytam Lucy.-Anne, Robin, Gemma, mama, Ben, Elliot,
babcia, Sean, Leigh, Des, Aoife, Chris z narzeczoną, Phoebe z mężem, Harry, ja,
Silver.
-20 osób.- mówi
Lucy.-To ja się nie dziwię, że tyle jedzenia musisz zrobić.
Macham ręką i
doprawiam jeden z sosów. Dopijam kieliszek wina.
-A ty jak spędzasz święta?-
pytam.
-Moi rodzice
zapraszają rodzinę Tylera i spędzamy je razem.
-Przyjdżcie do nas
następnego dnia, jak nie macie planów, jak chłopaki są w Londynie to napiszę do
nich...
-Ekipa z Sydney
Reaktywacja!- wybuchamy śmiechem.
-Pojechałabym na
takie wakacje jeszcze raz, ale wtedy cały czas na jachcie... Było super.
-Tak, jak ci spadł
stanik!
-Weź to było takie
upokarzające...- mówię nalewając sobie wina do kieliszka.
Retrospekcja
Wpadłam do wody, zanurkowałam dość głęboko,
wypływając zauważyłam poruszającego w miejscu nogami Hazzę, podpłynęłam do
niego i połaskotałam mu stopę, po czym wypłynęłam na powierzchnię obok niego,
wynurzając tylko głowę i kawałek szyi.
Chłopcy się zaczęli śmiać.
-Co się stało?- spytałam.
Louis wskazał palcem wskazującym mój dryfujący
stanik, krzyknęłam z przerażenia i zakryłam piersi dłońmi. Podpłynęłam do niego
i odwróciłam się tyłem do chłopaków, zapięłam stanik, policzki piekły mnie od
rumieńców.
Dziewczyny na jachcie, aż krztusiły się od śmiechu.
Wróciłam do chłopaków, co ciekawe, Louis odpłynął, a został jedynie Harry,
który czekał na mnie.
-Przepraszam, że się śmiałem…- powiedział ze
skruchą.
Spojrzałam na niego i machnęłam ręką.
-Jest ok.
Hazz złapał mnie pod wodą za rękę.
-Nie jesteś na mnie zła?
-Nie jestem…- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Na pewno, Grace?
-Na pewno.
Styles uśmiechnął się szeroko. Puściłam jego dłoń i
zaczęłam płynąć w stronę drabinki, weszłam stopień po stopniu na pokład.
Poprawiłam jeszcze stanik i usiadłam na leżaku.
*****
-Ja myślałam, że
razem z Eleanor wyplujemy płuca.- mówi Lucy zanosząc się śmiechem.
-Boże to było
okropne.
Silver piszczy.
(...)
-Już na dworze czuć
piękne zapachy...- mówi Gemma odwieszając kurtkę na wieszak.
Wywracam oczami, a
ona się uśmiecha.
-Mam już po dziurki
w nosie tych zapachów. A obiad zjem, bo cholera cały wczorajszy dzień spędziłam
w kuchni.
-Czemu nie
zadzwoniłaś?- pyta.
-Bo jestem dziś
gospodynią...- mówię.
Gemma kręci głową.
-Nie powiedziałabym
nikomu.- mruga oczkiem, a ja zaczynam się śmiać.
Silver zaczyna
dzwonić cymbałkami, gdy widzi Gemmę, a ta od razu porywa bratanicę w ramiona.
-Em!- piszczy
Silver.
-Tak twoja Em jest
już przy tobie...- mówi, a ja zaczynam się śmiać.
Daje jej całuska w
czółko i sadza do chodzika i zaczyna mi pomagać... Włączam telewizor, by coś
grało, ale akurat pojawia się informacja na ITV2.
Wszystkie loty z Chicago, Nowego Jorku oraz
Bostonu są odwołane. Część Stanów Zjednoczonych napadła sroga zima, minusowe
temperatury dają się we znaki, a śnieg paraliżuje życie mieszkańców.
Meteorolodzy mówią, że do Nowego Jorku zbliża się burza śnieżna i zaleca się
pozostanie w domach.
Mój telefon zaczyna
dzwonić, a ja wycieram brudne ręce o ścierkę. Odbieram połączenie, a na widok
imienia mojego narzeczonego na ekranie uśmiecham się szeroko.
-Haloo?- odbieram przeciągle.
-Hej słonko...- mówi.
-Heej...
-Radzisz sobie jakoś?- pyta.
-Wczoraj było ciężko, ale dziś pomaga mi twoja
siostra...
-Dobrze, że nie jesteś z tym sama...
-Tak, bardzo się cieszę, że jest dziś ze mną.
-A Silver?
-Żyje prezentami z urodzin.
-Mogłem się domyślić...
Na linii zapada
chwila ciszy.
-Grace...
-Hm?
-Wszystkie loty są odwołane z powodu
śnieżycy.- mówi cicho.- Ja... nie dam rady przylecieć.
Siadam na kanpie.
-Proszę?- pytam.
-Jestem załamany tym
faktem, bo święta spędza się w rodzinnym gronie, a do tego przecież mamy obiad
świąteczny w naszym domu… Przepraszam, że mnie nie ma z Wami.
-To nie jest twoja
wina…- mówię cicho.
-Jest Grace… Mogłem
nie jechać, chłopaki plują sobie w brodę, że pojechali. Liam przecież też kupił
nowy dom i Danielle dokładnie tak jak ty haruje razem z siostrą i mamą.
-Nie da się nic
zrobić?- pytam.
-Nic. Za oknem
jedyne co widzę to nic. Śnieżyca jest taka cholerna, że czasami światło wyłącza
się na chwilkę. Nawet nie wiesz jak cholernie mi jest przykro… Nie jesteś na
mnie zła?
-Nie jestem…- mówię
głaszcząc Silver po główce.
-Bardzo cię kocham i
wycałuję was tylko, jak poprawi się pogoda i przylecę do Londynu.
-My też cię kochamy,
do zobaczenia.
-Papa.
Odkładam telefon i
wracam do kuchni.
-Co jest?- pyta
Gemma.
-Wyloty z Nowego
Jorku są odwołane, Harry’ego nie będzie…
-Jak to go nie
będzie?- pyta Gem unosząc brwi.
-W NY jest śnieżyca,
nie da rady.
Gem od razu
smutnieje na twarzy.
-Szkoda…- mówi.
-Tak… Pierwsze
święta w nowym domu, których nie mógł się doczekać właśnie przez to poszły się…
-Taa…- przytakuje mi
Gem.
-Będzie mi brakowało jego beznadziejnych żartów przy stole…- mówię, a Gem uśmiecha się lekko.
-To już tradycja…- mówi Gem, a ja zaczynam się śmiać.
(…)
Wszystko jest gotowe. Gemma pojechała na
chwilę do siebie, przy się przebrać. Nakrywam stół i spoglądam na Silver, która
bawi się misiami na podłodze w salonie. Jadalnia jest połączona z salonem.
Wycieram blaty w kuchni i wkładam mięso do piekarnika.
-Silver?- mówię, a
ona odwraca główkę.
-Mama!- piszczy.
-Idziemy się ubrać,
tak bardzo ładnie… Wszystkim szczęka opadnie, jak cię zobaczą.- mówię, a ona
klaszcze w dłonie, jakby rozumiała, co rzeczywiście jej powiedziałam.
Biorę ją na ręce i
biegnę na górę, a ona piszczy. Wchodzimy do jej małego królestwa. Szukam jej
stroju aniołka.
Gdy go znajduję
przewijam małą, nakładam jej ubranko i zapinam spineczkę na czubku jej włosków.
-Ale laska z
ciebie…- mówię.
Ona przytula się do
mnie mocno.
-Tata…- mówi cicho.
-Tata cię bardzo
kocha i za tobą tęskni…- mówię jej do uszka i całuje ją w ustka.
-Mama kocham…- mówi,
a ja uśmiecham się szeroko.
-Mamusia cię kocha
najmocniej na świecie…
Nakładam jej na
plecki skrzydełka.
-A teraz mama musi
się ubrać…- mówię biorąc ją na ręce.
Podążam do mojej
sypialni i wchodzę do garderoby. Ubieram się w czarną
spódniczkę, srebrną bluzkę oraz szpilki. Jako biżuterię ubieram długie
diamentowe kolczyki. Mój pierścionek zaręczynowy, który nie nosiłam przez
ostatnie dwa dni ze względu na gotowanie i sprzątanie nakładam na palec.
Zaczesuję włosy do tyłu i robię sobie makijaż. Rodzina ma być za godzinę. Biorę
Silver na dół i podkręcam ogrzewanie. Mała bawi się pod choinką i dzwoni
cymbałkami.
Otwieram drzwi z
domu do garażu i włączam światełka na zewnątrz. Z tym też było dużo roboty
biorąc pod uwagę, że jedne się zepsuły, a drugie były czerwone, podczas gdy
chcieliśmy białe. Wyglądam przez okno na ośnieżony ogród.
Mimo, że wszystko
jest piękne… te święta nie będą idealne…
(…)
Dzwonek do drzwi
oświadcza, że rodzina zjechała się. Do domu wchodzi mama Harry’ego z blachami
pełnymi ciast, Robin trzyma prezenty. Gdy tylko ściągają płaszcze witają się ze
mną, a Anne szepcze mi do ucha: Nie martw
się kochanie, jestem pewna, że próbował wszystkiego, byle się znaleźć w domu…
-Wiem…- uśmiecham
się lekko i biorę blaszki z jedzeniem od mamy H.
Idę do kuchni, za
Robinem wchodzą jego syn i córka. Witam się z nimi i odbieram pakunki, które
potem kładę pod choinką. Gemma dojeżdża taksówką.
Anne, gdy widzi
Silver jako aniołka zaczyna płakać.
-Moja najpiękniejsza
pod słońcem wnusia.- całuje ją w policzek i tuli mocno.- Mój aniołeczek.
-Ba!- piszczy i
przytula się tak samo.
Wszyscy śmieją się
głośno, gdy do drzwi dzwoni moja rodzina. Wchodzą do środka, Elliot podskakuje,
że chce zrobić bałwana, ale mama go uspokaja. Są wszyscy. Leigh przy pomocy
Sean’a ściąga swój płaszcz i siada. Wygląda absolutnie obłędnie. Razem z Anne
podajemy na stół potrawy. Składamy sobie wszyscy życzenia i siadamy, a Sean
cicho się pyta mnie: Dlaczego nie ma Harry’ego?
-Utknął w Nowym
Jorku, wszystkie loty odwołany z powodu śnieżycy w całym stanie.
Gemma przywołuje do siebie mojego młodszego brata...
Gemma przywołuje do siebie mojego młodszego brata...
-Elliot, pamiętasz
jak w ubiegłym roku byłeś fantastycznym pomocnikiem Mikołaja i roznosiłeś
prezenty?- pyta go, gdy zabieramy się za jedzenie puddingu.
Mały ochoczo kiwa
głową.
-W tym roku to także
twoja robota…- dodaję.
Elliot biegnie pod choinkę. Daje każdemu upominek, ale to właśnie on i
Silver dostają najwięcej. Mała to ma dobrze, nie dość, że full upominków na
urodzinki, to też full na gwiazdkę.
-Ten jest dla
Harry’ego…- mówi podnosząc paczkę spod choinki.
-Połóż go z boku…- mówię.- Otworzy jak wróci…
(…)
Późny wieczór,
właściwie środek nocy. Wszyscy się zmyli ok. 21:00, moja rodzina wróciła do
Newcastle, mimo, że Elliot bardzo prosił i ja też, by zostali na noc. Rodzina
Harry’ego wróciła do Cheshire, Robin następnego dnia miał iść do pracy, Anne
chciała zostać, ale w rezultacie wróciła do domu.
Siedzę przykryta kocem w salonie i piję już
drugi kieliszek wina. Zrzucam szpilki i chowam stopy. Opieram głowę o oparcie.
Silver śpi obok mnie pod kołderką. Spoglądam na szafkę z albumami i biorę jeden
z nich w dłonie. Otwieram i uśmiecham się widząc całe strony zdjęć naszych i
naszej małej. Każde z nich jest z podpisem pod fotką. Pismem Harry’ego.
Wstawiam kilka z
nich w formie kolażu na IG z podpisem: Świąteczny powrót.
Szczególnie jedno
mnie wzrusza. Nasze dłonie, Harry’ego i moja, a w środku malutka rączka naszej
wówczas trzydniowej dziewczynki.
-Jesteś już taka
duża…- mówię spoglądając na córkę, która śpi na kanapie.- Ale dla mnie jesteś
wciąż tą samą dziewczynką, którą dostałam pierwszy raz na ręce.
Gadam sama do siebie
i kładę się obok mojej małej. Całuję jej uszko i przykrywam się kocem.
Zasypiam.
Nad ranem potworny
ból w szyi ocuca mnie ze snu. Silver śpi wtulona w moją klatkę piersiową.
Wstaję z kanapy i wyglądam przez okno. Śnieg pruszy. Ciągle jestem w ubraniach,
w których byłam na obiedzie świątecznym. Biorę Silver na górę i kładę ją do
mojego łóżka. Sama ubieram się w onesie, które dostałam od Sean’a i Leigh.
Zasypiam.
Harry
To absolutny cud. Wieczorem dowiedzieliśmy
się, że pogoda zaczyna się uspokajać i loty mają zostać wznowione. Byliśmy
gotowi, by choćby za 10 minut wylecieć. Grace wstawiła zdjęcia i sprawiły one,
że kurde rozczuliłem się. Po 7,5 godzinnym locie do Londynu wchodzę do domu i
jedynie co słyszę to cisza. Na stole są jeszcze powystawiane niektóre sałatki.
Na podłodze roi się od prezentów dla Silver. Przy kanapie leży zmiętolony koc i
kołderka Silver, a na podłodze szpilki Gracie. Zostawiam torbę na dole i po
cichu podążam na wyższe piętro. Pokoik Silver jest pusty, więc idę ku naszej
sypialni. Grace zostawiła włączoną lampkę. Tak słodko śpią. Uśmiecham się
szeroko i biorę Silver na rączki, by przysunąć ją bliżej. Idę wziąć prysznic,
bo jestem bardzo zimny. Ubieram czystą bieliznę i spoglądam na swoje podkrążone
oczy. Wracam do sypialni i kładę się obok Silver daję jej całuska w usta, a
Grace całuję w czoło. Przytula się bliżej Silver, a ja kładę głowę na poduszce
i momentalnie odpływam.
Ktoś łapie mnie za
nos i mocno nim trzęsie. Mruczę, a ona parska śmiechem. Na moich ustach pojawia
się uśmiech.
-Tata!- piszczy, a
ja otwieram oczy. Grace podpiera twarz dłonią i uśmiecha się lekko. Silver
sięga po moje włosy, ale szybko unikam jej śmiertelnego chwytu. Kładę ją sobie
na klatce piersiowej i przybliżam się do mojej narzeczonej, która wygląda na
śpiącą i jej oczy są bardzo malutkie, czym po prostu mnie rozczula. Przybliża
twarz do mojej i lekko mnie całuje.
-Spóźnialski…- mówi,
a ja uśmiecham się. Składa kolejny pocałunek na moich ustach.
-Troszkę…- mówię.-
Jakoś ci to wynagrodzę…
-Mam nadzieję.-
uśmiecha się i kładzie głowę na moim ramieniu. Silver łapie za jej nos i
tarmosi go, jak wcześniej robiła z moim.
-Kocham Was…- mówię
cicho.
***
Wiecie co? Jestem znużona tym blogiem... Zbyt dużo czasu już mu poświęciłam i chociaż właściwie zostały mi ostatnie rozdziały do napisania (które powinny mocno podsumować wszystko), to kompletnie nie mam już na to ochoty... Zmęczona i "przejadło" mi się pisanie tego... To tak chciałam powiedzieć :) Uprzedzając wszystkie pytania bloga skończę epilogiem, który nie nadejdzie tak szybko don't worry... jeszcze dużo przed wami... duuużoooo xx. Miłego czytania!
***
Wiecie co? Jestem znużona tym blogiem... Zbyt dużo czasu już mu poświęciłam i chociaż właściwie zostały mi ostatnie rozdziały do napisania (które powinny mocno podsumować wszystko), to kompletnie nie mam już na to ochoty... Zmęczona i "przejadło" mi się pisanie tego... To tak chciałam powiedzieć :) Uprzedzając wszystkie pytania bloga skończę epilogiem, który nie nadejdzie tak szybko don't worry... jeszcze dużo przed wami... duuużoooo xx. Miłego czytania!
Szkoda , że Harry nie mógł być na rodzinnym spotkaniu ,ale dobrze ,że juz jest :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam .
Super opowiadane :) czekam na kolejna część
OdpowiedzUsuńCudowne ,czekam na next :*
OdpowiedzUsuńAle super �� świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńA co do twojego znudzenia to proponuje zwrot akcji. Porwanie, zdrada , ucieczka , zabijstwo , nękanie. Tyle możliwości. Zawsze możesz wpleść jakieś fragmenty jak z filmu akcji. Ze spokojnego życia w niebezpieczną grę na przykład.
Zresztą zostawiam te kwestie tobie. Uwielbiam ten blog i nie chce żeby sie skończył. Amen
Tak się składa, że wy zbliżacie się do poważnego załamania akcji, a ja jako autor jestem już za tym dawno... Zostało mi parę ważnych rozdziałów do zakończenia tego bloga w wersji roboczej, przed wami jeszcze sporo xx. Poza tym blog kiedyś się skończy... Dziękuję za miłe słowa! Amen! xx.
UsuńMysle że jeszcze będziemy płakać wszystkie pod koniec... Weny!
OdpowiedzUsuńProoosze więcej chłopaków! <33 cudny rozdział jak zawssze1
OdpowiedzUsuńMoże jesteś znużona, dlatego że to bardzo długo się ciągnie? Według mnie twoje blogi są długie, co jest fajne bo zawsze co tydzień w piątek jest co robić. Ale jedank czasami mogłoby nie być niektórych rozdziałów lub pominięcie jakiegoś wątka. Przepraszam, że tak napisałam, ale to tylko i wyłącznie moje odczucia.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny, choć tak dziwnie bez Harry'ego na świętach. Btw święta w Anglii czadmai nie są obchodzone 25 grudnia rano? :)
Doobra cicho! Polskie święta są lepsze! Bardziej nastrojowe!
Usuń