piątek, 4 grudnia 2015

Rozdział 126



-Dziękuję… Że przyszłyście, że mnie wysłuchałyście…
Przytulają mnie mocno.
-Pamiętaj, że nas masz i zawsze jesteśmy otwarte na spotkania…
-Wiem, kocham was…- mówię i żegnam je.
-My ciebie też.- mówią.
Ocieram oczy od łez i zamykam drzwi. Idę na górę i biorę prysznic. Zasypiam zaraz po tym jak zanoszę Silver do siebie.
Rankiem ręka Harry’ego oplata mnie wokół bioder, więc podnoszę ją do góry, by wydostać się spod kołdry. Ubieram się w pierwsze z brzegu wyciągnięte rzeczy. Schodzę na dół i zjadam śniadanie. Sil schodzi na dół i jej także robię śniadanie. Rozmawiam z nią, a potem słucham jaka jest podekscytowana filmem w kinie z Lux i Tomem. Uśmiecham się szeroko i idę z nią do jej pokoiku, by pokazać jej w co Harry ma ją ubrać.
Wychodzę do pracy i gdy tylko wchodzę, wszyscy pieprzą mi jakieś głupoty, a ja sama nie wiem co mam im odpowiadać. Mam multum pracy, jak co dzień.
-Chodź...- namawia mnie Darbi.-Mam dosyć tej kawy z ekspresu naszego, do tego skończyło się mleko.
-No dobra...- odpowiadam odkładając materiały i sięgam po torebkę.
Zjeżdżamy na dół windą i wychodzimy z redakcji. Dwie przecznice dalej jest kafejka, gdzie możemy usiąść.
-Dzisiaj jest wyjątkowo ciepło, prawda?- pyta mnie koleżanka.
-Tak, mam dosyć płaszczów, kurtek itp. Czekam na lato...
-Uwierz mi nie tylko ty...- mówi, przechodzimy na drugą stronę jezdni, a nasze obcasy stukają w kamienne płyty chodnika. Bolą mnie stopy i mam nadzieję na długą kąpiel po powrocie z redakcji.
-Macie z Harrym jakieś plany na wakacje?- pyta Darbi, a ja przeczę.
-Sami nie wiemy. Harry coś mówił o ślubie pod koniec sierpnia, a potem wakacje byłyby podróżą poślubną...
-Wasz ślub będzie absolutnym hitem roku.- mówi Darbi, a ja się uśmiecham się.
-Jasne, dekady!- parskamy śmiechem.
-Masz sukienkę?- pyta, gdy skręcamy w lewo idąc dalej chodnikiem po obrzeżach parku. Właśnie latarnie w parku się zapalają, a na zewnątrz panuje ciemniejsza aura. Na jednym z miejsc parkingowych stoi samochód o rejestracjach identycznych jak ta mojego narzeczonego. Marszczę brwi jednym uchem słuchając monologu Darbi. Przechodzimy przez jezdnię i idziemy koło knajpki Humble's. Darbi mówi z jakiej kolekcji powinnam mieć suknię ślubną, a ja jedynie przytakuje. Idąc obok restauracji umysł podpowiada: Stój.
Staję w miejscu, moja koleżanka idzie kawałek dalej myśląc, że idę ciągle za nią. Odwracam wzrok na jedzących w środku ludzi. Usiadł idealnie na środku. Tyłem do mnie. Obok niego siedzi kobieta. Zresztą niebrzydka, może młodsza, z blond włosami do ramion. Uśmiechają się szeroko, a Harry wybucha śmiechem, aż odchyla głowę do tyłu, ona kręci głową i odrzuca włosy do tyłu. Wpatrują się w siebie, po czym ona nachyla się w stronę Hazzy i jej parszywa dłoń powoli idzie do policzka mojego narzeczonego i wpatruje się w jego oczy.
Nie czuję nic...
Wszystko się rozmywa...
Przygryzam policzki od wewnątrz i jestem jak skamielina.
Jej twarz jest zbyt blisko, na jej twarzy widnieje szeroki uśmiech. Dziewczyna wybucha śmiechem i odchyla głowę do tyłu. Tylko mnie bawiły, jego pierdolone żarty Knock Knock... Harry podpiera głowę dłonią, ona tak samo. Wpatrują się w siebie.
Serce bije jak oszalałe, a dłonie poczynają się trząść. Darbi łapie za moją dłoń.
-Grace co ty...- mówi Darbi.
-Ja...Przepraszam.- mówię cicho.
Podążam za nią.

Harry
-Pójdziemy po te mrożone kawy dla nas...- mówi Jeff i razem z Glenne idzie do baru. Razem z Nadine zostajemy przy stole. Dziewczyna opowiada mi jej wrażenia ze świata mody, jest śmieszna i bardzo miła. Zaskakuje mnie głupim żartem, z którego bardzo długo się śmieję.
-To było głupie.- marszczy nos.
-Nie martw się, moje żarty są zazwyczaj głupsze przynajmniej tak mówi Grace...
-Twoja dziewczyna?- pyta.
-Narzeczona...
-Uuu... Ktoś się szykuje do ślubu...
-Żebyś wiedziała!- parskam.
-Macie dziecko, prawda?- upija końcówkę swojego soku.
-Tak, 2,5 roczną Silver...
-Ale fajnie...- mówi z uśmiechem podpierając ręką głowę.
Kiwam głową, gdy nagle w prawe oko coś zaczyna mnie drapać.
-Cholera... Mam coś w oku...- mówię trąc je.
-Może rzęsa ci się podwinęła.
Nadine ujmuje moją twarz w dłonie i wyciąga podwiniętą rzęsę.
-Już.- mówi.

Grace
-Nie, ja nie chcę...- mówię Darbi.
Chcę jak najszybciej stąd wyjść. Chcę usiąść gdzieś sama.
-Ja jednak wezmę dla tej pani podwójną karmelową latte.
Darbi łapie mnie za rękę.
-Zapomniałaś czegoś?- pyta.
-Nie, ja... to zmęczenie...- wypalam.
-Tak, zdecydowanie za dużo siedzimy w pracy... Pół dnia, który mogłabym spędzić z siostrą spędzam w redakcji.
Kiwam głową i przygryzam policzki od środka.
Moje myśli są przeplatane wizją Harry'ego i tej kobiety. Była ładniejsza ode mnie, zgrabniejsza, poza tym Harry zawsze lubił blondynki, a ta naprawdę może kusić. Mam wrażenie, że gdzieś ją widziałam, ale to i tak nie ważne... Serce mnie ściska w klatce piersiowej, gdy wraca do mnie z jaką czułością dotykała Jego policzków...
Policzków, które tylko ja zawsze dotykałam... Zamykam na chwilę oczy i czuję jak łzy kumulują się pod powieką.
Mężczyzna, któremu dałam swoje serce, duszę i życie, a co najważniejsze, dziecko, sprawia, że moja miłość, poświęcenie było na marne?
Bo on ma inną?
Po co nalegałby na ślub, po co w ogóle mi się oświadczył? Żeby teraz złamać mi serce?
-Grace...- mówi Darbi.
Otwieram oczy i stojąc tyłem do koleżanki ocieram łzy. Uśmiecham się do niej, jak gdyby nigdy nic i biorę z jej dłoni kawę.
-A gdzie wyprawiacie uroczystość?- pyta mnie, gdy wracamy do redakcji popijając kawę z plastikowego kubka.
Moje myśli zatrzymują się, gdy widzę jak wychodzi z tej restauracji z Nią.
Otwiera jej drzwi do samochodu i ta z szerokim uśmiechem zajmuje miejsce.
Idziemy chodnikiem dalej, Hazz rusza z piskiem opon, co mnie boli. Tak właśnie zawsze uciekał ze mną przed paparazzimi.

Harry
-Jak wygląda twoja narzeczona?- pyta Nadine.
-Ma długie brązowe włosy, brązowe oczy, jest szczupła, niższa ode mnie... Dlaczego się pytasz?
-Widziałam kiedyś wasze wspólne zdjęcie... Chyba mijaliśmy ją chwilkę wcześniej...
-Tak, to bardzo możliwe... Pracuje w BV niedaleko...
-Ale ma ekstra robotę! Wielu może sobie pomarzyć... A do tego jest najbardziej uznawaną dziennikarką modową zaraz po Mirandzie Presley.
-Super...- mówię bez przekonania.-Ale siedzi tam od rana do nocy i wcale nie wyolbrzymiam, mam już powoli dosyć tego, gdy nie ma czasu dla rodziny.
-Sorry, że to powiem Hazz, ale ty będąc w trasie też nie masz...
-Ale się staram...- mówię.
-Jestem pewna, że ona też się stara.

Grace
Siadam przy biurku, jest już po dwudziestej drugiej. Dokańczam jedynie zdjęcia, które mają być obrobione przez techników. Mój telefon mruga od sms-a: Kochanie, będę po północy...
Mój wzrok widzi po literkach, raz po razie... Pojechał do niej... Opieram się o oparcie krzesła i zaraz kładę łokcie na biurku, chowam twarz w dłoniach. Łzy wstrzymywane przez ostatnie dwie godziny są koszmarem i wydostają się z moich oczu niekontrolowanym tempem. Jestem cała rozmazana, ale nie mogę, mój płacz jest tak przepełniony bólem, że nawet sobie tego nie wyobrażacie. Zrywam się z krzesła i nie wchodząc do Darbi, mówię jej, że moja mała jest chora i muszę wracać. Mówi, że ok i że widzimy się jutro.
Praktycznie wybiegam z redakcji i wsiadam do samochodu. Błyski fleszy mienią się niedaleko, więc odjeżdżam szybko. Jadąc drogą wszystko dookoła się rozmywa, a ja sama płaczę jak szalona. Czy dla niego, wszystko to co było, nie ma znaczenia? Czy nie ma świadomości, jak bardzo krzywdzi tą kobietą mnie i Silver? To boli bardziej niż kiedykolwiek, cokolwiek. Czuję się zdradzona. Przez mężczyznę, który obiecał być mi wierny do końca życia.
Wszystko co mówiła Theresa był prawdą, ale w życiu nie pomyślałabym, że dotknie to mnie bezpośrednio.

Retrospekcja
-Zdradził cię?- dopytuję.
-Żeby to tylko raz…- mówi odgarniając włosy do tyłu.
-Jak się dowiedziałaś?- pytam.
-Przyłapałam ich razem w knajpie, jak się obściskiwali, poza tym moja przyjaciółka zrobiła mu zdjęcia, jak wychodził z jej domu rankiem.
-Tak mi przykro…- mówi.
-Nie ma sprawy…- mówi cicho.
-Nie miałaś podejrzeń?- pytam schodząc z parapetu i siadając na końcu łóżka.
-W życiu…- mówi Theresa dolewając sobie trunku.- Ale rzeczywiście wtedy zaczął znikać na całe wieczory, mówił, że chodził z kolegami z pracy na piwo i takie tam… Nasze relacje się wtedy troche popsuły, kłóciliśmy się, czepiał się, miał pretensje o byle co...
-Powiedz Grace o kolacji…- mówi Darbi.
Patrzę pytająco na Tess.
-Zrobiłam kolację, taką naprawdę szykowną, pół dnia siedziałam nad garami i gotowałam dla niego. Ubrałam się tak ładnie i czekałam… Przyszedł i powiedział, że nie jest głodny, po czym poszedł spać.
*****
Jest identycznie: kłócimy się, sprzeczamy, on ma do mnie pretensje przez cały czas, sprawa z kolacją. Wszystko jest takie samo, a ja byłam zbyt ślepa, by widzieć co dzieje się między nami, by widzieć to, że miłość mojego życia potrzebowała kogoś innego.
Kolejne światła, skrzyżowania, skręty. Widzę dom, w którym miały wychowywać się nasze dzieci... To miał być nasz dom. Parkuję w garażu i wchodzę do środka. Zrzucam na środku przedpokoju buty i idę do salonu, nalewam sobie do szklanki trochę wody i upijam łyk po łyku duszkiem. Siadam na fotelu w salonie i gdy tylko wyczuwam jego koszulkę za moimi plecami, zaczynam żałośnie płakać. Jestem tak cholernie bezsilna... Pozostawiona sama sobie...
Rzucam z całą siłą koszulkę kilka metrów ode mnie, a katalogi z sukniami ślubnymi z werwą rzucam w stronę ściany i siadam na zimnej podłodze. Czy to jest jakaś kara, czy po prostu dopiero teraz Ktoś z góry daje mi do zrozumienia, że to nie jest odpowiednia osoba dla mnie. Problem tkwi w tym, że ja go kocham i obawiam się, że nigdy nie pokocham nikogo chociaż w jednej dziesiątej procenta tego, jak bardzo kocham Harry'ego. Czuję się oszukana, ale wciąż w nim zakochana... To nie zmienia faktu, że aktualnie jest z inną kobietą, a to dla mnie jest absolutnie zbyt dużo, by myśleć o miłości jaką go darzę.
Biorę zimny prysznic, mając dalej płytki oddech od histerycznego płaczu. Ubieram się w pidżamy i piszę do Lou sms-a, jak Sil, odpisuje, że już śpią.
Podpieram się łokciem i patrzę na kolaż zdjęć, który własnoręcznie zrobiłam Harry'ego jakiś czas temu jako prezent na święta. Czy to nie jest wystarczające zapewnienie, jak bardzo go kocham? Czy przestałam być dla niego atrakcyjna? 

Rzucam się na łóżko na swojej stronie.
-Harry... Nie rób mi tego.- szepczę.-Nie umiem bez ciebie żyć.

Harry
Parkuję w garażu i wchodzę do domu, prawie się przewracam o buty leżące w przedpokoju. Sięgam po nie i kładę obok siebie. Nic nie widzę, więc włączam światło. Idę do kuchni i łapię za szklankę leżącą na stoliku i upijam duszkiem jej zawartość, zaraz po tym jak ją napełniam. Odwracam się i marszczę brwi widząc chaos w salonie. Katalogi ślubne są porozrzucane.
-Co tu się stało?- mówię do siebie i zbieram je w jedną kupkę. Podnoszę też swoją koszulkę i trzymając ją w dłoniach idę na górę. Drzwi od sypialni są otwarte, wchodzę przez nie i uśmiecham się szeroko widząc Gracie śpiącą. Podchodzę bliżej niej i całuję ją w skroń. Idę do łazienki i biorę prysznic, potem myję zęby i w bokserkach kieruję się do łóżka. Podnoszę kołdrę i wtulam się w jej plecy kładąc ręce na jej brzuchu, twarz chowam w jej puszystych włosach, które pachną jabłkiem. Całuję ją w ramię i za uchem szepcząc: Śpij dobrze, najpiękniejsza...
Po czym sam zasypiam.

Grace
Otwieram oczy, a z nich wypływają łzy, które wstrzymują mnie od wybuchu, tylko tym, że gryzę wargi, aż mnie bolą. Ja tak nie umiem... Tak funkcjonować, nie zwracać uwagi i żyć dalszym życiem. Nienawidzę siebie. Na ramieniu czuję jego spokojny oddech, lekko pochrapuje. Łapię za jego dłoń, by wstać, ale trzyma mnie w tak mocnym uścisku, że cudem będzie w ogóle, jeśli dam radę. Wreszcie, odsuwam jego dłoń i wstaję z łóżka. Nie ma mowy, bym zasnęła. Ubieram dresy Harry'ego i jego bluzę. Zapinając zamek zamykam usta, by nie wybuchnąć płaczem.
Wychodzę z pokoju i zamykam rozsuwane drzwi. Idę na dół i siadam w kuchni. Robię sobie kubek gorącej czekolady i siadam na wyspie po turecku, mając przy okazji widok na ogród.
Nie chcę tego... Nie chce tej pierdolonej dziewczyny w życiu Harry'ego... Dlaczego wszystko zepsuła, dlaczego wpieprzyła się w moje życie?
Dlaczego zabrała mi mężczyznę, który jest dla mnie tak ważny... Czym zawiniłam, jaki popełniłam błąd, że doprowadziłam do tego, by Hazz spojrzał na inną kobietę, w sposób to na mnie patrzył...
Moje zamknięte oczy odczuwają chwilę ulgi od piekoty, która towarzyszy przy każdym mrugnięciu. Zimna i nieruszona czekolada obraca się w moich dłoniach. Nakładam na głowę kaptur i przysuwam kolana do brody. On jest moim życiem...

(…)
Rano o szóstej jestem na nogach, robię omleta i piję gorzką kawę. Odbicie w szybach w szafkach kuchennych zdradza nieprzespaną noc. Czuję się beznadziejnie, fizycznie i psychicznie zmęczona. Przewracam omleta na drugą stronę i biorę łyka kawy. Omlety mojego narzeczonego kładę pod miskę, by się nie wysuszyły i idę na górę ze swoją kawą. Biorę prysznic, rozczesuję włosy, suszę je, w garderobie ubieram się w czarne spodnie, czarny top i nakładam tonę pudru by zakryć podkrążone oczy. W lustrze maluję sobie usta i poprawiam włosy. Harry przewraca się na drugi bok.
-Idziesz do pracy?- pyta głosem, który kocham.
-Tak, ale nie będę późno...
-Idę ze znajomymi na drinka wieczorem, masz coś przeciwko?- pyta.
-Nie, ale możesz ich zaprosić do mieszkania...-dodaję z pewnością w głosie.
-Wolą bary i puby...
-Chyba, że tak...- dodaję pod nosem.
Harry przeczesuje włosy palcami.
-Chętnie bym ich poznała...- mówię dokładając kredki na brwi.
Harry marszczy lekko czoło, oczywiście, że się nie zgodzi.
-Jeśli chcesz...
Przestaję na chwilkę pracować dłonią i patrzę się na niego w lustrze.
-Zgadzasz się?- pytam.
-Tak, pytali o ciebie...- mówi.
-Och... W jakim kontekście?
-Pytali dlaczego ostatnio nie przyszłaś, a wtedy pracowałaś do późna, więc powiedziałem im to...
Kiwam głową.
-Dziś jestem wolna…- mówię.
-W takim razie zadzwonię do Renee wieczorem…- mówi Hazz podnosząc tułów z łóżka.
-Będą wszyscy twoi znajomi?- pytam.
-Tak…- mówi.- Powinni.
Przygryzam policzki i zastanawiam się co jeszcze powiedzieć. Muszę pokazać Harry’emu, jak bardzo mi na nim zależy, dopóki nie będę pewna, że rzeczywiście mnie zdradził. Ta myśl przyprawia mnie o ponowny wybuch płaczu.
-Czemu wczoraj wróciłeś tak późno?- pytam odłączając telefon od ładowarki.
-Tak wyszło, Jeff i Glenne jeszcze chcieli zahaczyć o jakiś klub…
-Byliście we trójkę?- pytam.
-Nie, jeszcze Nadine.
Staję w miejscu.
-Nadine?- pytam.
-Tak, też należy do naszej paczki…- mówi Hazz.
-Jest ładna?- pytam prosto z mostu.
Harry obraca głowę w moją stronę i patrzy na mnie zdezorientowany.
-Nie patrzę na to jak ona wygląda, nie obchodzi mnie, czy jest ładna, czy brzydka, jest po prostu miła i śmieszna.
-Harry, jesteś mężczyzną, pytam, czy jest ładna?- unoszę brwi mówiąc poważnym tonem.
-Żartujesz, prawda?- pyta śmiejąc się.
Mój brak odpowiedzi sprawia, że Harry marszczy brwi.
-Nie rozumiem po co się o nią pytasz.
-To było proste pytanie, pytałam z ciekawości.
-Nie, nie podoba mi się.- mówi.
Mam ochotę go uderzyć, za to, że mnie kłamie. Przygryzam policzki i już chcę wychodzić. Harry patrzy na mnie nie wiedząc o co mi chodzi. Tylko ja wiem. Sięgam po torebkę i wychodzę.
Jadę do pracy i tam zatracam się w zdjęciach, staram się nie myśleć o Harrym i tym, że prawdopodobnie ma kochankę na boku. Siadam przy biurku i wertuję zdjęcia, Nolan zaczepia mnie i próbuje rozśmieszyć, ale totalnie nie mam humoru. Robię dziś wszystko w ekspresowym tempie i staram się zrobić jak najwięcej, w jak najkrótszym czasie. Muszę udowodnić Harry'emu, że to ja jestem kobietą, które może być u jego boku, tylko ja i żadna inna. Muszę mu to udowodnić tym, jak wyglądam, w ciągu dnia Harry pisze mi sms-a, że pójdziemy do pubu, gdzie zwykle chodzą, pytam jak powinnam wyglądać, a on pisze: ładniej niż normalnie, ale bez przesady. W takim razie mam już idealny pomysł. Moje myśli przerywa pukanie do drzwi i wchodzi przez nie Giampaulo Sgura, uśmiecha się szeroko i otwiera ramiona. Wstaję z fotela i z uśmiechem przytulam go.
-Gracie, jak ja cię dawno nie widziałem...- mówi.
-Masz rację. Całkiem duży okres czasu...- mówię.- Co cię do mnie sprowadza?- pytam.
-Sesja... Chcę ci zrobić piękną sesję, kobiecą, seksowną i tylko ty pasujesz mi do niej, poza tym 100 lat temu obiecałaś mi jedną.- mówi.
-Nie zapomniałam...- uśmiecham się.
-W takim razie, kiedy ci odpowiada?- pyta.
-Nie wiem, dopasuję się do ciebie...- mówię.
-W takim razie, skontaktuję się z tobą kochana... Do zobaczenia.
Znajomy wychodzi, a ja czuję, że mój humor się poprawia wizją kolejnej sesji. Darbi wchodzi do naszego gabinetu i uśmiecha się.
-Jak Silver?- pyta.
Patrzę na nią zdziwiona i zdezorientowana, po czym przypominam sobie co mówiłam jej wieczorem.
-Ach Sil... Ma się lepiej, dałam jej leki i poprawiło się.
Darbi kiwa głową w zrozumieniu i idzie do siebie. Miranda wchodzi do naszego gabinetu.
-Ekipo, zaczynamy Fashion Week'i...- mówi Miranda.-Musicie się rozdzielić, mam wybrane ważne pokazy, na których musicie się pokazać.
Wstaję, by odebrać od Mirandy listę i zerkam na nią.
-Louis Vuitton?- pytam z uśmiechem.
-Tak, ale do ciebie należy Givenchy, Balmain, Victoria Beckham, Ellie Saab, Chanel, Tom Ford i Stella McCartney...- mówi Miranda wyliczając.
-Wow...- mówię.
-Będziesz miała bardzo dużo roboty, a w międzyczasie jest bardzo ważna kolacja charytatywna, w której BV czynnie się udziela i pójdziesz na tę kolację z Nolanem...- mówi.
Kolejne rozpiski Miranda rozdaje swoim asystentkom i uśmiecha się.
-Czyli Paryż?- pytam.
Miranda przeczy.
-Pierwsze trzy pokazy tak, potem lecisz do Milanu na kolejne dwa, wracasz do Paryża na ostatnie trzy. A no i jeszcze: Po wszystkim zacznie się London Fashion Week i tam pójdziesz na pokaz Burberry i Topshop i to będzie na tyle w kolekcjach jesień/zima...
-Ona będzie jak robot...- mówi Tess.
-Już jestem...- mówię z uśmiechem.
Miranda już chce wychodzić, ale zatrzymuje się w drzwiach.
-Przyjdź do mnie za chwilę...- mówi mi i wychodzi.
Odkładam rozpiskę na okno i dokańczam szybko, to co miałam zrobić.
Idę do Mirandy i wchodzę do jej gabinetu cicho.
-Chciałaś mnie widzieć...- mówię widząc, że stoi przy oknie z założonymi na klatce piersiowej rękach.
-Tak, podejdź tutaj.- mówi.
Przemierzam jej gabinet wybijając cicho kroki obcasami.
-Wiesz Grace...- zaczyna.- Anna maltretuje mnie od miesiąca telefonami, żebym pozwoliła ci do niej pojechać, ale mówiłam jej, że ty nie chcesz ze względu na rodzinę...- mówi poprawiając okulary, a ja kiwam głową.
-Ale poważnie się zastanowiłam i nie powinnam ci tego mówić, ale to ze względu na to, że w pewnym sensie przypominasz mi mnie jakiś czas temu.
-Co masz na myśli?- pytam.
-Powinnaś jechać Grace... Nie mówię o przeprowadzce na zawsze, ale dogadaj się z Anną nt. np. dwóch miesięcy... Nawet sobie nie wyobrażasz, jak tam się dobrze pracuje.
Patrzę na Mirandę ze skupieniem.
-Ale... Ja nie mogę, Harry...- zatrzymuję się, bo czuję, że w gardle rośnie mi gula.-...on teraz wyjeżdża, a Silver miała iść do przedszkola...- mówię.
-Pomyśl i porozmawiaj z nim, z tego co mówiłaś wyjeżdża teraz w trasę na kilka miesięcy, a ty byłabyś w NY... Po tym czasie możesz wrócić nie oddamy twojej posady nikomu...
-To nie jest takie proste...- mówię.-Musiałabym znaleźć mieszkanie, przetransportować samochód, musiałabym zostawić wszystko tutaj.
-Mieszkaniem się nie martw, bo w twoim przypadku dostaniesz apartament, który będzie tylko do twojej dyspozycji przez czas, jaki tam będziesz. Samochód będziesz miała załatwiony, chyba, że chcesz jeździć swoim to wtedy zajmą się tym.
-Brzmisz, jakbyś chciała się mnie pozbyć.- mówię z lekkim uśmiechem.
-Myślę, że masz większe ambicje niż Wielka Brytania. Stany już cię zauważyły, a to wielka sztuka.
Opuszczam głowę nie wiedząc co odpowiedzieć.
-Mówią o tobie wszystkie stacje modowe, a każda impreza na której się pojawisz jest swojego rodzaju wielką sprawą. Przemyśl to dobrze…- mówi.
Kiwam głową, czując się wewnętrznie rozdarta między Londynem i Stanami.

***
Miłego czytania laski! Dajcie znać, co sądzicie! xx.

12 komentarzy:

  1. Camille wiesz, że cię cenie i to bardzo. Piszesz genialnie kochana, ale błagam, błagam nie rób mi tego. Niech ta sprawa z Harrym się wyjaśni bo jak już wcześniej pisałam tego NIE PRZEBOLEJE. Kocham <3 Weny kochanie, weny :*
    Pozdrowienia,
    LittleThings<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku ja też chcę aby sprawa z Harrym się wyjaśniła tylko ich nie rozdzielaj nie nie nie nie zgadzam się oni muszą być razem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Troszku zamieszanie z tym "zdradzaniem" ale mam nadzieje że i coś się wydarzy i wyjaśni jednocześnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zrób prezent na mikołajki dla czytelniczek i dodaj kolejną część już jutro 😘
    Co do opowiadania jest cudne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ooogromną prośbę kochana, nie rozwalaj tego związku, po za tym nich się już hajtną i będzie happy familie, ja się koncertu jakiegoś w opowiadaniu nie mogę doczekać więc wiesz ... Błagam cię na marginesie o moje ukochane 18 - One Direction .. Po za tym muszę ci się pochwalić, że sama zaczęłam pisać więc ...
    Pozdrawiam,
    LittleThings<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie myślałaś o tym, żeby przenieść to opowiadanie na wattpad'a ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest na wattpadzie, ale haha zapomniałam o tej aplikacji i przez pół roku nie dodawałam rozdziałów. Lubię sama czytać na tej aplikacji, ale zdjęcia są tam ograniczone, linki do stylizacji też, więc bardziej preferuję blogspota. Daje mi większe możliwości.��

      Usuń
    2. Rozumiem ... nie mogę tego znaleźć :(

      Usuń
    3. W nowym rozdziale na czerwono zaktualizowałam linka :D

      Usuń
  7. Nadrabiłam to wszystko. Tyle mnie ominęło i chyba żałuję, że przeczytałam. Nie chodzi o to, że mi się nie podoba, czy coś podobnego broń Boże! Żałuję, bo teraz będę musiała czekać tydzień na rozdziały, a ja nie mogę wytrzymać. Strasznie jestem ciekawa co będzie dalej. Mam nadzieję, że dalej ciekawie rozprowadziłaś akcję, bo z tego co wiem to piszesz znaczenie odleglejsze rozdziały? Cholernie obawiam się, że to opowiadanie skończy się równie smutno jak poprzednie. Wiem, że życie nie jest kolorwe ani to żadne pieprzone FF. Ale chciałbym bardzo żeby skończyło się szczęśliwie! Dopisuje to do listy moich marzeń.
    Chyba teraz już wiem, dlaczego nazwałaś tak tego bloga, bynajmniej zaczynam to rozumieć. Czekam na dzisiejszy rozdział już zniecierpliwiona zz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem z ciebie dumna i mega szczęśliwa! Generalnie zostało mi ostatnie 10 (?) rozdziałów, może mniej, ale ostatnio w ogóle nie mam czasu na pisanie, a jeżeli mam 15 minut wieczorem dla siebie to o dziwo nie chce mi się pisać tego, a piszę inny, dopisując coraz to kolejne pomysły na nowy! Ale o nim dopiero pojawi się info, jak będziemy na półmetku... Bo jak na razie macie przed sobą 30 rozdziałów, które będą naprawdę bardzo, bardzo różne...

      Usuń