Wchodzę do apartamentu niosąc za sobą walizkę jedną
i drugą.
-Chodź kochanie…- mówię Sil, gdy ta wiezie swoją
walizeczkę z zabawkami.
Wchodzę przez łuk do kuchni, która jest cała biała.
Wyspa kuchenna biała, szafki białe, hokery… Uśmiecham się lekko, a Sil gdy
staje obok.
-Mamusiu, jak tu ładnie…- mówi.
-Masz rację…- mówię małej. Zostawiamy walizki i
idziemy oglądać inne pokoje. Sypialnia jest jeszcze piękniejsza, niż cokolwiek
innego. Jest wielkie łóżko, na ścianie wisi wielki telewizor, a ściana jest
szklana, mam bezpośrednie wejście do garderoby. Sil łapie mnie za rączkę i
prowadzi szukać swojego pokoiku. Anna zadbała o to, by Sil miała pokój dla
dziewczynki i na ścianach przyczepiona jest świeżo tapeta z księżniczkami, oraz
białe i różowe dodatki.
Mała rzuca się na łóżko i zaczyna na nim skakać.
Śmieję się i patrzę na nią.
-Idę zobaczyć inne pokoje kochanie…- mówię, a ona
już patrzy na domek dla lalek, który dostała jako prezent. Wchodzę do łazienki,
gdzie jest wanna, w rogu prysznic i śliczny zlew.
Siadam w fotelu w
salonie i wodzę wzrokiem po pięknych obrazach
zawieszonych na ścianach. Wszystko jest takie klasyczne, delikatne, harmonijne,
a jednocześnie niezwykle skromne. Minimalizm w idealnej oprawie... Na stoliczku
znajduje się numer do Anny, a także daty imprez na których mam się pojawić.
Biorę głęboki wdech i wypuszczam go ze świstem. Następny miesiąc będzie
pracowity.
Pukanie do drzwi rozlega się w całym
mieszkaniu, schodzę z kanapy i podążam zdziwion do wejścia.
-Justin?- mówię z
uśmiechem.- Co ty tu robisz?- pytam.
-Grace, kochanie...-
zaczyna wchodząc do środka.- Wynajmuję mieszkanie w tym samym bloku, ale na
lewym skrzydle budynku, myślałaś, że się nie dowiem, że teraz będziemy
sąsiadami?
Uśmiecham się.
-Nie wiedziałam, że
tu mieszkasz...- mówię i zapraszam go do salonu.
-To już wiesz...-
mówi.- Mam tu nagrania przez miesiąc i wynająłem mieszkanie.
-Fajnie, że będziemy
mieszkać obok siebie...- mówię.
-Też tak sądzę...
Sama jesteś?- pyta.
-Nie, Silver jest w
pokoiku po prawej, bawi się, a ja siedziałam i patrzyłam się w ścianę. Chcesz
coś do picia?- pytam idąc do kuchni.
-Może jakiś sok?-
pyta.
Kiwam głową i
znajduję butelkę soku jabłkowego w jednej z szafek.
-Nagrywasz płytę?-
pytam nalewając.
-To nie jest jeszcze
płyta, ale coś a'la przygotowania do nowej... Nagrywam utwory z feat'ami.
-Aaaa...- mówię.
Justin zaczyna się
śmiać.
-Nie wiesz co to,
racja?- pyta z uśmiechem.
Na co podnoszę wzrok
na chłopaka i sama parskam śmiechem.
-To znaczy, że ktoś
zaprosił mnie do współpracy i jestem jakby drugim wokalistą w tej piosence,
taki duet...- mówi.
-Aaaa...- mówię
rozumiejąc.
Justin kręci głową i
poprawia włosy przeczesując je palcami. Robi to dokładnie jak... Patrzę gdy to
robi i prawie wylewam sok.
-Co jest?- pyta
widząc to co robię.
-Nic...- mówię wycierając
papierem ręcznikowym blat.
Justin podchodzi
bliżej i zabiera mi butelkę.
-Źle się czujesz?-
pyta unosząc brwi.
Przeczę kręcąc
głową, Justin podnosi palcem moją brodę do góry.
-Grace? Chodzi o
Hazzę?- pyta.
Opuszczam głowę i
przygryzam policzki, czuję, że łzy w moich oczach zbierają się bardzo szybko i
zaraz wypłyną z moich oczu. Justin wzdycha i mocno przyciąga mnie do siebie.
Zaczynam gorzko płakać i czuję, że moje serce po raz kolejny łamie się na pół,
po tym jak już myślałam, że jest w porządku myliłam się, bo ciągle jest tak
samo. Jestem tak samo przerażona i smutna tym co się stało.
-Oddałam mu
pierścionek...- płaczę.- Powiedziałam, że jeżeli stale zamierza tak się
zachowywać to lepiej żebyśmy to skończyli...
-...a co z tą
dziewczyną?- pyta Justin.
-Powiedziałam mu, że
ich widziałam, ale on twierdzi, że pomiędzy nią, a nim nic nie ma, że są tylko
przyjaciółmi... Stwierdziłam, że mu nie wierzę, bo nie wyglądało to jak
"tylko przyjaciele"... - mówię cicho biorąc w dłonie chusteczkę od
Justina.
-Jus...- zaczynam.-
Ja szukałam sukni ślubnej...- mówię i znów wybucham płaczem.
Justin przyciąga
mnie do siebie mocno i głaszcze po głowie.
-Gracie, wszystko
się ułoży...- mówi składając pocałunek na mojej głowie.
Zamykam oczy i czuję
jak łzy spływają mi po policzkach.
-Wiem, jak bardzo
cię to boli, ale on cię zbyt bardzo kocha, żeby sprawić, że będziesz smutna.-
mówi mi do ucha.
-Ale jestem...-
mówię cicho.
Justin głaszcze mnie
po plecach, a ja wtulam się mocno w jego ramię.
-Kocham Go...-
szepczę.- Jest dla mnie wszystkim... Ale... Wiem, że przerwa na przemyślenie
ważnych spraw jest potrzebna...- dodaję.
-Czasami jest
potrzebna, zobaczysz... Wszystko wróci do normy.
Odsuwam się od
Justina, a on wyciera mi łzy z policzków.
-Ubrudziłam ci
koszulkę.- mówię dotykając jednego z mokrych pól, które zostały po łzach.
Justin zakłada mi kosmyk włosów za ucho.
-Mamusiu?- głos
Silver roznosi się w salonie, podnoszę głowę i spoglądam na nią.
-Tak, córciu?- pytam
ocierając szybko łzy.
-Dlaczego płaczesz?-
pyta.
-Trochę boli mnie
główka...- mówię cicho to co przychodzi mi do głowy.
-Przez tatusia boli
cię główka?- pyta podchodząc do mnie.
-Nie...- uśmiecham
się lekko.
Silver patrzy mi w
oczy przez chwilkę i wdrapuje się na moje kolana, po czym przytula się mocno.
-Kocham Cię
Mamusiu...- mówi cichutko wprost do mojego ucha.
Przytulam ją mocniej
i całuję w czoło.
(...)
Rankiem budzę się i
wiem, że muszę wziąć się w garść, miałam w końcu traktować NY jako szansę
rozwoju, akcji i nowych projektów, poza tym także jako terapię narzeczeńską.
Gotując mleko na kakao dla Silver nie zauważam, że mój telefon stale brzęczy i
informuje o kolejnych połączeniach.
-Sil! Chodź grzanki
gotowe!- mówię, a ona wychodzi z pokoiku i razem z ulubionymi zabawkami
przemierza krótki korytarzyk prowadzący z jej pokoju do kuchni.
Sadzam ją na hokerze
i podaję talerze.
-Mamusiu, jaki to
dżem?- pyta.
-Tfuskawkowy...-
przedrzeźniam ją.
Ona zaczyna się
śmiać, a ja sama się uśmiecham.
-Gdzie dziś
jedziemy?- pyta.
Odchrząkuję i
zalewam kubek dużej czarnej kawy, która ma mnie postawić na nogi po
nieprzespanej nocy.
-Pojedziesz ze mną
załatwić dwie sprawy, a potem pójdziemy gdzieś razem...- mówię.
Kiwa głową i bierze
do ust kolejną kosteczkę grzanki.
Otwieram kubeczek
jogurtu i biorę bułkę. Telefon, który leży bliżej Sil znów brzęczy.
-Tatuś dzwoni!-
piszczy mała odkładając kosteczkę na talerz.
Zerkam na ekran i
cicho wstrzymuję oddech.
-Chcesz z nim
porozmawiać?- pytam.
Mała kiwa głową, na
co ja się lekko uśmiecham i biorę kawę do swojej sypialni,
by przygotować się do spotkania.
Harry
Siadam na łóżku i
przytrzymując ramieniem telefon rozmawiam z Silver. Szukam jednej ze swoich
białych koszulek.
-Tatusiu, a tam są palmy?- pyta.
-Są, kochanie, bardzo dużo, kokosowe,
daktylowe...
-A co to daktyle?- pyta, a ja tłumaczę jej czym są owe owoce.
-A jadłeś je?- pyta.
-Jadłem.
-A przywieziesz mi je?- pyta i słyszę, że przeżuwa.
-Kupię specjalnie dla ciebie...- mówię z
uśmiechem.
-A dla mamusi?- pyta Silver, na co na
chwilkę przerywam czynność.
-Jeśli mamusia będzie chciała, to jasne...-
mówię cicho.
-Mamusia będzie szczęśliwa...- mówi Sil.-Dziś jadę z mamusią do jej pracy, a potem gdzieś pójdziemy...- mówi
zasysając słomkę, pewnie pije kakao.
-Podoba ci się tam?- pytam.
-Tak, mam bardzo ładny pokój i wieeeelki domek
dla lalek.- mówi.- Mogłam zabrać moje lalki Barbie...- mówi
nieco zasmucona.
-Jak będę w NY to się z tobą pobawię, ok?-
pytam.
-Taaak!!!- piszczy moja mała.
-Jesz śniadanko?- pytam.
-Tak, mamusia mi niedawno zrobiła...-
mówi przeżuwając.
-A co mamusia robi?- pytam skubiąc
kołnierzyk jednej z koszul.
-Poszła wybrać ubranka...- mówi.
-A jak minęła wam podróż?- pytam.
-Prawie cały czas spałam, poza siku i
jedzeniem.- mówi dumna, na co się uśmiecham.
-A potem przyszedł taki pan i mamusia płakała
i powiedziałam jej, że bardzo ją kocham, ładnie prawda?- pyta.
Podnoszę wzrok znad
koszuli i patrzę w okno, zaraz jednak wolna dłoń dotyka kości nosowej i lekko
ją masuje.
-Jak nazywał się ten pan, córciu?- pytam.
-Mamusia mówiła na niego Jus...- mówi
akcentując ostatnie wypowiedziane przezwisko.
-O cholera...-
szepczę pod nosem.-Coś jeszcze robili?-
pytam.
-On ją głaskał i wycierał łezki...- mówi.
-Aha...- mówię cicho.
-Tatusiu tęsknię za tobą mocno...- mówi
cicho Sil.
Mięknę słysząc to i
uśmiecham się lekko.
-Ja za
tobą też najpiękniejsza na świecie księżniczko. Niedługo do mnie przyjedziesz...-
mówię.
W tle słyszę głos
Grace i mówi przez nos co świadczy o katarze, który zawsze po łzach utrzymuje
się sporo czasu.
-Tatusiu, muszę kończyć, bo zaraz wychodzę z
mamusią. Kocham Cię i wujków, ale najbardziej wujka Nialla. Paaa!- mówi.
-Pa słoneczko.- mówię cicho.
Odkładam telefon i
klnę pod nosem.
Grace
Razem z Silver
wychodzimy z budynku i kierujemy się do jednej z taksówek. Trzymam ją mocno za
rączkę, by podążający za nami paparazzi nie staranowali jej. Wsiadamy i szybko
mówię kierowcy by jechał do redakcji Us Vogue.
-Nie lubię ich...-
mówi Silver.
-Ja też kochanie...-
mówię.- Bardzo...
Droga jest dość
krótka, więc wkrótce jesteśmy pod redakcją, a tam znów fotografowie czyhają na
nas.
-Wezmę cię na ręce
księżniczko.- mówię zakładając jej kosmyk włosów za ucho i później poprawiając
dużą czarną kokardę na główce.
Kiwa głową.
Płacę i wysiadam
pierwsza z pojazdu, od razu krzyk i piski, nawoływania i flesze są wszędzie.
Biorę Silver na ręce i idę szybko do środka w otoczeniu dwóch ochroniarzy,
którzy wybiegli ze środka UV by mi pomóc.
"Grace,
widzieliśmy u ciebie Justina."
"To koniec
Harrace?"
"Jak rozstanie
przeżywa wasza córka?"
"Czy Harry
pogodził się z tym, że zostawiłaś go dla innego?"
-Co za bujdy!-
krzyczę w myślach i wnet przechodzę przez drzwi obrotowe.
-Dziękuję, nie wiem
co się dzieje...- mówię ochroniarzom, a oni cicho odchodzą kiwając głową.
Stawiam Sil na podłodze i poprawiam jej ubranka kucając. Podnoszę wzrok na jej
twarzyczkę i widzę jej przerażoną minę, jakby chciała się rozpłakać.
-Słoneczko, dlaczego
płaczesz?- pytam przytulając ją do siebie.
-Bo oni tak krzyczą
i mówią o tobie i tatusiu...- mówi cichutko.
Marszczę lekko czoło
i całuję ją w czoło.
-Wiesz kochanie, oni
tak będą, bo to ich praca i bardzo lubią mówić głupie rzeczy. Ale ty ich nie
słuchaj...- mówię cichutko do jej uszka.
-Oni zawsze będą tak
krzyczeć?- pyta.
-Pewnie tak...-
mówię całując ją w czoło.- Ale mamusia będzie zawsze robiła tak, żeby oni nie
krzyczeli... Obiecuję.- mówię ocierając ostatnią łezkę.
Silver kiwa główką.
-Skoro to już wiemy
to proszę teraz szeroki uśmiech, najpiękniejszy na świe...-mówię i patrzę na
dołeczki w jej policzkach.
-Dokładnie taki.-
mówię całując je.
Za sobą słyszę
odchrząknięcie. Blondynka w perfekcyjnym uniformie uśmiecha się do nas i
wystawia rękę.
-Witam, nazywam się
Claire i dostałam za zadanie doprowadzić panią do redaktor Wintour.
Potrząsam jej dłonią
i mówię, by nas prowadziła... Jazda windą trwa ok. 20 sekund, kobieta wychodzi
pierwsza i prowadzi mnie oraz Silver do gabinetu, który jest za wielkimi
szklanymi drzwiami. Kobieta nakazuje nam zaczekać, więc stajemy, kucam by
poprawić Silver ubranko i całuję ją w policzek.
-Jak tam wejdziemy
bądź grzeczna, ok?- pytam.
Kiwa głową i łapie
mnie za rękę. Kobieta wychodzi z uśmiechem i zaorasza nas do środka.
-Nareszcie moja
ulubiona dziennikarka pojawiła się w Nowym Jorku.- mówi Anna z szerokim
uśmiechem okrąża biurko załadowane jakimiś dokumentami.- Jak podoba się wam
apartament?- pyta.
-Jest bardzo ładny,
stylowy minimalizm... Jestem bardzo wdzięczna, bo dzięki temu, że mamy ten
apartament nie musiałam na gwałt szukać mieszkania.- mówię.
-Tak też myślałam i
czułam, że brak miejsca zamieszkania będzie twoim kolejnym argumentem
przeciw...- mówi Anna na co się uśmiecham.- Bardzo się cieszę, że się
zdecydowałaś, to będzie dla ciebie inne doświadczenie niż praca w BV, na pewno
sporo sie nauczysz.- mówi.
Kiwam głową w
zrozumieniu.
-Kiedy zaczynam
pracę?- pytam.
-Twoja praca w naszym
Vogue'u będzie wyglądała następująco: jesteś od teraz moją reprezentantką i na
wszystkie spotkania, na które nie będę mogła jechać, będziesz jechać ty, w
redakcji będziesz, ale tyle o ile, możesz pracować w mieszkaniu, bo domyślam
się, że chcesz spędzać czas z córką, moja asystentka znalazła także opiekunki,
które możesz zatrudnić dla niej, gdy nie będziesz mogła się nią opiekować.
Twoja praca polega głównie na wyborze zdjęć do naszego czasopisma, ale także na
pojawianiu się na wielu imprezach, dobierać je możesz sama, ale o ważniejszych
będziesz powiadamiana. Mam na uwadze także, że masz swoje prywatne projekty,
więc możesz je realizować, kiedy będę potrzebować materiału moja asystentka
będzie cię informować.
Uśmiecham się
szeroko i kiwam głową.
-To dla mnie
zaszczyt móc dla pani pracować.- mówię.
-Przestań...- mówi z
uśmiechem.- To już pierwszą rzecz powiedziałam, teraz druga... Powinnaś mieć
asystentkę.- mówi.
-Asystentkę? Czy ona
jest potrzebna?- pytam.
-Jeżeli będziesz ją
mieć odejdą ci spore obowiązki np. takie jak umawianie się na spotkania,
odbieranie zaproszeń...- mówi.- Wiem, że przyjechała z tobą jakaś koleżanka...
-Tak, Theresa, ale
wie pani pracowałyśmy na tym samym stanowisku i nie chcę teraz wychodzić na
jakąś wielką panią, której potrzebna jest asystentka. Theresa dłużej ode mnie
pracowała w BV i nie chcę stawiać jej na stanowisku niższym.
Anna uśmiecha się i
kręci głową.
-Za dużo się
martwisz Grace.- mówi mi.- Moja asystentka rozmawiała już z Theresą i ta
powiedziała, że będzie przeszczęśliwa jako dziennikarka amerykańskiego Vogue
oraz asystentka szefowej działu Trendy&Style
w końcu przyczyni się do wyznaczania trendów na świecie. To jest takie o
stanowisko, na to trzeba zapracować.
-Pani Wintour ale
jest pani świadoma, że ja nie będę pracowała tu zawsze, na czas kiedy mój...-
zatrzymuję się na chwilkę.-...narzeczony jest w trasie ja mogę być tu... ale
gdy wróci ja też chcę wrócić.
-Grace porozmawiamy
o tym wtedy, gdy dojdzie do takiej sytuacji.- mówi.- Jakoś się porozumiemy...-
uśmiecha się lekko.
Kiwam głową z lekkim
uśmiechem. Anna wciska jakiś przycisk.
-Claire pokaże ci
twoje biuro na ostatnim piętrze budynku, Theresa jest w mniejszym biurze, obok
twojego.
-Wspaniale.- mówię z
szerokim uśmiechem. Claire wchodzi do środka i zaprasza mnie. Podaję Annie rękę
na pożegnanie i razem z Silver wychodzimy.
Asystentka mojej
szefowej prowadzi mnie do mojego biura, które jest za wielkimi rozsuwanymi,
jabłoniowymi drzwiami. Theresa wyskakuje z biura i rzuca mi się na szyję,
przytula mocno i gratuluje stanowiska. Drzwi się otwierają i wchodzę do środka.
Wielka przestrzeń, wielkie biurko ze skórzanym krzesłem, ściana cała ze szkła z
widokiem na panoramę Nowego Jorku, Silver wyrywa się i biegnie na białą
zamszową kanapę i siada na niej podskakując pupcią. Na ścianach widać stare
okładki z Vogue'a oprawione w antyramy. Siadam na fotelu i obracam się dookoła.
-Silver podoba ci
się?- pytam.
-To jest tylko twoje
mamusiu?- pyta oglądając się dookoła.
-Tak, tylko moje.-
mówię dumnie.
-Bardzooo mi się
podoba!- piszczy, na co zaczynam się śmiać.
(…)
Po powrocie z Paryża
czuję, że jedyne na co mam ochotę to oglądać stare odcinki Przyjaciół albo
Seksu W Wielkim Mieście. Po NYFW czuję, że jedyne na co mam ochotę to oglądać
stare odcinki Przyjaciół albo Seksu W Wielkim Mieście. Było
absolutnie wspaniale, ale
jednocześnie wykańczająco. Anna dała mi dzień wolnego, więc postanowiłam spać jak najdłużej.
Chciałam w ciągu dnia pójść na jakieś zakupy, albo sama nie wiem. Pojutrze
muszę lecieć z Silver do Dubaju, ponieważ Harry ma tam koncerty, a teraz
zaczęły się jego dwa tygodnie. Póki co śpię... i spałabym pewnie długo, gdyby
nie donośne pukanie do drzwi.
-Jezu, człowiek raz
nie może się wyspać!- mówię do siebie wyskakując z łóżka. Prawie wpadam na
ścianę. Podchodzę do drzwi i spoglądam przez wizjer. Moje małe, śpiące oczy
otrzymują porządną porcję energii, bo od razu szeroko się otwierają.
-Harry?!- krzyczę w myślach.
Biegiem wracam do
lustra i szybko się poprawiam, co ja za koszulkę założyłam
(Pyjama NY), dobry Boże i
majtki. Znów zaczyna pukać...
Otwieram zamki i
patrzę na niego, on od razu lustruje mnie wzrokiem, od czego na moim ciele
pojawia się gęsia skórka.
-Hej...- mówi.
-Hej...- odpowiadam
opierając się o drzwi. Jest skrępowany i nieśmiały.- Proszę...- mówię.
-Dziękuję...- mówi.-
Przepraszam Grace, że tak bez uprzedzenia, ale okazało się, że mamy 3 dni
wolnego, więc chciałem zabrać Sil.
-W porządku...- mówię.
Harry
Koronkowe majtki?
Koszulka, dzięki której widzę jej piersi? Jezu drogi, za co ty mnie karasz...
Wchodzę za nią do kuchni i widzę jak podchodzi do czajnika elektrycznego i
włącza go.
-Ładne
mieszkanie...- mówię cicho, ale na tyle, by Grace usłyszała.
-Dziękuję.-
odpowiada nawet na mnie nie patrząc. Wzdycham cicho i podchodzę bliżej jej.
-Robię ci kawę.-
mówi.- Chcesz coś do jedzenia?- pyta.
-Nie chcę ci robić
kłopotu...- mówię opierając się tyłem o blat.
Grace otwiera
lodówkę.
-Mam szynkę, ser,
powinien być tutaj chleb tostowy...- mówi i schyla się do szafki. Odwracam
głowę w drugą stronę i staram się zachować odpowiednio do sytuacji, Grace jest
na mnie zła, oddała mi pierścionek i prosiła o chwilkę przerwy. Chcę to
uszanować, ale... Ja w niczym nie zawiniłem, nie czuję się winny
"separacji narzeczeńskiej".
-Więc na co masz
ochotę?- pyta zalewając kubki wrzątkiem.
-Po prostu tosty?-
pytam, na co ona bierze łyka kawy i odkłada kubek, bo poparzyła język, zaczyna
przyrządzanie. Zastanawiam się jaki temat ugryźć, bo nie chcę, by było cicho,
ani żeby nie wyszła z tego kłótnia.
-Jak trasa?- pyta
Grace ratując sytuację.
-Umm... W porządku,
właściwie jak zawsze koncert, sen, przygotowania i tak w kółko. Ale miejsca
gdzie gramy są wspaniałe...- mówię.
-Kolumbia, Dubaj,
Zjednoczone Emiraty Arabskie- rarytasy...- mówi Grace zamykając klapę tostera.
-Masz rację…- mówię cicho, biorąc kubek ze swoją
kawą w dłoń.- Jest pięknie, bardzo ciepło…- mówię.
-Ta…- burczy pod nosem Grace.
Patrzę na nią od tyłu, jej włosy tak jak zawsze
poplątane od snu i poduszki, zgrabne, śliczne nogi, pośladki krągłe i jędrne…
Opuszczam głowę, bo nagle robi mi się cholernie
przykro, całe ostatnie 2,5 tygodnia mówiłem chłopakom, jak to Grace spotyka się
z Justinem, z Nolanem i innymi fagasami… Chcę ją z powrotem… Tęsknie za nią, za
jej dotykiem, słodkimi pocałunkami na dzień dobry… Przeprosiłbym ją, ale niczym
nie zawiniłem i naprawdę nie mam jej za co przepraszać. No może trochę za
bardzo spoufaliłem się z Nadine, ale przecież do niczego między mną, a nią nie
doszło.
-Harry?- pyta machając mi przed oczami ręką.
-Co?- pytam wyrwany z myśli.
-Zamyśliłeś się.- mówi, na co kiwam jej głową.
Grace wyciągnęła tosty i spryskuje je ketchupem,
podsuwa mi talerz. Siadam na hokerze, patrzę jak moja ukochana stoi przede mną
oparta plecami o blat i patrzy w kawę.
-Coś nie tak?- pytam.
-Co?- pyta wyrwana z myśli.
-Zapytałem, czy coś nie tak, jesteś jakaś smutna…-
mówię.
-…po prostu zmęczona, miałam bardzo ciężki tydzień i
szykuje się równie ciężki…- mówi cicho.
-Masz sporo pracy, prawda?- pytam.
Kiwa głową.
-Ale to co…- mówi cicho.- W Londynie nie docenili by
mnie tak, jak zrobiono to tu…- dodaje pewniej.
-Dobrze ci tu?- pytam.
-Póki co nie tęsknię…- podnosi głowę i spogląda w
okno.
-A nie tęsknisz za tym co było między nami?- pytam
cicho. Grace przelyka ślinę i nieprzerwanie patrzy w okno, ściska mocniej kubek
i dopiero po kilkunastu sekundach, odrywa wzrok od otoczenia na zewnątrz i
przenosi go na mnie. Nie odzywa się przez kolejne kilkanaście sekund. Jeden z
jej kosmyków spada na czoło.
-Tęsknię,
oczywiście, że tęsknię...- mówi.- Ale wiesz, za czym tęsknię?- pytam.
Patrzę na nią
pytająco.
-Tęsknię za
beztroską, która była, jak się poznaliśmy, za tym, jak musiałam wyganiać brata
z domu, byś spędził u mnie trochę czasu sam na sam. Wtedy nie było problemów,
nie było zmartwień, a teraz? Zobacz, jak inni ludzie zamieszali w naszym życiu,
nie dogadujemy się, nie akceptujesz tego co robię, kłócimy się... W ciągu
ostatniego miesiąca kłóciliśmy się więcej niż w ciągu czasu, który się znamy.
-Grace...- zaczynam.
-Posądzamy się o
zdrady, a to jest poważne posunięcie w złą stronę, prawda?- pyta.
Kiwam głową.
-Ale to nie tak, że
ja cię posądzałem...- zaczynam.
-...mam ci
przypomnieć co do mnie powiedziałeś?...- przerywa mi.
Wzdycham cicho i
przeczę kręcąc głową.
-Grace... Kocham
Cię...- mówię.-...zawsze będę cię kochał, bo jesteś dla mnie najważniejsza...-
wstaję z hokera i idę w jej stronę.
-To dlaczego słysząc
rozmowę z Nadine było słychać w twoim głosie, że to ją darzysz uczuciem.- mówi
patrząc w podłogę.
-Nigdy nie darzyłem
Nadine uczuciem...- mówię.
Grace podnosi wzrok,
jej oczy wypełnione łzami są szklane i błyszczą się. Widzę, ile te głupie
wyrwane z kontekstu wypowiedzi są dla niej katorgą i bólem.
-Harry nie wierzę
ci...- mówi cicho, a wtedy z jej oczu wypływają łzy.
Odpycha się od blatu
i chce pójść do sypialni, łapie ją za dłoń, ale wyrywa mi się. Podążam za nią,
Grace kładzie się na łóżku i płacze. Wchodzę do środka jej pokoju i siadam na
krawędzi.
-Przyrzekam ci, że
między mną, a Nadine nic nie było... Grace...- mówię.- To ty jesteś
najważniejsza... Kocham Cię!- mówię.
-Harry do cholery
przestań gadać takie bzdury!- mówi ocierając dłonią oczy. -Znam cię nie od
wczoraj i wiem, jaki jesteś wyznając uczucia, kochany, uroczy, marszczysz czoło
i te twoje gesty w stosunku do... kiedyś mnie.- mówi.
-To nieprawda!-
mówię.- Grace uwierz mi...- mówię.
-Harry błagałeś ją,
by przyjęła twój prezent i nalegałeś! I zachowywałeś się właśnie tak...- mówi.
-Jak?- pytam.
-Tak jak wtedy
wyznając uczucia.- mówi patrząc mi w oczy.
Patrzę na nią.
-Spójrz na mnie.-
mówię i przysuwam się bliżej niej. Grace cały czas ucieka wzrokiem, wiem, jakie
to jest trudne.
-Proszę, spójrz.-
mówię po raz drugi. Gdy tego nie robi łapię za jej brodę i ustawiam tak, by
patrzyła mi w oczy.
-Kocham Cię.- mówię
i składam na jej ustach pocałunek. Pocałunek, który marzyłem, żeby się nie
kończył.
Pełen delikatności,
dotyku, a co najważniejsze uczucia. Ona jest tak pochłonięta, że jestem prawie
pewien, że straciła głowę. Układam ją by leżała plecami na łóżku i góruję nad
nią. Dotykam jej ciała i mimo tego, że pocałunek nie jest bardziej drapieżny
czuje moje uczucie to tej dziewczyny. Całuję jej policzki i przenoszę się na
szyję, wszystko robię na takim dziwnym spokoju, też bujam w obłokach. Grace
łapie za moje włosy i gdy moje dłonie ujmują jej biust ocuca się.
-Harry, proszę
przestań.- mówi.
Otwieram oczy i
patrzę w jej oddalone o kilka cm.
-Czy to był dobry
dowód?- pytam.
-Nie Harry...- mówi
cicho. Odsuwa mnie i wstaje z łóżka, udaje się do łazienki.
Klnę pod nosem.
***
Mam ewidentnego doła przez akcję Harry'ego z Kendall, a na dodatek źle się czuję po wczoraj. Nie lubię tego! Ale Wam życzę dziewczynki, miłego czytania i Szczęśliwego Nowego Roku, spokoju, szczęścia, dobrych ocen, sumiennej pracy, która zaprowadzi Was na szczyt. Buziaki! xx.
***
Mam ewidentnego doła przez akcję Harry'ego z Kendall, a na dodatek źle się czuję po wczoraj. Nie lubię tego! Ale Wam życzę dziewczynki, miłego czytania i Szczęśliwego Nowego Roku, spokoju, szczęścia, dobrych ocen, sumiennej pracy, która zaprowadzi Was na szczyt. Buziaki! xx.
cudowny rozdział, już przez chwilę myślałam że się zejdą ale dobrze niech Harrry walczy. Jak sobie pomyślę że muszę czekać przez kolejny tydzień na rozdział to chyba oszaleje.
OdpowiedzUsuńw nowym roku życzę Ci dużo weny, szczęścia oraz spełnienia najskrytszych marzeń :*
A tak poza marginesem uważasz że ta cała sprawa z Harrym i Kendall to prawda?
pozdrawiam Karola
Zdjęcia i pocałunki mówią same za siebie kochanie xx.
UsuńGłupia Kendall....kto jeszcze chce ją zabić ?
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział.Może w następnym razem będzie lepiej.
Ja chcę! A już ją kuźwa polubiłam... I Grace się z nią pogodziła... Chyba zmienię fabułę...
UsuńŚwietny rozdział <33 a powie mi jeszcze ktoś o co chodzi z Kendall i Harrym ?;oo ja nie w temacie i nie wiem dlaczego :(
OdpowiedzUsuńpodobno są razem
UsuńZdjęcia mówią same za siebie... Ile w tym prawdy się nie dowiemy, bo Harry nawet nie potwierdzi tego, przez ich przerwę...
UsuńNo cóż ubolewam nad tym bardzo, już myslalam ze znajdzie sobie normalna dziewczynę.
OdpowiedzUsuńw każdym bądź razie życzę Ci Szczęśliwego Nowego Roku :*
Proszę nie kończ tej dramy! Taki tok wydarzeń mega mi sie podoba!! :* Justin ♥♥ /Dominika :*
OdpowiedzUsuńHej kochanie. Szczerze chyba bardziej bym się cieszyła gdyby był z Taylor. Co do nowego roku to życzę ci mnustwa weny i zdrowia. Rozdział cudowny, jak zwykle. Mam nadzieję, że się między nimi ułoży.
OdpowiedzUsuńKocham Cię i pozdrawiam,
LittleThings<3
P.S. Co mylisz o tej całej sprawie z Kendall ... Romans czy coś poważnego ?
super rozdział, mam nadzieje, że niedługo się pogodzą
OdpowiedzUsuńzycze weny/Ola
Świetny,najlepszy, wspanialy ❤❤❤
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział! Bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuń