Gdy
lądujemy w Paryżu wiedziałam, że będzie taki moloch, bo zawsze na tygodniach
mody paparazzi są przy każdej możliwej przy restauracji, a co dopiero na
lotnisku.
Tess pobiegła po walizkę, bo istniało prawdopodobieństwo, że jej się
zagubiła, mi kazała jechać do hotelu. Nie chciałam, ale zdecydowanie
odpowiedziała, że jej zadaniem jest także chronić mnie od paparazzich, więc mam
jechać do hotelu. Więc pojechałam… Theresa wróciła w skowronkach, bo odzyskała
bagaż.
Tego samego wieczoru ekipa, która przylatuje
późniejszym samolotem przygotowuje mnie do kolacji z projektantami. Ashley
(fryzjerka) i Sam (makijażystka) ogarniają mnie do wyjścia siłą rzeczy bardzo
ważnego. Rozmawiamy o nowej linii kosmetyków Estee Lauder, którą reklamuje
Kendall, gdy dzwoni mój telefon.
-Halo?-
odbieram.
-Mamusia!-
piszczy Sil.
-Cześć
słoneczko! Jeju, jak się za tobą stęskniłam.
-Mamusia
tęsknię…- mówi.
-Ja
mocniej tęsknię…
-Nie,
mamusiaa jaaaa!- piszczy.
-Co
robisz?- pytam.
-Tatuś i ja
byliśmy w wesołym miasteczku i było mi bardzo gorąco i potem poszłam na basen i
potem skakałam z wujkiem Liamem do wody.
-Ojej
to byłaś dziś bardzo zajęta…- mówię.
Silver się śmieje, a na moje usta ciśnie się
uśmiech. Bardzo za nią tęsknię.
-A
fajnie było w wesołym miasteczku?- pytam biorąc do ust
szklankę wody.
-Taaak!
Byłam na kolejce z pluto i zjeżdżałam z Nadine ze ślizgawki…-
zaczynam się krztusić i dziewczyny ratują mi życie klepiąc mnie po plecach.
-Z
kim zjeżdżałaś?- pytam, czując jak szybko bije mi serce.
-Z
tatusia koleżanką, Nadine, ona była też na koncercie i siedziałam jej na
kolankach…- mówi.
Zaciskam pięści.
-Gdzie
jest tata?- pytam ją.
-W
łazience kąpie się…- mówi Sil.
-Lubisz
tą panią?- pytam.
-Nie,
ale tatuś ją lubi. Dużo się śmiał z nią.
Proszę dziewczyny o zostawienie mnie samej na
chwilkę. Idą do innego pokoju w apartamencie i tam rozmawiają z Theresą, ja
zostaję przy zamkniętych drzwiach.
-Tata
ją przytulał?- pytam.
-Mhm…-
mówi Sil.
Zsiadam z krzesła i przenoszę się na łóżko. Moja
broda zaczyna drgać, a łzy pod powiekami zbierają się szybko. Postanawiam
zmienić temat.
-A
jak wujkowie?- pytam.
-Wujek
Niall mnie bardzo kocha…- mówi uśmiechając się.
I chodź to jest słodkie i normalnie przyprawiło by
mnie o śmiech, to teraz nie dam rady.
-Wiem
kochanie…- mówię.- Opowiesz
mi wszystko, jak przyjadę po ciebie, ok.?- pytam.
-Ok.,
a mamusiu kiedy przyjedziesz do mnie?- pytam.
-Bardzo
niedługo…- mówię.
-Dobrze,
bo ja bardzo tęsknię…- mówi.
-Ja
też. Kocham Cię Bardzooo…- dodaję.
-Ja
ciebie mocniej.- odpowiada Sil.
-Papaa…-
mówię.
Odkładam słuchawkę i zaciskam palce na kości
nosowej. Mam jedynie uświadomienie, że Harry nawet po tym jak oddałam mu
pierścionek nie zmądrzał... I z jakiej paki ona się tam zjawiła…
Theresa wchodzi do środka.
-Grace, wszystko ok.?- pyta
-Tak, jak najbardziej. Dokończmy przygotowanie.-
mówię i niepostrzeżenie wycieram łzę z policzka.
Nakładam sukienkę, a
Sam poprawia mi włosy, spryskuję się perfumami i nakładam szpilki.
-Tess musimy się
wybrać na porządne zakupy jak znajdziemy chwilę...- mówię.
-Nie ma sprawy, ja +
zakupy = szczęśliwa ja.- mówi.
Może jakoś zakupami
poprawię sobie humor. Jest mi przykro, ba jest mi bardzo przykro znów wróciło
do mnie to, czego bałam się w Londynie, bałam się uczucia pozostawienia mnie
samej. Świadomość tego, że Harry jest i że to ja jestem w
jego sercu, wspierała mnie i
umacniała w postanowieniu, że Harry się musi zmienić. Ale teraz? Ona jest z nim
w południowej Afryce i chodzi z nim i Moją córką do wesołego miasteczka.
Nadzieja była mocna, ale teraz nie wiem co myśleć.
Narzucam skórzany płaszczyk z wykończeniem z
futerka i sięgam po torebkę.
-Możemy iść...-
stwierdzam.
Theresa kiwa głową i
wychodzimy z apartamentu. Wybijam głośne kroki obcasami, winda wiezie nas kilka
pięter na dół i zaraz wsiadamy do samochodu załatwionego przez francuskiego
Vogue'a. Jedziemy.
-Gracie, na pewno
się nic nie stało? Wyglądasz jakbyś nagle straciła całą energię...- mówi Tess.
-Wiesz... Lot,
jeszcze dzisiejsza kolacja... Zmęczenie mnie dopadło.- mówię.
-Rozumiem...- mówi
moja asystentka i patrzy w okno.
Przejeżdżamy koło
wieży Eiffla i zamykam oczy, by się nie rozpłakać, tak niedawno byłam tu z moim
narzeczonym na naszym wyjeździe, z którego jak zawsze, wróciliśmy pokłóceni...
Wysiadam z samochodu i z uśmiechem na ustach przemierzam drogę do drzwi
ekskluzywnej restauracji, gdzie odbywa się bankiet i kolacja.
Witam się ze
wszystkimi, każda osoba mnie przytula i mówi, że jest przeszczęśliwa, że
jestem, że dałam radę przybyć. Szkoda tylko, że ja nie jestem taka happy.

Donna Karan znajduje
ze mną wspólny język, wypytuję ją o sesje z Ritą Orą i Carą Delevingne...
Mijają godziny zanim
czuję, że naprawdę jestem zmęczona, Gigi Hadid- modelka i prywatnie
przyjaciółka Kendall dobrze się ze mną dogaduje i to głównie ona rozmawia ze
mną i projektantami. Oliver Rousteig zachwyca się jedną z moich stylizacji z
żakietem i sukienką Balmain, osobiście jestem wielką fanką nowego, młodego
Balmain i będę nosiła ich rzeczy częściej.
Wymieniam się z Gigi
numerami i obiecujemy sobie, że jakoś się zgramy.
Ok. 1 jestem w
hotelu i biorę gorący prysznic, by odprężyć ciało od stresu i sytuacji z Hazzą.
Myję oczy i kładę się do łóżka życząc Tess ogarniającej się w drugim pokoju,
dobranoc.


Dziewczyny przychodzą i skrolując posty na IG
czuję, jak mnie czeszą i nakładają makijaż.
Harry wstawił zdjęcie Silver jak śpi, cała
spocona. Zapisuję sobie to zdjęcie i uśmiecham się lekko widząc mojego
misiaczka.
Rozmawiam
jednocześnie z dziewczynami o duperelach.
Będąc gotowa
nakładam bluzkę i spódniczkę oraz buty. Wszystko projekt jednego projektanta.
Samochód znów czeka na dole, a my szybko, by zdążyć na czas musimy się zbierać.
"Jakaś jedna
mnie wykołowała i poknociła co jej powiedziałam..."
"Jeju, tak
strasznie szkoda, myślałam, że wreszcie z tobą posiedzę... Bardzo mi was brakuje
za oceanem."
"Nawet sobie
nie wyobrażasz jak nam ciebie brakuje tutaj... Z Eleanor rozważałyśmy przyjazd
do ciebie, a'la niespodzianka, ale jak ja zobaczyłam, że jednego dnia jesteś w
NY, drugiego w LA, a trzeciego w Paryżu to odwiodłyśmy się od niespodzianki..."
Uśmiecham się.
"Wiem, że teraz
jest szalenie... Mam nadzieję, że później się uspokoi..."
"Wątpię. Coraz
więcej stacji mówi o tobie i jak to nazwało BBC " Fenomen roku""
"Wiesz ile osób mnie ostatnio poprosiło o
zdjęcie, ze względu na ciebie nie na Harry'ego. Szczęka leżała na
podłodze."
"Haha fejm z
ciebie Lucy!"
"Pierwszy!"
Chichoczę.
"Co do przyjazdu to wiesz dam wam znać
zrobimy sobie babski wypad... Ja za 1-2 dni lecę do NY, potem do Cape Town do
Sil zabieram ją, spędzę z nią chwilę, a potem babcia Anne ją przejmuje na 1,5
tygodnia. Więc np. wtedy..."
"O proszę
super! Jesteśmy w kontakcie"
Chowam telefon do
torebki i wysiadam z samochodu.
Jedna z agentek
Louis Vuitton, której zadaniem jest mnie zaprowadzić na miejsce. Pyta mnie, czy
lot był miły, czy wszystko jest w porządku w hotelu. Odpowiadam jej twierdząco.
Paparazzi czyhają na mnie i gdy mnie widzą zaczynają strzelać fleszami. O dziwo
mnie nie oślepiają, ponieważ jest dzień… Widzę Theresę, która wchodzi bocznym
wejściem i wiem, że mam spotkać się z nią w środku, ona siedzi za mną 2-3
rzędy. Agentka prowadzi mnie do miejsca, gdzie mam zacząć pozować. Staję więc
do zdjęć na krótką chwilę i z lekkim uśmiechem na ustach patrzę się w obiektyw.
Podczas robienia zdjęć mój telefon zaczyna wibrować i dopiero, gdy schodzę
widzę, że mam nieodebrane połączenie od Zayna. Przełykam cicho ślinę i patrzę
się w ekran telefonu.
Piszę mu sms-a:
”Przepraszam nie
mogłam odebrać, coś się stało?”- piszę
”Ogólnie rzecz biorąc muszę ci coś powiedzieć,
bo prosiłaś mnie bym cię o wszystkim informował…”
”Zadzwonię po pokazie, ok?”
”Masz teraz pokaz?”
”Zawsze mam takie szczęście do dzwonienia”
Wchodzę
do środka, gdzie panuje totalna ciemność, a agentka pokazuje mi miejsce w
pierwszym rzędzie. Ludzie bardzo szybko się zbierają i siadają obok, nie znam
ich, ale ich poznaję, bo każdy mi się przedstawia. Pokaz rozpoczyna się pół
godziny później i oczywiście jak zawsze jest wspaniale. Każdy dodatek jest
idealnie dopasowany, a stroje oryginalne i takie, jak tylko Louis Vitton
potrafi zrobić. Głośne owacje na stojąco rozbrzmiewają w całej sali, a gdy
wchodzi projektant piski i gwizdy rozlegają się jednogłośnie.
Zaraz ma się odbyć bankiet z lampką szampana.
Fotografowie proszą jeszcze o zdjęcie z Mirandą Kerr i Stellą Campbell.
Oczywiście z wielką radością się zgadzam. Pstryk…
Łapię Theresę i mówię jej, że po pokazie pójdziemy
na lunch z Eli Mizrahi, ponieważ zadzwonił wieczorem i zaproponował spotkanie,
a potem wybierzemy się na zakupy.
Ona z uśmiechem się zgadza i przeszczęśliwa bierze
kieliszek szampana.
Wychodząc z pokazu wiele osób mnie łapie i gratuluję
sukcesów, oczywiście marzą, żeby ze mną porozmawiać na dzisiejszej gali
Maserati, która jest organizowana co roku, są na niej wszyscy projektanci. Jadę
z Tess do hotelu i rozplątuję włosy i robię z nich koka. Przebieram buty i
ubieram sukienkę. Theresa jest w łazience, więc korzystam z chwili samotności i
wychodzę na balkon. Dzwonię do Zayna, który odbiera po kilku sygnałach.
-Halo?-
pyta.
-To
ja…-
mówię opierając łokieć o barierkę.
-Wiem,
że to ty… - wzdycha cicho.- Nie wiem jak ci to powiedzieć…- mówi.
-To
o nią chodzi?- pytam.
-Skąd
wiedziałaś?
-Silver
mi powiedziała, że była z nimi w wesołym miasteczku.
-To
prawda… -zamykam oczy czując, że mnie pieką.
-Ile
czasu jest tam?- pytam.
-Już ze 2-3
dni. Harry w ciągu jednego dnia pojechał do niej na sesję, a Silver zostawił
Niall’owi, a potem notorycznie była na naszych koncertach, spędza z nim czas.
Mówiłem mu, że to jest bardzo nie w porządku wobec ciebie. Ale powiedział, że
ciebie tu nie ma…
-Czyli
za każdym razem jak mnie nie ma to ma inną?- pytam.
-Ja
także w ten sposób zrozumiałem jego przekaz…
-Nie
mogę uwierzyć, że ona tam jest…- mówię cicho.
-Z
tego co wiem jutro wyjeżdża do LA…- mówi Zayn starając
mnie wesprzeć.
-A
ja chyba wiem czemu…- mówię.
-Czemu?
-Bo
ja przyjeżdżam.- mówię.- I zrobię Hazzie taką awanturę, że się nie pozbiera. Jak on do cholery
może?! Silver jeszcze zobaczy, jak…- zaczynam płakać.
Siadam na fotelu na tarasie i ocieram łzy wraz z
maskarą.
-Grace,
postaram się jeszcze dziś z nim porozmawiać.
-Zayn,
ale zdajesz sobie sprawę, że to nic nie da… Dałam mu ultimatum i myślałam, że
choć trochę mu to przemówi do rozumu…
-Ultimatum?-
pyta Zayn, a ja już wiem, że się zagalopowałam.
-Wytłumaczę
ci jak przyjadę… Nie mam naprawdę siły, żeby opowiedzieć ci to przez telefon.
-Dobrze…
-Zayn…
A jak on się zachowywał w jej towarzystwie?- pytam.
Zapada krótka chwila ciszy po drugiej stronie.
-Tylko
mnie nie okłamuj… Proszę… Muszę wiedzieć jak bardzo jest źle i czy to wszystko
ma sens.- pociągam nosem i wycieram palcem spływającą łzę.
Zayn cicho wzdycha.
-Cały
czas się śmiał, słyszałem, że w pokoju hotelowym zaczęli tańczyć do muzyki z
jakiegoś programu co chwilkę wybuchając śmiechem.
Zamykam oczy i podkurczam kolana.
-…czyli
jest źle…- stwierdzam.
-Musicie
sobie wszystko wytłumaczyć, porozmawiać…- proponuje Zayn.
-Potrafię
sobie już teraz wyobrazić, jak ta rozmowa będzie wyglądać…-
mówię.
-Przykro
mi, że tak to wygląda…- mówi Zayn.
-Mnie
też… No cóż, wszystko się okaże jak przyjadę.- mówię.- Tak czy inaczej dziękuję ci…
-Przestań,
wypełniam rolę przyjaciela.
-Pozdrów
chłopaków, ok.?- proszę.
-Pozdrowię.
-Do
zobaczenia.
-Do
zobaczenia.
(…)
Zayn
Siadam na kanapie w jednej z garderób i gram z Sil w
zbieranie jabłek do koszyka na tablecie. Niall jest czesany przez Lou, a Harry
rozmawia z Nadine przed garderobą, Louis i Liam grają w FIFĘ.
-Macie pozdrowienia od Grace…- mówię, wiedząc, że
Hazz to usłyszy.
-O dzięki!- krzyczy Niall i Louis.
-Wzajemnie…- uśmiecha się Liam.
-Kiedy przyjedzie?- pyta Lou wyłączając suszarkę.
-Za 2-3 dni, teraz jest w Paryżu.
-Tęsknię za mamusią…- mówi Sil, uśmiecham się do
niej i całuję ją w czoło.
-My też tęsknimy za mamusią, prawda?- pytam.
-Tak!- odpowiadają chórem chłopaki.
Podnoszę
wzrok na Harry’ego, a on patrzy na mnie właściwie nie wiem jaki to wzrok. Zły,
wkurzony? Tak czy inaczej mnie to nie obchodzi. Obiecałem Grace, że będę ją
powiadamiał o wszystkim… A Harry powinien ogarnąć dupę i wreszcie spojrzeć
prawdzie w oczy, która dziewczyna jest lepsza… Czy jego miłość, z którą ma
dziecko, oświadczył się jej, planują ślub, albo planowali, czy dziewczyna
poznana w restauracji w Los Angeles…

-Gdzie jest tatuś?- pyta.
-Poszedł gdzieś…- mówię.
-Ja chcę do tatusia…- mówi szybko.
-A nie możemy tutaj posiedzieć, kochanie?- pytam.
-Nie…- kręci głową zarzucając loczkami w te i we w
te.
-No dobra, to chodźmy go poszukać…- mówi.
Silver łapie mnie za rączkę i prowadzi gdzieś.
Słyszymy fragment rozmowy Hazzy i dziewczyny, ale totalnie mnie zatyka, gdy
widzę, że Hazz ją przytula i to nie tak przyjacielsko. Ona ma głowę w
zagłębieniu jego szyi i on także. Zabieram Silver stamtąd i wracam do
garderoby.
-Dlaczego tatuś przytulał się do Nadine?- pyta, a
wszyscy patrzą na mnie.
-Nie wiem, słonko…- odpowiadam.
Grace
Wybucham śmiechem od anegdoty powiedzianej przez Eli
i razem z Theresą śmiejemy się jeszcze trochę. Wypytuję mężczyznę o pracę, jak
mu idzie w zawodzie, czy się spełnia, gdzie robi zdjęcia i czego… Proponuje mi
sesję, ale ja teraz robię sobie chwilę odpoczynku i nie mam siły, wszystko wali
mi się na głowę i jest źle.
Gdy myślę o tym, kręci mi się w głowie i staram się
odpędzić złe wyobrażenia, coś co totalnie sprawia, że w głębi duszy się
załamuję. Wizja Harry'ego z inną kobietą i mnie, samotnej dziewczyny z dzieckiem oraz nim jako "weekendowym tatusiem" jest dla mnie okropna. Boję się bardzo takiej wizji... I ja wiem, że stanę się innym człowiekiem, stanę się inną kobietą i matką. Tęskni się, wspomina, chce powrotu, ale co jeśli powrotu nie ma? Tak od razu przestać myśleć o osobie, która
jest ważna, ba… cholernie ważna, nie da się.
-Grace?- macha mi przed oczami Eli. Podnoszę wzrok
na Tess i Eli’ego, nie wiedząc co powiedzieć.
-Przepraszam, zamyśliłam się…- mówię biorąc w dłoń
szklankę z wodą z cytryną. Słomką pociągam płyn, a potem mieszam nią w środku.
-Coś się stało? Jesteś dziś totalnie nieobecna.-
mówi Eli.
Kiwam głową.
-Masz rację…- mówię.- Zbyt dużo się dzieje w zbyt
krótkim czasie. Śpię po kilka godzin. Mózg nie ogarnia.- stwierdzam.
-Powinnaś zrobić sobie wakacje…- mówi Tess.
-Kiedy… powiedz mi…- mówię.- Zbyt dużo projektów się
skumulowało, cieszę się, że chociaż pojadę teraz po Silver, więc chociaż
chwilkę nad basenem w słońcu poleżę…- mówię.- Potem na trochę do domu…
-Muszę bardziej odkładać twoje projekty…- mówi Tess
mieszając słomką swój sok.
-Nie, nie, nie…- mówię szybko mając w myśli próbę
udowodnienia Harry’emu swojego potencjału i siły.- Tylko raz na jakiś czas mały
relaksik…- mówię.
-Albo mi się wydaje Grace, albo co drugi dzień
jesteś na sesji…- mówi Eli.
-Ostatnio tak…- chichoczę.- Szalone no nie?- pytam.
Fotograf kiwa głową, na co unoszę brwi i spoglądam
na stolik.
-Wszędzie ją gdzieś zapraszają.- mówi Tess.- To się
robi szalone…- dodaje.
-To już jest szalone.- stwierdzam.
(…)
Ubieram
kombinezon i poprawiam biust.
Wzdycham cicho i zostawiam to bez komentarza. Ashley
poprawia mi policzki, a Sam układa włosy, żeby ładnie się prezentowały
spryskując je lakierem.
Zapinam buty i nakładam na palce pierścionek.
-A gdzie twój pierścionek zaręczynowy, ładnie będzie
się komponował…- pyta Tess rozglądając się dookoła.
-Emm… Ja… Zostawiłam go w Nowym Jorku…- odpowiadam
szybko.
Tess
kiwa głową w zrozumieniu.
-Myślę, że możemy iść…- mówi moja asystentka.
Kiwam głową i
po raz kolejny dziękuję dziewczynom. Zobaczę się z nimi, jak wrócę do NY
przed kolejnymi sesjami. Wychodzimy z apartamentu, wyciszam telefon. Theresa
wciska przycisk od windy.
-Grace…- zaczyna.
-Hm?- podnoszę wzrok znad butów na nią.
-Posłuchaj mam pytanie…- mówi poprawiając ramiączko
torby. Kiwam głową dając jej do zrozumienia, że zamieniam się w słuch.
-Moja przyjaciółka i kilkoro innych znajomych robią
wyjazd na tydzień na Karaiby i bardzo bym chciała z nimi pojechać, bo bardzo
dawno nigdzie się nie wybraliśmy starą ekipą, rozumiesz…- mówi. Wsiadamy do
środka.
Uśmiecham się.
-Tess oczywiście, jedź, baw się dobrze… Kiedy wyjeżdżasz?-
pytam.
-Jutro lecę do Londynu, bo stamtąd wspólnie lecimy
wynajętym samolotem.
-Czyli wylecimy o tej samej porze?- pytam.
-Myślę, że będziesz jeszcze odsypiała po tej
imprezie, podczas, gdy ja będę wsiadała do samolotu…- mówi.
-Naprawdę? Tak wcześnie?- pytam.
Dziewczyna kiwa głową, wysiadamy z windy i idziemy
ku drzwiom, gdzie czeka na nas samochód. Pisk, krzyk towarzyszy nam, gdy
wsiadamy do środka.
-Czyli musisz wyjść wcześniej z imprezy?- pytam, na
co kiwa głową.
-Wrócę taksówką koło 1, muszę być przytomna.-
oznajmia.
Kiwam głową i wyciągam telefon z torebki na chwilkę.
Sprawdzam godzinę oraz czy nie mam żadnej wiadomości.
Chowam go z powrotem i dosłownie kilka przecznic
dalej samochód parkuje przed czerwonym dywanem. Theresa jak zwykle wchodzi
tylnim wyjściem, a ja kieruję się w stronę fotografów.
Krzyk
i pisk jest niesamowity, krzyczą do mnie raz po angielsku, a raz po francusku,
nie wiem, chyba nie ogarniąją, że kompletnie ich nie rozumiem, to Harry zawsze
rozmawiał z francuzami i zawsze mi tłumaczył, co mówią do nas.
Kilka
zdjęć, podnoszę rękę na biodro i kolejne. Idę, chodź oni chcą bardzo bym
została, ale mam to gdzieś, od razu witają mnie organizatorzy, rozmawiam z
jedną z agentek z francuskiego Vogue i proponuje nam lepszą współpracę.
Rozmawiam z nią jeszcze chwilkę, kelner częstuje mnie szampanem i uśmiecha się
lekko. Widzę Stellę McCartney i idę się przywitać, ta wita mnie ciepło i
prowadzi gadkę przez ileś czasu.
Siadam przy stoliku, gdzie jest wyznaczone moje
miejsce, dokładnie obok Donatelii i Mirandy Kerr, no lepiej być nie mogło.
Ok. 3 wychodzę już bez kolczyków, które zdjęłam i
wracam do hotelu.
(...)
Rankiem czuję się wypoczęta, mam jeszcze ponad 5h do
lotu, więc postanawiam wykorzystać okazję i pójść do siłowni hotelowej. Pokój
Tess jest ogarnięty, znaczy, że musi już być w drodze do Londynu.
Ubieram stanik sportowy, szorty i adidasy, zjeżdżam
na dół i idę na bieżnię. Tam spędzam trochę czasu chcąc wymęczyć się na zabój i
jedyne co robić w samolocie i po powrocie do NY- spać.
Biegnę słuchając w uszach nuty: Zary Larsson- She's
not like me.
O dziwo piosenka, która właściwie nie wiem skąd się
wzięła na moim telefonie nagle uderza mnie słowami:
She doesn't love you - like I do/ Ona nie kocha
cię tak, jak ja
She doesn't have my name/ Ona nie ma mojego imienia
However she tries to act like it/ Chociaż stara się zachowywać, jak ja
She'll never be the same/ Nigdy nie będzie taka sama
She doesn't have my name/ Ona nie ma mojego imienia
However she tries to act like it/ Chociaż stara się zachowywać, jak ja
She'll never be the same/ Nigdy nie będzie taka sama
But she's new and she's beautiful/ Ale ona jest
nowa i piękna
You've never been in a fight/ Nigdy nie walczyłeś
Yeah, it's awfully perfect now/ Teraz jest strasznie idealnie,
But you just know deep inside/ Ale wiesz w duszy, że
You've never been in a fight/ Nigdy nie walczyłeś
Yeah, it's awfully perfect now/ Teraz jest strasznie idealnie,
But you just know deep inside/ Ale wiesz w duszy, że
She is not me/ Ona nie jest mną
She is not me/ Ona nie jest mną
She is not me/ Ona nie jest mną
Baby/ Kochanie
She is not me/ Ona nie jest mną
She is not me/ Ona nie jest mną
She is not me/ Ona nie jest mną
Baby/ Kochanie
She is not me/ Ona nie jest mną
Does she?/ Czy ona
Make you feel wanted - like I did?/ sprawia, że czujesz się pożądany – jak ja to robiłam?
Make you feel like you're the one/ Sprawia, że czujesz, jakbyś był najważniejszy?
thing that matters?/ Pozwalasz, by jej głowa odpoczywała
You let her head rest on your chest/ Na twojej piersi
But when you close your eyes/ Ale gdy zamkniesz oczy
Make you feel wanted - like I did?/ sprawia, że czujesz się pożądany – jak ja to robiłam?
Make you feel like you're the one/ Sprawia, że czujesz, jakbyś był najważniejszy?
thing that matters?/ Pozwalasz, by jej głowa odpoczywała
You let her head rest on your chest/ Na twojej piersi
But when you close your eyes/ Ale gdy zamkniesz oczy
You'll be seeing my face Again/ Znów będziesz widział
moją twarz
I'll be crossing your mind/ Będziesz o mnie myślał
You'll be dreaming of places we went/ Będziesz śnił o miejscach, w których byliśmy
And then you'll wake up to find/ A potem obudzisz się wiedząc, że
I'll be crossing your mind/ Będziesz o mnie myślał
You'll be dreaming of places we went/ Będziesz śnił o miejscach, w których byliśmy
And then you'll wake up to find/ A potem obudzisz się wiedząc, że
That she is
not me/ Ona nie jest
mną
Prawie się przewracam słysząc te słowa, zwalniam
bieżnię i idę wolnym tempem, by złapać oddech i ogarnąć myśli.
Upijam kilka łyków wody i znów włączam bieżnię na
swoje wcześniejsze tempo.
Po
godzinnym biegu wracam do pokoju i biorę prysznic, nie nakładam makijażu,
jedynie kremuję skórę. Ubieram się i nakładam na czoło okulary. Pakuję moje
rzeczy do walizki, a dokumenty i wydrukowany bilet biorę do torebki.
Schodzę na dół i wymeldowuję się, płacić nie muszę,
bo wszystkie koszty wyjazdów pokrywa US Vogue. Jadę taksówką na lotnisko, tam
nie wiem czemu, ale jest ochroniarz, który bierze moją walizkę i oznajmia, że
jest przysłany przez jej asystentkę. Idę prosto do odprawy, a walizka zostaje
odłożona przez mężczyznę na taśmę.
Idę w tunelu i wyciągam
słuchawki z torebki. Stewardessa zaprasza mnie do środka i siadam na swoim
miejscu, przy oknie. Zamykam oczy i jedynie co chcę, to szybko wystartować.***
W tym tygodniu stałam się starsza o jedną cyferkę i czuję, że nabieram coraz większej odpowiedzialności w życiu... Miłego czytania! :)
Cudowny rozdział , szkoda , że kolejny dopiero za tydzień .
OdpowiedzUsuńUdanego weekendu :) :*
Rozdział ekstra :*** jestem ciekawa co teraz z Harrym, jak potoczy się dalszy los. Pozdrawiam :*** <3
OdpowiedzUsuńSpóźnione Wszystkiego Najlepszego :* Mam nadzieję, że Hazz się ogarnie. Rozdział świetny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dreamer
Wszystkiego najlepszego :* Rozdział idealny jak zawsze. Cieszę sie że nie jest to przesłodzone i mega szczęśliwe opowiadanie ♥ bardzo przyjemnie się czyta :*/Dominika
OdpowiedzUsuńCudowny jak zawsze <33 Kurde z jednej strony Harry mnie tak strasznie wkurza a z drugiej chciałabym aby do siebie wrócili !
OdpowiedzUsuńa tak w ogóle Wszystkiego najlepszego kochana: zdrowia, szczęścia, radość, spełnienia marzeń,uśmiechu na twarzy i żebyś jesszcze długo długo pisała nam to cudowne opowiadanie <3 i oczywiscie czekamy na nastepne <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział mam nadzieję, że Grace i Harold wrócą do siebie niedługo
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego życzę Ci dużo szczęścia, spełnienia wszystkich najskrytszych marzeń :)
pozdrawiam Julka
Czemu nie ma nowego rozdziału?
OdpowiedzUsuń