piątek, 12 lutego 2016

Rozdział 136



Lądujemy na Heathrow, dziwnie się czuje po miesiącu nieobecności tutaj. Od razu we znaki pokazują chmury, z których zaczyna padać deszcz. Biorę Silver na ręce i razem z nią idę po walizki, na moje szczęście jest tylko kilku fotografów i mała się nie boi, chociaż czuję, jak jest spięta. Jeden z ochroniarzy pomaga mi i ściąga walizki z taśmy.
Silver trzyma za rączkę mojej walizki, bym ją mogła ciągnąć i jej. Szybko znajdujemy się na postoju taksówek, ale tam fotografowie jak fala oceanu wylewają się z busu i oślepiają nas. Wsadzam Silver do pojazdu i sama zaraz do niej dołączam, gdy kierowca zamyka bagażnik.
-Mamusia, chcę mi się spać...- mówi cicho.
-Wiem, słoneczko, mamusia zaraz cię przybierze w pidżamkę i pójdziemy luli...- całuję ją w czoło.
-Mhm...- mruczy i opiera główkę o mnie. W ciągu kilku minut deszcz pada strasznie, wręcz wali o dach auta. Uroki Londynu wracają do mnie. Zanim mogę odblokować telefon widzę, jak zajeżdżamy pod nasz dom.
-Silver...- szepczę jej do ucha.- Mamusia cię zaraz położy.
Otwiera oczka.
Mówię kierowcy, by poczekał chwilę, podczas, gdy ją otworze drzwi i zaniosę małą do środka. On proponuje mi jednak wystawienie walizek i postawienie ich pod dachem, przed wejściem do domu. Wyciągami klucze i niosąc Silver na rękach otwiera drzwi. Płacę taksówkarzowi i kładę Sil na kanapie w salonie. Wnoszę walizki i zamykam za sobą drzwi. Włącza światło. Ściągam buty i zanoszę małą do mojej sypialni. Tam ją rozbieram i ubieram w pidżamki. Gdy ona już spokojnie leży, ją Ściągam walizki na górę i segreguje pranie. Lodówka jest oczywiście pusta, ale że znajduje w zamrażalce ser i chleb tostowy o przeżycie jestem pewna. I tak zrobimy zakupy. Piszę do Harry'ego SMS-a, żeby się nie martwił, bo już jesteśmy.
Mam ochotę na gorący prysznic, robię sobie herbatę i podążam z kubkiem do sypialni. Stamtąd idę się umyć. Chwile później słyszę, jak z torebki dzwoni mój telefon, biegnę więc w ręczniku na dół. To Tess.

-Halo?- pytam podążając na górę.
-No i jak tam w Kapsztadzie?- pyta.
-Jestem w Londynie...- mówię.
-Ale... To ile czasu tam byłaś?- pyta.
-2 dni...- mówię.
-Ochh...- mówi cicho.
-Też myślałam, że zostanę tam dłużej, ale plany się zmieniły. Masz coś dla mnie?- pytam.
-Tak... Posłuchaj: sesja do magazynu Flaunt, jeżeli oczywiście się zgodzisz pozować w biustonoszu, sesja do magazynu Seventeen, masz zaproszenie na galę MET...- Tess przekartkowuje notatnik.-... Dzwoniła do mnie asystentka Taylor Swift i ona bardzo by chciała, byś dobrała jej stroje do teledysku, poza tym także  dostałam telefon od asystentko Beyoncé i ona by bardzo chciała się z tobą spotkać w ważnej sprawie.
Wycieram się i marszczę czoło.
-Ale właściwie po co, nic nie mówiła?- pytam.
-Nie, wiem, ta dziewczyna przekazała tylko prośbę, nie wdrażała się w szczegóły.
-No ok, zobacze się z nią jak będę w Nowym Jorku.
-A i Grace jeszcze jedno. Jedną z moich znajomych pracuje dla V Magazine.
-I co w związku z tym?- pytam.
-Wkrótce mają do mnie dzwonić z propozycją sesji dla ciebie.
-V Magazine?- pytam.
-Tak...- mówi Tess.
-Ale tam kobiety są prawie nago.- mówię.
-Dlatego cię pytam już teraz, żeby móc im jasno powiedzieć jak zadzwonią.

Zastanawiam się i patrzę na swoje ciało w lustrze.

-Wiesz co...- stwierdzam.-Powiedz, że się zgadzam.
-Co?- dopytuje Theresa, a ją zaczynam się śmiać.
-Zgódź się, niech to będzie przełom.- mówię.
-Ok.- mówi lekko zdziwiona.
-Przekonam się, czy w ogóle nadaję się na takie okładki.- mówię z uśmiechem.
-Masz rację.- stwierdza dziewczyna i żegna się.
Kładę się obok Silver i całuję ją w czoło. Zamykam oczy i zasypiam.
Następnego dnia budzi mnie śmiech Silver, która znalazła pod poduszką pilota i ogląda poranny odcinek Dory. Otwiera oczy i przysuwam się do niej, a ona się uśmiecha i zaczyna bawić się moimi włosami.
-Mamusia nie śpi?- pyta i zaraz zaczyna się śmiać, gdy Dora i Butek odgadują zagadkę Trola.
-A ty czemu nie śpisz?- pytam.
-Ja już nie chciałam...- mówi, jakby to było oczywiste.
-No tak...- mówię i spoglądam na zegarek.
-A ten brzuszek jest głodny?- pytam.
-Tak...- mówi.- On gada mamusiu...- mówi.
-Jak to gada?
-O tak: bul,bul,bul,bul,bul...- mówi.
Chichoczę.
-Burczy...- stwierdzam z uśmiechem.
Idę do szafy i  wyciągam z niej dresy Hazzy oraz jego bluzę Packers. Wszystko jest na mnie o wiele za duże, ale czuję się bardzo dobrze, przyjemnie i wygodnie. Silver przecieram z pidżamek w dresy. Schodzimy na dół i tam moja mała dokańcza oglądać Dorę, podczas gdy ja robię śniadanie z tego co zostało w zamrażarce. Robię herbatę i robię małej zdjęcie, jak patrzy się na Dorę i śpiewa:  
Udało się, udało! Tak! Yes we did it! To sukces!
Uśmiecham się i zamieszczam je na instagramie. Niosę śniadanie i razem z Sil zaczynamy jedzenie.
-Mamusia, a co będziemy robić dziś?- pyta.
-A co byś chciała?- pytam.
-Pobawić się z tobą…- mówi.
Uśmiecham się.
-Oczywiście, że się pobawimy…- mówię.
-A w co?- pyta brudząc się przy okazji ketchupem. Wycieram ją.
-Możemy iść porobić babki z piaski w twojej piaskownicy, albo lalkami, albo pójść na plac zabaw?
-Podoba mi się wszystko…- mówi, a ja się uśmiecham.
-Ok…- puszczam do niej oczko.

(…)
Po zrobieniu zakupów w pobliskim sklepie i powrocie do domu, poszłyśmy się bawić i rzeczywiście co chwilkę zmieniałyśmy zabawę, bo Silver chciała zrobić ze mną, jak najwięcej rzeczy. Wyciągnęłyśmy duże puzzle, które szybko układałyśmy, by potem znów zburzyć wszystko i zacząć od początku.
-Mamusiu, a kiedy pojadę do babci Annie?- pyta.
-Niedługo…- mówię.
-Bo ja bardzo chcę do babci…- mówi, a ja uśmiecham się i głaszczę ją po policzku.
-Wiem, kochanie…- mówię i całuję ją w nos.
-Chcę jeść…- mówi.
-Znowu?- udaję zaskoczoną.
Silver zaczyna się śmiać i wyciąga ku mnie ręce.
-Ale to muszę mieć pomocnika…- mówię.
-Ja chcę być pomocnikiem!- piszczy.
-Bardzo się cieszę partnerko do gotowania…- mówię i daję jej buziaczka. Razem schodzimy na dół.
Wyciągam wszystkie potrzebne składniki do wykonania naleśników, Silver staje na swoje schodki i każę jej mieszać, ja wykonuje pozostałe rzeczy, a potem poprawiam po niej, jest przeszczęśliwa, gdy tylko chwalę ją i mówię jej, że to dzięki niej naleśniki są taakie pyszne.
Zjadamy je i Silver staje się śpiąca. Biorę ją na kanapę i układam tak, by mogła zasnąć na moich kolanach. Gdy już śpi, ja włączam sobie Nothing Hill i nawet nie wiem kiedy zasypiam.

Harry
Nakładam czystą koszulkę przed wyjściem na scenę w Johanessburgu, wychodzę z garderoby i sięgam po telefon, który się ładuje. Skroluję posty na IG i komentuję zdjęcie Silver, które wstawiła Grace. Uśmiecham się szeroko i wzdycham cichutko. Wchodzę na Instagrama Grace i przeglądam wszystkie zdjęcia, aż dojeżdżam do jej pierwszego zdjęcia, które jest ze mną, podczas naszej wycieczki do Paryża.
-Hazz!- krzyczy Niall.- Hazz!
-Co?- podnoszę głowę znad telefonu.
-Mamy wywiad, przyjechała dziennikarka.- mówi.
-Przed koncertem?- pytam szeroko otwierając oczy.
-Tak! Chodź.
Wstaję z fotela i idę przez garderobę korytarzem, aż do miejsca, gdzie są piłkarzyki itp. Dziennikarką jest starsza od nas rudowłosa kobieta, jest z amerykańskiego magazynu Seventeen. Przedstawia się nam i od razu przechodzi do rzeczy.
Zadaje nam banalne pytania o trasę, płytę itp. Standardzik. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie jedno pytanie…
-Ostatnie moje pytanie skieruję prosto do Harry’ego…- mówi przenosząc wzrok z Nialla, na mnie. Poprawiam się na fotelu.
-Słucham…- mówię odchrząkając.
-Ostatnio na portalach społecznościowych pojawiły się plotki o kryzysie w związku twoim i Grace Moore…- mówi, a ja od razu mam gulę w gardle. Zauważam kątem oka, że wszyscy moi przyjaciele z zespołu się spinają.- Mianowicie widziano cię z tajemniczą blondynką, która wg fanów nie wyglądała ci na obojętną. Z kolei Grace znów zaczęła się widywać z Justinem Bieberem, jak wiesz jej byłym chłopakiem. Twoi fani i fani naszego magazynu bardzo chcieliby wiedzieć o co chodzi…- mówi i podstawia mi pod usta dyktafon.
 -Wszystko jest ok.- mówię krótko.
Dziewczyna patrzy na mnie i oczekuje na więcej.
-Emm…- jąkam się.- Układa nam się bardzo dobrze i myślę, że to tyle wystarczy.- mówię i wstaję z fotela. Opuszczam pokój i idę do garderoby. Siadam na fotelu i przeklinam pod nosem. Wcale nie jest dobrze, wszystko jest źle i wszystko się skomplikowało. Skomplikowało to mało powiedziane, wszystko się zjebało, to co było między mną, a nią to wszystko, to przeszłość. Nigdy nie wyobrażałem sobie takiego zakończenia sprawy, myślałem, że to będzie wspólna starość, oglądanie wnuków i przeżywanie ostatnich dni życia razem. I chciałbym bardzo, żeby tak było. Ale jak mam postępować, skoro ja nawet nie wiem co czuję. Niby ją kocham, ale tak bardzo nie umiem akceptować. Telepię się do przodu i do tyłu, bo tyle myśli przemierza mój umysł. Nie umiem normalnie funkcjonować.
-Aaaa!- wykrzykuję i sięgam po szklankę, która leży przede mną. Rzucam ją z niebywałą siłą, która jakby była wyrazem mojego rozdarcia. Po szklance zostaje tylko maczek, który jest w całej garderobie.
Zayn wchodzi do środka i zamyka za sobą drzwi.
-Harry…- mówi i łapie mnie za ramię, bym usiadł.
-Zayn co ja mam zrobić…- pytam szeptem.
Mój przyjaciel wzdycha cicho.
-Bardzo chciałbym ci pomóc, ale to jest twoja decyzja i ja nie mogę ci podsuwać czegokolwiek. To ty musisz zdecydować, co chcesz…- mówi.
-Ja nie wiem, nie wiem co mam robić, nie wiem jak postępować…- mówię zakrywając oczy.
Zayn przyciąga mnie do siebie i klepię po ramieniu mówiąc, że wszystko będzie dobrze.

Grace
Po drzemce moja mała idzie na górę bawić się lalkami, a ja ogarniam kuchnię przed przyjściem przyjaciółek. Poprawiam dresy Harry’ego na sobie i wycieram stół szmatką. Myję podłogę i piekę babeczki oraz wyciągam wino. Ubieram luźny top i dżinsy, a na ramiona narzucam kardigan. Dziewczyny pukają punktualnie o 19:00, a gdy otwieram drzwi rzucają się jak wariatki i mnie tulą.
-Boże małpo ile my cię nie widziałyśmy!- piszczy Lucy.
-Ja wam dam małpy!- mówię śmiejąc się i obejmując je mocniej.
-Ale się stęskniłam…- mówi Eleanor.
-Nawet nie macie pojęcia jak bardzo ja za wami tęskniłam… Brakuje mi w NY takich El i Lucy…- mówię, gdy odrywamy się od siebie.
-A nam tutaj, takiej Grace…- mówi moja blondyneczka.
-Siadajcie…- wskazuję na kanapę, a one siadają.
-A gdzie jest twój potomek?- pyta Eleanor wyciągając z torebki ozdobną torebkę z prezentem w środku.
-Mówiłam wam, że wystarczy tych prezentów…- unoszę brwi.
-Cicho!- mówi Lucy i ze swojej torby wyciąga biedronkę, która uczy literek.
-I jeszcze jedna!- zaczynam się śmiać.
-Musimy kogoś rozpieszczać…- mówi Eleanor.
Wywracam oczami.
-A ja potem muszę brać o walizkę więcej, bo zabawki się nie mieszczą.- mówię, a one chichoczą.
Dziewczyny idą na górę, a ja otwieram balkon, by weszło trochę świeżego powietrza do domu. Wyciągam babeczki z piekarnika i zamykam go nogą. Wyciągam je na talerz i kładę na stół. Moje przyjaciółki schodzą na dół dopiero po kilkunastu minutach i siadają.
-Chcecie wina, czy raczej kawy lub herbaty…- pytam.
-Ja poproszę kawę…- mówi El i Lucy prosi o to samo. Sobie parzę herbatę.
-Opowiadaj co w wielkim świecie…- mówi El podkurczając nogi.
-Dużo, a właściwie zbyt dużo. Full roboty, całe dnie mnie nie ma, ciągłe wyjazdy… Teraz mam trochę wolnego, więc odpoczywam.
-Jakieś nowe projekty?- pyta Lucy.
-Jak wrócę do NY to od razu mam skok na głęboką wodę, sesje i jeszcze opracowania z Fashion Weeków.
-Jeju, jak ja bym tak chciała…- mówi El.
-Nie chciałabyś… Nie miałabyś w ogóle czasu dla Louisa i wszystko odbiłoby się na waszym związku.- mówię cicho.- Tak jak odbiło się na moim.
-Rozmawiałam ostatnio z Gem…- mówi Lucy.- Mówiła mi, że nie jest za dobrze…- mówi.
-Bo nie jest, nigdy nie było aż tak źle, to mogę stwierdzić z ręką na sercu. Mam za sobą tyle rozstań z nim, tyle upadków, ale z tego w ogóle nie możemy się podnieść…- mówię cicho.
-To prawda co mi mówił Louis? Że ona ma jakąś?- pyta Eleanor.
Opuszczam wzrok na herbatę i widzę, że moje oczy zachodzą łzami. Przygryzam policzki.
-Tak…- mówię.- Ma kobietę, która rozumie go bardziej niż ja…
-Kto to jest?- pyta Lucy.
-Nadine Leopold… Austriacka modelka Victoria’s Secret…- mówię.
Lucy wpisuje ją w googla i pokazuje El.
-Jak się poznali?- pyta Lucy.
-Przez Jeffa i Glenne, tych znajomych z LA.
-Czyli za każdym razem jak wychodził z nimi na drinka to tam też była ona?- pyta El.
-Na to wygląda, albo mnie oszukiwał i spotykał się z nią…- mówię.- Mówił mi, że nic do niej nie czuje, że ona jest tylko jego przyjaciółką…
-…to dlaczego w takim razie się waha?- pyta El.
-No właśnie…- mówię.
-A jaki jest powód jego wahań?- pyta Lucy.
-Tak naprawdę to sama nie wiem… Powiedział mi, że nie chce przechodzić przez kłótnie, które wybuchają co rusz, że nie może zaakceptować mojego obecnego statusu, tego ile pracuję i jak pracuję…
Eleanor patrzy na mnie.
-Gracie? A ty wciąż czujesz coś do niego?- pyta El.
Kiwam głową.
-Jest miłością mojego życia i byłabym szczęśliwa, gdyby on mógłby mi powiedzieć to także. To, że oddałam mu pierścionek i wyjechałam do NY by od niego odpocząć nie znaczy, że ja przestałam go kochać. Wręcz przeciwnie tęsknię za nim i za nami. Chciałabym, żeby on zaakceptował mnie i wszystko wróciło do dawnego kształtu, ale… To jest jego kwestia, czy on zechce mnie, czy ją…
-Nie rozumiem go, wiecie?- mówi Eleanor.- Marnuję taką okazję, marnuję taką dziewczynę jak ty…
Odkładam kubek z herbatą i podciągam nogi pod brodę.
-Może ty też powinnaś dać mu powody do zazdrości…- stwierdza Eleanor.
Podnoszę na nią wzrok i unoszę brwi.
-To no teraz poleciałaś…- mówię.
-Może mu się zaświeci czerwona lampka jak zobaczy cię z innym…- dodaje.
-Przecież to głupota, nie chcę mu dawać kolejnych przyczyn do kłótni.- mówię.
-Grace…- odzywa się wreszcie Lucy.- To da mu do zrozumienia, że może cię stracić, a ja jestem prawie pewna, że wtedy rzuci wszystko i będzie cię błagał na kolanach.
-Pamiętaj, że prawie robi wielką różnicę.- mówię, na co obydwie wywracają oczami.
-Musisz się z kimś umówić…- mówi El.- Masz tylu znajomych w NY, tyle gwiazd, dla ciebie mogą być to normalne spotkania, ale dla niego to już będzie co innego.
Patrzę na nie.
-Ale ja tak nie umiem…- mówię.- Będę się dziwnie czuła.
-Jak zawsze przeżywasz…- mówi Lucy dosadnie.- Umów się z jakimś fajnym tyłeczkiem i daj Hazzie do zrozumienia, że jego „niezastąpiona” pozycja jest poważnie zagrożona.- dodaje.
-Może i macie rację…- mówię.
-My zawsze mamy rację…- mówią równo i strzelają sobie piątkę.
Uśmiecham się. Są niezastąpione.

(…)
Następnego dnia z rana otrzymuję ciekawy telefon od mojej przyjaciółki, Lucy. Ledwo co po wyjściu z prysznica biegnę po telefon, który dzwoni już któryś raz z rzędu. Silver ogląda książeczkę w moim łóżku i podaje mi telefon. Odbieram go.
-Halo?
-Ile ja mam do ciebie dzwonić, Moore…- mówi.
-Jakbyś zadzwoniła do mnie jeszcze raz do bym wyłączyła telefon…- stwierdzam z uśmiechem.
-Fajnie, fajnie…- mówi.
-No wiem…- uśmiecham się.- Co chciałaś?-pytam.
-Chciałam ci oświadczyć jedną rzecz i od razu ci mówię, że nie akceptuję odmowy.- mówi.
-Już się boję…- mówię.
-Powinnaś…- śmieje się.- Jako, że dziś odwozisz małą do cioci Anne to jedziesz z nami na 3-4 dni na Dominikanę…- mówi.
-Z wami?- pytam.- Czyli?
-Nasza trójka…- mówi podekscytowanie.- Pogadamy, poopalamy się, odpoczniemy i zabawimy z różnymi mężczyznami… Mam na myśli ciebie…- mówi, a ja się uśmiecham.
-A bilety?- pytam.
-Są zarezerwowane…- mówi.
-Co?- zaczynam się śmiać.- Skąd mogłaś wiedzieć, że ja zgodzę się i pojadę.
-Bo ja wiem wszystko…- stwierdza.-… i mi byś nie odmówiła…
Uśmiecham się.
-Ok., o której mam być na lotnisku?- pytam.
-O 22:00, będziemy siedziały w poczekalni… Weź dużo seksownych rzeczy…- mówi, a ja zaczynam się śmiać.- Akcję „Ogarnąć Harry’ego” uznam za rozpoczętą, jak się zobaczymy…- mówi.
-Ok. Boże, Lucy wiesz, że cię kocham…- mówię, a ona się śmieje.
-Pokochasz mnie bardziej, jak Harry zacznie cię błagać na kolanach o zostanie z nim.- mówi.- Kończę, bo Tyler idzie, a niektóre sprawy są babskie, więc on nie musi wiedzieć.- mówi.
-Ok. Do zobaczenia.- uśmiecham się.
Zaczynam pakować Silver i ubieram się. Wkładam jej zabawki do torby i słucham jak opowiada mi o porannym odcinku Noddy’ego. Ubieram ją w zieloną sukienkę i daję banana na drogę. Silver wychodzi na chwilkę na taras po zabawki do piaskownicy i łapię ją w kadrze. Pół godziny później wyjeżdżamy z domu i jedziemy do babci Anne.
Dojeżdżamy na miejsce po 3,5 godzinie. Wysiadamy, a Anne wybiega z domu i porywa swoją wnusię na ręce całując ją przytulając. Silver piszczy i mocno wtula się w babcię.
-Tęskniłam moja ślicznotko! Tak bardzo urosłaś!- mówi Anne uśmiechając się.
-Babcia ja też tęskniłam…- mówi i daje babci buziaka.
Uśmiecham się szeroko i witam się z Anne, która idzie do mnie z otwartymi rękoma.
-Oj kochanie, ty też urosłaś…- mówi, a ja zaczynam się śmiać.
-Nie, aż tak bardzo…- mówię, a ona się uśmiecha.
-Może troszeczkę…- mówi i puszcza mnie.
-Ślicznie wyglądasz…- dodaje, a ja jej dziękuję.
Wyciągam walizeczkę Silver i jej torbę z zabawkami. Moja mała opowiada babci o wszystkim poczynając od wycieczki do taty. Zanoszę walizeczkę, a Anne przejmuje ode mnie torbę z zabawkami.
-Chodź wejdziesz, na herbatę…- mówi Anne patrząc na mnie.
-Będę musiała podziękować.- mówię.- Dziś wieczorem wylatuję z Lucy i Eleanor na Dominikanę na kilka dni… Muszę się spakować, rozumie pani…- dodaję.
-Ale nawet na małą filiżankę? Tyle się nie widziałyśmy…- mówi, a ja nie potrafię się oprzeć oczom, które tak bardzo przypominają mi Harry’ego.
Wzdycham cicho.
-Na małą…- mówię z uśmiechem, a Anne odwzajemnia uśmiech, a mnie prawie serce staje.
Zamykam bagażnik i idę do domu. Zapach ulubionej zupy Silver roznosi się po całym domu. Ściągam buty i idę za Anne do kuchni. Mała siada z nami, ale gdy Robin wyjeżdża z garażu kosiarką, Silver piszczy i biegnie do dziadka. Robin uśmiecha się i schodzi z pojazdu, bierze małą na ręce i obraca dookoła.
-Opowiadaj co u ciebie…- zaczyna mama Harry’ego.
Mówię jej wszystko, o tym jak się rozwijam, ile mam ofert, ile pracuję i ile ludzi już mnie rozpoznaje, nie jako „narzeczoną” Harry’ego Stylesa, ale tym co robię. Kobieta jest pod dużym wrażeniem i naprawdę sprawia mi to radość, bo jak na razie tylko Harry jest na nie. Potem wracam do tematu nas, bo głównie to ją interesuje, wspomina, że Gemma gadała z Harrym i generalnie jest jej bardzo przykro, że tak aktualnie wygląda sytuacja. Nie spodziewała się, aż takiego obrotu spraw, wspomina, że nie możemy się kłócić przy Silver, bo to źle wpłynie na jej psychikę. Wyznaję jej, że nie wiem jak postępować… Ona podsumowuje to jednym krótkim zdaniem.

Daj mu czas, a wszystko zrozumie, znam swojego syna.

***
Miłego czytania! Ja wracam do nauki :)

6 komentarzy:

  1. Jestem ciekawa jak będzie na Dominikanie :) i oby Harry wszystko sobie przemyślał i wybrał dobrze :** już czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Powodzenia w nauce! :) troche mnie zaczyna denerwować to ciągłe gadanie "daj mu czas...on zrozumie" itd. Ale ile to może trwać! Czas na jakąś zmianę ^^ oby ten wyjazd okazał się czymś więcej niż zwykłymi wakacjami :D / Dominika

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże dziewczyno ... Zakończ drama time happy end'em, bo ja co piątek przechodzę zawał i prawie mdleję. No błagam cię ... Rozdział świetny ... Niech Harry oganie dupe i niech zostanie z Grace.
    Dreamer

    OdpowiedzUsuń
  4. Umieram ... Dawaj kolejny 😂❤️👍🏻
    Waperka🌬

    OdpowiedzUsuń
  5. nie wytrzymam!! Muszą się pogodzić, albo będziesz mnie miała na sumieniu :D Rozdział cudny jak zawsze :) I już nie mogę się doczekać następnego piątku <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejny piątek, a ja co chwile odświeżam stronę i sprawdzam czy już nowy jest ;)

    OdpowiedzUsuń