czwartek, 25 lutego 2016

Rozdział 138

EDIT: 
ROZDZIAŁ 139 ZOSTANIE DODANY W SOBOTĘ POPOŁUDNIU/WIECZOREM. NAJMOCNIEJ WAS PRZEPRASZAM, ALE ZNALAZŁAM W WERSJI ROBOCZEJ BŁĘDY, KTÓRE MUSZĘ POPRAWIĆ, A TERAZ NIE MAM CHWILI WOLNEJ, W PIĄTEK NIE BĘDĘ MIAŁA TYM BARDZIEJ. CAŁUJĘ! xx.



Odbieram Silver od Gemmy po pięciu dniach wakacji, dziewczyna prawie płacze, gdy mnie widzi.
-Tak mi za niego wstyd…- mówi.
-Proszę nie…- mówię kręcąc głową.- Proszę Gem… Nie chcę płakać przy niej…- dodaję.
Przytula mnie mocno.
-Zobaczymy się niedługo…- mówi mi do ucha, na co ja kiwam głową i ocieram jedną z łez.

(…)
W Nowym Jorku zrobił się Meksyk, Theresa załatwiła mi ochronę, która wyprowadziła mnie i Silver z lotniska prosto do podstawionego samochodu. Do tego już jadąc Silver się rozpłakała i nie chciała uspokoić, wszystko na nią działało, była bardzo zmęczona lotem i to zamieszanie na lotnisku.
Wkrótce jesteśmy w domu. Przebieram się w dresowe spodenki i koszulkę, a małą kąpię i kładę ją spać. Ja, gdy tylko zasypia, otwieram komputer i rzucam się wir pracy, która się mocno spiętrzyła. Oglądam zdjęcia, dużo ich wyrzucam, ale też sporo zapisuję i wysyłam do działu obróbki. Potem oglądam kolejne kreacje, a także zdjęcia mojej kreacji na galę MET.  Ma kolor burgundy i piękny głęboki dekolt. Theresa już załatwiła wszystko z Ashley i Sam, by mogły mnie uczesać i umalować.
Zabieram się za gotowanie, chcę zrobić chińszczyznę, więc kroję kurczaka i wrzucam go na patelnię i go smażę, poza tym kroję w międzyczasie warzywa. Podśpiewuję sobie Ghost Town Adama Lamberta i smażę dalej. Nagle dzwoni dzwonek do drzwi. Mieszam jeszcze raz kurczaka i wycieram palce w dłonie. Idę otworzyć drzwi, a tam osoba, która stoi po prostu przechodzi moje oczekiwania.
-Cześć Grace…- uśmiecha się mulatka.
-O Boże! Beyonce cześć…- patrzę zszokowana.
-Wiem, że miałyśmy się spotkać za kilka dni, ale to naprawdę nie może czekać…- mówi.- Mogę wejść?- pyta.
Patrzę na nią i wracam do rzeczywistości.
-Boże tak, zapraszam…- mówię i zamykam za nią drzwi.
-Ale ładnie pachnie…- mówi wchodząc do salonu.
-Gotuję obiad właśnie…- mówię i wyłączam wszystko z gazu.- Napijesz się czegoś?- pytam.
-Może herbaty…- mówi.
Mówię jej by usiadła i przepraszam za bałagan, tłumaczę się niedawnym powrotem do domu. Gdy podaję herbaty i zabieram komputer ze stolika Bey uśmiecha się szeroko widząc w ramce zdjęcie Silver.
-Ale jest do ciebie podobna…- mówi.- Gdzie jest teraz?- pyta.
-Śpi w pokoju obok…- mówię.
Kobieta bierze łyka herbaty i patrzy na mnie.
-O co chodzi?- pytam.
-Posłuchaj…- zaczyna.-… na gali AMA będę miała występ, nie taki hop siup, bo to będą moje największe hity połączone w jedno przedstawienie, jedno po drugim…
Kiwam głową w zrozumieniu i czekam na jej kontynuację.
-Wiem, że jesteś zapracowana, ale bardzo, bardzo, bardzo bym chciała, żebyś tańczyła ze mną na tym…- mówi.- Ominęłyśmy wielką sprawę jaką była moja trasa, ale ja wszystko rozumiem byłaś w ciąży, ale mamy szansę zatańczyć ze sobą jeszcze raz.
Patrzę na nią szeroko otwartymi oczami i aż zasycha mi w buzi.
-…to będzie coś wielkiego, 15 minutowe show, w którym byłabyś cały czas u mojego boku… nie zaproponowałam nikomu czegoś takiego… Ale ty jesteś zbyt dobra, żeby ci tego nie zaproponować, poza tym bardzo cię lubię.- mówi.
-Ale ja nie tańczyłam od naszego występu do Single Ladies…- mówię.- Nie robiłam tego od ponad trzech lat.
-Ja wiem, ja wszystko rozumiem, ale można wrócić do formy na ten jeden raz…- mówi.- Chciałabyś tańczyć ze mną?- pyta.
Biorę głęboki wdech.
-Sama nie wiem…- mówię.- To oznacza próby, bardzo dużo prób, a ja mam coraz to nowe przedsięwzięcia… Poza tym spędzam mało czasu z Silver, wtedy już w ogóle mogę mieć jej mało…- mówię.
-Wszystko rozumiem…- mówi Beyonce.- Mogę na próby zabierać swoją córkę i obydwie by się razem bawiły, podczas gdy my byśmy próbowały i tańczyły. Grace… Ty sobie nawet nie wyobrażasz, jak dobrze mi się z tobą współpracowało wtedy…- mówi łapiąc mnie za dłoń.- Ja jestem pewna, że po kilku treningach dasz radę i wrócisz do dawnego tempa, zaczniemy się uczyć układów już w ciągu kilku dni. Będziemy w stałym kontakcie i powiesz swojej asystentce, by wszelkie sesje umawiała z wyprzedzeniem w dni, w które nie będziemy mieć prób.
-To będzie takie dziwne, jak bym wróciła do tańca…- mówię z uśmiechem.
-Ale jakie spektakularne…- mówi Beyonce z uśmiechem.
-Może masz rację… Może powinnam spróbować…- mówię.
-O boże! Jak się cieszę!- mówi, na co ja się zaczynam śmiać.
Patrzę na nią.
-Robię to dla ciebie, za to ile ty mi kiedyś dałaś…- mówię jej.- Zgadzam się.- dodaję.
Beyonce przytula mnie mocno i mówi, że jesteśmy w stałym kontakcie.
I już jej nie ma.
Piszę moim dziewczynom co się stało i na co się zgodziłam, na co obydwie mi odpisują, że są ze mnie dumne. Uśmiecham się i wracam do kurczaka, który na mnie czeka.
Wieczorem tego samego dnia przyjeżdża Theresa i mówi, że jutro mam sesję do Flaunt, mówię jej o spotkaniu z Beyonce i razem układamy plan działania. Gdy dziewczyna idzie 2-3 godziny później idę wziąć prysznic i tam spędzam chyba z pół godziny. Idę do pokoju Silver i przykrywam moją małą. Daję jej całusa w czoło i uśmiecham się widząc jak grzecznie śpi. Podążam do sypialni i tam kładę się do łóżka. Zasypiam z myślą o jutrzejszym dniu, który mam świadomość, że będzie trudny.
(…)
Ubieram Silver w bluzeczkę z małymi ananasami oraz różowe legginsy. Mówię jej, że zrobię śniadanie, więc idę do kuchni. Silver siedzi u mnie w sypialni, więc nie wiem co się tam dzieje. Robię jej kaszkę z owocami, gdy ją wołam szczęka mi opada.
-Silver!- zaczynam się śmiać.
-Mamusia ma ładne śminki…- mówi, a ja kręcę głową.
-A czy mama maluje „śminką” po nosie, tak jak ty?- pytam.
Mała kręci głową przecząc, a ja chichoczę widząc ją.
-Och ty modelko…- mówię jej. Biorę jej z paluszków szminkę i idę umyć jej twarz. Czysta idzie jeść śniadanie, gdy już z pełnym brzuszkiem podąża za mną do łazienki by umyć zęby, z pastą w buzi mówi, co ona będzie dziś robić, podczas gdy ja będę miała sesję.
-Mogę mieć też?- pyta, a ja zaczynam się śmiać.
-Może, jak będziesz większa, co ty na to?- pytam ją.
Kiwa głową i wypluwa pianę do zlewu. Ubieram się i nakładam szpilki. Sięgam na blat w kuchni po torebkę i nakładam Silver bluzę, zawiozę ją do opiekunki Silvi'i, która mieszka na Brooklynie i już po raz kolejny ma się zająć małą. Wychodzimy z mieszkania i słucham, co moja mała ma do powiedzenia na temat porannego odcinka Dory i tego, że w nocy bolał ją trochę brzuszek. Pytam ją, czy teraz boli, ale mówi, że nie. Wychodzimy z budynku i idziemy do zaparkowanego samochodu, który mam wynajęty przez Vogue’a. Wsiadamy i ruszamy, w radiu leci Ghost Town Adama Lamberta, a że to jedna z moich ulubionych piosenek na ten moment podryguję i śpiewam z wokalistą.
-Mamusia pięknie śpiewa…- mówi z uśmiechem.
-Dziękuję księżniczko…- wysyłam jej całusa.
Jedziemy jeszcze kilka przecznic i skrzyżowań aż dojeżdżam pod budynek, gdzie mieszka opiekunka Silver. Wysiadamy i zaprowadzam małą na górę, gdy się z nią żegnam daje mi mocnego całusa i przytula mówiąc, że będzie za mną bardzo tęsknić, bo bardzo mnie kocha. Uśmiecham się szeroko i także czule ją całuję. Macham do niej i zjeżdżam windą na dół, by od razu pojechać na sesję, która odbywa się najpierw w terenie. Jadąc Theresa wydzwania do mnie z pytaniem, gdzie jestem i czy wiem jak dojechać. Poznaję dwie fotografki, które zrobią mi zdjęcia.

Wizja sesji jest ciekawa i pierwszy raz w życiu mam mieć perukę i króciutkie włosy co jest dla mnie przerażające. Robią mi makijaż i przechodzą do sesji, która trwa dobre 2 godziny, zmieniamy miejsce zdjęć od otwartej przestrzeni, do ciemnego hotelu i sypialni. Model, który ze mną pozuje, Shiloh jest prześmieszny i cały czas mnie zaczepia, więc naszym wspólnym sukcesem jest to, że na zdjęciach wychodzimy poważnie, a nie po prostu płacząc ze śmiechu. Oglądając zdjęcia jestem pod wielkim wrażeniem samej siebie. Widzę wielką różnicę między moją pierwszą sesją dla Teen Vogue, a teraz, dla magazynu Flaunt. To pokazuje, jak bardzo uwierzyłam w siebie i nie patrzyłam na to, jak inni to odbierają. Walczyłam o swoje i wywalczyłam lepszą siebie, bardziej dojrzałą, pewną siebie i mimo tego, że zdradzoną, znacznie silniejszą niż 4 lata temu…

Nie mogę się doczekać, aż Harry zobaczy te zdjęcia. Czemu? By pokazać mu siłę, jaką mam, przez własne dążenie do celów, zaciekłość i jego brak akceptacji, który jeszcze bardziej mnie umocnił. 
Po całym zamieszaniu z sesją siadam na murku przed budynkiem, gdzie chwilę temu miałam zdjęcia. Theresa wychodzi ze środka i siada obok.
-Szukałam cię...- mówi.
-Musiałam się przewietrzyć...- mówię.- Trochę duszno tam było.- mówię.
-Masz rację...- odzywa się dziewczyna i wyciąga telefon z torebki.
Zamykam oczy i wsłuchuję się w cichy śpiew ptaków oraz szum wiatru w koronach drzew.
-Gracie?- pyta.
-Hm?
-Dzwoniła do mnie rzeczniczka prasowa One Direction.- mówi.
Otwieram oczy i mrugam kilka razy.
-Co chciała Kim?- pytam.
-Prosiła, abyś zdementowała plotki o waszym rozstaniu. To bardzo źle wpływa na promocję chłopaków.- mówi.
Otwiera szeroko oczy i prycham.
-To, co mam mówić ludziom, że wszystko jest w porządku? Że nic się nie stało? Że jesteśmy razem?-wstaję z miejsca.-Dlaczego mam mówić rzeczy, które są totalnym kłamstwem? Wcale nie muszę się na to zgadzać, nie muszę mówić czegoś co jest niezgodne z tym co się stało naprawdę.- mówię.
-Masz rację... Przekazuje ci tylko informację...- mówi.
-Nie rozumiem, jak oni mają czelność po wybrykach swojego podopiecznego prosić mnie jeszcze, żebym maskowała rzeczywistość. Co, może mam jeszcze mówić... "Och Harry tak, kocham go, zawsze będziemy razem, szukam sukni ślubnej i planujemy drugie dziecko..." Żałosne.
Tess kiwa głową.
-Czujesz się już lepiej?- pyta.
Wzdycham cicho i zajmuję miejsce koło Tess.
-Sama wiesz, jak się czuje zdradzona kobieta.- mówię jej, a ona kiwa lekko głową.-Myślałam, że on chce, żeby wszystko było jak dawniej, że będzie dążył do tego, by wszystko między nami było super... Wciąż go kocham. I będę długi czas. Ale teraz czuje do niego sama nie wiem dokładnie co... zranił mnie bardzo. Nie będę się z nim kontaktować, chyba, że w sprawie Silver. Ona jest moim priorytetem.
Theresa chowa telefon.
-Przykro mi, że tak się stało...- mówi.
-Możesz mi wierzyć, że mnie też.- stwierdzam.
Ściągam perukę i rozpuszczam włosy.
-Nawet bardzo...- dodaję.
Podkurczam nogi pod brodę i otulam się bardziej szlafrokiem, pod którym mam jeszcze bieliznę z sesji. Muszę zadzwonić wieczorem do Zayna, by dowiedzieć się jak sprawa się ma. Z tego co wiem, chłopaki kończą trasę za dwa dni, więc być może Harry będzie chciał się spotkać z Sil.
Theresa wyciąga notatnik.
-Przedstaw mi plan na następne sesje.- mówię asystence.
Kiwa głową i przekartkowuje zeszyt.
-Ellen cię zaprosiła do programu.- mówi.
-Nie zgadzam  się, póki co jest zbyt duże zamieszanie wokół Harry'ego... Nie wiem, powiedz, że mam bardzo dużo projektów i muszę je najpierw skończyć, by zająć się kolejnymi.
-Dobra, odwołam.- mówi.
-Co następne?- pytam.
-Musisz zrobić sesje do swojej kolekcji... To ważne, bo niedługo chcą ją wypuścić.- mówi, a ją kiwam głową.
-Powiedz im, że po gali MET, bo to teraz jest najważniejsze. Zdążymy, nastawię się na dwa dni zdjęć, załatwimy kolekcję jesienną i wiosenną.
-Przekażę...- mówi.
-Chcę trochę zluzować, bo chciałabym się skupić na występie z Beyoncé.
Tess kiwa głową i kartkuje kalendarz do wielkiego napisu "AMA" na środku.
-Do tego czasu postaram się ogarnąć tylko najważniejsze rzeczy.- nagle dziewczyna klepie się w czoło.- V Magazine, na pewno?- pyta, a ja się uśmiecham.
-To na tysiąc procent.- stwierdzam.- Nie przegapię takiej okazji.

(...)
Kolejny dzień spędzam na planie sesji do magazynu Seventeen, Silver jest ze mną i od dnia poprzedniego widzę, że jest dziwnie nieswoja, smutna, markotna.
Na planie Theresa siedzi przy niej, podczas gdy ona śpi na jednej z kanap. Robię przerwy pomiędzy kolejnymi partiami zdjęć i wchodzę sprawdzać, czy wszystko z nią ok. Gdy mała śpi jak suseł, po tym jak zjadła przywiezioną z mieszkania przez Theresę zupę, fotograf robi przerwę na odetchnięcie, wówczas idę do Silver i dotyka jej czoła. Jest rozpalona i gdy dotykam jej drobne ciałko, mam wrażenie, że gorączka wcale jest niemała. Całuję ją w czoło i proszę fotografa o powrót do zdjęć, bo chce zabrać ją do domu.
On oczywiście się zgadza i w ciągu 30 minut sesja jest zakończona z wielkim sukcesem. Przebieram się szybko w swoje ubrania i biorę Silver do domu. Budzi się, gdy ją przebieram w pidżamkę.
-Zimno....- mówi, a ja ją całuję w czoło, czując jak bardzo jest gorące.
-Zaraz cię mocno przykryję....- mówię jej i poprawiam poduszkę.
Kładę ją i otulam kołdrą, idę po termometr i patrzę, czy mam leki na zbicie gorączki, na szczęście wszystko jest.
Wkładam jej termometr do ust i czekam, aż zacznie pikać.
Mała ledwo co na mnie patrzy i ciągle powtarza, że jej zimno. Głaszczę ją po policzku i całuję jej czoło mówiąc, że zaraz będzie jej ciepło.
Gdy termometr pika otwieramy szeroko oczy widząc wysoką liczbę 39,3 stopnia. Przykrywam ją jeszcze kocykiem i podaję misia. Idę po syrop na zbicie gorączki i podaję jej go. Mała po zażyciu od razu zasypia, a ja zostawiając otwarte drzwi od jej pokoiku siadam na kanapie w salonie. Biorę komputer i loguję się na pocztę elektroniczną. Wtedy zaczyna dzwonić mój telefon, szukam go w torbie i nie mogę znaleźć, klnę pod nosem, ale wreszcie go mam.
Na ekranie pokazuje się napis: Harry.
-Jeszcze jego dziś tu brakuje...- mruczę pod nosem i przygryzam policzki, idę do kuchni. Włączam czajnik, by zrobić wodę na herbatę, siadam na blacie i odbieram.
-Halo?- pytam.
-Um... Cześć Grace...- mówi.
-O co chodzi?- pytam nie odpowiadając na jego przywitanie.
Harry milknie na kilka sekund.
-Grace, ja...- zaczyna.- Kończę trasę i mam trochę wolnego, mógłbym przyjechać zobaczyć się z Sil?- pyta.
Wzdycham cicho z myślą o mojej kruszynce.
-Mógłbyś, ale mała ma wysoką gorączkę i aktualnie śpi.
-Gorączkę?!- Harry pyta ponownie, z przerażeniem w głosie.
-Tak, dziś ją dostała, dałam jej leki.- mówię.
-Mogę przyjechać by się z nią zobaczyć?- pyta.
-Możesz.- mówię czując, że smutek rośnie w moim sercu. Czuję rosnącą w gardle gulę...
-Będę w nocy, więc przyjdę z rana.- mówi.
-Ok.- mówię i kończę rozmowę.
Zabieram się do gotowania czegoś lekkiego, co Silver mogłaby zjeść, gotuję jej kolejny garnek zupy, tym razem rosołu wg przepisu mojej babci. Gdy gotuje, słyszę, jak mała mnie woła, że chce pić, tak więc szybko robię jej herbatę i zanoszę w kubeczku że smoczkiem, by było jej wygodnie. Gorączkuje wciąż tak samo i leki nie zdają się bardzo działać. Gdy tylko ogarniam jedzenie dla małej idę do jej pokoju i siedzę aż nie zasypiam oparta o jej łóżko. Rankiem dzwonek do drzwi oświadcza przyjście Harry'ego. Wstaję z klęczków i prawie się przewracam, gdy to robię. Nogi mi drętwieją i totalnie odmawiają posłuszeństwa. Idę otworzyć drzwi, ale jeszcze przed biorę kilka oddechów, które ocucają mnie trochę bardziej.
Otwieram drzwi i nie podnosząc nawet na niego wzroku, zostawiam go, słyszę, jak wchodzi do środka i zamyka drzwi. Siadam koło Silver i sprawdzam jej temperaturę. Spadła, ale wciąż jest gorąca i czerwona.
Harry wchodzi cicho do środka i wzdycha cicho.
-Strasznie tu gorąco u niej.- mówi szeptem.
-Było jej stale zimno wieczorem.- mówię.-Jak się obudzi nakarmię ją i wtedy tu wywietrzę.
Harry kuca przy niej dotykając kolanem mojego uda, dłonią dotyka policzka Silver i odgarnia jej włoski za ucho, potem ujmuje jej rączkę w swoją dużą dłoń i składa na niej pocałunek.
-Moja mała królewna nie może być chora...- szepcze i składa pocałunek na jej rączce jeszcze raz. Harry uśmiecha się widząc jej grymas na twarzy, ale zaraz potem jego twarz pokrywa się smutkiem. Podnosi wzrok na mnie. Patrzy mi prosto w oczy wywiercając w nich dziurę pełną bólu.
-Musimy porozmawiać...- szepcze, a mnie od razu zasklepiają się oczy. 
Zdecydowanie jestem zbyt wrażliwa na jego punkcie.
-Nie będziemy rozmawiać...- mówię.- Nie mamy o czym...
Harry patrzy na mnie i chce mnie złapać za dłoń, ale wyrywam się i opuszczam pokój Silver. Idę do kuchni robić naleśniki na śniadanie.
-Powinniśmy porozmawiać...- słyszę za sobą.
-Powinniśmy być sobie wierni.- stwierdzam i mieszam składniki.
-Właśnie o tym chciałem porozmawiać...- mówi.
-Dla mnie sprawa jest zakończona.- dodaję.
-Grace... Ja muszę ci wytłumaczyć.- podchodzi do mnie.
Wyłączam mikser.
-Harry nie chcę żadnych tłumaczeń, ok? Już zbyt dużo musiałam wysłuchiwać, zbyt dużo kłamstw.- mówię.
-Ale to nie jest tak, jak wydaje się być, Gracie…- mówi.
-Szkoda… Nie musiałabym tego wysłuchiwać…- mówię.
Harry patrzy na mnie i milknie na krótką chwilę.
-Mogę prosić o minutę?- pyta stając za mną.
Przerzucam naleśnika na drugą stronę i wzdycham cicho.
-Masz pół minuty…- mówię cicho
Odwracam się w jego stronę i unoszę brwi.
-To było tak, że razem z Jeffem, Glenne i Nadine poszliśmy do pubu, gdzie kiedyś ze mną byłaś… Tam dużo wypiłem, dlatego nie pamiętam co działo się po koncercie, ale Nadine mi powiedziała.
Wlewam ciasto na patelnię i słucham go dalej.
-Poszliśmy za kulisy garderoby Meghan Trainor i przewróciłem się o paletę wieszaków, śmiałem się z siebie, a Nadine chciała mi pomóc wstać, ale że sama była pijana upadła na mnie.
Patrzę Harry’emu prosto w oczy i kręcę głową ze zrezygnowaniem. On patrzy na mnie zdezorientowany. 
-Nie podejrzewałam, że można wymyślić tak beznadziejną wymówkę…- mówię mu i przenoszę naleśniki na blat.
-Ale tak było…- mówi.
-Jesteś pewny, że to rzeczywiście prawda?- pytam.- Jesteś pewien, że Nadine nie chce cię zrobić w bambuko jak kombinowała Ellis?
Harry patrzy na mnie tak samo zdezorientowany jak chwilę temu.
-Może to była tylko gra wstępna?- unoszę brwi.- Gorący seks w porozrzucanych ubraniach, w garderobie… Całkiem podniecające…- mówię.
-Co?- marszczy brwi.- Nawet będąc pijanym nie uprawiałem z nią seksu… Ostatnią kobietą, którą tak uszczęśliwiłem, byłaś ty ostatnim razem…- mówi.
Odkładam patelnię, a po moim ciele przebiega gęsia skórka, a w podbrzusze wbijają się kolce.
-Nawet?- pytam.- Czyli będąc w pełni świadomym robiliście to…- stwierdzam.
-Co? Nie! Nie spałem z nią…- mówi.- Nie mógłbym.
-Przestań, sprawiasz mi ból.- mówię patrząc mu w oczy.
-Ty też mi sprawiasz nie wierząc mi, tylko jakimś zdjęciom…- mówi, ale mu przerywam.
-…zdjęciom, które dają mi dużo do myślenia… to po pierwsze, a po drugie nie manipuluj mną i nie wykorzystuj tego, jak bardzo jestem wrażliwa na twoim punkcie…- mówię stanowczo.
Z pokoju obok słyszę nawoływania Silver, idę więc do niej i daję mu w dłoń łopatkę do przewracania naleśników. Moja mała siedzi cała spocona, więc przebieram ją.
-Dalej ci zimno misiu?- pytam ją związując jej włosy.
Przeczy kiwając głową.
-A jesteś głodna?- pytam ją, a ona kiwa głową.
-Tatuś zaraz zrobi naleśniki, masz ochotę?- pytam ją, a ona wyciąga ku mnie rączki.
Uśmiecham się lekko i biorę ją na ręce przykrywając ją kocem. Jej kołderkę biorę do pokoju i wietrzę jej pokoik. Silver uśmiecha się na widok taty i chce się do niego przytulić, więc ja przejmuję patelnię z powrotem. Mała wdrapuje się na kolana Harry’ego i zatapia twarz w jego włosach. Wygląda jak koala. Przygotowuję naleśniki i kroję jej dla małej. Mierzę jej temperaturę, ale wciąż wynik nie jest dobry.
-Tęskniłam za tatusiem i mamusią ze mną…- mówi karmiona przeze mnie.
Podnoszę wzrok znad talerza i patrzę na Harry’ego. On też na mnie patrzy.
-Bardzo tęskniłaś?- pyta Harry.
Kiwa głową przeżuwając naleśnika.
-Bałdzo…- mówi z pełnymi ustami, a gdy połyka dodaje.- Chciałam, by tatuś znów przytulał mamusię, a mamusia by się śmiała z tatusia, że ubrał różowe majteczki…- mała zaczyna się śmiać, co pokazuje, że czuje się lepiej.
-Co masz do moich różowych majteczek?- pyta Harry z uśmiechem.
-Są super, ja też mam takie…- piszczy Sil, a ja się uśmiecham widząc jej radość.
Całuję ją w czoło i gdy kończy jedzenie, daję jej wypić herbatę oraz podaję leki. Jest niechętna, ale widzę, że po zjedzeniu znów chce tylko do łóżka. Harry zgadza się jej poczytać bajkę, a ja sprzątam po pierwszym od dłuższego czasu śniadaniu we trójkę. Słyszę głos Harry’ego, który aksamitnie opowiada bajkę o Królu Lwie, chowam talerze do szafki i wzdycham cicho słysząc, jak mój telefon dzwoni z sypialni. Idę po niego i patrzę kto to… Marszczę lekko brwi na widok: Justin.

***
Wstawiam dziś, bo jutro będę nagrywała w studio nagraniowym do późna. Jestem ciekawa waszych komentarzy. Dziękuję za ostatnie! Buziaki xx.

PS. Gdzie jest Sindi?!
 

5 komentarzy:

  1. Rozdział świetny.Dobrze że Gracie ma tyle pracy chociaż może oderwać się na trochę od problemów.Harry przyjechał jak tylko dowiedział się że Silver jest chora może wreszcie dotrze do niego że rodzina jest najważniejsza.Ciekawe po co zadzwonił Justin może teraz role się odmienią i to Harry zacznie być zazdrosny zobaczy ile może stracić.Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby choroba małej zbliżyła Harrego i Gracie. Już tęsknię za słodkimi rozdziałami <3 ciekawe co chce Justin ?? Kocham i czekam na następny <3 :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja sobie juz nie daje rady, Harry tak spieprzył :(( Ale wierze,że bedzie dobrze Grace jest tak cudna <3 Oni muszą być razem !! I jeszcze Justin *-* i znowu to samo musze czekać tydzień na nastepny rozdział :( Nie przeżyje tego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest cuuuuudownie! Nie ma sielanki kurde! Zdradził czy też nie ona jest zraniona i nie powinna mu wybaczać. Juz nie mogę się doczekać kolejnego!!!! Justin <3 Justin <3 Justin <3 /Dominika :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie to juz bawi.Ja bym zrobila tak zeby ta na..nadie? Nie pamietam no ta kolezanka harrego znalazla se fagasa.Harry i grace byli razem i kurna koniec! Co do koma powyżej serio bieber? To chyba blog o harrym i grace a nie o justinie i grace wiec sory ale pomililas się.Jedyne co mi sie jak narazie podoba to to że zayn tak czesto wystepuje co jest rzadkością w niektorych blogach.Dobra dodalam swoje 2 grosze i spadam bo ten cholerny angielski sam sie nie nauczy bay

    OdpowiedzUsuń