Miesiąc
później…
Obudziłam się rankiem w moim pokoju, Harry spał
smacznie obok. Wstałam i nałożyłam na siebie szlafrok. Zamknęłam drzwi do
naszej sypialni i zeszłam na dół, zaczęłam robić kawę oraz omleta na śniadanie.
Spojrzałam przez okno, już drugi dzień z rzędu prószył śnieg, na naszych
samochodach znajdowała się może z trzy centymetrowa pokrywa puchu. Mamy w końcu
grudzień.
Pod stołem w kuchni leżał ostatni karton z książkami
i zdjęciami ze starego domu Harry’ego. Sprawdziłam, czy omlet się nie przypala.
Zalałam kubki z kawą. Mój chłopak mieszka ze mną od jakichś 2 tygodni, Sean
wyprowadził się na stałe do Leigh, ale mam to szczęście, że opłaca mi rachunki…
Nałożyłam gotowy omlet na talerze, gdy od tyłu ktoś objął mnie w biodrach i
złapał za pasek od szlafroka, skutecznie go odwiązując. Harry pocałował moją
szyję, a mnie przeszedł dreszcz. Podniosłam wolną dłoń i podrapałam go po szyi.
-Wyspałaś się?
-Tak, zawsze się z Tobą wysypiam kotku.
Uśmiechnął się i oderwał się ode mnie, wziął do ręki
kubek z kawą. Upił łyka. Skrzywił się.
-Nie słodziłam…
-Czuć.
Harry posłodził nam kawy i usiadł na hokerze.
-Może pójdziemy zrobić jakieś świąteczne zakupy? Co
ty na to?
-Czemu nie, właściwie już dawno się do nich
zbierałam.
-Ok.
Podałam Hazzie talerz i zajadaliśmy omleta.
-A i Gracie, posłuchaj…
-Tak?
-Znalazłem mieszkanie, które mi się spodobało…
Pojechalibyśmy po śniadaniu zobaczyć je?
-Aż tak źle ci u mnie?- uśmiechnęłam się lekko.
-Nie, nie, nie o to chodzi… Wiesz, chciałbym mieć
swój kąt, a czuję jakbym był na twoim rachunku.
-Nie myśl tak…- powiedziałam.- To ja ci
zaproponowałam zamieszkanie ze mną.
-Wiem, ale…
-Żadnego ale. Pojedziemy zobaczyć to mieszkanie.
Harry uśmiechnął się lekko, gdy skończyłam poszłam
na górę wziąć prysznic i ubrać się. Rozczesałam
włosy i zrobiłam sobie wysokiego kucyka. Harry czekał na dole ubrany, wziął
kluczyki, a ja torebkę, wsiedliśmy do samochodu.
-Jesteś zła na mnie?- spytał Harry.
-Nie jestem.
-Widzę…
-Serio…- spojrzałam na niego.
-Gracie…
-No naprawdę Harry.
Mój chłopak zatrzymał się na światłach.
-Nie złość się. Złość piękności szkodzi.
-Nie złoszczę się.
-Przecież widzę słonko.
Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
-Jeśli kupię to mieszkanie to zamieszkasz ze mną w
nim…- powiedział.
Spojrzałam się na niego. Ruszył.
-CO?
-No tak, ja mieszkałem u ciebie, to ty teraz
zamieszkasz ze mną w NASZYM mieszkaniu.
-Żartujesz…- powiedziałam.- Żarty sobie robisz, tak?
-Nie, mówię jak najbardziej poważnie.
-Ale…
-Dojechaliśmy.- powiedział Harry.
Zaparkował na zamkniętym osiedlu wieżowców, które
miały może ze 20-30 pięter. Harry otworzył mi drzwi, wysiadłam z samochodu.
Złapałam go za rękę i weszliśmy przez drzwi obrotowe. Skierowaliśmy się
korytarzem do zarządcy.
-Dzień dobry…- powiedział Harry.- Przyszliśmy
zobaczyć mieszkanie numer 233.
Mężczyzna w sile wieku, był przystojny, miał
zaczesane blond włosy do góry, zapiął marynarkę, przez którą przebijały się
mięśnie. Uśmiechnął się pokazując białe zęby. Mimowolnie ja też się
uśmiechnęłam.
-Tak, pamiętam, dzwonił pan wczoraj.
-Tak.
Mężczyzna spojrzał znad kalendarzyka na mnie i
uśmiechnął się. Byłam pewna, że oblałam się rumieńcem. Wziął klucze i podszedł
do drzwi wyjściowych z jego gabinetu.
-Panie przodem.- powiedział uśmiechając się.
-Dziękuję.
Poszłam przodem do windy. Harry miał spięte mięśnie
twarzy, wkurzał się za każdym razem, gdy mężczyzna na mnie spoglądał. Harry
wyprzedził go i objął mnie w biodrach. Pocałowałam go w brodę i wsiedliśmy do
windy. Ta zawiozła nas na 25 piętro. Na samym końcu korytarza znajdowały się
zakurzone drzwi z plakietką 233. Mężczyzna otworzył drzwi. Weszliśmy do środka.
Dookoła było wszystko białe, ale domyśliłam, że kolejne pomieszczenia będą
nosiły miano naszej sypialni, łazienki, kuchni, garderoby, pokoju gościnnego,
salonu itd. Ogólnie rzecz biorąc mieszkanie miało 4 pokoje + kuchnia i
przestronna łazienka.
-Podoba się państwu?- spytał mężczyzna.
-Bardzo, prawda Harry?- spytałam chłopaka.
-Tak.
-Może nas pan zostawić tu samych?- spytałam
mężczyznę.
-Tak, oczywiście. Tylko proszę odnieść mi klucze do
gabinetu po oglądnięciu.
-Ok., dziękuję.
Mężczyzna wyszedł.
-Jezu, już uwielbiam to miejsce.- powiedziałam.
Harry miał skwaszoną minę.
-Co jest?
-Nie podoba mi się tu…- powiedział.
-Jak to? Przecież mówiłeś, że ci się tu podobało…
-No wiem, ale już mi się nie podoba.
Chłopak ruszył w stronę jednego z pomieszczeń.
No i wszystko jest zrozumiane. Harry jest zazdrosny
o tego gościa z dołu. Nie chce, żebym miała z nim jakikolwiek kontakt.
-Zazdrośnik…- powiedziałam do siebie.
-Że co proszę...
-Zazdrośnik z ciebie.
-Ja mam być zazdrosny o tego typka? Proszę cię…
Uniosłam brew i spojrzałam w jego oczy.
-Jesteś zazdrosny.
-Nie…
Harry odwrócił się i wszedł do pomieszczenia,
które w przyszłości ma służyć jako łazienka. Zaczęłam biec za nim i wskoczyłam
mu na barana. Zaczęłam się śmiać i piszczeć, gdy Harry kręcił się w kółko.
Zrzucił mnie z pleców i przycisnął do ściany.
Mrrrr…- powiedziałam zalotnie.
Uniósł brew.
-Tak pogrywasz? Chcesz wylądować zaraz na podłodze w
samej bieliźnie?
-Tu nie, w domu… Albo…
-… Mamy samochód do dyspozycji… Są przyciemniane
szyby z tyłu.
-Szalony…
Zaśmiał się i pocałował mnie w czoło.
-Wolę w domu…- powiedziałam i ugryzłam go w ucho.
Ruszyłam w stronę drzwi.
-Oj Gracie…
-Co z tym mieszkaniem?
-Podoba ci się?
Kiwnęłam głową.
-Jeśli ci się podoba, to umówię się z tym facetem na
podpisanie umowy.
-Beze mnie?
-Bez ciebie.
Uśmiechnęłam się do niego.
-Ale ja ciebie kocham…- powiedziałam i uwiesiłam mu
się na szyi. Musnął moje usta i wyszliśmy.
Zjechaliśmy na dół, cały czas spoglądając na siebie
zalotnie. W pewnej chwili pomyślałam wcisnąć guzik STOP, wiecie w jakim celu…
Przygryzłam wargi, Harry wsunął dłoni do tylniej kieszeni moich spodni, ja
zrobiłam tak samo, spojrzał na mnie zdziwiony. Posłałam mu buziaczka i
zacisnęłam jego pośladek. Uśmiechnęłam się szeroko, drzwi od windy się
otworzyły. Z drugiej kieszeni wyjęłam kluczyki i wyszłam z budynku kierując się
w stronę samochodu. Harry pokręcił głową i poszedł umówić się na podpisanie
umowy. Gdy wsiadłam mój telefon zaczął dzwonić.
Halo?
To
ja.
No?
Słuchaj,
mam już załatwionego choreografa, 8 dziewczyn się zadeklarowały plus my, salę
też mamy załatwioną. Musimy zacząć się przygotowywać.
Masz
rację. To kiedy?
Jutro
o 11:00 pod uniwersytetem. Profesor Jenkins udostępniła nam aulę.
Ok.,
poinformujesz dziewczyny?
Są
poinformowane już.
Aha.
No to do zobaczenia.
Papa.
Włożyłam do torebki telefon. Harry wyszedł
obrotowymi drzwiami, patrzył na ziemię, gdy szedł w stronę samochodu..
Przejechałam palcami po moim kucyku i przygryzłam wargę. Harry wsiadł do
środka. Usiadłam w miarę bokiem, by dobrze go widzieć.
-Nie patrz tak na mnie, bo serio pojedziemy do domu,
a dopiero potem na zakupy…
-Może być…
Oparłam się ręką o jego udo i pocałowałam go w
szyję.
-Wracamy do mnie.
Harry ruszył gwałtownie, dobrze, że na drodze nie
było lodu, w domu znaleźliśmy się 30 minut później. Wylecieliśmy jak z procy z
samochodu. Zrzuciłam kurtkę i buty, czekałam, aż Harry upora się ze
sztybletami. Oparłam się o ścianę. Chłopak ściągnął mi bluzkę i zaczął całować
szyję. Przymknęłam oczy. Harry schodził niżej, złapał lewą ręką za moją nogę i
przysunął się do mnie. Potem wziął mnie na ręce i zaniósł na górę. Skoczyłam na
łóżko, Harry pozbył się koszulki i górował nade mną. Całowaliśmy się namiętnie.
Złapałam za skórzany pasek od jego spodni i podczas, gdy byłam obdarowywana
namiętnymi pocałunkami siłowałam się z paskiem. Gdy go rozpięłam zabrałam się
za guzik i zamek, zsunęłam mu z pupy spodnie Harry oderwał się i zrzucił
odzienie dolne. Uśmiechnął się, gdy zobaczył mnie jak leżę, moje biodrówki,
odkrywały już moje biodra, a koronkowy stanik z kryształkami po bokach mienił
się, poza tym podkurczyłam nogi i rozpuściły mi się włosy. Przejechałam
opuszkiem palców po swoich ustach i przygryzłam wargi. Harry znów ustawił się
tak, by być na górze, ale ja go wyrolowałam, był na dole przyciśnięty moim
ciałem, siedziałam mu na biodrach. Złapał za guzik od moich spodni, stanęłam na
prostych nogach na łóżku, zrzuciłam spodnie i znów usiadłam. Przerzuciłam włosy
na prawe ramię. Przejechałam dłonią po jego klatce piersiowej. Nachyliłam się
nad jego twarzą, oblizałam usta i pocałowałam go delikatnie, ale potem… Ach…
Nasze ciała przylegały do siebie, a usta nie odrywały. Wiedziałam, że Harry
pragnie wiecie czego, ja też powoli czułam, że mogłabym wejść z nim w TAK
bliskie relacje. Harry usiadł i zacisnął dłońmi moje pośladki, odchyliłam lekko
głowę do tyłu, a Hazz przeniósł się na szyję. Obdarowywał ją pocałunkami,
czasami przygryzał ją. Ja mruczałam co chwilkę. Jego ręce przeniosły się na
zapięcie od mojego stanika, złapałam za nie i za chwilkę mój stanik leżał na
podłodze. Harry bardzo zdziwił się moim czynem, ale jak najbardziej podobało mu
się to. Pocałował mnie w mostek pomiędzy piersiami. Potem znów całowaliśmy się,
moje dłonie, a właściwie paznokcie jeździły po jego plecach w tę i w drugą.
Zwalnialiśmy tempa, a na koniec muskaliśmy tylko sobie usta. Słyszałam nasz
mokre cmoki. I jeszcze raz i jeszcze raz…
-To było wspaniałe.- szepnął.
Uśmiechnął się, a pocałowałam go w nos.
-Tak, to było wspaniałe.
-Wreszcie mi je pokazałaś…
Zarumieniłam się.
-Przyszedł na to czas…
Pocałował mnie w mostek.
-Która jest godzina?- spytałam.
-Będzie koło czternastej.
Wstałam z łóżka i podążyłam do łazienki, zabierając
stanik po drodze.
EJ…- powiedział głośniej Harry.
Rozczesałam poplątane włosy, zrobiłam z nich kłosa i
nałożyłam stanik. Weszłam do sypialni, stanęłam przed szafą.
-W co ja mam się ubrać?
-Mnie nie pytaj… Dla mnie we wszystkim wyglądasz
przepięknie.
-Dziękuję kotku… Hmmm… Mam ochotę na spódniczkę, ale
jest zimno. Dobra założę to co miałam wcześniej.
Rzuciłam w Hazzę spodniami.
-Ubieraj się, jedziemy. W galerii zejdzie nam do
wieczora.
-Już wstaję.
Harry podniósł się i zaczął ubierać. Wkrótce
znaleźliśmy się na dole gotowi do wyjścia. Wsiedliśmy do samochodu. Ruszyliśmy.
Po godzinie dojechaliśmy do jednej z największych galerii w Londynie. Mieliśmy
środek tygodnia, więc ludzi wielu nie było. Poszliśmy do sklepu jubilerskiego,
gdzie Harry kupił swojej mamie łańcuszek od nas, a także zegarek dla Gemmy. Ja
nie mogłam się zdecydować, ale Harry pomógł mi wybrać dla mojej mamy
bransoletkę. Potem skierowaliśmy się do perfumerii, tam zakupiłam dla babci jej
ulubione perfumy. Także dla Bena kupiłam, te, które wybrał Harry. Następnie
ruszyliśmy do sklepu z zabawkami, w którym przesiedzieliśmy chyba z 2 godziny.
Wybieraliśmy pomiędzy sterowanym pilotem helikopterem, samochodem i robotem,
który gada.
Ostatecznie kupiliśmy wszystko. Elliot będzie
szczęśliwy.
-A ty co chcesz dostać?- spytał mnie Harry.
-Ja? Nic nie chcę…
-No weź, nie bądź śmieszna Gracie.
-Ale ja nie wiem. Chciałam autografy The 1975, ale
już je mam… Nie wiem.
Usiedliśmy w naleśnikarni. Zamówiłam sobie te z
czekoladą i bananami. Harry zamówił na ostro. Zjedliśmy popijając mrożoną
herbatą.
-Wiesz, co wiem co chcę…- powiedziałam pewnie.
-No co?
-Bransoletkę z twoim imieniem.
-Co?
-Bransoletkę z imieniem: Harry.
Uśmiechnął się szeroko.
-Naprawdę?
Kiwnęłam głową.
-A tobie co mam kupić?
-Pozostawiam ci wolną wolę.
-No nie…
-Tak, chcę zobaczyć co wymyślisz…
-Wiesz co?
-No?
-Kupię ci złote stringi.
Uniósł brew.
-Właśnie kupię ci stringi.
-Może być, ale to kobiety lepiej wyglądają w
stringach.
Zaśmiałam się. Dopiłam herbatę.
-Chciałbym pójść jeszcze do TopMana…
-Wiesz co, robi się późno, a ja chciałabym zobaczyć,
czy jedna torebka jest w Zarze.
-Ok.
-Przyjdę do TopMana, jak sprawdzę.
Wstaliśmy do stolika. Harry zapłacił i rozeszliśmy.
Pobiegłam do jubilera.
-Mam pytanie…- powiedziałam do ekspedientki.
-Tak?- spytała.
-Czy w zegarkach można wygrawerować imię?
-Tak, musi pani tylko wybrać, czy na tarczy, czy z
tyłu. Może na pasku, albo na zapięciu.
-Dziękuję bardzo, a czy mogę jakiś numer do państwa?
Podała mi wizytówkę.
-Dziękuję.
Wyszłam ze sklepu chowając do portfela wizytówkę,
Harry oglądał bluzy w TopManie.
-Wybrałeś coś?
-Nie… Nic. Możemy wracać do domu.
Złapałam go za rękę i poprawiłam pasek od mojej
torebki na ramieniu. Nagle zza rogu wyszły trzy dziewczyny, wpadły na nas.
Jedna z nich trzymała kawę i wylała ją na moją bluzkę. Przerzuciłam kłosa do
tyłu, a ona zakryła usta ręką, jej koleżanka przeklęła pod nosem.
-Co ty zrobiłaś?!- wydarła się na nią druga.-
Wylałaś kawę na dziewczynę Harry’ego.
-Boże, ja nie wiem, jak to się stało… Bardzo cię
przepraszam, Grace… Jezu, jak mi głupio, odkupię ci tę koszulkę.
-Nie, nie trzeba naprawdę.- powiedziałam spokojnie.-
Kawa się spierze.
Sięgnęłam do torebki po chusteczki i zdjęłam z
siebie resztki bitej śmietany.
Dziewczyna zaczęła płakać.
-Jezu, ja ciebie tak bardzo przepraszam, jestem taka
głupia i nieuważna.
Zrobiło mi się jej żal.
-Nie płacz, naprawdę nic się nie stało…
-Ale naprawdę…
-Nie musisz się martwić, będę ładnie pachnieć
karmelowym latte.
Zaśmiała się, a z nią jej koleżanki.
-Musimy iść, nie martw się, kawa działa
orzeźwiająco.- powiedziałam, a Harry kiwnął głową.
-A możemy prosić o zdjęcie z wami?- spytała jedna z
koleżanek.
-Sądzę, że ja nie powinnam być na tym zdjęciu, ale
mogę je zrobić.
Harry uśmiechnął się i kiwnął głową. Dziewczyny
stanęły koło mojego chłopaka.
-Szeroki uśmiech…- powiedziałam.
-A teraz głupia mina…
Pstryk.
-Świetnie.- powiedziałam.
Uśmiechnęły się, a jedna z nich wzięła ode mnie
telefon. Podziękowały, a my poszliśmy w stronę parkingu, gdzie był zaparkowany
samochód.
Spojrzałam na swoją bluzkę.
-Masz trochę bitej śmietany na szyi.
Przetarłam miejsce, gdzie wskazał mi Harry i
wytarłam ręce chusteczką.
-Definitywnie muszę się umyć.- powiedziałam
stanowczo i wybuchnęłam śmiechem. Harry ruszył, a po 1,5 godziny zaparkowaliśmy
pod moim domem. Od razu nalałam wody do wanny i dolałam specjalnego płynu.
Pojawiła się piana, a czasami nawet wylatywały z niej bańki mydlane. Harry
powiedział, że zrobi nam herbatę. Weszłam do wanny, umyłam głowę i nałożyłam
sobie maseczkę. Po godzinie zmyłam zieloną maź z twarzy i zawinęłam ciało
puszystym czerwonym ręcznikiem, włosy zawinęłam w biały ręcznik tworząc tzw.
Turban. Zeszłam na dół. Harry rozmawiał z kimś przez telefon, ale widząc, że
weszłam szybko zakończył pogaduchę. Napiłam się łyka ciepłej truskawkowo-waniliowej
herbaty. Harry objął mnie od tyłu i pocałował w nagi obojczyk.
-Matko, jak ty ślicznie wyglądasz Gracie…
Uśmiechnęłam się.
-Dziękuję kotku.
-Mamy jakieś plany na jutro?
-Ja mam.
Harry obrócił mnie w swoją stronę.
-Jakie ty masz plany?
-Mam pierwszą próbę taneczną z dziewczynami.
-Aha… O której?
-Mam być o 11:00 pod uniwersytetem.
-Zawieźć cię?
-Właściwie to możesz…
-Ok. Ja pojadę do Niall’a, jak będziesz mieć próbę.
Kiwnęłam głową i pocałowałam go w policzek. Po czym
trzymając w dłoni kubek poszłam na górę. Położyłam go na szafce i ubrałam się w
pidżamy, Harry poszedł wziąć prysznic. Położyłam się do łóżka i popijałam płyn.
Harry wszedł w czarnych spodniach do pokoju.
-Co ci się stało, że nie śpisz w bokserkach?-
spytałam zdziwiona.
Zaśmiał się.
-A wolisz bokserki?
Uniosłam brwi i wzięłam łyka.
-Marznę w nocy, bo mnie odkrywasz…
-Tyle, że to ja zawsze jestem odkryta.
-Dobre sobie, jak się budzę w nocy, to jesteś
opatulona i nie chcesz puścić kołdry.
-Właśnie jest na odwrót…- powiedziałam.- To ja
walczę z tobą o kołdrę.
-Boże…- powiedział Harry.
-No boże…- powiedziałam i wybuchnęłam głośno
śmiechem.
Harry wziął ode mnie kubek i wskoczył pod kołdrę.
-Idziemy już spać?- spytał.
-Nie musimy…- powiedziałam dotykając jego mokrych
loczków.
-Co powiesz na jakiś film…
-Ok., ale jaki?
-Szkoła Uczuć.
-NIE. KATEGORYCZNIE NIE. Już raz oglądałam z tobą
ten film, widziałeś jak ryczałam. Wolę jakąś komedię.
-Zaraz coś znajdę.
Harry złapał za pilota i zaczął przeglądać filmy
dostępne na dekoderze. Przewijał w dół i odrzucaliśmy kolejne pozycje.
-Agent XXL, dawaj, ja to uwielbiam.
-Big Mamę?
-No, to jest ekstra.
-Ok.
Harry odnalazł to i włączył. Położyłam głowę na jego
klatce piersiowej, a on zaczął gładzić moje wilgotne włosy, pocałowałam go w
klatkę piersiową i po chwili film się zaczął. Po chwili usłyszałam miarowy
oddech Harry’ego, miał zamknięte oczy i lekko otwarte usta. Przykryłam go
kołdrą i dokończyłam oglądać Big Mama. Potem wyłączyłam TV i wtuliłam się
śpiącego od dawna Harry’ego. Miał lekko otwarte usta, pocałowałam je, a potem
jego czoło. Przytuliłam się do niego i zasnęłam.
Tu się zaczyna rozdział 23 :)
Tu się zaczyna rozdział 23 :)
Obudziłam się następnego ranka i otworzyłam oczy.
Byłam sama na tym wielkim łóżku, drzwi od naszej sypialni były lekko uchylone,
a gdy się wsłuchałam usłyszałam ciche dźwięki radia na dole. Zwlekłam się z
łóżka i nałożyłam kapcie, spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, miałam na
głowie jeden wielki kołtun, chwyciłam szczotkę i zacisnęłam zęby. Zaczęłam
rozczesywać włosy, które wróciły do ładu, który akceptowałam. Przerzuciłam
włosy na prawy bok i zeszłam na dół. Harry podrygiwał w rytm piosenki Steviego
Wondera I Just Call To Say I Love You. Smarował jedne grzanki czekoladą, a na
drugie kładł ser. Oparłam się o framugę obserwując każdy jego ruch. Zaczął
śpiewać, a mnie przeszedł dreszcz, po całym ciele. Jego głos był taki
aksamitny, a jednocześnie zadziorny. Chrypka przyprawiała mnie o zawrót głowy,
no dosłownie… Weszłam do środka i niepozornie usiadłam na krześle, gdy Harry
się obrócił wystraszył się.
-Cicha jesteś…- powiedział łapiąc się za serce.
-Jak Ninja.- powiedziałam tajemniczo mrużąc oczy.
Harry zaśmiał się i podał mi kubek i dwie grzanki z
czekoladą.
-Dziękuję.- powiedziałam śliniąc się na widok
grzanek. Po jakichś 3 minutach mój talerz był pusty, dopiłam kawę.
-Wiesz, która godzina?- spytał mnie Harry
uśmiechając się od ucha do ucha.
-Nie.
-Za trzy dziesiąta.
Wytrzeszczyłam oczy.
-CHOLERA JASNA!!!- krzyknęłam, wzięłam ostatniego
łyka i pobiegłam na górę.
Ubrałam się i uczesałam się w kitkę. Harry także był już
ubrany i czekał na mnie. Złapałam za butelkę wody i batonika. Wsiedliśmy, a
Harry dodał gazu. Spojrzałam w okno po lewej. Niebo było błękitne, jedynie małe
chmurki pojawiały się. Na drodze błyszczał się śnieg, który mienił się.
Niektóre płatki oślepiały swoim blaskiem… Harry mrużył oczy, więc wyjęłam mu ze
schowka okulary przeciwsłoneczne i założyłam mu je na nos.
-Dziękuję.- powiedział i uśmiechnął się szeroko.
Po godzinie dojechaliśmy, zauważyłam, że drzwi się
zamykają za jedną z dziewczyn. Dałam całusa Hazzie i wyszłam szybko z
samochodu, gdy przeszłam przez drzwi usłyszałam dźwięk skwierczenia śniegu pod
kołami. Poszłam na drugie piętro marmurowymi schodami, na auli było słychać
rozmowy i kawałek piosenki, który urwał się po chwili. Weszłam do środka.
-Sorki za spóźnienie.- powiedziałam.
Dziewczyny przywitały się ze mną, a przez drzwi
wszedł mężczyzna, którego miałam wrażenie, że znam. Lucy dała mi całuska w
policzek i zaczęła rozmawiać z jak sądziłam naszym choreografem. Zwróciła się
do niego Luke.
Luke? Tyler ma brata, który ma przyjaciela ze
szkolnej ławki, który ma na imię Luke. Bez kitu, to on.
-Grace, ale cię dawno nie widziałem…- powiedział
uśmiechnięty.
Nawet pamięta moje imię, a ja go nie pamiętałam.
-Cześć Luke…
Zamieniłam z nim kilka słów, a potem przeszliśmy do
wysłuchania jego kilku słów o sobie. Powiedział, że ułożył dla nas niezbyt
trudny układ, niezbyt trudny, ale efektowny. Powiedział, że zatańczymy do
piosenki Stand Down- Little Mix. Usiadłyśmy na podłodze i oglądałyśmy, jak
tańczy. Mnie osobiście spodobał się ten układ i już byłam ciekawa, jak spodoba
się Harry’emu… No bo był taki… zadziorny… seksowny… Mrrr… Zaprosił nas na
parkiet, pokazał pierwsze ruchy, które bardzo szybko pojęłyśmy. Po jakichś 2
godzinach umiałyśmy do rytmu 1/10 całego układu. Luke był bardzo zadowolony z
naszych postępów. Potem zaczęliśmy rozmawiać o strojach, powiedziałyśmy, że
wybierzemy się wszystkie na zakupy, ale wcześniej, niech każda przygotuje swoją
koncepcję. Byłam zmęczona jak nie wiem co. Luke powiedział, żebyśmy
przećwiczyły jeszcze z dwa razy.
-Ok. Na dziś koniec dziewczyny, to było świetne,
naprawdę… Dam wam dwa dni odpoczynku, pewnie będziecie mieć jutro zakwasy, że
nie wstaniecie. Rozłożą was…
Zaśmiałyśmy się.
-Zobaczymy się za trzy dni o 10:00.
Podziękowałyśmy i zaczęłyśmy się ubierać. Nałożyłam
kurtkę i przeszłam przez próg uniwersytetu, szukałam w telefonie numer
Harry’ego, by po niego zadzwonić, ale to było nie potrzebne. Stał oparty o
samochód, miał okulary przeciwsłoneczne, a ręce skrzyżował na klatce
piersiowej. Uśmiechnęłam się szeroko, on też, powiedziałam tylko do koleżanek: Na razie. Podeszłam do Hazzy, który
objął mnie w biodrach i namiętnie pocałował.
-Aż tak się stęskniłeś?- spytałam.
-Yhym. Niall aż mnie wygonił.
Zaśmiałam się i przygryzłam wargę i pocałowałam go,
nie chciał mnie puścić.
Lucy
-Tak, ja też sądzę, że
będzie tak najwygodniej.- powiedziałam do Kate.
Siódemka dziewczyn
stanęła w przejściu jak wryta, nie mogłam przejść.
-Co wy tam
zobaczyłyście?- spytałam.
-Twój kuzyn, Harry
Styles, całuje się z Gracie.- wyszeptała Lily.
-No i co w tym
dziwnego?
-No, czemu ona go
całuje, a właściwie on ją.
-Oj dziewczyny,
zacofane jesteście… Oni od października są razem.
-Ale jej zazdroszczę…-
powiedziała Julie.
-Fajny jest…-
westchnęła Jade.
-Zawsze mi się
podobał.- powiedziała Alice.
-A ja wolę Niall’a.
Seksowny jest…- powiedziała Veronica.
-A ja Tylera.-
wypaliłam, a one wybuchły śmiechem.
Usłyszałam głos Gracie:
-Lucy, jedziesz z nami?
-Tak. Jadę.
Dziewczyny przepuściły
mnie i wsiadłam do Range Rover’a Harry’ego.
-Gdzie cię zawieźć?- spytał
Harry po przywitaniu się ze mną.
-Do domu.
Po 20 minutach kuzyn
zaparkował przed moim domem, wysiadłam i pomachałam do nich. Weszłam do domu.
Grace
Jechaliśmy do domu,
słońce zakryły białe chmurki, Harry ściągnął okulary i włożyłam je do schowka.
Po godzinie dojechaliśmy do domu.
-Pójdę wziąć prysznic.
-Zrobię coś do
jedzenia.
-Ok.
Rozebrałam się i
wskoczyłam pod gorący strumień, umyłam głowę i po 10 minutach wyszłam. Wytarłam
się i nałożyłam na nogi warstwę balsamu o zapachu pinacolady. Wysuszyłam głowę
i zrobiłam sobie wysoką kitkę, nałożyłam dresy i bluzę, na stopy nałożyłam
puchate skarpety i zeszłam na dół. Harry robił naleśniki, które wkrótce były
gotowe.
Zaczęłam się zajadać
naleśnikami z czekoladą i bananami.
-Te twoje są lepsze,
niż te wczoraj.
-Cieszę się.
Harry położył drugi
talerz z naleśnikami dla siebie.
-Co tak ładnie
pachnie?- spytał Harry.
-Pewnie naleśniki.-
powiedziałam.
-Nie, nie, to nie jest
zapach naleśników.
-A co ty masz na myśli,
że coś ładnie pachnie?
Popiłam naleśniki
sokiem jabłkowym.
-Mam na myśli zapach
ananasa i kokosu.
Popatrzyłam na niego i
mimowolnie się uśmiechnęłam.
-To ty?- spytał.
Kiwnęłam głową.
-Balsam.- powiedziałam.
-Uwielbiam ten zapach.-
powiedział Hazz i wziął głęboki wdech nosem.
-Cieszę się.
-Gdzie użyłaś tego
balsamu?- spytał.
-Proszę?
-No gdzie?
-Po co ci to wiedzieć…-
zbulwersowałam się śmiejąc się.
-No powiedz…- wstał z
miejsca i podszedł do mnie wąchając moją szyję.
-Nie powiem…-
mruczałam.
-Nie powiesz?- spytał.
-Nie.
-To się dowiem.
Wziął mnie na ręce i
zaniósł do sypialni. Rzucił mnie na łóżko i ściągnął koszulkę.
-Tobie nie chodzi tylko
o zapach… Ty masz na coś ochotę…- powiedziałam.
Uniósł brwi i złapał za
nogawki moich dresów, momentalnie nie miałam ich na sobie. Ściągnęłam bluzę, a
Harry spodnie. Harry górował całując moją szyję, objęłam go nogami wokół pasa i
przyciągnęłam bardziej do siebie.
-Ojej…- zamruczał.-
Czuję…
Zaśmiałam się i
połączyłam nasze usta w namiętnym, pozbawionym skrupułów pocałunkiem. Język
Hazzy pieścił moje podniebienie, a ja nie pozostawałam mu dłużna. Jego dłoń
jeździła po moim udzie i zaciskała się od czasu do czasu. Moja prawa dłoń
złapała za jego włosy i Harry odchylił głowę do tyłu, zrobiłam taki myk, że
teraz on leżał plackiem na łóżku, a to ja nad nim królowałam. Usiadłam na jego
biodrach i rozpuściłam włosy, bo wiedziałam, że to uwielbia. Harry położył mi
dłonie na biodrach, strzelał gumką od majtek, które dziś z powodu bielizny w
pralce, były skąpe aż nad to. Nie były to stringi, ale były dość mocno wycięte
na pośladkach. Pochyliłam się do przodu i dotykałam nosem jego nosa, dłonie
Hazzy zjechały na pośladki, a moje jak zwykle usztywniały ręce Harry’ego, które
rozłożone były w prostej linii. Lubił to co z nim robiłam. Widziałam to w jego
oczach, które błyszczały. Pocałowałam najpierw prawą dłoń i szłam wyżej,
doszłam do ramienia, potem zaczęłam całować go w zagłębieniu szyi, czułam, że
aż go trzęsie… A mnie się to podobało… Ugryzłam, że aż syknął, gdy wróciłam do
dawnej postawy prostując klatkę piersiową byłam z siebie zadowolona, a Harry
przygryzł wargę lustrując mój tułów. Przejechał językiem po ustach i uśmiechnął
się zawadiacko. Teraz to on sprawił, że mnie się zrobiło gorąco… Chodziło mu o
to… Puściłam jego ręce, spiął mięśnie i podniósł się, całował moją klatkę piersiową,
a ja wiłam się jak gąsienica. Moje paznokcie wbijały się raz w klatkę
piersiową, raz w plecy. Ujął moją twarz w dłonie i znów połączył nasze usta w
niezapomniany pocałunek, który dosłownie przyprawił mnie o dreszcze,
wstrząsnęło mną, a Harry zaśmiał się cicho, ale gardłowo. Złapałam za jego
włosy, uśmiechnął się zadziornie. Szepnęłam tylko: Poddaj mi się. To mu się podobało. Poczułam się, jak się rozluźnia
i razem z nim lecę powoli do tyłu, Harry leżał już na plecach, a ja trzymając
jego twarz w dłoniach, składałam na jego ustach pocałunki. Nie były namiętne,
jak chwilkę wcześniej, a delikatne, zadziorne, bo wiedziałam, że on chcę
więcej, była łapczywy, próbował złapać każdy pocałunek, ale ja pogrywałam z
nim, byłam z deka złośliwa, ale o to mi chodziło. Mężczyzna poddaje się
kobiecie. Doświadczyłam tego po raz pierwszy dziś, z Harrym… Z moim kochanym,
Harrym… Gdy wtedy z Blake’em, to on zawsze wygrywał, a tu teraz, Harry woli,
jak ja jestem lepsza… Dłonie Hazzy błądziły po moich pośladkach i kości
ogonowej. Złapał mnie za żebra i uniósł lekko do góry. Usiadłam, ale chwilkę
potem wstałam, zeszłam z łóżka i cofałam się do tyłu, nagle całym ciałem
przywarłam do zimnej ściany, nie miałam gdzie uciekać. Harry wpił się w moje
usta i był tak cholernie zachłanny, że nie miałam kiedy łapać oddechu. Gdy
oderwałam się, musiałam wziąć 2 głębokie wdechy, by mój oddech wrócił do
odpowiedniego rytmu, Harry złapał prawą dłonią za moje lewe udo i przysunął się
bliżej. Czułam go każdym milimetrem mojego ciała, a pragnęłam być jeszcze
bliżej. Złapał za zapięcie mojego stanika, odpiął je, a ja zrzuciłam koronkowy
biustonosz.
Ale nagle zadzwonił
dzwonek do drzwi, nie zwracałam na niego uwagi, którą poświęcałam Hazzie. Ale
po kilkunastu równocześnie przeklnęłam z Harrym. Założyłam szlafrok i zbiegłam
na dół, Harry’ego aż rwało.
Podeszłam do drzwi i
uchyliłam je lekko, stał tam listonosz, zaczerwienił się, gdy zobaczył mój
ubiór, wręczył mi zaproszenie na imprezę noworoczną, które będzie organizowane
na Bahamach. Spojrzałam na ręczne podpis: Perrie
i Little Mix.
Było tam napisane, że
jestem zaproszona z Harrym i że możemy wziąć jeszcze kogoś ze sobą.
Po co tak wcześnie
zapraszać na imprezę noworoczną?- pomyślałam.
Weszłam na górę. Harry
stał oparty o ścianę, miał rumieńce, a jego oczy płonęły.
-Dostaliśmy zaproszenie
na imprezę noworoczną od Perrie i jej zespołu. Na Bahamy…
Harry uśmiechnął się.
-Miło z jej strony…-
powiedział zachrypniętym głosem, to wystarczyło, by znów odbiła mi szajba…
Odłożyłam zaproszenie i
rzuciłam się na Hazzę, który złapał mnie w biodrach i położył mnie sobie na
biodrach. Całowaliśmy się nie wiadomo ile, wiem, że po pewnym czasie zaczęła
mnie boleć szczęka. Harry też wydawał się zmęczony, położyłam się na jego
klatce piersiowej i malowałam palcem na kołdrze różne postacie. Głaskał moje
nagie plecy, od czasu do czasu całował mnie w czoło, albo w głowę.
-Kocham cię.-
powiedział po długiej chwili ciszy.
-Ja ciebie też kocham.-
podniosłam się i musnęłam mu usta.
Po godzinie wstałam i
ubrałam stanik, który leżał za łóżkiem. Nałożyłam na siebie koszulkę Hazzy.
Chłopak przykrył się kołdrą i położył głowę na poduszce, ja zeszłam na dół i
zaparzyłam sobie herbatę. Włączyłam komputer i zaczęłam przeglądać zegarki,
wreszcie, gdy spodobał mi się jeden spisałam jego numer identyfikacyjny i
włożyłam go do torebki. Wyjęłam jogurt z lodówki i zaczęłam go jeść. Zmuliło
mnie, więc odłożyłam pusty już kubeczek do śmietnika, poszłam na górę i
położyłam się koło Hazzy, który mocno spał, a nawet pochrapywał. Włożyłam słuchawki
od telefonu do uszu. Puściłam sobie
wolną piosenkę, który tak jakby ululała mnie do snu. Zasnęłam, a żeby mnie
obudzić Harry musiał mną mocno potrząsnąć.
-Myślałem, że
zemdlałaś…- powiedział blady jak ściana.
-Byłam zmęczona po tym
treningu.
-Pojadę zrobić zakupy,
chcesz coś?
-Nie, jedź ostrożnie,
kotku.
-Dobrze.
Pocałował mnie w usta i
wyszedł z sypialni. Ja zamknęłam oczy i znów zasnęłam, poprawiłam się na łóżku,
syknęłam, bo cała łydka mnie zabolała, a właściwie dwie. Przykryłam się po uszy
i zasnęłam. W nocy obudziłam się cholernie głodna. Harry spał słodko, a ja
podreptałam na dół, zrobiłam sobie kanapkę z szynką, napiłam się soku
pomarańczowego i położyłam się znów do łóżka.
Następnego dnia
obudziłam się sama. Hazzy nie było, ale byłam pewna, że jest na dole.
Spojrzałam na zegarek nad drzwiami sypialni, była 10:45. Usiadłam na brzegu
łóżka i wstałam ostrożnie. Każdy krok wyzwalał we mnie potrzebę przeklnięcia z
powodu zakwasów. Zeszłam na dół i zajrzałam do pustej kuchni. Na stole leżała
karteczka.
Wrócę koło 12:00, bądź gotowa, pojedziemy gdzieś. Kocham Cię. Xx. Harry.
Gdzie on znów chce mnie zabrać. Zrobiłam sobie
śniadanie. Usiadłam w salonie i włączyłam jakieś Reality Show. Jadłam kanapki i
popijałam gorącą czekoladą. Leżałam tak do za dziesięć dwunasta. Potem poszłam
na górę wzięłam szybki prysznic i ubrałam się, rozczesałam włosy i
zrobiłam lekki makijaż. Harry około 12:15 zaparkował pod domem. Wszedł do
środka i zawołał mnie, zeszłam na dół z krzywą miną.
-Gdzie jedziemy?
-Zobaczysz.
Loczek wyciągnął z kieszeni chustę, którą zamierzał
zawiązać mi oczy.
-Po co to?
-Zobaczysz.
Wzruszyłam ramionami i zaraz miałam zakryte oczy.
Harry pomógł mi wsiąść do auta. Czułam się bardzo dziwnie, bo Harry śmiał się
cicho.
-Ty się nie śmiej, bo zaraz zdejmę tę opaskę, czy
co…
-Dobra, już jestem cicho.
-No.
Jechaliśmy przez godzinę, aż w końcu Hazz wyłączył
silnik i pomógł mi wysiąść.
-Gdzie ty mnie wywiozłeś?- spytałam łapiąc się
kurczowo ramienia Hazzy.
-Spokojnie.
Przejechał koło nas samochód, po dźwięku silnika,
byłam pewna, że był terenowy. Coś dotknęło mojej nogi, coś… Nie wiem, co to
było.
Harry odwiązał mi chustkę z oczu, a mnie poraziło
jasne światło lamp. Przetarłam oczy i przymrużyłam je. Spojrzałam na panujący
dookoła chaos. Ludzie na wózkach metalowych wieźli lampy, zapakowane żyrandole,
niektórzy puszki z farbami. Spojrzałam na plakietkę, a właściwie wielki telebim
z napisem:
Tylko dziś w Ikei, wszystkie
wanny -25%!
-Co my tu robimy?
-Dziś rano pojechałem podpisać umowę z zarządcą
wieżowca, gdzie jest już NASZE mieszkanie.
-JUŻ?
Kiwnął głową, objęłam go rękoma wokół szyi i
pocałowałam w nos.
-Nie wiedziałam, że tak szybko to załatwisz…-
powiedziałam zaskoczona.
-Szybko poszło.
-Ale w dalszym ciągu nie rozumiem po co tu
przyjechaliśmy…
-Musimy wyposażyć nasze nowe mieszkanie… Mój kolega
Mike, zaraz do nas dojdzie, jest architektem i projektantem wnętrz
wyposażaliśmy dom z chłopakami przy jego pomocy.
-Ale już je mamy wyposażać?
-Tak… Gracie, im szybciej tym lepiej.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam Hazzę w policzek.
Mike doszedł do nas. Harry wziął wózek i kłóciłam się z nim, kto ma go pchać.
Ustąpił mi, ale powiedział, że jak już coś wybierzemy to mam mu ustąpić
miejsce. Oglądaliśmy katalogi farb, a Mike doradzał nam odpowiednie kolory.
Doszliśmy do wniosku, że kuchnię zrobimy na biało, salon ma kremowy, sypialnię
na czerwono- czarny, garderobę na beżowy, a pokój gościnny na jasny fiolet.
Potem usiedliśmy na kanapach i oglądaliśmy katalogi wyposażenia kuchni. Mike
rysował, a ja mówiłam, o jakiej marzę. Bardzo spodobał mi się projekt chłopaka.
Potem doszliśmy do części z łóżkami. Siadałam, a nawet kładłam się na każdym,
ale dopiero po godzinie znalazłam perfekcyjny materac. Był gruby i wielki.
Łóżko pragnęłam mieć z czarną ramą, musiało być wielkie. Kolejny pomysł Mike’a
przypadł mi do gustu, potem poszliśmy oglądnąć wanny i prysznice. Łazienkę mamy
ogromną. Wannę wybraliśmy tak dużą, że
weszłyby do niej ze trzy osoby i byłoby jeszcze miejsce. Prysznic wybraliśmy
także ładny. Następnie obeszliśmy jeszcze toalety, zlewy, a także szafy do
garderoby, szafki nocne, lampy, żyrandole. Omówiliśmy kolor paneli w
poszczególnych pomieszczeniach. Wynikła pomiędzy mną, a Harrym burzliwa
konwersacja o kolor kafelków w łazience. On chciał niebieskie, a ja beżowe.
Mike siedział cicho i przytakiwał mi, albo Hazzie. Zaczęły mnie boleć nogi, a
musieliśmy oglądnąć jeszcze kanapy i fotele. Kolejna kłótnia, bo tego nie można
nazwać burzliwą konwersację. Harry zrobił się czerwony, a mnie się zrobiło
gorąco, ściągnęłam kurtkę i usiadłam na poziomej części wózka.
-Niech będzie…- krzyknęliśmy równocześnie.
-Nie. Twój pomysł jest lepszy.- powiedział.
-Nie, uważam, że twój jest znacznie lepszy od
mojego.
Wstałam z miejsca i poszłam prosto przed siebie,
skręciłam w alejkę z klamkami. Oglądałam te mosiężne, pozłacane, te z brązu i
posrebrzane. Harry wbiegł do alejki.
-Grace, czemu tu przyszłaś?
-Nie widzisz? Oglądam klamki.
-Jesteś na mnie zła?
-Nie, ale…
-Ale?
-Ale… Nie możemy się zgodzić…
-To nie zamawiajmy ich jeszcze znajdziemy takie,
które nam się spodobają.
Uśmiechnęłam się lekko.
-Niech będzie.
Wróciliśmy do oglądania drzwi w poszczególnych pokojach.
-Do sypialni jakie?- spytał Mike.
Spojrzałam na Hazzę i puściłam mu oczko.
-Dźwiękoszczelne.- powiedział cicho, a ja parsknęłam
śmiechem.
-Jestem jak najbardziej poważna…- mówiłam, ale gęba
cały czas mi się śmiała.
Spojrzałam na zegarek była 17:00. Ludzie spędziłam
tu cały dzień. Nogi rozbolały mnie na serio i miałam tylko ochotę na gorącą
kąpiel i kubek gorącej czekolady. Poszliśmy do punktu zamówień, gdzie wreszcie
usiadłam, Mike podawał kobiecie katalogi i wskazywał co zamawiamy i na jaki
adres. Po jakiejś godzinie kobieta powiedziała, że będzie się z nami
kontaktować. Zakupiliśmy puszki farb, wałki oraz pędzle. Około 19:30 wyszliśmy
z Ikei. Podziękowaliśmy Mike’owi. Zapakowaliśmy do bagażnika farby i
pojechaliśmy prosto do domu.
-Ale jestem zmęczona…- jęknęłam.
-Ja też.
Poszłam na górę i napuściłam wody do wanny. Zeszłam
na dół i zrobiłam sobie gorącej czekolady, Harry usiadł na kanapie w salonie,
odetchnął. Wzięłam kubek do łazienki i leżąc w wannie popijałam gorący płyn. Po
godzinie odprężona wyszłam z wanny, ubrałam pidżamy i zeszłam na dół odnieść
kubek. Harry siedział w tej samej pozycji, tyle, że miał zamknięte oczy i
miarowo oddychał. Pocałowałam go w czoło i przykryłam kocem. Zauważyłam przez
okno, że znów zaczął prószyć śnieg. Poszłam na górę i położyłam się do łóżka.
Jednak przed zaśnięciem zadzwoniłam do mamy, by pogadać. Potem odłożyłam
telefon i zasnęłam.
W nocy obudziłam się, Harry zapalił światło na
ułamek sekundy, a potem zgasił.
Przepraszam…- powiedział półgłosem.
Rozebrał się i położył obok. Złapał mnie za biodra i
przysunął się. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i znów zasnęłam.
Nooo... Chodź było jedenaście komentarzy to i tak dodaję, jesteście świetne i uwielbiam was wszystkie. Dziś wyjeżdżam rozdział dodam w czwartek, jeśli będę miała dostęp do neta. Kocham was i miłej niedzieli.
Ps. Jeśli to nie problem komentujcie!!! :D
Nooo... Chodź było jedenaście komentarzy to i tak dodaję, jesteście świetne i uwielbiam was wszystkie. Dziś wyjeżdżam rozdział dodam w czwartek, jeśli będę miała dostęp do neta. Kocham was i miłej niedzieli.
Ps. Jeśli to nie problem komentujcie!!! :D
świetny <33 zboczony troche ale jest okeey .;d ;**
OdpowiedzUsuńUuu zajebiste <3 Te fanki jejku jedna aż się popłakała szkoda, ze Grace nie zrobiła też sobie z nimi zdjęcia, czyli już wszyscy wiedzą, że są razem :D Oczami Lucy mnie rozwaliło totalnie. Zazdrość Harry'ego znów się przejawiła, ale to słodkie. Ale Harry się o nią troszczy. Trochę momentów 69 było :D Ale to nie aż tak jak na innych blogach, ale to dobrze, bo potem w nocy nie mogę spać i się co chwilka budzę :D Jestem ciekawa kiedy w końcu zamieszkają razem, jeszcze te zaproszenie na sylwestra widać, że się polubiły <3 Nie no kurczę zazdroszczę tej Grace ja też tak chcę ! Miłego wypoczynku i wracaj szybko do nas <3 Kochaaam :* Miejmy nadzieję, że będziesz miała dostęp do neta :)
OdpowiedzUsuńświetny jak zawsze kocham i pozdrawiam ala
OdpowiedzUsuńsuuupeer <333
OdpowiedzUsuń