środa, 12 marca 2014

Rozdział 29.



W nocy obudziłam się i poszłam do łazienki, ubrałam bieliznę i załatwiłam potrzeby. Spojrzałam na lustro. Nie wyglądałam w nim dobrze. Zgasiłam światło i wróciłam do łóżka. Harry spał głęboko, słyszałam tylko jego oddechy. Podparłam głowę ręką i spojrzałam na jego twarz. Co chwilkę się uśmiechał, coś musiało mu się śnić. Położyłam głowę zaraz obok jego głowy i pocałowałam go w usta. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową , położył rękę na moim biodrze. Zasnęłam. Moje oczy otworzyłam dość późno. Harry rozmawiał z kimś cicho przez telefon.
-Jasne. Do zobaczenia.  
Poprawiłam się i przykryłam po szyję kołdrą.
-Nie śpisz?
-Nie…- powiedziałam zachrypniętym głosem.
- Z kim gadałeś?
-Z Nickiem Grimshawem, organizuje imprezę w LA, ma urodziny, zaprasza nas.
-Miło z jego strony. Kiedy jest ta impreza?
-Za dwa dni.
-Musimy mu coś kupić…
-O to się nie martw, ja już dawno miałem kupiony dla niego prezent.
-A to ok.
Położyłam głowę na poduszce.
-Od dawna nie śpisz?
-Od jakichś 30 minut.
-Aha.
Harry wstał z fotela i położył się obok mnie. Podparł głowę ręką i odgarnął mi z twarzy kosmyk włosów.
-Jesteś śliczna.
Złapał za ramiączko od moje stanika i jej poprawił.
-Dziękuję. Ty za to jesteś najprzystojniejszym facetem jakiego poznałam.
Uśmiechnął się szeroko.
-Potrafisz słodzić człowiekowi…
Przysunęłam się do niego.
-Masz dziś jakieś wywiady?
-Dziś jeden, ale jadę z całą ekipą, bo to jest wywiad w telewizji…
-Aha.
Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Zobaczyłam, że niebo jest lekko zachmurzone. Podeszłam do walizki i założyłam czarną koszulkę, niebieskie spodnie. Rozczesałam poplątane włosy. Harry także się ubrał i poszliśmy trzymając się za ręce do restauracji hotelowej na śniadanie. Tam przy wielkim stole siedziała Lou ze swoją córeczką, Louis, Niall, Liam, Paul, Zayn i trzej ochroniarzy. Lux uśmiechnęła się na widok Harry’ego i zaczęła się wyrywać. Loczek wziął ją na ręce i zaczął do niej mówić. Usiadłam koło Zayna.
-Perrie przyjeżdża dziś tutaj.
-Naprawdę?
-Tak i bardzo się ucieszyła, że jesteś tu.
-Miło mi.
- Będzie za dwie godziny, jedziesz ze mną po nią?
-Jasne.
Hazz usiadł na miejscu obok mnie. Machał do Lux. Zjedliśmy śniadanie i chłopaki mieli godzinę wolnego. Zaproponowałam Harry’emu spacer z Lux po pobliskim parku. Trzymaliśmy małą za rączki i chodziliśmy dookoła. Czasami Harry nosił ją na rękach, a czasami ja. Dziewczynka mówiła swoim językiem, a my śmialiśmy się z tego jak się bulwersowała. Urocza mała…
Usiedliśmy na ławce, a Lux siedziała na kolanach Harry’emu, mała zdjęła mu czapkę i próbowała założyć mi na głowę. Pomogłam jej i do hotelu wróciłam w czapce Hazzy, bo Lux nie pozwalała ściągnąć mi jej. Lou umówiła się z koleżanką na mieście, więc Harry zajął się małą. Powiedziałam mojemu chłopakowi, że jadę z Zaynem po Perrie, na co on przystał. Zrobił Lux kaszkę, nakarmił ją i oglądał bajkę. Wsiedliśmy do samochodu, który zawiózł nas na lotnisko. Nie wysiadaliśmy z samochodu. Usłyszeliśmy piski, a przez przyciemnioną szybę zauważyłam blondynkę, która podała walizkę komuś z ochrony i wsiadła do samochodu. Przywitała się z Zaynem całusem, a potem ze mną przytulaskiem. Pytała mnie jak podróż itd.
Zayn powiedział jej, że ma dziś wieczorem z chłopakami wywiad, a Perrie mrugnęła do mnie.

-My sobie zorganizujemy wieczór, nie Gracie?
-Jasne.- uśmiechnęłam się szeroko.
Dojechaliśmy do hotelu, Perrie poszła z Zaynem do jego pokoju, a ja do pokoju mojego i Harry’ego. Lux oglądała świnkę Peppę siedząc Hazzie na kolanach, a ten coś patrzył na telefonie. Zaśmiał się.
-Patrz co napisali Louis i Liam…


Przeczytałam Tweety chłopaków i wybuchnęłam śmiechem. Wzięłam telefon i też napisałam Twetta. Lux ziewnęła i przytuliła się do mnie. Wyłączyliśmy telewizor, wzięłam ją na rączki i położyłam do łóżka. Przykryłam ją kocykiem i mała zasnęła. Usiadłam Harry’emu na kolanach. Objęłam go ramieniem i uśmiechnęłam się na widok śpiącej dziewczynki.
-Jest taka słodziutka…- powiedziałam szeptem.
-Moja chrześnica…
Pocałowałam Harry’ego w policzek i położyłam mu głowę na ramieniu. Dzień był szary, wszyscy których znam i są tu przez cały czas ziewali, tak jak ja. Zamknęłam oczy i zasnęłam.
Harry
Głowa Grace opadła mi na kolana, spała jak suseł. Przeniosłem ją na łóżko obok Lux, przykryłem je kocem. Grace przysunęła się do małej przytrzymywała ją, żeby w żadnym wypadku nie spadła z łóżka. Usiadłem na fotelu i słuchałem raz spokojnego oddechu mojej dziewczyny, a raz mojej małej chrześnicy. Lou napisała mi sms-a, że wróciła i że może odebrać Lux. Odpisałem jej, że Lux śpi i że ją przyprowadzę, jak się obudzi. Tym razem sms-a dostała Grace, telefon leżał na sąsiednim stoliku, więc zerknąłem. Był od Perrie: Skoro nasi chłopcy idą… To może masz ochotę na małą imprezę w klubie, we dwie… :P
Uśmiechnąłem się. Odłożyłem telefon i wyszedłem na chwilkę z pokoju poszedłem do Liama zapytać go o szczegóły wywiadu. Gdy wróciłem Grace nie spała, a odpisywała na sms-a.
-Idę dziś na imprezę do klubu…
-Wiem…
Spojrzała na mnie pytająco.
-Zayn mi powiedział.
-Aha.
Odłożyła telefon i spojrzała na śpiącą Lux. Wstała z łóżka i podeszła do walizki. Wyjęła z niej czarną skórzaną spódniczkę, czarną bluzkę ze skórzanymi wstawkami, czarne szpilki i wzięła to wszystko ze sobą do łazienki zamknęła się w niej. Słyszałem odgłos prysznica, a potem jak cicho podśpiewywała. Lux obudziła się jakieś 20 minut po wejściu Grace do łazienki. Powiedziałem Grace, że wychodzę. Ubrałem małą w jej rzeczy i zaprowadziłem do Lou. Usiadłem w pokoju i gadałem z nią.

Grace
Owinęłam się ręcznikiem. Ktoś zaczął walić do drzwi. Boże Harry zapomniał karty… Wyszłam boso z łazienki i podeszłam do drzwi otwierając je. Jednak przed drzwiami nie stał Harry, a jakiś kurde mega przystojny chłopak, normalnie mowę mi odjęło. Uśmiechnęłam się. On zlustrował mnie od góry do dołu.
-Co cię sprowadza?
-Sorry, pomyliłem pokoje.
Miał ciemne okulary słoneczne, nisko założone spodnie dresowe, air force’y, skejtówka była założona daszkiem do tyłu. Był fajny.
-Nie przeszkodziłem ci w czymś?
-Nie, nie, nie…
Chłopak posłał mi śliczny uśmiech.
-Jeszcze raz przepraszam, miło było poznać.
-Nawzajem.
-Mam nadzieję, że się spotkamy jeszcze kiedyś.
-Ja też.
Pomachał mi raz i odszedł obracając się jeszcze raz do tyłu. Zamknęłam drzwi.
-O ludu…
Dokończyłam przygotowywania. Harry wrócił w międzyczasie do pokoju. Wysuszyłam włosy. Pomalowałam sobie paznokcie i usta  na bordowo, a oczy linerem. Ubrałam się w przygotowane ubrania. Gdy byłam gotowa wyszłam z łazienki. Harry patrzył coś w walizce rzucił na mnie okiem, odwrócił głowę, a po krótkiej chwili jego oczy lustrowały mnie od góry do dołu.
-O mój boże…- szepnął.
-Źle wyglądam?- spytałam ze smutkiem i zażenowaniem, że muszę szukać nowych ciuchów.
-Nie, absolutnie… Wyglądasz zabójczo… Będziecie rwać chłopaków, no nie?
Hazz uniósł brew.
-Co? Ja mam tylko ciebie koteczku…
Przypomniał mi się przystojniaczek sprzed drzwi…
-No ja mam nadzieję.
Złapał mnie za biodra i lekko musnął moje usta. Perrie zapukała i weszła do środka. Miała na głowie kapelusik, czarny crop-top, czarne spodnie trzy czwarte i czarne szpilki. Miała na sobie szary płaszczyk i przewieszoną torebkę.
-Gotowa?- spytała melodyjnym głosem.
-Gotowa.
-To dobrze.- blondynka spojrzała na Harry’ego.
-Masz bordowe usta Harry, lepiej je zmyj, chłopaki będą się z ciebie śmiać. Paul mówił, że za 10 minut masz być na dole.
-Dzięki za info…
Harry pomógł mi założyć płaszcz i jeszcze raz dał mi buziaka.
-Ale nie upijajcie się za bardzo, bo do hotelu nie wrócicie…
-Obiecujemy.- powiedziałyśmy chórem.
-Ok. Do którego klubu idziecie?- spytał Harry.
Wymieniłyśmy się spojrzeniami. Perrie się uśmiechnęła.
-Do fajnego…- szybko wyszłyśmy z pokoju.
-Grace… Poczekaj…
Szłyśmy bardzo szybko do windy.
-Kocham cię, nie wrócę późno.- krzyknęłam i wsiadłyśmy do windy.
Wybuchnęłyśmy śmiechem i spojrzałyśmy się w lustrze. Winda zatrzymała się na w połowie drogi i wsiedli do niej trzej mężczyźni w naszym wieku. Uśmiechali się do siebie, a Perrie spoglądała na mnie, a ja na nią.
Parter. Panowie puścili nas przodem i czułam jak oblukują nasze tyłki. Wyszłyśmy na postój taksówek i wsiadłyśmy do jednej z nich. Po 20 minutach jazdy pojazd zatrzymał się pod klubem The Rooftop Bar.
Ochroniarz otworzył drzwi taksówki i weszłyśmy do środka. Głośna muzyka, w powietrzu było czuć alkohol. Odłożyłyśmy płaszcze do szatni, która o dziwo była w tym klubie. Potem ruszyłyśmy na parkiet tańczyłyśmy w rytmy największych letnich jeszcze hitów. Po jakiejś godzinie usiadłyśmy przy barze i zamówiłyśmy sobie drinki. Zrobiłyśmy sobie zdjęcie. Chciałam zapłacić, ale barman uśmiechnął się i podał mi z powrotem pieniądze.
-Ja chcę zapłacić…
-Nie trzeba, ten pan już to zrobił…
Wskazał głową na chłopaka, który uśmiechnął się ślicznie do mnie. Miał okulary przeciwsłoneczne. To był ten sam, który trafił przez przypadek do mojego pokoju.
Perrie zaśmiała się.
-Kochana, jesteśmy tu od godziny, a ciebie już podrywają…
Opowiedziałam historię z tym chłopakiem Perrie, a dziewczyna nie wierzyła.
-Pewnie się podjarał jak wyglądałaś w ręczniku…- powiedziała Perrie i mrugnęła do mnie oczkiem. Spojrzałam na chłopaka, przez cały czas miał twarz zwróconą w moją stronę, uśmiechał się zawadiacko.
-Podejdź do niego, przecież nic nie powiem Harry’emu…- zachęciła mnie.
-Nie, ktoś może mi zrobić zdjęcie i będę mieć nieprzyjemności.
-No dawaj…
Podszedł do nas inny chłopak tym razem uśmiechał się do Pezzy. Puściłam do niej oczko i wstałam z hokera. Chłopak również wstał z kanapy.
-Jak się bawisz?- spytał.
-Jest fajnie…
-Pierwszy raz w LA?
-Tak…
-A co tu robisz?
-Przyjechałam z chłopakiem…
-Aha… A twoja koleżanka?
-Ona też…
-To gdzie ich zgubiłyście?
-Są zajęci…- wypaliłam.
-Ok. No to może pójdziemy potańczyć?
-Jasne…
Poszliśmy na parkiet, było świetnie. Potem usiadłyśmy z Perrie z tym chłopakiem w strefie VIP, miałam wrażenie, że go skądś znam. Spytałam Perrie, ale ona miała już trochę procentów i nie wiedziała. Wypiłam jeszcze ze trzy malibu i dwie szklaneczki Mojito. Potem znów poszłam na parkiet z tym chłopakiem. Tańczyliśmy długo, w naszym żyłach panowały procenty. Około trzeciej kolega zaprowadził nas na postój taksówek. Wcześniej przyniósł nasze płaszcze. Podziękowałam mu za wieczór, ale nawet nie spytałam o jego imię, bo szybko wszedł do środka. Perrie śpiewała Move głośno, a ja się dołączyłam do niej. Taksówka ruszyła. Gdy dojechałyśmy ochrona pomogła nam wyjść i zaprowadzili nas do windy. Wjechałyśmy na nasze piętro i zaprowadziłam chwiejąc się na nogach Perrie do pokoju. Zayn podziękował mi, że nie jestem w takim stanie jak ona oraz, że byłam zdolna przywieźć ją bezpiecznie. Za to Perrie rzuciła się na ich łóżko i głośno śpiewała. Zayn życzył mi dobrej nocy i zamknął drzwi. Poszłam do końca korytarza i weszłam po cichu do pokoju mojego i Harry’ego. Mój chłopak spał w najlepsze, cicho pochrapywał. Zdjęłam szpilki, wzięłam czystą bieliznę i poszłam wziąć szybki prysznic. Rzuciłam ciuchy na walizkę i położyłam się koło Hazzy.
-Już jesteś?- spytał, gdy przytuliłam się do niego.
-Tak, śpij spokojnie.
-Jak było?
-Fajnie…
-A Perrie, jak ona?
-Pijana jak bela, ale dała radę dojść do pokoju.
-Aha.
Harry przytulił mnie od tyłu i pocałował w ramię. Zasnęłam.
Nie wiem, która godzina była, gdy znów wróciłam na ziemię… Spałam strasznie mocno, lekko bolała mnie głowa. Spojrzałam na zegarek. Była 12:47. O BOŻE!!! Łyknęłam tabletkę, która leżała na stoliczku i popiłam ją wodą. Położyłam głowę na poduszce i nie spałam, leżałam. Do pokoju po cichu wszedł loczek, miał spiętą grzywkę opaską, jak sądziłam moją… Krótkie spodenki i bokserkę. Na szyi miał przewieszony ręcznik, a w dłoni trzymał butelkę Powereida.  Uśmiechnął się do mnie, gdy spojrzałam na niego.
-Kacyk męczy?
-Nie jest źle…
-Idę wziąć prysznic, potem zamówię nam lunch.
-Ok.
Odgarnęłam włosy do tyłu i zaczesałam je do tyłu. Wstałam z łóżka. Spojrzałam na swój telefon i weszłam do albumu, znalazłam zrobione wczoraj zdjęcie i wstawiłam je na Twittera. Perrie dodała tweeta o treści: The Rooftop Bar + Grace = One of the Best nights all of my life :)))
Uśmiechnęłam się na widok tego tweeta. Harry wyszedł po 15 minutach. Miał mokre włosy, a kropelki spadały równomiernie na jego nagą klatkę piersiową. Tamten facet może i był przystojny, ale mój facet to BÓG. Powycierał włosy ręcznikiem i położył go na kaloryfer. Położył się na łóżku i posadził mnie sobie na biodrach.
-Wiesz, że masz jeszcze czerwone usta?- powiedział do mnie uśmiechając się.
-Bordowe… Takie kolory zawsze zostawiają piętno…
Uniósł brew. Podniósł tułów i usiadł. Położyłam mu ręce na szyi i musnęłam jego usta. Przysunął mnie blisko siebie i pogłębił pocałunek. Mruczeliśmy podczas całowania się. To ja pierwsza wsunęłam język do jego ust, uśmiechał się, zresztą ja też. Ktoś zapukał do drzwi.
-Idź… Otwórz…- mówiłam między pocałunkami.
Śmiech za drzwiami…
-To chłopaki…
-Otwórz Harry…
Oderwałam się od niego.
-Bo jak nie, to ja im otworzę w swoim stroju. Wstydliwa nie jestem…
Oblukał mnie od góry do dołu.
-Właź pod kołdrę, ja otworzę.
-Nie chcę pod kołdrę…- droczyłam się z nim.
-Grace. Pod kołdrę.
Miał poważny wzrok, ale uśmiechał się.
-Pod kołdrę…- powiedział.
-No dobra.
Od niechcenia weszłam pod kołdrę, a Harry otworzył drzwi. Niall, Zayn i Liam wparowali do środka.
-Przeszkodziliśmy wam w czymś?- spytał blondyn.
-Może…- uniosłam brew i uśmiechnęłam się.
-Harry za godzinę jedziemy na spotkanie z fanami.
-O Jezu… Nawet chwili ze swoją dziewczyną nie można spędzić.
-Jak wrócicie to się pomiziacie…- powiedział Liam.
-A jak Perrie?- spytałam Zayna.
-No cóż, leczy kaca. A ty?
-Jest dobrze.
-Z kim ona się tak upiła?
Cała czwórka spojrzała na mnie.
-Będzie chciała to ci sama powie, ja nie mogę.
Uśmiechnęłam się triumfalnie.
-Z jakimiś facetami?- spytał mulat.
-Co jak co, ale chyba nie z babami…- powiedział Niall.
-Ja nic nie powiem. To był nasz wieczór.
Zayn machnął ręką, ale uśmiechnął się. Niall i Liam wyszli, a za nimi mulat. Harry zamknął drzwi i spojrzał się badawczo.
-Ale mi powiesz, prawda?
Spojrzałam na niego i uniosłam brwi.
-Nie.
-Jak nie…
-No nie, nic ci nie powiem. Lepiej się zbieraj jeśli chcesz zdążyć.
Wstałam z łóżka i podeszłam do walizki wyciągnęłam dżinsy i luźny biały podkoszulek, założyłam białe conversy i rozczesałam włosy, zrobiłam sobie wysokiego koka. W międzyczasie Hazz zadzwonił po lunch. Zjedliśmy naleśniki i wypiliśmy po szklance soku pomarańczowego. Perrie przyszła do mnie i zaproponowała zakupy w centrum, gdzie chłopaki mają mieć spotkanie. Zgodziłam się bez namysłu. Pojechaliśmy busem, Perrie wzięła tabletkę na ból głowy. Zayn mówił, że więcej nie pozwoli jej nigdzie pójść, a blondynka uśmiechała się do mnie i mrugała dając mi do zrozumienia: W przyszłości zaliczymy jeszcze nie jeden klub.
Uśmiechałam się. Położyłam głowę na ramieniu Harry’ego.
-Długo wam tam zejdzie?- spytałam.
-Około 2-3 godziny.
-Coś czuję, że dzisiejszy shopping, będzie mega.- powiedziała Perrie.
-Oj tak, kochana, oj tak…- przyznałam.
Bus zatrzymał się przed wejściem, pełno było barierek odgradzających fanki od chłopaków. Droga jaką miałyśmy do przebycia miała jakieś 5 metrów, wzdłuż niej stało 20 ochroniarzy, którzy przytrzymywali barierki. Perrie wyszła pierwsza, pomachała krzyczącym fankom i weszła do środka. Potem ja, także wykrzykiwały moje imię. Następnie chłopcy, ale oni porobili zdjęcia i dopiero po kilku minutach weszli do środka. Pocałowałam Harry’ego, Perrie Zayn’a i poszłyśmy schodami w górę do pierwszego sklepu. TOP-SHOP. Spędziłyśmy tam godzinę na przymierzaniu samych butów. W rezultacie zakupiłam botki na obcasie, a Perrie czarne szpilki. Potem weszłyśmy do perfumerii, strasznie spodobały mi się perfumy Justina Biebera (wiem, że to dziwne, bo wszystkie jego fanki się pryskają nimi, ale mnie spodobał się zapach, nie osoba, która to reklamuje). Perrie śmiała się, że jestem Belieberką. Kupiłam średnią buteleczkę, natomiast blondynka zakupiła sobie najnowsze perfumy od Diora. Wyszłyśmy. Moją uwagę bardzo mocno przykuł sklep z bielizną. Spojrzałam na Perrie i po chwili już oglądałyśmy różnokolorowe staniki i majtki. Ja zakupiłam czerwoną bieliznę, taką normalną, jak zwykle, koronkową. Perrie zakupiła sobie czarny i różowy stanik. Wyszłyśmy ze sklepu. Poszłyśmy na kawę do Starbucksa. Potem zajrzałyśmy do sklepu z lakierami do paznokci, w rezultacie zakupiłam beżowy, karmelowy i czarny. Następnie udałyśmy się do Nandos, bo Perrie zgłodniała potem  usiadłyśmy na ławce.
-Pamiętasz tego chłopaka z wczoraj z klubu?- spytałam.
Kiwnęła głową.
-Nie wiem jak ma na imię…
-Wiesz, miałam wrażenie, że skądś znam tego gościa. Ale za cholerę, nie mogę sobie przypomnieć skąd.
-Mam tak samo…
Westchnęłyśmy ciężko.
Perrie dostała sms-a od Zayna: Chodźcie na parking, czekamy w busie.
Wzięłyśmy torby i poszłyśmy na parking. Bus był zaparkowany, a drzwi otwarte. Wsiadłyśmy do środka. Niall posunął się tak, abym miała miejsce koło Hazzy.
-Co kupiłaś?
-Drobiazgi…- powiedziałam.
-Mogę zajrzeć?
-Nie.
-Czemu?
Spojrzałam się na Perrie, a ta uśmiechnęła się szeroko.
-Nie radzę Harry…- powiedziała.
Chłopaki się zaśmiali.
-Może Perrie ma rację, jeszcze wyciągniesz coś, czego my nie powinniśmy widzieć…
Harry uśmiechnął się zawadiacko.
-Jest tam coś takiego?
-Nie wiem.- odparłam krótko i odwróciłam głowę w stronę okna.
Cały Bus się zaśmiał. Dojechaliśmy i wysiedliśmy. Potem każdy poszedł do swoich pokoi. Usiadłam na łóżku i zdjęłam buty. Związałam włosy gumką i opadłam bezwiednie na łóżko.
-Sprawdzimy co masz w tej torebeczce?- spytał zawadiacko.
-A chcesz sprawdzić?- uniosłam brew.
-Nie muszę, bo wiem, że jeden z moich ulubionych kompletów masz na sobie…
-Serio? Niby skąd…
-Oj no nie ważne…
Harry podniósł mi białą koszulkę z brzucha i delikatnie pocałował pępek. Potem złapał za rękaw kurtki i ściągnął ją ze mnie. Następnie pozbył się sweterka. Ja złapałam za jego koszulkę uśmiechając się co chwilkę. Zdjęłam ją z niego i pocałowałam nagi tors. Harry położył dłoń na moim biodrze i delikatnie zsunął jeansy. Zniżył głowę i pocałował moje dwa wypukłe biodra. Potem pocałował mnie między piersiami i złapał zębami za ramiączko.
-O człowieku, z grubej rury… - pomyślałam.
Połączyłam gwałtownie nasze usta w namiętnym pocałunku, pragnęliśmy swojej bliskości, tak bardzo jej pragnęliśmy, chciałam go dotykać, czuć go. Harry przeniósł mnie na swoje biodra zwinnie i szybko niczym lalkę, pozbyliśmy się wszelkich ubrań i zatonęliśmy w miłości…

Kilka godzin później…
-Wiesz… Głupi jestem…- powiedział Harry ni stąd ni zowąd. Moja głowa leżała na jego torsie, palec lewej ręki delikatnie kreślił kształty na jego brzuchu. Z kolei jego dłoń gładziła przez cały czas moje włosy.
-Czemu tak mówisz?- podniosłam głowę i spojrzałam na niego.
-Mogliśmy się spiknąć od razu po urodzinach Lucy… A tak musieliśmy się bawić w kotka i myszkę jeszcze ze dwa miesiące…
Zaśmiałam się.
-Skąd miałam wiedzieć, że się we mnie kochasz?- spytałam.
-Mógłbym ci zadać to samo pytanie…
-Ja cię na początku jedynie lubiłam… Za to ty już na przystanku rozbierałeś mnie wzrokiem…
-Miałem chrapkę na ciebie… A ta czerwona sukienka… O mój boże…
Zaśmiałam się głośniej.
-Nie wierzę, podobała ci się ta sukienka?!
-Cholernie, wyglądałaś w niej super seksownie.
-Boże, ja ją kupiłam dwie godziny przed przyjazdem na imprezę na wyprzedaży.
Zapadła cisza, a ja przybliżyłam znów twarz do Hazzy. Musnął mój policzek, a potem szyję. Położyłam nogę na jego nodze. Dalej byliśmy nadzy, jedynie kołdra nas lekko okrywała. Uśmiechnęłam się do niego.
-Wiesz, że masz dołeczki, takie lekkie?
-W końcu jestem twoja…
-…moja…
-…dziewczyna…
-Boże to nie miało sensu…- powiedziałam i wybuchnęłam śmiechem.
Harry zaśmiał się. Pocałowałam go w policzek i poprawiłam się na łóżku. Wstałam z niego i skierowałam się do łazienki. Harry gwizdnął.
-Ej…- powiedziałam patrząc na niego spod byka.
-Mrrrrau…
-Jezu…
Wzięłam szybki prysznic i owinęłam się ręcznikiem, gdy wyszłam Harry leżał bokiem przykryty po szyję.
-Czemu mi nic nie powiedziałaś, że bierzesz prysznic? Dołączyłbym…
Uśmiechnął się.
-Oj, no bo chciałam sama.
Pozbierałam porozrzucaną po pokoju bieliznę i schowałam ją do walizki. Ktoś zapukał do drzwi. Hazz spojrzał na mnie.
-Otworzę…- powiedziałam cicho.
-W ręczniku?! No chyba nie… Jeszcze jakiś by się podniecił, jakby ciebie zobaczył. Rzuć mi bokserki.
Wyjęłam z torby Hazzy czarne bokserki i rzuciłam mu je na głowę. Założył je pod kołdrą i wstał otworzyć drzwi.
-Tak?- spytał Harry.
-Przepraszam pomyliłem pokoje…
-Nie ma sprawy…
Zamknął drzwi, a ja wiedziałam kto wcześniej był za nimi. On, ten co był wcześniej, ten z klubu. Westchnęłam ciężko i spojrzałam w co się ubrać na imprezę urodzinową Grimmy’ego. Wybrałam prostą czarną, skórzaną sukienkę i szpilki. Harry ubrał czarne rurki, białą koszulkę i na to koszulę w paski. Zrobiłam sobie mocniejszy makijaż i spięłam włosy w kitkę.
Harry wyjął z walizki starannie zapakowany prezent. Około 19:00 wyjechaliśmy podstawionym samochodem spod hotelu, jechaliśmy około godziny do klubu na obrzeżach LA. Zaparkowaliśmy. W środku grała muzyka, a gospodarz wyszedł nas przywitać. Harry przedstawił mnie Nick’owi. Zaczęła się zabawa, picie, tańce. Przyjaciele i znajomi Nick’a zaprosili mu striptizerki, takie mocno roznegliżowane. Trzymaliśmy się z Hazzą z boku. Gdy przybyło nam procentów publicznie całowaliśmy się, tak wiecie… Super namiętnie. Harry’ego pod koniec imprezy wkurzyła moja kitka, więc rozpuścił mi ją.
Około 4 wyjechaliśmy spod klubu i około 5:00 samochód zaparkował pod hotelem. Harry zasnął w połowie drogi, a obudzić go było trudno, tak więc poprosiłam kierowcę, by podjechał od tyłu, tam ochroniarze pomogli mi go zawlec do pokoju. Rozebrałam go i przykryłam, sama też zmyłam uciążliwy makijaż i położyłam się koło chrapiącego loczka.


Po trzech luźnych dniach szkoły wracamy do rzeczywistości :) Miłego czytania!!! :)

4 komentarze:

  1. A tam rzeczywistości :D Rzeczywistość jest nuudna no chyba, że z 1D, ale to też marzenie :( Jupi rozdział zarąbisty mrau :D
    Zajebisty Zajebisty Zajebisty Zajebisty Zajebisty :*
    Next Next Next Next Next <3
    Mały spamik na asku był :D A i dziękuje jeszcze raz <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O zesz kurwa !!! Zajebisty z niecierpliwoscia czekam na nn . Niesamowicie piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW ALE SUUUPER *_*
    KIEDY NASTĘPNY?? o_O

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten blog został nominowany do Liebster Blog. Więcej na http://paulina-onedirection.blogspot.com/2014/03/liebster-award.html GRATULUJĘ <3

    OdpowiedzUsuń