niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 40.



Miał być dzień wyszedł tydzień… Nie występowałam w Manchesterze, Liverpoolu, Bristolu, Bournemouth, Dublinie, Berlinie i Łodzi. LOL. Dopiero teraz tak naprawdę zaczynam znów tańczyć. Dziś Paryż, kolejne miasto, gdzie mam mieszkanie, ale mieszkam w hotelu. El zadzwoniła do mnie, że także jest tu z Louisem i 1D. Nie wiedziałam czy mam się cieszyć, czy płakać, na dodatek, cała ekipa zatrzymała się w tym samym hotelu co my. Chłopaki dają koncert w innej hali, my mamy Paris O2. Rankiem, gdy się obudziłam wraz z Charity i Mabel, inną tancerką umówiłyśmy się na siłownię, która jest w hotelu. Ubrałam sportowy stanik i materiałowe szorty. Założyłam adidasy i wzięłam do ręki ręcznik i butelkę wody. Wsiadłam do windy i jechałam z 40 piętra w dół, zatrzymała się trzy razy, na 38, 23, 17. Na 10 ja wysiadłam i poszłam na siłkę. Charity i Mabel zajęły bieżnie. Biegałyśmy około godziny, potem poszłam na brzuszki i chciałam podreperować moje bicepsy. Nikt nie używał worka do boksu, więc ja poszłam. Zawinęłam ręce bandażami z małą pomocą Mabel i zaczęłam ćwiczyć. To było cholernie ciężkie, ale chciałam by moje ciało było fit. Dwie godziny później od przyjścia wyszłyśmy z siłowni i spotkałyśmy na korytarzu Nialla z… Liamem. Odetchnęłam, że nie ma Hazzy.
-Cześć chłopaki!- krzyknęłam.
-Grace, miło cię widzieć…- uśmiechnął się Liam.
-Ty na siłowni, gruba nie jesteś…- powiedział Niall.
-A wy grubi jesteście?
Moi przyjaciele wybuchnęli śmiechem.
-No właśnie…- dodałam.
-Wracasz już?
-Dwie godziny tu byłam.
-Aha…
-Ile macie koncertów w Paryżu?
-3.
-My też…
-Fajnie, może zgramy się jakoś?- zaproponował Liam.
Spojrzałam na niego spod byka.
-Aha… Um… No to jakoś się dogadamy.
-Racja. Miłego pakowania!- powiedziałam chłopakom i ruszyłam z dziewczynami do swoich pokoi.
Spojrzałam na zegarek w windzie, była 10:00, po wzięciu prysznica i przebraniu się, razem z Justinem zjechałam na dół na śniadanie.
Weszliśmy do restauracji hotelowej i zamówiliśmy sobie po tostach francuskich. Stałam tyłem do drzwi, nagle uwagę Justina przykuło coś.
-Ja pierdziele, my to mamy szczęście…- jęknął cicho i wziął łyka kawy.
-Nie mów mi, że to on.
-On. Ale jest z nim chyba Louis i jakaś dziewczyna.
-Grace?- El spojrzała na mnie i podała talerzyk Louisowi.
-Cześć kochana!- wstałam z miejsca i przytuliłam się do niej.
Pomachałam do Louisa. Ten uśmiechnął się i powiedział coś do Harry’ego, ten zrobił skwaszoną minę i ruszył z przyjacielem do stołu.
-El, to jest mój chłopak, Justin…- Justin wstał i podał El rękę, dziewczyna się uśmiechnęła i spojrzała na mnie.
-Nie będę wam przeszkadzała, ale możemy się zgadać, któregoś dnia…
-Racja... A wiesz, gdzie jedziecie w następne miejsce?
-Tak, do Hiszpanii, potem z kolei zaliczamy Niemcy itp. .
-Fajnie…
Eleanor pożegnała się i poszła do stolika swojego chłopaka i Stylesa. Gdy El usiadła, Harry obrócił lekko głowę i spojrzał na nas.
-Ciągle tu spogląda…
-Jest zazdrosny, nie ma żadnej dziewczyny przy sobie, ta jego piękna jest w Londynie…
Oparłam się na krześle z uśmiechem triumfalnym na twarzy.
Justin zaśmiał się. Po zjedzeniu poszliśmy na górę. Potem postanowiliśmy, że pójdziemy do galerii handlowej, bo Justin coś tam chciał kupić… Na dworze była piękna pogoda, więc wyszliśmy na spacer, szliśmy chodnikiem aż do galerii. Justin kupił mi kubek Coli, gdy weszliśmy do sklepu poszliśmy do sklepu sportowego, tam Justin wybrał sobie spodenki na siłownię i dwie koszulki, ja zainteresowałam się stanikiem sportowym i parą szortów materiałowych. W rezultacie kupiliśmy to co, nam się podobało.
-Justin?- spytałam chłopaka, gdy wracaliśmy do hotelu.
-Tak?- spojrzał na mnie.
-Ile lat ma twoje rodzeństwo?- spytałam.
-Jazzy ma 6, a Jaxon 4. A twoi bracia?
-Sean ma 22 lata, a Elliot 7.
-Duża różnica jest pomiędzy tobą, a Elliotem…
-12 lat… Ale między tobą, a Jazzy i Jaxonem, też nie mało…
-No nie mało.

Harry
Wracałem z restauracji hotelowej, trochę przesiedzieliśmy, wracaliśmy, gdy usłyszałem melodyjny śmiech Grace, aż się zanosiła, zaraz usłyszałem śmiech Biebera, który obejmował ją w biodrach i szeptał coś na ucho. Znów wybuchnęła śmiechem.
-… trzeba mu zamówić striptizerki…- powiedziała do Justina.
-Ale to taką drużynę… To muszą być jego najlepsze 20 urodziny…
-Masz rację… Pogadamy z Alfredo… A wiesz już w jakim klubie?
-Tak, mam wybrany.
-Jakiś fajny?
-Nocny, słonko…
Grace wybuchnęła śmiechem i straciłem ją z pola widzenia. Szliśmy powoli korytarzem.
-Nie wiedziałem, że jest z nim aż tak szczęśliwa…- powiedziałem cicho, jakby do siebie, ale Eleanor i Lou na pewno to usłyszeli.
-Harry, zostaw ją już w spokoju, wystarczająco namieszałeś jej w życiu, jeśli ułożyła je już sobie, to daj jej spokój.
-Gdybym wiedział…
-… gdybyś wiedział to co? Nie przespałbyś się z Ellis?
-Żebyś wiedziała, gdybym wiedział, że tak to się potoczy, nie poszedłbym na tę imprezę wtedy…
-Daj spokój, nie cofniesz czasu…
-Eleanor, ale ja ją tak bardzo kocham nie rozumiecie tego…
Ruszyłem szybko przed siebie i pobiegłem do windy, wsiadłem do niej szybko i pojechałem na swoje piętro, zamknąłem się w pokoju. Po chwili usłyszałem ciche pukanie…
-Harry. Otwórz drzwi…- Eleanor stała i spokojnie mówiła.
-Nie chcę z nikim rozmawiać…
-Harry… No otwórz je…
-Nie…
Pukała dalej.

Grace
Justin poszedł do swojego pokoju, a ja postanowiłam pójść do Charity, która miała pokój na piętrze co ekipa 1D. Skręciłam i zobaczyłam El pukającą w drzwi.
-Otwórz no…
-Kto nie chce ci otworzyć?- spytałam z uśmiechem.
-Co ty tu robisz?- spytała El.
-Chciałam się zobaczyć z moją koleżanką. Mieszka na tym piętrze…
-Aha…
-Louis nie chce ci otworzyć?
-Nie to…
Drzwi otworzyły się z siłą, stał tam Harry. Wpatrywał się we mnie wzrokiem takim nieobecnym.
-A… Ja… Ja…
Nagle zerwałam się i zaczęłam biec przed siebie. Słyszałam za sobą nawoływania Harry’ego.
-Stój! Grace! Poczekaj.
Zaczął mnie powoli doganiać i czułam jak złapał mnie za rękę.
-Harry nie możemy się widywać, z resztą, ja nie chcę mieć z tobą nic wspólnego…
-Nie bądź na mnie zła za tamto…
-Jak mogę nie być zła? Czy ty jesteś poważny? Myślisz, że ja tak po prostu o tym zapomnę? Wiesz dobrze, że mogłeś zostać ze mną, ale poszedłeś do niej… Przecież dalibyśmy radę, a ty poszedł…

Nie dokończyłam. Jedyne co poczułam to gorące usta Harry’ego na moich, wpił się w nie, nie chciałam się odrywać, ale to było nie fair. Coś jednak przytrzymywało mnie przy nim, był taki jak kiedyś, zawzięty. Czułam przepływające przez moje ciało ciągłe dreszcze. Wplotłam palce w jego włosy, a jego dłoń powędrowała na moją kość ogonową. Tak bardzo chciałam być znowu jego, bez konsekwencji. Nie mogłam… Nie… Zostawił mnie dla tej… Wtedy wybuchła we mnie wściekłość, musiała się wyżyć.
Momentalnie oderwałam się od niego.
-TY JESTEŚ NORMALNY?!- Odepchnęłam i uderzyłam Hazzę w twarz.
Momentalnie zakryłam usta dłońmi i wiedziałam, że nie powinnam tak robić. Wybuchnęłam płaczem.
-Jak mogłeś, Harry? Jak mogłeś to zrobić?
-Grace…- Harry ujął moją twarz w dłonie i starł kciukiem łzę, która spłynęła mi po policzku.
-Nienawidzę cię… Zostaw mnie w spokoju.- powiedziałam i znów zaczęłam biec.
-GRACE!!! Ja cię kocham!!!
Przetarłam oczy i na moich palcach znajdowały się czarne od tuszu łzy.
-Kocham Cię, słyszysz?!
Zatrzymałam się i wróciłam szybkim krokiem do Harry’ego.
-Skoro mnie kochasz, to dlaczego zostawiłeś?
Znów zaczęłam gorzko płakać.
-Musiałem, Grace, naprawdę… Zrozum…
-Nic już nie mów, nie chcę tego słyszeć…- krzyczałam, podeszłam bliżej do Harry’ego i zaczęłam bić pięściami po klatce, a on przytulił mnie mocno, choć chciałam się wyrwać, to trzymał mocno, czułam jego pocałunki na głowie i czole.
-Naprawdę cię kocham…
-Co mi po tym, że mnie kochasz, co?! I tak będziesz z nią! Nie widzisz, że staram sobie ułożyć życie z kimś innym, a ty znów wracasz, choć zostawiłeś mnie dla innej?!
-Co tu się dzieje?- usłyszałam głos Justina.
Oderwałam się od Hazzy.
-Grace, dlaczego się do niego przytulasz? Przecież mówiłaś, że to dupek.
Styles spojrzał na mnie, jakby nie dowierzał.
-Powiedziałaś, że jestem dupkiem?- zapytał mnie ostrożnie loczek.
-Tak, właśnie tak...- krzyknęłam.
-Jak mogłaś?!- powiedział głośno Harry.
-Byłam na ciebie wściekła!
-Nie wiedziałem, że pójdziesz do pierwszej lepszej osoby i będziesz mówić o mnie takie rzeczy!
-Byłam na ciebie wściekła, bo zostawiłeś mnie dla tej oszustki !
-Oszustki?! Nie mów tak o niej! Akurat ona mówi mi całą prawdę i nie obgaduje mnie jak jakaś szmata za plecami.
To złamało mi serce. Czułam jak braknie mi powietrza.
-Stary, przeginasz…
-Ja mówię tylko prawdę .. Justin to ty uważaj na nią, bo jeszcze niedługo zacznie chodzić do innego i będzie o tobie mówić różne głupoty…
-Jak możesz mnie nastawiać przeciw własnemu chłopakowi? Nienawidzę cię Harry, rozumiesz?- mówiłam półgłosem, który co chwilkę mi się łamał.- Nienawidzę…- już krzyczałam.- Jesteś tym co najgorsze w moim życiu! Żałuję wszystkiego z tobą, rozumiesz?! Każdej spędzonej chwili w twoim towarzystwie… Jesteście wszyscy siebie warci. Ty, Ellis i ten wasz pieprzony bachor. Już Blake był lepszym chłopakiem od ciebie!
-Jak możesz mówić, że facet, który cię zgwałcił jest lepszy ode mnie?!
Podeszłam i dałam mu twarz tak mocno, aż się zachwiał.
-Chamie pieprzony!!! Powiedziałam ci to w tajemnicy!!!
Justin odciągnął mnie od Stylesa i objął ramieniem szliśmy do mojego pokoju. Wsiedliśmy do windy, czułam jak zdrętwiała mi dłoń, chyba musiałam, aż tak mocno go uderzyć. Gdy weszliśmy do pokoju wybuchnęłam płaczem. Justin głaskał mnie po głowie i uspokajał. Gdy trochę się uspokoiłam położyłam się na łóżko z twarzą zwróconą do okna, miałam widok na niebo… Ktoś zapukał do drzwi.
-Idziemy Jus?- spytał Alfie.
-Tak, Gracie, dasz sobie radę?- spytał mnie Justin kucając przede mną.
-Tak… Idź, zrób Ryan’owi świetną imprezę.
Justin pocałował mnie w czoło. Czułam się przy nim bezpieczna, nie jesteśmy parą i nie mogę powiedzieć, że go kocham… Ale jest moim przyjacielem, jest jak brat…

Eleanor
Nie wierzyłam… Grace została zgwałcona… Nie powiedziała mi tego… Powiedziała Hazzie, który wykrzyczał to na całe gardło… Jej największa tajemnica…
Otworzyłam szeroko drzwi jego pokoju.
-Ale z ciebie jest gnojek!!! Jak mogłeś?! Jak możesz mówić takie rzeczy dziewczynie, którą kochasz?! Ty się zastanów człowieku, czego ty chcesz od życia?!
-Nie wtrącaj się!- powiedział głośno.- To jest nasza sprawa!
-Ale to moja przyjaciółka i nie pozwolę, abyś ją tak nazywał i traktował! Jak mogłeś nazwać ją szmatą?!! Ty wiesz w ogóle co znaczy to słowo?! Nie poznaję cię Harry, jesteś coraz gorszy, z dnia na dzień się zmieniasz! Nie dość, że zniszczyłeś jej życie to jeszcze wykrzykujesz na całe gardło jej największy sekret! Myślałam, że jesteś inny, że masz szacunek do kobiet… Myliłam się… To co dziś pokazałeś swoim zachowaniem przekroczyło wszelkie granice. Mam nadzieję, że wszyscy zobaczą, jaki z ciebie dupek.
-Eleanor, zamknij się już!
-Jesteś wart Ellis, Grace dobrze powiedziała… Wiesz na co mam nadzieję?! Że ona ci nigdy nie wybaczy…- spojrzał na mnie.- Żebyś poczuł się jak ona, poczuł ten ból, jaki sprawia ci ukochana osoba…
-Eleanor daj mu spokój…- powiedział Louis stając obok.
-Nie mogę Lou… Nie mogę patrzeć, jak moja przyjaciółka płacze przez niego, nie mogę słuchać, jak nazywa ją szmatą… Nie jesteś godzien żadnej kobiety, Harry…
Wyszłam z pokoju i poszłam korytarzem, który prowadził mnie do pokoju Grace.
Stanęłam przed drzwiami i zapukałam lekko, nie otwierała, choć słyszałam skrzypienie łóżka i szmery. Nie chciała nikogo widzieć… Rozumiałam ją…
Z opuszczoną głową poszłam do swojego pokoju, gdzie usiadłam na fotelu i siedziałam w ciszy i z podciągniętymi pod brodę kolanami.

Grace
Wykrzyczał to na cały głos, skuliłam się i przybliżyłam kolana do brody… Zdradził mój największy sekret. Moje oczy zaszły łzami, ktoś znów pukał do mojego pokoju, gdyby był to Justin wszedłby…
-Grace?
Niall?- pomyślałam.
Po co on tu przyszedł?
-Grace? Jesteś tam?- powtórzył.
Zdawało mi się, że jest z nim ktoś jeszcze…
Nie chce otworzyć…
Dziwisz jej się…
To chyba był Zayn.
Nie pojmuję, jak on mógł…
To wszystko przez Ellis, ona go takiego zrobiła…
Boże… Wszystko się spieprzyło… El chodzi wściekła, a jednocześnie smutna, Harry do nikogo się nie odzywa…
Niall, chodźmy… Może ona chce pobyć sama… Przecież wpuściłaby Eleanor, gdyby chciała z kimś pogadać…
Masz rację…
Cisza.
Poszli.
Jeszcze dziś koncert wieczorem. Była 13:00, jeszcze dwie godziny do wyjazdu na arenę. Wzięłam do ręki telefon, ale zaraz go odłożyłam. Poszłam wziąć kąpiel, napuściłam sobie gorącej wody do wanny. Dolałam płynu i powstała piana. Rozebrałam się i weszłam do wody, zamoczyłam całe ciało, łącznie z głową. Było mi strasznie przykro. Że tak musieliśmy ze sobą rozmawiać. Nigdy nie chciałam by do tego doszło. Jeszcze ze trzy, cztery miesiące temu nie pomyślałabym o tym, że będziemy się nawzajem wyzywać. Spojrzałam na swoje ciało. Zapragnęłam w nim coś zmienić. Nie to, żeby być szczuplejszą, bo to nazywałaby się anoreksja, ale coś takiego co ja będę czuła jako zmianę. Małą, ale wystarczającą. Wpadłam na pomysł, praktycznie genialny i prosty. Umyłam szybko włosy, ogoliłam się i wyszłam z wody. Wysuszyłam włosy, ubrałam się. Wyprostowałam włosy. Zrobiłam makijaż i wyszłam z mieszkania biorąc ze sobą torebkę.
Zamknęłam pokój i szłam korytarzem, na którym spotkałam Zayn’a.
-Idziesz gdzieś?- spytał mnie.
-Nie, nie ważne, Zayn.
-Grace, jak nie ważne, martwię się o ciebie…
-To bardzo miło z twojej strony, ale… to… moja sprawa…
Szłam na wprost windy i wtedy pomyślałam. To będzie mój pierwszy raz, powinnam iść z kimś.
Zatrzymałam się.
-Zayn?- spytałam.
-Tak?
Obróciłam głowę.
-Robisz coś teraz?
-Nie, a co?
-Pojedziesz ze mną?
-Ale gdzie?
-Dowiesz się za chwilkę…
-No dobrze…
Zayn podszedł do mnie i wsieliśmy do windy.
-Chcę coś w sobie zmienić…- zaczęłam.
-Po co?
-Po prostu, potrzebuję odmiany…
-Ale co zamierzasz ?
-Chcę sobie zrobić tatuaż…
-To świetnie, ale nie wolisz czegoś innego? Ściąć włosy, czy je przefarbować… Tatuaż ci się nie zmyje…
-Wiem, ale chcę go mieć…
-Jesteś pewna?
Kiwnęłam głową.
-Znam tutaj fajny salon tatuażu, pojedziemy tam i wiesz co?
-Tak?
-Ja też zrobię sobie tatuaż…
-Serio?
-Tak, żeby cię podtrzymać na duchu.
Uśmiechnęłam się szeroko.
-Takiej Gracie mi brakowało… Uśmiechniętej…
Wysiedliśmy z windy na parterze. Wsiedliśmy do taksówki i Zayn poinstruował kierowcę. Wkrótce wysiedliśmy pod salonem. Chyba wtedy obleciał mnie strach, taki porządny…
-Jaki chcesz tatuaż?- spytałam mulata.
-Jeden puzzle na łokciu. Już dawno chciałem go zrobić, ale nie miałem czasu. A ty?
-Serduszko przy pasie…
-Wypełnione?
-Nie.
Weszliśmy do środka. Przywitałam się z tatuażystą, miał na imię John.
-Pierwszy tatuaż?- spytał mnie.
-Tak.
-Widać stresik, spokojnie, nie jest aż tak źle…
Zza kotary wyszedł drugi tatuażysta. Poprosiłam, bym leżała na kozetce zaraz przy Zayn’ie, bo przyszedł mnie wspierać.
Odpięłam guzik od spodni i rozpięłam je. Opuściłam je nisko. Wskazałam miejsce, gdzie ma być tatuaż, a John dał mi cztery kartki pełne wzorów serduszek, wybrałam jeden. Zayn siedział na krześle i trzymał mnie za rękę.
-Zaczynamy…- powiedział John.
Wzięłam oddech i poczułam ból. Nie taki, żeby ryczeć, ale bolało…
-Mocno boli?- spytał Zayn, niewzruszony, że sam ma igłę w skórze.
-Trochę… Ale dam radę…
-To poważny krok…
-Wiem.- uśmiechnęłam się.
W pewnym momencie zabolało mocniej i przygryzłam wargę.
-Dam ci chwilkę spokoju. Już mamy jedną trzecią. Będzie ci się podobał.- powiedział John.
-Zayn?
-Tak?
-El pokłóciła się z Louisem?
-Nie…
-A z Harrym?
-Tak… Nie będę cię okłamywał, wygarnęła mu wszystko…
W duszy jej za to dziękowałam.
-A chłopaki i ty, macie jakieś z nim zimniejsze kontakty?
-Harry siedzi przez cały czas w pokoju, do nikogo nie wychodzi, sądzę, że powinien pomyśleć co ci powiedział, szczególnie na końcu…
-Wszyscy to słyszeliście?- spojrzałam na Zayn’a.
-Ja usłyszałem ostatnie trzy zdania, ale El słyszała wszystko, Niall też.
-A Liam?
-Spał wtedy…
-Aha…
John wrócił do pracy.
-Bolało mnie, że to wykrzyczał.- powiedziałam, ale było mi trudno.
-Nie mówmy o tym, żaden z nas nie powinien tego wiedzieć, jeśli sobie tego nie życzyłaś, a Harry to palant, że to wykrzyczał. El powiedziała mi, że chciało jej się płakać nie przez Hazzę, ale przez to co zrobił ci ten chłopak.
Moje oczy zaszły łzami, jedna poleciała po policzku. Zayn puścił moją rękę i otarł mi ją. Potem znów zaciskał moją dłoń mocno.
-Wiesz, mnie chyba bardziej bolało, że nazwał mnie jak nazwał… Bo o tym mogłaby wam powiedzieć Lucy, Sean… Nigdy, nawet mój były, nie nazwał mnie tak… Widocznie Harry widzi mnie tak…
-Nie widzi ciebie tak, przecież nie byłby z tobą, gdyby ciebie miał za taką, zresztą nie miał powodów absolutnie, żeby cię tak nazwać.
-Nazwałam go dupkiem…
-A mało mnie razy Perrie tak nazywała? Mimo to, ja nigdy jej nie obraziłem… On po prostu nie ma szacunku do kobiet ostatnio.
-Wszystko przez Ellis.
Zayn wywrócił oczami.
-Przyjeżdża jutro.
-Co?
-Przyjeżdża jutro…
-O nie… Nie… Ja się przenoszę do innego hotelu…
-Przestań, nie zwracaj na nią uwagi…
-Jak ja ich zobaczę razem to się rozbeczę znowu.
-Nie patrz na nią, ani na Harry’ego.
-Wiesz, że to jest prawie niemożliwe unikać osób, które mieszkają w tym samym hotelu.
-Wiem, ale nie zwracaj na nich uwagi. Jesteś ty.
Uśmiechnęłam się.
-Jesteś wspaniałym przyjacielem.
Zayn uśmiechnął się szeroko.
-Miło mi, to samo mogę powiedzieć o tobie…
-Zayn?
-Tak?
-Kiedy ma wyznaczony termin?
-Na za dwa tygodnie.
-Po co ona tu przyjeżdża? Powinna leżeć w szpitalu.
-Też tak sądzę, w ogóle cała nasza czwórka tak sądzi. Ale Harry nie, ona musi być z nim.
-Ja pierdziele…- westchnęłam.
Zayn pokiwał głową ze zrozumieniem.
-Dobrze.- powiedział John.
-Mogę zobaczyć?
Podał mi lusterko, małe serduszko widniały niedaleko mojego biodra.
Uśmiechnęłam się szeroko.
-Jest ekstra…
-Poprawię jeszcze trochę go…
-Ile to będzie trwać?
-Tak około 20 minut, bo musi wyschnąć pod specjalnym światłem.
-Ok.
Tatuaż Zayn’a był już prawie gotowy. Jeszcze troszkę, John zaczął poprawiać mój tatuaż i przyniósł maszynę, która coś tam robiła… Leżałam już sobie, drugi tatuażysta założył Zayn’owi opatrunek i Zayn podziękował i zapłacił za wykonaną usługę.
-Ile za moją koleżankę?- spytał.
-Nie, ja zapłacę sama…
-Nie, dziś ja, następnym razem ty zapłacisz…
-Ale Zayn…
-Bez gadania, ile?- zwrócił się do tatuażysty.
Zayn zapłacił.
-Mogłam zapłacić sama.
-Spokojnie, pójdziemy na kawę, więc zapłacisz…
Zaśmiałam się.
-A czyli idziemy na kawę?- spytałam z uśmiechem.
-Albo do Maka.
-Wolę do Maka, głodna jestem.
-Ja też.
Niedługo później mój tatuaż był gotowy, podziękowałam i poprawiłam spodnie, mężczyzna nałożył mi wcześniej opatrunek. Wyszliśmy ze studia. Tam uzbierała się spora ilość fanek. Westchnęłam ciężko. Wsiadłam do taksówki i czekałam, aż Zayn zrobi sobie kilka zdjęć i wsiądzie do samochodu.
Pojechaliśmy do Maka, tam zamówiłam dwa duże McChickeny, kubek Pepsi i frytki. Zayn wziął BigMaca, kubek Fanty i dwie paczki frytek. Usiedliśmy i najpierw jedliśmy w ciszy, ale potem coś jedno zagadnęło do drugiego. Dostałam sms-a od Charity z pytaniem gdzie jestem, odpisałam, że w Maku z Zayn’em. Ona powiedziała, że za pół godziny muszę być na arenie, Nick ma jej i mi coś ważnego do powiedzenia. Nagle do Zayn’a zadzwonił telefon, chłopak przeprosił mnie na chwilkę i odszedł na bok. Debatował z kimś, a właściwie kłócił.
Możesz przestać się na mnie drzeć?!... Nie zabronisz mi się z nią spotykać…
Zayn spojrzał na mnie i poszedł do toalety. Poczułam jak ktoś puka mnie palcem w ramię. Odwróciłam się i stały tam dwie dziewczyny w wieku 12 lat, jedna może 10, a najmniejsza miała może ze 4 lata. Uśmiechnęły się do mnie. Ta najmniejsza miała bluzeczkę z Justinem.
-Możemy sobie zrobić z tobą zdjęcie Grace?
-Oczywiście… Idziecie dziś na koncert?
-Tak, mamy bilety w drugiej sekcji.
-Fajnie.
Wstałam z hokera i zrobiłam sobie zdjęcia z dziewczynkami i dałam im autografy, bo tak bardzo mnie prosiły. Potem poszły machając mi. Zayn wyszedł z łazienki wkurzony nieźle.
-Coś się stało?- spytałam ostrożnie, by nie wywołać jakiejś kłótni.
-Przez Ellis wszystko się jebie za przeproszeniem…
-Nie rozumiem…
-Gdyby Harry się z nią nie przespał, wszystko byłoby dobrze, nikt by się nie kłócił, nie byłoby nie potrzebnych spięć, wszystko komplikuje.
Opuściłam głowę.
-Dzwonił do ciebie?
-Tak i jak mu powiedziałem, że jestem z tobą tu, to się wydarł, że powinienem być po jego stronie i pieprzył jakieś głupoty…
-…przecież nie może ci zabronić się ze mną spotykać.
-No to samo mu powiedziałem…
-Boże, co ona z nim zrobiła?
Telefon Zayn’a znów zadzwonił, ale że był to ich menadżer, odebrał. Paul kazał mu jechać na arenę, gdzie mieli występować wieczorem. Ja też powiedziałam, że muszę się zbierać. Wyrzuciłam śmieci do kosza i trzymając w ręku kubek do połowy wypełniony Pepsi wyszłam z Zaynem z McDonalda. Wsiedliśmy do różnych taksówek, żegnając się wcześniej. Pojechałam na arenę, gdzie z kolei Justin miał mieć dziś koncert. Gdy weszłam za kulisy sceny była tam tylko Charity, Nick, Justin i Alfredo.
-Cześć…- powiedziałam.
Charity była uśmiechnięta, zresztą wszystkim dopisywał humor.
-Świetnie wyglądasz…- powiedział Justin.- Już wszystko ok.?
-Tak, zdałam sobie sprawę, że zmarnowałam sobie z nim życie… ale tak naprawdę…
Justin podszedł do mnie i przytulił.
-O co chodziło Charity?
-Grace! Boże, jak się cieszę!
-Ale z czego?
-My dwie dostałyśmy propozycje występu na tegorocznych VMA, mamy tańczyć do Right Now Rihanny, Sexy and I know it LMFAO, Talk Dirty Jasona Derulo.
-Ale przecież LMFAO już nie ma…
-… ale na te jedną galę dokonują reaktywacji.- powiedział Nick.
-Dlaczego tylko my dwie?
-To z tej agencji do której należymy, wybrali nas jako główne tancerki. Teraz, jak Justin będzie mieć 2 tygodnie przerwy, my lecimy do NY na próby. Boże!!! Poznam Rihannę!!!- dodała Charity.
Uśmiechnęłam się szeroko.
-Wow… Aż dziwne, że wybrali jako jedną z dwóch mnie… Przecież ja tańczę od niedawna… Wiadomo kiedy lecimy?
-Jutro…- dodał Nick.
-… i to nie jest jeszcze koniec niespodzianek dla ciebie Grace.- powiedział Alfredo.


15 komentarzy. Dziewczyny, wy nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. Każdy komentarz jest dla mnie cholernie ważny i dziękuję, że było ich aż tyle. Proszę o kolejne i miłego czytania rozdział w sobotę lub niedzielę. :))

18 komentarzy:

  1. Super <3 Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super jak sawsze ala

    OdpowiedzUsuń
  3. Ekstra *-* Ciekawe co dalej...
    Czekam, czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo ciekawy rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ZAJEBISTY NIE MAM SŁÓW PO PROSTU

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG ! Tylko tak skomentuje ten rozdział. Po prostu mnie zamurowało !

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow świetny. ; *

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest super + czekam na next. x D

    OdpowiedzUsuń
  9. Boshe *-* To jest zajebiste kocham cię ! :* <33 ~Nikola ;3

    OdpowiedzUsuń
  10. Jdgiwgduadowbdhosbigaoxivdufosgdv*.* <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Super ! Kocham cb i twojego bloga :) <33 A prośba ... Mogła byś częściej pisać rozdziały ? ;o Ale z Harr'ego świnia że wygadał sekret :( Kooooooooooooooooochaaaaam <33333333333333333333333333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  12. Woow :o Bardzo interesujące :) Bardzo luubię tw bloga ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Super ! Życzę weny ! ;d

    OdpowiedzUsuń
  14. SUPCIO NAPRAWDĘ :D

    OdpowiedzUsuń

  15. Mam nadzieje że rozdział będzie dzisiaj , a blog ... ZAJEBISTY! Fajnie by też było gdyby okazało się że to nie dziecko Hazzy , i Grace i Harry byli razem :) Ale wątpię że Grace chciała by być z Harrym po tym co zrobił:/ Życzę weny:* ^^

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziewczyno jesteś świetna czytam tego bloga i twojego poprzedniego i musze przyznac że oba są świetna a nawet na końcu tamtego sie poryczałam życze weny i czekam na nn :-D PS fajnie jak by Gracy była w ciąży i nie wiedziała z kim ;-)

    OdpowiedzUsuń