sobota, 10 maja 2014

Rozdział 41.


-Co?
-Do Scootera dzwonił redaktor naczelny magazynu Teen Vogue’a. Zaproponowali ci sesję i wywiad do niego.
Wytrzeszczyłam oczy.
-ŻE CO?!
-Tak… Sesję uzgodnią z tobą, będą dzwonić, jeśli się zgodzisz oczywiście?
-Przecież ja nigdy nie miałam profesjonalnej sesji.
-Musisz się powoli przyzwyczaić, coś czuję, że po występie na VMA dostaniesz dużo takich propozycji, a nie zapomnij, że są one bardzo dobrym źródłem pieniędzy.- dodał Justin.
-Będziesz na VMA?- spytałam Justina.
-Będę.
Uśmiechnęłam się.
-Wiadomo kto będzie nas uczył układów?
-Mój kolega, ale to ja ułożyłem je…- uśmiechnął się.
-Aha, czyli je pamiętasz…- powiedziałam.- Może mógłbyś pokazać nam trochę jak będą wyglądać?- zaproponowałam.
-Właściwie, czemu nie, mogę już was zacząć uczyć.
Razem z Charity i Nickiem poszłam do sali, gdzie zazwyczaj rozgrzewaliśmy się przed występem. Nick włączył piosenki z radia, zaczął od Right Now. Układ wydawał się prosty i łatwy do zapamiętania. Dowiedziałyśmy się, że prawdopodobnie tym tańcem będzie otwierana gala. Potem Nick opisał nam jak będzie wyglądać Sexy And I Know It. Mężczyzna powiedział, a właściwie zapewniał nas, że ten taniec będzie nam się tańczyło najlepiej.
-Sądząc, po tym co zobaczyłam, to chyba Talk Dirty będzie najłatwiejszy.
-W praktyce okaże się najtrudniejszy.- powiedział Nick.- Szczególnie dla ciebie.- podkreślił.
-O mój boże, już się boję.
Wychodząc z sali zrobiłyśmy sobie zdjęcie z Charity, przerobiłam je z lekka i wstawiłam na Instagrama z podpisem: Najlepsza czika w mieście @charitylynne.
Wróciły do charakteryzatorni, tam była już większość naszych tancerek. Dowiedziałam się, że koncert nie rozpocznie się o 20:00, a o 18:00, byłam strasznie zdziwiona, a wszyscy wokół myśleli, że wiem o tym, ale mniejsza… Charity wparowała z telefonem w dłoni…
-Czika?!- spytała mnie z uśmiechem.
-A no czika…
Wybuchnęłam śmiechem i ubrałam strój na All Around The World. Jak zwykle przed występem nudziło mi się, więc wykonałam telefon do mamy, a potem do Lucy.
(…)
-Kiedy będziesz miała dłuższą przerwę?- spytała mnie przyjaciółka przez telefon.
-Nie wiem… Jutro wyjeżdżam do NY, będę mieć przez dwa tygodnie próby do VMA, a potem dalsza część trasy Justina, nie wiem, naprawdę…
-Myślałam, że jakbyś miała taką dłuższą to pojechałybyśmy sobie na przykład z Eleanor i Lily na jakieś wakacje. Wiesz, muszę się trochę wyszaleć przed ślubem…
-Dobry pomysł… A myśleliście już o ślubie?
-Tak…
-Wiecie w jakim miesiącu?
-Jeszcze nie, ale myślałam o przełomie lipca i sierpnia…
-A gdzie byście robili?
-Pamiętasz ten dworek, gdzie przyjęcie zaręczynowe miała siostra mojej mamy?
-Pamiętam, zawoziłam cię tam…
-Właśnie, bardzo mi się tam spodobało, wymyśliłam sobie, że wszędzie będą białe i czerwone róże, postawi się taką ogromną altanę na wszystkich gości, a przed altaną będzie parkiet do tańca i scena. Tam będzie siedział DJ, właściwie to nie taki DJ, bo będą też smutne piosenki…
-…Lucy, ty nie wiesz, czy będziesz miała na razie ślub, a ty już wiesz, jak będzie wyglądał…
-…oj taki miałam wymarzony…
-A Tyler?
-Co Tyler? On się dostosuje…
Wybuchnęłam śmiechem.
-… nie ma to tamto…
-…nie mów tak, przypomina mi się podstawówka.
Zaczęłam się głośno śmiać.
-Zrozumiałam porodówka!!!
Lucy zaczęła się śmiać niepohamowanie, a ja śmiałam się wraz z nią.
-Do porodówki słonko, to jeszcze daleko.- powiedziała i próbowała się uspokoić.
Usłyszałam w tle: Z kim gadasz? Był to bez wątpienia głos Lily. Z Gracie. Pozdrów ją ode mnie.
-Dziękuję.- powiedziałam.- Lucy ja muszę już kończyć, pomyślę o tych wakacjach, a no i spytaj Lily, czy pojechałaby z nami, gdybyśmy mogły.
-Dobrze…
-W takim razie, do zobaczenia niedługo pozdrów dziewczyny, Sila, Jamesa, Luke’a, Aaron’a, Steve’a i innych.
-Pozdrowię.
-No to papa. Kocham cię.
-Ja ciebie też.
Koniec połączenia.
(…)
Padałam ze zmęczenia, gdy wróciłam do hotelu, Justin odprowadził mnie do pokoju. Zaczęliśmy rozmawiać. Usiadłam na fotelu, a Justin walnął się na moje łóżko.
-Jutro przed twoim odlotem mamy iść na mecz.
-Jaki mecz?
-Koszykówki.
-Nie lubię kosza…- powiedziałam krzywiąc się.
-Ja akurat nie lubię tych rozgrywek, ale Scooter załatwił nam tam pocałunek.
-Oww… Aha… O której jest ten mecz?
-O 12:30, będzie trwał mniej więcej godzinę.
-Ok. Justin?- spytałam.
-Słucham?- podniósł głowę z poduszki, na której zawsze spałam.
-Zakochałeś w jakiejś dziewczynie?
-No, ba, przecież jestem w związku…- uśmiechnął się szeroko.
-No, ale bez jaj…
-Nie, nie zakochałem się, ale…
-…ale…
-…ale Vanessa Hudgens jest bardzo ładna…
-Zgadzam się.
Ta rozmowa ciągnęła się długo, ale Justin z uwagi, że potrzebuje dużo snu około drugiej poszedł do siebie. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka.

Biały sufit w naszej sypialni, kontrastował się.
-Powiedz mi jedną rzecz…- wyszeptał mi do ucha.
-Jaką?
-Gdybyś miała jedno życzenie od wróżki to czego byś zapragnęła?
Dotknęłam jego klatki piersiowej dłonią i musnęłam go w usta.
-Żeby to co jest nigdy się nie skończyło… 

Gwałtownie otworzyłam oczy. Usiadłam przecierając oczy i biorąc do ręki butelkę pełną w wodę malinową. Wzięłam kilka porządnych łyków.
-Gdybym miała jedno życzenie to czego bym zapragnęła?- powiedziałam do siebie.
Położyłam głowę na poduszkę i spojrzałam na okno, przez które mocno świecił księżyc.
-Pragnęłabym, żeby Harry wrócił do mnie…- pomyślałam i zasnęłam.
Gdy rankiem się obudziłam wstałam z łóżka i ubrałam się. Zrobiłam sobie makijaż i wyprostowałam włosy, Charity przyszła po mnie, bym nie szła sama na śniadanie. Justin ponoć spał jeszcze. Zjechałyśmy windą na dół i weszłyśmy do hotelowej restauracji. Przy oknie zauważyłam Paula, Nialla, Louisa, Liama, Eleanor (Która pomachała mi), Zayna, Josha, Sandy’ego, Jima (ich technika). Usiadłyśmy po drugiej stronie sali. Kelner przyniósł nam tosty francuskie i świeżo parzone kawy. Ktoś przykuł uwagę Charity.
-Nie odwracaj się Grace…- powiedziała.
-Czemu?
Spojrzała na mnie.
-O cholera…- pomyślałam.
Usłyszałam trzask drzwi.
-Poszedł, jak cię zobaczył.
Opuściłam głowę.
-Czasami wydaje mi się, że go kocham, że chcę żeby wrócił, ale czasami mam mu ochotę wygarnąć i być złośliwa…
-… kochasz go?
Spojrzałam na Charity.
-Kochasz…- powiedziała.- Nawet po tym co ci wczoraj powiedział?
Kiwnęłam głową.
-Jest okropny, ale go kocham… Jestem typem, który jak się zakocha to długo nie może się odkochać.
Charity pokręciła głową.
Eleanor wstała z miejsca i uśmiechnęła się do mnie. Jej wzrok mówił: Wszystko ok? Na co ja jej kiwnęłam głową. Zayn podszedł do nas.
-Bolało w nocy?
-Nie, nic mnie nie bolało, już zaczyna się goić, jest genialny…
-Mam nadzieję, że jeszcze nie jeden tatuaż sobie sprawimy…
-Ja też…
Chłopaki poszli, Paul wychodząc rozmawiał z kimś przez telefon, dobrze słyszałam każde jego słowo.
Nic nie poradzę… Ale to jest wszystko wina fanek… Wiem… Rozmawiałem z nim, dalej ma taki sam humor… Wiem, że to widać… Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby się rozchmurzył… Na razie…
Moją uwagę odwrócił Justin, który wparował mówiąc, że musimy już iść.
-Ale ty nie jadłeś śniadania…- powiedziałam.
-Zjadłem. Chodź Grace.
We trójkę pojechaliśmy na nasze piętro, Charity poszła do siebie, a ja wstąpiłam po torebkę. Zjechaliśmy na dół i wsiedliśmy do podstawionego auta. Jechaliśmy przez około 15 minut. Justin wysiadł pierwszy ze swojej strony i otworzył mi drzwi, objął mnie w biodrach, weszliśmy na arenę. Tam ludzi było już trochę, zajęliśmy miejsca VIP, Justin poszedł po Nachosy. Wkrótce, gdy cała widownia była zajęta rozpoczęła się gra. Justin omawiał mi co się dzieje na boisku, bo ja słaba jestem w te klocki. Koniec pierwszej kwarty. Indiana Pacers wygrywali pięcioma punktami nad Sacramento Kings. Gracze biegali ciężko kozłując do tego piłkę, moje stopy wyczuwały uderzenia bardzo dobrze.
-Kiedy ma być ten masz pocałunek?- spytałam się szepcząc Justinowi do ucha.- Muszę posmarować usta szminką truskawkową.
Justin uśmiechnął się.
-Mniam…
Zaśmiałam się.
-W następnej kwarcie…
Oglądaliśmy dalej, w ciągu 10 minut Sacramento Kings odrobili straty wyrównując wynik. Walka była coraz bardziej zacięta. Koniec drugiej kwarty. Odłożyliśmy pudełko po Nachosach do świetnika i ja posmarowałam usta szminką. Justin śmiał się, gdy to robiłam. Rozpoczęła się kolejna kwarta. Nagle zaświecił się ekran nad nami pokazując parę, która ma się pocałować.
Najpierw schowałam twarz w dłoniach i z uśmiechem zbliżyłam się do Justina. Pocałowaliśmy się, ale chłopak uśmiechał się przez cały czas. Oderwaliśmy się od siebie, a potem ja schowałam głowę w zagłębieniu szyi Justina. Potem znów oglądaliśmy, ale uśmiech nie schodził mi z ust. Mecz skończył się szybko, a ja byłam już pewna, że zdjęcia są w necie. Moja robota na dziś zakończona.
Wróciliśmy do hotelu. Pakowałam się około godziny, wzięłam prysznic przed wyjazdem na lotnisko. Ubrałam się i zapięłam walizkę. Sprawdziłam, czy mam wszystkie rzeczy w torebce, czyli portfel, dokumenty, paszport, bilety, telefon itp. Justin wszedł do mojego pokoju i spytał, czy jestem gotowa. Charity czekała na korytarzu, ale nagle zesztywniała patrząc się na koniec korytarza. Zignorowałam to, wzięłam torbę i wyszłam z torebką na korytarz. Uśmiechnęłam się do Charity, a Justin wziął moją walizkę. Spoglądnęłam w prawo, gdzie stała Ellis spojrzała na mnie i uśmiechnęła się pogardliwie do granic możliwości. Skoczyło mi ciśnienie, momentalnie, myślałam, że ją uduszę… Charity złapała mnie za rękę i  za to jej dziękowałam, bo tak to siedziałabym już w kiciu za pobicie ciężarnej… Justin zamknął mój pokój. Szliśmy korytarzem, objęłam Justina i pocałowałam go w usta.
-Jestem z tobą taka szczęśliwa.- mówiłam głośno.-Kocham cię, Justin.
-Ja ciebie też kocham Gracie.
Pocałowałam Bieber’a jeszcze raz tym razem w policzek, poszliśmy w kierunku windy. Charity szła po mojej prawej, a Justin po lewej. Usłyszałam krzyk Eleanor z tyłu. Obróciłam się i uśmiechnęłam. El minęła dużym łukiem Ellis i przytuliła mnie mocno.
-Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy znów.- mówiła mi do ucha.- Lucy dzwoniła do mnie i jestem jak najbardziej za tym wyjazdem.- dodała szepcząc.
Pocałowałyśmy się w policzek.
-Przekaż chłopakom, że nie mogłam się z nimi pożegnać, ale bardzo będę za nimi tęsknić.
-Dobrze, przekażę.
Jeszcze raz uścisnęłam El i wsiadłam do windy z Justinem i Charity.

Eleanor
Weszłam do apartamentu chłopaków no i jednocześnie mojego Harry obejmował Ellis i rozmawiał z nią. Wywróciłam oczami co zauważyli Niall i Liam. Uśmiechnęli się.
-Macie pozdrowienia od Grace, kazała przeprosić was, że nie przyszła się osobiście pożegnać, bo dziś wyjechała z hotelu.
-Ale Justin ma jeszcze trasę tutaj…- powiedział Zayn.
Harry spojrzał na nas kątem oka, a Louis wzrokiem mówił mi: Cicho już.
-… ma dwa tygodni przerwy w trasie, ale zostaje na wywiady. Grace poleciała z koleżanką do NY.- dodałam.
-Po co?
-Na VMA.
-Fajnie, że się z nią zobaczymy…- uśmiechnął się Zayn.
-Świetnie…- mruknął Hazz.
Obróciłam głowę i spojrzałam na Ellis, która powoli wchodziła do sypialni Harry’ego.
-Grace jest szczęśliwsza z Justinem…- dodałam cicho.
-To dobrze. Harry’emu będzie łatwiej.- powiedziała blondynka cicho.
-Ktoś cię pytał o zdanie?!- zapytałam głośniej.
Louis podszedł do mnie, złapał za rękę i wyprowadził na balkon. Zaczęliśmy rozmawiać. No, ale też trochę pokrzyczeliśmy na siebie. Wyszło na to, że Lou poprosił mnie, żebym nie była wobec Ellis taka jaka jestem. Najlepiej, żebym nie zwracała na nią uwagi, obchodziła ją dużym łukiem i miała ją gdzieś. Przystałam na to. Gdy wróciliśmy do salonu. Na kanapie siedział Liam, Niall i Zayn, ale mulat rozmawiał z Perrie przez telefon.

Grace
Prosimy o zapięcie pasów
Zgodnie z poleceniami zapięłyśmy pasy, a po chwili samolot wystartował. Siedziałyśmy z Charity w pierwszej klasie i rozmawiałyśmy. Dziewczyna opowiadała mi bliżej o swojej rodzinie i jej byłym chłopaku, do którego miłość poświęciła dla tańca. Stawił jej on ultimatum. Charity bez zastanowienia wybrała karierę. Choć długo cierpiała to dała radę. Leciałyśmy już około 3 godzin, stewardessa przyniosła nam coś do jedzenia. Około 21:00 zobaczyłam Charity ze słuchawkami w uszach. Spała. Oparłam głowę o okno i myślałam o tym co mówił Paul. Byłam stuprocentowo pewna, że to było o Harrym. Sprawdziłam czy w samolocie jest Wi-fi. Gdy tylko weszłam na Twittera zauważyłam w Trendach: HarryDon’tBeSad, HappyHarryBestHarry…
O co chodzi? Kliknęłam w to i pojawiła mi się masa gifów zdjęć z ostatniego koncertu. Wpatrywałam się w jego postać, miałam wrażenie, że żałował tego co powiedział mi wczoraj. Wstawiłam tweeta (tł. Słowa mogą ranić, ale musisz sobie z nimi radzić)
To jest dziwne, co jest między mną, a Harrym. Pewnie obca osoba, gdyby usłyszała od niego, że jest szmatą to pewnie znienawidziłaby go najbardziej na świecie. Ale ja wiem, że on nie chciał tego powiedzieć, potrafiłabym mu to wybaczyć, bo ja sama nazwałam go dupkiem, chyba także bezzasadnie. Z drugiej jednak strony ktoś kto byłby w takiej sytuacji w jakiej ja byłam zostawiłby Hazzę, odizolowałby się od niego. Problem w tym, że ja nie mogę. Powinnam go nienawidzić, za to co zrobił, za to jak mnie zostawił. Tak bardzo chciałabym być dla niego złośliwa, tak jak perfidnie robi to Ellis w stosunku do mnie. Dziwna jest ta sprawa. Nienawidzić i kochać jednocześnie.
Zamknęłam oczy, a moich uszach poleciała piosenka Demons- Imagine Dragons.
Zasnęłam i spałam dopóki nie wylądowaliśmy. Na lotnisko był niezły kocioł. Nie mogłyśmy spokojnie odzyskać swoich bagaży, w rezultacie powiedziano nam, że zostaną przywiezione do hotelu. Z lotniska wyprowadziła nas ochrona. Wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy do hotelu. Tam dano nam karty do swoich pokoi. Mieszkałyśmy obok siebie. Gdy tylko otrzymałam bagaż poszłam pod prysznic i położyłam się do łóżka. Jutro o 12:00 mamy być w studiu.
Rankiem obudziłam się przed dziewiątą, była taka ładna pogoda, więc postanowiłam, że pójdę pobiegać. Central Park i wracam. Ubrałam czapkę z daszkiem, bluzę, spodnie ¾ i wyszłam z hotelu. Charity zapewne spała, bo ona to typ co śpi dłuuuugo. Biegłam ze słuchawkami w uszach. Leciała tam cicho piosenka Florence and The Machine. Rozmyślałam o VMA. Bałam się już ich, mimo, że są dopiero za dwa tygodnie. Byłam w połowie drogi, gdy zza krzaków zauważyłam pstrykających mi zdjęcia paparazzich. Nie patrzyłam się na nich i biegłam dalej. Gdy okrążyłam cały park poszłam do Starbucksa po zieloną herbatę dla mnie i waniliowe macchiato dla Charity. Weszłam przez drzwi wejściowe hotelu i wjechałam na górę, zapukałam do Charity,
dziewczyna otworzyła mi zaspana.
-Przyniosłam ci kawę…
-O dziękuję bardzo.- uśmiechnęła się.
-Idziemy zaraz coś zjeść?- spytałam.
-Tak, ale daj mi chwilę, muszę się ogarnąć.
-Ok., ja idę wziąć prysznic.
-Ja właśnie też.
Poszłam do siebie. Zrzuciłam dresy i czapkę, weszłam pod prysznic, umyłam głowę i przebrałam się. Byłam gotowa, gdy Charity zapukała do drzwi i zeszłyśmy na śniadanie. Po posiłku pojechałyśmy do studia tanecznego, gdzie miałyśmy mieć próbę. Po dotarciu tam usłyszałyśmy dźwięki muzyki z sali na parterze. Leciało tam Sexy And I Know it. Weszłyśmy do środka. Były tam trzy dziewczyny i choreograf. Przywitałyśmy się i Dave, jak przedstawił nam się choreograf powiedział nam, że pozostałe tancerki przyjdą za godzinę. Dave powiedział, że pokaże nam wszystkie choreografie i powoli zacznie nas ich uczyć. Zaczęliśmy właśnie od Sexy… Choreografia polegała na tym, że na arenie, gdzie będzie gala Redfoo będzie stał na scenie i normalnie śpiewał itp. Natomiast ja i Charity będziemy u szczytu schodów prężyć się i wyglądać seksownie. Potem zejdziemy po schodach do rytmu i pójdziemy na scenę, mamy tam wejść w momencie, gdy zacznie się refren. Kolejną choreografią było Talk Dirty. Miało to wyglądać tak, scena będzie nie oświetlona, a tancerki, których będzie tu trochę będą stały po bokach. Ja będę na środku w centrum uwagi zaraz obok Jasona. Uśmiechałam się do siebie, gdy Dave opisywał to wszystko. Kolejna choreografia, czyli Right Now Rihanny. Tak jak mówił Nick, bardzo prosta choreografia. Przeszliśmy do prób, które bardzo mi się spodobały, a w szczególności atmosfera, jaka panowała na sali.
Około 18:00 wróciłyśmy do hotelu, po drodze zadzwonił do mnie fotograf, z którym mam mieć sesję za 2 tygodnie. Dokładnie dzień przed VMA.

(…)
Na dźwięk budzika zerwałam się na równe nogi, według zegara na ścianie była 7:30.
-Boże, jak do szkoły…
Tym razem nie musiałam wstać do szkoły, ale na sesję, która już za godzinę. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i wyszłam z hotelu. Pobiegłam tylko szybko po karmelowe latte, minęłam kobietę z wózkiem i automatycznie zwolniłam tempa. Pewnie dziwicie się czemu… Ostatnie dwa tygodnie były zajęte całodziennymi próbami i krótkimi rozmowami przez Skype z El, Lucy, albo z Sean’em. Wszystkie były krótkie prócz jednej, całonocnej właśnie z Lucy. Moja przyjaciółka powiedziała, że zaraz po moim wyjeździe, chłopaki wrócili na jakiś czas do Londynu. A tam Ellis urodziła syna jej i… Harry’ego. Przez cały dzień chodziłam zdruzgotana tą wiadomością, mimo, że nie powinna mnie interesować to gdy tylko miałam przerwy pomiędzy próbami siedziałam w kiblu i płakałam. Charity mi mówiła, że mam się nie przejmować, bo to musiało kiedyś nadejść… Ale… Ja… Przez kolejne dwa dni miałam zryty humor, do tego na VMA spotkam Harry’ego. Być może także ją i ich synka.


Opuściłam głowę i wsiadłam do czekającego na mnie samochodu popijając moją kawę. Dojechałam do miejsca, gdzie miałam mieć sesję. Wysiadłam z samochodu i przywitałam się z fotografem, który czekał na mnie.
-Bardzo mi miło, Giampaulo Sgura…
-Grace Moore.
-Zapraszam.
Przeszliśmy przez budynek aż do parku, gdzie miałam mieć robione zdjęcia. Było tu przepięknie, zapoznałam stylistę, który poprosił mnie, żebym zdjęła rzeczy i pozostawiła tylko bieliznę, no i nałożyła szlafrok. Zrobiłam jak chciał i zaczęto mi robić makijaż, miałam przez cały czas zamknięte oczy, było mi tak dobrze, przyjemnie. Po jakichś 40 minutach mężczyzna oświadczył mi, że jestem gotowa. Otworzyłam oczy. Miałam fantastyczny makijaż, niby prosty, ale wyglądałam tak świeżo, żadnych worów pod oczami itp. Mężczyzna podał mi pierwszy komplet ubrań na sesję. Były to krótkie dżinsowe spodenki, koszulka na to koszula i marynarka. Pierwsze ujęcia. Fotograf był dla mnie bardzo wyrozumiały, dawał mi przydatne uwagi i wskazówki. Gdy już siedziałam tak jak chciał zrobił mi sesję zdjęć.
-Dobra, teraz piękny uśmiech…
Uśmiech.
-Wstawisz na Instagrama.- puścił do mnie oczko.
Kolejne zdjęcie.
-Ok., idź się przebrać. I masz chwilkę przerwy na poprawę makijażu. Po 20 minutach wróciłam na plan, a fotograf robił kolejne zdjęcia. Przez chwilkę stał przy komputerze i oglądał je.
-To jest twoja pierwsza sesja?- spytał.
-Tak…
-W takim razie, gromkie brawa dla ciebie, mamy dopiero kilka ujęć, ale jakich…
Kolejne zdjęcia. Znów poszłam się przebrać. Kolejne zdjęcia i kolejne. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu.
-Twój?- spytał mnie fotograf.
-Tak, bardzo przepraszam.
-Idź odbierz, może to Justin.
-Zapewne.
Pobiegłam i spojrzałam na telefon.
-Niall?- powiedziałam do siebie.
-Halo?
-O cześć Gracie, słuchaj mamy pytanie z Zayn’em, będziesz dziś na próbie VMA?
-No tak będę, ale trochę się spóźnię…
-A czemu?
-Mam teraz sesję do Teen Vogue’a.
-Ow… Aha… To ja nie przeszkadzam, do zobaczenia.
-Papa.
Wrzuciłam telefon do przegródki i wróciłam poprawiono mi makijaż.

Niall
-Będzie…- powiedziałem do Zayn’a.
-Ale świetnie, dziwne, że nie spotkaliśmy się z nią wcześniej, mogliśmy ją zaprosić do naszego apartamentu…
-…żeby spotkała się z Harrym…- dodał z nutką sarkazmu Louis, który wszedł do salonu, gdzie siedzieliśmy.
-To jest chyba ostatnia rzecz, jaką chciałbym…- powiedziałem.
-Ale to nieuniknione.- powiedział Liam pijąc ze szklanki sok pomarańczowy.
-A gdzie jest Harry tak w ogóle?- spytał Zayn.
-Rozmawia z Ellis.
-Z małym wszystko ok.?- usłyszeliśmy z pokoju obok.
-Powiedziała na którą będzie? Chcę jeszcze z nią trochę pogadać…- powiedział Zayn.
-Powiedziała, że ma sesję teraz.- powiedziałem, a wtedy do salonu wszedł Hazz.
-Kto ma sesję?- spytał nas.
Zaczęliśmy się jąkać, gdy wreszcie Lou wypalił: Grace.
-Ona ma sesję? Przecież niedawno siedziała w warsztacie brata i czyściła motory… W ogóle kim ona jest, że ma sesję? Do jakiego magazynu?- spytał.
-Do Teen Vogue’a.- oświadczyłem.
-Serio?!- wszyscy się zdziwili.
-Justin musiał mieć kontakty.- westchnął loczek.- Ja pierdziele, wszyscy się nią tak podniecają… Wygląda jak normalna dziewczyna…
-Zakochałbyś się w normalnej dziewczynie?- spytał go Zayn. Harry’ego zatkało. Autentycznie.
-Nie zakochałbyś się w normalnej dziewczynie, którą znałeś wtedy kilka godzin. Nie wmawiaj nam teraz tego. W dalszym ciągu pamiętam, jak się na nią patrzyłeś na urodzinach Lucy...

Spojrzałem na ekran telefonu. Gracie dodała dwa zdjęcia z sesji. Wyglądała na nich ślicznie.
-Tak na zdjęciach nie wychodzi normalna dziewczyna…- powiedziałem pokazując chłopakom.
-Ona to ma jednak śliczny uśmiech.- powiedział Louis.
-Rewelacji nie ma…- powiedział wpatrzony w postać Grace, Harry.
Spojrzałem na Liama, a jego wzrok mówił: Ta jasne.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jezuuu... Ja normalnie nie wiem, jak dziękować...  18 komentarzy, nie wiem co powiedzieć. Zatkało mnie. MEGA WAM DZIĘKUJĘ! DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE MIŁE SŁOWA, DZIĘKI NIM WIEM, ŻE MAM DLA KOGO PISAĆ I LUDZIE SĄ ZADOWOLENI Z TEGO CO IM PROPONUJĘ DO CZYTANIA. Mam nadzieję oczywiście, że komentarzy będzie więcej i więcej, a póki co jeszcze raz bardzo dziękuję, a w szczególności osobom, które skomentowały. Życzę wam miłego czytania! Kocham i gorąco Was pozdrawiam. Rozdział w piątek lub sobotę :)))

7 komentarzy:

  1. Grubo się porobiło... Może by było dobrze jak Grace byłaby naprawdę z Justin'em niby to przyjaciele, ale tak awww razem wyglądają.. Ten Harry totalnie się zmienił "Normalna dziewczyna" GRRRRR
    Wreszcie było więcej uczuć no doczekałam się, choć dla mnie to i tak za mało :D
    Świetny i czekam na kolejny.. Kocham ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspanialy najlepszy iwg kocham cie wspanialy blog ala :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Megaa*.* Co opentalo Harrego? ;/ ale i tak super

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny.Czekam z niecierpliwością na następny.<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezus Maryja Józef Święty *,* To jest świetne ale najgorsze jest to że coraz rzadziej dodajesz rozdziały :( Kiedyś dodawałaś co 3/4 dni a teraz co tydzień :( Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział wspaniała blogerko ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Meega ! <3 Życzę ci kochanieńka weny :*

    OdpowiedzUsuń