piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 66.



Rankiem obudził mnie dzwonek telefonu. Położyłam rękę na etażerkę mając zamknięte oczy i głowę wbitą w poduszkę. Złapałam za telefon i przyłożyłam go do ucha. Halo? Dzwonek dalej dzwoni, dopiero ogarnęłam, że nie odebrałam. Wcisnęłam przycisk:

-Halo?- zapytałam głosem stłumionym przez poduszkę.
-Grace, to ty?- zapytał mnie zachrypnięty głos Hazzy.
-No ja…- przekręciłam głowę na bok, by mnie lepiej słyszał.
-Co ty robisz?
-Jeszcze minutę temu spałam, ale obudziłeś mnie.
-Przepraszam… - jego głos wcale nie był wzruszony.
Coś mi nie pasowało.
-Idziesz dziś na imprezę Lou?- zapytał pozbawionym uczuć głosem.
-Idę…
-Przyjadę po ciebie…
-Harry czy coś ci się stało?
-Nie, nic, oglądnąłem twój wspaniały filmik z Instagrama Justina.
-On nic nie znaczy.
-Mów sobie, ja wiem swoje…
-Ale Harry…
Spojrzałam na telefon, zakończył połączenie.

Zerwałam się z łóżka, przez co wpadłam na ścianę, bo tak bardzo zakręciło mi się w głowie, ubrałam szybko pierwsze z brzegu spodnie i koszulkę. Narzuciłam conversy i wybiegłam z domu w windzie zrobiłam sobie warkocza na boku, a mokrymi chusteczkami umyłam twarz, na której pozostał wczorajszy makijaż. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam prosto do domu Nialla.  Gdy po jakimś czasie zaparkowałam na jego podjeździe zauważyłam, że stoi motor Hazzy, a samochodu Horana nie ma. Zaczęłam mocno pukać do drzwi. Usłyszałam z wnętrza głośne: Pali się?!
Szarpnięciem otworzył drzwi i zamknął się, gdy mnie zobaczył.
-To nic dla mnie nie znaczyło. Rozumiesz?- weszłam do środka.
-Grace, nie rób ze mnie debila, dobra?!
-Harry nie robię, po prostu przesadnie reagujesz. Mówiłam ci, że jestem z nim tylko do AMA. Nie kocham go!
-To czemu w dalszym ciągu z nim jesteś?! Czemu wstawiacie takie filmiki do cholery jasnej?!
-Nie ja go wstawiłam.
-Ale widziałem jak tańczycie…
Harry wszedł do salonu, a ja za nim usiadł na fotelu. Oparł głowę o ręce, z kolei te oparł o kolana.
-Nie rozumiesz, jak ja się czuję widząc jak on cię unosi w powietrzu i całuje?- pytał mnie jakby to było rzeczą oczywistą.
-Harry… Wiem jak się czujesz, ale nie mogę zakończyć tego związku aż do AMA, mówiłam ci...
-Dlaczego? Nie powiedziałaś mi dlaczego…
-Bo ja nie mogę ci powiedzieć.- powiedziałam cicho.
-Widzisz, nie jesteś ze mną szczera, nie ufasz mi?
-Ufam ci jak nikomu innemu… Ale nie mogę ci tego powiedzieć.
-Czyli mi nie ufasz…- wstał z miejsca i poszedł po schodach na górę.
Pełna bezradności złapałam za ramiączko mojej torebki i wyszłam z domu Nialla. Wsiadając do auta spojrzałam do góry, patrzył na mnie przez okno, przygryzłam wewnętrzną stronę policzków i usadowiłam się na siedzeniu, zręcznie zapięłam pas i z piskiem opon ruszyłam. Nie wiem, czy miałam ochotę konfrontować się z nim na imprezie Lou, a nóż doszłoby do jakiejś kłótni i wspaniały wieczór siwowłosej spaprałabym ja. Jako, że nie miałam innych planów niż przygotowywanie się do wyjścia (a z tego zrezygnowałam) okazało się, że mam dzień wolny. 

LINK Can you feel my heart-  Bring me to the Horizon.
Wróciłam do domu, chociaż przez całą drogę moje myśli były przy kontrakcie z wytwórnią Scootera i Harrym. Weszłam do środka mieszkania i zrzuciłam buty i rzeczy. Poszłam wziąć prysznic i zamierzałam ogarnąć się i moje M. Ubrałam dresy i luźny top. Muzyka na fulla. Złapałam za mopa i zaczęłam sprzątać. Szło mi całkiem dobrze, umyłam okna, podłogi, starłam kurze w całym mieszkaniu, umyłam blaty kuchenne, jednak w pewnym momencie wyciągając naczynia z szafki zbiłam mój ulubiony kryształowy wazon, wtedy poczułam tę całkowitą bezradność. Usiadłam na podłodze, płacząc z powodu tego co zrobiłam ze swoim życiem, jak bardzo je sobie skomplikowałam, ja bardzo je spieprzyłam… Zaczęłam zbierać pojedyncze szkła, część wyrzuciłam, nagle zrobiło mi się duszno, wybiegłam na balkon. Wzięłam głęboki oddech, a w moich nozdrzach poczułam zapach świeżego powietrza. Oparłam głowę o barierkę i przetarłam oczy czułam się okropnie. Nawet nie wiedziałam, że to wszystko tak bardzo go rani, pomyślałam nawet, że może się czuć przeze mnie wykorzystywany, jak męska dziwka. Tyle, że ja go tak nie traktuje i nigdy nie traktowałam. Kocham Harry’ego strasznie mocno, kiedyś o tym wiedział, ale teraz chyba nie jest tego pewien. Wróciłam do pokoju pozostawiając drzwi balkonowe otwarte. Ściszyłam muzykę trochę. Spojrzałam na migający telefon. 2 wiadomości:

1      1) Kochana impreza jest przesunięta na wieczór przed wyjazdem w trasę. Przepraszam i całuję. Lou.

Hmmm… Tyle dobrego…

2      2) Grace! Katy Perry ma dziś koncert w Londyn O2 co powiesz na wspólny wypad ze mną i z moją przyjaciółką Suki, weź kogoś ze sobą, będzie super! Cara.

Nie mam i tak nic do roboty. Odpisałam, że jestem chętna. Zadzwoniłam do Lucy, która bardzo ucieszyła się z zaproszenia. Cara kazała nam przyjść na tyły areny o 19:00.
Odłożyłam telefon na półkę i zabrałam się do ogarnięcia zbitego wazonu. Wyjęłam cały worek pełen różnych papierów i szkła i zaniosłam go do zsypu. Po powrocie rzuciłam się na kanapę i włączyłam telewizor. Na HBO leciało Now is Good… O matko… Jedna z najbardziej poruszających produkcji wszechczasów, oglądałam to raz i płakałam jak bóbr. Ale co mi tam. W mikrofali zrobiłam sobie miskę popcornu, do tego nalałam coli z plasterkiem cytryny. Strasznie mi się jej chciało. 

Wyłącz muzykę

Po 2,5 godzinnym seansie cała zapłakana wyłączyłam telewizor i położyłam głowę na kanapie. Zasnęłam. Była 17:00, gdy się obudziłam. Do piekarnika wstawiłam pizzę kupioną w sklepie i poszłam się przygotować. Dopiero teraz zauważyłam, że do policzka przykleiła mi się chusteczka. Fuuu… Wyrzuciłam ją. Spojrzałam na swoje przekrwione oczy w lustrze. MA-SA-KRA. Spięłam włosy w kucyka, a oczy podrasowałam tuszem i różnymi cieniami by zakryć opuchliznę. Nałożyłam skąpy crop- top, niebieskie dżinsy z dużymi odarciami na kolanach, czarne szpileczki i czarny kardigan. Miałam tonę podkładu na sobie, ale chyba wreszcie wyglądałam jak kobieta. Lucy miała podjechać taksówką pod mój wieżowiec, a gdy zadzwoniła szybko złapałam za torebkę i zamknęłam mieszkanie. Zjechałam na dół, a będąc w windzie zaaplikowałam sobie krople nawilżające oczy. Wyszłam z windy i zauważyłam stojącą przy samochodzie Lucy, dałam jej buziaka w policzek i wsiadłyśmy.
-Co ty masz taką matową twarz? Wyglądasz jak plastik…
Dzięki kochana dobijaj mnie…
-Oglądałam smutny film i musiałam zaretuszować spuchniętą twarz.
-Ahaa… A co ci się tak zebrało?
-Leciało w TV i nie miałam co robić…- uśmiechnęłam się lekko.- Co u ciebie?
-A dobrze dzięki, miałam dziś zaliczenie u Johnson i zdałam na 80%.
-Świetnie!- pogratulowałam przyjaciółce.
Dojechałyśmy do areny. Zapłaciłyśmy za usługę. Cara stała razem ze Suki i Georgią May Jagger. Dopiero teraz zobaczyłam, jakie one wszystkie są wysokie. Przedstawiłam dziewczynom Lucy, a Cara przedstawiła mnie swoim przyjaciółkom. Lucy od razu zaczęła rozmawiać z Carą i Georgią, ja szłam ze Suki  z tyłu. Dziewczyna zaczęła krótką rozmowę o muzyce Katy Perry. Lucy śmiała się z dziewczynami. Gdy panna Perry zauważyła nas za kulisami wszystkie mocno przytuliła, dopiero potem przedstawiłam jej Lucy. Zabawa zaczęła się ok. godzinę przed samym koncertem, najpierw grał suport, czyli Icona Pop, a że dobrze było słychać wszystko w garderobie Katy tańczyłyśmy i wygłupiałyśmy się. Obsługa przyniosła szampana do garderoby, a Cara z Georgią uporały się z jego otworzeniem, oczywiście wszystkie byłyśmy ochlapane łącznie z wykładziną w garderobie. Nalałyśmy do kieliszków, wzięłam małego łyczka, ale totalnie mi nie smakowało.
Zresztą od czasu dosypania nam czegoś do drinków w Sydney, to był pierwszy raz kiedy spróbowałam alkohol i mnie zemdliło. Katy nie piła dużo, zaledwie dwa kieliszki, a potem przebrała się i wyszła na scenę,  my natomiast w piątkę poszłyśmy ku wyjściu VIP.
Katy zaczęła od Roar, śpiewałyśmy bardzo głośno, każde słowo, kołysząc się przy tym, tańcząc i skacząc. Potem Part of Me, Wide Awake, This Moment, Love Me, Dark Horse , E.T., Legendary Lovers,  I Kissed a Girl. Potem Katy pobiegła się przebrać, Walking on Air, It Takes Two, This Is How We Do, Teenage Dream , California Gurls, Birthday , Firework. To był świetny koncert. Po nim pojechałyśmy na chwilkę do hotelu, gdzie miało być after party. Tam trochę zaszalałyśmy, wypiłam trochę szampana i słabego drinka. Ale wylądowałam w wannie.
Dziewczyny upiły się i naprawdę była gruba biba. Odwiozłam taksówką Lucy do domu, poprosiłam, by Tyler po nią wyszedł. Wziął ją na ręce i podziękował za jej przywiezienie. Pojechałam do domu. Zapłaciłam kierowcy i wysiadłam z samochodu. Było mi mega niedobrze. Weszłam do środka i oparłam się o lustro w windzie. Pojechałam na górę, chociaż jazda dłużyła się, a mnie było wciąż duszno i niedobrze. Wysiadłam z niej i zatrzymałam się, by znaleźć klucze od mieszkania, gdy je chwyciłam podniosłam głowę i ruszyłam ku drzwiom do M. Moje zamroczone oczy dojrzały długie nogi wyciągnięte w poprzek korytarza. Podeszłam do postaci siedzącej, ta podniosła głowę z nad ekranu telefonu i spojrzała na mnie.

-Co ty tu robisz?- zapytałam zdziwiona, ale chyba jednocześnie uszczęśliwiona, że go widzę. Nie uśmiechnęłam się, bo mój żołądek wywracał się.
-Przyszedłem porozmawiać.
Czyli będzie poważnie… Nie wiem, czy to mądre gadać dziś, akurat gdy chce mi się rzygać.
-Proszę, wejdź.- oznajmiłam, gdy drzwi zostały otwarte, wpuścił mnie pierwszą. Zrzuciłam buty i kardigan.
-Chcesz coś do picia?- zapytałam.- Albo do jedzenia?
-Nie, usiądź, pogadajmy.
-Poczekaj, muszę wziąć coś na żołądek.
Przeszukałam szafki i wreszcie natknęłam się na małą buteleczkę z kroplami żołądkowymi. Gdy tylko poczułam ich zapach zebrało mi się totalnie na wymioty, zakryłam usta ręką i pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam całą pizzę, którą zjadłam przed wyjściem. To było obrzydliwe, na widok tego co, wylądowało w klozecie znów mi się zebrało.  I kolejna seria trwała około 20 minut. Harry wszedł do środka.
-Mam zadzwonić po lekarza?
-Nie, wyjdź.
-Pomogę ci.- kucnął koło mnie, a ja go odtrąciłam.
-Idź stąd.- powiedziałam, gdy zebrała mi się kolejna seria.
Wyszedł jak mu kazałam, zamknął drzwi. Wyrzuciłam z siebie wszystko, a na pewno cały alkohol, czułam się okropnie, mój pusty żołądek nie miał już czego wyrzucać z siebie. Na czole pojawiły mi się drobne kropelki potu, powoli wstałam z podłogi i skierowałam się do zlewu. Umyłam twarz wodą, przez co zlew był pomarańczowy od podkładu, starłam z siebie cały makijaż i wytarłam twarz ręcznikiem papierowym. Moje podpuchnięte oczy wyglądały tragicznie, nasmarowałam twarz kremem i zrobiłam sobie niechlujnego koka, wypłukałam usta i ok. 20 minut myłam zęby, aż straciłam smak mięty. Wzięłam głęboki oddech. Czułam się okropnie i przyrzekłam sobie, że alkoholu nie tknę nigdy więcej. Wyszłam z łazienki i zgasiłam w niej światło.
-Harry przepraszam, ale możemy porozmawiać o naszej sytuacji jutro? Czuję się fatalnie.
-Tak.
-Dziękuję. Muszę się położyć.
-Potrzebujesz czegoś?
-Nie.
Skierowałam się ku sypialni, nie zamknęłam drzwi, wiedziałam, że patrzy. Ale dziś nie chodziło, by mu się spodobać, ale żeby odpocząć. Zrzuciłam z siebie ubrania i będąc w bieliźnie położyłam się do łóżka.
-Drzwi się same zatrzaskują, jakbyś wychodził, więc się nie martw.
-Ok.
Zamknęłam oczy i od razu zostałam porwana w objęcia Morfeusza. Gdy obudziłam się rano do moich nozdrzy doszedł zapach herbaty i jajecznicy. Czyżby Harry został w mieszkaniu? Modliłam się, by tak było. Narzuciłam na siebie satynowy szlafrok, spojrzałam się na siebie w lustrze i wyszłam po cichu z pokoju. Czułam się zupełnie inaczej, jak nowonarodzona, mój brzuch ani trochę nie skręcał mnie, wręcz przeciwnie, domagał się jedzenia. Oczy wyglądały zupełnie inaczej, zero opuchlizny, jedynie ślad po tym, że dopiero co wstałam. Stał przy kuchence i mieszał zawartość patelni, podśpiewywał sobie Bad Michael’a Jacksona. Spojrzałam na jego umięśniony tors. Nie zauważył mojej obecności, podeszłam do niego od tyłu.
Odwrócił się.
-Hej...-powiedziałam cicho.
-Jak się czujesz?
-Jak nowonarodzona.- uśmiechnęłam się.
-I pewnie głodna…- uśmiecha się lekko i miesza zawartość patelni
-…ciebie…
Spojrzał na mnie.
-Najpierw zjedz.- nałożył na talerz porcję jajecznicy uśmiechając się lekko.
Usiadłam na balkonie, wiał bardzo przyjemny wiatr, Harry usiadł na fotelu obok i obserwował mnie.
-Nie jesz?
-Jadłem ze dwie godziny temu… Spałaś trochę…
Spojrzałam na zegarek elektryczny w domu, była 14:00.
-Powinniśmy jeść obiad, ale dobra…- machnęłam ręką.
Uśmiechnął się lekko i podparł brodę nadgarstkiem.
Po chwili:
-Przepraszam cię, za tę sytuację z filmikiem, nie umiałam mu odmówić, prosił mnie o to. Nie miałam pojęcia, że wstawi to gdzieś.- powiedziałam wpatrując się w zielone oczy Hazzy. Odstawiłam widelec na talerz.
-Uwierz mi…- wstałam z fotela.- Harry kocham cię, rozumiesz?- usiadłam na kolanach loczka i ujęłam jego twarz w dłonie.
-Wiem to Grace… I ja też darzę cię uczuciem aż zbyt silnym… Kocham cię, bardzo, ale zrozum jak się czuję, gdy widzę takie filmiki.
-Obiecuję ci, że więcej nie zobaczysz nic takiego…
Dotknęłam czoła Harry’ego moimi wargami całując go delikatnie. Potem przytuliłam się do niego delikatnie, a on zaczął delikatnie głaskać moje plecy. Dokończyłam śniadanie na kolanach Hazzy.
-Masz jakieś plany dziś?
-Nie, chyba nie, a co?
-Chcę kupić buty na ślub Lucy… Jak myślisz jakie byłyby dobre?
-Sztyblety…- wypaliłam.
Spojrzał na mnie.
-Czy to prawda, że jak noszę sztyblety to wyglądam lepiej…
Kiwnęłam zdecydowanie głową.
-Fanki się nie mylą…
Pocałował mnie w usta.
-A gdzie chcesz zacząć szukać?- zapytałam go gdy tylko oderwaliśmy się.
-Na Bond Street.
-Ok. A o której zamierzasz jechać?
-Choćby teraz.
-Już? Jeju, ja muszę się ubrać.- wstałam szybko z kolan ukochanego i pobiegłam do garderoby.
Zagłębiłam się w poszukiwaniu moich ulubionych botków od Giuseppe Zanottiego. Dobrałam krótkie spodenki, luźna koszulkę. Włosy rozczesałam, a zostały pofalowane, założyłam kapelusz, okulary w rękę i naszyjnik na szyję. W rezultacie byłam ubrana we wspaniały komplet. Harry ubrał koszulkę i wkładał naczynia do zmywarki, gdy mnie zobaczył. Uśmiechnął się.
-Wow…
Przesłałam mu buziaczka. Chociaż miałam buty na 12 centymetrowym szpilku byłam wciąż niższa, ale to dobrze :). Złapałam za swoją ulubioną czarną torbę i wyszliśmy. Hazz zaparkował swoim wozem na parkingu podziemnym, więc skuteczne zamaskowanie sprawiło, że paparazzi, którzy czekali na niego po prostu mnie nie zauważyli. Po tym, jak wsiadłam do auta, odsunęłam fotel lekko do tyłu i mocno schowałam głowę, między nogi. I już.
Podczas drogi, albo się do mnie uśmiechał, albo zaczynał rozmowę, która i tak zaraz się kończyła.  Gdy dojechaliśmy na miejsce od razu poszliśmy szukać butów. Obydwoje szukaliśmy odpowiednich kandydatów do kupna. Wreszcie po długich poszukiwaniach Harry zdecydował się kupić czarne lakierkowane sztyblety. Ok. 17:00 poszliśmy do pobliskiej galerii handlowej, by zjeść coś w Nandos. Gdy tylko weszliśmy słyszeliśmy jak poza restauracją ktoś piszczy, albo krzyczy… Harry oparł głowę o rękę.
-Co jest?- zapytałam.
-A jak myślisz…- powiedział.
Na korytarzu przed Nandos rozległ się pisk.
Uśmiechnęłam się lekko. Kelner wziął od nas zamówienia. Złapałam go za rękę i uścisnęłam ją mocno. Uśmiechnął się.
-Chcesz iść jeszcze gdzieś po jedzeniu?
-Nie, wczoraj byłam w galerii, kupiłam to co chciałam kupić.
Nasze zamówienia zostały przyniesione, zabrałam się za jedzenie, gdy mój telefon leżący na stole zaczął migotać od wiadomości:
-Grace masz ochotę na grilla dziś wieczorem z całą naszą ekipą? ;)
-Pewnie, że tak.
-To świetnie, widzimy się o 19:00 u mnie.
-Przyniosę coś :)
-Ok.
-Niall robi grilla…- zaczęłam.
-Tak?
-Mhm i idziemy na niego…- uśmiechnęłam się.
Harry odwzajemnił uśmiech.
Dokończyłam posiłek, a gdy poprosiliśmy o rachunek podszedł do nas kierownik.
-Życzą sobie państwo ochronę?- zapytał.
Harry spojrzał na mnie.
-Nie, dziękujemy damy sobie radę.
Uścisnął moją dłoń.
Hazz zapłacił i wyszliśmy. Lokal miał zamknięte drzwi, który ochroniły nas przed napadem wściekłych fanek. Harry poszedł pierwszy, ja nałożyłam niżej kapelusz i wyszłam z restauracji poszłam kawałek dalej, podczas, gdy Harry zrobił kilka zdjęć z dziewczynami i przeprosił je mówiąc, że się spieszy. Szły za nami aż do samochodu i jakieś 10 metrów przed autem zatrzymały się. Harry ruszył szybko z parkingu.
-Ale kocioł…- westchnął.
-Dałeś radę.
Nachyliłam się, by dać mu buziaka w policzek, ale trafiłam w usta, bo przekręcił głowę. Uśmiechnęliśmy się szeroko. Wyjeżdżając przez bramę parkingową paparazzi zaczęli obstrzeliwać nas zdjęciami. Głowa między nogi szybko.  Harry głośno trąbiąc na krzyczących paparazzi, którzy specjalnie stali na drodze, odjechał na główną ulicę. Podniosłam głowę.
-HORROR!- krzyknął.
Zaśmiałam się. Pojechaliśmy do mojego mieszkania, gdzie zamierzałam się przebrać. Ściągnęłam kapelusz i poszłam do sypialni, rozebrałam się do bielizny i szukałam czegoś w szafie w garderobie.
-A co my tu mamy…- powiedział cicho Harry, odwróciłam głowę, a loczek stał obok mnie.
Złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie. Oplotłam go nogami wokół pasa, a Harry od razu zaniósł nas na łóżko. Przerzuciłam włosy na lewą stronę i zniżyłam głowę, by pocałować Stylesa.  Swoje duże dłonie położył na moich pośladkach, a moja prawa ręka dotknęła jego policzka, delikatnie go pocałowałam, ale po tym jak ścisnął moje pośladki jęknęłam mu prosto w usta, co mega mu się spodobało, jego dłoń sunęła od moich pośladków po biodra i kręgosłup… Usiedliśmy. Pozbyłam się jego koszulki, a gdy obdarowywał całusami moją szyję, moje zgrabne palce odpięły pasek w jego spodniach, odpięłam zamek i guzik, zeszłam z tułowia Stylesa, by spokojnie mógł ściągnąć spodnie. Już po krótkiej chwili był w obcisłych bokserkach uwydatniających jego spore atuty. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej… Harry wstał z łóżka i podszedł do mnie.
-Tak. NIGDY. Nie rób.
Po czym złapał za moje ręce i położył mi je na swojej szyi mając przy tym widok na mój biust, a przyznam, że chyba mu się podoba… Przysunęłam się do niego, a on przycisnął mnie do ściany, uśmiechnęłam się, jego ręka wbiła mi się w biodro, co trochę mnie zabolało w dobrym sensie. Oparł prawą rękę o ścianę i zaczął dychać, spojrzałam niżej i uśmiechnęłam się szeroko.
-Aż tak bardzo cię podniecam?- zapytałam.
-Zbyt bardzo…
Harry zaczął oddychać mocno, a na jego czole pojawiły się drobne kropelki potu. Zsunęłam się po ścianie na podłogę, a on wraz ze mną. Usiadłam mu na biodrach. Przerzuciłam włosy na prawą stronę i zaczęłam obściskiwać jego szyję, ugryzłam go, aż syknął z bólu.
-Ok.?- zapytałam.
-Z tobą. Zawsze.- wypowiedział krótko.
Musnęłam mu lekko usta i wstałam z bioder. Harry spojrzał na mnie zdezorientowany. Poszłam do kuchni.
-Grace…
-Co?- zapytałam z szerokim uśmiechem.
-Co ty... ja myślałem…
-Co myślałeś…
-Że ty, że ja…- zaczął mówić wolno dalej leżąc na podłodze.
-Że co?
-No seks.
-Uuuu… Serio?- spojrzałam na zegarek.- Nie zdążymy kotku…
-Damy radę…- wstał z paneli i podbiegł do mnie.
Wpił się w moje usta i namiętnie mnie całował. Oplotłam go rękoma wokół szyi i pociągnęłam na stolik do kawy w salonie, tam położyłam się na szklanej powierzchni, a nade mną górował Harry. Jego język wirował wokół mojego, przy czym jęczeliśmy niesamowicie. Moje dłonie od szyi Hazzy powędrowały do jego pośladków zsunęłam mu bokserki z nich, przy czym szeroko się uśmiechnęłam, ugryzł mnie w szyję.
-Ściągaj te fikuśne majteczki…- powiedział mi do ucha.
Uśmiechnęłam się szeroko, Harry kucnął i nie odrywając ode mnie wzroku ściągnął mi z pasa koronkowe majtki. Jego oczy wypełnione namiętnością i ogromnym pożądaniem były drapieżne, do takiego stopnia, że kolor zielony jego tęczówek zmienił się na ciemny brązowy, tylko ja potrafiłam go doprowadzić do takiego stanu.
*dzwonek do drzwi*
-Kto to?- zapytał Harry zakładając gumkę.
-Nie wiem.
Wstałam ze stołu.
-Stój, zostaw to…- powiedział cichutko.
Harry wstał gotowy, by poprowadzić mnie do raju, gdy usłyszałam.
-Grace? Jesteś tam! Tu Lucy. Mam dla ciebie te materiały, o które prosiłaś…
Przestraszyłam się.
-Ona cię nie może zobaczyć tu…- szepnęłam i rzuciłam Hazzie bokserki.
-Gdzie mam się schować?
-W garderobie, w szafie.
Ubrałam szlafrok i majtki. Gdy sprawdziłam, czy Harry jest schowany poszłam otworzyć drzwi.
-A co ty taka roznegliżowana?- zapytała Lucy i automatycznie weszła do środka.
-Miałam iść wziąć prysznic.
-Ale za 30 minut masz być u Nialla…
-Rzeczywiście, ale ten czas szybko leci…
-Jedziesz ze mną i z Tylerem?- zapytała odkładając stos materiałów na stolik do kawy.
-Nie, nie, Harry po mnie przyjedzie.
-Ahaaaa…- Lucy uśmiechnęła się szeroko.
-Przestań.- zaśmiałam się.
-Dobra, nie przeszkadzam ci, ubierz się sexi dla niego…
-Dobra, cicho idź.- zaśmiałam się.
-Idę, idę… Do zobaczenia niedługo.
-Pa.
Zamknęłam drzwi.
Uff…
Harry wyszedł z szafy.
-Masz się ubrać sexi dla mnie…- mruknął ponętnie.
Podszedł do mnie i przycisnął mnie do drzwi.
-Muszę się szykować, nie zdążę.
-No Nieee… spóźnimy się…
Harry oderwał się.
-Słonko, ty jak wpadniesz w trans to przez kilka godzin potrafisz nie przestawać…- zaśmiałam się.- Ogólnie pasuje mi to, ale dziś nie damy rady. Nienawidzę się spóźniać.- pocałowałam go i pobiegłam do garderoby.  Po chwili wróciłam się do salonu, gdzie Harry otwierał drzwi balkonowe.
-Muszę zrobić sałatkę jeszcze…- wypaliłam.
Styles się odwrócił.
-Po co mówiłaś, że zrobisz, moglibyśmy teraz spędzić trochę czasu na wspólnym rozluźnieniu…
Zaśmiałam się i wróciłam do pomieszczenia. Rzeczywiście miałam dziś ochotę ubrać się seksownie, zamknęłam drzwi na klucz, by mi nie przeszkadzał, wyjęłam czerwoną koronkową bieliznę i nałożyłam ją na swoje ciało, wcześniej pokryłam je balsamem o zamachu pinacolady.  Otworzyłam szafę i szukałam kupionej w tamtym roku obcisłej, pastelowej spódniczki. Włożyłam ją do połowy ud, czym się bardzo zmartwiłam. Wrzuciłam ją z powrotem do szafy i przypomniał mi się obcisły kombinezon, który kupiłam będąc w LA. Był cały czarny, nogawki sięgały do kostek, przylegały do nich bardzo, góra natomiast była luźniejsza, na grubych ramiączkach, a dekolt ułożył się w kształt litery V. Poprawiłam go trochę, bo kawałek stanika ukazał się. Dobrałam do tego czarne bardzo wysokie szpilki, doszłam do wniosku, że będą pasować idealnie, a jak zaczną mnie boleć nogi, będę chodzić na boso, w końcu to trawa nie gryzie… Rozczesałam poplątane włosy i po chwili oczyściłam szczotkę z moich wyrwanych włosów. W rezultacie polokowane i puszyste pasowały idealnie do stylizacji.
*pukanie do drzwi*
-Grace, co ty tam robisz?
-Ubieram się.
-A dlaczego się zamknęłaś?- pyta, gdy klamka na którą naciska nie sprawia, że drzwi się otwierają.
-Poczekaj chwilkę, możesz wyciągnąć warzywa z lodówki i je umyć.
-Uchh…- słyszę za drzwiami.
Teraz makijaż. Zrobiłam sobie pin-up’owe kreski eye-linerem, byłam bardzo dumna ze swojej roboty, wyglądałam jak prawdziwa kocica. Drobna biżuteria w postaci łańcuszka od Sean’a na 18 urodziny i złote kolczyki, jako małe kuleczki. Spryskałam się moim ulubionym perfumem od Diora. Spojrzałam w duże lustro wiszące na ścianie. Pięknie, seksownie, wystarczająco, by obudzić w Harrym to co lubię najbardziej, pożądanie. Pytanie tylko, czy chcę wylądować w łóżku… Zaryzykuję.
-I co po umyciu warzyw?- znów podchodzi do drzwi.
-Ty już nic, ja wszystko zrobię.
Otwieram delikatnie kluczyk w drzwiach i słyszę lekkie chrupnięcie we framudze. Otwieram drzwi. Harry stoi przy lodówce i jakby myślał, co ma zjeść. Cicho odchrząkam i moje obcasy cicho stukają na drewnianych panelach. Usiadłam na hokerze i zaczynam szybko kroić warzywa. Nie zwracam uwagi na to, że za moimi plecami stoi śliniący się człowiek.  Na samą myśl o powiększonych źrenicach Hazzy z podniecenia uśmiecham się.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeśli nie będzie co najmniej 20 komentarzy do następnego piątku rozdział nie zostanie wstawiony. Proszę i proszę i nic. Ok. Ja jestem na rozdziale 92 roboczo, więc mogę sobie zrobić przerwę z dodawaniem. Dziękuję!Miłego czytania!

24 komentarze:

  1. Najlepsza xx
    Uwielbiam tego bloga, z tych wszystkich co czytam (a czytam około 60 xd) jest najlepszy!
    Nie mogę się doczekać następnego i dalszych losów Harry'ego i Gracie ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Na poczatku sie przestraszylam, ze cos sie stanie z Harrym i Grace... Ale jednak nie. I DOBRZE! Swietny rozdzial xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam już twojego drugiego bloga. Po prostu są genialne. Masz talent. Tylko jedno słowo to określi booskiee *-* Czekam na next'a.
    PS A ta akcja z El i Lou normalnie szok nie moge sie doczekać finału. Tylko żeby to opowiadanie miało szczęśliwe zakończenie bo przy tam tym płakałam cały czas jak.sb o tym przypomniałam..
    Rosie

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział 62
    Jest cudowny, wciąż nie mogę pojąć jak Grace wytrzymuje taki wysiłek kilkonastogodzinne próby chyba nie są dobre, ale za to, ale za to są efekty a Grace realizuje się w tym co lubi robić, a przede wszystkim spędza miło czas i spełnia swoje marzenia. To miłe, że Harry martwi się o nią i potrafi wyciągnąć z poniekąd rutyny... Styles ma zwariowane pomysły za co kocham to opowiadanie. Skok ze spadochronu był cudownym pomysłem, ale też zwariowanym. Sama też chcę skoczyć kiedyś tam, to musi być super przeżycie. Justin natomiast jest świetnym przyjacielem. Rozumie Grace i wie kiedy jest szczęśliwa. Nie próbuje nawet zepsuć tego szczęścia. Głupio trochę z tym kontraktem, że jeszcze będzie przez jakiś okres czasu trwał. Ale za to ta niby wycieczka przebiła wszytko co możliwe. Magiczne miejsce tylko ona i on... Do tego chwila uniesienia w wodzie, oby tylko z tego dziecka nie było. Według mnie Grace by porzuciła na jakiś czas swoją karierę tancerki, ale nie martwię się na zapas.
    Rozdział 63
    Ah te poranki Grace i Harry'ego są słodkie jeszcze do tego jak ona boi się o to, aby on nie zniknął tak jak to zrobił poprzednim razem chyba w LA... No próby po 20h na dobe nie są zbyt odpowiedzialne, aż się dziwię, że Harry jej nic nie powiedział. Wreszcie znalazła czas dla rodziny. Braciszek Grace jest naprawdę spostrzegawczy. W sumie się nie dziwie czemu ma do niego taki stosunek a nie inny. Sam poniekąd sobie Styles zasłużył. Do tego ten Tom natrętny jak nikt inny. Zakochał się nieszczęśliwie biedaczek, no ale cóż życie jest brutalne. Pomijając to, że mógłby sobie odpuścić tą miłość i dać spokój Grace.
    Rozdział 64
    Grace wzięła udział w wyścigu ni nie wierzę! A mało tego wygrała. Ta kobieta jest niesamowita. A co ważniejsze Tom odpuścił. Sean będzie miał pieniądze, żeby rozwijać swój "garaż". Grace zawsze potrafi wyjść z klasą. Kurczę trochę mi szkoda Hazzy, że tak go Eliot traktuje. W końcu powinien odpuścić. Bynajmniej mam taką nadzieję.
    Jeszcze wypad do rodzinnej miejscowości Styles'a. Oni jak zwykle zwarci i gotowi do...
    Rozdział 65
    Hahahaha rozmawia przez telefon, no żeby tylko! Ten moment mnie rozwalił. Kurcze Hazz jak coś palnie to ja nie wiem, czy mam się śmiać czy płakać xD
    Harry ma cudowne pomysły i wydaje mi się, że teraz bardziej stara się o Grace niż wcześniej. No wiadomo chcę już oficjalnie mieć dla siebie. Świetnie razem spędzają czas przy tym bawiąc się trochę ^^
    I nie zabrakło rodzinnego spotkania
    Jebany kontrakt jak zwykle wszystko musi zepsuć! Nie dziwie się Grace, że ma już tego dość i jest bezsilna w tej sprawie, ale chyba niedługo się to zamieszanie skończy. A czy kolwiek ty już zadbasz o to, aby coś się zadziało ja cię znam Cam.
    Rozdział 66
    Wreszcie jakaś kłótnia, myślałam że się nie doczekam, ale jest... Szkoda mi strasznie El. Louis jest zdolny do różnych rzeczy, ale raczej by jej nie zdradził. Wypluć i odpukać! Jak Grace wraca do Londynu to strasznie się dużo dzieje. Od razu całe miasto wraca do życia. Tylko zamartwia mnie fakt, że wymiotowała. Może to zwykłe zatrucie, albo to ciąża (mam już chyba obsesje). Ale gdyby to była ciąża to znów będzie jakaś afera typu "skąd mam wiedzieć czy to moje dziecko" (ja tylko fantazjuje). Ale najważniejsze, że się pogodzili i poniekąd wytłumaczyli sobie parę spraw.
    Czy u nich dzień bez "przygody" to dzień stracony?! xD

    Kurcze trochę mnie tu nie było i mam nadzieje, że mi to wybaczysz, ale jakiś nie mogłam się do tego zabrać. Dużo obowiązków. Jakby podsumowując każdy z tych rozdziałów jest boski i pełen zaskakujących wątków, które uwielbiam... ♥ tu się wiecznie coś dzieje nie pozwolisz, żeby zawładnęła monotonia ;) Jeju czytałam to 2,5h i poszła prawie cała bateria, ale warto było ;) Teraz postaram się systematycznie komentować rozdziały w miarę możliwości ;) Buziaczki :***

    Ps. A o tej sprawie z aks'a to kiedy indziej, bo najpierw to zrealizuje, a potem pogadamy ;) :*
    Idę spać x Dobranoc ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś wspaniała, naprawdę... Dziękuję ci bardzo i rozumiem... sama też mam bardzo dużo nauki <3

      PS. Być może będę miała dla ciebie zamówienie na szablon dla Alice, ale podkreślam być może. Jeśli oczywiście dalej jesteś chętna robić :)))
      Całuję mocno i jeszcze raz dziękuję <3

      Usuń
    2. Ja jeszcze 3gim to egzaminy w tym roku -,-
      Ps. Nie ma sprawy w wolnym czasie zawsze coś mogę wymodzić ;) A tobie chciałam tylko nowy nagłówek zrobić ;* Bo z tego nie jestem zadowolona :/

      Usuń
  5. YAAAAY , GRACE CHYBA JEST W CIĄŻY! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. PS. KIEDY ALICE DODA ROZDZIAŁ???

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudo, cudo, cudo. Odliczam dni do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudnyy;* Kocham tego bloga!! ^_^ Polecice jakies fajne tez o 1D?;;3

    OdpowiedzUsuń