Wjeżdżam windą na górę i otwieram drzwi. Wykładam
walizkę i pakuję rzeczy. Zajmuje mi to ok. 3 godziny + prasowanie. Włączyłam
telewizor i zaczęłam przeglądać Internet na swoim laptopie. Ok. 17:00 poszłam
się wykąpać, umyłam włosy i nasmarowałam ciało balsamem. Robię sobie lekki
makijaż, oczy podkreślam eye-linerem i mocno rzęsy. Ubieram się w swój strój i
robię wysoką kitkę na której wiążę kokardę. Jest super. O 18:30 wychodzę z domu
i jadę samochodem w kierunku Ace Hotel Shoreditch. Parkuję ulicę niedaleko i
idę kawałek na piechotę, widzę Gemmę, która macha do mnie. Dziewczyna prowadzi mnie na tyły, bym mogła
ominąć paparazzich. Po jakichś 20 minutach kelner podaje mi drinka, ale
odmawiam proszę barmana po bezalkoholowe Mojito. Rozmawiam z Gemmą, o tym, że
Charlize dostała się do szkoły, zdjęcia bardzo spodobały się radzie
kwalifikacyjnej. Jestem bardzo szczęśliwa. Widzę, jak rudy Ed Sheeran idzie z
Harrym rozmawiają, a Styles wybucha głośnym śmiechem. Gemma macha do swojego
brata, a ten podchodzi z przyjacielem. Przytula mnie mocno. Gemma odchrząka, a
ja płonę rumieńcem.
-Grace to jest mój przyjaciel Ed.- mówi Harry.- Ed,
a to moja…- Harry zatrzymuje się.
-…była dziewczyna i najlepsza przyjaciółka…-
dokańcza Sheeran.
Uśmiecham się szeroko.
-Dokładnie tak.- mówię.- Bardzo mi miło cię poznać.-
uśmiecham się, a Ed podaje mi rękę.
-Ciebie również.
Lou udziela mnóstwo wywiadów, ale po jakiejś godzinie
udaje mi się ją złapać i pogratulować sukcesu jej książki. Rozmawiam z nią
chwilkę później, zgubiłam gdzieś Gemmę, ale spotykam Nialla, chłopak pije
drinka i rozmawia z kimś przy barze. DJ zadbał o dobrą muzykę, staję z boku i
spoglądam na bardzo ciekawą dekorację miejsca. Czuję lekki objęcie od tyłu.
Zapach whisky. To na pewno on. Lekki pocałunek w szyję.
Odwracam się i patrzę na niego.
-A ty w tej chuście…- zaczynam.
-No dokończ…- mówi.
-Mógłbyś ściąć włosy kotku…- mówię.
-Wszyscy mi to mówią…- jęczy.
-Ja ci to mówię.- uśmiecham się i całuję go w usta.
Idziemy chwilkę potańczyć, potem wracamy do baru,
gdzie siedzi Ed, Harry zaczyna z nim rozmawiać, a ja widzę swoje koleżanki, z
którymi tańczyłam układ do Yonce na stronę agencji.
-Kimmy,
Cara!- krzyczę, a one odwracają się. Widzą mnie i biegną w moją stronę.
Ściskamy się długo, a potem idę z nimi na drugą
stronę pomieszczenia, gdzie jest bankiet. Rozmawiamy na tarasie i popijamy
kolorowe soki, one też nie piją. Potem
wracamy do środka i dalej ciągnąc rozmowę zamawiamy kolejne napoje.
-Grace?- słyszę za plecami, a dziewczyny się
uśmiechają.- Mogę cię na chwilkę prosić?- pyta mnie Harry.
-Tak, przepraszam na moment…- mówię do dziewczyn, a
one żegnają się ze mną mówiąc, że muszą iść.
Dziewczyny
odchodzą.
-Masz mnie całą już…- uśmiecham się.
-Chodź na taras, tam nikogo nie ma…- mówi łapiąc
mnie za rękę. Splata nasze palce i prowadzi mnie na taras, tam co ciekawe
zaczyna grać spokojna muzyka, a ta mocna, elektroniczna z wewnątrz jest
niesłyszalna tu. Na stoliku leżą świeczki, a dookoła palą się lampiony, Lou
naprawdę zadbała o wystrój tu. Siadamy przy stoliku. Wyciągnęłam swój telefon i
zrobiłam nam zdjęcie, po czym wstawiłam je na Instagrama z podpisem:
Impreza promocji książki The Craft Lou,
fantastycznie! :)
Po
jakiejś godzinie znalazł nas Liam z Niallem i żeby nie mieli żadnych podejrzeń,
wstaliśmy i wróciliśmy do środka. Poszłam do łazienki i poprawiłam makijaż.
Harry czekał przed drzwiami łazienki, a gdy wyszłam stamtąd fotograf poprosił o
zrobienie nam zdjęcia.
-Paparazzi?- spytałam krzywiąc się.
-Nie…- uśmiechnął się.- Fotografuję do galerii
Bleach London.
Spojrzałam na Hazzę, a ten pstryknął zdjęcie.
-To chodźmy tak do światła, ok.?- poprosił
mężczyzna.
-Mhm.
Złapałam Hazzę za rękę i podeszliśmy bliżej.
Pstryk.
-Obydwa są świetne, dzięki.
Podszedł do nas, a właściwie do Hazzy mężczyzna.
-Grace to jest Tom, narzeczony Lou.
-Och bardzo mi miło…- powiedziałam, a on uśmiechnął
się, podał mi rękę i powiedział, że jemu też jest miło.
Koło 3 nad ranem ulotniłam się do domu, Harry
został, ale planował być tu jeszcze jakieś pół godziny. Znów wyszłam tyłem, ale
tym razem paparazzi zauważyli mnie. Podbiegłam szybko do samochodu i wsiadłam
do niego. Rozpuściłam włosy, bo głowa rozbolała mnie od mocnej kitki.
Wróciłam do domu i po zmyciu makijażu i przebraniu
się poszłam spać. Samolot do Dublina mamy o 10:00, więc nastawiłam budzik na 7:30.
Zobacz
słońce, jaka ona jest piękna…- usłyszałam szept.- Dokładnie taka jak ty, gdy
braliśmy ślub.
Zaciskam
dłoń na przedramieniu Hazzy i ze łzami w oczach patrzę na składającą przysięgę
naszą córkę.
-Możecie
się pocałować.
Łza
leci mi z kącika oka, a moja córka całuje swojego męża. Ma piękną śnieżnobiałą
suknię. Moją suknię. Chciała w niej iść do ołtarza, chociaż suknia ma 25 lat i
jest niemodna. Opowiadałam jej, jak mój ślub był idealny i jak Harry wyglądał
na nim. Jak to określiła Sophie: Niezłe ciacho.
Wielkie
brawa rozbrzmiewają się na sali, a para młoda wychodzi na zewnątrz. Sophie
puszcza do mnie oko i uśmiecha się szeroko.
-Udała
nam się córka…- szepcze mi do ucha Harry.
-Nie
tylko ona…
Spoglądamy
na Lindsay, jej perfekcyjnie pokręcone włosy są pięknie upięte kokardą do tyłu,
moja mała dziewczynka wstaje i poprawia sukienkę. Ma już 6 lat. Patrzymy na nią
jak w obrazek, a ona uśmiecha się pokazując szczerbate uzębienie.
-Tatusiu
chodźmy do Sophie.- mówi.
-Dobrze,
chodźmy.- mówi Harry i bierze ją na ręce.
Moja
mama i Ben stoją z boku. Sean pokazuje palcem na swoich chłopców, Teddy ma już
10 lat, a z boku stoi starszy Ervin ma 22 lata i przyszedł ze swoją dziewczyną.
Patrzę
na moją rodzinę i nie mogę uwierzyć, że całe 20 lat temu poznałam Hazzę.
Budzę się spocona i przecieram oczy.
-Ja pierdziele, co za debilny sen.- jęczę.
Kładę twarz na poduszce i zamykam oczy, migiem
zasypiam. Rano słyszę budzić, a co ciekawe gra mi BMTH* i to jeszcze „Go To Hell, For Heaven’s Sake”. Krzyk
Sykes’a totalnie mnie budzi. Wstaję z łóżka niechętnie, włączam TV i robię
sobie jajecznicę i zerkam na telewizor, gdzie leci BBC Breakfast. W
międzyczasie robie grzanki i otwieram drzwi balkonowe, by dopuścić trochę
świeżego powietrza do domu. Widzę, jak mój telefon wibruje od wiadomości.
-Kochanie, zostawiłem ci przepustkę na możliwość
wjazdu na pas startowy, gdzie będzie stał nasz prywatny samolot. Masz go w
skrzynce na listy. Kocham cię. Xx.
Uśmiecham się szeroko i blokuję telefon. Nakładam
jajecznicę na talerz i smaruję grzanki masłem. Moja herbata jest gotowa, siadam
przed telewizorem i oglądam wywiad z Nicole Kidman nt. nowego filmu o księżnej
Grace Kelly. Nie mogę uwierzyć, że kobieta tak bardzo wyrządziła sobie krzywdę
botoksem. Okropność. Ugh… Po szybkim zjedzeniu śniadania ubieram się i słyszę dzwonek do drzwi. Otwieram je i widzę listonosza z paczką.
-Dzień dobry!- rumieni się.
-Dzień dobry.- odpowiadam z lekkim uśmiechem.
-Mam paczkę dla pani.
-Od kogo?- pytam podpisując dokument odebrania
paczki.
-Nie pisze…
-A co jeśli to nie do mnie…
-Pani Grace Moore?
-Tak, to raczej do mnie.
Dziękuję listonoszowi i zamykam drzwi. Idę po nóż i
rozrywam paczkę, wyciągam list i koszulkę, która będzie raczej jak krótka sukienka.
Ma na plecach napisane wielkie STYLES ’94. Uśmiecham się szeroko i chwytam za
list.
Droga
Grace!
Nie
wiem co napisać ci tutaj, być może w ogóle tego nie otrzymasz, no, ale gdyby to
to jest taki mały prezent ode mnie. Pewnie dziwisz się dlaczego wysyłam ci
koszulkę z nazwiskiem Harry’ego, a nie Justina. A może nie… Cóż, tylko ty jedna
wiesz co jest dla ciebie najlepsze, ale ja uważam, że twój związek z Justinem
jest bezsensowny, mam wrażenie, że widzicie się raz na ruski rok.- zaczynam
się śmiać. –Spędzałaś z nim więcej czasu
tańcząc na jego koncertach, ale weź pod uwagę, że teraz jesteś w Londynie,
zamierzasz wrócić na studia, więc jest to może powód tego, by wrócić do Hazzy.
My, Directionerki głupie nie jesteśmy, widzimy co między wami jest. Ta chemia
widoczna jest na kilometr. Moja mama powiedziała, że patrzycie się na siebie
jak para zakochanych nastolatków i tu się zgadzam. Jeśli mam rację, to weź
sobie do serca Grace to co wszyscy widzą i zrezygnuj ze związku z Justinem.- żeby
to było takie proste…- Wróć do Harry’ego
i spraw, że on znów będzie mógł cię obejmować i całować na naszych oczach, bo
to jest szalenie fantastyczne. Zawsze shippowałam wasz związek i nigdy nie
przestanę. Skrywam nadzieję, że kiedyś spotkam was razem trzymających się za
ręce. To byłoby na tyle za bardzo się rozpisałam. Dziękuję za sprawienie, że
Hazz jest szczęśliwy. Pozdrawiam z Atlanty. Mary.
Spoglądam na koszulkę i pakuję ją zamiast moich
pidżam, chowam krótkie spodenki do tego. Maluję się i czeszę włosy w warkocza
na boku, myję żeby i chowam kosmetyczkę. Odłączam TV od prądu i sprawdzam gaz.
Wyjeżdżam z walizką przed mieszkanie i po sprawdzeniu, czy wszystko wzięłam
zamykam je. Zjeżdżam na dół i biorę przepustkę ze skrzynki. Mój telefon
wskazuje godzinę 9:02, więc jestem idealnie. Taksówka czeka na mnie przed
budynkiem, wsiadam do niej, a kierowca pakuje mi walizkę do bagażnika.
Jedziemy, gram sobie na telefonie w Subwaya, gdy słyszę ledwo słyszalne
przekleństwo kierowcy.
-Coś się stało?- pytam.
-Niech pani spojrzy…- mówi.
Przed nami jest ogromny korek, ale to naprawdę
ogromny.
-O Jezu…- jęczę.
Sprawdzam w aktualnościach. Na końcu ulicy był
śmiertelny wypadek samochodowy i kierują ludzi objazdami, ale coś słabo idzie,
bo wszyscy przed nami wyłączają silniki by nie marnować paliwa. Piszę z Sean’em
i informuję go, że samochód jest przed moim budynkiem jakby co (mój brat ma
zapasowe kluczyki do samochodu). Coś się rusza, a 15 minutach przesuwamy się
jakieś 3 metry. Coraz bardziej zaczynam się obawiać, że się spóźnię.
-Nie da rady pojechać jakoś bokiem?- pytam
kierowcę.- Bardzo się spieszę.
-Widzi pani co tu się dzieje…
Opieram się o tył kanapy. Shit. Teraz poruszyliśmy się o jakieś 10 metrów
postęp. Kierowca oznajmia mi, że widzi już policjanta kierującego ruchem, więc
jesteśmy niedaleko. Kolejne pół godziny
stoimy w miejscu. Jest 9:45, a mnie dopada stres.
Dzwoni Harry.
-Gdzie jesteś skarbie?
Uśmiecham się na tę moją nazwę.
-Stoję w mega korku w centrum Londynu. Boję się, że
się spóźnię.
-Będzie ok., ja też dzisiaj stałem w nim, poczekamy
na ciebie, nigdzie nie odlecimy.
-Dziękuję.
-Zadzwoń, jak będziesz już wjeżdżać na lotnisko.
-Ok. Kocham cię.
-Ja ciebie też. Pa.
Rozłączam się i patrzę.
Po chwili widzę, że jest 9:55.
-Do cholery jasnej, nie mogą szybciej, samolot mi
odleci.
-Widzi pani co tu się dzieje…- mężczyzna jest
zirytowany korkiem i chyba mną.
Kolejne dwie minuty do przodu.
-Zapłacę panu pięciokrotnie, jeżeli zawiezie mnie
pan do Heathrow jak najszybciej.
Mężczyzna spogląda do tyłu, na mnie i zaczyna
trąbić. Nic się nie rusza, wjeżdża na chodnik i wyprzedza inne samochody.
Uśmiecham się widząc jak mężczyzna próbuje jak najszybciej dotrzeć na lotnisko.
Jest 10:00, gdy parkuje pod lotniskiem. Płacę mu i pośpiesznie wyciągam
walizkę. Dziękuje mu i biegnę do bramki prywatnych, tam nigdy nie ma kolejki.
Pokazuję mężczyźnie przepustkę i ten wpuszcza mnie do tunelu prowadzącego na
dwór. Puszczam strzałkę Hazzie i widzę jak wychodzi z samolotu. Ochroniarz
Hazzy wychodzi z nim i uśmiecha się na to, co powiedział mu Harry. Jestem z
siebie dumna. Nie zwichnęłam kostki na tych debilnych koturnach. Harry się śmieje, gdy zaczynam biec w jego
stronę.
-Aż tak się stęskniłaś?- mówi głośno.
-Tak bardzo.- rzucam.
Ochroniarz odbiera mi walizkę i razem z pracownikiem
lotniska chowa ją w schowku. Biorę głęboki wdech.
-Ale mam kolkę…- jęczę, gdy wchodzę do samolotu.
-Pomasować ci brzuszek?- pyta.
-Nie.
Wchodzimy do środka, a Harry wzdycha. Oglądam się za
siebie i uśmiecham. Dobra, teraz nie żałuję, że ubrałam te koturny i krótkie
spodenki. Wchodzę do pomieszczenia, gdzie słyszę gwar rozmów. Widzę Nialla,
Louisa, Zayn jest gdzieś z tyłu, ale macha do mnie. Liam siedzi tuż przy
wejściu i rozmawia z Paulem, Lou i swoim ochroniarzem.
-Przepraszam za spóźnienie.
-Tylko 5 minut Grace…- dogryza mi Louis.
Siadam na fotelu obok Hazzy i ściągam kapelusz.
Samolot rusza, a ja biorę głęboki wdech.
-Wyglądasz dziś tak, że mowę mi odjęło.
-Zamierzam się tak ubierać…
Harry przygryzł wargę i uśmiechnął się. Lot mija nam
naprawdę ciekawie, biorąc pod uwagę, że rozmawiam z Lou siedzącą fotel obok,
gadamy o kosmetykach, a Harry wychodzi do toalety.
Wyjmuję z torebki swój ulubiony tusz, a Lou się
uśmiecha.
-Mam tej samej edycji, ale wodoodporny.
Dołącza do naszej rozmowy Kim, która jest asystentką
menagera pracującą w Modest. Temat przechodzi na pudry i kredki do oczu. Każda
z nas pokazuje jaką ma i wymieniamy się radami.
-O matko, wy dalej o tym gadacie?- przychodzi Harry.
-Jesteśmy kobietami, to normalne, że gadamy o
kosmetykach.- mówi Lou, a ja jej przytakuję.
-Idę do Zayna.- oświadcza.
Kontynuujemy rozmowę. Kim mówi o wysypce, której
dostała po ostatnim użyciu kremu pod oczy, wylądowała w szpitalu. Okazało się,
że jest alergikiem i musi używać specjalnych kremów. Przechlapane. Lou mówi o
nowej różowej szmince, którą kupiła od Rimmel’a. Naprawdę ładnie prezentuje się
na jej ustach. Te dwie godziny mijają naprawdę ultra szybko, a z Kim i Lou
rozmawiało mi się naprawdę znakomicie. Zayn co chwilkę się z czegoś cieszy, a
Harry wybucha śmiechem. Lądujemy w Dublinie i przyjeżdżają po nas trzy duże
busy. Jeden na wszelkie bagaże, drugi na ochroniarzy, a trzeci dla chłopaków,
mnie, Lou, Kim i dla bandu. Jedziemy pod hotel. Kim stoi przy recepcji i woła
mnie do siebie.
-Bierzesz pokój w apartamencie chłopaków, czy swój?
-W apartamencie.
Dziewczyna uśmiecha się i wręcza mi kartę. Jedziemy
na górę otoczeni ze wszystkich stron przez ochronę.
-Tak to wygląda?- pytam Hazzy i łapię go za ramię.
-Taaa… Cała trasa to jeden wielki ścisk i full
ochroniarzy.
-O ludzie…
Ochroniarz bierze ode mnie kartę i otwiera drzwi od
apartamentu. Apartament jest jak jedno piętro, jest w nim 6 pokoi. Pracownik
hotelu zanosi moją walizkę do pokoju. Rzucam się na łóżko i zrzucam te buty. O
jak dobrze. W apartamencie panuje zamęt, chłopaki śmieją się, krzyczą, gadają,
Niall rzuca poduszką w Louisa. O matko, wyobrażam sobie co się będzie działo
tutaj. Rozplątuję warkocza i spinam włosy w niechlujnego koka. W apartamencie
jest stół do bilarda, do pokera nawet, jest wielka kanapa i ogromny telewizor,
barek wypełniony różnymi rodzajami alkoholu. Wychodzę na wielki taras i opieram
się o barierkę. Słońce otula moją twarz, a delikatny wiatr sprawia, że nie jest
gorąco. Czuję czyjeś ręce na biodrach i uśmiecham się.
-Tu jest super…- mówię.
-Wiem, w trasie zawsze jest.
Harry kładzie mi głowę na ramieniu.
-… a jeszcze lepiej będzie na koncercie dziś.
-Dawno nie słyszałam was na żywo.
-Będziesz mieć okazję, przez okrągły tydzień.
Harry macha do fanów stojących pod hotelem, a ja
chowam się do apartamentu.
-Mamy wywiad za godzinę…- mówi Louis.
-O Jezu, już?- pyta Zayn.
-Niestety.
Rzucam się na łóżko, od którego odbijam się.
-Grace… możemy pogadać?- mówi Louis pukając do
mojego pokoju.
-Tak, pewnie…- robię mu miejsce.
Chłopak zamyka drzwi.
-Wiesz niedługo są urodziny Eleanor…
-No wiem.
-Organizuje je po naszym pierwszym koncercie w
Manchesterze…
-To świetnie.
-Tak.- uśmiecha się.- Mam prośbę, czy mogłabyś wyjść
z nią w trakcie koncertu, albo najlepiej przed by przygotować się na imprezę,
tylko tak, żeby El nie wiedziała, że coś organizuję dla niej.
-Jasne, nie ma sprawy.
Chłopak wstaje, a ja go zatrzymuję.
-Ona mnie zabiję, jeśli się dowie, że cię o to
pytałam, ale muszę to zrobić…
-O co chodzi?- pyta podenerwowany.
-Ostatnio Eleanor oznajmiła mi, że podejrzewa cię o
zdradę.
-CO?!
-Tak… Mówiła mi, że jak przyjechała do ciebie do
Londynu ty wychodziłeś całymi dniami i wracałeś jak ona zasypiała…
-Ach… O to chodzi… Myślała, że do kogoś idę?-
chłopak znów siada na moim łóżku.
Kiwam głową.
-Ja wtedy miałem bardzo dużo spraw związanych z
nagrywaniem i podpisywaniem dokumentów drużyny Doncaster Rovers, bo tam będę
grywał w meczach charytatywnych.
-Nie mogłeś jej powiedzieć?
-… mogłem, ale znając Eleanor jeździłaby ze mną
wszędzie, a ja także załatwiałem sprawy związane z organizacją jej urodzin.
-Rozumiem…- uśmiecham się.- Musisz jej pokazać, że nikogo
nie masz na boku…
-Dobrze…
Harry wchodzi do środka mojego pokoju bez pukania.
-Grace jedziesz z…? Louis?- mówi Harry bardzo
zdziwiony.
-Rozmawialiśmy Romeo…- mówię do Hazzy.
Lou wstaje z łóżka i puszcza do mnie oko, na co się
uśmiecham. Zamyka za sobą drzwi, a Harry stoi przede mną w samych bokserkach.
-Nie powinieneś się ubrać?- pytam.- Twoi przyjaciele
tu są…- mówię mrucząc.
-Oni ogarniają naszą sytuację od jakiegoś miesiąca…
Myślą, że twój związek z Justinem to teraz tylko prowizorka…
Uśmiecham się.
-Czyli nie musimy się ukrywać…- stwierdzam i
podchodzę do niego. W międzyczasie zrzucam z ramion sweterek.
-Nie przesadzajmy…- mówi, gdy wskakuję mu na biodra,
oplatam nogami jego pas i obejmuję szyję rękoma. Mocny całus.
-Więc jedziesz z nami na wywiad?- pyta mnie Harry
mając zamknięte oczy, ja uniemożliwiam mu normalne zakończenie zdania, bo
otwieram mocniej usta, by pogłębić pocałunek.
-Jeśli chcesz…- mruczę.
-No to chcę…- oznajmia.- Tylko ubierz się jakoś
seksownie, proszę… Tak, żebym nie mógł myśleć o nikim innym tylko o tobie.
-Da się załatwić…- łaskoczę jego podniebienie
językiem, a on przenosi mnie na łóżko i w dalszym ciągu całując mnie odpina mi
guzik od spodenek, gdy ktoś zaczyna pukać.
-Grace
idziesz z chłopakami na wywiad?- pyta Lou przez drzwi.
Odrywam się od Hazzy i otwieram jej drzwi, uśmiecha
się.
-A ty idziesz?- pytam ją.
-Nie, to jest wywiad w radiu, więc nie jestem
potrzebna.
-To ja też nie idę…
Harry wychodzi lekko zażenowany.
-Mogłem się domyślić…
-Przepraszam…- mówię, a on kręci głową lekko się
uśmiechając.
-Masz ochotę gdzieś pójść?
-Połaziłabym po prostu po mieście… Nie byłam tu
nigdy.
-Ok. To możemy iść.
-Daj mi chwilkę przebiorę się.
-Ok. Czekam tu.
Zamknęłam drzwi i ubrałam się.
Wyszłyśmy z hotelu oblężone przez fanki. Krzyczały nasze imiona i w ogóle. Lou
zaproponowała mi odwiedzenie Casino Marino. To zabytkowe budynki wybudowane
1750 roku i okazały się niezwykle wytworne i urocze. Spędziłyśmy z Lou ok. 1,5
godziny na chodzenie po ogrodach i parkach, rozmawiałyśmy o wszystkim co się
dało. Potem kierowca zawiózł nas do centrum Dublinu, bym mogła pooglądać
irlandzką stolicę. Wysiadłyśmy z dużego samochodu i poszłyśmy na główny plac w
Dublinie: St Stephen Green. Był to bardzo elegancki plac, pełen kwiatów,
śmiejących się dzieci, fontann z pryskającą wodą i ławek, gdzie można usiąść.
Kupiłam dla nas po mrożonej kawie i usiadłyśmy na ławce stojącej niedaleko
jednej z fontann. Mała dziewczynka chlapała swojego brata wodą, poczułam jak
przekręca mnie w brzuchu, przypomniałam sobie mój sen o Lindsay i Sophie. Były
tak podobne do Harry’ego, że aż przeszedł mnie dreszcz.
-Co o tym myślisz?- pyta mnie Lou.
Spoglądam na nią.
-Przepraszam zamyśliłam się…- mówię.
-Nie ma za co… Mówiłam o prezencie dla Eleanor,
myślałam o kupnie jej jakiegoś ubrania.
-Zdecydowanie tak, El uwielbia ciuchy, jak każda
kobieta oczywiście, ale ona ma ich bardzo dużo. Dodatkowa rzecz jej się przyda,
a o czym konkretnie myślałaś?- pytam biorąc do ust kawę, Lou siada bokiem i
podpiera głowę ręką.
-Myślałam nad ciemnoniebieską spódniczką z Zary.
-Tą z nowej kolekcji?- pytam.
Lou kiwa głową i bierze do ust kawę.
-Ma już taką…- oznajmiam przypominając sobie, jak
zjawiła się w niej w pubie.
-Cholera… Hmmm… A taka złota sukienka z River
Island…
-Nie widziałam jej w takiej, El tam raczej nie
kupuje…
-Zaraz ci ją pokażę, tylko znajdę…- mówi Lou i
wyciąga telefon.
Uśmiecham się i spoglądam do tyłu za siebie. Dopiero
teraz zauważam jak grupa dziewczyn i paparazzi stoją jakieś 20 metrów od nas.
Lou spogląda do tyłu i wzdycha głośno. Dziewczyna znajduje sukienkę i mi ją
pokazuje. Sukienka jest piękna i sama bym ją sobie kupiła.
-Takiej nie ma, przynajmniej nic o tym nie wiem.
Jest śliczna.
-Mnie też się spodobała. Najpierw chciałam ją sobie
kupić…
-O tym samym pomyślałam…- mówię, a ona się uśmiecha.
Po chwili odpowiadam na sms-a Hazzy, który pyta
mnie, gdzie jesteśmy. Piszę, że w parku. Odpisuje mi, że kończą za godzinę. Do
Lou ktoś dzwoni.
Tak…
A gdzie jesteście? Tak mamy. Przyjedziemy. Pa.
-Gdzie jedziemy?- pytam, gdy Lou wstaje z ławki.
-Po chłopaków z 5SOS, pojadą z nami do hotelu, potem
na koncert. Wiesz, grają jako suport.
-Nie wiedziałam.
Wyrzucam końcówkę kawy do kosza i idę z Lou.
Zatrzymujemy się na kilka zdjęć z fanami 1D. Potem prosto do samochodu.
Kierowca zamienia bagażnik w kolejne siedzenia w rezultacie mamy z tyłu 6
siedzeń. W czasie drogi Lou tłumaczy chłopakom, gdzie zaparkowaliśmy, ale oni
nie wiedzą gdzie to jest. Lou jęczy i mówi, że wyjdzie po nich. Idę z nią.
Narracja 3-osobowa
Grace idzie z Lou przez długi korytarz biura
magazynu Seventeen. Lou nuci piosenkę, która leciała wcześniej w radiu, a Grace
spogląda na telefon, w idąc gra sobie w Subwaya. Dziewczyny słyszą śmiech.
-Chłopaki idą…- mówi Lou, a Grace kiwa głową.
Luke od razu zauważa idącą Lou, ale dziewczyny obok
nie poznaje.
-Ash co to za laska?- pyta uśmiechając się, a Calum
nie odrywa od niej oczu.
-Ej ja jej nie znam…- mówi Ash.
-Zaraz ją zapoznam…- mówi odważnie Luke przesuwając
kolczyk w ustach.
-Nie mogliście wyjść przed budynek?- mówi Lou, gdy
chłopaki są jakieś 10 metrów od niej i Grace.
-Nie…- odgryza się Michael.
Luke nie odrywa wzroku od dziewczyny, ale teraz
stara się przypomnieć skąd ją zna.
-Pamiętacie Grace…- mówi Lou. -Hej…- mówi Grace
uśmiechając się.
-Taaaak…- odpowiada Calum.
-Widzieliśmy się rok temu na koncercie w Paryżu…-
mówi Grace podpowiadając.
-Chodziłam z Harrym…- dopowiada cicho, a chłopaków
olśniewa.
-To wtedy ty się zgubiłaś i szukałaś Harry’ego…
-Tak…- dziewczyna chowa telefon.
Grace
Luke jest bardzo przystojny i obserwuje mnie, gdy
spoglądam na niego uśmiecha się.
-Idziemy?- pyta Calum.
-Tak…- mówi Lou, a ja przytakuję.
Kierowca czeka i wsiadamy do samochodu, siadam
pomiędzy Lou i Calumem. Do hotelu mamy niedaleko, więc właściwie po 10 minutach
pojazd staje i wysiadamy z niego. Towarzyszy nam zamęt przed wejściem, fanki,
który zaczepiają nas, chłopaki zostają, by zrobić zdjęcia. Wchodzę szybko do
holu.
Lou mi mówi, że mogę wrócić do pokoju, ona zostaje,
bo musi pogadać z chłopakami. Przytakuję i idę korytarzem w kierunku windy.
Czekam aż drzwi się otworzą i wsiadam do środka. Wyciągam telefon z kieszeni i
sprawdzam kto do mnie dzwoni. Wstrzymuję oddech. To Scooter.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*BMTH- zespół Bring Me To The Horizon
Dzięki za komentarze proszę o kolejne :) Przy dwudziestu wstawiam kolejny za tydzień :)
Dzięki za komentarze proszę o kolejne :) Przy dwudziestu wstawiam kolejny za tydzień :)
Boski <33 Kiedy Alice doda rozdział? :/
OdpowiedzUsuńSuper super :)) juz nie moge doczekac sie nastepnego :D
OdpowiedzUsuńEkstra , ale chyba wolałam twój stary sposób pisania...
OdpowiedzUsuńScooter... Czyli cos powaznego sie szykuje. Xx. Co tam jeszcze... No oczywiscie rozdzial swietny z reszta jak zwykle. Xx Pozdrawiam i czekam juz na kolejny piatek. Xx <3
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńMega <3
OdpowiedzUsuńNo jest moc :D Szkoda, że trochę tak mało wątków Grace i Harry'ego :/ Mam nadzieję, że w następnym rozdziale będzie więcej :) Wiesz powiem ci, że nadal nie mogę się przestawić na tą nową formę pisania!!! No, a tak po za tym kiedyś cię zatłukę za kończenie rozdziału W TAKIM MOMENCIE !!!!!111 SKANDAL NORMALNIE...
OdpowiedzUsuńPrzestawienie się wymaga czasu :)
UsuńBądź cierpliwa, a przyzwyczaisz się. Wszyscy muszą się przyzwyczaić, ja musiałam, więc także dacie radę :)
A tak w ogóle skąd ten pomysł, żeby zmienić czas?
UsuńCzytałam wiele FF w czasie teraźniejszym i zauważyłam, że nieświadomie zaczynam także pisać w ten sposób. Nie zrobiłam tego ot tak. Po prostu tak się stało... Dla mnie ta forma jest lepsza :)
UsuńFajne 👍
OdpowiedzUsuńSpoko.ale lepiej moze będziesz robic tak Np 15 kom-next rozdzial? Nie było by prościej?
OdpowiedzUsuńJejku jejku cuuudnyy*_* Niech ona bd juz z Harym i prosze dawaj wiecej scen z calym 1D jakies smieszne^^
OdpowiedzUsuńFajoooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo
OdpowiedzUsuńDziś kolejny ;) juz nie mogę się doczekać ;) w takim momencie zakończyłaś;) aj :*
OdpowiedzUsuń;););)
OdpowiedzUsuńSupcioioi
OdpowiedzUsuńWspaniały, nie mogę doczekać się następnego :)
OdpowiedzUsuń