czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział 83.



-Kiedy cię znów zobaczymy?- pyta babcia.
-Jak wrócę z Dominikany…- przytulam ją mocno.
-Dziecko to tak daleko jest…- mówi mama.- Nie powinnaś być tam sama.
-Przylecisz do mnie z Elliotem.- uśmiecham się, a mama kręci głową.


Żegnam się z rodziną i wsiadam w samochód, po czym spokojnie jadę. Ok. 13:00 jestem w Londynie, Lucy przyjeżdża do mnie i pomaga mi się pakować. Biorę wielką walizkę i zaczynam się martwić jak dam sobie radę z dowozem jej do domku Lucy i Tylera. Moja przyjaciółka mówi mi kilka ważnych rzeczy nt. użytkowania pieca gazowego i takie tam. Mówi, że dom obok mieszka rodzina, z którą przez ten tydzień, gdy była bardzo się zaprzyjaźniła i poprosiła ich o to, żeby w razie czego pomagali mi. Z czego nie byłam zadowolona. Poza tym prosto z lotniska mam podać kartkę taksówkarzowi i on zawiezie mnie pod sam domek. Lucy mówi mi, że nie muszę wynajmować samochodu, bo jeździ tam dużo taksówek. Sean obiecuje mi, że zawiezie mnie na lotnisko i we wszystkim pomoże. Pakuję masę rzeczy i naprawdę mam wrażenie, że jeszcze czegoś mi brakuje. Ok. 18:00 jestem już na lotnisku. El jest na mnie zła, że wyjeżdżam, ale gdy jej mówię dlaczego to robię, przyznaje mi rację i prosi bym dzwoniła często, podczas gdy ona będzie także to robić. Sean oddaje walizkę na taśmę, a ja już muszę iść do odprawy.
-Uważaj na siebie mała… Uważaj na siebie i małego potworka. Będę dzwonił, ale ty też dzwoń. Gdybyś mnie potrzebowała dzwoń. Pierwszy samolot i jestem.
Uśmiecham się widząc przejęcie mojego brata. Łapię go mocno za szyję i przytulam.
-Jesteś najwspanialszym bratem Sean. Kocham cię, wiesz?
-Też cię kocham mała…- mówi.
Brat całuje mnie w czoło.
-Wypocznij tam.
Uśmiecham się i po okazaniu biletu wchodzę do tunelu i wsiadam do samolotu. Oficjalnie od tego momentu mam całkowicie zniknąć z obiektywów paparazzich.
Lot trwa prawie 12 godzin. Nie ukrywam, że wykańcza mnie i jedyne na co mam ochotę to sen.
(…)
Piękny dom, piękna plaża, piękna okolica, wspaniali sąsiedzi z trójką uroczych dzieci. Szkoda tylko, że tak słabo mówią po angielsku. Nawijają po hiszpańsku.  Po kilku dniach spędzonych na Dominikanie czuję jak bardzo brakowało mi spokoju.

Harry
Kendall siedzi na tarasie w moim pokoju hotelowym w LA i rozmawia przez telefon, podczas gdy ja słysząc nazwę Harrace wychodzę z łazienki z ustami pełnymi piany od pasty do zębów i słucham.
 
-Bardzo ciekawe. Do sieci trafiło właśnie nowe zdjęcie starej pary...

-Starej, ale jarej…
-…jara to była 1,5 miesiąca temu…
-Harry Styles i Grace Moore byli widziani na koncercie zespołu Kodaline, jednakże data wykonania zdjęcia nie jest nam do końca znana.
-Mamy komentarz z Twittera osoby, która wykonała to zdjęcie:
„Naprawdę wyglądali na zakochanych Harry co chwilkę obejmował Grace, całował jej policzek, czoło, a ona uśmiechała się i odwzajemniała pocałunki. Stali przytuleni cały koncert i ani na chwilkę nie odrywali się od siebie. Na koncercie byli także inni znajomi byłej pary, ale Harry był wyłącznie zajęty swoją ukochaną.”
-To naprawdę słodkie… Jednakże stare czasy Harrace zostały zażegnane.

Słysząc tę nazwę moje serce bije mocno i do głowy cisną się wspomnienia. Mój wzrok jest utkwiony w telewizorze, jednak odpływam. Siadam na kanapie trzymając w dłoni szczoteczkę.
-Idziemy?- przerywa moje rozmyślania Kendall.
-Mhm.
Wracam do łazienki i wypłukuję usta.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę…- mówi.- Kylie bardzo chciała cię poznać.
Kiwam głową przytakując.

(…)
Wkrótce jestem w domu państwa Jenner i naprawdę czuję się tu okropnie. Kylie i Kendall chichoczą, Kim bawi się z siostrzeńcami i córką, a Khloe stara się skleić rozmowę ze mną. Justin, który jest tutaj, wstaje i mówi mi, że musimy porozmawiać. Też tak sądzę, więc przepraszam Khloe i idę z nim na drugą stronę domu, gdzie zaparkowałem samochód.
-Jesteś na mnie zły? Za ten kontrakt?
-To była głupota.- mówię przeczesując grzywkę palcami.
-Wiem, ale naprawdę nic nie mogliśmy zrobić.
-Czemu mówisz za nią?
-Bo nie wiem do końca, czy aby znasz całą sytuację…
-Z tego co wiem, Grace zrobiła to, żeby pomóc ci odzyskać wizerunek i była to forma podziękowania za to co zrobiłeś…
-Dokładnie…
-Wszystko mi powiedziała Justin. Ale nic nie mówiła przez ostatnie miesiące… Okłamała mnie.
-Harry kontrakt jej zabronił. Gdyby Scooter się dowiedział, że wiesz… udupił by ją. Musiałaby zapłacić fortunę.
-Zapłaciłbym.
-Nie pozwoliła by ci. Nie znasz jej?
Opuszczam głowę.
-Nie chciała narażać waszej relacji.
-Relacji?
-Myślisz, że się nie domyśliłem?- pyta mnie.
-Tak sądziłem.
-Wiesz, nie próbowałem tego od niej wydusić, ale widziałem jaka szczęśliwa była, gdy z tobą rozmawiała. Przekonanie dała mi taka jedna sytuacja, gdy pomiędzy nią, a Scooterem była kłótnia o ciebie.
-Co?- pytam zdziwiony.

Retrospekcja
-Scooter…- zaczęłam.- Paparazzi śledzą mnie na każdym kroku. Wczoraj jak byłam na spotkaniu przepychali się, nie mogłam przejść. Co rusz na portalach są różne rzeczy o mnie. Bardzo często obrażające mnie i moją rodzinę. Mówią, że zdradzam Justina, że jestem szmatą i w ogóle. Boli mnie to.
Położyłam głowę na ramieniu Biebera.
-Angażując się i podpisując kontrakt przystałaś na takie warunki…
-Przystałam, bo byłam głupia. Teraz wiem co znaczy, ten cały popierdzielony show-biznes. Zero prywatności. Nie mogę się spotkać z kimś nie będąc pod ostrzałem fleszy… Dobrze, że niedługo się to skończy.
Scooter zamrugał kilka razy oczami.
-Ty zamierzasz zerwać kontrakt?
-Nie, poczekam, aż sam się skończy… Nie mam zamiaru płacić twojej wytwórni. Został miesiąc.
Wstałam z kanapy i skierowałam się w stronę drzwi.
-I chciałbym ci powiedzieć, że nie możesz się spotykać z Harrym.
-Co ty powiedziałeś?- zatrzymałam się i odwróciłam w stronę Brauna.
-Nie możesz… To źle wpływa na moją reputację i Justina…
-Nie przesadzaj…- powiedział Justin.
-Jak możesz mi zabronić spotykać się z moim przyjacielem?!- krzyknęłam.
-Ja nie wiem, czy to na pewno jest twój przyjaciel… Zresztą wystarczająco dużo czasu spędziliście w Sydney.
-Nie zabronisz mi się z nim spotykać…
-Zabronię…
Zacisnęłam dłoń w pięść, a wczoraj zrobione paznokcie wbiły mi się w skórę.
Justin stanął obok mnie.
-Scooter nie możesz jej zabronić.
Ale Braun ciągle patrzył na mnie i uśmiechał się.
-Mogę Justin… Mogę…
-Co ty pieprzysz?- krzyknęłam.- Nie zabronisz mi!
-Mam ci pokazać co pisze w kontrakcie?
-Co?!
-Scooter, daj jej spokój. On jest jej przyjacielem.
-A skąd wiesz co robili w Sydney?- spytał Justina Braun.
-Nic nie robiliśmy. On jest moim przyjacielem i będę się z nim spotykała, czy tego chcesz, czy nie.
-Scooter… Mogę z tobą pogadać w studiu w piwnicy?- zapytał stanowczo Justin.
-Tak.
Usiadłam na fotelu i zaczęłam płakać. Wściekłość przerodziła się w bezradność. Moja ręka zdrętwiała mi od ciągłego ściskania jej w pięść.
Justin wrócił po 15 minutach. Scooter bez słowa wyszedł.
-Grace nie musisz się martwić…- powiedział uśmiechnięty.
-Jak mam się nie martwić… Nie mam życia…
-Spokojnie… Scooter odwołał wszystko co mówił…
-Jak to?- spojrzałam na Justina, a on usiadł obok i otarł mi łzy kciukiem.
-Zagroziłem, że nie będę śpiewał na najbliższej gali.
-A on?
-Powiedział, że nie mogę, więc powiedziałem mu, że się przekona. Można powiedzieć, że zaszantażowałem go. Oznajmiłem mu, że jeśli nie odwoła wszystkich słów jakie ci powiedział dziś to może się pożegnać także z posadą moje menadżera.
Otworzyłam usta ze zdziwienia.
-Naprawdę mu tak powiedziałeś?
-Yhym.
-Jesteś wspaniały.
Pocałowałam go w policzek i przytuliłam się mocno.
-Grace…- powiedział po chwili.
-Słucham?
-Jeśli znów coś czujesz do Harry’ego, to powiedz mi, ja to zrozumiem.
***
Siedzimy w samochodzie Justina i wsłuchuję się w jego słowa. Gdy kończy nie wiem co powiedzieć.
-Naprawdę?- pytam, a Justin kiwa głową.
- Tak między nami… Powinieneś walczyć o Grace, a nie zaprzątać sobie głowę Kendall. Jest bardziej wartościowa i piękniejsza.
-A ty? Jesteś szczęśliwy z Kylie?
-Kylie jest inną kobietą, zupełnie, a Kendall jest po prostu pusta. Modelką jest ok., ale przecież Harry… Grace nie była modelką, tylko zwykłą studentką… właściwie to niezwykłą…
Uśmiecham się.
-Przemyśl to co mówię. A wracając do tego kontraktu to zrozum jej działanie… Chciała ci to powiedzieć, gdy odkryłeś prawdę, no nie?
Kiwam głową.
-To znaczy, że nie dowiedziałbyś się za tydzień tylko jeszcze tamtego dnia. Wiesz… Jak zobaczyłem wasze zdjęcie z restauracji Kylie śmiała się ze mnie, bo tak się cieszyłem.
-Miło z twojej strony.
-Uwierz mi… Grace swoją rolę odgrywała świetnie, ale wiem, że to, że zgodziła się traktuje jako najgorszy błąd jaki popełniła.
-Skąd to wiesz?
-Bo zdążyłem ją poznać… Jako przyjaciółkę. Do tej pory ją traktuję tak, ale ostatnio nie pisałem do niej. Słyszałem, że Kendall skarżyła się Kylie, że Grace się kręci obok ciebie…
-…stykaliśmy się przez przypadek…
-Przypadek?- unosi brew Justin.- Nie sądzę.
-Grace dostała staż w magazynie GQ i przeprowadzała tam wywiady i akurat trafiła kosa na kamień.
-Co ty?
-Wywiad był poprowadzony wspaniale, ale ta odległość między nami była… Okropna.
Widzimy, że zza domu wychodzi Kendall w stroju kąpielowym i macha do nas, byśmy przyszli. Pokazuję jej, że za 5 minut.
-Czemu Ken jest taka uprzedzona do Grace? Myślałem, że się lubią.
-Tak jakby… Oblały się nawzajem wodą w restauracji.
Opowiadam historię Justinowi, a on śmieje się.
-Kobiety o ciebie walczą, teraz tylko pozostaje ci tylko wybrać którą lepiej wziąć pod swoje skrzydła…
Kendall znów wybiega i woła nas.
-Polecam Grace…
-Czemu?- pytam.
-Bo Kendall nie ma biustu…- mówi, jakby to była oczywistość.
Wybucham śmiechem i wysiadam.

Grace
Zdążyłam już rozpakować do końca walizkę i zadomowić się w domku Lucy. Mam jakieś 10 metrów od patio do zejścia z klifu na dół na plażę. Piasek jest sypki, żółty i cieplutki od jarzącego się tu słońca. Zdecydowanie bardziej pasuje mi niż w domu. Tam musiałabym walczyć z dresami, grubymi swetrami itd. a tu proszę bardzo crop top odsłaniający brzuch, moja mała pewnie czuje się lepiej w takiej temperaturze, niż gdyby miała czuć przechodzące przeze mnie dreszcze. Na nogach spodenki i klapki, albo sandałki. Kapelusz.
Po południu ubrałam koszulę w kratkę, którą kiedyś kupiłam. To znaczy… Harry mi ją kupił. I idę na schadzkę po okolicy. W małej torebce mam zamienione pieniądze, mapę okolicy, gdybym się zgubiła, adres domu na kartce i telefon. Idę w stronę miasteczka. Betonowa droga, przy której leży domek Lucy i Tylera prowadzi do małego targu. Starsi mieszkańcy przyglądają mi się z uwagą i mówią do siebie po hiszpańsku na mój temat. Oczywiście nie rozumiem co dokładnie, ale sądząc po przyciszonym głosie i wskazującym palcu jestem pewna że mnie obgadują.
-Nie przejmuj sie nimi.... obgadują wszystkich przyjezdnych, szczególnie tych bladych i nie mówiących im dzień dobry.
Osobą, która sie do mnie zwraca jest otyła mulatka w średnim wieku. Na jej twarzy gości piękny uśmiech.
-Bo nie jesteś stąd, prawda?
Przeczę.
-Jestem z Wlk. Brytanii.
-Wiedziałam... Masz coś z tamtych dziewczyn... dużo ich tu przyjeżdża na wakacje. Mam na imię Dalilah.
-Grace.
Podaje jej rękę, a jej uwagę przyciąga mój brzuch.
-Który miesiąc?
-5...
-Połowa za tobą... Chłopczyk czy dziewczynka?
-Dziewczynka. - uśmiecham sie szeroko.
-A co tu robisz?- wypytuje mnie, ale wiem, że nie jest jak tamte kobiety.
-Moja przyjaciółka ma tu domek letniskowy i powiedziała, że muszę odpocząć od tempa Londynu i nie stresować się.
-Mądrze... Teraz trzeba dbać o maleństwo żeby się dobrze rozwijało. Zero stresu i przemęczenia. Tylko odpoczynek. A gdzie zgubiłaś tatusia?
-Jestem tu sama.
-Och... Ok...
Czuję sie trochę niezręcznie.
-Co chciałabyś kupić?
Robię zakupy i wracam do domu.
(...)
Harry
Siadam na łóżku w moim pokoju hotelowym, na zewnątrz słońce zdążyło zajść. Jestem zmęczony całym popołudniem spędzonym na nieustannej paplaninie sióstr Kardashian-Jenner. Razem z Justinem śmialiśmy sie wyłącznie z siebie, albo rozmawiając wspólnie na jakiś temat. To zdecydowanie nie podobało się Kendall. Wypytywała mnie, o czym gadałem z Justinem, ale nawet nie chciałem zaczynać tematu, bo byłaby wielka kłótnia. Gdy już zamknąłem oczy zadzwonił mi telefon. Przeklnąłem w myślach i liczyłem, że to nie będzie Kendall...
Uff...
-Louis?
-Hej... Co tam słychać u ciebie Harry... nie dzwoniłeś, nie pisałeś...
-Nie miałem ze tak powiem głowy do tego.
-Coś nie tak?
-Kendall chyba bardzo poważnie wzięła naszą relację.
-Co ty?
- w glosie chłopaka słyszę zażenowanie i śmiech.
-Byłem dziś na rodzinnym obiedzie  z jej rodzicami i siostrami.
-Z tą od seks taśmy też?
-Taaa... One wszystkie maja takie wielkie dupy.

Louis wybucha śmiechem.
-A Kendall jest płaściutka...-podsumowuje.
-Dobra cicho.
-Kiedy wracasz?
-Nie wiem póki co. Szczerze to nie mam ochoty tam wracać, ryzykując, że spotkam Grace.
-Nie ma jej...
-Co? Jak to?
-Słyszałem jak El rozmawiała z nią i się żegnały...
-Może pojechała do Paryża na jakiś czas... Ma chyba teraz przerwę nie?
-Tak.
-Dobra Louis muszę kończyć, bo jestem zmęczony po całym dniu w tym molochu.
Mój przyjaciel zaczyna się śmiać i przekazuje mu pozdrowienia dla Eleanor. Rozłączam się i już jestem w drodze, by wziąć prysznic, gdy cholerny Antichrist gra ponownie.
-Co zapomniałeś mi powiedzieć?- pytam odbierając.
-Harry to ja, Kendall.
-Och cześć... Przepraszam myślałem, że to Louis.
-Nie ma sprawy.
-Dzwonisz z jakiejś określonej przyczyny?
-Tak jakby... Ale pogadamy o tym jak się zobaczymy.

Wzdycham cicho z ulgą.
-...za 20 minut. Do zobaczenia.
Podłamany sytuacją biorę szybko prysznic i ubieram czyste rzeczy.
Pukanie do drzwi przerywa moje osuszanie włosów.
Wpuszczam Kendall do środka.
-Nie będę owijała w bawełnę, ale chciałabym, żebyś wystąpił w reality show mojej rodziny.
Dopiero po powtórzeniu sobie prośby Jenner kilka razy w głowie dochodzi do mnie jaką absurdalną prośbę ma do mnie.
-Po co miałbym w ogóle to robić?- pytam zdziwiony.
-Moja mama sądzi, że mój przyjaciel czyli ty, musi zostać pokazany w kamerach.
Autentycznie niedowierzam.
-Nie.
-Co nie?- dopytuje Kendall zmieszana moją bezpośrednią odpowiedzią.
-Nie zgadzam sie w żadnym przypadku...
-Ale dlaczego...
-Bo nie mam zamiaru pokazywać siebie w takich programach.
-Ale Harry...- jest rozdrażniona i niezadowolona.
-Nie... Bardzo cię przepraszam.
Kendall fuka, łapie za swoja torebkę i wychodzi z pokoju. Rzucam się na łóżko.
(...)
Zasypiam.
Otwieram oczy w niezwykle oświetlonej przez słońce przestrzeni. Dookoła jest pełno chmur. Słońce święcące naprzeciwko mnie zaczyna zasłaniać człowiek, który do mnie podąża. Wkrótce jest w odległości 3metrow.
-Gdzie ja jestem ...- pytam mężczyzny, a on sie uśmiecha. I jest to cholernie podobny uśmiech do uśmiechu Grace.
-Jesteśmy w twojej podświadomości, Harry.
-A pan kim jest?
-Twoim pomocnikiem.
-Pomocnikiem  do?
-…ułożenia ważnych rzeczy w głowie.
Patrzę na niego dziwnie, bo gada jak wariat.
-Wcale nie jestem wariatem.- śmieje się i wskazuje drogę, którą mam z nim podążać.
-Co kochasz albo inaczej co kochałeś w Grace...
-Była taka piękna, pomocna, miła, kochana, nie leciała na to, ze śpiewam w zespole, czy mam dużo pieniędzy...
-Ona też cię bardzo kocha... Wciąż.
-Skąd możesz to wiedzieć?
-Bo ja wiele rzeczy, których ty nie wiesz i nie rozumiesz.
Jestem lekko przerażony.
-Dlaczego w ogóle się tutaj znalazłem? Chcę stad iść.
-Jeszcze chwilę.
Mężczyzna idzie trochę do przodu i gdy widzi, że nie idę za nim zachęca mnie ręką i znów znanym mi uśmiechem.
Doganiam go i idę równym tempem z nim. W pewnym momencie skręcamy w inną alejkę i siadamy na ławce z chmury?! WTF
Nagle wiatr zaczyna wiać, a wszystko dookoła zaczyna wirować, zmieniać kolory.
-CO TU SIE DZIEJE?!
-Harry spokojnie, zaraz wszystko sie wyjaśni. Po chwili otoczenie dookoła zamienia się w ogród domu mojego wujostwa. Siedzimy na ławce jakieś 20 metrów od Altany. W domu szaleje muzyka i nagle z domu wychodzi Lucy, która zanosi siedzącej na zewnątrz parze dwa talerzyki torty.
Wstrzymuje powietrze, gdy smuga światła osiada na twarzy i części ciała Grace.
-Pięknie wyglądała, prawda?
-Przepięknie. Czy ten obok niej, to ja?
Mężczyzna kiwa głową.
Oddaję jej moją marynarkę i gdy wsuwa rękawy na swoje ramiona jej piękny uśmiech wyraża wszystko. wdzięczność, szczęście i chyba, to że podoba jej się mój zapach. Wtedy tego nie dostrzegałem, ale zaciąga sie perfumami niepozornie. Uśmiecham się. Tył ławki opada do tyłu. Obydwoje zaczynamy się śmiać. Grace przysuwa sie do mnie i pokazuje jej gwiazdozbiory.
-Ona zawsze widziała tylko błyszczące kropki, a ty pokazałeś jej magie nieba.
Opuszczam głowę...
-Masz jaka propozycje  gdzie byłeś z Grace?
-Byłem z nią w wielu miejscach...
-Dobra sam wybiorę...-mówi mężczyzna.
-Moje rodzinne święta.- dopowiadam.
-Ok.
Otoczenie znów zmienia się w wielki huragan. Kolory się zmieniają na ciemniejsze.
Rozmyty obraz kościoła w Cheshire staje się perfekcyjnie ostry. Siedzimy na ławce kilka rzędów kościoła. Trafiamy na sam koniec mszy. Wkrótce wierni wychodzą, moja mama, Robin i Gemma także. Na końcu zostaje ja i ona. Wychodzimy z ławki i przytulam ja mocno. Ona poprawia mi grzywkę i staje na palcach, by dosięgnąć moich ust. Obniżam się i ujmuje jej twarz w dłonie. Łączymy usta w pocałunku i gdy odrywamy sie od siebie, przytuleni wracamy do domu.
Jestem wzruszony faktem, że cholera, nasze uczucie mimo kilkumiesięcznej trwałości związku było nie do opisania. Moje serce krajało sie, gdy nasze usta łączyły sie w zwykłym, niezwykłym pocałunku. Tęsknię za tym.
-Myślę, że powinieneś zobaczyć coś jeszcze, ale z lekkim ukróceniem, bo robiliście tam coś, co naprawdę nie mogę widzieć.
Wybucham śmiechem i otoczenie zaczyna znów zmieniać kolory. Jesteśmy w naszym mieszkaniu.
-Co to był za dzień?- pyta mnie mężczyzna.
-Jej urodziny.- mówię.
Razem z moim pomocnikiem stoję przy parapecie w kącie pokoju. Grace jest rozpromieniona i szczęśliwa. Po zjedzeniu posiłku zaczynam z nią tańczyć.
I to znów przywołuje we mnie najskrytsze pragnienia jej dotyku na mojej skórze. Pragnienie bliskości z nią tak jak wtedy, bez ograniczeń. Tęskniłem za tym jak na dobranoc całowała moje wytatuowane jaskółki i potem całowała mnie w usta... Za tym jak zawsze spaliśmy ze splatanymi nogami, jak bawiła sie moimi włosami, gdy spałem. Cholera tęsknię za nią. Za nią cala. Za wszystkimi odczuciami i wspomnieniami z Grace.
-Uświadamiasz coś sobie prawda?
-Chyba tak. Kocham ją ponad życie.
-A fakt ze cie okłamała?
-Nie zrobiła tego dla pieniędzy, bała się konsekwencji kontraktu.
-Czyli tak jakby jej wybaczasz?
-Tak. Musze się z nią koniecznie skontaktować. Znaleźć ją i wszystko jej powiedzieć.
Mężczyzna uśmiecha się szeroko i otoczenie znów zmienia swoje kolory. Siedzimy na piaszczystej plaży na schodach prowadzących do jakiegoś domku na klifie.
-Co to za miejsce?
-Spójrz na wodę i zapamiętaj ten widok.
Wszystko zaczyna sie rozmywać i znajdujemy się znów jakby w chmurach
-Dziękuję. Dziękuję za wszystko.
Przytulam mężczyznę.
-Jak już ją znajdziesz to powiedz jej, że bardzo kocham ja, Seana i Elliota. Że widzę ich z góry i sie nimi opiekuje. Podziękuj Grace za te wszystkie razy jak jest u mnie na cmentarzu.
Patrzę na niego z rozdziawionymi ustami jak znika.
Odzyskać Grace pomógł mi jej własny ojciec.
****
I jak dziewczyny? Podoba się rozdział? Trochę nieoczekiwany zwrot akcji, a możecie mi wierzyć, że w kolejnym zacznie się coś bardzo ciekawego. Czekam na wasze opinie. W ostatni piątek było was tutaj 712 i bardzo dziękuję za wyświetlenia. Bardzo was proszę o komentarze, może jeśli będzie ich więcej rozdział będzie szybciej, kto wie... ;)
PS. Treny Kochanowskiego=samobójstwo...

25 komentarzy:

  1. świetny rozdziale, końcówka po prostu cudo liczę na to że Harry ja znajdzie i juz w następnym rozdziale będą razem , czekam na kolejny mam nadzieję że będzie szybko bo niej mogę sie doczekać, jestes świetna

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww... kocham ten rozdział. Dalej Harry Rusz dupe na Dominikane! !

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział perfekcyjny uwielbiam twój styl pisania, życzę dużo weny, czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham kocham <3
    Cudny rozdział mam nadzieję że następny pojawi się szybko

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział. :) Coś czuję, że Harry zrobi wszystko, aby dowiedzieć się, gdzie jest Grace i poleci po nią. Oni nie mogą bez siebie żyć. Czekam na następny! - Laura x

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny świetny i jeszcze raz świetny. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudo już nie mogę doczekać się następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Robi wrażenie! Kretyn w końcu zrozumiał co znaczy dla niego Grace... Dużo dała mu rozmowa z Justin'em i ten sen...
    Strasznie jestem ciekawa, co będzie w następnym rozdziale x

    OdpowiedzUsuń
  9. PO PROSTU CIĘ KOCHAM - za to co piszesz bez twojego bloga życie byłoby nudne jesteś świetna a co do rozdziału jest super mam nadzieję że Harry w końcu zrozumiał że Grace go kocha i jej wybaczy DUŻO WENY ŻYCZĘ

    OdpowiedzUsuń
  10. jak zawsze rozdział świetny, juz ie moge doczekac sie nastepnego rozdziału :) mam nadzieje ze w nastepnym Harry dowie sie o dziecku :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Nareszcie Harry zrozumiał, że to Grace jest tą jedyną a nie Kendall. Niech leci na tą Dominikanę. Grace będzie wtedy szczęśliwa. :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudo, boskie, najlepsze nwm co jeszcze, czekam na next ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Najlepszy rozdział ever <3 Wreszcie Harry zrozumiał , że powinien być z Gracie :) Czekam na next :* Ps. kiedy Alice doda rozdział? :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alice jest bardzo chora, zresztą obydwie leżymy z termokubkami w łóżku. Z tego samopoczucia pewnie zapomniała, ale zaraz do niej napiszę i się zapytam. Bądźcie na bieżąco i sprawdzajcie xx

      Usuń
  14. Super rozdział czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham!!!!! czekam na następny :*. Nie mogę się doczekać reakcji Harrego kiedy dowie się że zostanie ojcem.
    Dużo weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  16. Super rozdział , mam nadzieję że w końcu się pogodzą, przyłączam się do życzeń innych czytelniczek czyli dużo weny Ci życzę

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwieeeeelbiam ! Dalej Harry rusz się odzyskać Grace. Nie mogę się doczekać jak dowie się, że zostanie tatą ! :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rozdział :) z niecierpliwością czekam na next'a
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Super rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  20. No nareszcie ;) strasznie długo zajęło H dojście do poprawnego myślenia. Nie to ze mam coś do Kendall ale skoro tak go nudziła to jak mógł tyle z nią wytrzymać? Głupi faceci. To teraz pewnie będzie latał i szukał Grace.. Coś czuje ze szykujesz nam dużo wrażeń jeszcze ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jejuuuuuu ! ja chce nastepny rozdział :c

    OdpowiedzUsuń