czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 86



Samolot ląduje na małym lotnisku w Santo Domingo. Jestem gotowy na poszukiwania mojej pięknej Grace. Zameldowuję się w hotelu i idę na spacer by obejrzeć okolicę. Tutaj rzeczywiście jest niewyobrażalnie pięknie. Słońce grzeje kark i zmarznięte kości po londyńskiej pogodzie, niebo jest błękitne pozbawione chmur. Przyjemny wiatr otula, by nie przegrzać organizmu. Jednak nie przyjechałem tu by odpoczywać, co czuję, że jest mi trochę potrzebne, a znaleźć tę, która jest moim promykiem słońca. Idę nad wybrzeże i przechodzę dobre kilka kilometrów plażą. Rozmawiam przez telefon z Gemmą, która mówi, że domek Lucy jest na klifach na obrzeżach stolicy. Trafiam wreszcie do części miasta położonej na wzgórzu i klifach. Wchodzę na teren małego targu. Dwie kobiety, mulatki wskazują na mnie palcem i burczą coś po hiszpańsku.
-Nie stąd, prawda?- pyta mnie jedna ze sprzedawczyń.
Kiwam głową.
-Skąd pan jest?
-Anglia.
-Blady pan taki... Widać, że przyjezdny.
Uśmiecham się do kobiety.
Szukam tej dziewczyny, czy widziała ją pani?
 
Grace
Jak co dzień wybieram się do Dalily na zakupy po świeżą porcję owoców. Kręgosłup bardzo mi dokucza, więc skrywam nadzieję, że znów da mi trochę tej maści rozgrzewającej co ostatnio. Jednak gdy widzę stojącego tyłem do mnie Harry'ego serce zatrzymuje mi się na ułamek sekundy. Pokazuje jej jakąś kartkę i coś czuję, że to jest zdjęcie. Kobieta kątem oka mnie widzi, kręcę lekko głową, by dać jej do zrozumienia, żeby powiedziała, że mnie nie zna. Po miesiącu tutaj naprawdę się zadomowiłam. Chowam się za pobliskim sklepikiem i wypatruje podłamanego Harry'ego. Ma czapkę z daszkiem założonym do tyłu okulary przeciwsłoneczne, krótkie czarne spodenki i bokserkę. Chłopak odchodzi w drugą stronę.
-To był ten twój facet? Ojciec dziecka?
Kiwam głową.
-Przyjechał by cię szukać... –mówi Dalilah.
-Ale czy znajdzie to ja już nie wiem.- dodaję i robię zakupy.
Wracam do domu. Od razu łączę się przez video chat z Lucy, która po powrocie do Wlk. Brytanii się przeziębiła i spędza wolny czas z Eleanor, gdy Tyler pracuje.
-Cześć Gruba jak tam?
-Nie uwierzycie kogo widziałam na rynku...
-Elvisa Presleya?- pyta Lucy.
-O wiem! Madonnę...- śmieje się El.
-Harry'ego... Mojego Harry'ego.
Lucy zrywa się z kanapy i prawie wylewa herbatę na siebie. Patrzą na mnie zdziwione i zszokowane.
-Jak on to zrobił, jak on się dowiedział?- mówi Lucy.
-Ja nie wiem albo ma wtyki, albo... no nie wiem...- dopowiada Eleanor.
-Co ja mam robić brzucha już nie schowam pod workiem. Zróbcie coś, pomóżcie mi!
-Ale co mamy zrobić... - mówi El.
-Gracie on cię po prostu szuka, no i nie ukrywajmy prawie znalazł.- dodaje Lucy.
-Od dziś nie wychodzę z domu.
-A może już pora wyznać mu prawdę, Grace, jest ci coraz trudniej powinnaś mieć kogoś, kto ci pomoże wstać, posprzątać... Teraz jesteś w szóstym, ale za miesiąc już nie będziesz dawała rady i znów zaczną się studia, które chcesz kontynuować.- zaczyna Lucy.
-Sama nie wiem.
-Jeśli się spotkacie to siłą rzeczy zobaczy brzuch.- podsumowuje Eleanor.

Ściągam kapelusz z głowy i poprawiam grzywkę, która spadła mi na czoło. Słońce fantastycznie grzeje mój bolący kręgosłup.
-Wiecie...- zaczynam. -Boję się jego reakcji na to... A jak nie będzie jej chciał? Powie, że w wieku 19-20 lat nie zamierza być ojcem.
-To będzie kuźwa palantem bezmózgim.- cedzi El.

-...i przestanie być moim kuzynem.- dodaje Lucy z zatkanym nosem.
Uśmiecham się do Lucy i El.
-Zobaczymy jak to będzie.
(...)
Kilka dni później zapominam o stresie, że spotkam Harry'ego. Co ma być to będzie... I tak muszę zaakceptować fakt, że za 3 miesiące urodzę dziecko. Moją małą Darcy lub Silver lub Collette. Późnym popołudniem postanawiam pójść na spacer, nakładam rzeczy i wychodzę z domu. Sandałków właściwie nie zakładam bo po co... Trzymam je za sznureczki między palcami. Idę delektując się szumem morza i fal.
 
Harry
Od kilku dni nic. Nie znalazłem jej, a także adres, który dostałem od wujka okazał się być błędny. Rozmawiałem z chłopakami dzień w dzień. Pocieszali mnie, że nie mogę się poddawać, że nie ma opcji, żeby się nie udało. Musiałem pomyśleć, gdzieś indziej niż pokój hotelowy.
Plaża. Spacer. Znów.
Przechadzając się wzdłuż brzegu morza myślałem, co ona może teraz robić, jak się czuć.
Staję w miejscu. Unoszę okulary przeciwsłoneczne z nosa i nakładam je na czoło. Wszędzie rozpoznam tę koszulę, kaskady włosów opadające na plecy i te piękne wysportowane nogi. Idzie do mnie tyłem, z uśmiechem na ustach podbiegam i dzieli nas jakieś 20 metrów. Jednak gdy obraca się profilem moje nogi miękną i braknie mi oddechu. Jest lekko wygięta do tyłu przez bardzo duży brzuch.
Grace spodziewa się dziecka.
Moja ukochana uśmiecha się i głaszcze brzuch. Z moich oczu wypływają łzy, a dłoń zakrywa usta. Czyżby fakt że jest w ciąży jest przyczyną wyjazdu? Ona nosi pod sercem moje dziecko?
Dziewczyna powolnym krokiem idzie dalej i po jakimś czasie schodzi w stronę schodków na klif. Teraz już wiem… Wszystko.
Siadam na piasku… Piszę do chłopaków i siostry: Znalazłem ją i nie tylko…
 Jestem taki szczęśliwy. Moja Grace jest w ciąży, będziemy mieć dziecko…
Chyba, że ono nie jest moje…
Do mojego mózgu wdzierają się wyobrażenia tego, że Grace spała z kimś innym, albo ktoś zrobił jej krzywdę.
Nie myśl tak, Harry…- mówię sobie.

Louis
-Boże nareszcie…- mówię szczęśliwy.
-Co nareszcie?- pyta El z salonu.
-Harry znalazł Grace.
-Co?!
-Mhm. Zobaczył ją na plaży jak szła.
-O Jezu…
Eleanor leci na górę po telefon i dzwoni do Grace. Wszystko słyszę, jak moja dziewczyna rozmawia z przyjaciółką.
-Naprawdę, Louis mi powiedział…
-Szłaś w samej koszuli?!
-To już w ogóle będzie widać…
-A jak zobaczył?

Grace
-Nie sądzisz, że to ja powinnam być bardziej przerażona?- pytam El, a ta się śmieje.
-Może widział cię tylko od tyłu.
-Obracałam się co chwilkę.
-Czyli mógł zobaczyć?
-Mógł.
Czuję się zmęczona.
-Kochana, ja kończę, muszę odpocząć.
Kładę się na leżaku z kapeluszem na czole. Zasypiam bardzo szybko. 
~~~~
-Kochanie?
-Tak Harry?
-Czy wzięłaś już tabletki?
-Nie... Zapomniałam...
Harry wchodzi do naszej sypialni.
-Żartujesz? Grace!
-Dobra przepraszam...
-Ty nie przepraszaj mnie tylko naszą córkę... Nie chcesz mieć silnie kopiącej córci?
-Harry ona mnie wykańcza nie mogę spać w nocy...
Harry kręci głową i się śmieje.
-Bo już chce wyjść na świat kochanie...
Harry siada na łóżku obok mnie i kreśli wzorki na moim nagim brzuchu.
-Już nie mogę się doczekać jak będzie z nami...
-Będziesz zasuwać z pełnymi pieluchami...
Harry śmieje się głośno.
-Moja mała księżniczka. - szepcze Harry i całuje mój brzuch.
Po czym kładzie się obok i przytula mnie od tyłu, kładąc swoją dużą dłoń na brzuchu.
-Zaśpiewać ci coś?- pyta.
-Mhm.
Harry zaczyna nucić Almost is Getting Enough.
Zasypiam i czuję, że ta noc będzie spokojna. Mała zasypia gdy słyszy śpiewającego jej Harry'ego.

LINK- Over Again- One Direction
Otwieram oczy i zamykam je od razu. Słońce jest bezpośrednio nade mną. Wstaję i idę do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Będąc tu bardzo się zadomowiłam. Będę wracała tu każdych wakacji. Powietrze, wieczne słońce, szumiąca pod drugiej stronie okna woda.
Gotuję sobie warzywa na parze z przyprawami. Zauważam, że słońce już prawie zachodzi. Siadam na patio i kończę posiłek. Idę do środka odłożyć talerz. Duże lustro w saloniku zwraca moją uwagę. Jestem ubrana w czarny obcisły top i damskie bokserki. Podnoszę bluzkę i spoglądam na brzuch.


-Już niedługo usłyszysz swojego tatusia słoneczko... Tatuś cię bardzo kocha, wiesz? Bardzo cię kocha i mamusia też cię bardzo kocha. Obydwoje cię kochamy. Tylko tatuś jeszcze o tobie nie wie, ale myślę, że jak cię zobaczy w mamy brzuszku, to sam ci to powie...


Podnoszę wzrok na lustro. Odbicie zachodzącego słońca, które jest już prawie nad powierzchnią wody. Pomarańczowe słońce zostaje zasłonione głową mężczyzny z tymi cholernymi lokami. Zaczesuje grzywkę do tyłu. Moje oczy się zasklepiają i podnoszę dłoń do ust. Jestem zszokowana. Harry podnosi wzrok na mnie i nasze oczy spotykają się w odbiciu lustrzanym. Przechodzi przez bramkę oddzielającą schody od wejścia na teren posiadłości Lucy. Staje na środku.
-Gracie...- mówi cicho.-Porozmawiajmy...
-O czym chciałbyś rozmawiać?- pytam wzruszona.
-O mnie, o Tobie i o naszym dziecku...
Łzy płyną mi po policzkach.
Harry wchodzi do środka domku i staje ze mną. Boże znów czuję jego zapach, jego obecność.
Przez cały czas patrzy w moje oczy. Odgarnia włosy na prawą stronę i kładzie głowę na lewym ramieniu. Po czym łapie moją dłoń, splata palce i kładzie nasze złączone na brzuchu.
-Nie płacz już... Jestem z tobą... Z wami...
Odwracam się i przytulam się w jego tors. Palce wplatam w jego włosy i przyciągam mocno do siebie.
-Tęskniłam za tobą...- szepczę czując jak łzy spływają po moich policzkach.
-Ja też słońce... Bardzo... Szukałem cię od trzech tygodni... Brakowało mi ciebie...
-Te wszystkie dni, one były okropne…- mówię.- Strasznie potrzebowałam cię.
-A ja potrzebowałem ciebie, ale mi uciekłaś…
-Doszłam do wniosku, że widywanie cię z…
-…nie mówmy o tym… nie dziś… dziś jestem, ja, ty i maleństwo...
Harry siada na łóżku ze mną i sadza mnie sobie na kolanach.
-Nie, ja usiądę obok... Przytyłam 10 kg.- mówię.
-Naprawdę myślisz, że to dla mnie jakiś problem? Chodź tu do mnie.
Ostrożnie siadam na kolanach Harry'ego.
-Ile to już miesięcy?- pyta dotykając brzucha.
-6... ale ja sama dowiedziałam się będąc w połowie trzeciego.
-A te trzy miesiące ukrywałaś ciążę..
Kiwam głową.
-Dlatego nosiłaś takie luźne rzeczy...
-Nie chciałam, żeby ktokolwiek zobaczył. W szczególności paparazzi, którzy czaili się na każdym kroku.
-Czemu mi nie powiedziałaś?- pyta cicho.
-Bo się bałam...
-Czego?
Harry marszczy brwi i wpatruje się w moje oczy z oczekiwaniem na odpowiedź. Zaplatam na palca jeden z jego kosmyków włosów. Opuszczam wzrok i przygryzam policzki od wewnątrz.
-Twojej reakcji... Rozwijasz się, jesteś wielką gwiazdą, śpiewasz w zespole prawie cały rok jesteś w trasie, to by zaburzyło cały twój rytm życia. Poza tym o tym, że jestem w ciąży dowiedziałam się tydzień po tym jak odszedłeś. Jakby to wyglądało jakbym przyszła: Cześć Harry, wiem, że cię podle okłamałam, ale będziemy mieć dziecko... Cieszysz się? Nie cieszyłbyś się Harry...
Harry opuszcza głowę.
-A to jest chłopczyk czy dziewczynka?

Uśmiecham się.
-Dziewczynka.
Śmieje się, ale widzę, że jest cholernie wzruszony.
Harry schyla lekko głowę nad brzuch.
-Halo odbiór tam w brzuchu mamy... Tutaj twój tatuś, wiem, że długo mnie nie było, ale już jestem i zawsze będę. Księżniczko, słyszysz tam?
Kładę mu głowę przy szyi. Podnosi mi ją lekko dłońmi i muska mi usta swoimi. Podnoszę dłoń by pogłaskać jego policzek. Otwieram mocniej usta i całuję go namiętniej. Jego dłoń zsuwa się na biodro. Uśmiechamy się pomiędzy pocałunkami.
Nagle wstrzymuje oddech i dotykam brzucha nad pępkiem.
-Kopnęła. Harry kopnęła!
-Naprawdę?!
-Nasz córcia kopnęła mamusię...- mówię wzruszona sytuacją.
-Jestem taki szczęśliwy, Grace... Nie mogę uwierzyć,że będziemy mieć córkę.
Harry uśmiecha się i muska moje usta.
-Jestem ciekawy, jak inni zareagują na tę wieść... Na przykład moja mama...
-Moją mamę mamy z głowy...- śmieję się.
-Gemma się ucieszy, ona uwielbia takie malutkie dzieci, a jak usłyszy, że będzie mieć bratanicę to się do nas wprowadzi... Zobaczysz.
Śmieję się.
-Kocham Cię.-mówi mi, gdy chcę wstać z jego kolan. Staję przed nim podczas gdy on siedzi na łóżku.
Po czym pochyla się i podnosi mi koszulkę.
-...i ciebie też księżniczko...-mówi dotykając mojego brzucha ustami, a potem lekko muskając wargami.
Być może część z was zapyta, czy jestem szczęśliwa...
Tak.
Jestem szczęśliwa.
Mam mojego mężczyznę i małą córkę, która za 3 miesiące pojawi się na świecie.
Staniemy się wtedy jedną wielką. wspaniałą rodziną Stylesów, no oczywiście biorąc pod uwagę fakt, że wciąż jestem Moore, ale... moja mała będzie tą Styles.
 

(...)
-Jak ją nazwiemy?- pyta Harry, gdy leżymy na łóżku późnym wieczorem wtuleni w siebie.
-A jak chciałbyś ją nazwać?
-Zawsze sobie mówiłem, żeby nazwać córkę Darcy, ale teraz chyba już nie chcę...
Uśmiecham się szeroko.
-Brałam tę opcję pod uwagę...
-Naprawdę?- pyta spoglądając na dół, moja głowa leży na jego klatce piersiowej spoglądam do góry i widzę jego szeroki uśmiech.
-Też mi się podobało to imię. Jakieś inne propozycje masz?
-Raczej nie... A ty?- odpowiada z szerokim uśmiechem.
-Moimi faworytkami była Darcy, Silver i Collette...
-Zdrobnieniem od Collette może być Coco... –mówi i zaczyna się śmiać.
-Weź, to brzmi jakbyś mówił do kota lub psa... Coco do nogi..- dodaję, a Harry kręci głową chichocząc.
-A zdrobnienie do Silver?
-Wymyśli się...
Harry przyciąga mnie wyżej do siebie.
-Kocham cię...- szepczę, gdy już prawie dotykają się nasze usta.
Uśmiecha się i muskam jego usta.
-Kocham cię mocniej Grace...- mówi przytulając mnie mocno do siebie.
-Chciałbym to okazać, ale ten brzuch mi przeszkadza...- mówi całując moją szyję.
-Przez kolejne miesiące będzie ci przeszkadzał w wielu rzeczach...
-Tak myślisz?- unosi brew i uśmiecha się zawadiacko.
-Zdecydowanie.
Znów go całuje w usta.
-Mam nadzieję, że jak urodzisz to też będziesz taka chętna i ponętna...
-Ponętna?- chichocze.-Jestem gruba, brzydka i w ogóle nieatrakcyjna...
Harry wybucha głośnym śmiechem i zaraz milknie mając poważną minę.
-Nie jesteś gruba, jesteś w ciąży, jesteś piękna, naturalna i taka mi się podobasz najbardziej... w dresach, mojej koszulce, najlepiej bez stanika…
-Boże, zboczuchu…- jęczę.
-Mrrr…- mruczy zniżając się.
-Ne zamierzasz się hamować, no nie?- pytam.
-Jasne, że nie… Podczas ciąży można uprawiać…
-…nie mów tego Harry…- przyciskam dłonie do jego ust i jednocześnie siadam na jego biodrach.
Chłopak patrzy na mnie i głośno się śmieje.
-Zostaniesz na noc?- pytam go cicho muskając usta.
-Mhm…- mruczy.- Ale chciałbym pójść do hotelu po moje rzeczy…
Przytakuję mu. Harry niechętnie wstaje z łóżka.
-Ej… Kochanie…- mówi mi, gdy zakłada buty.
-Słucham cię…
-Kocham cię i wracam niedługo. Ok.?- mówi mi.
-Ok.
-Będziesz czekać?
-Będę.
Już ma wychodzić, gdy wraca się do mnie i całuje mnie tak namiętnie, że aż czuję, że nade mną góruje. Po czym odrywa się i szybko wychodzi odwracając się tylko wtedy, gdy zamyka bramkę. Jestem cholernie zdezorientowana.
Ale i szczęśliwa.

Harry
-Dlaczego ty ode mnie nie odbierasz?- pyta Gemma.
-Bo spędzałem czas z moją ukochaną…- mówię z szerokim uśmiechem.
Gem krzyczy do mamy: Mamo, znalazł ją i znów są razem!
Zaczynam się głośno śmiać. Słyszę pisk mamy i jej głośne Woo-Hoo…
-Jesteście niemożliwe.- mówię siostrze.
-Dobra to już wszyscy wiedzą, co u niej słychać? Jak się czuje? Kiedy wraca?Co…

-…więcej tych pytań Gem…- przerywam siostrze.
-Oj Jezuu…

-Nie odpowiem ci na żadne z tych pytań…- mówię jej.
-Ale czemu…- jest zawiedziona.
-Bo jak przyjedziemy do Londynu to będziemy mieli wam coś do ogłoszenia…

-Ale co to jest…

-Ha! Nic ci nie powiem siostroo…

-Nienawidzę cię bracie… Nienawidzę niespodzianek i wyczekiwania.

-Właśnie dlatego widzę pomiędzy tobą, a Grace niezwykłe podobieństwo.
Gemma chichocze.
-Kiedy wrócicie?

-Dopiero, gdy ona sobie tego zażyczy…

-… czyli…

-Nie wiem, ale tu jest tak pięknie, że mógłbym tu zamieszkać.

-No tak… Ty masz słońce, temperatury +25, a my tu 11 na krzyż.
Śmieję się.
-Wróćcie, stęskniłam się za nią…- mówi.
Mama krzyczy w tle: Ja też!
Uśmiecham się.
-Cieszę się...- mówię wchodząc do hotelu.
-Ja ją uwielbiam…- mówi Gemma i wiem, że się szeroko uśmiecha.
Mama: Ja też!
-Weź przekaż mamie, żeby się tak nie darła, bo głos straci jak ostatnio, gdy się dowiedziała, że przyjadę z Grace do domu…
Gemma i ja wybuchamy śmiechem.
-Czekamy tu na was… W Holmes Chapel.- mówi moja siostra.
-Ok. Ale wiedz, że przyjedziemy z kimś jeszcze, jak wrócimy…

-…co…

-…i nie pytaj się z kim, bo i tak ci nie powiem.
Żegnam się z siostrą i pakuję rzeczy.

Grace
-Długo jeszcze?- piszę mu smsa.
-Jeszcze chwilkę właśnie kończę pakowanie.
-Czekam.
-Niedługo będę :)
Wstaję z łóżka ostrożnie i idę do łazienki wziąć prysznic. Myję się pod letnią wodą i myję głowę. Gdy wychodzę zawiązuje sobie ręcznik na ciele. Rozczesuję włosy i ubieram się w stanik sportowy i krótkie majtki-bokserki. Kładę się na łóżku i przy zgaszonym świetle surfuję po Internecie. Zasypiam.
Rankiem budzę się leżąc na lewym boku plecami do balkona ze świecącym słońcem. Przewracam się z trudem na drugą stronę i znów czuję kopnięcie małej. Uśmiecham się, a moje oczy szeroko się otwierają. Obok mnie jest puste miejsce, ale biorąc pod uwagę charakterystyczne wklęśnięcie materacu od ciała mojego chłopaka wiem, że tu spał. Podnoszę się lekko podpierając się na łokciach. Harry wchodzi do pokoju z tacką z czerwoną różą w małym wazoniku i szklanką soku pomarańczowego, do tego na talerzyku są kanapki z chleba pełnoziarnistego z twarożkiem i pomidorem, ogórkiem i szczypiorkiem. Dokładnie tak jak w notesie mojej mamy, jako jej ulubione śniadanie w ciąży. Odkłada tackę na etażerkę, poprawia mi poduszkę i pomaga mi usiąść prosto. Po czym podaje mi tackę z jedzeniem.
-Dziękuję panie Styles.- mówię zajadając się.
-Smacznego…- uśmiecha się i idzie po swoje kanapki.
Siada obok na łóżku i w ciszy jemy.
-Gracie?
-Hm?- spoglądam na niego połykając kolejny kęs drugiej już kanapki.
-Kiedy chciałabyś wrócić do Londynu?
Spoglądam na niego.
-A masz coś? Mam na myśli… Jakieś wywiady, czy występy…
-Nie, ale moja mama i siostra się niecierpliwią, żeby cię zobaczyć ze mną.
-Powiedziałeś im?
-Nie, oczywiście, że nie, to nie jest rozmowa na telefon.
Uśmiecham się i odchylam kołdrę.
Spoglądam na swój brzuch, tak samo Harry jego wzrok jest wlepiony w niego.
-Będzie śliczna jak ty…- mówi mi całując mnie w głowę.
-Chciałabym, żeby miała twoje włosy…- śmieję się.
-Co ty masz do moich włosów?- burzy się na żarty Harry.
-Nic kochanie…
-Ciągle masz do nich jakiejś zastrzeżenia.- śmieje się.
Odkładam talerz. I tackę na podłogę. Podnoszę się i siadam Hazzie na biodrach. Pochylam się do przodu i całuję go namiętnie.
Kręcę sobie na palcach włosy Harry’ego.
-Masz najseksowniejsze włosy na Ziemi…- mówię mrucząc.- I bardzo bym chciała, by nasza córka miała włosy po tobie, bo…
Mruczę i łączę usta z jego ustami.
-…nie musiałaby nosić czapki…- mówię pomiędzy pocałunkami.
Harry zaczyna się śmiać.
-Ale oczy będzie mieć twoje…- mówi Hazz.- Będzie cała jak ty…
-…prócz włosów…- mówię.
-Przestań z tymi włosami.- mówi Harry śmiejąc się.
******
I wrócili do siebie! Podoba się rozdział? Komentujcie, a ja idę płakać nad swoim żywotem i pp xxx.

10 komentarzy:

  1. Jej pogodzili sie. Teraz bedzie szczęśliwa rodzinka *.* czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku nareszcie razem! <3 *.*
    Nie mogę się doczekać next'a!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajsjadajxhacaffs...ten rozdział >>>>>>
    Nwm jak skomentować ten rozdział...jest po prostu ZAJEBISTE!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytając ten rozdział w środku wariowałam i byłam naprawde szczęśliwa! Bardzo mi się podoba w szczególności, że w końcu się odnaleźli. Ten kontrakt wyprowadził ich na dwie różne drogi bez żadnych oznakowań, a mimo to znaleźli wspólną ścieżkę, która pozwoliła im się na nowo połączyć.
    Bardzo spodobał mi się ten rozdział, dlatego że musiałam na niego długo czekać. Jednak nie żałuję, bo było warto.
    Miłego weekendu x

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie nabijajcie się że mnie , ale Grace mi się snila , tak , naprawdę :D
    Może nie identycznie się przywitali , ale mi się to ŚNIŁO !
    Że Harry stał w drzwiach i Grace mu otworzyła , a on ją z przytulil :)
    A potem takie 2 lata później cała ich rodzinka XD razem z córka
    Jezu ja to jakas chora jestem,
    śni mi się ff :D
    Ale ten sen był taki słodki i cudowny ..... i przerwal go BUDZIK !
    Chce więcej takich snów
    Polecam myśleć wieczorem o Grace , bo to może wywołać sny o rodzince Styles ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeejku tak długona to czekałam*-* boże, popłakałam się... kocham tego blog, i to co piszesz, kocham cię, kocham po prostu wszystko*-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nareszcie razem! :) Świetny rozdział! Nie mogę się doczekać następnego!
    Pozdrawiam,
    Majka xx

    OdpowiedzUsuń