piątek, 15 maja 2015

Rozdział 97.



Grace
Jego gorące ciało napiera na moje, czuję, że oddycha szybciej. Łapię za sznurek od jego dresów i szarpię za niego.
-Pięknie, pięknie...- mówi z uśmiechem.


Hazz ściąga ze mnie sukienkę i obserwuje to co miałam po dnią. Stanik mu się spodobał, to wiem.
-Chodź za mną...- mówię z uśmiechem i prowadzę go ciągnąc za sznurek od dresów. Prowadzę go do sypialni ze świadomością, że patrzy się na moje pośladki. Popycham go na łóżku i łapię za nogawki jego dresów. Rzucam nimi w kąt. Ściągam rajstopy i znów wkładam szpilki. Zaczynam się skradać do niego. Podnosi głowę. Siadam na jego biodrach i pochylam się do przodu, jego ręce rozprostowuję w linii prostej. W momencie łączenia ust napieram na jego pas, a on prosto w usta wydaje pojedynczy jęk.
-Panie Styles, czy wszystko aby ok?- pytam, gdy bierze oddech.
-Jasne...- mówi i znów łączy nasze usta.
Jego aksamitny język gładzi mi podniebienie, czym przyprawia mnie o dreszcze.
Siadam prosto na jego biodrach zataczając lekkie kółka.
-To co... Może film?- pytam napierając mocniej-Dziś to ty możesz grać główną rolę...- dodaję.
-Oczywiście, jeśli dotrzymasz mi towarzystwa...- mówi Harry.
Robię kolejne kółeczka, a on nie wytrzymuje i siada. Łapie za moje pośladki, a ustami obściskuje mój biust. Wplątuję palce w jego włosy, gdy to robi.
Jego palce zręcznie ściągają moje majtki w dół, schodzę z łóżka by się ich zupełnie pozbyć. On sam też wypina biodra i pozbywa się bokserek. Nakłada zabezpieczenie. Wracam i znów siadam na pas.
Podnosi tułów i odpina biustonosz. Ten ląduje na ramie lustra.
Nakierowuję go i zaraz czuję w sobie totalną ulgę i pożądanie. Z naszych ust jednocześnie wychodzi podłużny jęk. Zaczynam się poruszać najpierw delikatnie, potem mocniej i szybciej.
-Gracie... Proszę...- dyszy, a ja przyspieszam tempa. Spocone od emocji ciało oraz wypięty do góry tors sprawiają, że wygląda jak anioł.
-Jezu, jak wspaniale...- uśmiecha się.
-Zamieńmy się...- dyszy Harry, gdy obniżam się, by go pocałować.
-Po co?- pytam całując jego szyję.
-Bo ty już byłaś na górze...- mówi i podnoszę swoje biodra.
Moje paznokcie wbijają się w materac, gdy mój chłopak nabiera tempa.
-Popatrz mi w oczy...- mówi.
Otwieram oczy.
-Jesteś piękna...- mówi i znów robi to mocniej.
Urywane krzyki wychodzą z moich ust.
Harry kontynuuje nasze przyjemności przez dłuższy czas.
Gdy wreszcie opada mi na klatkę piersiową czuję się idealnie dopełniona i zdecydowanie zadowolona z powodu tego aktu.
Nasze oddechy są wciąż szybkie, ja słyszę bicie własnego serca.
-Ja pierdziele to było ekstra...- mówię.
Harry leniwie podnosi do góry swoją głowę.
-Oj było... Brakowało mi ciebie takiej...- mówi i całuje mnie.
Zegarek na ścianie wybija godzinę 24:00.
-Wszystkiego najlepszego, kochanie...- szepcze i łączy nasze usta w delikatnym pocałunku.
-Dzięki skarbie...- uśmiecham się i odwzajemniam pocałunek.
Kładzie się obok i przykrywa nas obydwojga kołdrą.
-Nie boli cię już nic?- pyta Harry, a ja się uśmiecham i wpatruję się w jego twarz.
-Nie... Już jest ok...
Harry nagle wstaje.
-Gdzie idziesz?- pytam.
-Chciałem ci dać prezent ode mnie…
-Nie teraz…- mówię.-Chodź do mnie…
Harry kręci głową i nakłada bokserki, a także idzie wyrzucić zużyte zabezpieczenie. Kładzie się obok.
-Właśnie tak mogę spędzić swoje urodziny…- mówię kładąc głowę na jego klatce piersiowej, a właściwie to kładąc się na jego ciele.
-Nie, nie, nie… Dziś wieczorem pójdziemy do restauracji razem…
-A co z Silver?
-Gemma powiedziała, że razem z mamą zajmą się nią.
-A to nie kłopot?
-Mama powiedziała, że nawet sama po nią przyjedzie. Więc się nie martw.
Uśmiecham się szeroko i przytulam się do niego mocno.
-W co ja mam się ubrać…- myślę.
-Jeju, ty jak zawsze o tym samym…
-Muszę cię porwać swoim wyglądem…
-Wiesz jak najbardziej mnie porywasz?- pyta mruczącym głosem.
-Jak?
-W pokręconych włosach, bez makijażu i definitywnie bez niczego.
Chichoczę.
-Czyli tak jak jestem teraz?- pytam z uśmiechem.
-Dokładnie…
Kładę kolana po zewnętrznej stronie jego bioder i siadam okazując mu cały tułów.
-Sexi mamusia…- mówi z uśmiechem.
Kręcę biodrami kółeczka…
-Podniecony tatuś…- mówię przekładając włosy na prawą stronę i nachylając się, by dać Hazzie całusa.
-Oj tak…- mruczy, gdy przygryzam jego dolną wargę.
Ściska moje pośladki, a ja mocniej napieram na jego pas. Wnet rozlega się płacz mojej małej.
Wstaję z niego i narzucam jego koszulkę i idę do córeczki.
-Hej… A kto tutaj tak głośno płacze? Hm?
Przytulam ją delikatnie i całuję w czółko, następnie siadam na fotelu i karmię ją, gdy wreszcie jest najedzona, uśmiecham się na widok głębokiego dołeczka w prawym policzku, gdy mlaska po wypitym pokarmie.
-Oczy mamusi, ale dołeczki tatusia…- uśmiecham się szeroko i całuję ją w nos.
Gdy wracam do Hazzy leży na boku i robi coś na telefonie.
-Wiesz co?- mówię zakładając stanik i majtki.
-Nie wiem…
-Ona ma coś z ciebie…- mówię kładąc się obok.
-Przecież przyczyniłem się do jej powstania.- unosi brwi uśmiechając się.
-Oj nie o to mi chodzi…- śmieję się.- Ma twoje dołeczki… Jak na razie widziałam jednego, ale są identyczne jak twoje.
Harry podnosi wzrok znad ekranu telefonu.
-Naprawdę?- pyta z szerokim uśmiechem, właśnie takim z dołeczkami.
-Mhm…- dotykam jednego z dołeczków w jego policzku.- Są takie słodkie…
Harry chichocze i całuje mnie w ramię.
-Możemy już spać?- pytam ziewając.
-Jasne, kochanie…
Kładę głowę na jego klatce piersiowej i całuję jaskółki na dobranoc.
Zasypiam.
Przy uchu słyszę cichy melodyjny szept: Happy Birthday to you, Happy Birthday to you, Happy Birthday to Gracie, Happy Birthday to you.
Uśmiecham się szeroko i otwieram oczy.
Dzień jest słoneczny, ale okna są pokryte mroźnym nalotem.
-Wszystkiego najlepszego kochanie…- szepcze mając twarz jakieś 2 centymetry od mojej.
-Dziękuję Harry…
Daje mi delikatnego całusa, a potem kolejnego i kolejnego.
-To jest taki mały prezencik ode mnie i od naszej córki…- mówi i pokazuje mi wielki kosz czerwonych róż.
-O mój boże! Są piękne…- zachwycona wstaje z łóżka i kucam przy nich. Pachną wyjątkowo pięknie.
-Sprawdź, czy czegoś nie ma pomiędzy kwiatami…- uśmiecha się.
W środku pomiędzy kwiatami znajduję małe czerwone pudełeczko owinięte białą kokardką z karteczką: We Love You H&S.
-Co to jest?- pytam.
-Spójrz do środka.
Siadam na łóżku i odwiązuję kokardkę. Przed otwarciem spoglądam na Hazzę, a ten zachęca do otwarcia. Otwieram i zakrywam usta. W środku są kluczyki do samochodu z tabliczką Range Rover i doczepiony także złoty breloczek.
-Co to są za kluczyki?- pytam podekscytowana.
-Jak to jakie…- uśmiecha się Harry.- Twój nowy samochód czeka na parkingu.
-O mój… boże…- mówię.
Harry zaczyna się śmiać.
-KUPIŁEŚ MI SAMOCHÓD?!- krzyczę z radości.
-Kupiłem!- śmieje się.
Rzucam się na szyję mojego faceta i namiętnie go całuję. On sam jest oszołomiony, że spadamy na łóżko i góruję nad nim.
-Harry… Jesteś najwspanialszym facetem, jakiego poznałam, najukochańszym, najprzystojniejszym i w ogóle naj! KOCHAM CIĘ WARIACIE!!! NAD ŻYCIE!!!
Hazz zaczyna się śmiać.
-Też cię kocham wariatko!- mówi i całujemy się znów.
- Boże! Kupiłeś mi auto!- mówię niedowierzając.
-Chcesz je zobaczyć?- pyta.
-No jasne!- piszczę.
-To ja ubiorę Silver i idziemy.
Puszczam Hazzę i sama narzucam dżinsy i bluzę oraz adidasy. Robię zdjęcie kwiatów i wstawiam na IG z podpisem: Urodzinowa niespodzianka od mojego mężczyzny.
Mała jest ubrana w kombinezon, Harry narzuca bluzę i zjeżdżamy na dół na parking. Wiem, który to mój samochód. Najnowsza linia Range Rovera. Jego lakier się błyszczy i jest tak jakby zawiązany ogromną czerwoną kokardą.
-O Dobry Boże!!!- mówię, a Harry zaczyna się śmiać.
Naciskam przycisk otwierania i wydaje z siebie dźwięk otwarcia. 
Kucam z wrażenia.
-Jest taki piękny i lśniący…- mówię.
Podchodzę do Hazzy i całuję go namiętnie w usta.
-Kocham Cię…- uśmiecham się .
-Gracie… Ja ciebie też mocno kocham… i cieszę się, że ci się podoba…
Silver nagle piszczy, a ja patrzę na nią zaskoczona. Na jej twarzy pojawia się uśmiech. Piękny uśmiech. Pokazuje swoje różowe dziąsełka i piękne dwa, głębokie dołeczki w policzkach.
-Cieszysz się jak mamusia?- pytam ją całując jej policzek, nosek i ustka. Biorę ją od Hazzy.
-Wróćmy do domu, tu jest zimno…- mówię łapiąc Hazzę za rękę, on całuje mnie w czoło i wracamy do domu.

(…)
-Ale słonko, to są twoje urodziny i dla mnie naprawdę żadnym problemem nie jest zabranie własnej wnuczki…- mówi Anne.
-W takim razie bardzo się cieszę…- mówię obejmując Anne.- I dziękuję.
Kucam przy nosidełku mojej małej.
-Bądź grzeczna i nie płacz babci za dużo…- całuję jej czółko, a ona wpatruje się we mnie.
-Bawcie się dobrze…- mówi Anne, a Harry obejmuje mnie od tyłu.
-Będziemy…- odpowiada swoim zachrypniętym głosem.
Anne i nasza córka wychodzi, a ja wieszam się na szyję Hazzie.
-Zmieniłem zdanie co do kolacji… Idziemy na imprezę…- mówi.
-Imprezę?
-Tak…- uśmiecha się.
Daję mu całusa i idę do garderoby, by znaleźć jakieś rzeczy. Ubieram czarny koronkowy crop top i czarne skórzane spodnie. Narzucam kardigan bez rękawów i zakładam szpilki. Prostuję włosy i robię sobie makijaż. Harry zakłada białą, lekko prześwitującą koszulkę i czarne dżinsy.
-Jesteś gotowa?- pyta z łazienki.
-Chyba tak…- mówię malując usta szminką.
Hazz wchodzi do sypialni i uśmiecha się do mnie szeroko.
-Oj Gracie… Potrafisz kusić…- mówi obejmując mnie w biodrach.
-Mmm…- mruczę i daję mu całusa.
-Gdzie idziemy do klubu?- pytam z uśmiechem.
-Do Mahiki.
Uśmiecham się i znów daję mu całusa.
15 minut później wychodzimy. Taksówka zawozi nas pod klub, gdzie jest pełno paparazzich, wchodzimy do środka, a tam zastaję wszystkich moich przyjaciół i wielki tort ze sztucznymi ogniami. Eleanor, Lucy i Perrie rzucają się na mnie z prezentami, potem chłopcy, ale zauważam, że brakuje Lily koło Nialla i Liama z Danielle, poza tym zauważam kolegów i koleżanki z roku.
-Jeju, dziękuję wam, że jesteście tutaj ze mną…- mówię.- To wiele dla mnie znaczy.
Wszyscy zaczynają mi śpiewać Happy Birthday i zdmuchuję świeczki.
Potem prezenty.
Gdy inni szaleją na parkiecie, ja siedzę w naszej loży z Harrym.
-Jesteś jakaś nie w sosie…- stwierdza siadając obok.- Coś się stało?
-Nie, jasne, że nie… Wszystko jest wspaniale…
-Ale coś jest nie tak… Powiedz mi…
Spoglądam na niego.
-Martwi mnie trochę Niall…- mówię.
-Dlaczego?
-Widziałeś jaki jest smutny? Właściwie trzyma się na boku, nic nie mówi… i do tego po raz kolejny nie ma z nim Lily…
-Bo z Lily, to jest skomplikowana sprawa…- mówi Harry spoglądając na siedzącego z Zaynem Nialla przy barze.
-Czemu?
-Zostawiła go…
-Co?- niedowierzam.
-Ponoć powodem był fakt, że ciągle wyjeżdża i nie spędza z nią wystarczającej ilości wolnego czasu.
-…a jak on sobie radzi?- pytam mojego chłopaka.
-Siedzi sam u siebie i pisze piosenki…
Robi mi się bardzo przykro.
-…musisz coś wykombinować z chłopakami… jakoś go podnieść na duchu.
-…próbujemy, ale on ciągle jest na nie… stałym wytłumaczeniem jest np.. to, że się źle czuję, czy jest zmęczony.
-W takim razie, trzeba mu znaleźć jakąś fajną dziewczynę.
-Będziesz się bawić w swatkę?- pyta mnie Hazz, gdy El i Louis siadają obok.
-Niekoniecznie, ale dobrze by było, żeby zapomniał o niej…
-To nie będzie proste…- wtrąca Eleanor.- On miał w planach się jej oświadczyć, ale nie mówcie nikomu…

-Co?-mówię równo z Harrym.
-Powiedział mi to dwa miesiące temu…-mówi Louis.
-Biedny Niall…- mówię.

(…)
Zaplatam dłonie wokół szyi Hazzy i przysuwam się kurczowo do jego torsu. Wokół nas ludzie szaleją, a w moich nozdrzach jest tylko i wyłącznie zapach alkoholu. Tańczymy do We Found Love.

Yellow diamonds in the light
And we're standing side by side
As your shadow crosses mine
What it takes to come alive

It's the way I'm feeling I just can't deny
But I've gotta let it go

We found love in a hopeless place
We found love in a hopeless place

Harry obkręca mnie dookoła i gdy znów jestem przy jego klatce piersiowej podnioszę wzrok do góry. Staję na palcach i wpijam się w jego usta. On lekko zaskoczony tym co robię, wsuwa dłonie do tylnich kieszeni w moich spodniach. Stoimy na środku i całujemy się namiętnie. Czuję wzrost podniecenia i pożądania. Hazz unosi mnie do góry i oplatam nogami jego biodra. Dotykam językiem jego podniebienia, a wydaje z siebie podłużne mruknięcie, jego dłonie jeżdżą po nagich plecach.
Nagle wszyscy zaczynają piszczeć, gwiżdżeć i krzyczeć. Zaczynamy się uśmiechać i odrywamy się od siebie, gdy zauważamy, że wszystkie telefony nas nagrywają.

**** 
Proszę o komentarze, bo coś ich mało! Miłego xx.

9 komentarzy:

  1. Boziu !!!! <3 Kocham ten rozdział :* Czekam na następny !!!!!!!! <333♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaisty! Czekam na next :)
    Miłego weekendu i weny życzę ;)

    Panna Domka

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ekstra!! Chyba się nie obrazisz ale pominęłam pewien moment...
    Harry nieźle się postarał, no kurde kupił jej samochód! Myślałam, że w tym pudełeczku jest pierścionek hmm zaręczynowy a tu kij... Trochę szkoda no, ale cóż samochód też był świetnym pomysłem, szczególnie, że Grace tak się cieszyła. A tak jeśli jesteśmy przy temacie to: W KTÓRYM ROZDZIALE HARRY SIĘ JEJ OŚWIADCZY?! Tylko wiesz mam nnadzieję, że przedtem nic się nie zepsuje między nimi tak jak jest z Lily i Niall'em. Kurczę tak bardzo szkoda mi blondyna (oczywiście bardzo chętnie bym się nim zaopiekowała), ale Grace powinna im pomóc. Porozmawiać z nią i przemówić do rozsądku. Byli świetną parą!
    Ale skoro to ty piszesz ich scenariusz życiowy to wiesz... tam możesz... trochę no...
    Do piątku! Xx

    OdpowiedzUsuń
  5. GENIALNE!!
    Rozdział zajebisty! Ogólnie jestem pod wrażeniem ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny! :)
    Majka x

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwieeeelbiam!!

    OdpowiedzUsuń