piątek, 29 maja 2015

Rozdział 99.



-Jak się bawisz Californio?- pyta głośno Liam po wykonaniu Up All Night, a odpowiada mu pisk wszystkich fanek.
-Chyba dobrze...- odpowiada.
Moja mała wierci mi się na ramionach i z błyszczącymi słuchawkami na uszkach oraz smoczkiem w buzi ogląda na ekranach wielkich telebimów jak jej tata występuje.
Wskazuje paluszkiem na Harry'ego tańczącego na scenie i podskakuje jakby chciała tańczyć.
Siadamy sobie z Lou na krzesełkach i oglądamy występ. Słuchałam ich albumu raz albo dwa, ale zdecydowanie widzę zmianę w brzmieniu tego krążka. Rockowe brzmienia, dużo perkusji, Niall szaleje na gitarze elektrycznej, a chłopaki poddają się rytmom. Ta płyta zdecydowanie jest brzmieniem Hazzy, a w szczególności Midnight Memories.
-To co robią jest wspaniałe…- mówi Lou.
-Jestem z nich taka dumna…- dodaję.
-Ja także.- uśmiecha się.

(…)
Koncert kończy się za ok. 30 minut, chłopcy podekscytowani udanym show rzucają się na kanapy i wzdychają z ulgą.
-Uwielbiam tu grać…- mówi Niall.
-Najlepsza arena na świecie…- dodaje Harry i spogląda na moją małą. Mała śpi ze smoczkiem w buzi, gdy zaczyna smokać w jej policzkach robią się śliczne dwa dołeczki. Uśmiecha się szeroko i całuje mnie w policzek.
-Było wspaniale…- mówię.
-No jasne, że było… Na naszych koncertach zawsze jest.- śmieje się Louis.
Jedziemy do hotelu, Aaron wprowadza mnie do hotelu, po czym musi zostać przed wejściem, by pilnować chłopaków, którzy dają autografy. Jadę do pokoju i kładę nosidełko z małą na łóżko. Będzie spała z nami, bo nie mamy łóżeczka.
Rozbieram swoją kurtkę i postanawiam wykąpać małą, jak tylko się obudzi. Póki co, wyciągam ją z nosidełka i kładę na łóżku przykrywając kocykiem. Śpi na boku jak taka mała kuleczka. Uśmiecham się na jej widok. Zrzucam buty i czuję ulgę chodząc jedynie w skarpetkach. Harry puka do drzwi, więc je mu otwieram. Uśmiecha się szeroko i daje mi soczystego całusa na powitanie.
-Jak ślicznie śpi…- mówi z uśmiechem.
Mała nagle zaczyna się wiercić i otwiera oczy. Ma je zaspane i musi się rozbudzić. Przewraca się na brzuszek i wypluwa smoczek. Patrzy na nas uważnie. Zaczyna się uśmiechać i wierzgać nogami.
-Ma!- piszczy.
Uśmiecham się i siadam obok niej.
-Może się wykąpiemy? Hm?- mówię do niej i łapię za jej wierzgającą rączkę. Ona patrzy na mnie i słucha co mówię i nagle zaczyna wkładać nogę do ust. 
-O nie… Tą nogę to najpierw trzeba umyć.- śmieję się i gilgoczę ją po żeberkach. Ona piszczy i wije się. Poza tym kopie mnie nogami.
Harry stoi oparty o ścianę.
Przykładam małej usta do ucha.
-I co ten tata się tak patrzy… Powiedz mu coś.- mówię jej na ucho, a ona piszczy.
-Da!
Mamy tutaj w łazience brodzik od prysznica i wannę. Wybieram wannę i nalewam trochę wody, podczas, gdy Harry rozbiera ją. Nalewam kilka kropel płynu do piany, by była bardziej zadowolona.
-Możecie przyjść.- mówię.
Hazz wchodzi z małą do łazienki i podaje mi ją. Wkładam ją do wanny i podtrzymuję jej plecy, bo jeszcze sama nie siedzi. Polewam ją wodą, a ona chlapie nóżkami i rączkami.
-No nie…- szepczę do siebie mając całą bluzkę mokrą od wody.
Harry siedzi na zamkniętym kibelku i kręci nas telefonem.
-No wiesz co…- mówię do niego, a mała spogląda w stronę taty.
-Ma!- przenosi wzrok na mnie i wskazuje palcem na Harry’ego.
-Tak ja też nie lubię jak mnie ktoś nagrywa…- mówię z uśmiechem.
-Oj tam…- mówi Hazz.
-Da!- mała pierwszy raz krzyczy pretensjonalnym tonem.
Wybucham śmiechem, na co Silver znów chlapie wodą z podekscytowania.
Harry chichocze.
Oblewam jej ciałko wodą i wrzucam gumową kaczkę, którą mała ściska, by wydawała z siebie kwakanie. Potem owijam ręcznikiem i niosę do sypialni. Mała leży owinięta w ręczniku i patrzy na mnie, jak wyciągam z walizki jej rzeczy. Ktoś puka do drzwi, więc Hazz odkłada telefon i idzie sprawdzić. Okazuje się to być obsługa hotelu, która zapewnia parom z małymi dziećmi łóżeczka. Wspaniale.

(...)
Ubieram jej pieluszkę podśpiewując sobie pod nosem C'mon C'mon. Zapinam jej śpioszki i biorę na rączki.
-Tak najlepiej prawda?
Mała przytula główkę do moich piersi i chyba powoli zasypia.
Harry kładzie łóżeczko niedaleko fotela, jakieś 10 metrów od naszego łóżka i wkładam małą do niego, bo zdążyła zasnąć. Harry przykrywa ją kocykiem i obejmuje mnie od tyłu, gdy jej się przyglądam. Pociąga smoczkiem ukazując dołeczki w policzkach.
-Jest taka śliczna...- mówię szeptem.
-Po tobie...- szepcze mi do ucha całując delikatnie.
Dotyk jego ust jest gorący i czuję, że przebiegają po mojej skórze dreszcze.
-Masz ochotę na prysznic?- pyta z uśmiechem, gdy je wyczuwa.
-Bardzo chętnie...- mówię.
Harry całuje mnie po szyi. Biorę ręcznik i zabieram czystą bieliznę, a także koszulkę Harry'ego, w której śpię.
Otwieram drzwi i wchodzę do zaparowanego pomieszczenia. Harry właśnie zamyka zamazane drzwi kabiny. Uśmiecham się i przymykam drzwi od łazienki, by słyszeć, gdyby mała zaczęła płakać. Rozbieram się i ponownie otwieram drzwi kabiny.
Stoi uśmiechnięty i łapie za moją dłoń, bym do niego dołączyła. Gorąca woda parzy moją skórę, ale kilka sekund później jest już w porządku. Nasze głowy oblewa woda.
-Jesteś taka piękna...- mówi kładąc swoje dłonie na moich pośladkach.
Swoje dłonie lokuję na jego przedramionach.
-Jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek poznałem...- mówi wprost do mojego ucha, a ja czuję, że jak blisko się stykamy nagimi ciałami. Moje piersi są wciśnięte w jego klatkę piersiową. Moja prawa noga jest podniesiona do góry przez jego rękę.
-Kocham cię...- mówię składając pocałunek na jego obojczyku.
Jedną ręką unosi moją brodę.
-Tęskniłem za tobą cholernie...- mówi, a ja się uśmiecham.
-Tak, jak ja...- mówię.
Staję na palcach i sięgam jego ust. Całuję je namiętnie, a jego prawa dłoń ściska mój pośladek. Nagle podnosi mnie, oplatam swoje nogi wokół jego bioder i przyciska do marmurowej ściany prysznica.
Całuje moją szyję i wolną ręką dotyka ciała.
-Harry...- szepczę mu do ucha.
-Hm?- mruczy, przysuwając biodra do moich.
Delikatnie opuszcza mnie znów na ziemię i wychodzi z kabiny, by wrócić zabezpieczonym.
-Słonko... Pomyśl o tabletkach...- mówi podnosząc mnie do góry.
Wydaję z siebie podłużny jęk, a gdy Harry zaczyna się we mnie poruszać nie mogę wręcz oddychać. Przyjemność jest nie do opisania. Gorąca woda wciąż spadająca na nasze ciała i przede wszystkim ciągłe połączenie naszych ciał jest wspaniałe.
Staję tyłem, a Hazz składa pocałunki na moich plecach, szyi.
-Jest ok?- pyta cicho, gdy ja wydaję z siebie podłużny jęk.
-Może szybciej...- proponuje łącząc ze sobą moją dłoń, która dotyka otwarta marmurowej ściany.
Kiwam głową, a on znów całuje moje plecy i szyję. Tempo wzrasta. Zaciskam usta, by nie krzyczeć. Zaciskam dłoń w pięść i wypinam swoje plecy do tyłu.
-Idealnie...- mówię z uśmiechem.
Harry zwalnia doprowadzając mnie do uczucia bardzo zbliżającego się. Nieświadomie kręcę pośladkami, chcąc poczuć go bardziej, całuje moje plecy.
-Chcesz więcej?- pyta z uśmiechem.
Kiwam głową, gdy przyspiesza podwójnie.
-Harry...- jęczę.
-Wiem, jest super...- mówi dysząc mi do ucha.
Osiągamy szczyt jednocześnie, ja wypuszczając z ust głośny jęk, a Harry głośnym: Kurwa.
Opieram się o ścianę i próbuję złapać oddech. Hazz wyrzuca zabezpieczenie i wraca do mnie.
Całuję go namiętnie.
-Och... Takie podziękowanie...- uśmiecha się szeroko.
Uśmiecham się.
-Proponuję się umyć...- mówię.
-Po takim seksie bardzo chętnie...- mówi Hazz.
Uśmiecham się szerzej, przygryzając wargę. Harry pomaga mi się umyć, zresztą ja także. Myje mi głowę i jest taki delikatny. Tęskniłam za tym wszystkim, za moim fantastycznym chłopakiem. Ubieram majtki i stanik. Naciągam na głowę koszulkę i rozczesuję włosy przed lustrem. Hazz obowiązuje pas ręcznikiem, a drugim suszy mokre włosy. Zwracam uwagę na jego oczy, które wpatrują się w kształt pośladków przebijających się przez koszulkę oraz nogi. Po chwili zauważa, że go obserwuję. Uśmiecha się szeroko i idzie do sypialni. Z powrotem w łazience pojawia się w białych bokserkach. Wyciągam suszarkę do włosów, by je podsuszyć, by ładniej wyglądały. Harry staje obok i bierze ode mnie suszarkę. Po czym ściąga mi koszulkę i siada na zamkniętym kibelku.
-Możesz najpierw mi wysuszyć?- pyta z uśmiechem.
Kiwam głową i siadam na jego kolanach przodem. Ściągnął mi koszulkę, by móc wycałować moją klatkę piersiową, gdy będę mu suszyć włosy. Jego włosy robią się bardzo puszyste.
Kiwam głową i siadam na jego kolanach przodem. Całuje cały mój biust, jeździ nosem po mostku.
-Harry łaskocze mnie to...- mówię, a on zaczyna chichotać.
- To jest powód bym przestał?- pyta unosząc brwi.
Spoglądam w jego błyszczące zielone oczy.
Zbliża usta do moich, ale muska moją brodę dwa razy. Po czym wraca na biust. Gdy jego włosy są suche. Wyłączam sprzęt i odkładam na półkę. Swoich postanawiam nie suszyć.
Zakładam koszulkę mimo sprzeciwów mojego chłopaka.
Ziewam.
-Chodźmy spać...- mówię.
Hazz kiwa głową i przykrywa małą. Odsuwam kołdrę i wślizguję się pod nią. Zaraz Harry zapala swoja lampkę nocną i kładzie się obok.
-Dobranoc Grace...- szepcze mi do ucha, pstrykając wyłącznik.
-Dobranoc skarbie...
Kładę się bokiem, nasze nogi są splecione, jak uwielbiamy, moja głowa leży na jego obojczyku, a ręka jest spleciona z jego ręką.
Zasypiam od razu, po locie i wieczorze byłam zmęczona, bardzo.
Silver budzi się raz na karmienie, więc po napojeniu jej mlekiem znów śpię w najlepsze, tym razem do rana... Właściwie to do południa.
 
Harry
Budzę się pierwszy. Przecieram oczy i spoglądam zaspanym wzrokiem, na moją towarzyszkę. Śpi w najlepsze, a jej pokręcone włosy są na całej jej poduszce. Podnoszę głowę, gdy słyszę jakby szeptanie. Silver wierzga nóżkami, a zaraz jej stopa ląduje w jej ustach. Chichoczę i podnoszę tułów by usiąść, ona odwraca główkę i uśmiecha się widząc mnie.
-Da!- piszczy, a ja unoszę palec na usta, by była cicho. No ale umówmy się… Ona i tak nie zrozumie tego gestu.
Wstaję z łóżka i bosymi stopami przemierzam odległość między łóżeczkiem Silver, a łóżkiem. Wyciągam ją i biorę na ręce.
-Dlaczego nie śpisz, księżniczko?- pytam ją, a ona kładzie główkę na moim obojczyku. Idę z nią do łazienki, a nasz widok w lustrze jest śliczny.
Robię zdjęcie i wstawiam na TT z podpisem: Hi beautiful world from me&myprincess.
Silver wydaje szept: Da-da.
-Tak da-da jest z tobą tutaj.
Obracam ją przodem do okna w łazience i spoglądam jak bardzo jej się podoba świecące słońce, błękitne niebo. Wierzga nóżkami i się śmieje, podskakując.
Kołyszę ją podśpiewują jakąś melodię jej do ucha. Nieruchomieje i wsłuchuje się, odwraca główkę, uśmiecha się i łapie paluszkami za moje włosy. Tym razem uścisk jest lekki. Wyswobadzam z jej rączki moje dwa kosmyki loków i zaczesuję grzywkę do tyłu. Jej brązowe oczy błyszczą.
-Mówił ci ktoś, że jesteś piękna?- pytam ją, a ona z otwartymi ustami przygląda mi się. -Zamknij te ustka, bo ci mucha wleci...- uśmiecham się i wkładam jej palec pomiędzy jej wargi. Ona wypluwa je i parska śmiechem.
Grace przewraca się z boku na plecy.
-Ta twoja mama to szalona jest...- mówię jej do ucha.-Śpi i śpi.
Silver podskakuje mi na rękach.
Idę z nią w stronę łóżka i kładę Silver na brzuchu Grace. Mała próbuje podciągnąć się wyżej, a gdy już to robi dotyka rączką nosa Grace i łapie za niego, zaczynam się śmiać. Mała stęka poddenerwowana, że mama nie reaguje.
Spogląda na mnie, jakby prosiła o pomoc. Uśmiecham się szeroko, a Silver próbuje dalej obudzić mamę. Teraz jej rączka łapie za włosy, ciągnie mocno, a ja przyglądam z jaką zaciekłością to robi.
-Ma!- krzyczy co sprawia, że chyba Grace zaczyna się budzić. Gdy otwiera zaspane oczy uśmiecha się szeroko.
-Silver! Co ty tu robisz? Sama przyszłaś do mamusi?- mówi Grace unosząc nad sobą Silver. Moja mała córeczka wierzga nóżkami i piszczy.
-Czy tatuś ci pomógł?- pyta znów i przenosi wzrok na mnie. Uśmiecham się do niej.
-Hej śpioszku...- mówię i zabieram małą z rąk mojej dziewczyny. Kładę ją do łóżeczka na chwilkę.
-Hej...- mówi Gracie, gdy wchodzę do niej pod kołdrę.
Kładę rękę na jej biodrze i przysuwam głowę do jej twarzy.
-Czy u mego boku śpi się lepiej, czy gorzej?- pytam dosłownie milimetry od jej ust.
-...właściwie to... chyba gorzej...- mówi z uśmiechem.
-Co?!- śmieję się oburzony.-Zapłacisz mi za to...
-Nie...- śmieje się Grace.
Siadam jej na biodrach i zaczynam łaskotać. Grace krzyczy, piszczy z przerwami na śmiech, którym wybucha co chwilę.
-Nienawidzę cię! - krzyczy Grace płacząc ze śmiechu.
-Co powiedziałaś?!- śmieję się i znów ją łaskoczę.
-Boże!!! Przestań!!!- Grace krzyczy, a ja przestaję ją łaskotać i wpijam się w jej usta. Są takie miękkie, gorące i pełne. Idealne do całowania.
Grace oblizuje wargi i wpatruje się we mnie.
Przygryza wargi z tym swoim uśmieszkiem na ustach. Dłonią przejeżdża po moim torsie w dół, swoje palce kieruje nad gumkę od bokserek.
Zamieniamy się miejscami. Teraz ona góruje, dotykając gumkę od bokserek i strzelając nią. Kręci pośladkami.
Mrowienie w podbrzuszu rośnie i rośnie, a twardość jest już wyczuwalna przez Grace.
-Nie teraz...- mówi mi do ucha.
Zaczesuje mi grzywkę do tyłu i całuje mnie w nos. Wstaje z łóżka i zaczyna karmić Silver, następnie
przewija ją i ubiera.
-Zadzwonię po śniadanie...- mówię, a Grace wkłada małą do łóżeczka i zrzuca koszulkę ukazując mi czarną koronkową bieliznę. Ubiera się i rozczesuje skołtunione włosy. Wygląda, jak mały pudelek, ale uwielbiam to. Prostuje włosy.
Wkrótce tosty z jajecznicą przyjeżdżają i zajadamy się.
Louis puka do drzwi i mu otwieram.
-Za dwie godziny mamy samolot do LA...- mówi.
Kiwamy głową, a Grace zaraz po zjedzeniu zaczyna się pakować, zresztą wszyscy to robimy.
 
(...)
Lot przechodzi szybko, dziś mamy wolne od koncertu, więc mam zamiar spędzić resztę dnia z moimi dziewczynami. Będąc już w hotelu, który mieści się niedaleko wybrzeża biorę wózek małej i Grace wkłada ją do środka. Na dworze jest ok 30 stopni, więc decyduje się na sukieneczkę dla niej. Wychodzimy z hotelu bez ochrony tylnim wejściem. Ja pcham wózek, a Gracie idzie obok.
-Czekałam na takie normalne wyjście we trójkę...- mówi z uśmiechem.
-Ja też...- mówię z uśmiechem i łapie ją w biodrach. Splata nasze palce i całuje mnie w policzek. Silver trzęsie grzechotką i przygląda się nam.
-Grace?- zaczynam.
-Hm?- pyta poprawiając okulary przeciwsłoneczne.
-Jak sobie radzisz jak mnie nie ma?- pytam.
-Jakoś... w dni kiedy mam zajęcia twoja mama jest kochana i przyjeżdża by mi pomóc. Opiekuje się Silver. Ale...
Grace urywa i spogląda na chodnik.
-Co jest?- pytam obejmując ją.
-...myślałam, że zatrudnić opiekunkę na te kilka godzin Harry... Chcę zacząć mój staż. Poza tym nie chcę już
obciążać twojej mamy obowiązkiem przyjazdu.
Siadam na ławce i sadzam sobie Gracie na kolanach.
-Co ty na to?- pyta delikatnie głaszcząc moje włosy.
-Jak Silver by to zniosła?- pytam.
-Nie wiem... Oczywiście nie zostawiłabym jej z obcą kobietą pierwszy raz. Przyszłaby dwa, trzy razy, żeby Silver mogła się z nią oswoić...
Spoglądam na Gracie.
-Masz jakąś zaufaną osobę?- pytam.
-Tak... Mama mojej koleżanki z roku wychowała trójkę dzieci, jest z wykształcenia przedszkolanką i znam ją osobiście. Ma super nastawienie do dzieci.
-Rozmawiałaś z nią o opiece nad Silver?
-Wspominałam jej, że być może będę potrzebowała pomocy opiekunki, a ona powiedziała, że bardzo chętnie zajmie się Silver.
-Jak wrócimy do Londynu umówimy się z nią na spotkanie, ok?- pytam całując jej ramię.
-Ok...- uśmiecha się szeroko.
Całuje jej policzek i muskam usta.
Bryza wieje delikatnie regulując wysoką temperaturę.

******
Miłego czytania!

8 komentarzy:

  1. Słitaśny :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział
    taki rodzinny i wgl <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudownie, że mogli spędzić razem czas tylko we trójkę jak prawdziwa rodzinka ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. To takie słodkie

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczęśliwa rodzinka :*
    Teraz tylko na ślub czekać :)
    Czekam na kolejny

    Ps: mam pytanie ta druga część tego rozdziału tzn (...) Lot przechodzi szybko , jest z czyjego punktu widzenia ? Bo troche mi sie nie zgadza ?

    Panna Domka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam moja pomyłka, już poprawiłam.

      Usuń
  6. Super
    Mam pytanie czy związku z bożym ciałem dodasz wcześniej rozdział?

    OdpowiedzUsuń