piątek, 25 grudnia 2015

Rozdział 129



Harry wyjeżdża na dwa-trzy dni do Los Angeles, by nagrać teledysk do Steal My Girl, ja w tym czasie rzucam się w wir pracy, chcę zakończyć wszelkie zaczęte rzeczy, przed rozpoczęciem Fashion Weeków. Co wieczór Nolan przychodzi do mnie do domu, byśmy mogli podokańczać wszystko. Moglibyśmy pracować w naszym gabinecie, ale wolałam być z Silver w domu. Darbi i Tess wyjechały na różne spotkania w Ameryce i Australii.
Jeżeli chodzi o Justina to… Rozmawiałam z nim godzinę na ten temat, rozpłakałam się, byłam załamana. Przyjaciel pocieszył mnie i zachęcił, bym porozmawiała z Harrym jak wróci, może to tylko zauroczenie nią i jestem  w stanie to rozwiązać. Siadam zmęczona całym dniem, a jutro jadę znów z Silver na balet. Włączam tv i na jednym z kanałów leci Nothing Hill. Mieszam duży kubek herbaty z cytryną i kątem oka przeglądam wpisy na TT. Różne... Nudzi mi się, a nie chcę iść jeszcze spać. Silver śpi dziś ze mną, więc oczywiście zabrała tysiąc zabawek i śpi. Próbuję dodzwonić się do Harry'ego, ale stale nie odbiera. Marszczę czoło i wykręcajac jego numer kolejny raz, moje połączenie chyba zostaje odrzucone.  Dostaję sms-a od Zayna...
"Hej Gracie! Co słychać w wielkim świecie mody?"
Uśmiecham się do ekranu i przykrywam szczelniej kołdrą, byleby było mi ciepło. Odkładam kubek obok siebie.
"O dziwo nic ciekawego, ale już niedługo się to zmieni!"- piszę i wysyłam wiadomość.
Zayn pisze mi o różnych sprawach…
"Ej Zayn, dlaczego H nie odbiera?"

Odkładam telefon i wyciągam z lodówki trochę sałatki i kroję świeżą bagietkę, smaruję ją masłem i wstawiam do piekarnika. Poza tym robię sobie kolejny kubek herbaty. Kątem oka oglądam film, a telefon wciąż nie miga od wiadomości, a Zayn odpisywał mi od razu. 

"Halooo"- piszę i idę do łazienki na chwilkę.
Wiadomość przychodzi dopiero, gdy siadam na kanapie z kolacją.
"Wyszedł gdzieś"- odpisuje krótko.

Marszczę brwi.
"Nie macie nagrań?"- piszę.

"Jutro"

Film się skończył, więc przełączam kanał i zatrzymuje swoje poczynania widząc kolejnego smsa.

"Nie będę cię okłamywał. Przyszła po niego jakaś blondynka i wyszli... Wczoraj też tu była."

Moje serce na chwilę się zatrzymuje, a potem zaczyna bić strasznie mocno. Ściskam widelec w dłoni do takiego stopnia, że zaczyna mnie piec.
"Wrócił na noc?"- pytam.

"Szczerze mówiąc nie wiem, ma pokój z daleka od nas"

Podkurczam nogi i mierzwię włosy. 

"Nie martw się! xx"

"Jak mam się nie martwić Zayn, jak przez ost dwa tygodnie spędza więcej czasu z Nią i ich przyjaciółmi..."- piszę.

"To pewnie przyjaciółka"- pisze Zayn, a już czuję, że moje oczy robią się mokre.

"Zayn, chciałabym w to uwierzyć."- piszę wycierając nos.

" Będę go pilnował, kochana..."- pisze.

"Dziękuję! xx"

Zjadam szybko jedzenie i wleczę się na górę. Myję się, ubieram w pidżamy i kładę się obok Silver. Czuję, że ta noc będzie bezsenna.

(...)
Dwa dni później zostały mi jakieś pojedyncze rzeczy do zrobienia. Wpuszczam Nolana do domu, rozbieram Silver i proponuję, abyśmy zrobili coś do jedzenia. Mój współpracownik znajduje świetny sposób na kontakt z Silver, oglądają razem wieczorynkowy odcinek Dory, Nolan razem z moją małą mówią głośno angielskie słowa, o których wypowiadanie prosi Dora. Robię gotowanego kurczaka z ryżem i warzywami.
Pytam Nolana co chce do picia, a on wstaje na chwilkę z kanapy.
-Grace masz jakąś tabletkę na ból głowy?- pyta.
-Już patrzę...- mówię i szukam w apteczce czegoś, co uśmierzyło by ból Nolana. Bezskutecznie.
-Niestety wszystkie poszły...- mówię.
Nolan krzywi się lekko i dziękuje mi.
-Ale poczekaj! Gdzieś ostatnio czytałam, że lampka wina pomaga. Co ty na to?- pytam.
Nolan zaczyna się śmiać.
-Romantycznie, romantycznie, ale chętnie.- porusza śmiesznie brwiami.
Uśmiecham się i wyciągam butelkę.
-Nolan, chodź przechodzą przez trolowy most!
-O nie!- mówi przerażony i biegnie do Silver. Wyciągam kieliszki i leję trunek do połowy. Nakładam jedzenie i niosę talerze do salonu, Silver trochę pomagam. Zaraz po zjedzeniu Dora się kończy i Silver prezentuje piosenkę:
~Udało się! Udało! Tak! Yes, we did it! To sukces!~
Zaczynamy się śmiać. Potem ja pracuję z Nolanem, wybieramy zdjęcia, a Sil mówi, że chce siedzieć z nami, zamiast sama na górze. Tak więc wybieramy wiele zdjęć, które mają stanowić zawartość inspirację dla obecnie podrzędnych magazynów o modzie. W końcu Vogue to biblia...

Zayn
-Ten teledysk będzie świetny!- mówi Lou poprawiając długie włosy.
-No jasne, że będzie...- mówi Niall.
-Szczególnie ty Nialler jako jeden z plemiennych tancerzy...- dodaje Louis, a ja parskam śmiechem.
Podnoszę wzrok na Harry'ego, który przez cały czas siedzi na telefonie i bezustannie pisze coś na klawiaturze. Powiedziałem Louisowi o mojej rozmowie z Gracie i postanowiliśmy wybadać tą nową.
-Hazz!- mówię.-Ej Hazz!- dopiero teraz podnosi głowę, jakby wyrwany z czegoś.
-Aż tak się nie możesz doczekać wizyty z Grace?- pyta Louis.- Że tak z nią esemesujesz?
-To nie Grace, to kolega...- mówi Harry i znów opuszcza głowę.
Patrzę na Louisa, a ten wzrusza ramionami.
Kręcę głową i słucham rozmowy Liama, Paula, Nialla i Lou na temat trasy w końcu za kilka dni wyjeżdżamy.

Grace
Padam zmęczona na fotel, gdy w radiu, które Nolan włączył leci Uptown Funk Marka Ronsona, chłopak zaczyna śmiesznie tańczyć i wygłupiać się, nawet nie wiem kiedy porywa mnie i obraca wiele razy. Cały czas głośno się śmiejemy.
-Wooo!- piszczę wyrzucając dłonie do góry.
-Jesteś najlepszą tancerką pod słońcem...- mówi Nolan podając mi kieliszek od wina.
Uśmiecham się do niego i odbieram od niego.
-To za kogo wznosimy toast?- pyta Nolan.
-Za nas...- mówię i stukam kieliszek swój o kieliszek Nolana.
Siadam na kanapie, gdy nagle Nolan staje w miejscu wpatrzony w stronę drzwi wejściowych. Rzednie mu mina, a sama twarz staje się blada, jak ściana, połyka szybko zawartość wina w ustach i odkłada kieliszek.
-Widzę, że się długo delektujesz winem...- chichoczę.
Nolan patrzy dalej z szeroko otwartymi oczami. Marszczę brwi i odwracam głowę. Harry stoi w korytarzyku trzymając w dłoni torbę z swoimi rzeczami.
-Harry?- mówię zdziwiona.- Miałeś przyjechać jutro...- mówię i z uśmiechem odkładam kieliszek, podchodzę do mojego narzeczonego i marszczę brwi widząc, jego skupiony na Nolanie wzrok.
-Co on do cholery robi w naszym domu?- mówi cicho Hazz spinając kości policzkowe.
-Pracujemy...- mówię stając przed moim narzeczonym.- Nolan przyjechał byśmy skończyli materiały na Fashion Weeks... 
Harry marszczy brwi i jego oddech zaczynam słyszeć w całym domu.
-Wypierdalaj z mojego domu!- wykrzykuje Harry, na co wytrzeszczam oczy, a z moich ust nie mogę niczego wydusić. Nolan łapie za kurtkę i torbę i staje nieruchomo.
-Głuchy jesteś kurwa?! Won!!!- wrzeszczy Harry.
Nolan szybko wychodzi z mojego domu i idzie ku postojowi taksówek niedaleko. Harry patrzy za nim. Stoję nieruchomo, totalnie zatkana, zszokowana. To co tu się dzieje to nie są realia.
-Harry, co ty? Dlaczego go wygoniłeś?- pytam przerażona.
Harry patrzy jak wychodzi przez bramę i wtedy trzaska drzwiami wejściowymi.
-Wiedziałem, wiedziałem, wiedziałem, wiedziałem...- burczy.
-Co wiedziałeś Harry! Dlaczego się tak zachowałeś?- pytam idąc za nim do kuchni.
-Ja?!- wykrzykuje.- Ty się mnie pytasz, jak ja się zachowuję?! Zapraszasz jakiegoś faceta jak mnie nie ma, pijecie winko, jecie kolację i to wszystko wtedy, kiedy moja córka jest w domu?! - wykrzykuje.
-Ale my tylko pracowaliśmy!- mówię patrząc na niego. Nie poznaję mojego Harry'ego.
-Jasne! Tylko pracowaliście! Sprawdziłaś go?! Jest tak dobry, jak ja?! 
Nagle czuję, jak dreszcz oblewa moje ciało, a w sercu czuję ucisk. Gula w gardle z każdą sekundą ciszy jest coraz mocniejsza.
-Co ty pierdzielisz?!- wykrzykuję, czując, że do moich oczu zbierają się łzy.
-Krzyczałaś tak głośno, jak zawsze przy mnie krzyczysz?!- pyta podniesionym tonem.
Obchodzę dookoła wyspę kuchenną i podchodzę do Harry'ego ze łzami w oczach i dłonią uderzam go w dłonią w policzek. Moje serce bije nienaturalnie szybko, a oddech mam płytki, dłoń aż mnie piecze od siarczystego uderzenia. Mój narzeczony dotyka dłonią policzka i patrzy na mnie oczami przepełnionymi złością….
-Jak możesz mnie posądzać o coś tak potwornego?!- zaczynam krzyczeć.- Jakim prawem?!
-Wystarczy mi to co widziałem!- mówi głośno Harry.
-To co widziałeś?! Widziałeś tylko nas wtedy w pracy, jak się śmialiśmy i dziś kiedy pracowaliśmy! I po tym mówisz od razu, że z nim spałam?! Za kogo ty mnie masz Harry! Myślisz, że jestem taka, by cię zdradzać na prawo i lewo?! Z pierwszym lepszym?! Co ty sobie wyobrażasz?!
Zaczynam płakać mocniej.
-Boli mnie to, że mnie obwiniasz! Ale to ty jesteś winny!- mówię głośniej.
Harry otwiera szeroko oczy.
-Proszę?!- mówi.
-Tak!- mówię łapiąc za chusteczkę.
-Jak?!- wykrzykuje.
-A NADINE?!- wykrzykuję.
Harry na mnie patrzy cicho, a ja czuję, że robi mi się słabo. Już zanoszę się płaczem i czuję, że zaraz dojdzie do wybuchu tego, co kryłam pod maską, make-upem oraz sztucznym uśmiechem. Przez myśl przechodzą wszystkie nieprzespane noce, przepłakane, pełne bólu, zdrady, cierpienia…
-Widziałam was wtedy w studiu, widziałam was w restauracji, widziałam jak esemesowaliście, widziałam jak do niej pisałeś… I nie martw się…- mówię.- Nie grzebałam w twoim telefonie, w końcu ubezpieczyłeś się kodem, którego nie znam, zderzyłam się z nią wychodząc z klubu, płacząc, wytrąciłam jej telefon i zobaczyłam. – idę do salonu i siadam na fotelu.
-Grace…- Harry podchodzi do mnie.
-Nie…Nie podchodź. - mówię spokojniej.- Mam dosyć ciebie i tego wszystkiego… Nie szanujesz mnie jako osoby i do tego masz jakąś laskę na boku…- mówię chowając twarz w dłoniach.
-Grace, mnie z nią nic nie łączy…- mówi podchodząc bliżej.
-Możesz to nazywać jak ci się żywnie podoba… Ja nie mam już siły…- mówię pociągając nosem.
-Co masz na myśli?- pyta się.
-Musimy od siebie odpocząć…- mówię czując się jakbym miała zaraz zemdleć, słowa wychodzą ze mnie tak nagle, ale kieruję się sercem.
-Odchodzisz ode mnie?!- pyta zduszonym głosem, który podchodzi pod szept.
-Nie… Nie zrobię tego naszej córce…- mówię.- Ale zapewniam cię, że teraz nie będzie jak było… Dopóki nie rozwiążesz sprawy z Nadine i przejrzysz na oczy, zobaczysz kto jest ważniejszy… Ja czy ona…
-Grace, nie rób tego, nie odsuwaj się… Przecież planujemy ślub… Grace, proszę…- mówi błagalnie.
Podnoszę wzrok na niego.
-Jak ja mogę tak żyć?- pytam go.- Nie akceptujesz mnie, masz jakieś chore urojenia, że cię zdradzam podczas, że to ty masz stale jakieś podejrzane powiązania… Nie będę tego znosić, przede wszystkim jestem jaka jestem i ty jako „mój przyszły mąż”, o ile dojdzie do ślubu, powinieneś mnie kochać taka jaka jestem i kochać mnie za to co robię…
-Więc?- pyta Harry.
-Póki co…- mówię ściągając pierścionek z palca.-…zatrzymaj go… muszę odpocząć i poukładać swoje życie…
-Nie przyjmę go.- mówi Harry.- To jest wyraz mojej miłości do ciebie.
-Teraz tak mówisz, jak mówiłeś kiedyś…- mówię.- Ale nie jesteś tym samym Harrym…- mówię i daję mu pierścionek w dłoń. Chcę iść na górę.
-Grace…- mówi cicho.- Proszę…
-Nie Harry… Nie…- mówię.
Wchodząc po schodach, prawie na górze przypominam sobie ważną rzecz, więc wracam się na dół. Hazz siedzi z głową w dłoniach.
-Chciałam ci tylko powiedzieć jedną rzecz… Nolan jest w szczęśliwym homoseksualnym związku.- mówię i idę na górę. Wtedy też zamykam drzwi od sypialni i rzucam się na łóżko. Momentalnie zaczynam płakać.

(…)
Harry dwa dni później wylatuje w trasę, pożegnał się z Silver i obiecał jej, że zobaczą się za dwa tygodnie. Tak się z nim umówiłam, jako że ja mam sporo pracy będziemy się dzielić opieką dwa tygodnie na dwa tygodnie. Pakuję walizki do Nowego Jorku, zdecydowałam się tam zamieszkać na próbny miesiąc może trochę więcej, spróbuję swoich sił w UV (US Vogue) zobaczymy co z tego wyjdzie. Miranda przyjęła to spokojnie, ale było jej przykro, mnie też, ale czułam, że jeżeli nie zmienię czegoś w swoim życiu choćby na jakiś czas to zwariuję. Zaczynają się Fashion Week’i, więc będę dużo podróżować razem z Silver. UV załatwiło dla Silver opiekunkę, ponieważ nie chciałam obciążać aż tak bardzo Renee, która musiałaby się z nami przeprowadzić, a to nie mam prawa jej prosić. Silver pakuje zabawki, za dwie godziny mamy samolot. Gdy powiedziałam o tym Harry’emu bardzo się przeraził, myślał, że na stałe tam zamieszkuję, ale wytłumaczyłam mu. Powiedział, że ma nadzieję, że czas uleczy rany… I wtedy… też przyrzekł mi, że pomiędzy nim, a Nadine nic nie było, nic prócz przyjaźni… Nie chciałam tego słuchać, miałam dosyć głupiej gadki, wiem, że jeżeli tego nie było to wkrótce by się zdarzyło. Czuło się chemię w powietrzu.
Nie myślę o tym. Myślę o sobie. Bo powinnam kochać siebie, taka jaka jestem…
Moja mała mnie woła i pospiesznie udaję się do jej pokoiku.
-Mamusiu, a Dinuś się nie mieści…- mówi  bezradnie. Patrzę na jej walizeczkę i dochodzę do wniosku, że co najmniej połowa zabawek jest wepchnięta tak, że jakbym otworzyła ją to by wszystkie wyleciały.
-Dinuś może z tobą lecieć w samolocie, będziesz miała się do czego przytulić.- mówię całując ją w czółko.
Kiwa głową i do plecaczka pakuje książeczki.
-Silver, nie za dużo tego?- pytam.
-Mama, ja muszę mieć w nowym domku wszystkie książeczki o Kubusiu Puchatku…- mówi.
Uśmiecham się szeroko.
-Dobrze…- wzdycham, a ona się szeroko uśmiecha. Pakuję swoje dwie walizki, a trzecia mniejsza jest Silver. Dzwonek do drzwi jest sygnałem przyjścia Eleanor i Lucy… Gdy je otwieram są smutne i przygnębione. Mocno je uściskuję.
-Nie wyjeżdżaj!- mówi Lucy.
-Będę was odwiedzać…- mówię.- Nie chcę by Sil była z dala od Gemmy i Was.- dodaję.
-Jesteś pewna tego wyjazdu?- pyta El.
-Tak, muszę odetchnąć… Zbyt dużo działo się w ostatnim czasie, a tam mam dużo rzeczy do zrobienia, więc rzucę się wir projektów, sesji, imprez…
Dziewczyny patrzą na mnie.
-Przyjedziemy do ciebie i wtedy cię zabierzemy na wakacje we trójkę.- mówi Lucy.
-Byłoby fajnie…- mówię z uśmiechem.
-A jak Harry?- pyta Eleanor, a ja podnoszę wzrok na nią.
-Wzięliśmy sobie „urlop” od siebie…- mówię i pokazuję im pustą dłoń.
Zapada krótkotrwała cisza.
-Zerwaliście?- pyta przerażona Lucy.
Przeczę.
-Nie, ale musimy poukładać sobie wszystkie sprawy, a on musi zrozumieć, że fakt, że nie akceptuje tego co kocham jest jego poważnym problemem.
Silver schodzi na dół i biegnie do moich przyjaciółek. Idę po walizki i znoszę je na dół.
-Kiedy będziesz w Londynie?- pyta El łapiąc za jedną walizkę.
-Za dwa tygodnie, bo teraz będę mieć Fashion Week’i i będę zabiegana, poza tym mam spotkania odnośnie kolekcji Adidasa i różne sesje. Do Londynu przyjadę na pokazy i wtedy się spotkamy.- mówię.
Kiwają głową w zrozumieniu i wychodzimy z domu. Pakujemy wszystko do samochodu Lucy i idę zamknąć dom. Sprawdzam okna i zasuwam rolety antywłamaniowe. Zamykam garaż na kluczyk i ostatecznie drzwi. Jestem ubrana w dresowe spodnie, szary croptop i skórę oraz conversy. Wzdycham cicho sprawdzając klamką, czy sa zamknięte.
-No Grace, znów uciekasz z Londynu, jak zawsze po kłótni z Harrym…- mówię do siebie. 
Lucy, Eleanor i Silver są w samochodzie, którym Lucy wyjechała na drogę i czeka. Zamykam bramę i osłaniam twarz przed paparazzimi, którzy krzyczą, a światła fleszy oślepiają mnie. Siadam z tyłu i Sil wtula główkę w moje ramię, więc okrywam jej główkę dłonią i mówię, że wszystko jest w porządku.
Będąc już w samolocie zapinam pas Silver i słucham jak opowiada mi o porannym odcinku Dory. Samolot startuje i wkrótce unosimy w powietrzu.
Nowy Jork będzie terapią narzeczeńską. 

****
Nadszedł ten ważny rozdział. Miłego czytania i Wesołych Świąt!!!

8 komentarzy:

  1. drama time :o głupi Harry :< Silver jak zwykle słodka ❤ mega rozdział.! Wesołych świąt.!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wesołych świąt. Zepsułaś mi trochę humor, ale mam nadzieję, że Hazz przejrzy na oczy i wszyscy będą happy.
    Pozdrawiam,
    LittleThings<3

    OdpowiedzUsuń
  3. <3/Dominika :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham to w sumie to czekałam na tą drame

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy to głupie, że cieszę się z takiego obrotu sprawy? Nie wiem dlaczego, ale po prostu może wreszcie Harry coś zrozumie. Poza tym może w końcu wrócimy do początku tak jak było kiedyś, że zaczną o siebie walczyć (znaczy Harry teraz o ile będzie taka fabuła jak myślę). Harry dostał porządnego kopa i może wreszcie się zmieni, chyba dopiero na tym poziomie zaczynam rozumieć tytuł bloga. Czekam na dalszy rozwój akcji! Cholera jestem taka podekscytowana i zadowolona. Coś się dzieję :p

    Mam nadzieję, że twoje święta były udane! Życzę ci dużo weeeny i żeby twój blog odniósł duży sukces. Wszystkiego co najlepsze i żeby nowy rok był stoo razy lepszy od tego! xxx (trochę spóźnione)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ci dziękuję Sylwia :) Mam nadzieję, że dalsze rozdziały usatysfakcjonują ciebie... A żebyś już więcej nie musiała myśleć nad tytułem bloga, to powiem ci ciekawostkę, że nazwałam go tak, ponieważ podobała mi się wtedy piosenka Change Me Justina. Nie myślałam, o jakimś głębszym znaczeniu tego tytułu! Buziaki i Szczęśliwego Nowego Roku 2016!

      Usuń
  6. :( Bardzo smutaśny rozdział:( Mam nadzieje ze wszystko będzie ok :-) Dużo wełny życzę i Szczesliwego Nowego Roku:);)

    OdpowiedzUsuń