Siadam w salonie na
kanapie, podczas, gdy Grace sprząta po śniadaniu i zaraz opuszcza kuchnię bez
słowa. Idzie do Silver.
Grace
Ocieram pozostałe w
kącikach łzy i otwieram szafę mojej kruszynki. Gdy nią spoglądam przytula mocno
maskotkę od Sophie. Wybieram jej rzeczy pakuje je do walizeczki, dwa stroje
kąpielowe, klapki i inne. Siadam na podłodze i opieram się plecami o ścianę.
Zamykam oczy, wszystko wróciło wraz z nim, a ja wciąż nie wiem co robić. Harry
twierdzi, że w niczym nie zawinił, że Nadine to tylko koleżanka... Chciałabym
mu wierzyć, ale najzwyczajniej w świecie nie jestem w stanie. Nie umiem... Zbyt
dużo się zdarzyło i zbyt dużo widziałam, by tak po prostu stwierdzić, że jest
ok. Bo nie jest... Jest mi ciężko, bo go kocham, a słysząc to co mi dziś
powiedział, naprawdę byłam w stanie rzucić się na niego i całować się z nim do
usranej śmierci, ale... przed oczami, gdy jego usta odprężały moje, miałam ją, gdy
jest w tej samej pozycji, gdy to ona jest zamiast mnie. Nie wiem, czy to są
poważne urojenia, czy umysł i serce chce mnie przed czymś przestrzec. Jedno
wiem, póki co muszę odpocząć od Harry'ego.
Niedługo później
Silver się budzi i wyskakuje z łóżka śliczna jak zawsze, rzuca mi się na szyję
i całuje w policzek.
-W salonie jest taki
pan, on na ciebie czeka, wiesz?- mówię.
-Wujek Niall?- pyta
ucieszona.
-Nie, kochanie ktoś
lepszy.- mówię zakładając jej kosmyk za uszko.
Silver biegnie do
salonu i piszczy widząc tatę, słyszę odgłosy całusków, ciche rozmowy.
Zapinam walizkę i
wynoszę ją z pokoiku. Harry całuje Sil w czoło.
-Cieszysz się, że
będziesz ze mną 2 tygodnie?- pyta Hazz.
-Tak!- piszczy Sil.-
Bardzo tęskniłam.- mówi i wtula się w szyję chłopaka. Robię jej kanapki i mleko
czekoladowe do picia.
-A kiedy mamy
samolot?- pyta Sil, a Harry idzie w stronę wyspy kuchennej trzymając ją na
rękach, sadza ją na hokerze.
-Niedługo jakoś...-
mówi.- Za 2,5 godziny.
Siadam na blacie i
dokańczam zimną już kawę. Harry rozmawia z Silver o różnych rzeczach, pomaga
jej jeść i podpija jej mleko, na co Silver się bulwersuje. Wychodzę z kuchni by
się ubrać, zaraz po tym jak odwiozę Harry'ego i Sil na lotnisko jestem umówiona
na obejrzenie zaprojektowanych strojów, nad którymi pracowałam w czasie NYFW,
mieli je uszyć tak bym mogła stwierdzić, czy mi się podobają. Potem na lunch z
Justinem... Ubieram się i rozczesuję włosy. Robię sobie makijaż, gdy
dostaję telefon, Harry odwraca głowę do tyłu i widzi, jak podnoszę telefon z etażerki.
To Theresa.
-Tak Tess?- pytam.
-Kurde, powiem ci,
że pracuje u ciebie od krótkiego okresu czasu, a już wydzwaniają do mnie.- mówi
dziewczyna, a w tle słyszę szum.
-Kto dzwonił?-
pytam.
-Kto dzwonił?-
pyta.- Kobieto dzwonił sam Mario Testino…- mówi.
Siadam na łóżku i
podkurczam kolana pod brodę. Przepraszam co?
-Halo? Grace?
Zatkało?- pyta.
-No oczywiście, że
zatkało, co chciał?- pytam z uśmiechem na twarzy.
-Znasz jego sławne
Towel Series?- pyta.
-O Jezu…- mówię
podekscytowana.
-No, masz być jedną
z modelek.- mówi uradowana.
Uśmiecham się
szeroko i podskakuję pupą na łóżku, by zaraz plackiem położyć się na łóżku.
-Kto jeszcze?-
pytam.
-Niestety Kendall,
Justin, Miranda Kerr i jakieś ciacho, o którym jeszcze nie słyszałam, ale na
pewno go poznam.- mówi podekscytowana, na co zaczynam się śmiać.
-Kiedy, gdzie?-
pytam.
-Za kilka dni w Los
Angeles, wg twojego kalendarza…- dziewczyna przewraca kartki.- Polecisz prosto
z LA do Paryża…
-…muszę polecieć do
Londynu po klucze do mojego mieszkania…- mówię.
-Hm…- zastanawia
się.- W takim razie muszę pomyśleć… A i Grace dwie sprawy: ta impreza
charytatywna z Nolanem i po tym, jak dziś obejrzysz te rzeczy umówią się z tobą
na sesję do twojej kolekcji.- mówi.
-Ok., jakoś to
ogarnę.
-Dopasuję terminy,
żeby z niczym nie kolidowały.
-Tess za dwa
tygodnie muszę mieć kilka dni luzu, bo będę lecieć po Sil.- mówię.
-No problemo,
wzięłam to pod uwagę.- mówi.
Żegnam się z Tess i odkładam telefon. Harry każe
Silver myć zęby, a ta grzecznie biegnie, Hazz wstaje z hokera i przychodzi do
mojej sypialni.
-Z czego się tak ucieszyłaś?- pyta. Podnoszę wzrok
znad telefonu i patrzę na niego.
-Będę w Towel Series Mario Testino...- mówię z
uśmiechem.
Harry wyciąga telefon i zaczyna coś patrzeć, pisze
coś i chyba chce dokładnie wiedzieć co to.
-Będziesz tam naga?- pyta z szeroko otwartymi
oczami.
-Nie...- mówię.- To znaczy... Będę przykryta
ręcznikiem.
Harry patrzy na mnie.
-Grace...- zaczyna.
-Nie będziesz mi mówił co mam robić, ani wzbraniał
czegokolwiek, ok? To dla mnie coś wielkiego i nie odbieraj mi szczęścia.- mówię
stanowczo.
Harry patrzy na mnie, zastanawia się co mi
powiedzieć.
-Po to mamy przerwę, żebyś się nauczył akceptować to
co robię...- mówię.
-Akceptuję cię.- mówi Hazz.
Kręcę głową.
-Akceptacja to też wsparcie, a nie kręcenie nosem,
tak jak zrobiłeś to chwilkę temu.
-Nie chcę, żebyś się pokazywała nago.
-Nie pokażę całego swojego ciała, ja też tego nie
chcę, ale mam ręcznik, nie?- mówię.
Silver wchodzi do pokoju, więc idę za nią, by ją
ubrać.
-Te
twoje tatuaże Silver wyglądają ekstra.- mówię córce, na co bardzo się cieszy.
-Mamusiu, a wiesz, że tatuś mi powiedział, że mnie
zabierze do wesołego miasteczka w Dabuju?- pyta.
Zaczynam się śmiać.
-Silver lecisz do Dubaju...- mówię zapinając jej
guziczkiem spodnie. Zaczynam ją czesać. Potem całuję ją w czoło.
-Silver musimy jechać na lotnisko.- mówi Harry
zaglądając do jej pokoiku.
Zamykam walizkę mojej małej i wstaję z jej łóżka.
-Chodź ubierzemy buciki i kurteczkę.- łapię Sil za
rękę.
Podąża ze mną do przedpokoju, a Harry wiezie
walizkę. Ubieram jej skórzaną kurtkę z frędzelkami i conversy.
-Taksówka
czeka na dole.- mówi Harry nakładając marynarkę.
-Zjadę z Wami.- mówię.
Ubieram szybko kurtkę, buty i sięgam po torebkę.
Wychodzimy z mieszkania i wsiadamy do windy.
Przed budynkiem są paparazzi, więc żegnam się w
korytarzem poza obiektywem.
-Silver...- zaczynam kucając przed nią.- Bądź
grzeczna, słuchaj się tatusia, wujków, cioci Lou. Codziennie możesz do mnie
dzwonić, pamiętaj, żeby nie oddalać się od tatusia, nie uciekaj mu...- mówię.
-Obiecuje.- wyszczerza ząbki.
-Dobrze...- mówię.- Proszę buziaczka i mocnego
przytulaska.- mówię.
Silver daje mi kilkanaście buziaczków w usta i kilka
w policzek, potem mocno mnie przytula.
-Kocham Cię mamusiu.- mówi mi do ucha.
-Ja ciebie też słoneczko...- mówię.
Silver odsuwa się.
Harry bierze Silver na rękę i wiezie walizkę drugą.
-Kochanie, wtul się w tatusia.- mówię.
-Oni znów będą krzyczeć?- pyta przerażona.
Patrzę na nią.
-Nie, nie będą...- mówię i idę na chwilkę w stronę
drzwi, wychodzę na zewnątrz.
-Teraz proszę Was grzecznie o nie krzyczenie, róbcie
to wtedy gdy jestem sama, ale nigdy jak jestem z moją córką, bo ona się was
bardzo boi. Zrozumiano?- pytam.
Wracam się i biorę Silver od Harry'ego, by jak
najszybciej wejść do taksówki.
Idziemy i o dziwo paparazzi nie krzyczą, sadzam
Silver na fotelu, daję jej jeszcze jednego całusa w czoło, Harry wsadza walizkę
do bagażnika i mój narzeczony idzie w moją stronę i daje mi całusa w policzek.
-Jesteśmy w kontakcie.- mówi i wsiada. Silver mi
macha, a ja jej wysyłam całuska, po czym idę do drugiej taksówki. Wsiadam i
jadę. Wkrótce pojazd zatrzymuje się pod siedzibą Adidasa i tam szybko wysiadam,
by wejść do środka. Udaję się na umówione spotkania z krawcowymi projektów, bym
mogła je ocenić. Towarzyszy mi jedna z osób pracujących dla Adidasa i zapisuje
wszystkie moje opinie nt. każdego ze strojów. Ogólnie jestem zadowolona i
cieszę się, że wszystko przeszło tak pomyślnie, teraz pozostaje tylko sesja.
-Grace proponuję termin na za dwa tygodnie…- mówi
kobieta.
-Skontaktujcie się z moją asystentką, bo ona ma cały
rozpisek moich wyjazdów, a ja wszystkiego nie pamiętam.
-Dobrze, w takim razie uzgodnimy to.- mówi kobieta
wystawiając mi rękę, którą łapie w swoją i żegnam się. Pod siedzibą czeka
Justin, więc szybko wsiadam do jego samochodu, póki nie zbyt zauważają nas
paparazzi.
-Cześć kochana…-
mówi Justin.
-Hej…- odpowiadam.
-Jak tam spotkanie?-
pyta.
-Jestem bardzo
zadowolona, bo wszystkie ubrania są minimalnie różniące się od projektu. Nie
mogę się doczekać sesji…- mówię podekscytowana.
-Będzie super…- mówi
Jus z uśmiechem.
-A ty jakiś nie w
sosie chyba jesteś, co?- pytam.
-Nie, jest ok., po
prostu dziś rano wróciłem do apartamentu ze studia i jestem trochę padnięty.-
mówi.
-Czemu nie
napisałeś, odwołalibyśmy nasze spotkanie, sen jest ważniejszy, Justin.- mówię.
Justin spogląda na
mnie.
-Grace, moja była
dziewczyno…- zaczyna na co praskam śmiechem.- To, że jesteś matką, nie znaczy,
że masz mi matkować.- mówi.
-Czasami trzeba ci
pomatkować. Nie dbasz o siebie…- mówię dosadnie.
-Bez przesady.- mówi
Justin.
-Możesz się ze mną
nie kłócić, ja wiem lepiej.- mówię, na co sama zaczynam się śmiać.
-Przepraszam, mamo…-
mówi.
Uśmiecham się lekko
i opuszczam głowę, zagryzam dolną wargę i zaraz spoglądam w okno. Zamykam oczy
i czuję, że w moim gardle urosła niebotycznie wielka gula. Dokładnie tak mówił
do mnie Harry, gdy Silver się urodziła, wspomnienia do mnie wracają.
Retrospekcja
-No nie mówisz poważnie…- mówię.
-Próbowałem ich jakoś od tego odwieść, mówiłem, że
jesteś zmęczona po podróży, że chcielibyśmy pobyć sami…
-… i nic to nie dało?
-Louis powiedział, żebyśmy mieli tylko kanapy do
siedzenia, a wszelkie przekąski i alkohol przyniosą.
-Kiedy będą?- pyta.
-Ok. 20:00.
Wzdycham.
-Przepraszam Gracie…
Wstaję z klęczków.
-Ej… Nic się nie stało, kotku… Właściwie to trochę
się cieszę, bo im dziś powiemy i zobaczę się z nimi…
-Cieszę się… Pomogę ci…- mówi mi.
-Nie, idź do sklepu zrób jakieś zakupy… Mamy pustą
lodówkę.
-Dobrze już się robi.- uśmiecha się.- Poradzisz
sobie?- pyta.
-Dałam sobie radę będąc samotnie na Dominikanie, to
co we własnym mieszkaniu w Londynie nie dam rady?- pytam retorycznie.
-Masz rację… Ale wtedy nasze maleństwo było
mniejsze…
-Idź już tato…- wyganiam go.
Harry spogląda na mnie.
-Ok. Mamo…- odpowiada z uśmiechem.
****
-Coś powiedziałem
nie tak?- pyta Justin.
-Nie, wszystko jest
ok…- mówię cicho.
-A ja widzę Gracie,
co się stało?- pyta.
-Justin, naprawdę…-
mówię, czując, że po policzku spływa mi łza.
-Chodzi o
Harry’ego?- pyta.
Opuszczam głowę i
patrzę na swoje paznokcie.
-Nie możesz tak o
nim myśleć…- mówi.
-To nie jest takie
proste, kocham go bardzo i jeszcze mamy Silver…- mówię.
Justin parkuje na
parkingu pod jedną z hinduskich restauracji. Wysiadamy z samochodu i wchodzimy
szybko do środka, by paparazzi nie zrobili dużo zdjęć.
-Wiesz, że Silver
nie może cię ograniczać, nie możesz zwracać wszystkiego ku niej… Jesteś matką i
ja to rozumiem, ale masz 22 lata, jesteś w sile wieku, jesteś młoda, piękna,
utalentowana i cholernie ambitna, w dobrym znaczeniu tego słowa…- mówi.
Siadamy w jednej z
loż i zamawiamy sobie po daniu dnia i szklance mrożonej herbaty.
-Jeżeli twój
mężczyzna nie docenia tego co ma, może to znak, by znaleźć kogoś innego…- mówi.
Patrzę na niego szeroko otwartymi oczami.
-To jest niemożliwe…-
mówię.- Nie wyobrażam sobie tego.
-Dlaczego?- pyta
mnie.
-Bo… Jest
najważniejszym mężczyzną w moim życiu…- stwierdzam.
-Czasami trzeba
poświęcić, co się kocha, by stać się wreszcie szczęśliwym…- mówi Justin.
-Ale mamy przerwę…-
mówię marszcząc czoło.- Chcę by wreszcie zaczął mnie wspierać…
-Wie, co
osiągnęłaś?- pyta mnie przyjaciel.
-Wie…- mówię.- Dziś
dostałam propozycję sesji do Towel Series…- dodaję, na co Jus się uśmiecha.- I
Harry jak to usłyszał powiedział, że nie powinnam i…- mówię, a Justin wtrąca
się.
-…bla, bla, bla…-
mówi na co przestaję mówić.- Rób co chcesz, to jest twoje życie, a twój facet
nie będzie decydował o tym, co masz robić.- dodaje.
Kelner stawia mi
przed nosem danie i życzy smacznego.
-Ale ja nie chcę
kłótni w domu, chce, żeby zrozumiał i zaczął wspierać mnie, tak jak ja go
wspieram. Teraz jest ok, bo on jest daleko, kłótni jako takich nie ma, ale jak
już wrócę do Londynu, no bo kiedyś muszę wrócić boję się, że wszystko wróci.
Pretensje, problemy, kłótnie.- mówię i wsuwam do ust kurczaka.
-Dam ci radę, jako
mężczyzna, przyjaciel i były chłopak.- mówi, na co uśmiecham się.-Idź swoim
torem i rób to, co ci się żywnie podoba, imprezuj, chodź na różne gale, rób to,
co lubisz… A jeżeli Harry nie zrozumie faktu, że to kochasz, że nie zrezygnujesz
z tego, daj mu ultimatum… Uwierz mi, to działa na facetów jak zapalniczka. Jak
Kylie dała mi ultimatum nie spałem 3 noce… Spraw, by zaczął myśleć nad sensem
życia.
Uśmiecham się i
zaczynam się śmiać.
-Tak sądzisz?-
pytam.- Totalna zlewka?
-To-talna…- mówi
Justin.- Uznaj się za singielkę.- mówi, na co zaczynam się śmiać.
-Nie pamiętam, kiedy
byłam singielką…- mówię połykając.
-No i to jest błąd…
Oficjalnie ciągle będziesz jego narzeczoną, albo inaczej to On będzie twoim
narzeczonym.- mówi Justin.
-To drugie brzmi mi
lepiej.- mówię z uśmiechem.
-To mi się podoba.-
mówi Justin.
Uśmiecham się szeroko i stukam kieliszek pełen w
wodę z cytryną o kieliszek Justina. Chłopak upija łyka i odkłada go z powrotem
na stolik.
-Kiedy masz tę sesję?- pyta nabijając pomidora na
widelec.
-Co?- pytam go zdezorientowana jego reakcją.
-Ryan ma urodziny, byłoby super, jeżeli byś tam
poszła ze mną…- mówi.
-Masz rację, to jest całkiem dobry pomysł…- mówię.-
Brakuje mi tych naszych imprez, gdy byliśmy „razem”…- mówię, na co zaczynamy
się śmiać.
-Zrobimy
Ryan’owi niespodziankę…- mówi Justin.
-Muszę mu kupić jakiś prezent…- mówię, na co Jus
wywraca oczami.
(…)
Wracam do mieszkania przed dwudziestą, ponieważ
pojechałam jeszcze na chwilkę z Justinem do studia, a chwilka trwała długo. Robię
sobie gorącą czekoladę. W międzyczasie robię sobie zdjęcie, które osobiście mi
się podoba, nawet bardzo, wstawiam je na IG. Czuję się swojego rodzaju wolna od
kłótni, sprzeczek… Wolna od Harry’ego… Postanawiam wziąć sobie do serca słowa
Justina… Gdy będzie Silver odgrywam rolę wzorowej matki, najukochańszej na
świecie, jednak, gdy mała pojedzie budzi się we mnie zwierzę i po pracy
zamierzam szaleć na imprezach. Trzeba korzystać z młodości, póki się tylko może
i macierzyństwo nie może wzbraniać od zabaw i rozerwania się.
Wlewam mleko do kubka i razem z kolacją, którą sobie
przy okazji. Włączam Fashion Police na E! i oglądam śmieszne komentarze Kelly
Osbourne, która jedzie po wszystkich, którzy wyglądają gorzej. Wtedy zaczyna
dzwonić mój telefon i na ekranie pokazuje się Anne. Odchrząkuję i odbieram.
-Tak?- pytam do telefonu.
-Och Gracie, dzień dobry!- mówi.
-U mnie dobry wieczór…- uśmiecham się.
-Ach no tak, nie mogę się przyzwyczaić, że
wyjechałaś…- mówi.
-Ja już trochę tak, w pewnym sensie jest troszkę
dziwnie, ale dajemy radę z Silver.
-Odnajduje się?- pyta.
-Tak, idzie jej bardzo dobrze… Chcę zapisać do
przedszkola tutaj…- mówię.- Żeby się obyła z dziećmi…- dodaję.
-Tak, to bardzo dobry pomysł…- mówi Anne.
Przyciszam telewizor i biorę łyka czekolady.
-Nie dlatego pani dzwoni, prawda?- pytam.
-Nie, kochanie… Nie…- mówi ciszej.- Harry mi kilka
dni temu powiedział, co się stało między wami… że oddałaś pierścionek… Czy to
koniec między wami?- pyta.
Poprawiam się na kanapie.
-To nie jest koniec… Ja… Muszę odpocząć trochę…-
mówię podpierając głowę.- Widzi pani czasami w związkach jest moment, kiedy
kompletnie masz dość tej ukochanej osoby… I ja mam właśnie tak…
-Ale tak po prostu?- pyta.
-Nie, byłam i jestem zmęczona kłótniami.- mówię.
-Kłótniami?- pyta zdziwiona.- Harry mówił, że
wiedzie się wam wspaniale…
-Niekoniecznie…- mówię.- Chciałabym tak mówić i być
w szczęśliwym pozbawionym konfliktów, ale nie da się, gdy ja cały czas mam
wszystko wzbronione.
-To znaczy?- pyta.
-On nie potrafi zaakceptować tego co zaczęłam robić,
odkąd dostałam się na ten staż mam wrażenie, że on nie może sobie dać z tym
rady, że ja także stałam się rozpoznawalna w mediach… i… to mnie boli.- mówię.
Czuję, że w moim gardle znów dziś zebrała się gula i
próbuje ją przełknąć.
-Gracie, nie płacz…- mówi cicho Anne, a ja na słowa
czuję jak po policzkach spływają pierwsze łzy.
-…w ogóle mnie nie wspiera i cały czas ma pretensje
o to co robię, a ja to pokochałam… Nie mam oczywiście na myśli paparazzich, ale
fakt, że pracuje w czymś co mnie podnosi na duchu i co sprawia, że nie jestem
zmęczona, tylko usatysfakcjonowana... Mówi, że jestem celebrytką, która ciągle
zmieniam ścianki, a tak nie jest… To jest część mojej pracy.- mówię ocierając
łzy.
-Naprawdę ci tak powiedział?- pyta.
-Tak, nie raz… Ja już nie mogłam musiałam… musiałam
zrobić sobie przerwę. Odpocząć i dać mu do zrozumienia, że jeżeli nie zmieni
postępowania to to będzie trudny koniec.
Pomijam fakt, że prawdopodobnie Harry mnie zdradzał…
Nie chcę, żeby Anne go zbeształa, bo to jest nasza wewnętrzna sprawa, a
domyślam się, jakby zareagowała na wieść o Nadine- możliwe, że poleciałaby do
niego i nakrzyczała.
-Gracie?- pyta.
-Przepraszam, zamyśliłam się…- mówię.- Co pani
mówiła?- pytam.
-Mówiłam, że cię rozumiem… Chcę, żebyś to wiedziała…
Harry czasami ma rzeczywiście takie odpały…- mówi, na co się uśmiecham.
-Myślałam, że zacznie go pani bronić, jako swojego
syna…- mówię.
-Jesteś matką mojej kochanej wnuczki i zawsze
będziesz częścią naszej rodziny, nawet jeśli nie zostaniesz z Harrym, chociaż
naprawdę bardzo bym chciała, żebyś nosiła jego nazwisko i bardzo bym chciała
płakać na waszym weselu…- mówi, na co znów zaczynam płakać.
-Kocham go, bardzo go kocham, ale kocham też
siebie…- mówię pociągając nosem.-… i jako kobieta mam szacunek do siebie…
-Gracie, to bardzo dobrze… Dobrze, że jesteś silną
kobietą.- mówi pokrzepiająco mama Harry’ego.
Uśmiecham się.
-Zmieńmy może temat, nie uważasz?- pyta, na co przytakuję
jej.
-Mam prośbę do ciebie…- mówi.
-Słucham…- pytam wycierając nos.
-Chciałabym zabrać Silver na kilka dni do siebie,
tak dawno jej nie widzieliśmy, strasznie się za nią stęskniłam…- mówi.
-Ona też bardzo za wami tęskni…- mówię.- Myślę, że
to bardzo dobry pomysł… Przywiozę wam ją do H.Ch. jak będę w Londynie.
-Czyli kiedy?- pyta.
-Teraz wyjeżdżam na kilka dni do LA, potem lecę do
Paryża na Fashion Week i następnie wrócę na jeden dzień do NY, lecę do
chłopaków po Silver, być może zostanę kilka dni…- mówię wyliczając.- Polecimy
do NY tam ją spakuję, wypiorę jej ubranka i przywiozę wam ją. Będę miała kilka
spraw do załatwienia w Londynie, więc zostanę na trochę.
-Ojej, ile ty podróżujesz…- mówi kobieta.
-Nie jest aż tak źle, bo to lubię…- mówię z
uśmiechem.
-Dobrze, w takim razie jesteśmy w kontakcie…- mówi
Anne.
-Dokładnie, proszę pozdrowić Robina i Gemmę, jeżeli
jest u was…
-Jutro przyjeżdża to przekażę.
-No to do zobaczenia.
-Papa Gracie…- mówi.
Odkładam telefon i podsuwam kolana pod brodę.
Przesuwam palcami kosmyki moich włosów i zastanawiam się, jak będzie w
przyszłości, czy będę ja, Harry i Silver, czy ja i Silver… Zamykam oczy i
staram się odegnać myśli złe… Mój telefon znów miga, ale ignoruję go widząc, że
to Harry. Naprawdę nie mam teraz ochoty na rozmowy z kimkolwiek. Jeżeli to
Silver dzwoni Idę powoli do łazienki i tam biorę kąpiel i ubieram się w
pidżamy. Nie mam ochoty na nic poza szybkim położeniem się spać. Wysyłam
Justinowi ”Dobranoc” i zasypiam.
***
Miłego :)
***
Miłego :)
Wreszcie jest :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się,że z zachowania Gracie Styles nie będzie zadowolony...
Tak bardzo już mi szkoda Harrego wiem, że zawalił itp. Ale już chcę słodko i miłość <3
OdpowiedzUsuńTak marudziły, że nie ma dramy, a jak jest drama to chcą miłość... Oj dziewczyny... xx.
UsuńŚwietny :) Gracie dobrze robi :) niech się Harry troche postara :) czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńCam pisałam Ci to na wattpadzie ( chyba ) niech się pogodzą bo chce już żygać tęczą. Proooooooszę <3 Rozdział świetny
OdpowiedzUsuńDreamer
Ja coś czuje że to nie jest koniec dramy i bardzo dobrze bo nie jest nudno!(iiiiii....ludzie nie godza sie az tak szybko!)
OdpowiedzUsuń