piątek, 22 lipca 2016

Rozdział 159



Rano otwieram oczy i znów je zamykam, gdy słońce jarzy mi w twarz. Poprawiam się na łóżku i wtulam twarz w mojego mężczyznę, swoją nogę przerzucam za jego prawe udo i składam pocałunek na jego szyi. Pochrapuje cicho, a ja chichoczę na ten dźwięk, który uwielbiam słuchać z rana. Dłonią dotykam jego policzka i zaczynam go smyrać między kosmykami włosów.
-Mmmm…- mruczy i podnosi dłoń, którą trzyma na moich pośladkach, ściskając jeden z nich.
-Czy mój miś jeszcze śpi?- pytam cicho.
-Nie…- mówi cicho, ale ma taką chrypę, że zaraz zacznę go całować.
Jego dłoń jedzie w górę i zauważam, że otwiera oczy, które z rana, gdy są zaspane, są takie śliczne i malutkie.
-Jak ci się spało?- pyta przekładając się na bok, czym jednocześnie zrzuca mnie z siebie. Podkłada dłoń pod głowę i uśmiecha się do mnie.
-W sumie…- mówię robiąc minę, jakbym jednak była niezadowolona.
-Źle ci się spało?- pyta zdziwiony śmiejąc się.
-Nie… Co ty… Z tobą mi się śpi najlepiej na świecie…- mówię i całuję go delikatnie w usta.
-Wiadomo, jestem dobry w spaniu…- mówi z głupkowatym uśmiechem, a ja wyczuwam dzięki temu dwuznaczność. Wywracam oczami i daję mu szybkiego buziaka.
-Jesteś jak zawsze skromny...- mówię mu w usta, po czym chcę wyjść z łóżka, by nałożyć bieliznę, ale ogromna siła łapie mnie za brzuch i przyciąga do siebie.
-Po pierwsze kiedy do mnie mówisz i kiedy jestem w trakcie rozmowy z tobą nie odwracaj się do mnie tym majstersztykiem (ma na myśli moją pupę), a po drugie, gdzie się wybierasz… Jesteśmy sami, a ty gdzieś lecisz… I nie mów mi, że do pracy…
-Pracę skończyłam już i do końca przyszłego miesiąca mam wolna. Jestem umówiona, dlatego wstaję…
Harry unosi brwi.
-A z kim ty możesz być umówiona…- przybliża usta do moich ust.
-Nie mogę ci powiedzieć, co robię potem, bo jest to związane z naszą nocą poślubną…- mówię, a na mojej i jego twarz rośnie uśmiech.-… ale najpierw jadę po sukienkę, którą mam ubrać na przyjęcie twojej wytwórni…
-Czy to będzie coś seksownego?- pyta Harry dotykając moich warg.
-Może nie zrobię ci orgii w pokoju zabaw jak w „Pięćdzisięciu Twarzach Grey’a”, ale myślę, że ci się spodoba… Po tych wszystkich latach wywnioskowałam, że lubisz takie klimaty…- uśmiecham się i wpijam w jego usta. On wsuwa dłonie pod kołdrę zmierzając dłonią ku mojej kobiecości, jednocześnie pieszcząc językiem moje podniebienie.
-Harry, muszę…- mówię, ale on znów wpija się w moje usta.-…iść…
-…nie chcę cię wypuszczać, nawet jeśli przygotowujesz coś dla mnie…- mówi mi w usta, na co zaczynam się śmiać.
-Nie będę tam długo… Poza tym pamiętaj, że Silver chodzi szybko spać…- mówię mu, a on się uśmiecha.
-Ok…- poddaje się, na co daję mu jeszcze jednego buziaka. Wstaję z łóżka, a on mnie obserwuje podpierając głowę dłonią. Szukam bielizny słysząc ciche chichotanie za sobą. Wybieram koronkowe różowe majtki i byle jaki czarny gładki stanik.
-Boże, masz taki piękny biust…- mówi, na co zaczynam się śmiać.
-Dzięki, mnie się podobają twoje pośladki…- mówię, na co on też się śmieje.
-Dzięki, to miłe…- kręcę głową chichocząc.
Narzucam bluzkę i szukam legginsów. Słyszę, że Harry wstał i otwiera szufladę z bielizną.
-Idę robić śniadanie!- krzyczy z korytarza, podczas, gdy ja nie mogę się ogarnąć w garderobie. Znajduję buty i legginsy, które nakładam na pupę. Włosy mam wyprostowane, ale ich harmonia po takiej nocy musi być zaburzona. Robię sobie kucyka i zmazuję makijaż z wczoraj. Prysznic wezmę jak wrócę, i tak będę cała spocona. Schodzę na dół, gdy widzę, jak mój Harry już ze związanymi włosami podrzuca na patelni omlety. Spogląda na mnie.
-Nie no nie rób mi tego…- mówi zrezygnowany patrząc na mnie.
-O co ci chodzi?- pytam go zdziwiona.
-Mam świra na punkcie twojego dekoltu i pupy…- mówi jakby to było oczywiste. Spoglądam na bluzkę, ale nie ma dekoltu… Poprawiam legginsy, ale dalej nie wiem o co chodzi Styles’owi.
-Nie rób tak, jak masz wychodzić, bo zostaniesz tu i dostaniesz karę…- mówi, na co ja się uśmiecham.
Odwracam się tyłem do Harry’ego i zaczynam sunąć dłońmi po moich biodrach i pośladkach.
-Mogę dostać karę wieczorem?- pytam jeszcze bardziej przyciągając jego wzrok.
-Kara wieczorem to kara podwojona…- mówi Harry nakładając na talerz nasze omlety.
-Czyżby?- pytam.
-Masz jeszcze odwagę pytać?- unosi brwi uśmiechając się zawadiacko.
-Mam odwagę… Ale jestem tylko bezbronną dziewczynką, więc proszę delikatnie…
-Ty jesteś bezbronną dziewczynką?- pyta śmiejąc się pod nosem.- Ty w środku masz bestię, która jest silna i wytrzymała… No bo co jak co, ale takiego combo jak wczoraj to już dawno nie miałaś…- mówi Harry podając mi dżem.
Uśmiecham się pod nosem.
-Wczoraj rzeczywiście było nadzwyczajne combo…- przyznaję mu rację i biorę łyka kawy.
-A ty po takim combo miałaś jeszcze siłę na kolejne…- mówi z uśmiechem.
-Miałam, bo tak się stęskniłam…- mówię i daję mu buziaka, gdy siada obok.
Zjadam i dopijam kawę. Biegnę umyć zęby, narzucam bluzę dresową i buty.
-Bądź gotów na dzisiejszą noc…- mówię przed wyjściem, a Styles z uśmiechem stoi w drzwiach w samych bokserkach.
-Będzie fajnie…- mówi, na co ja krzyczę, że go kocham i jadę.
Jadę po sukienkę, a potem jadę na próbę z zaprzyjaźnionym choreografem, z którym współpracowałam podczas przygotowań do występów z Beyonce. Mieszka w Londynie, więc poprosiłam go, by za dość pokaźną sumkę wymyślił mi układ, który zatańczę w bieliźnie przed moim seksoholikiem. Zatrzymuję się pod szkołą tańca współczesnego, gdzie wynajął salę. Witam się z Jakiem i przechodzimy do pracy. 

(…)
-Harry jestem już…- mówię zmęczona wchodząc do domu.
Harry wygląda z kuchni, coś pięknie pachnie w powietrzu, z góry zbiega Silver, która rzuca mi się na szyję.
-Mamusiu, śniłaś mi się, że byłaś księżniczką…- mówi mi do ucha i przytula się mocniej.
-Naprawdę kochanie?- pytam biorąc ją na rączki. Sil kiwa głową, po czym idziemy do kuchni. Tam myję dłonie, a Hazz daje mi buziaka w policzek.
-Jak ci minęła tajemnicza sprawa?- pyta, na co uśmiecham się i zaglądam do garnka, gdzie gotuje się sos do spaghetti.
-Bardzo wyczerpująco, więc zaraz muszę wziąć prysznic, ale udanie.- Harry miesza sos w garnku, a ja staję za nim i dotykam dłońmi jego barków lekko je ugniatając, składając jednocześnie na jego plecach pocałunki.
-Grace, muszę ci powiedzieć o czymś bardzo ważnym.- mówi po chwili, czuję, jak się spina.
-Coś się stało?- składam jeszcze jeden pocałunek na jego kręgosłupie.
-Dostałem dziś telefon, zaraz jak potem wyszłaś, że pojutrze odbędzie się nasze spotkanie z rodziną królewską, a zaraz po tym kilkugodzinna gala, w której występujemy na samym końcu…
-Pojutrze?- zastanawiam się, co jest pojutrze, gdy mi się przypomina…
-Nie będzie cię na naszym przyjęciu?- pytam smutno.
-Niestety…- odwraca się do mnie przodem.-…nic nie mogłem zrobić, bardzo cię przepraszam, skarbie…- mówi cicho ujmując moją twarz w dłonie.- Jesteś na mnie zła?
Wzdycham ledwie słyszalnie i uśmiecham się pocieszająco do Hazzy, dotykam swoją dłonią jego dłoni i spoglądam mu w oczy.
-Kochanie, wiem, że to od ciebie nie zależy… Nie jestem na ciebie zła, to jest praca i ja wszystko rozumiem…- biorę jego dłoń w moją dłoń i delikatnie ją całuję.
Harry uśmiecha się lekko i przytula mnie do siebie mocno.
-Dobrze, słoneczko, cieszę się, że tak to przyjęłaś…- mówi i całuje mnie w czoło.-…czy to jakoś wpłynie, że mnie nie będzie?
-Nie wiem…- mówię szczerze.-…myślę, że część osób chciała cię poznać, ale to będą mieli okazję na ślubie…- uśmiecham się, a on głaszcze mnie po twarzy.
-Kocham cię bardzo.- mówi i całuje mnie delikatnie.

(…)
Ashley i Sam przyleciały do Londynu i przygotowują mnie w moim domu do przyjęcia przedślubnego przygotowanego przez mangament i wytwórnię Harry’ego. Tak, więc siedzę grzecznie i słucham, co znów gwiazdki z recepcji Vogue’a odwaliły. Ashley zawsze tak poważnie do tego podchodzi, że pękam ze śmiechu. Dziewczyny robią mi fryzurę i makijaż, gdy mój Harry wchodzi do środka, w dresach. Uśmiecham się do niego, a on siada na pufie dwa metry ode mnie.
-Czy ja będę musiał przemawiać?- pyta mnie.- Bardzo się stresuję, na czymś takim.
-Obawiam się, że obydwoje będziemy musieli przemawiać…- pocieszam go dotykając jego kolana bosą stopą. Łapie za nią dłonią i trzyma mi ją.
-Zamknij oczy…- mówi Ashley i psika mi głowę lakierem.
Dziewczyny stają i przyglądają mi się.
-Harry przyznaj…- mówi Sam.- Wygląda jak milion dolarów…


Uśmiecham się i widzę, jak jego uśmiech rośnie.
-Dla mnie zawsze wygląda najpiękniej…- mówi, na co marszczę nos i wstaję z taborecika, by dać mu buziaka.
-Żadnych pocałunków! Szminka jeszcze jest świeża!- piszczy Sam, ale i tak robię to, co chcę.
-Właśnie dlatego mężczyźni są beznadziejnymi doradcami…- mówi szczerze Ashley, na co zaczynam się śmiać.
Dziękuję dziewczynom i umawiam się z nimi na 12:00 u mnie, by przygotować mnie na na przyjęcie numer 2, na które zabiorę ze sobą Eleanor i Lucy, jako moje najbliższe przyjaciółki. Oczywiście wyzwały mnie od małpy, gdy miały kupować ubrania na taką okazję w dwa dni, ale potem, gdy już kupiły były podekscytowane. Odprowadzam dziewczyny do drzwi i dziękuję im bardzo za dziś. Potem idę na górę, by wziąć sukienkę. Harry łazi w bokserkach, dzięki czemu mam okazję do poklepania go po tyłku, Silver jeździ swoim samochodzikiem po całym piętrze i krzyczy, że jest jak Lewis Hamilton - kierowca F1.
-Widać, czyją jest córką...- powtarza mi Harry, a mnie ogarnia duma.
Ściągam jedwabny szlafroczek i paraduję bez stanika po naszym pokoju, dzięki czemu Styles zaczyna się głupkowato cieszyć.
-Nie patrz tak na mnie...- śmieję się i nakładam sukienkę. Poprawiam w niej biust i zapinam ją na szyi. Zakładam szpilki i wychodzę z garderoby, gdy mój Harry zapina właśnie rozporek. Staję w miejscu i kładę rękę na biodrze.
-Jak wyglądam? Podoba Ci się?- pytam Harry'ego, który podnosi wzrok znad swojego krocza, gdzie walczył z rozporkiem.
Podnosi wzrok i otwiera szeroko oczy.
-Boże, wyglądasz olśniewająco...- mówi.-...Ale ten dekolt...
-Jaaaa...- zaczynam się śmiać.
-Raz Ci go wybaczę, bo idziesz tam ze mną... Kurczę, powalisz tam wszystkich...- mówi Hazz, na co się uśmiecham i daję mu buziaka.
-Mamusiu, a Ty wyglądasz jak królewna śnieżka...- mówi wjeżdżając na różowym autku do naszej sypialni.
-Mam nadzieję, że to w takim sensie, że Ci się podobam w tym...
-Bardzo mamusiu! Chcę być taką śliczna, jak Ty!- mówi z uśmiechem, na co ja aż wzdycham, niechcąc się w jakikolwiek sposób rozmazać.
-Kochanie, będziesz piękniejsza niż wszyscy razem wzięci, a na pewno piękniejsza niż ja...- mówię jej i kucam przy niej, by dać jej całuski w policzka i ustka. Harry uśmiecha się i zakłada marynarkę. Renee przychodzi 10 minut przed naszym wyjściem i każę jej położyć Sil wcześniej, ponieważ poprzedniego dnia spała krócej. Poprawiam usta i uśmiecham się do mojego przyszłego męża.
-Jesteśmy gotowi?- pytam go,  on mierzwi włosy, po czym kiwa głową.
Wychodzimy z domu, a na podjeździe czeka już na nas auto, Aaron nim kieruje i z uśmiechem nas wita. Wsiadamy do środka i rozmawiamy z ochroniarzem. Wiezie nas do siedziby mangamentu, gdzie ma się odbyć kolacja. Chłopcy mają także przyjść, z czego się bardzo cieszę. Mówię Harry'emu jakie kwiaty wybrałam, ale on i tak nie wie o czym dokładnie mówię, więc wystarczą mu informacje, że są białe i ecru. Harry wysiada pierwszy i to on idzie na pierwszy ogień paparazzich, otwiera mi drzwi i podając dłoń, pomaga mi wysiąść. Chcę, jak najszybciej wejść do środka. Przy wejściu czeka jeden z pracowników, który prowadzi nas do sali konferencyjnej. Gdy wchodzimy roznoszą się brawa, a ja jestem ogromnie zaskoczona taką ilością ludzi. Wszyscy z ekipy koncertowej, chłopcy, mangament, Kim, techniczni i autorzy piosenek. Siadamy na środku stołu i gdy wszyscy się uspokajają wstaje Simon Cowell i manager One Direction Kimberly, z dwoma ogromnymi bukietami kwiatów.
-Zanim podejdziemy do Was i przekażemy te dwa bukiety na Wasze dłonie chciałem powiedzieć kilka słów...- mówi Simon.- Harry'ego i chłopaków poznałem wszyscy wiedzą kiedy, ale nie sądziłem, że dalej będziemy wielką współdziałającą grupą, gdy jeden z chłopaków będzie brał ślub. Gdy dowiedziałem się, z kim Harry zaczyna się spotykać, zastanawiałem się, czy to będzie kolejny związek, który wywoła bum! i ucichnie. Stwierdziłem wówczas, że czas pokaże. I pokazał... Wszyscy wiemy, że w związkach są wzloty i upadki, z których się podnosimy, ale Wasz związek przeszedł wiele takich, które inne związki by nie przetrwały... Teraz jesteście tutaj z nami, kilka dni przed waszym ślubem... Harry...- zwraca się do H.-...jesteś niezwykle utalentowanym, fantastycznym, dobrym człowiekiem i masz kobietę swojego życia, dziecko... i chciałem ja, jako wasz szef, chociaż tego określenia nie lubię pogratulować wam tak wielkiego uczucia, ktore w czasach pośpiechu i natłoku kariery, co w obu przypadkach, może wystawiać na próbę, życzę wam jeszcze więcej sukcesów, pociechy, miłości, wspólnej radości, mam nadzieję, że więcej Silver, która dzwoni do mnie na videochacie...- wszyscy wybuchają śmiechem.-...dumy z siebie i niekończącej się miłości...- mówi Simon, na co z uśmiechem klaszczemy mu.
Kim też mówi krótkie przemówienie, po czym we dwójkę podchodzą do nas z kwiatami. Jeszcze na ucho składają nam życzenia, które tak bardzo trafiają do mojego serca, że mam szklane oczy.
Przychodzi kolej na Harry'ego, łapię go za dłoń i wiem, że się stresuje.
-Moi kochani...- zaczyna do mikrofonu.-...jestem przeszczęśliwy, że trafiłem między takich ludzi, którzy są moją rodziną i pomogli spełnić marzenia. Jest mi także bardzo miło, mnie i mojej przyszłej żonie, podziękować za takie wspaniałe spotkanie, ponieważ jest to okazja do podziękowania za wsparcie i wiarę w nas.- rozlegają się oklaski.- Chcę przy Was wszystkich podziękować Grace...- podnoszę wzrok na Hazzę i on łapie mnie za dłoń.-...że mimo wszystkich wyjazdów ona zawsze mnie wspierała, a każdą wygraną nagrodą po pewnym czasie ekscytowała się bardziej niż ja...- goście zaczynają się śmiać.-...i wiem, że to ja w pewnym czasie zacząłem nawalać i przestałem to widzieć, ale potem dopiero zdałem sobie sprawę, jak ogromnym wsparciem jest dla mnie ta kobieta... Ponieważ to ona sprawiła, że piosenki, które śpiewałem miały sens, ponieważ odzwierciedlenie uczuć w owych utworach znajdowało się w mojej Gracie.- mówi i całuje moją dłoń. Z moich oczy wylatuje po jednej łzie.
-Dziękuję...- szepczę, a on się uśmiecha.
-Kocham Cię bardzo, moja Ty dziennikarko...- mówi, na co zaczynam się śmiać.
Po czym siada, a rozmowy zaczynają pochłania wszystkich zebranych. Rozmawiam z wieloma osobami, a gdy ich nie znam, poznaję i rozmawiam. Wszyscy życzą nam wszystkiego co najlepsze w naszym Nowym, przyszłym życiu... i... Oczywiście pytają, czy zmieniam nazwisko... :)

(…)
Ashley i Sam wpadają punktualnie o 12:00 i po tym, jak biorę prysznic zaczynają przygotowywać. Silver siedzi w moim łóżku i ogląda bajki włączając się czasami do rozmowy. Moja mała prosi Ashley, by ją także uczesała, a moja fryzjerka nie potrafi jej odmówić. Czeszą mnie w koka i robią delikatny makijaż, który podkreślają czerwoną szminką. O 14:00 ma się zacząć całe spotkanie, na które zabieram moje przyjaciółki, jak wcześniej wspominałam. Przychodzą o 13:00 w ślicznych kreacjach i zabawiają moją Silver, podczas, gdy moje przygotowanie jest już na półmetku. Ubieram sukienkę i buty, po czym wychodzę z garderoby i wszyscy cicho wzdychają. Uśmiecham się szeroko i objaśniam moim stylistkom kwestię ślubnego makijażu. Mają one także pomóc przygotowywać Eleanor, Lucy, Gemmę i Sophię, jako moje druhny. Gdy wszystko jest ogarnięte dziękuję im bardzo i one idą. Lucy stwierdza, że nawet w tej sukience mogłabym iść do ślubu, bo także jest piękna, ale El jej przerywa i mówi: Nic nie przebije jej sukni ślubnej.
Renee przychodzi 30 minut przed rozpoczęciem, a my już jesteśmy gotowe, by jechać. Biorę torebkę i wychodzimy. Jedziemy autem, a ja wracam do nagrywania snapów. Eleanor rapuje nową Nicki Minaj, na co wybuchamy z Lucy co rusz śmiechem. Zatrzymując się pod budynkiem hotelu Four Seasons, gdzie jest obiad z redakcjami. Z uśmiechem wchodzę do środka, gdy wszyscy zaczynają klaskać, a mnie prowadzą na moje miejsce. Mam rozpocząć całą tą okazję krótkim przemówieniem. Idę na podest i biorę mikrofon.
-Słowa nie opiszą co teraz czuję, gdy widzę wszystkich, którzy przyczynili się do tego jest dziś, do tego, gdzie jestem. Nie wiedziałam, że przed ślubem robi się takie uroczystości, ale bardzo się cieszę, że to właśnie to wydarzenie stało się przyczyną do zebrania wszystkich moich przyjaciół, pracodawców, fotografów, z którymi pracowałam, stylistów. Vogue to bez krzty wątpienia moja druga rodzina, ponieważ zmieniła moje życie i sprawiła, że jestem taka, jaka jestem. Dzisiejszy dzień to dla mnie okazja do podziękowania Anne, która zadzwoniła do mnie 3 lata temu i kompletnie nieznanej sobie dziewczynie zaproponowała staż w British Vogue, że zaufała mi i zmuszała, bym przyjechała do Stanów, by tam być jej prawą ręką… Anno - dla mnie to wszystko było ogromnym zaszczytem… Kolejną osobą jest Miranda…- uśmiecham się do niej, a ona do mnie.-…której na początku się potwornie bałam, która dawała mi absurdalnie trudne artykuły do opisywania, choćby myślę znane każdemu moje „Kropki w modzie”, ale dzięki temu jestem tutaj i mam w niej ogromne wsparcie, dziękuję ci Mirando…- przenoszę wzrok na Theresę.-…moja asystentka Theresa przez pewien cięższy okres, jakim było przeniesienie do US Vogue była przy mnie i jedyne co robiła to wertowała kartki w kalendarzu, jest mi bardzo bliska, jest kochana, uczynna, jest świetnym doradcą i stylistą, a co najważniejsze moja córka ją kocha za naleśniki z czekoladą…- uśmiecham się i wszyscy zaczynają się śmiać.-… dziękuję Nolanowi i Darbi za wszystko, za wsparcie, telefony i e-maile, w których zawsze pytali, jak mi idzie, czy sobie radzę… dziękuję fotografom za wspaniałe współprace, które zostaną w moim sercu na wieczność, dziękuję obydwu redakcjom za to, że zmienili mnie jako człowieka bardziej doświadczonego i kochającego ponad wszystko, co ważne w Vogue’u, modę…
Odkładam mikrofon, a kilkanaście osób się zbiera, by dać mi kwiaty. Zapomniałam coś jeszcze dodać.
-…poczekajcie chwilkę, bo zapomniałam coś jeszcze powiedzieć…- mówię.-…w końcu nie biorę tego ślubu sama…- goście zaczynają się śmiać.-…mój narzeczony nie mógł się pojawić dziś, ponieważ występuje dziś przed samą królową Elżbietą i rodziną królewską i choć bardzo chciał, nie mógł tego odwołać…- odkładam z powrotem mikrofon, a zespół zaczyna grać.
Wszyscy podchodzą do mnie z kwiatami i gratulują mi nadchodzącego ślubu, nie wiem, jak wrócę do domu z taką ilością kwiatów. Podany jest obiad, a przy stole siedzę z Anną, Mirandą, Theresą i moimi przyjaciółkami. W pewnym momencie redaktor naczelna BV wstaje i stuka delikatnie o kieliszek wznosząc toast za mnie i Harry’ego na nowej drodze życiowej, po czym podchodzi do mikrofonu i prosi mnie do siebie. Nie wiem, co chcę dokładnie zrobić, ale z tyłu głowy czuję światełko.
-Proszę państwa myślę, że dziś jest odpowiedni dzień i chwila, na to by wydać bardzo ważne oświadczenie z mojej strony, które jest bezpośrednio związane z Grace. Otóż, ja jako redaktor naczelna zawsze miałam marzenia, które w ostatnim czasie spełniły się. Dostałam bowiem propozycję, by zostać dyrektorem generalnym Fendi oraz Chanel...- na sali ludzie zaczynają gadać, a wszyscy są zaskoczeni. Moja Theresa i Anna uśmiechają się szeroko.-…postanowiłam przyjąć to stanowisko, bo mimo średniego wieku, także mam marzenia i wreszcie uznam swoje życie za udane, gdy przyjmę je… Stanowisko redaktor naczelnej postanowiłam osobiście przekazać, mojej, z ręką na sercu, wzorowej uczennicy, która jest wzorem do naśladowania stylem bycia, ubierania i życia, dla wielu osób na świecie. Od końca przyszłego miesiąca moje stanowisko przejmuje Grace Moore.
Na sali ludzie zaczynają mówić i bić brawa, a moje dziewczyny maja tak szeroko otwarte oczy jak nigdy. Śmieję się pod nosem i przytulam mocno Mirandę szepcząc jej na ucho: Że nigdy nie zawiodę jej na tym stanowisku. 

(…)
Po zakończeniu obiadu i wysłuchaniu gratulacji i życzeń wracam do domu, a paparazzi ustawieni przed hotelem dosłownie szaleją, krzycząc coś niezrozumiałego. Jestem dumną kobietą, matką i zaraz żoną, jestem kobietą spełnioną w tym, co kocham, w modzie, która od zawsze mnie kręciła i ludzie to widzą. Co pokazuje to, że zostałam redaktor naczelną brytyjskiego Vogue’a.
Gdy wreszcie wracam do domu uśmiecham się pod nosem, bo zaraz powiem mojemu Harry’emu co się stało. Sądząc po godzinie powinien już być. Wchodzę do domu i wnoszę kwiaty, które dostałam, a raczej dostaliśmy.
-Harry nie zgadniesz co się stało!- krzyczę wkładając bukiety od Anny i Mirandy do wazonów.
-Zaskocz mnie…- słyszę, jak schodzi na dół.
-Miranda mianowała mnie dziś redaktor naczelną brytyjskiego Vogue’a.
-Kim cię mianowała?!- pyta głośniej i zbiega szybciej.
-Zastąpię ją na stanowisku… Boże jestem taka szczęśliwa!- uśmiecham się.
-Grace, nawet nie wiesz, jak jestem z ciebie dumny…- mówi wchodząc do kuchni, gdy układam kwiaty w wazonie.
- Cholera, jak ty pięknie wyglądasz… - mówi, na co się uśmiecham.
-Podobam ci się w bieli?- pytam go odkładając wazon.
-Jeszcze jak…- uśmiecha się szeroko.
Przytula mnie od tyłu i całuje delikatnie w policzek, a potem w szyję.
-Jak ci dziś poszło?- pytam go, czując, jak jego dłonie dotykają moich bioder.
-Całkiem sprawnie i nieźle…- odpowiada szczątkowo.
-Ale się rozgadałeś…- chichoczę.
-Nie będę teraz nic mówił… Zamierzam cię zanieść na górę i uprawiać z tobą seks, póki nie ma naszej córki…- otwieram szeroko oczy i uśmiecham się szeroko.
-Jesteś bardzo bezpośredni…- mówię czując, jak przybliża swoje biodra do moich.-…i ordynarny…
-…lubisz mnie ordynarnego, wiem o tym…- mówi mi do ucha, na co chichoczę.
-Czyżby panie Styles?
-Oj tak, uwielbiasz te słówka, które tak bardzo pobudzają cię…- mówi, na co się uśmiecham.
-A co jeśli ja dziś nie mam ochoty?- pytam ostrożnie, na co Harry przysuwa się bliżej i jego dłonie z bioder wędrują ku mojej kobiecości. Mimo sukienki dobrze wie co i jak.
-Czy już nabrałaś ochoty?- pyta po chwili dotykania mnie.
-Jeszcze nie do końca…- szepczę czując, jak przechodzą mnie dreszcze.
-Może cię rozbiorę i wtedy pójdzie nam szybciej…- mówi mi do ucha.
-Myślę, że możemy tak zrobić…- przygryzam wargę, gdy dotyka mnie szybciej.
-Więc na górę?- pyta, zgadzam się cicho mrucząc, na co on się uśmiecha.
Prowadzi mnie na górę i do sypialni, gdy widzę swoje łóżko z uśmiechem staję na środku, gdy Harry klęka przede mną i rozpina mi szpilki, wyciąga moje z nich i na klęczkach odpina pasek od mojej sukienki, z uśmiechem spoglądam w dół, odchyla materiał sukienki i widzi ukryte pod nim satynowe body. Wstaje i ściąga z moich ramion sukienkę. Z uśmiechem wyjmuje wsuwki z moich włosów, wiem, że uwielbia rozpuszczone, nawet jeśli mają mi przeszkadzać. Gdy pozbywa się wszystkich mierzwi mi włosy i przenosi kosmyki do przodu. Robi krok do przodu i kładzie ciepłe dłonie na moich pośladkach. Ściska je i po delikatnym pocałunku wsuwa język, pieszcząc wnętrze moich ust, zawieszam ręce na jego szyi i wsuwam palce między kosmyki wiedząc, że to go rusza. Czuję, jak dotyka mnie bardzo delikatnie, ale i znacząco, całuje mnie coraz drapieżniej. Mruczę mu w usta, a on się uśmiecha. Unosi ręką moje udo do góry i dotyka je, gdy nagle dzwoni ktoś do drzwi. Mruczy w usta okazując swoje niezadowolenie i narzuca na biodra dresy. Zbiega na dół i otwiera drzwi, gdy słyszę pisk radości i krzyk: TATUŚ!
Uśmiecham się pod nosem i stwierdzam, że dziś ciekawych doznań nie będzie. Przebieram się w dresy i spędzam z moją rodziną cudowny dzień na wspólnym rysowaniu, graniu w gry i rozmowach, które potem zakończyły się tak, że wszyscy posnęli.



***
Miłego czytania! Buziaki! xx.

3 komentarze:

  1. Kocham ten rozdział! <3 Ja chcę już ślub i piękną Grace w sukni ślubnej *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzial jak zawsze super!�� dodasz dzisiaj nexta? ��

    OdpowiedzUsuń
  3. Roździały mi się nie pokazują, w sensie ich treść :/

    OdpowiedzUsuń