Wstałam z łóżka, Harry leżał pod kołdrą.
-Wiesz, że jesteś piękna?
-Nie jestem piękna…
-Jesteś przepiękna skarbie…
-Nie, wcale, że nie.
-Jesteś…
Wzięłam czystą bieliznę do ręki i ręcznik.
-Idziemy wziąć prysznic?
Harry zerwał się z łóżka.
Wzięłam kosmetyczkę i sprawdziłam, czy nikogo nie ma
na korytarzu. Wbiegliśmy szybko do łazienki zamykając ją na klucz. Harry
klepnął mnie w tyłek.
Spojrzałam się na niego.
-Co to miało być?
Przygryzł wargę i uśmiechnął się.
-Jesteś niewyżyty.
-Nieprawda…
-Wszystko powiem twojej mamie.
-A ja twojej.
-Że co?
-No…
Położył rękę na biodrze. Wybuchnęłam śmiechem.
-Właź pod prysznic.
-Ej, a jak chcę umyć włosy, to czym mam myć?
-Polecam ci mój szampon do włosów normalnych o
zapachu jabłkowym, podnosi objętość.
-Już ja mam zbyt objętościowe włosy.
Zaśmiałam się.
-Nie musisz nosić czapki…- powiedziałam.
-Obrażę się.
-No nie obrażaj się, twoje włosy są seksowne.
Uśmiechnął się.
-Właź pod prysznic.- zakomenderowałam.
Gdy byliśmy już obydwoje w kabinie zamknęłam jej
drzwi. Puściłam gorącą wodę i nalałam na ciało Harry’ego mój płyn do mycia o
zapachu wanilii.
-To dlatego tak ładnie pachniesz…- powiedział.
-Teraz ty też będziesz tak pachniał.
Rozsmarowałam biały płyn po jego torsie i spłukałam
wodą, potem Harry schylił się i umyłam mu głowę. Potem on umył mi plecy, ale
nie pozwoliłam mu umyć mojej klatki piersiowej. Kłócił się ze mną, ale dałam mu
soczystego buziaka i ustąpił. Wyszedł z kabiny, a ja dokończyłam mycie się.
Wytarłam się ręcznikiem i nałożyłam balsam na ciało i ubrałam się w swoje
rzeczy. Rozczesałam włosy, a Harry wytarł je tylko i zaczesał do tyłu.
Zeszliśmy na dół. Cała rodzina siedziała i oglądała jakiś film, my zjedliśmy po
kawałku ciasta czekoladowego. Potem wróciliśmy na górę i położyliśmy do łóżka.
Obydwoje byliśmy dziwnie zmęczeni, choć była 21:00, przykryliśmy się kołdrą i
zasnęliśmy.
Kolejnego dnia wstaliśmy około 9:00, ze względu na
to, że była sobota, cała rodzina siedziała na dole. Ben czytał gazetę, babcia
coś pichciła, a mama zalewała kawy.
-Harry, ty z mlekiem?
-Bez poproszę.
Usiedliśmy i zjedliśmy jajecznicę. Około 12:00
zaczęliśmy się zbierać, obydwoje musieliśmy się jeszcze spakować, a w końcu do
Londynu z Newcastle nie jedzie się godzinę, a cztery. Schowałam ostatnią już
koszulkę do torby. Byliśmy gotowi. Zeszliśmy na dół, babcia spakowała nam
trochę ciasta, pożegnałam się z rodziną i wyszliśmy z domu. Wsiadłam do swojego
samochodu, Harry do swojego jechałam pierwsza, ale na autostradzie jechaliśmy
centralnie obok siebie. Dostałam sms-a od Lily: Pamiętaj kochana, 20:30 na Heathrow. Do zobaczenia :P.
Napisałam do Harry’ego sms-a, o której ma samolot: O 21:00 mam odlot, ale na lotnisku mam być
wpół do.
Uśmiechnęłam się.
Jechaliśmy, Harry napisał mi, żebyśmy zjechali na
stację, bo ma mało benzyny. U mnie też właściwie się kończyła.
Zjechałam i zaparkowałam.
-A ty o której masz samolot?- spytał.
-Tak samo jak ty.
Uśmiechnął się szeroko.
Wlaliśmy benzyny do baków, Harry poszedł zapłacić,
po chwili wrócił. Wsiedliśmy z powrotem i ruszyliśmy prosto do Londynu.
Zaparkowałam na parkingu, a Harry dwa samochody dalej. Była 16:40. Wjechaliśmy
windą na górę i weszliśmy do mieszkania. Harry zrobił herbatę, a ja poszłam się
pakować. Zajęło mi to kolejne 3 godziny, bo nigdzie nie mogłam znaleźć moich
ulubionych dresów, w których zawsze ćwiczę. Schowałam trampki, adidasy i inne
buty. Jednakże coś podpowiadało mi, żeby wziąć parę szpilek. Około 18:50 byłam
gotowa. Przebrałam się w jeansy, botki i luźną koszulę w kratkę. Włosy
rozczesałam i wyprostowałam, nałożyłam lekki makijaż. Około 19:30 obydwoje
byliśmy gotowi do drogi. Taksówka czekała na nas pod budynkiem, razem ze swoimi
torbami zjechaliśmy na dół. Harry zapomniał paszportu, więc wrócił się na górę,
chwilkę później siedział już koło mnie. Wysiedliśmy z taksówki, wzięliśmy torby
w ręce i weszliśmy do hali, gdzie czekały moje dziewczyny i ekipa One D. Niall
podbiegł do mnie szybko i przytulił mnie mocno. Dziewczyny podeszły do mnie i
także przywitały się. Czekaliśmy na swoje loty i przy okazji wszyscy ze
wszystkimi rozmawiali. Gadałam z Zaynem, Lily i Lucy. Potem dołączył się Liam.
Lux siedziała na kolanach Lou. Wzięłam małą na ręce, ale po chwili usłyszałam: Pasażerowie lotu do NY proszeni są o udanie
się do odprawy, natomiast lot do Madrytu jest przesunięty o pół godziny,
przepraszamy za problemy.
Oddałyśmy wszystkie bagaże, nadszedł czas żegnania
się. Dziewczyny poszły już stanąć w kolejce do odprawy, a ja żegnałam się z
Hazzą. Objął mnie kurczowo w biodrach, a ja położyłam mu ręce na szyi.
-Będę tęsknił…- powiedział.
-Ja też…
Pocałował mnie namiętnie, a ktoś za nami gwizdnął.
Pokazałam faka do Nialla i Liama, którzy wybuchli śmiechem. Oderwałam się od
mojego chłopaka i poprawiłam mu kołnierzyk.
-Muszę iść…- powiedziałam.
Kiwnął głową.
-Kocham cię…- powiedział i znów się pocałowaliśmy.
-Ja ciebie też.- odrzekłam, gdy w końcu oderwaliśmy
się od siebie.
Poszłam w stronę odprawy, gdy ktoś krzyknął: Ej, a my?!
Odwróciłam się. Blondyn i cała trójka czekała na
pożegnalnego buziaka. Dałam każdemu w policzek i pomachałam im uśmiechając się
szeroko.
GRACE!!! CHODŹ TERAZ TY!!!
Krzyknęła Jade i pobiegłam, dałam kobiecie dokumenty
i bilety. Uśmiechnęła się i otworzyła mi bramkę. Weszłam do tunelu długo
machając Hazzie i chłopakom. Posyłałam mojemu chłopakowi masę buziaków. Lucy
zawołała mnie i poszłam już do dziewczyn. Weszłyśmy do samolotu, usiadłam z
Lucy. Sprawdziłam telefon, był tam sms sprzed minuty: Już tęsknię… :(
Ja
też koteczku… Zobaczymy się w NY…
Kazali nam wyłączyć telefon, albo włączyć w nich
tryb samolotowy. Zastosowałam się do poleceń. Lucy była zmęczona, widziałam to
w jej oczach. Zasnęła kładąc głowę na moim ramieniu. Ja włożyłam sobie
słuchawki do uszu i puściłam sobie Can
You Feel My Heart- Bring Me To The Horizon.
Zasnęłam momentalnie. Obudziłam się około drugiej w
nocy, Lucy spała dalej, poszłam do toalety, spojrzałam się w lusterko i zrobiłam
sobie wysokiego kucyka. Veronica i Lily nie spały gadały o chłopakach. Lily mówiła,
że zerwała ze swoim, a Veronica powiedziała, że nie popełni tego samego błędu,
który popełniła rok temu. Usiadłam na swoje siedzenie i włożyłam słuchawki do
uszu. Lucy otworzyła na chwilkę oczy, by znów położyć głowę na moje ramię.
Zasnęłam. Obudziła mnie Lucy mówiąc, że za chwilkę lądujemy. Podeszła do mnie
stewardessa.
-Grace Moore?- spytała mnie.
Kiwnęłam głową.
-Proszę pani dostałam za zadanie powiadomić panią i
resztę pani koleżanek, że na pas startowy przyjedzie bus, który zawiezie od
razu panie do hotelu.
-Ale… Ale… Dlaczego?
-W holu jest ponad dwa tysiące nastolatek…
Wytrzeszczyłam mocno oczy.
-ILE?!
-2 tysięcy, ochrona już nie daje rady, bagaże
zostaną przywiezione prosto do hotelu.
-Skąd dostała pani takie polecenie?
-Od pana Paula Higginsa.
Kiwnęłam głową. Wylądowałyśmy. Poczekałyśmy aż
wszyscy wysiądą, bus podjechał po nas, wsiadłyśmy do niego.
-Kim jest Paul Higgins?- spytała mnie Veronica.
-Menadżerem One Direction.
Veronica uśmiechnęła się i kiwnęła głową. Pojazd
ruszył, okrążyłyśmy lotnisko i ruszyłyśmy drogą po Nowym Jorku. Żadna z nas tu
nigdy nie była. Ekscytowałyśmy się wszystkim dookoła. Kierowca zaparkował.
Podziękowałyśmy mu i wysiadłyśmy. Lucy podeszła do recepcji.
Szłam ostatnia, więc usłyszałam koniec rozmowy mojej
przyjaciółką z recepcjonistką.
-Ile pokoi?
-8. Najlepiej będzie, jeśli będą blisko siebie.
Kobieta kiwnęła głową.
Podała Lucy 8 kart i życzyła miłego wypoczynku. Lucy
dała nam po jednej, a obsługa hotelu wypakowywała nasze bagaże, które zostały
dowiezione. Pojechałyśmy na 17
piętro, gdzie mieściły się nasze pokoje. Weszłam do swojego i uśmiechnęłam się.
Wielkie łóżko… Miałam otwarte drzwi, więc Consierge cicho zapukał i położył mi
walizkę w przedpokoju. Podziękowałam i postanowiłam się rozpakować, włączyłam
telefon i poszłam wziąć prysznic, po umyciu się. Ubrałam się w dżinsy i
zamówiłam sobie jedzenie. Lucy wpadła powiedzieć, że o 17:30 jedziemy na
pierwszą próbę. Choreograf chce nas poznać, niekoniecznie będziemy dziś
tańczyć… Zadzwoniłam do Harry’ego, gadałam z nim chyba godzinę. Położyłam się i
przysnęłam. Obudziłam się dopiero koło 15:00, ktoś walił w moje drzwi.
Wstałam i otworzyłam je.
-Co jest?- spytałam.
-Próbę mamy o 16:00, choreograf dzwonił.
Kiwnęłam głową, ogarnęłam pokręcone włosy, zrobiłam
sobie wysokiego kucyka. Poprawiłam oczy tuszem do rzęs i ubrałam płaszcz.
Zjechałyśmy wszystkie na dół i wsiadłyśmy do dużego samochodu. Jechałyśmy z 15
minut, potem wysiadłyśmy przed wielką halą. Przez szklane drzwi wyszedł facet
trochę wyższy ode mnie. Miał czarne włosy i widać było, że jest młody.
Uśmiechnął się.
-To wy jesteście grupą z Londynu?
-Tak, to my.- powiedziałyśmy chórem.
-Jakie zgrane…- zaśmiał się.- Miło mi was poznać,
jestem Nick DeMoura.
Podał nam ręce.
-Wejdźcie do środka, przedstawicie mi się na sali i
porozmawiamy na temat tych warsztatów.
Weszłyśmy przez otwarte drzwi, potem podreptałyśmy
schodami na 3 piętro i skręciłyśmy w prawo. Szklane drzwi otworzyły się
automatycznie, była to jakaś sala konferencyjna.
Usiedliśmy.
-Przedstawcie mi się.
Wymieniłyśmy po kolei swoje imiona.
-Ok. Słuchajcie jak to się stało, że wystąpiłyście w
tym turnieju…
Lily zabrała głos, a my najwyżej coś dopowiadałyśmy.
-Jedna z naszych nauczycielek zaproponowała nam
wystąpienie w nim, chciałyśmy spróbować czegoś nowego…
-A któraś z was myślała kiedykolwiek nad karierą
tancerki?
Wybuchnęłyśmy śmiechem.
-My jesteśmy dziennikarki…- powiedziała Jade.
-Można być dziennikarzem i tancerzem, w wolnym
czasie. Słuchajcie, a któraś z was chodziła może do jakiejś szkoły
kiedykolwiek.
-Szkoła baletowa w szkole średniej się liczy?-
spytała Jade.
-Jasne. Chodziłaś?
-Tak, przez 4 lata, półtora roku temu zrezygnowałam.
-Dlaczego?
-Znudziło mi się.
Nick się zaśmiał.
-Wypytuję was, bo lubię znać swoich tancerzy…
Dobrze, to przejdźmy do sedna…
Będziemy się spotykać codziennie o 10:00 do 18:00,
na pokaz przygotujemy dwie choreografie. Widziałem wasz występ i jak na
dziennikarki *zaśmiałyśmy się* to
jesteście dobre. Macie poczucie rytmu, widać było, że jesteście w to
zaangażowane. Chciałem wam od razu powiedzieć, żebyście codziennie przed próbą,
treningiem, nie wiem, jak to nazwać, wybierały się na krótką serię ćwiczeń
rozgrzewkowych. Brzuszki, pompki, 15 minut bieżni. W każdym razie
przyjeżdżajcie tu już rozgrzane i gotowe. Nasze warsztaty będą trwać 2
tygodnie, a w ostatni dzień odbędzie się prezentacja wszystkich grup, które
zajęły pierwsze miejsce w swoich państwach, wyjątkiem jesteście wy, bo macie
drugie miejsce. W każdym razie będzie to wielka impreza, na którą przychodzą
celebryci, gwiazdy, a także wpływowi choreografowie gwiazd.
-Wiesz do jakich utworów będziemy mieć choreografię?
-Jutro to ustalę i powiem wam, chcę zobaczyć na żywo
jak tańczycie swój układ.
Nick podziękował nam za przyjście i powiedział, że
jutro punktualnie o 10:00 mamy się stawić w sali nr 1.
Gdy
wyszłyśmy z hali była 18:00, ja Lily i Lucy nie chciałyśmy wracać do domu.
Poprosiłyśmy kierowcę by zatrzymał się koło ogromnego lodowiska. Dziewczyny
chciały jechać, więc my wysiadłyśmy, a reszta pojechała. Wypożyczyłyśmy łyżwy,
bo nie miałyśmy swoich przy sobie i zaczęłyśmy śmigać, goniłyśmy się nawzajem.
Poprosiłam jakąś nastolatkę, by zrobiła nam zdjęcie moim telefonem. PSTRYK.
Gotowe.
-A zrobiłabyś sobie ze mną zdjęcie?- spytała.
-Jasne.
Gotowe. Podziękowała mi i śmigałyśmy dalej. Po
jakichś 2 godzinach zmarzłyśmy i Lily powiedziała, że idziemy do Maka.
Zamówiłyśmy sobie po zestawie, zjadłyśmy i wróciłyśmy na piechotę do hotelu,
gubiąc się przy okazji masę razy. Dotarłyśmy i każda z nas poszła do siebie
spać.
Tydzień
później…
Wstałam o 7:00, ubrałam się w krótkie spodenki i
sportowy stanik, wzięłam ręcznik i wodę. Poszłam do siłowni, weszłam na
bieżnię, a po chwili dziewczyny zaczęły się zbierać. Zrobiłam porządną
rozgrzewkę, która zajęła mi dobre pół godziny. Sięgnęłam po telefon, gdzie były
3 nieodebrane połączenia od Harry’ego, oddzwoniłam do niego. Powiedział mi, że
o 12:00 ma samolot i przyleci do mnie, prawdopodobnie ma wylądować ok. 20:00.
Wzięłam szybki prysznic i założyłam dresy zwężane u kostek. Dochodziła 9:30,
jak co dzień stanęłyśmy na parkingu, gdzie czekał na nas bus, który zawoził nas
na trening. Zwarte i gotowe po 10 minutach jazdy przed halą. Weszłyśmy przez
drzwi. Nick czekał na nas.
-Jeśli już jesteście, od razu zabieramy się do
roboty.
Zaczęłyśmy ćwiczyć na pierwszy układ do Gorilla-
Bruno Marsa. Mamy go już całego zrobionego. Nick wpadł dwa dni temu na pomysł,
by zrobić ten układ z tancerzami. Będzie to seksowny układ, każda z nas ma
swojego partnera. Jade jest tancerką prowadzącą, ja stoję w drugim rzędzie. Drugi
układ do Beauty And A Beat- Justin Bieber’a mamy zrobiony cały prócz końcówki.
Ogólnie rzecz biorąc te próby są tak świetne, że czasami bywa, że nie chcemy
wychodzić z sali. Nick ma taki charakter, że przyciąga do ludzi. Po dwóch
godzinach Nick dał nam 15 minut przerwy, żebyśmy odpoczęły.
-Słuchajcie mam dla was niespodziankę… Ktoś
przyszedł oglądnąć waszą próbę dziś…
Drzwi się otworzyły, a Jade aż się oparła o ścianę.
-Justin był bardzo ciekawy, jak sobie radzicie…
Usiadłam na krześle i nie mogłam wydusić z siebie
słowa.
JUSTIN?!
Kuźwa, przecież to jest gość, któremu otworzyłam
drzwi będąc w LA w samym ręczniku. To jest gość, z którym tańczyłam całą noc,
gdy byłam z Perrie w klubie. O ja pierd**e…- pomyślałam. Rozpuściłam włosy i
zakryłam twarz.
-Cześć dziewczyny…- powiedział wesoło.- Nick was
bardzo chwalił, może zatańczyłybyście i pokazały mi swój układ.
Moja ekipa zgodnie się zgodziła.
-A ty Grace? Chcesz zatańczyć?- spytał Nick.
Musiałam podnieść głowę.
Spojrzałam na wszystkich.
-Pewnie, że tak.
Bieber znieruchomiał, ale uśmiechnął się szeroko
pokazując ząbki. Oblałam się rumieńcem, co zauważyła większość dziewczyn.
Zaprezentowałyśmy się… Justin długo bił nam brawo. Nagle zaczął dzwonić mój
telefon. Przeprosiłam i wyszłam na chwilkę z sali.
Była to mama, ale nie mogłam z nią długo gadać.
Nagle dziewczyny poszły w rządku gdzieś za Nickiem, a ja weszłam do sali by
włożyć telefon do torby.
-Nigdy bym nie pomyślał, że akurat ty tu będziesz…
Grace…
-Tak szczerze? Ja się nie spodziewałam, że ty tu
będziesz… Justin…
-Dopiero teraz poznałem twoje imię…
-I vice versa…
Zaśmiał się.
-Jak sobie przypomnę ciebie, jak mnie podrywałaś w
tym ręczniku…
-Ja ciebie podrywałam?! To ty mnie zagadywałeś…
-Nieprawda, ty!
-Nie, bo ty…
-Chciałem się z Tobą umówić, ale drzwi od twojego
pokoju otworzył Harry z One Direction.
-Mój chłopak…
-Ty z nim chodzisz?
Kiwnęłam głową.
-Grubo, myślałem, że jesteś singielką.
-Mówiłam ci na imprezie, że mam chłopaka...
-Szkoda...
Uniosłam brew.
-Dałabyś się wyciągnąć na drinka? Dziś wieczorem.
-Niestety nie mogę.
-Czemu?
-Harry do mnie przyjeżdża.
-Um… Aha.
Dziewczyny weszły z powrotem na salę.
Justin szepnął coś na ucho Nick’owi i wziął do ręki
kurtkę.
-Miło było was poznać.
-Nawzajem.- powiedziałyśmy chórem.
-A Grace…- spojrzał na mnie.
Podniosłam wzrok na chłopaka.
-Jestem dziś na imprezie w klubie De Santa, przyjdź,
jeśli będziesz mieć ochotę.
Moje oczy otworzyły się szeroko. A dziewczynom to
normalnie mało co z orbit nie wyszły…
-Mówiłam ci, że będę zajęta, więc…
-Mówię, jakby co…
Pomachał nam i wyszedł, Nick zagonił nas do roboty.
Ćwiczyłyśmy przez całe godziny, byłam już zmęczona pragnęłam jedynie zobaczyć
się z Harrym. Około 14:00 przyszli tancerze, by przećwiczyć z nami układ do
Gorilla. Mnie się trafił najprzystojniejszy… Nick powiedział, że byłyśmy
świetne i puścił nas godzinę wcześniej. Zabrałyśmy rzeczy i wsiadłyśmy do busa,
pojazd zawiózł nas pod hotel skąd dosłownie pobiegłam na górę. Wzięłam długą
kąpiel, wysuszyłam włosy i zrobiłam sobie warkocza z kitki. Ubrałam się w dżinsy
i czarny top. Założyłam ulubioną beenie i botki na wysokim obcasie. Zapakowałam
mój mały prezencik dla Hazzy i położyłam go na łóżku. Dowiecie się później co
mu kupiłam… Nałożyłam płaszczyk i sięgnęłam po torebkę. Zjechałam windą na dół
i poszłam na postój taksówek. Wsiadłam do pojazdu i kazałam jechać na lotnisko.
Po jakimś czasie kierowca zaparkował i zapłaciłam mu za usługę. Weszłam do
środka i spojrzałam na tablicę przylotów. Samolot, w którym leciał mój chłopak
miał wylądować za 10 minut. Spojrzałam na telefon i wyczekiwałam przylotu
mojego chłopaka. Odpisałam Lily na sms-a, z wyjaśnieniami o co chodziło z
Bieberem. Boże… Czub z niego… Musiał mi powiedzieć o tym klubie przy
koleżankach… Oglądałam zdjęcia na moim telefonie, te z Paryża. Uśmiechałam się
do siebie, usłyszałam głos w głośniku, że lot z Londynu wyląduje dopiero za
kolejne dwadzieścia minut. Westchnęłam głośno i oparłam się o plastikowe
oparcie krzesła. Poprawiłam usta pomadką. Ja pierdziele… Weszłam na Twittera.
Popatrzyłam na najnowsze wiadomości, ale oglądanie Tweetów po chwili mi się
znudziło. Włączyłam Subwaya i grałam w niego. Usłyszałam z głośników:
Pasażerowie Lotu z Londynu proszeni są o odebranie bagaży. Spojrzałam na tunel,
z którego mieli wychodzić pasażerowie. Wstałam z miejsca i wypatrywałam Hazzy.
Wyszedł jako ostatni, także mnie wypatrywał. Uśmiechnął się szeroko, gdy mnie
zobaczył. Moje serce zaczęło bić strasznie szybko. Stęskniłam się za nim po tym
tygodniu. Odebrał bagaże i podał rękę na przywitanie czarnoskóremu ochroniarzowi,
który uśmiechnął się i skinął do mnie głową. Podbiegliśmy do siebie i Harry
wziął mnie na ręce i zaczął robić koła. Gdy w końcu się zatrzymał wpiłam się w
jego usta.
-Tak bardzo za tobą tęskniłam…
-Ja chciałem przyjechać, jak dotarłem do Madrytu, chłopaki
mieli ze mnie bekę bo tak marudziłem.
Postawił mnie na ziemi. Ujęłam jego twarz w dłonie.
-Wszystkiego najlepszego dziewiętnastolatku…
Uśmiechnął się szeroko.
-Dziękuję, dziewiętnastolatko…
-Nie wypominaj mi, że jestem starsza…
Zaśmiał się.
-Moja staruszka…
Pocałował mnie namiętnie.
-Jedźmy do hotelu się przebrać, idziemy na kolację.
-Gdzie?
-Do restauracji mojego znajomego, na pewno go
polubisz. Sprawia wrażenie buca i kozaka, ale to świetny gość.
Kiwnęłam głową.
Harry wziął do ręki torbę i wyszliśmy z lotniska i
wsiedliśmy do taksówki. Ta zawiozła nas pod hotel, gdy weszliśmy do pokoju
Harry poszedł wziąć szybki prysznic, a ja w tym czasie ubrałam skórzaną
spódniczkę i siatkowaną szarą bluzkę, weszłam do łazienki i zaczęłam prostować
włosy, Harry owinął się wokół pasa ręcznikiem i rozczesał włosy. Ewidentnie
patrzył się na mój dekolt.
-Nie będę ci nic mówić, ale te oczka to kieruj
wyżej…
Poprawiłam usta szminką i zrobiłam sobie kreski
linerem. Harry uśmiechnął się szeroko i przekręcił mnie w swoją stronę.
Pocałował moją szyję i wyszedł z łazienki. Wyjął marynarkę z torby podróżnej i
założył czarny podkoszulek, na nogach jak zwykle były jego „sławenne” rurki.
Założyłam szpilki i poprawiłam spódniczkę. Sięgnął po swój płaszcz i zaczesał
grzywkę do tyłu.
-Gotowa?
-Tak.
Pomógł mi założyć płaszcz. Nagle Hazz zauważył
pudełeczko na łóżku. Spojrzał na mnie, a ja opuściłam głowę.
-Co ty mi kupiłaś?
-Taki drobiazg…
-Mam nadzieję, że mnie zaskoczysz…- powiedział
powoli.
Usiadłam na fotelu i zaczęłam się śmiać. Mój chłopak
otworzył wieczko.
-No nie wierzę, przecież nawet ty nie masz takich
skąpych stringów…
-Skąd wiesz, może kupiłam sobie takie same
specjalnie na dzisiejszą okazję… A poza tym kupiłam ci je, bo… masz bardzo
seksowny tyłek…
-Będziesz mi tak słodzić, to cię zaraz rozbiorę…
Zaśmiałam się.
-Złote dodają ero…- nie dokończyłam.
-Naprawdę,
jestem zdolny rozerwać te twoją spódniczkę…
Przygryzłam wargę.
-A perfumy?
-Moje ulubione, dziękuję ci…
Pocałował mnie namiętnie.
-Chodź, bo przepadnie nam rezerwacja.- powiedziałam.
Poszłam przodem.
-Kto tu ma seksowny tyłek…- powiedział cicho.
-Ty…
-Nie, ty…
Zaśmiałam się i złapałam go za rękę. Wyszliśmy z
pokoju i poszliśmy w stronę windy, zjechaliśmy na dół i wsiedliśmy do taksówki.
Po 30 minutach zatrzymaliśmy się pod Hell’s Kitchen Gordona Ramsey’a.
-Gordon Ramsey jest twoim znajomym?
-Tak, jego córka jest naszą fanką, mamy specjalny
stolik w samym rogu sali.
Harry podał nazwisko ochroniarzowi i ten wpuścił nas
do środka. Gordon przywitał się z Harrym i ze mną, zaprowadził nas do stolika i
zaproponował wykwintne kraby nadziewane truflami. Zgodziliśmy się. Podszedł do
nas kelner i nalał nam czerwonego wina do kieliszków. Było tak romantycznie,
świeczki paliły się na stole i dodawały uroku. Po chwili na stół weszły kraby
ogromnej wielkości. Harry podrapał się w głowę.
-Jak my mamy to zjeść?
Pokazałam Hazzie jak zdjąć pancerz zwierzęcia i
dorwać się do prawdziwego kunsztu. Po jakichś 45 minutach nasze półmiski,
powtarzam półmiski, były puste. Upiłam łyk wina, które bardzo mi posmakowało.
Potem na stole pojawił się deser. Tiramisu. Moje ulubione ciasto. Boże… Jak to
smakowało… Harry śmiał się ze mnie. Dochodziła 22:30, goście powoli się
zbierali. Gordon podszedł do nas.
-I jak smakowało?
-Tiramisu pierwsza klasa…- odezwałam się.
-Żebyś widział, jak jej smakowało…
-Bardzo mi miło… Zapraszam następnym razem…
-Na pewno tu wrócimy.- powiedziałam.
Kelner przyniósł nasze płaszcze. Wyszliśmy z
restauracji i wsiedliśmy do taksówki. Kierowca zatrzymał się 20 metrów od wejścia,
bo był straszny korek, wysiedliśmy i zapłaciliśmy mu. Szliśmy chodnikiem,
przeszliśmy koło klubu De Santa.
-Grace!!!- usłyszałam za sobą.
Odwróciliśmy się.
Pijany Justin stał ledwo co na nogach i uśmiechał
się jak debil.
-Chodź Harry…- złapałam chłopaka za rękę i ruszyłam
do przodu.
-Grace! Czemu uciekasz, przecież jak byłaś w
ręczniczku, to jakoś nie zamykałaś mi drzwi przed nosem.
O Cholera!- pomyślałam.
-Ten ręczniczek to teraz ci Harry zdejmuje, co?
Harry spojrzał się na mnie.
-On jest pijany…- powiedziałam szybko.
-Skąd ty go znasz?
-Był dziś na próbie i tańczymy do jego piosenki, no
i trenuje nas jego choreograf.
-Harry zazdroszczę ci laski, naprawdę!!!- krzyknął.
Ruszyłam szybko do przodu, a Harry nie ustępował mi
kroku. Wjechaliśmy windą na piętro do naszego pokoju .
-Grace, Jaki ręcznik? O czym on mówił?
-Nie przejmuj się… Wszystkiego najlepszego kotku…-
powiedziałam cicho.
-Nie odwracaj kota ogonem…
-Grace…
Westchnęłam ciężko i opowiedziałam mu całą historię.
Miałam dziwnie dobry humor.
-… i myślałam, że to byłeś ty tam w drzwiach…
-Grace, jeśli zrobisz coś takiego to spotka cię
surowa kara…
Uśmiechnęłam się i odgarnęłam włosy do tyłu.
-Co ty na to, że może ja bym znów założyła ten
ręczniczek…- uniosłam brew, złapałam za jego marynarkę i przyciągnęłam do
siebie.
-Ja nie żartuje…- powiedział.
-Wyluzuj kotku… Mam dla ciebie niespodziankę…
Popchnęłam go na łóżko, a sama rozpięłam powoli
spódnicę, zrzuciłam ją, a pod spodem miałam super skąpe czerwone stringi z
kolekcji Victoria Secret. Otworzył szeroko oczy, bluzka wylądowała zaraz obok
spódnicy, moje czarne wysokie szpilki, dalej widniały na moich stopach. Stałam
przed nim w skąpej czerwonej bieliźnie i butach na obcasie. Powoli skradałam
się do niego i usiadłam mu okrakiem na biodrach. Zniżyłam twarz i pocałowałam
go namiętnie.
Poddawał mi się, ale coś bełkotał.
-Jeśli… jeszcze raz otworzysz komuś… drzwi… w… -
mówił pomiędzy pocałunkami.
-Zamknij się już.
Harry zaśmiał się i znów
połączyliśmy nasze usta w pocałunku. Ściągnęłam z niego koszulkę i złapałam za
guzik od spodni, buty rzuciłam w kąt i przeszliśmy do wiecie czego.
Kamienie na szaniec to był chyba najlepszy film Eveeeer... Na żadnym się tak nie zanosiłam jak na ty, a Rudy... o boziu... szkoda, że ma 24 lata :( No, ale wracając do One Direction... Kolejny rozdział w niedzielę, bo w sobotę śpię w szkole YAYAY!!! Idę się uczyć chemii. Miłego czytania i PROSZĘ o komentarze :*
Kamienie na szaniec to był chyba najlepszy film Eveeeer... Na żadnym się tak nie zanosiłam jak na ty, a Rudy... o boziu... szkoda, że ma 24 lata :( No, ale wracając do One Direction... Kolejny rozdział w niedzielę, bo w sobotę śpię w szkole YAYAY!!! Idę się uczyć chemii. Miłego czytania i PROSZĘ o komentarze :*
Ale, żeś walnęła "sławenne" hahahahaha :D Nie no nie mogę z tego <3 O kufa to był Bieber, a ja myślałam, że to zwykły lamus, co ją podrywał, a tu sam Justin :D A to u nich jest luty ? :D ja myślałam, że październik. No i świetny ♥ Nie mogłam się doczekać rozdziału, ale jest :) I jest moc :P
OdpowiedzUsuńNo to jak ty mówisz, że fajny film "Kamienie na szaniec" to dobrze, bo ja na to idę we wtorek za tydzień :D Czekałam właśnie na twoją recenzje :P
Hahhahaha stringi mu kupiła hahahahaha :D Lejee
Usuńno to czekam na Następny <3
OdpowiedzUsuń