wtorek, 8 kwietnia 2014

Rozdział 35



-Proszę pani, wylądowaliśmy…- powiedziała do mnie stewardessa.
-Matko, przepraszam, byłam strasznie zmęczona.- odpowiedziałam kobiecie, która uśmiechnęła się do mnie.
-Naprawdę nic się nie stało.
Wysiadłam z samolotu i podążyłam tunelem, by odebrać bagaż. Wzięłam swoją torbę, a czarnoskóry ochroniarz uśmiechnął się do mnie.
-Dzień dobry…- powiedziałam.
Mężczyzna ściągnął z taśmy moją torbę i podał mi ją, podziękowałam mu i podążyłam ku postojowi taksówek. Kierowca włożył mi torbę do bagażnika, napisałam mamie i Lucy, że już jestem. Po jakimś czasie pojazd zaparkował pod naszym wieżowcem, wzięłam bagaż i weszłam przez szklane drzwi do środka. Czekałam, aż winda zjedzie na dół, gdy się otworzyła wychodziła z niej nasza sąsiadka z czteroletnim synkiem. Mały powiedział mi dzień dobry i życzył miłego dnia. Kobieta uśmiechnęła się łapiąc synka za rękę. Wsiadłam do windy i wcisnęłam 25. Jechałam przez jakiś czas. Skręciłam w korytarz, przy okazji szukając w torebce kluczy. Gdy już je znalazłam i przekręciłam górny zamek, drzwi się otworzyły.
-Harry? Jesteś?- spytałam.
LINK- Say Something
Ściągnęłam pospiesznie płaszcz i buty, drzwi od naszej sypialni gwałtownie się otworzyły. Loczek stał z dużą walizką na kółkach, drugą torbę miał położoną na walizce, miał na sobie brązową kurtkę z kożuszkiem u szyi.
-Grace? Co ty tu robisz? Miałaś przyjechać jutro rano.
-Harry po co ci te walizki?- spytałam cicho.
-Ja… ja… ja…- przełknął nerwowo ślinę.- Muszę się wyprowadzić…
Otworzyłam szeroko oczy.
-Słucham?
-Muszę się wyprowadzić…
Spojrzałam na niego niedowierzając.
-Ale jak to? Dlaczego?
-Lekarz Ellis powiedział, że ona musi być pod czyjąś opieką przez cały czas… Jestem ojcem dziecka i czuje się za nie odpowiedzialny…
Spuścił głowę.
-Czyli zostawiasz mnie...- spytałam szeptem, a mój głos się załamał.
Kiwnął głową.
-A ja? Kim jestem dla ciebie?
Oparł walizkę o ścianę i podszedł do mnie, ujął moją twarz w dłonie.
-Grace kocham cię… Zawsze cię będę kochał, ale ja muszę to zrobić…
Pocałowałam jego opuszki palców.
-Dlaczego nasz związek musi cierpieć?- spytałam szeptem przełykając gulę w gardle.
Przytulił mnie mocno całując nie raz moje czoło i policzek, on też płakał. Łzy mi leciały ciurkiem… Odsunęłam jego twarz od mojej i otarłam kciukiem jego łzy.
-Harry… Czyli jeśli wyjdziesz z tego mieszkania to z nami koniec? Tak?
Kiwnął głową.
-Mam nadzieję, że nigdy się nie zapomnimy.- powiedział cichutko całując moje policzki.
-Nigdy, ja nigdy o tobie nie zapomnę… Kocham cię…- szepnęłam i wybuchnęłam płaczem.
Ostatni raz połączyliśmy nasze usta w pocałunku i choć czułam smak słonych łez moich i Hazzy, to wiedziałam, że jest on piętnem co razem przeżyliśmy. Wszystkimi wspomnieniami. Oderwaliśmy się od siebie. Oparłam się o ścianę, Harry otarł łzy, wziął walizkę i torbę, nałożył buty i spoglądnął na mnie. Jeszcze raz spojrzałam na jego zielone oczy, które były jakby za mgłą.
-Przepraszam, że tak to się potoczyło…- wyszeptał. I wyszedł.
Osunęłam się na ziemię, przyciśnięta plecami do ściany. Schowałam twarz w dłoniach, łzy leciały ciurkiem, odgarnęłam włosy do tyłu, a czubek nosa, z którego kapały łzy, otarłam rękawem swetra. Bolało… Tak bardzo to bolało… Do końca nie wierzyłam już, że nie ma mnie i jego razem. Byłam załamana i cholernie nieszczęśliwa. Ellis wygrała, udało się zrobić to co miała w planach. Z moich oczu ciągle sączyły się łzy, które powoli spływały po moich policzkach i skapywały na dłonie. Dzisiejszy dzień uważałam za najgorszy w życiu. Moja życiowa miłość zostawiła mnie dla ciężarnej byłej. Wstałam z podłogi i podążyłam do sypialni wolnym krokiem. Wzięłam do ręki zdjęcie moje i Hazzy. Przejechałam palcem po zakurzonej ramce. Wróciłam do salonu i położyłam się na kanapie. Natomiast zdjęcie postawiłam przed sobą na ławie. Mój wzrok przez cały czas był skupiony na fotografii.
Na jego twarzy widniał piękny, promienny uśmiech. Paryż był pięknym miejscem dla nas. Mimo spływających łez uśmiechnęłam się. Pierwsze 10 godzin. Kolacja z sera. Nie ma to jak karmić się plasterkami. Nadal nie wiem skąd wziął pomysł na to. Kolejny raz wybuchnęłam płaczem, było mi tak przykro, że to wszystko skończyło się przez jakiegoś bachora i jego debilną matkę. Przycisnęłam poduszkę do twarzy. Płakałam tak długo, póki nie zasnęłam. Gdy się obudziłam nie czułam twarzy, byłam sparaliżowana, dopiero po jakiejś minucie wróciło mi czucie. Usiadłam i przez przypadek włączyłam telewizor. Spojrzałam na jasny ekran. Nie wierzyłam, że coś dziś może mnie dobić.
  
Retrospekcja
Za to na naszych siedzeniach, a właściwie obok leżał popcorn i dwa kubki picia. Usiedliśmy, a za minutę zaczął się film, na ekranie pojawił się napis Walk to Remember .
Co znaczy Szkoła Uczuć
Czyli to znaczy, że Harry wziął mnie na najbardziej wzruszający film wszechczasów.
Ale…
Jest ale…
Dlaczego puścili w kinie film sprzed dziesięciu lat?
Nie wiem.
Pewnie na jego polecenie.
Romantycznie…
Siedzieliśmy na dwóch fotelach, które normalnie odgrodzone są, tą przegródką na picie, ale ona była uniesiona, mogliśmy się swobodnie przytulać… Jak miło… -.-
Film się zaczął… Po jakimś czasie akcja doszła do momentu, gdy dziewczyna oznajmia chłopakowi, że jest chora, no  i wtedy ja zaczęłam płakać. Hazz podał paczkę chusteczek, wytarłam oczy i oglądałam dalej. Przytłaczała mnie sytuacja bohaterów. Nie wiem kiedy, ale wtuliłam się w pierś Hazzy, dodawał mi otuchy. 

Szkoła uczuć… Film, na którym pierwszy raz przytuliłam się do Harry’ego. Wyłączyłam telewizor, odkładając pilot na ławę, położyłam się tyłem do telewizora i wtuliłam się w poduszkę.
 WYŁĄCZ MUZYKĘ
Przez kolejne dni leżałam jedynie na kanapie w salonie i rozmyślałam nad tym, co było, a czego nie ma. Telefon nie przerwanie dzwonił, nawet ktoś dobijał się do drzwi, ale ja najzwyczajniej nie miałam siły i ochoty. Czwartego dnia wzięłam się trochę w garść sprzątnęłam zapłakane chusteczki, mój telefon leżał rozładowany na półce, więc go podłączyłam. Podeszłam do szafy, która była strasznie pusta bez ubrań Harry’ego. Zauważyłam, że zapomniał swojego ulubionego czarnego swetra. Otworzyłam okno, bo wciąż unosił się tu zapach jego perfum. Wywietrzyłam porządnie i pocałowałam sweter, włożyłam go na swoją półkę. Ktoś zaczął dobijać się do moich drzwi… Podeszłam wolnym krokiem, spojrzałam się w lustro, wyglądałam tragicznie, rozmazany makijaż, przekrwione oczy i wory pod nimi, byłam blada jak ściana. Otworzyłam drzwi, stała tam Eleanor, weszła do środka. Położyła na szafce zakupy i przytuliła mnie do siebie. Wtedy znów wybuchnęłam płaczem. Uspokajała mnie.
-Chłopaki nic nie wiedzieli, że ma zamiar… Louis mówił, że był u ciebie, ale nikt nie otwierał…
Usiadłam na fotelu.
-Leżałam na kanapie i nie miałam siły na nic.
Spojrzałam na zakupy.
-Zrobię ci coś do jedzenia…- powiedziała El.- I proponuję ci wzięcie kąpieli, rozluźnisz się…
Uśmiechnęła się lekko.
Kiwnęłam głową, napuściłam wody do wanny i już chwilkę później leżałam w wielkiej wannie. Umyłam twarz, oczy piekły mnie przeraźliwie. Nałożyłam warstwę kremu schładzającego. Założyłam czystą bieliznę i dresy. Wyszłam z łazienki, na stole czekała świeżo zrobiona jajecznica. Eleanor przesunęła kwadracik na dzisiejszą datę, spojrzałam na datę 4 dni wstecz. 14 lutego. Walentynki… Zajadałam się jajecznicą, El mówiła, że widziała filmik Niall’a na instagramie i powiedziałam, że byłam genialna. Rozmawiałam z nią przy kawie do wieczora, oczy piekły mnie w dalszym ciągu, ale musiałam się ogarnąć, wracam na uniwersytet już jutro. Louis przyjechał po El, dziewczyna powiedziała, że mogę jechać do ich mieszkania, ale kategorycznie odmówiłam, zawracałabym im tylko głowę.
-Lou?- spytałam.
-Tak?
-Dzwonił do ciebie, odkąd się wyprowadził?- spytałam cicho patrząc w podłogę.
-Nie, ani do mnie, ani do chłopaków, ale mam zamiar się z nim zobaczyć…- był pewny tego co mówił.
Pożegnałam się z El i Louisem, gdy zadzwonił do mnie telefon. Spojrzałam na ekran było to numer nieznany.
Odebrałam odchrząkając.
 
Halo?
Dzień dobry, nazywam się Scooter Braun i jestem menadżerem Justina Biebera...
Zatkało mnie.
… dzwonię do ciebie Grace z propozycją, właściwie to dwiema.
Jakimi?
Pierwsza to byłabyś prowadzącą tancerką podczas trasy Justina po Europie, a druga to… zagrałabyś w jego teledysku do All That Matters.
Zatkało mnie jeszcze bardziej.
Ale… Ja… Ja… Przecież… Ja… Jak to?
Widziałem twój występ i jesteś dobra, szczególnie w Gorilla zaimponowałaś mi, taka dziewczyna jest potrzebna nam w teledysku… poza tym… Justin ciebie polecił… powiedział, że ciebie zna…
Uśmiechnęłam się.
Ile trwałaby ta trasa?
Dwa i pół miesiąca.
Um… Ja nie wiem co powiedzieć…
Byłabyś skłonna się zgodzić?
Muszę to przemyśleć, dajcie mi trochę czasu na przemyślenie tego.
Dobrze, w razie czego, proszę się ze mną skontaktować, załatwimy ci bilet i przylecisz podpisać papiery.
Ok.
W takim razie do usłyszenia.
Tak.
Odłożyłam telefon. Byłam tak zszokowana, że aż usiadłam. Odpaliłam komputer i oglądałam trochę zdjęć z tras Justina. Były imponujące, poza tym włączyłam sobie piosenkę All That Matters. Powolne nuty, spokojne… Fajne, spodobało mi się, wykonałam telefon do Lucy. Gdy jej to opowiedziałam, mówiła, że sobie z niej jaja robię, ale gdy jej powtarzałam, że to najprawdziwsza prawda, to wreszcie uwierzyła. Jej pisk w słuchawce poprawił mi humor, Lucy wiedziała, o mojej sytuacji z Hazzą, bo ma dobry kontakt z El… Położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć, co by było gdybym zgodziła się.
Co ze studiami, co z życiem w Londynie…
Nie mogę przecież żyć ze strachem, że gdzieś go spotkam i znów będę ryczeć nie wiadomo przez ile…
Może to nie jest zły pomysł…
Na razie… Odizolować się od Wlk. Brytanii?
Zacząć od teledysku…
Wstałam z kanapy. Zaczęłam się ubierać, nabrałam ochoty na spacer. Założyłam emu, opatuliłam się szalikiem i założyłam czapkę. Wzięłam z szafki klucze i schowałam do kieszeni telefon. Wyszłam z mieszkania zamykając je. Poszłam w stronę windy i poczekałam, aż przyjedzie. Gdy wsiadłam do niej pachniało w niej pączkami. Zachciało mi się ich jeść, postanowiłam, że pójdę po jednego dla siebie. Znalazłam w kieszeni parę groszy na kawę i pączka. Wysiadłam z windy i poszłam chodnikiem. Na dworze było strasznie zimno. Przyspieszyłam tempa. Szłam długo, aż do centrum. Wreszcie zauważyłam upragnione stoisko z pączkami, kupiłam jednego, podziękowałam sprzedawcy i ruszyłam prosto przed siebie. Coś błyskało za mną… Flesze? Nie odwracałam się, szłam przed siebie. Schowałam pączka do papierowej torebki. Weszłam do Starbucksa, za szybami dalej błyskało, ale po chwili był już spokój. Stanęłam w kolejce po karmelowe latte. Kobieta przede mną była mocno owinięta szalikiem.
-Proszę zieloną herbatę i zwykłe latte na wynos.
Mężczyzna podał kobiecie zamówienie, obróciła się lekko, a mnie podskoczyło momentalnie ciśnienie.
-Już się dobrze czujesz?- spytałam, a ona się obróciła mrużąc oczy.
-Bardzo dobrze… Wybrał mnie, a nie ciebie.
Zacisnęłam dłonie w pięści. Uśmiechnęła się triumfalnie.
-Nie miał wyboru, wrobiłaś go w to dziecko…
To ją trochę przytkało.
-Poproszę karmelowe latte…- zwróciłam się do sprzedawcy.
-Na wynos…- dodałam.
-… Ellis spójrzmy prawdzie w oczy upiłaś go do nieprzytomności i przespałaś się z nim…
Mówiłam głośno, a wszyscy obecni w kawiarni przysłuchiwali się konwersacji. Kobieta spojrzała się w lewo i prawo, była zawstydzona.
-Nie będę z tobą rozmawiać…
-Miłego wychowywania dziecka…- powiedziałam, gdy wychodziła przez drzwi.
Zapłaciłam za kawę i skręciłam w stronę ulicy, która prowadziła do mojego domu. Stanęłam na pasach, czekałam aż jakiś samochód się zatrzyma. Śnieg padał cholernie mocno.
Harry
Zacząłem się denerwować. Dopiero po pięciu minutach zauważyłem kroczącą powoli Ellis z napojami dla nas.
-Mogłem iść z tobą…- powiedziałem, gdy otworzyła drzwi ze swojej strony.
-Dałam radę…- była zmieszana, od razu to zauważyłem.
-Coś się stało?- spytałem.
-Nie, nic.
Ruszyłem, skręciłem w stronę ulicy, prowadzącej do domu Ellis. Jechałem, gdy pieszy wyszedł na przejście. Padał tak mocno śnieg, prawie nic nie widziałem. Ale postać w czarnym płaszczu, owinięta kremowym szalikiem z ulubioną Beanie na głowie i emu na nogach, była dla mnie bardzo znajoma. Po sekundzie byłem pewny, że to ona. Trzymała w rękach ulubioną kawę, spojrzałem kątem oka na Ellis. Czytała co jest napisane na naszych napojach. Poprawiła czapkę i ruszyła chodnikiem w dół prosto do naszego niegdyś mieszkania. Naszego oficjalnie i w papierach…
-Nie spotkałaś nikogo w kawiarni?- spytałem cicho.
-Nikogo.
-Nie minęłaś się z nikim znajomym?
-Nie… Harry o co ci chodzi?
-O nic, tak pytam.
Zaparkowaliśmy pod jej domem. Otworzyłem jej drzwi i pomogłem wysiąść, otworzyła drzwi i weszliśmy do środka. Rozebrała się z kurtki i butów, poszła do salonu, pytając, czy nie oglądnąłbym z nią jakiegoś filmu. Powiedziałem, że jestem zmęczony i pójdę do siebie.
Wszedłem po schodach na górę, otworzyłem drzwi i zaraz zamknąłem je za sobą. Uklęknąłem przed swoją walizką i otworzyłem otwieraną na zamek, zacząłem szukać szczoteczki do zębów, którą tam wrzuciłem, poczułem satynowy materiał, zmarszczyłem brwi. Pociągnąłem za materiał i wyciągnąłem go na światło dzienne. Uśmiechnąłem się, ale zaraz wróciły wspomnienia. Czerwony stanik z satynowymi wstawkami. Moje urodziny. Perfekcyjne urodziny.
Grace
Wróciłam do domu, zadzwoniłam do Sean’a, któremu powiedziałam o propozycji menadżera Biebera, no i nadmieniłam, że nie jestem z Harrym. Rozmowa trwała około półtorej godziny.
Zdecydowałam… Spróbuję z tym teledyskiem.
Wykręciłam numer do Scootera. Bardzo się ucieszył, że tak mało czasu potrzebowałam do namysłu, powiedział, że wyśle mi e-mailem bilet do LA. Tam mam się spotkać z całym mangamentem Biebera, nim samym i reżyserami teledysku do All That Matters.
Włączyłam komputer i usiadłam na fotelu, za chwilkę otrzymałam e-maila z biletem na jutro południe. Z racji tego, że Lucy jest w Londynie, zadzwoniłam do niej i umówiłam się z nią, że przywiozę jej z rana klucze do mojego mieszkania. Chciałam, by ktoś miał wgląd na to mieszkanie… Rozpakowałam rzeczy, jeszcze z powrotu z NY, wrzuciłam pierwszą partię do pralki, a gdy rzeczy były czyste zapakowałam je do suszarki, kolejna partia. Wzięłam rzeczy ze swojej szafy i zapakowałam je do pustej już walizki. Znalazłam swoje czerwone stringi, które miałam na sobie podczas jego urodzin… Uśmiechnęłam się szeroko, ale gdzie jest stanik… Wzruszyłam ramionami i włączyłam wodę do wanny, zaczęłam pakować ubrania do LA. Postanowiłam pojechać jeszcze rano do uniwersytetu, by zawiesić na jakiś czas studia.
Trzy dni później…
Wstałam rankiem przeciągając się, założyłam dresy i zeszłam schodami w dół. Pięknie pachniało, schyliłam głowę, by sprawdzić kto jest w kuchni, Pattie stała i gotowała.
-Dzień dobry…- powiedziałam.
-Dzień dobry, Grace…- uśmiechnęła się.- Życzysz sobie tostów?
-Tak, poproszę.
Kobieta nałożyła mi dwa tosty z serem i szynką i podała kubek parującej herbaty.
-Co sądzisz o nowym kolorze włosów?
Spojrzałam w lustro, moje blond włosy opadały gładko na ramiona.
-Jest fajny, ale zaraz po nagraniu teledysku, wrócę do brązu.
-Też sądzę, że jest ci lepiej w brązie.
Zaśmiałam się.
-… to wszystko na potrzeby nowego teledysku Justina, ludzie by cię rozpoznali od razu, gdybyś nie miała pofarbowanych włosów.
-Wiem, wiem, dlatego też zgodziłam się na to.
Z góry zszedł Ryan, był zaspany. Mimo, że znam go trzy dni, to jest świetny, uwielbiam go po prostu. Taka samo wygląda moja znajomość z Alfredo, genialni goście kręcą się koło Biebera, który w dalszym ciągu śpi na górze. Ryan usiadł obok mnie.
-Pierwszy dzień zdjęć do teledysku dziś, podekscytowana?- spytał z uśmiechem.
-Trochę się boję, jak wypadnę…
-Na pewno będziesz świetna…- powiedział Justin, który schodził schodami.
Ryan szepnął mi na ucho.
-Masz świadomość, że będziesz musiała go całować…
Kiwnęłam głową.
-Fuuuu…- powiedział Ryan marszcząc nos, na co wybuchnęłam śmiechem.
Justin stanął koło mamy i pocałował ją w policzek, uśmiechnęłam się na ten widok, Bieber strasznie przypominał mi Sean’a, gdy robił tak samo z naszą mamą.
-Jest już późno, jedzcie, ubierajcie się i jedźcie na plan, muszą jeszcze zrobić make-up Grace.- powiedziała Pattie.
Podziękowałam za śniadanie i pobiegłam do swojego pokoju,  szare luźne spodnie, czarną koszulkę na to czarny sweterek, beżowy komin i czarną Beanie. Wzięłam swoją torebkę i zeszłam gotowa na dół. Justin czekał ubrany w dresy.
Otworzył drzwi frontowe i puścił mnie przodem, wsiadłam do jego terenowego samochodu, jechaliśmy długo, aż Justin zatrzymał się przed jednym z budynków.
-Grace, wejdziesz na drugie piętro, pierwsze drzwi po lewej jest twoja garderoba.
-A ty?
-Ja pojadę zaparkuję na tyłach, zaraz przyjdę.
Wysiadłam z samochodu i założyłam okulary, weszłam na drugie piętro jak kazał mi Bieber. Stylistka poznała mnie na korytarzu i zabrała ze sobą do garderoby, moje wyprostowane jeszcze z wczoraj włosy, zostały pofalowane . Kobieta podała mi skórzany stanik, skórzane spodenki z wysokim stanem i pomogła założyć specjalny naszyjnik. Potem poprawiła mi oczy czarną kredką i mocno pomalowała rzęsy.
-Dobra, możesz iść…
-Dziękuję.
-Nie ma za co.
Wyszłam reżyser wziął mnie ze sobą na plan. Weszliśmy do słabo oświetlonego pomieszczenia, na podłodze była rozlana woda, która miała ciemnawy kolor. Justin wszedł ubrany w białą koszulkę i nakładał na siebie właśnie czarną skórzaną kurtkę z rękawami we jakieś szare wzorki, na nogach miał czarne spodnie i białe Air Force’y. Spojrzał się na mnie i uśmiechnął się szeroko.
-Dobra, słuchajcie, są już wszyscy zaczynamy… Justin, Grace najpierw scena na motorze, Grace kładziesz się na nim i Justin głaszcze cię po udzie… Obydwoje macie się wczuwać. Akcja.
Położyłam się.
Spróbowaliśmy tak, jak chciał reżyser, ale nie wychodziło nam, darł się na nas, a ja się czułam coraz bardziej skrępowana, dotąd tylko dwóch mężczyzn dotykało w ten sposób mojego ciała, ale dziś dodałam Justina i siedmiu innych, którzy pomagali Justinowi pokazać okazywać emocje na jego twarzy, do mnie też mieli zastrzeżenia. Scooter przyglądał się temu z uwagą.
-15 minut przerwy…- zarządził.
Wstałam z motoru i poszłam na świeże powietrze. Justin wyszedł i usiadł obok na murku.
-Masakra, prawda?- powiedział.
Kiwnęłam głową.
-Damy radę Jus.
Poklepałam go po ramieniu.
Reżyser nas zawołał.
-Przecież nie minęło 15 minut, najwyżej 3!!!- oburzył się chłopak.
-Wracajcie, nie mamy czasu.
Westchnęłam ciężko.
-Chciałam to mam…- powiedziałam do siebie.
Znów położyłam się na motorze, tym razem Scooter nie dotykając mnie pokazał Justinowi jak mógłby dotykać moich ud. Reżyser przyznał, że wygląda to dobrze, Justin powtórzył ruch przy piosence.
-Mamy to…- powiedział reżyser. -Nakręćmy teraz sceny samego Justina. Grace masz chwilkę dla siebie.
Odetchnęłam. Zajęłam swoje miejsce, a stylistka dała mi za dużą bluzę dresową, która chyba należała do Biebera. Napiłam się herbaty, którą przygotowano mi, oglądałam jak Jus dobrze sobie radzi przed kamerą. Gdy jego sceny były nagrane, reżyser powiedział, że czas na moje sceny przy murowanej ścianie. One też poszły szybko, reżyser powiedział, że przejdziemy do scen wspólnych… Nie chcę komentować jak bardzo uraziły mnie słowa reżysera. Mężczyzna darł się na nas, że jesteśmy niekompetentni. Ja się nie odzywałam, ale buchało we mnie. Miałam ochotę mu nabluzgać i dać w twarz. W pewnym momencie wzięłam głęboki oddech i ruszyłam się z miejsca, ale Justin złapał mnie za rękę i przytrzymał przy sobie.
-Nie warto… Będzie gadał jeszcze gorzej, taki jest…
Kiwnęłam głową i zwróciłam się do reżysera.
-Dobra, załóżmy, że jest aż tak źle, jak mówisz, w takim razie, co mamy zrobić, żeby było bardziej seksownie jak byś chciał…- powiedział jak najspokojniej.
-Nie wiem, idźcie gdzieś, poznajcie się lepiej, bo z tego co wiem, nie znacie się długo…
-W takim razie, Grace, zapraszam cię na kolację…- powiedział Justin.
- Dziękuję za zaproszenie.
O 17:30 wyjechaliśmy z planu teledysku do domu Biebera. Padałam ze zmęczenia. Poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Na kolację z Justinem na 20:00. Ryan zabiera swoją dziewczynę, a Pattie wychodzi. Momentalnie zasnęłam. Obudził mnie dopiero dźwięk dzwonka do drzwi. Zeszłam na dół, Justin spał mocno u siebie. Jakiś mężczyzna stał z dyktafonem, a drugi robił zdjęcia.
-To prawda, że rzuciłaś Harry’ego dla Justina? Zdradziłaś go?
Zamknęłam szybko drzwi. Pobiegłam na górę. Spojrzałam na zegarek, była 18:50, co znaczyło dla mnie prysznic i rozpoczęcie przygotowań do wyjścia na kolację.
Wyjęłam z walizki czystą bieliznę, poszłam do łazienki i zdecydowałam się na kąpiel z bąbelkami. Umyłam głowę, nabalsamowałam ciało i zaczęłam suszyć włosy. Wyprostowałam je i zrobiłam sobie lekki makijaż. Ubrałam się, Justin wstał i zszedł na dół. O 19:50 byłam gotowa.
Dostałam sms-a:
Ty i Bieber?!
Od Lily.
Gram z nim w teledysku, ale nikomu nie mów, to jest wielki sekret…
W takim razie, nie mogę się doczekać zobaczenia go.
:D
*puk*puk*
-Proszę…
-Goto…- stanął wryty.
-Tak, jestem gotowa.
Justin też wyglądał niczego sobie… Miał czarną marynarkę, czarną koszulę zapiętą pod samą szyję, czarne spodnie i Air Force’y.Wzięłam torebkę z łóżka i zeszliśmy na dół. Jus otworzył drzwi i weszliśmy na podjazd, wsiedliśmy do jego terenowego samochodu i ruszyliśmy.
Zajechaliśmy do japońskiej restauracji, usiedliśmy przy stole, gdy błyskały flesze na zewnątrz.
-To się robi coraz bardziej męczące…- powiedział Bieber.
Kiwnęłam głową. Zamówiliśmy sobie sushi, dostaliśmy jakieś soki, które dziwnie pachniały, ale smakowały wybornie… Zaczęliśmy rozmawiać o swoich rodzinach, dowiedziałam się, że ma dwójkę rodzeństwa Jazzy i Jaxona. Nasze rozmowy przeszły na dawne związki.

(…)
-Byłem z dziewczyną, która wystawiła mnie do wiatru, gdy tylko zaproponowano jej angaż w filmie i kontrakt na trzy płyty. Chodź minęło pół roku, to nie mogę się otrząsnąć… Tęsknię za nią, bardzo…
-… rozumiem cię…
-… Ha … to znaczy twój były też tak zrobił?
-U mnie to było bardziej skomplikowane… Nie wiem, czy masz ochotę tego słuchać…
-Bardzo chętnie wysłucham co zrobił ten debil, że tak cię zranił…
Spojrzałam się na Justina, który złapał moją dłoń i zachęcał do mówienia.
Opowiedziałam mu wszystko ze szczegółami, słuchał mnie uważnie nie przerywał, doszłam do momentu, gdy żegnałam się z Harrym…
-… przepraszam na chwilkę…- szybkim krokiem poszłam do łazienki.
Stanęłam przed lustrem.
Na zlew spadła czarna łza, która widocznie zmieszała się z moim tuszem do rzęs.
Wyjęłam z torebki chusteczkę i wytarłam oczy delikatnie. Poprawiłam włosy i wróciłam do Justina, kończył swoje sushi podpierając głowę ręką. Dokończyłam chłopakowi historię, która ewidentnie go wzruszyła. Potem siedzieliśmy gadając co możemy zrobić w teledysku, żeby zaskoczyło tego pierdzielniętego reżysera. Około 1 nad ranem, wyszliśmy z restauracji, której wyjście było oblegane przez fotoreporterów. Wsiedliśmy do samochodu i wróciliśmy do domu chłopaka. Weszliśmy do domu, Justin nie mógł znaleźć włącznika od światła, a w środku panowała straszna ciemność, chłopak się przewrócił o czyjeś buty, a ja z kolei zahaczyłam obcasem pobliską szafę i spadłam prosto na Justina. Pachniał apetycznie, aż chciałam go… pocałować…

No, to nadszedł ten rozdział. Zdziwione? Miłego czytania i proszę o komentarze. :)

6 komentarzy:

  1. Orzesz w mordę :o NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE !!!
    Harry to świnia ! E coś tam to dziwka ! Harry to świnia ! E coś tam to dziwka !
    Harry to świnia ! E coś tam to dziwka ! Harry to świnia ! E coś tam to dziwka !
    Harry to świnia ! E coś tam to dziwka ! Harry to świnia ! E coś tam to dziwka !
    Harry to świnia ! E coś tam to dziwka ! Harry to świnia ! E coś tam to dziwka !
    Harry to świnia ! E coś tam to dziwka ! Harry to świnia ! E coś tam to dziwka !
    Harry to świnia ! E coś tam to dziwka ! Harry to świnia ! E coś tam to dziwka !
    Harry to świnia ! E coś tam to dziwka ! Harry to świnia ! E coś tam to dziwka !
    Harry to świnia ! E coś tam to dziwka ! Harry to świnia ! E coś tam to dziwka !
    Harry to świnia ! E coś tam to dziwka ! Harry to świnia ! E coś tam to dziwka !
    Harry to świnia ! E coś tam to dziwka ! Harry to świnia ! E coś tam to dziwka !
    Harry to świnia ! E coś tam to dziwka ! Harry to świnia ! E coś tam to dziwka !
    Harry to świnia ! E coś tam to dziwka ! Harry to świnia ! E coś tam to dziwka !
    _________________________________

    Jak mogłaś ro zrobić Alice no wiesz ? Ja bym się wszystkiego spodziewała, ale to ? jak to czytałam to jadłam frytki z czego mi wyleciały z buzi i musiałam klawiaturę wycierać. Dzięki -,- Tyle emocji, że ja nie mogę ! A miało być dużo uczuć, a nie ma :( Ale jak Jus i Grace będą razem to Harry może już płakać i klaskać !
    Świetny i czekam na kolejny :* <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sindii.... JA... JESTEM.... CAMILLE!!!!

      Usuń
    2. No wiem, ale mówiłaś że Grace to odzwierciedlenie Alice czy coś ;) Ale po co te nerwy ?

      Usuń
  2. O zesz kurwa ja pierdole kocham cieee dziewczyno jestem twoja najwieksza fanka i nie moge sie doczekac ciagu dalszego. Jestes najlepsza zapamietaj to !!! Jejxbkznelznfnlznekskn

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiscie niech teraz ten harry beczy ja bym mu tak w ta jego piekna mordke pierdziella to jakas paranoja ale i tak cie kocham niech bedzie z jus i niech harry wie co stracił...kocham ala :-*

    OdpowiedzUsuń