sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 37



Tak bardzo brakowało mi widoku Wlk. Brytanii. Choć niedawno stąd wyleciałam, to stęskniłam się za najbardziej deszczową wyspą na świecie.
Prosimy o usadowienie się na miejscach i zapięciu pasów.
Wylądowaliśmy, już nie mogłam się doczekać widoku Eleanor. Wysiadłam z samolotu i poszłam odebrać bagaż, gdy moja torba wyjechała złapałam za jej ramię i szukałam wzrokiem dziewczyny. Pomachała do mnie uśmiechając się szeroko. Miała na sobie białą koszulkę z napisem BOY, botki na małym obcasie i czarny płaszczyk, wokół szyi miała przewiązany beżowy komin. Podbiegłam do niej i przytuliłam się.
-Ale za tobą tęskniłam…- powiedziała, gdy oderwałyśmy się od siebie.
-Serio?- spytałam z przekąsem.
-A no serio… Daj, pomogę ci nieść.
-Przestań, mam tu mało rzeczy, większość zostawiłam w LA.
-Oj no daj, chociaż torebkę.
-Jak już tak bardzo chcesz…- westchnęłam i wystawiła mi język.
Poszłyśmy na parking, samochód, który dostała od Louisa, był żółtym Mini Cooperem. Włożyłam torbę do bagażnika i usiadłam koło El. Ruszyła, jechałyśmy ze 40 minut, póki nie zaparkowała pod kamienicą. Wyjęłyśmy torbę i weszłyśmy na trzecie piętro, otworzyła drzwi do mieszkania. Miało ono 3 pokoje, 2 sypialniane i salon, naprzeciwko drzwi frontowych była łazienka.
-Sama tu mieszkasz?- spytałam.
-Nie, z koleżanką, wyjechała na tydzień do Perth, pochodzi stamtąd.
-Ma kawał drogi.
Przytaknęła mi.
-Jesteś głodna?- spytała mnie.
-Nie, ale napiłabym się herbaty, zimno tu macie…
-Gracie tu nie jest tak ciepło, jak w LA…
Eleanor włączyła czajnik z wodą i usiadła na blacie. Zapadła chwilka ciszy.
-Przepraszam, że się wtrącam, ale czy ty jesteś pewna tego pseudo-związku z Justinem?
Spojrzałam na nią, byłam zakłopotana.
-Wiesz, ja nic do niego nie czuję, bardzo go lubię, bo tak naprawdę dzięki niemu mam pracę w Stanach… A na ten związek, mogłam się nie zgadzać, ale jeżeli ja nikomu mam teraz nie robić krzywdy z powodu „związku” z nim to dlaczego nie… Jego menadżer powiedział, że po jego wybrykach musi się nim zająć ktoś, kto jest normalny, jak to powiedział Scooter…
-Ale czy ty na tym nie ucierpisz?
-Jest ok… Trzymamy się za ręce, od czasu do czasu pocałujemy, to jest tylko dla fotografów. Jak wracamy do jego domu, to każdy idzie w swoją stronę i to mi odpowiada całkowicie.
El podrapała się po głowie i zalała kubki z herbatą.
-Podziwiam cię, ja bym chyba nie dała rady…
Uśmiechnęłam się.
-Widzisz, ten teledysk dał mi takie poczucie, że mogę mu zaufać…
Eleanor podała mi kubek i spróbowałam herbaty, poczułam spływające ciepło po palce u stóp. Poszłyśmy do salonu, tam usiadłam koło przyjaciółki na skórzanej czarnej kanapie, rozmawiałyśmy długo, o wszystkim i głównie o Harrym. Opowiedziała mi co działo się ostatnio za kulisami przed koncertem. Było mi bardzo miło, że El jest po mojej stronie i trzyma się jej mocno.
Trochę po trzeciej El rozłożyła mi łóżko w salonie, przyniosła pościel i poduszkę. Wzięłam szybciutko prysznic, wbiłam się w pidżamy i położyłam się do łóżka. Zasnęłam momentalnie.
Dziś nie stał przed lustrem, leżał obok i nawijał na swoje zgrabne palce kosmyki moich pokręconych włosów.
-Uwielbiam je…- powiedział uśmiechając się.- Są takie… niesforne… dokładnie jak ty…
Pocałował mnie w czoło.
Przejechałam kciukiem po jego ustach, były takie miękkie, że aż chciało je się całować. Zamknęłam oczy, Harry położył ręce na moich biodrach i przysunął mnie do siebie. Pocałował mostek pomiędzy piersiami, które były pod czarnym, gładkim biustonoszem. Potem przejechał palcem po brzuchu, pocałował pępek. Uszczypnął mnie w udo jednocześnie całując moją szyję.
-Moja…- szepnął.
Otworzyłam gwałtownie oczy, usiadłam i przetarłam je.
-O boże…- szepnęłam.
Położyłam głowę na poduszce i przewróciłam się na prawy bok.
-Co ty ze mną zrobiłeś?- szepnęłam ponownie.
Zamknęłam oczy i spałam do rana, nie mając snów o Nim.
Gdy obudziłam się było trochę po 10:00, El brała prysznic, czułam zapach kawy, która leżała wraz z naleśnikami na talerzach na stole kuchennym. Poczekałam, aż moja przyjaciółka ubierze się i wyjdzie spod prysznica. W tym czasie, ja ubrałam się, zrobiłam warkocza na boku i nałożyłam trochę pudru na policzki i pomalowałam rzęsy. El wyszła z pokoju ubrana, zjadłyśmy razem śniadanie i dziewczyna postanowiła pokazać mi miasto. Wyszłyśmy z kamienicy i poszłyśmy chodnikiem do Stacji Metra, tam kupiłyśmy bilety i wsiadłyśmy do odpowiedniego pociągu. Jechałyśmy dość długo, aż do Beetham Tower, najwyższego budynku w mieście, robił wrażenie. Była taka piękna pogoda, słońce świeciło, ale temperatura wysoka nie była.
Niedaleko był Barton Square, wstąpiłyśmy do jednego ze sklepów meblowych, El szukała lampy do mieszkania jej i Louisa w Londynie, znalazła taką, która jej się spodobała. Zakupiła ją, potem zajrzałyśmy do jednego ze sklepów z ubraniami, kupiłyśmy sobie podobne czarne sukienki do połowy ud. Około 15:00 wróciłyśmy do domu, odstawić lampę i torby z zakupami, postanowiłyśmy pójść na obiad do uwielbianej przez Eleanor restauracji, weszłyśmy, a kelner pokazał nam, gdzie mamy usiąść. Zamówiłyśmy sobie po talerzu smażonej ryby ze słodkimi ziemniakami. Do tego, ja poprosiłam o szklankę wody cytrynowej, a El poprosiła o kawę. Siedziałyśmy przy stole i rozmawiałyśmy o pierdołach, wyciągnęłam telefon i zaczęłam pstrykać zdjęcia El, a ona mi. Szczególnie jedno mi się spodobało, wstawiłam je na Instagrama, oznaczając ją. Nasze dania przyszły i zaczęłyśmy zajadać. W trakcie zadzwonił do El Louis, pytał co u nas słychać, czy może ma przyjechać, ale Eleanor, co wywołało u mnie głośny śmiech, odprawiła go z kwitkiem i powiedziała, żeby zadzwonił do Nialla, bo ten to wiecznie samotny. Usłyszałam głośne: EJ!!! Brunetka skończyła rozmowę przesyłając chłopakowi całusy. Najadłam się jak cholera. Z pełnym brzuchem jęcząc oparłam się o tył krzesła.
-Boziu…
Eleanor zaczęła się śmiać.
-Ja też jestem pełniutka…
Zaczęłyśmy się zbierać, ubrałam płaszcz i ledwo co go dopięłam. Wyszłyśmy z restauracji płacąc za swoje posiłki. Szłyśmy chodnikiem, jęcząc jak to każda ma pełny brzuch.
-Kolka…- powiedziałam i skrzywiłam się łapiąc za prawy bok brzucha.
El wybuchnęła śmiechem.
-Boże…
Usiadłyśmy na jednej z ławek.
-Przepraszam, czy możemy sobie zrobić z wami zdjęcie?- spytały dwie dziewczyny.
-Jasne, ale jak wyjdę grubo, to macie nigdzie tego nie wstawiać.- powiedziałam z uśmiechem.
Eleanor zrobiła facepalm’a i zaśmiała się głośno.
Pstryk.
-Wielkie dzięki, a i Grace wyszłaś bardzo szczupło, El ty też.
-Ok., dzięki.
Poszły, a my szwendałyśmy się po centrum do późnego wieczora. Wracałyśmy właśnie do domu, gdy dostałam fantastycznego sms-a, a właściwie mms-a od Lucy: Patrz kochana!
Wytrzeszczyłam oczy i pokazałam zdjęcie El.
-Zaręczyła się…- powiedziała brunetka niedowierzając w to, co mówi.
-Ja pierdziele…
-Dzwoń.
Wykręciłam numer do Lucy.
-Naprawdę?!- wykrzyczałam do telefonu.
-Naprawdę…- Lucy pisnęła ze szczęścia do telefonu.- Wczoraj wieczorem.
Nie dowierzałam, moja przyjaciółka się zaręczyła.
-Teraz zostałaś ty, Eleanor…- powiedziałam.
-Nie chcę się na razie zaręczać z Louisem… Jest dobrze, tak jak jest…
-Może i racja…

2 dni później…
-Naprawdę, musisz już wyjeżdżać?- spytała smutna El.
-Muszę, chcę zostać ze dwa dni w Londynie, pojadę na jeden dzień do mamy i wracam… Justin mi pisał, że już zaczęły się próby do trasy…
-Szkoda…
-Zobaczymy się niedługo, przecież, jak będziesz mieć wolne i ja będę w LA to zapraszam, Jus powiedział, że mogę zapraszać znajomych stąd do woli, jemu to nie przeszkadza.
-Teraz z wolnym będzie trudno, mam dużo nauki na uniwersytecie…
-Ale jak tylko będziesz mieć wolne to zapraszam…
El uśmiechnęła się.
Nagle rozległ się dźwięk Antichrista. Westchnęłam i zaczęłam szukać w torebce mojego telefonu. Bardzo zdziwiłam się, gdy zobaczyłam napis: Gemma.
-Halo?
-Grace? Cześć, co słychać?
-Dobrze, dziękuję, a u ciebie?
-Też dobrze, masz pozdrowienia od mamy i Robina.
-Bardzo dziękuję, pozdrów ich także…
-Słyszałam, że jesteś w Manchesterze, może wpadałbyś do nas, to niedaleko, dawno się nie widziałyśmy…
Zatkało mnie. Pozytywnie, myślałam, że jeśli brat Gemmy ze mną zerwał, to ani ona, ani Anne nie będą utrzymywać ze mną kontaktu.
-No nie wiem…- powiedziałam niepewnie.
-Harry’ego nie będzie… Tylko ty, ja i mama.
-W takim razie dobrze…
-Świetnie… Jesteś samochodem?
-Nie, będę jechać pociągiem…
-Przyjadę po ciebie na stację, tylko napisz mi, jak będziesz niedaleko. A Powiedz mi, jak wrócisz?
-Poproszę brata, żeby po mnie przyjechał… A jeśli nie będzie mógł to wsiądę w pociąg…
-Aha… W takim razie do zobaczenia dziś…
-Na razie.
-Uwierzysz, że Gemma zaprosiła mnie do Holmes Chapel?
-Serio?
-No… Wow…
Zamknęłam torbę i wyszłam z domu ubrana. El zawiozła mnie na stację, upierając się, żeby może odwieźć mnie do H.Ch. Po raz kolejny powiedziałam, że nie chcę jej robić kłopotu, kupiłam bilet, mój pociąg miał być za 7 minut.
-Nie wiem, jak ci podziękować, już dawno nie spędziłam tak fajnie czasu. Ostatnio tylko mazgaiłam się, a ty postawiłaś mnie na nogi.
Pocałowała ją w policzek i przytuliłam mocno.
-Niedługo się zobaczymy…- powiedziałam.
Pociąg zajechał na peron, sprawdziłam swoje miejsce na bilecie i weszłam do środka. Pomachałam przez okno Eleanor. Wkrótce dziewczyna zniknęła mi z pola widzenia, kontroler skasował mi bilet. Spojrzałam na zegarek była 12:40. Do Holmes Chapel miałam jechać około godziny. Zadzwoniłam do Sean’a z zapytaniem, czy przyjechałby po mnie. Powiedział, że nie ma problemu, tak więc kazałam mu wyjeżdżał z domu, bo trochę czasu się jedzie. Godzina drogi pociągiem przeszła bardzo szybko, usuwałam stare zdjęcia z telefonu, przy nutach Beyonce. Wkrótce zauważyłam tablicę z napisem Holmes Chapel wita, wzięłam torbę z półki i podążyłam ku drzwiom. Pociąg się zatrzymał i konduktor otworzył je. Zobaczyłam machającą do mnie Gemmę, podbiegła i przytuliła mnie mocno.
-Ale ja cię dawno nie widziałam…
-Minęło trochę od świąt…
Gemma wzięła moją torbę i podążyłyśmy do jej samochodu. Pytała mnie o LA, jak mi się wiedzie, pogratulowała związku, powiedziała, że ślicznie razem wyglądamy.
-Dzięki…
Dojechałyśmy do domu rodzinnego Harry’ego. Anne wyszła nam na powitanie, także przytuliła mnie mocno i zaprosiła do środka.
-Czego się napijesz, Grace?
-Poproszę kawę…
Anne poszła włączyć wodę w czajniku. Zdjęłam buty i płaszcz, Gemma wskazała mi fotel, na którym ostatnio siedziałam z Harrym, gdy otwierał prezent ode mnie, ciekawe, czy nosi ten zegarek.
-Opowiadaj, jak ci się udało z tym teledyskiem?- Anne usiadła na kanapie obok córki.
-Kilka dni po moim przyjeździe do Londynu, zadzwonił do mnie menadżer Justina i powiedział, że dziewczyna taka jak ja jest potrzebna w tym teledysku. Więc pomyślałam, co mam do stracenia i przyjęłam propozycję… Scooter powiedział mi także, że jeśli chcę to mogę podpisać kontrakt na dwu i pół miesięczną trasę po Europie. Mam tam być główną tancerką.
-Fantastycznie…- uśmiechnęła się Anne, a mnie gula stanęła w gardle. Identyczny uśmiech, dołeczki.
-Mogę skorzystać z toalety?- spytałam.
-Tak, oczywiście, wiesz, gdzie jest…
-Tak, tak..
Weszłam schodami na górę, skręciłam w prawo i zauważyłam, że drzwi do Jego pokoju są otwarte. Oglądnęłam się za siebie i weszłam do środka. Wszystko było poukładane, było widać, że kurze co dopiero zostały starte. Pokręciłam głową, gdy spojrzałam na łóżko… Nasz pierwszy raz… Był perfekcyjny. Wyszłam stamtąd, bo czułam, że zaraz się popłaczę. Skorzystałam z toalety, zeszłam na dół, kawa czekała na stoliku. Potem ja zaczęłam temat o tym, że Gemma skończyła studia, pogratulowałam jej i rozmawiałyśmy o tym, gdzie planuje pracować itd.
-Ostatnio chłopcy byli w Montrealu…
-Niall coś wspominał…- powiedziałam.
-Masz z nimi kontakt?- spytała ostrożnie Anne.
-Tak, dobry, ale lepszy mam z dziewczynami, w szczególności z Eleanor. Byłam u niej na trzy dni.
-Grace, zapomniałabym…- pacnęła się w głowę Gemma.- Lucy się zaręczyła z Tyler’em, czy wysłała mi zdjęcie pierścionka, dla żartów?
Otworzyłam wiadomość Lucy i pokazałam go Gemmie i Anne.
-Tak, to pierścionek zaręczynowy… Powiedziałam jej, że jak będę w Londynie to musimy się spotkać… Trzeba oblać zaręczyny przyjaciółki…
-Zadzwonię dziś do niej wieczorem…- powiedziała Gemma.
Minęły trzy i pół godziny
-Grace, a mogę cię o coś spytać?- spytała mnie Anne.
-Oczywiście…- odłożyłam telefon na stolik.
-Rozmawiałam z Harrym… Chciałam się dowiedzieć co zamierzacie zrobić z waszym związkiem, ale powiedział, że to jest wasza sprawa i zrobicie z tym co będziecie chcieć…
-Mamo, mówiłam ci…- westchnęła Gemma.
-W naszym związku to Harry zrobił co chciał…- powiedziałam.
-Długo dochodziłaś do siebie?- spytała Anne cicho, jakby obarczała winą siebie.
-Do tej pory nie doszłam do siebie, ale jest ktoś, kto pomaga mi…
-Nie mogę sobie wybaczyć, że nie nakrzyczałam na niego za to… Przecież mógł wszystko naprawić…
-Możliwe… Ale to była jego decyzja, czuł się odpowiedzialny za to dziecko…
-…przecież mogliście być razem, nawet gdyby ono się urodziło…
-…mówiłam mu to, ale uważał inaczej…
Dopiłam kawę i dostałam sms-a, że mój brat już dojeżdża.
-Muszę się zbierać, Sean zaraz będzie. Bardzo dziękuję wam za zaproszenie, było mi bardzo miło spędzić z wami trochę czasu…
-To my ci dziękujemy, przyjeżdżaj do nas, jeśli będziesz mogła…
Ubrałam płaszcz, mój Range Rover zatrąbił. Wzięłam torbę i torebkę, pożegnałam się z Anne i Gemmą i ruszyłam w stronę samochodu.
Mój brat wysiadł z niego i wziął ode mnie torbę przytulając mnie mocno.
-Schudłaś…- powiedział poważnie.
-Spaliłam troszeczkę…
-Podziwiam cię, siostra…
-Za co?
-Ja nie mogę się pozbyć zbędnych kilogramów…
-No bo ty lubisz napoje procentowe…
-Nieprawda…
Wsiedliśmy do samochodu. Mój brat ruszył.
-Jaka nieprawda?- śmiałam się.- Ty pierwszy idziesz po piwo…
-Dobra, cicho…
-Jak warsztat?
-Dobrze…
-Jedziesz jutro do niego?
-Tak z rana…
-Pojadę z tobą, strasznie dawno nie jeździłam…
-Teraz jest ślisko…
-Oj tam ślisko… Ładna pogoda jest. Jak nie będzie padać, to jadę…
-Nie przekonam cię…
-Nie…
Wjechaliśmy na autostradę.
-Grace, mama mówiła, żebyś zadzwoniła do niej…- powiedział Sean, majstrując coś przy swoim fotelu.
-Ok.
Otworzyłam torebkę i zaczęłam szukać swojego telefonu. Wyciągnęłam portfel, dokumenty, stare paragony, nie było go.
-Cholera jasna…
-Co jest?
-Nie mogę go znaleźć…
-Masz mój, zadzwoń do siebie.
Wykręciłam numer, ale nigdzie nie słyszałam.
-Musiałam go zostawić w H.Ch.
-Czyli wracamy?
-Tak.
Mój brat zawrócił i jechaliśmy prosto do H.Ch. Straciliśmy pół godziny, zatrzymaliśmy się przed domem Styles’ów.
-Zaraz wracam…- powiedziałam odpinając pas.
Poprawiłam płaszcz. Moje wyprostowane włosy opadły gładko na ramiona. Zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzyła mi Gemma.
-Grace? Co ty tu robisz?- spytała.
-Zapomniałam telefonu.
Uśmiech mi zszedł z twarzy. Oblukał mnie od góry do dołu i jego kąciki ust podniosły się do góry. Lekko przygryzł wargę, ale opamiętał się wiedząc, że patrzę na niego ja i Gemma. W głębi duszy mogłam się na nim odgryźć jak na kobietę przystało.
Gemma odwróciła się i wystawiła rękę do brata, by podał jej mój telefon. Schował go za siebie.
-Możemy porozmawiać?- spytał wracając wzrokiem  na moje oczy.
Uniosłam brwi.
-Nie mam czasu na rozmowę z tobą, mogę moją własność?
-Poświęć mi 5 minut…
-Zbyt dużo dla takiej osoby, jak ty, mogę telefon?- wystawiłam rękę.
Harry wyszedł na ganek, gdzie stałam.
-Minuta…
-Nie. Daj mi telefon.
-Nie poświęcisz mi minuty?
-Nie, nie zasługujesz nawet na sekundę. Mogę telefon?
-Nie oddam ci telefonu, póki ze mną nie pogadasz.
-Pieprz się.
Odwróciłam się i zaczęłam pewnie iść w stronę samochodu, wybiegł za mną i złapał za łokieć.
-Zostaw mnie!
-Zatrzymaj się, muszę z tobą porozmawiać.
Sean otworzył drzwi samochodu i wyszedł z niego.
-Oddaj jej telefon.- powiedział podchodząc do nas.
Sean był wyższy od Harry’ego i bardziej muskularny. Wystawiłam dłoń i na niej wylądował mój telefon odblokowany, co znaczyło, że złamał hasło… Ale czy ono było aż tak trudne? 0102 dla mnie znaczyło to- 01.02- czyli data urodzenia Hazzy. Dotknął mojej dłoni, a mnie przeszedł dreszcz po całym ciele. Od tego chciałam się odzwyczaić.
-Dzięki.- powiedział Sean.- Chodź Grace.
Podążyłam za bratem i usiadłam na miejscu pasażera. Na piętrze w oknie jego pokoju stała Ellis, patrzyła na mnie piorunującym wzrokiem. Wprost nienawidziłam tej żmii. Harry stał na podjeździe i patrzył się na odjeżdżający samochód. Poprawił grzywkę i kopnął kamień.
-O czym chciał z tobą rozmawiać?
-Nie wiem, mam to w dupie.
Spojrzałam na ostatnio otwarte. Sprawdzał zdjęcia, połączenia, wiadomości…
Byłam pewna, że wchodził w te od Justina.
-Pieprzony dupek, najpierw zrobił sobie dziecko z inną, zostawił cię, a teraz utrudnia życie… Ja pierdziele…
-Dobra Sean, daj spokój, nie chcę o nim gadać.
-Ale no weź jak on z tobą postąpił? Co ty jakaś zabawka jesteś? Normalnie jak się o tym dowiedziałem, to miałem mu ochotę nogi z dupy powyrywać.
-Skończ, proszę cię.
-Sorry.
-Zawieziesz mnie do klubu? Umówiłam się z Lucy…
-Do jakiego?
-Piccadily.
-Aha.
Resztę drogi jechaliśmy w ciszy, podziękowałam bratu, że przyjechał po mnie i poprosiłam go, żeby wziął moje rzeczy do swojego mieszkania.

Miłego czytania i proszę o komentarze! :)))

9 komentarzy:

  1. O mój boże! Nienawidzę tej żmiji! Dupek chce sobie z Grace porozmawiać? I jeszcze sprawdzał wiadomości zdjęcia i połączenia? Debil. Świetny blog. Przez cała noc aż do rana czytałam twojego wcześniejszego bloga i po prostu jak Cam umierała to ryczałam jak tylko mogłam aby nie obudzić domowników. Kiedy następny rozdział świetna blogerko?

    OdpowiedzUsuń
  2. boooże świetny <3 uwielbiam cb i oby dwa bloogi <333333 Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  3. Gebialllny! ^^ nie moge sie doczekac nastepnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam, że natknie się na Hazze to było pewne. Ale świnia pizda/pizdek nwm jak się to odmienia. Ale fajnie, że Grace ma na kogo liczyć i ma tak wspaniałych przyjaciół. A pan szanowny Styles zachował się jak ostatni kretyn ! Kur przegrzebać telefon ?! Jeszcze ona nie jest już z nim i nie miał prawa ! A ta e coś tam to kur*a nad kur*ami jeszcze się okaże, że to nie jego dziecko i chu z tam, ale nie Hazz lata za nią jak łysy za włosami ! Dziękuję za uwagę... Czekam na kolejny <3 :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i czy ty przypadkiem ni czytałaś "More than love" opowiadanie Falling stars czy coś ?

      Usuń
    2. Nie czytałam, a czy coś jest podobnego? :/ Cam.

      Usuń
    3. Zajebiste *.* kiedy następny rozdział? ^^

      Usuń
  5. O zesz ja pierdziele lov ya i waiting next

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty *___* Kiedy następny rozdział ? :3

    OdpowiedzUsuń