środa, 28 maja 2014

Rozdział 44.



-Gracie, budź się, zrobiłem śniadanie…- mówił cicho Justin.- Wskakuj w strój, jemy i idziemy na plażę.
-Oj daj spokój Justin… Nie spałam w ogóle, zryła się klima.
-Zryła się klima, a przykryta jesteś kołdrą.
-Oj czepiasz się.
Justin ściągnął ze mnie kołdrę.
-Wstawaj, blada jesteś musisz się trochę poopalać.
Podniosłam głowę.
-Jestem blada?
-Jesteś…
-Dobra, wstaję…
Justin zaśmiał się i wyszedł. Ubrałam strój i rozczesałam włosy. Poszłam do kuchni naszego apartamentu  i rzeczywiście na stole czekały świeże naleśniki, zjedliśmy je prędko. Wzięłam olejki, ręczniki i inne wszelkie potrzebne rzeczy. Chwilkę później wyszliśmy z apartamentu i szliśmy prosto na plażę. Rozłożyliśmy się na niej i wygrzewaliśmy w słońcu. W trakcie zadzwoniła do mnie El z którą długo rozmawiałam, Justin przysnął, a że nie posmarował się wcześniej nałożyłam mu na brzuch i ramiona warstwę olejku. Potem odpowiadałam na pytania z Twittera.

Co robisz?
Leżę na plaży :D
Uwielbiam ciebie i Justina, para marzeń.
Dziękujemy :*
To prawda, że twoja babcia miała urodziny?
Tak przedwczoraj Xx.
Jakie relacje łączą cię jeszcze z Harrym?
Jesteśmy swoimi ex, prawda?
Eleanor to twoja przyjaciółka?
Definitywnie. Xxx.
Witamy w Lizbonie.
Dzięki Xxxx.
Lucy jest zaręczona?
Spytaj jej XD.
Widziałam gify, jak Harry się na ciebie patrzył na VMA…
To dobrze?
Jesteś piękną dziewczyną.
I vice versa <3

Justin przewrócił się na drugi bok i otworzył oczy.


-Idziemy się kąpać?- spytał mnie.
-Jeszcze się pytasz…
Justin wbiegł pierwszy, a ja powoli moczyłam obydwie nogi.
-No choć do mnie…
-Idę przecież…
-Wleczesz się nie idziesz…
Justin porwał mnie w ramiona, oplotłam nogi wokół jego pasa i śmiałam się głośno. Justin kręcił nas dookoła, chlapiąc wodą na wszystkie strony. Przyszedł czas na pocałunek przyciągnęłam jeszcze bliżej do siebie chłopaka, który miał na twarzy śliczny uśmiech. Najpierw musnęliśmy swoje usta, a potem połączyliśmy je w niezwykle namiętnym pocałunku. Nie chcieliśmy przerywać i nagle jakbym zapomniała, że fotografowie robią nam zdjęcia. Wplotłam dłonie w jego włosy i Justin niespodziewanie wsunął język do moich ust. Kontynuowaliśmy bez przerwy, trwało to już dobre kilka minut. Gdy wreszcie oderwaliśmy się od siebie, każde z nas było zmieszane zachowaniem obydwojga. Pochlapaliśmy się trochę i wróciliśmy na ręcznik. Położyłam się na ręczniku i położyłam Justinowi dłoń na plecach, patrzeliśmy na siebie.
-Co to było?- spytał z szerokim uśmiechem.
-Poniosło nas.
Wybuchnęłam śmiechem.
-Pójdziemy po coś do picia?- spytał mnie.
-Tak, bardzo chętnie.
Wstaliśmy z miejsc i poszliśmy do baru. Tam kupiliśmy sobie po herbacie mrożonej i wróciliśmy na plażę. Przeleżeliśmy tam do 17:00, potem zaczęliśmy się zbierać. Jednak gdy spojrzałam na słodką parkę z dzieckiem, byłam pewna, że pojawiły się w nich iskierki. Uśmiechnęłam się szeroko. Justin spojrzał w miejsce, w które patrzyłam.
-O Jezu…- powiedział.
-Idziemy do nich.- zakomenderowałam.
-Co?! Nigdzie nie idziemy.
-Idziemy Justin, musimy.
-Grace, oszalałaś? Daj im już spokój.
-Nie dam Jus, nie odpuszczę…- szeptałam.
-Grace, mówię ci daj spokój, chodź do apartamentu coś zjemy.
-No nie…- jęknęłam.- Proszę…- spojrzałam na Justina.
Przewrócił oczami.
-Dobra.
Zebraliśmy się i podeszliśmy do Hazzy, Ellis i ich bachora.
-No nie wierzę…- powiedziałam, a Harry spojrzał na mnie chyba z przerażeniem.
-Nie spodziewałam się, że was tu spotkam…- uśmiechnęłam się fałszywie.
Justin złapał mnie za rękę, co zwróciło uwagę Hazzy.
-Mam nadzieję, że Harry przekazał ci Ellis moje gratulacje…
Spojrzałam do nosidełka. Dziecko było pulchniutkie, miało błękitne oczy i blond włosy. Uśmiechało się. Puściłam dłoń Justina i złapałam je za rączkę. Uśmiechnęło się do mnie.
-Śliczne macie dziecko… Same dobre geny się skrzyżowały…  Pewnie Jimmy, będzie przystojny po tatusiu, no bo tatuś, wygląda niczego sobie…- Ellis wytrzeszczyła oczy, a ja oblukałam Hazzę. Justin złapał mnie za rękę i szepnął: Chodź już. Ellis była zaskoczona, że mówię tak przy moim chłopaku.- No ale mamusia, coś nie wygląda po porodzie…- udałam zmartwioną.
-Grace, możesz przestać…- powiedział Harry.
Spojrzałam na Loczka i kontynuowałam.
-Przytyłaś mocno, nie powinnaś być w stroju w miejscu publicznym… Odstraszysz jeszcze kogoś… Ale mam dla ciebie radę… W centrum jest taka genialna siłownia, mogę ci wysłać adres, miałam tam trening z prywatnym trenerem, ciacho na maxa…  Od razu siły wracają…
Harry spojrzał na Justina, a mój „chłopak” powiedział głośniej: Grace, idziemy. Na co mu odpowiedziałam: spieszysz się gdzieś? Justin machnął ręką i poszedł.
-…wracając…
-Grace… - zaczęła Ellis.
-Nic nie mów kochana…- powiedziałam z uśmiechem.- Prześlę ci numer. A wiecie co…- spojrzałam na ich synka.- Jimmy wcale nie jest podobny do was… W szczególności do ciebie Harry…
-Kurde, Grace skończ.- powiedział Harry.
-Co się unosisz, kotku… Nigdy nie byłeś taki nerwowy… Pewnie przez to, że zerwałeś ze mną, taki się zrobiłeś, a Ellis, cię nie zaspokaja… Biedny…
Obydwoje otworzyli szeroko oczy.
-No… Będę już szła… Miłego popołudnia…
Zabrałam się i poszłam, byłam już w połowie drogi, gdy usłyszałam głos Harry’ego za mną.
-Zatrzymaj się!- nakazał mi.
-Pfff…- prychnęłam do siebie.
Złapał mnie za ramię i zatrzymał.
-Puść mnie debilu.- krzyknęłam.
-Po co ty to robisz?! Możesz się odgryzać, na mnie, a nie na niej, ledwo co doszła do siebie po ciężkim porodzie, a ty już takie chamówy walisz! Nie może dojść do siebie, że jej ciało, jest zmizerniałe przez ciążę, cały dzień przekonywałem ją do zdjęcia koszulki, a ty ją objechałaś, jak jakaś…
-…nie kończ. Dokończę za ciebie. Jak jakaś szmata. Tak? Tak chciałeś mnie nazwać? Wyzwać od szmat i iść… Ja tobie powiem jedno…- wykierowałam w Hazzę palec wskazujący.- Szmatą się nie nazywa osoby, której tak niedawno wyznano jeszcze miłość…- nagle zaczął mi się łamać głos. Zaczesałam grzywkę do tyłu i wzięłam głęboki oddech.- Wreszcie się na tobie odegrałam.- powiedziałam cicho i odwróciłam się. Poszłam w stronę apartamentu. Justin siedział na fotelu przed wejściem, otarłam jedną błąkającą się po mojej twarzy łzę.
-Płaczesz?- spytał Justin.
-Nie, ale wreszcie się na nim odegrałam.
Poszłam do siebie, wzięłam prysznic, ubrałam zwiewną sukienkę i zaczęłam przyrządzać obiad. Zawołałam go na obiad i usiedliśmy na tarasie. Najpierw jedliśmy w ciszy, ale potem odezwałam się.
-Przepraszam Jus, za tę sytuację, musiałam…- opuściłam głowę.
-Nie masz za co przepraszać, udało ci się na pewno…
Uśmiechnął się. Po zjedzeniu Justin odłożył brudne talerze do kuchni i przyniósł gitarę.
-Pomożesz mi?- spytał.
-W czym?
-Chce dokończyć piosenkę, którą mam jutro nagrywać…
-Chyba nie jestem odpowiednią osobą do tego…
-Jesteś…- zapewnił mnie.- Ale najpierw zaśpiewam ci tyle ile mam…
-Dobrze…
-Lepiej grałoby się ją na pianinie, ale nie mam go tu…
-Dobra, dobra… zaczynaj…
Justin zaczął. Piękna zapowiadała się na piękną balladę.
Girl, I’m ready, if you’re ready, now - Dziewczyno, jestem gotowy, jeśli ty jesteś gotowa teraz

Ooh, is it ever gonna be? -
Czy kiedykolwiek tak będzie?

If you’re with it, then I’m with it, now -
Jeśli z tym jesteś, wtedy ja z tym jestem teraz.

To accept all responsability -
Aby zaakceptować całą odpowiedzialność.

I’d go out of my way -
Zszedłbym z drogi
 

To live by the words that you say - Aby żyć słowami, które mówisz

I don’t wanna be the same - Nie chce być taki sam

Maybe you could change me – Może mogłabyś mnie zmienić

Maybe you could be the light - Może mogłabyś być światłem

That opens up my eyes - Które otwiera moje oczy

Make all my wrongs right - Sprawić aby wszystkie moje błędy były poprawne

Change me, change me - Zmień mnie, zmień mnie

Justin skończył, a mnie poleciały łzy z oczu, nie wiem jakie emocje kryły się w jego sercu, ale bardzo przeżywał tę piosenkę.
-Masz pomysł na tytuł?
-Jeszcze nie…
-A ja mam…
-Jaki?
-Po prostu Change me.
-Dobry pomysł, ale musimy pisać dalej…

Don’t fight fire with fire…
 
Rzuciłam. Justin uśmiechnął się i zapisał to w notatniku.

Zaśpiewał, a potem dodał: If I’m screaming, talk quiter, understanding and patience

Nad kolejnym wersem myśleliśmy około godziny i będąc w toalecie wpadłam na niego. Wbiegłam na taras.
Feel the pain that I’m facing…
Justin dopisał.
-Jesteś genialna.
Po chwili Justin zagrał to co ułożyliśmy i wymyślił kolejny wers:

Be like Serenity, help me position my mind…
Przemyślałam to co napisał i dodałam:

Take a chance
 

Make a difference in my life…

-Masz ochotę na nocne nagrywanie?- spytał mnie poruszając brwiami.
-Z tobą zawsze…
Przebrałam się, a Justin wykonał szybki telefon. Złapał mnie za rękę i wyszliśmy z apartamentu. Justin miał nagrywać jutro, ale że w studiu byli wszyscy producenci itp. To pojechaliśmy. Przywitałam się z każdym i usiadłam na kanapie. Justin wszedł do komórki, gdzie był mikrofon. Nagrywał przez długie godziny, a ja prawie nie żyłam. Wkrótce zasnęłam z myślą, że obudzę się w studiu z rana.

Justin
Robiłem coraz bardziej zmęczony, Grace chłopcy przykryli kocem i spała w najlepsze.
Kenny powiedział, że na dziś wystarczy, muszę mieć przecież siły na jutrzejszy koncert. Zrobiłem zdjęcie mojej „dziewczynie” nie dlatego, bo tak każe Scooter, ale dlatego, że wyglądała uroczo. Jak mała dziewczynka, której śnią się różowe chmury, niebieskie konie i fioletowe łąki… Kurde, chyba już rzeczywiście jest ze mną źle. Kenny przeniósł śpiącą Grace do samochodu, przyjechaliśmy do apartamentu. Wysiadłem z samochodu i otworzyłem cicho jej drzwi. Odpiąłem ją z pasów i wziąłem na ręce. Spała jak zabita. Położyłem ją do łóżka i poszedłem do siebie.

Grace
 Obudziłam się rankiem, w naszym apartamencie panowała cisza. Justin w jakiś sposób musiał mnie przenieść. Przeciągnęłam się na łóżku i wstałam z łóżka, wzięłam szybki prysznic, owinęłam się ręcznikiem i usiadłam na tarasie przeglądałam zdjęcia. Postanowiłam, że zrobię przeróbkę zdjęć Lucy i El, z tych, które miałam na telefonie. Wstawiłam je z podpisem: Tęsknię za wami Xxx.
Wróciłam do pokoju i ubrałam się w krótkie spodenki, crop top i poszłam do kuchni robić śniadanie. Gdy gofry były gotowe obudziłam Justina, bo mieliśmy dziś kolejny dzień spędzić na plaży. Justin poprosił, bym dała mu chwilkę. Gdy się ogarnął, przyszedł do kuchni zjadł i poszliśmy się przebrać w stroje kąpielowe. Spięłam włosy w kitkę i spakowałam potrzebne rzeczy. Poszliśmy na plażę i położyliśmy się na leżakach.
Dołączył do nas Alfredo z Ryanem. Siedzieliśmy wszyscy na plaży i grzaliśmy się w słońcu. Justin poszedł z chłopakami do wody, a ja zaczęłam czytać książkę. Doszłam do nastej strony, gdy chłopaki wrócili, Justin usiadł obok wytarł ręcznikiem głowę i położył się na leżaku. Czytałam książkę, trochę rozmawiałam z Alfredo. Justin coś mruknął, gdy Alfredo powiedział, że niedługo zaczynają kręcić Lolly.
-Co mówiłeś?- spytałam.
-Nic…- Jus uśmiechnął się.
Książka wkrótce mi się znudziła, ale Alfredo zaproponował mi inną, podał mi ją i zaczęłam ją czytać. Na plaży zebrało się już trochę ludzi. Justin zakrył głowę swoją koszulką, żeby nikt go nie poznał w miarę możliwości chciał odespać noc.
-Słyszałaś o dzisiejszej imprezie Grace?- spytał Ryan.
-Nie…
-Dziś w T-Club jest impreza na ostatnim piętrze. Ponoć ma przyjechać sam David Guetta jako DJ.
-Fajnie, może wybierzemy się wszyscy…
-Tak też myślałem.- dodał Ryan.
Zaczęłam myśleć nad strojem, wkrótce zasnęłam głęboko. Spałam dopóki nie obudził mnie Justin grubo po południu. Dowiedziałam się, że podczas mojej nieobecności mentalnej na plaży byli Louis, Niall i Zayn. Chłopaki mają pojutrze koncert tu. My mamy jutro. Oni też mają zamiar iść na tę imprezę. Wróciliśmy do apartamentu. Wzięłam długą relaksacyjną kąpiel, umyłam włosy, wysuszyłam je, wyprostowałam je, a końcówki lekko podkręciłam lokówką. Zaczęłam się malować. Wyszłam w satynowym szlafroczku z łazienki i usiadłam na tarasie. Tam pomalowałam sobie paznokcie, Justin przygotowywał się do wyjścia. Dochodziła 20:00, aż dziwne, że tak szybko zleciał ten dzień. Ubrałam się w komplet, który wymyśliłam już na plaży. Poprawiłam włosy i makijaż i wyszłam z pokoju trzymając w dłoni kopertówkę. Justin uśmiechnął się na mój widok.
-Ślicznie wyglądasz…- powiedział.
-Dziękuję, z ciebie z kolei jest niezły przystojniak…
Justin machnął ręką. Podeszłam do niego i objął mnie w biodrach. Wyszliśmy z apartamentu i wsiedliśmy do podstawionego samochodu. Jechaliśmy około 30 minut. Wreszcie samochód się zatrzymał, wysiadłam pierwsza, a zaraz za mną Justin. Złapaliśmy się za rękę i podążyliśmy drogą do wejścia głównego budynku. Wjechaliśmy windą na górę, ochroniarz poszukał naszych nazwisk na liście i wpuścił nas do środka. Tam było już bardzo dużo ludzi. Prawie nikogo nie znałam, ale Justin zapoznał mnie ze swoimi znajomymi. Zaczęła się zabawa. Bieber poinformował mnie, że jeśli chcę coś do picia lżejszego to dwa piętra niżej jest bar z sokami. Poza tym, tam też znajduje się toaleta. Potańczyłam chyba ze dwie godziny, pogadałam trochę z Liamem i Louisem, którzy pojawili się na imprezie. Niall został w hotelu, bo miał ból brzucha, a Zayn był zmęczony. Zachciało mi się pić, powiedziałam Justinowi, że idę po sok, na co chłopak przystał. Poszłam prosto i wsiadłam do windy. Zjechałam dwa piętra niżej. Podeszłam do baru, tutaj też było dużo osób, ale tu się raczej rozmawiało. Zakupiłam sobie sok pomarańczowo-grejpfrutowy, postanowiłam, że wracam na górę. Gdy drzwi windy się otworzyły stanęłam jak wryta, on też stał jak wryty, mało mu oczy nie wyszły na mój widok. Jego źrenice obejrzały każdy centymetr mojego ciała w tym ekstra komplecie... Weszłam do środka i winda ruszyła. Przejechaliśmy jedno piętro. Ale w pewnym momencie winda się zatrzymała na ekraniku pokazała się informacja DAMAGE.
Co znaczy Awaria…

Hihihihi xd I jak się wam podoba? Komentujcie, bo z rozdziału na rozdział, jest coraz mniej komentarzy. Kolejna część w następny wtorek. Buziaczki :)

11 komentarzy:

  1. Dobrze mu powiedziała!! *.*AWARIA hahahahah nie mg xd Jestem ciekawa ile czasu w tej windzie będę siedzieć.. Co się dalej wydarzy?? *-* Mam nadzieję, że ze sobą porozmawiają c;
    Nie mogę się doczekać następnego 0.0 Pisz dalej, bo jak nie to Ciebie uduszę ;* Myślę, że chyba nie będę musiała tego robić ;P Przeczytałam wszystkie rozdziały od nowa :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo boze tozjebalas system chce juz nextaaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha :D Awaria :D LOOOL U będzie się działo i będzie ostro, chyba, ze szybki numerek w windzie :P Ten Harry to taka świnia i zjeb, że ja pierdykam. Grace nareszcie się na nim odegrała i prawidłowo. A ta E coś niech se poćwierka.
    A dlaczego tak musimy długo czekać, skoro ty masz do przodu napisane ? :o

    OdpowiedzUsuń
  4. Piekne ala :-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham tw. bloga ? <3 Super , życzę Ci weny kochana , taki blog jak Twój to skarb ♥ :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Woow, fajne , czm tak długo czekać ??

    OdpowiedzUsuń
  7. łooooo bedzie ciekawie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę świetny ten rozdział.Nie mogę się doczekać wtorku.

    OdpowiedzUsuń
  9. dziś kolejny? :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń